Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed związkami i bliskością


Rekomendowane odpowiedzi

Mnie tez ta blokada o sobie przypomina, jak ten je banany holter, co 15 min sie wlacza i wqrwia.

No, jest fajnie, gadamy sobie i robi sie cieplo... Jaks tam zalazek intymnosci nawet sie pojawia -minimalny ale to jest fajne. Ide spac z pozytywnym nastawieniem i w dobrym nastroju.

A rankiem - pierdut! Wala w leb watpliwosci i blokady. W ciagu dnia tez tak sie wlaczaja i wylaczaja.

I mowia mi ze musze miec 100% pewnosci a 100% to nawet spirytus nie ma.

Pewnosci nigdy nie bedzie wiec co - mam zyc do konca swoich dni z watpliwosciami?

Czy wybrac priorytety i sie ich trzymac - jak tu zatrybi to jest OK? A reszte zostawic bo szkoda zdrowia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aardvark3, ale na co szkoda zdrowia?

no właśnie, pewności nigdy nie ma.. nie ma czegoś takiego jak 100% pewność.. tzn.przynajmniej ja nigdy czegoś takiego nie czułam, zawsze miotam się między wątpliwościami, zawsze coś ma dla mnie 2 strony, nigdy nie wiem nic na pewno. i chyba nikt nie wie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie problem jest podobny, nie tyle jeśli chodzi o związki, co nawet bliższe relacje zwane 'przyjaźnią'. Zawiodłem się na ludziach, nie ufam im zbytnio i mimo że z jednej strony czuję potrzebę nawiązania z kimś takiej relacji, to z drugiej też mam świadomość, że to bez sensu. Nie bez znaczenia jest też moje niskie poczucie wartości... uważam się za gorszego od innych, więc staram się wszystkich do siebie zniechęcić. Mimo, iż niektórzy bywają nieustępliwi to jednak wiem swoje i sam potrafię zerwać kontakt, kiedy już zaczyna się coś 'kleić'.

 

Im szybciej tym lepiej. Łatwiej się z kimś rozstać po miesiącu, niż po roku. Teraz i tak już nie przeżywam tak zerwanych kontaktów jak kiedyś. Nauczyłem się tego, żeby nie liczyć na nic względem ludzi. Po co się później rozczarować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda zdrowia na stresowanie sie tym co bedzie gdyby... I lek przed potencjalnym odrzuceniem. Na martwienie sie.

Mimo iz mam tego pelna swiadomosc - ow lek nie znika. Jest jakby czescia mnie. Za gleboko sie wpisal w zycie od poczatku mojego istnienia.

Tego, ze po raz kolejny sie okaze, ze jednak nic sie nie nauczylam z tych moich doswiadczen, tylko mocna w gebie jestem a reszta bez zmian.

Swiadomosc moze co najwyzej zlagodzic upadek ale nie zawsze moze mu zapobiec.

Poza tym nie chce, naprawde nie chce wybiegac za daleko. Emocje sa wyrywne i nie lubia czekac na swoja kolejke. A, moim zdaniem, nie mam wystarczajacych podstaw i brak mi "materialu poznawczego".

Dzis mam nastawienie z serii: zloty srodek. Mimo, iz wczoraj wieczorem chemia sie zaczela odzywac i pare iskier polecialo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie. Czy ja sie nastawiam.

Jesli juz to z ogromnym dystansem. Musi uplynac jakis czas zeby ten dystans zmniejszyc. Tak jak z zaufaniem: jest kredyt i z czasem albo roznie albo znika.

Ale obawiam sie, ze druga strona tak. Probuje wyhamowac. Ale wychodzi cos dziwnego. Tlumaczy go to, ze nie ma az tak traumatycznych doswiadczen.

Bedzie okazja porozmawiac o tym w cztery oczy i nie zamierzam jej przepuscic. Postawic sprawe jasno. Zreszta juz co nieco wspominalam o moim nastawieniu.

Nawet jesli mialabym jakies plany ktore sie przyplataly (bo i tak byc moze) to sadze, ze jestem przygotowana by z nimi powalczyc.

A nastawiam sie na fajnie spedzony czas - to wiem na pewno.

 

Pamietam jak kiedys z przyjaciolka gadalysmy i zeszlo na temat wlasnie spotkania kogos, a ja powiedzialam: mam takie nagranie ktore mnie skutecznie ustawi do pionu.

Mialo to byc troche zartobliwe a troche kozackie.

W rzeczywistosci moj obiekt zainteresowan nie ma z tym nagraniem nic wspolnego i byloby to wsadzanie go pod jedna kreske ulamkowa z osoba chora psychicznie.

Nie tedy droga.

Moze chodzi o to, by pamietac ze nie wszystko zloto co sie swieci i warto poswiecic czas by sie przekonac a nie brnac w jakies obietnice, zobowiazania itp bo hormony buzuja czy emocje wypuszczaja fajerwerki.

Moge dzis przysmecac bo trafilam na lekarza ktory ma chyba paranoje bo z igly robi widly. Lekarka widziala moje wyniki i mowila co innego a on mnie nastraszyl, qrva. I wcisnal mi szczepionke na grype i zapalenie pluc. Zjbal mi sie nastroj :evil::hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do holtera -nic strasznego, jest podwyzszone w dzien w nocy niskie. Tego sie spodziewalam. Jakiejs tragedii wielkiej nie ma.

Ale ten lekarz zawsze panikuje, juz raz u niego bylam i tez mi nakladl do lba a niepotrzebnie.

 

Oj tak, nagranie otrzezwia jak cala wanna lodu ;)

A tak wogole to boje sie planowac cokolwiek. W tych sprawach.

Zaraz zadzwoni i znow mi w dupie namiesza ;) To sobie wrzuce jakis kabaret, posmieje sie zdrowo, przed snem jeszcze lakier mam polozyc na projekty i takie tam drobne wykonczenia. Robie taki jeden eksperyment i ciekawe jak wyjdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aardvark3,

co za eksperyment robisz? wyślesz mi efekt na PW? :P

 

a co do tego planowania- to chyba dobre podejście. znaczy się słuszne, rozsądne, czasami niewykonalne albo częściowo niewykonalne- bo zawsze jakieś tam myśli się pojawiają. choćby w kontekście najbliższego weekendu :) dobrze jest mieć zdrowe podejście do nich- będzie fajnie jak pójdzie zgodnie z nimi, ale też nie będzie tragedii, jak się zmienią ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eksperyment wyszedl i nie... Musze popytac tych ktorzy maja wprawe.

Otoz chodzi o efekt postarzenia przedmiotu przy uzyciu zwyklego cukru na farbach akrylowych. Plus "lamanie" jasnego koloru minimalna iloscia innych kolorow.

Wyszlo mi cos dziwnego - nie tak, jak opisywali - ale tez dosc ciekawe. Cukier sie nie chcial zetrzec choc uzywalam papieru 40. Powinny takie nieregularne kropki powstac.

Sorry za off-top ale pytalas to odpowiadam.

 

A co do tematu wlasciwego - nastawilam sie na weekend ze bedzie fajnie, ale na nic konkretnego. Moze sie wydarzyc miedzy nami wiele - a moze niewiele. To ze sobie miedzy wierszami cos tam dogadujemy to nic nie znaczy.

Jesli chodzi o cos wiecej to jest przekroczenie pewnej bariery intymnosci i tego nie da sie odwrocic.

Jesli cos sie stanie to sie nie odstanie.

E, qrva, szukam dziury w calym i filozofie dorabiam :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dorabianie filozofii to moja specjalnosc. I doszukiwanie sie drugiego dna...

Jest prosta, jasna i wygodna droga. Zadnych niedopowiedzen, dwuznacznikow, manipulacji, kokieterii, krygowania sie.

Prosta, jasna i wygodna droga tam, gdzie mialy byc zakrety, dziury i wertepy.

socorro - PW

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CórkaNocy, takie zablokowanie emocjonalne i wynikający z niego ewentualny brak zaangażowania może niestety doprowadzić do rozpadu tego wszystkiego. Niemal każdy, kto kiedyś został skrzywdzony stara się nie angażować, a niektórym idealnie to wychodzi. Niestety taka blokada może w końcu rozwalić związek nawet z najbardziej wytrwałym partnerem, ponieważ samemu nie da się tego pociągnąć. Tak więc jeśli Ci zależy na tym partnerze to nie zniechęcaj go.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CórkaNocy, takie zablokowanie emocjonalne i wynikający z niego ewentualny brak zaangażowania może niestety doprowadzić do rozpadu tego wszystkiego. Niemal każdy, kto kiedyś został skrzywdzony stara się nie angażować, a niektórym idealnie to wychodzi. Niestety taka blokada może w końcu rozwalić związek nawet z najbardziej wytrwałym partnerem, ponieważ samemu nie da się tego pociągnąć. Tak więc jeśli Ci zależy na tym partnerze to nie zniechęcaj go.

 

 

Znam to z własnego doświadczenia :/

W miarę upływu czasu coraz trudniej jest się odblokować i zaufać komuś na tyle, żeby stworzyć z tym kimś związek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

relacji ż drugim człowiekiem trzeba się uczyć przez całe życie,to trudna sztuka tworzenia związku,musi być dużo dotyku bliskości fizycznej nie koniecznie seksu ale przede wszystkim czułego dotyku bo to łączy .

 

-- Śr sty 29, 2014 6:01 pm --

 

dziewczyny przytulajcie się do swoich mężów chłopaków a będziecie się czuły kochane akceptowane i szczęsliwe ,nic tak nie leczy naszego skołatanego serca jak bliskość i ciepłó kochanej osoby

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczyny przytulajcie się do swoich mężów chłopaków a będziecie się czuły kochane akceptowane i szczęsliwe ,nic tak nie leczy naszego skołatanego serca jak bliskość i ciepłó kochanej osoby

 

Trzeba najpierw przezwyciężyć strach przed bliskością emocjonalną i uzewnętrznieniem się, żeby w ogóle móc się do kogoś zbliżyć, czy też pozwolić komuś na zbliżenie się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CórkaNocy,

staram się go nie zniechęcać, nie pokazywać moich humorów, lęków

i tak przez cały czas jak przebywasz z nim? non stop na zaciągniętym hamulcu?

to niedziwne że nie sprawia Ci przyjemności spędzanie z nim czasu :/

spotykanie się z nim obciąża mnie mocno psychicznie

ała :( to czemu jednak się z nim spotykasz?

wiesz że to fajny facet i nie chcesz żeby taka 'okazja' przeszła Ci koło nosa? czy coś innego?

i samotność mi już nie przeszkadza jak kiedyś, brak ludzi wokół mnie, wręcz potrzebuję tego, zeby się wyciszyć.

hej, skoro masz taką potrzebę samotności to czemu jej nie zrealizujesz? czemu nie dasz sobie czasu?

samotność może być konstruktywna, jeśli się ją odpowiednio 'wykorzysta'.

 

trzymaj się ciepło ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I prosze!

A mialo byc tak pieknie - wywiady, zdjecia...

Zaczely mnie dopadac k*rewskie watpliwosci co do sensu tego wszystkiego.

Moze to wynik zle przespanej nocy a moze niedojedzenia bo wczoraj za cholere apetytu nie mialam a jak juz zasiadlam do zarcia to przyjechala kolesia z dziecmi.

Moze to stres przed pierwsza wizyta pana mojego w moim domu?

Pewnie i jedno, i drugie, i trzecie.

Okropna mam hustawke nastrojow, boje sie, ciesze sie i nie wiem co jeszcze.

Dokladnie jak w temacie - lek przed zwiazkami i bliskoscia.

Niby ta bliskosc jest ale ona byla u niego w domu i w miejscu neutralnym a u mnie nigdy. Zreszta w moim domu nigdy nie bylo zadnego mezczyzny. A jednak to jakies znaczace jest ze ktos bedzie, przetrze szlak, zostawi szczoteczke do zebow w lazience...

Jestesmy sobie bardzo bliscy i wciaz sie do siebie zblizamy, nie ma tematu na ktory nie bylibysmy w stanie rozmawiac otwarcie - nawet o tych bolesnych, przykrych sprawach o ktorych nie chce sie zwykle mowic ale postanowilam sobie ze juz niczego pod dywan zamiatac nie bede. Z nim jest to latwe, pod tym wzgledem mu ufam. Ufam emocjonalnie ale jeszcze nie na tyle by dac mu swoj pin do karty bankowej :twisted:

Bo tak zawsze sobie mowilam - jesli zaufam to wlasnie tak. I sie nie zawiode. Ale to sie rozwija wiec jakas szansa jest.

Boje sie jednak, ze moje leki wiele moga zepsuc.

Wiele nie trace. W najgorszym razie zostana mi mile wspomnienia i doswiadczenie. To nie jest rak zeby zabil.

Jesli nie zlamie i nie wyrabie jakiegos numeru prima sort to wciaz mamy marzec rozlaki i to bedzie bardzo dobre. Potrzeba mi dystansu. Nie moge go uzyskac bo raz jest w prawo raz w lewo.

Tak to jest jak zebrakowi zamiast wody i suchego chleba dadza szampana i dewolaje. Niestrawnosc...

Za duzo tego wszystkiego. Stanowczo za duzo jak na mnie.

 

OK, nie bede rozkminiac teraz bo trzeba sniadanie zjesc porzadne i jechac do tego mechanika.

A potem sie zobaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O kurna ale dziwnie...

Ani zle ani dobrze tylko dziwnie. Inaczej.

W moim domu nigdy nie bylo kogos drugiego tzn partnera.

I teraz... no, nie wiem.

Jakbym za duzo dostala i za ciasno sie zrobilo.

Ani w dobrym ani w zlym sensie.

Pewnie ze sie ciesze i jest bosko ale... placi sie za to. Moja sypialnia juz nie jest moja, w lazience druga szczoteczka do zebow.

Na podjezdzie drugi samochod, sasiedzi maja o czym gadac :P

Strasznie dziwne uczucie altogether.

Spalam cala noc, budzilam sie ale zasypialam od razu.

Psy sie zaprzyjaznily ale labek szczekal w nocy wiec wzielismy go do sypialni (sic!), nie jest przyzwyczajony spac sam.

Po weekendzie pewnie mi sie to wszystko pouklada do kupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnimi czasy przeszło mi przez głowę,owe kwestie,związki,bliskość,strach przed nimi.

Pozwolę sobie pominąć już zanik działań w owym kierunku i prawie że brak życia towarzyskiego.

Czemu się boje?

Bo wszystkie moje relacje zwykle jeśli już,były na stopie koleżeńskiej,nigdy nic więcej...na strach się składa.

 

-Brak doświadczenia w relacjach/wiek (zwykle jakieś tam pomniejsze relacje już moi rówieśnicy mają,czy tam pierwsze,choćby i szczeniackie związki,ale pal licho,20 to jeszcze chyba(?) nie dramat.

-Niewiedza....nie wiem czego miałbym oczekiwać od siebie,czego od partnerki,czego ona by oczekiwała,czego chciała,jak to podtrzymywać by miało sens,ład i skład,by się nie rozyebało po pierwszym byle kryzysie/kłótni.

-Brak zaufania do ludzi,patrząc przez pryzmat aspołecznego trybu życia, i wielokrotnym "przejechaniu" się na ludziach,nie wiem czy byłbym w stanie jeszcze z siebie wykrzesać na tyle zaufania,czy zaangażowania.

-Charakter,mój,nie wiem,czy zły,czy znośny,trochę tak,trochę tak,ale czasami nie wiem co ja mógłbym 2 stronie zaoferować,wydaje mi się że więcej wad niźli zalet.

-Stan psychiki,psia samoocena.

 

Ale głównie jest to problem,oczekiwań,nie wiem czy byłbym w stanie wziąć odpowiedzialność za siebie i ewentualnie za tę 2 osobę,jeśli by trzeba było,nie wiem czy byłbym w stanie sprostać oczekiwaniom czy tam potrzebom wszelakiej maści, które by miała partnerka,zaufanie,mówienie o swoich uczuciach,szczerze mówiąc w rzeczywistości tego nie cierpię,czy wręcz nie potrafię,moje własne oczekiwania od 2 strony...tego też nawet nie wiem .

Pytanie też,czy w ogóle nadawałbym się do relacji z 2 człowiekiem? Mój obecny tryb życia jest dosyć "samolubny" i samotniczy,raczej nikt nade mną nie stoi,nie sprawdza,czasem przez łeb ciężko przechodzi,jakby to miało wyglądać,że nagle mam dzielić część życia,czasu z 2 człowiekiem? Ale co jak,0 koncepcji jakby to wyglądało. Zmiany...strach przed zmianami też jest,a związek cóż, z pewnością by je zwiastował.

 

Czasem też...czuje niechęć i nie ma też takowej potrzeby związku,wtedy jest ok,gorzej gdy przeciwnie,owa ciekawość się włącza,"jak to jest",ale cóż...2 człowiek to nie zabawka,by sprawdzać i eksperymentować,trzeba być pewnym że chce się tam być w jakiejś relacji.

Podstawą jest wiedzieć czego się chcę jak mniemam.

I działanie w owym kierunku.

 

Są jeszcze wady też..jak tępota w kwestii inteligencji emocjonalnej,samoocena,brak pewności siebie,inicjatywy,zaradności żywotowej.

Podejście do ludzi,czy szanowanie ich prywatności,zdania,wolności,whatever - myślę że z tym nie jest tak źle.

 

Ok,to sobie poteoretyzowałem o własnej niewiedzy w sumie. :lol::P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kestrel,

kurczę, wiedzę zdobywa się przez doświadczenie.

bardzo fajnie napisałeś, że nie chcesz eksperymentować, bo nie chcesz bawić się uczuciami innych. i potem, że szanujesz zdanie, prywatność innych etc. masz już duży potencjał :)

patrz, nie zawsze próby budowania relacji z innymi są równoznaczne z wykorzystywaniem ich do swoich celów, nie zawsze są grą na ich uczuciach..

hej, napisałeś też, że zawsze Twoje związki z dziewczynami kończyły się na koleżeństwie. czemu? nie podobały Ci się te kobiety? czy nie o to chodzi, tylko miałeś problem z przekształceniem przyjaźni w coś więcej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CórkaNocy, nie mozesz po prostu mniej od siebie wymagać? bo jak się to czyta to ma się wrazenie że chcesz wszystko na siłę. moze jeszcze nie jesttes gotowa.

 

-- 31 sty 2014, 21:57 --

 

ja bym powiedziala ze moze masz takiego partnera ze przy nim lęki kwitną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×