Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

barikello, bo taki jest świat, jeszcze nie pojąłeś? ludzie dążą po trupach do celu, teraz młodzi zabili by rodziców, jeśli by im to zapewniło stanowiska kierownicze. W niczym nie ustąpią. Nie ma na kogo liczyć....

Ja też myślę, czy jest sens żyć. Jednego dnia mam dobry humor, a drugiego pojawiają się wydatki i brak pieniędzy na podstawowe rzeczy (jedzenie, bilet na studia), wtedy mi się odechciewa żyć. Nie mam pracy, rodzice ciągle powtarzają mantrę 'nie stać nas'.... Życie to kasa kasa kasa...szkoda słów.

 

-- 29 sty 2014, 14:35 --

 

Nie wiem co tu robię

100% racji, mądra kobitka z ciebie i wrażliwa, m. in. dlatego będziesz mieć ciężko.

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja przestałam używać słowa "przyjaciel", bo uważam, że jest infantylne. Ludzie, których nim nazywałam już dawno nie są częścią mojego życia, w pewnym momencie pasożytowali na mnie emocjonalnie... Musiałam kontenerować ich uczucia, być na każdy gwizdek, a nie dostawałam za to nawet akceptacji... Teraz nie umiem dbać o relacje. Nie umiem zaangażować się, przywiązać, otworzyć, umiem tylko słuchać o ich problemach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello, tak, światem rządzi pieniąz i nie wiem jakbyśmy się zapierali nogami, żyli jak biedacy - i tak nas świat wypchnie. Wartość człowieka określa ładne ubranie... kasa, dom, posiadłości. niestety, tak było i będzie.

 

i masz rację, przyjaciel jest "do czasu!". Jak ktoś coś chce to przyjaciel, potem nagle znika.

Znam to.

Dajcie spokój, nie ma przyjaźni.

 

-- 29 sty 2014, 18:56 --

 

A ja przestałam używać słowa "przyjaciel", bo uważam, że jest infantylne. Ludzie, których nim nazywałam już dawno nie są częścią mojego życia, w pewnym momencie pasożytowali na mnie emocjonalnie... Musiałam kontenerować ich uczucia, być na każdy gwizdek, a nie dostawałam za to nawet akceptacji... Teraz nie umiem dbać o relacje. Nie umiem zaangażować się, przywiązać, otworzyć, umiem tylko słuchać o ich problemach

 

O, na mnie też. Pamiętam liceum. Byłam bardzo dobra z angielskiego, a moja koleżanka słaba. Za to byla mocna z matematyki. Pisałam za nią wypracowania na angielski, robiłam prace domowe, ale gdy miałam problem z matematyką, nagle "nie miała czasu". Była tak bezczelna, że przez rok na mnie żerowała.

 

-- 29 sty 2014, 18:57 --

 

Peter88, już mam ciężko i zastanawiam się codziennie, co tutaj robię (w sensie: na świecie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, to widzę, że jestem w temacie :roll: owszem, PRZYJAŹŃ NIE ISTNIEJE. Są tylko potrzeby, np. potrzeba porozmawiania z kimś na jakiś temat, trochę bliskości.

Jestem czystym przykładem. Dzisiaj akurat moja ''przyjaciółka'' dowiedziała się, że idę do psychiatry. Że jestem chora. Jej reakcja? Uważa mnie za jakąś nienormalną. G...o a nie przyjaźń. Całe popołudnie płakałam. Jestem zbyt wrażliwa, za bardzo ufam ludziom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem czystym przykładem. Dzisiaj akurat moja ''przyjaciółka'' dowiedziała się, że idę do psychiatry. Że jestem chora. Jej reakcja? Uważa mnie za jakąś nienormalną. G...o a nie przyjaźń.

No to to nawet nie jest żadna przyjaciółka. Przyjaciółka sama wcześniej zauważyłaby, że coś się dzieję i sama namawiałaby cię do wizyty u lekarza.

Cóż ja mam przyjaciela od 5 lat, pewnie ktoś widział w moich postach, że mieliśmy pewne problemy ale już jest wszystko spoko. Poza tym ucieszyłam się bo moja dawna przyjaciółka (nasze drogi się rozeszły bo studiuje i ma innych znajomych) szczerze ze mną pogadała i nawet mi powiedziała, że powinnam iść na terapię. To miłe, że się o mnie martwi mimo, że widujemy się już bardzo rzadko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie to był jeden wielki budynek z dwoma wejściami. Połowa to była jak się później okazało poradnia psychologiczna (a ja tam chciałam znaleźć psychiatrę -.-) a 2 połowa to zwykła przychodnia-chirurdzy, dentysta itd. I oczywiście wlazłam w te 2 wejście i jak ten ostatni debil pytałam o psychiatrę. Fail

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak studiowałem, to miałem dość i chciałem iść do roboty, bo sądziłem, że to jest lepsze. Teraz roboty nie mam a jak jest to z tego stresu mam ochotę się gdzieś wysadzić. Tak źle i tak chujowo.Człowiek to jest głupi jednak. Ludzie studiujcie sobie ale jednocześnie korzystajcie z ostatnich lat względnej wolności i komfortu. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Peter88, jaki tam komfort.

Nie wiem co to życie studenckie. Nie wiem co to brak kontroli rodziców (mieszkam z nimi, dojeżdżam). Nie byłam na żadnej imprezie. Nie upiłam się, bo nie miałam kiedy.

 

Tylko stres, że w okienku nie mam gdzie pójść, bo nie mieszkam w mieście studenckim. Nie chodzę na imprezy. Wieczny stres, jak mnie zasypie i busy nie jeżdżą, a jest egzamin. Nie ma komu dać zwolnienia lekarskiego, bo jestem 30km od uczelni.

 

Wolność i komfort? Nie wiem co to takiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×