Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie własnej wartości (samoocena)


louise

Rekomendowane odpowiedzi

Oj tak inni wiedzą jak nam dokopać.Od dziecka jestem nazywana grubasem. W podstawówce gruba, ha a byli grubsi ode mnie.To ciekawe - wzrost 164 cm - waga 645 kg=gruba. W liceum gruba. Rodzinka - o jaka ty jestes gruba. W pracy - gruba. Jak ważyłam 60 kg - brat mój nie nazywał mnie inaczej jak grubas. Skutecznie wbili mi to nazwisko do głowy, W tej chwili po roku brania lerivonu /z którym zamierzam skończyc / waże ok 87 kg. Czuje sie jak nadmuchany balon. Braciszek niedawno w rozmowie telefonicznej nawyzywał mnie od spaślonych tuczników / a nie widział mnie już chyba od pół roku i tak naprawde nie wie jak wyglądam. Pewnie moja siostra mu powiedziała,że ja przytyłam/ Zatkało mnie.Odłozyłam słuchawkę i poryczałam sie. Płakałam dzień, dwa, trzy. Teraz mam wrażenie że wszyscy mnie tak postrzegają. Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze i do tego wszystkiego ubrania robią się za ciasne. Tak wiem powinnam ćwiczyć, ale od wiedzy do działania daleka droga.Brak chęci, sensu życia. Lerivon też mi w tym nie pomaga. Spowalnia mnie. Zapisałam sie do innego psychiatry bo z tym nie moge sie dogadać. Ja jej mówie, że przytyłam od momentu kiedy zapisała mi te leki a ona - acha Pani zajada stres. No i wypisuje recepte na to samo i cześć. I rób kobito co chcesz. Nie brać nie moge bo źle albo wogóle nie sypiam w nocy. Koło zamknięte. No i widzicie - jak tu myśleć o sobie pozytywnie jak nawet rodzina wytyka Ci wady i to w taki sposób. Zapomniałam wtedy w tej rozmowie z bratem o asertywności , nie zareagowałam i teraz siedzi mi to kluchą w gardle i nożem w sercu. No to sobie pogadałam, Pa

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:15 am ]

O pardon to miało byc wzrost 164 cm waga 65 kg = gruba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gracjo-tylko spokojnie.Na poczatek zadaj sobie pytanie,czy tobie samej ta waga przeszkadza.Bo nieważne są złośliwe prztyczki innych,ważne jak ty się z tym czujesz.

A czy próbowałaś Fluoksetyny?Ja odwrotnie-też mam 164 cm,ale od dziecka jestem bardzo chuda(też mi dokuczali i dokuczają-nie martw się).Lekarz przepisał mi Fluoksetynę,która bardzo mi pomogła.Ale-zaczęłam chudnąć w mgnieniu oka!!Z 48 kg w ciągu dwóch tygodni spadłam ze 3 kilo i chudłam dalej.Dlatego musiałam przestać brać Fluoksetynę.Okazało się,że jest ona stosowana u osób z bulimią :shock:

Ja jadlam normalnie,ale waga i tak leciała w dół.Pogadaj z lekarzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co - jakaś paranoja.

Objawy fobii społecznej i niska samoocena ustąpiły, jak zrobiłem sobie zdjęcie do dowodu osobistego, i uwierzyłem że dobrze na nim wyglądam - nie staro, ale dojrzale i wciąż atrakcyjnie. U fotografa byłem jeszcze strasznie spięty i na granicy trzęsawki, ale jak z tymi zdjęciami poszedłem do urzędu, to byłem w takiej kondycji psychicznej, że jakbym chciał, mógłbym rozwalić cały urząd miejski. I że w urzędzie gładko mi poszło (a trzeba było pisać przy urzędniczce), to jeszcze bardziej mnie dowartościowało.

Jak na razie jestem tym wciąż pozytywnie naładowany. Wczoraj robiłem różne techniczne operacje na sali pełnej ludzi - i luzik (no może bez przesady, ale bez porównania do tego jak bywało).

Jakie to swoją drogą głupie. Na czymś takim (zgodnie z moją teorią) nie można budować poczucia własnej wartości, bo to są sprawy marne i przemijające. Ale to jednak przyjemne, mówię wam.

 

Dziś idę do banku - ciekawe jak mi pójdzie.

 

(Za chwilę wyciągnę z portfela to zdjęcie, żeby się jeszcze trochę dowartościować - ach, jestem tylko człowiekiem, jak mawiał mój kumpel, zabierając się za poszukiwanie "gołych babek" w internecie...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie można budować poczucia własnej wartości, bo to są sprawy marne i przemijające. Ale to jednak przyjemne, mówię wam.

 

Wiem coś o tym ja na razie tylko tak buduję swoją samoocenę, inaczej nie potrafię. Zawsze jak wychodzę muszę być zadbana, umalowana, dobrze ubrana, a ludzie muszą zwracać na mnie uwagę bo inaczej czuję się nikim. Mam wiele innych wartości (zresztą jak każdy), ale nie potrafię jeszcze z nich czerpać energii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ach, jestem tylko człowiekiem, jak mawiał mój kumpel, zabierając się za poszukiwanie "gołych babek" w internecie...)

dobre :mrgreen:

 

Apropos zdjęć to miałam taką historię w zeszłym tygodniu - zdjęcie do dowodu - i wyszłam jak napompowany chomik :roll: ale i tak mi sie podobało :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie potrafię niczego dokończyć, wysoka samokrytyka sprawia, że spełzam na niczym. to co narysuje po dwóch godzinach uwazam za gówniane i mogłabym sobie wydłubac oczy albo podetrzec tym tyłek. ciężko uzyskać jakąś aprobatę w oczach rodzicieli.. wpadam w alkoholizm i czesto pakuję sie w coś czego nie chce..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zyć obok.. ? tzn? odstawić mysli ?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

trag

nie lubie kiedy ludzie mowiac, mówią za głosno.. da sie przecież milczeniem krzyczec

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:49 pm ]

 

 

nie ma to jak dobre słowa do dobrej muzyki...................

dzisiaj mam duzo odwagi, ale nad wisla za duzo ludzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże! Ja czuje sie fatalnie i tak jest ostatnio coraz częściej :( Jestem z moim chłopakiem prawie 4 lata i wszstko psuję. On bardzo mnie kocha i jest dla mnie naprawdę bardzo dobry, ja też Go bardzo kocham. Ale ostatnio stałam się bardzo zazdrosna, można powiedzieć że nawet chorobliwie :( Czuję że przez to wypala się uczucie jakie jest między nami. Boli mnie Jego przeszłośc, mam żal że opowiedział mi kiedyś o swoich byłych. To jest straszne. Okropnie się z tym czuję. Nie mam poczucia własnej wartości, mam niską samoocenę.Kiedyś taka nie byłam, nie wiem co jest tego powodem. Coraz czściej się kłócimy głównie przeze mnie, przez moje rozmyślania. Nie wiem jak mam sobie pomóc, On już traci cierpliwość :( Pomóżcie!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam takie pytanie do was?

 

czy wasze fobie, nerwice, depresje nie są spowodowane wyglądem zewnętrznym? tzn. czy z powodem nie jest brak akceptacji swojego ciała

 

bo u mnie tak jest niestety, nienawidzę siebie za swój dziewczęcy, dziecinny wygląd, uważam, że wyglądam zbyt dziecinnie by być traktowaną w poważny sposób, by czuć się dobrze wśród innych ludzi, którzy wyglądają na swój wiek

czuję się przez to beznadziejnie

niby ludzie nie traktują mnie ostatnio jak dziecko, ale jak miałam te dwadzieścia lat bez przerwy słyszałam, że wyglądam bardzo młodo, że nie na swój wiek, ludzie byli w szoku że mam tyle lat co mam

taka jebana lolita, nienawidzę tego

 

niektóre dziewczyny narzekają na tuszę, że są trochę przy kości

ile ja bym dała by być wyższą i mieć bardziej kobiece kształty

a tak, jestem taką, za przeproszeniem, niedojebaną dziewczynką mimo tego, że już prawie trzydziecha na karku

przez to mam cały czas beznadziejny humor, jak idę ulicą to czuję się masakrycznie, tyle pięknych dziewczyn w okół mnie - prawdziwych kobiet i pewnie większość jest ode mnie młodsza, tylko że one wyglądają na swój wiek

gdyby nie to, to byłabym szczęśliwa, chciałoby mi się próbować, ludziom by bardziej na mnie zależało, nie traktowali by jak przeszkody na drodze

mam potężnego gula w gardle jak to pisze i chce mi się płakać, bo właściwie to tylko to stoi na przeszkodzie do bycia zadowoloną w życiu

gdybym była bardziej atrakcyjna (twarz mam podobno ładną, ale ciało - za małe cycki i za niska) to pewnie też bym miała nerwicę, ale o wiele łatwiej by mi się z nią walczyło, byłabym odważniejsza do ludzi, nie myślałabym o sobie jako o kompletnym zerze

mieszkałam przez jakiś czas w Warszawie i to tam 'odkryłam' że jestem, tak naprawdę, beznadzieją, z powodu wyglądu właśnie

 

kiedyś myslalam, że wygląd nie ma znaczenia, że wnętrze się liczy, ale to gówno prawda, wygląd jest niesamowicie ważny po to by być zadowolonym i pewnym siebie

nie raz słyszałam, że ja to taka szara myszka, zajebiście nie

wiem, że charakter ma też znaczenie

ale dla mnie większość niskich dziewczyn jest do dupy, większość słabo wygląda

niezwykle rzadko zdarza się, żeby niska i szczupła dziewcznyna, z małym biustem wyglądała atrakcyjnie, większość to przeważnie takie dzieci, nienawidzę tego :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedną z najważniejszych przyczyn psychologicznych w/w chorób jest utrata poczucia własnej wartości. Związane jest to jest kompleksami, którego mogą być spowodowane wyglądem (niepodobaniem się sobie). I nie chodzi tu tylko o kobiety, bo żyjemy w czasach gdzie pierwsze skrzypce gra kult atrakcyjności fizycznej.

 

I albo będziemy starali sie zaakceptować siebie, albo musimy pogodzić sie z deprechą, nerwicą itp.

Pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam andzieję, że nie zostanę wykrzyczany za zabieranie głosu w temacie adresowanym do dziewczyn :D

 

mintchocolate, niemal na pewno Twoja nerwica wynika z braku akceptacji siebie, swojego wyglądu.

Tym niemniej zaskoczył mnie Twój brak akceptacji własnego, młodego wyglądu. Jestem pewny, że ludzie sa zaskoczeni w sensie pozytywnym, że tak młodo wyglądasz. Wiesz ile kobiet Ci tego zazdrości ? ;) W dzisiejszych czasach to nie wada, a wręcz zaleta. Ale jeśli Ci to bardzo przeszkadza są na to rady. Możesz "dodać sobie lat" inaczej upinając włosy, ubierajac się bardziej "statecznie", a nie "młodzieżowo", używając bardziej stonowanego "dojrzalszego" makijażu.

 

Podobnie jest ze szczupłą figurą, to również odbierane jest w dzisiejszych czasach jako zaleta. Możliwe, że z tej niechęci do własnego wyglądu mniej jesz, a więc jesteś coraz bardziej szczupła (a może już nawet chuda). Na to masz również wpływ, bardziej "obfita dieta" i nabierzesz bardziej krągłych kształtów ;)

Biorąc pod uwagę, że biust składa sie głównie z tkanki tłuszczowej, to równiez w tej materii pomoże nieco "obfitsza dieta".

Dodatkowo możesz bardziej bardziej podkreślić biust (figurę również) odpowiednią bielizną, krojem strojów.

 

A patrząc na damski biust z "męskiej strony" :D to chwała Najwyższemu za różnorodność damskich biustów :lol: bo ile męskich upodobań i gustów, tyle biustów im odpowiadających (to nie prawda, że facetom w głowach tylko duże biusty :mrgreen: ).

Poza tym 95% facetów pierwsze co dostrzega w kobiecie to twarz (uśmiech, oczy, usta, włosy), a nie biust czy figura. Dlatego mężczyźni zwracają na Ciebie uwagę przede wszystkim z uwagi na np. Twój uśmiech, młody wygląd, a biust dostrzegają później ;)

 

Co do wzrostu, tutaj jest mniejsza możliwość "udoskonalenia". W zasadzie pozostają wyższe obcasy... i dobranie sobie faceta o bardziej odpowiednim wzroście ;) A i tak najlepiej się nie stresować tym, bo na to nie ma się zbyt dużego wpływu. Po prostu zaakceptuj to, jak jest 8)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przed chwilą czytałam topic o perfekcjoniźmie

 

i pewnie jedno z drugim ma związek

ja siebie nie potrafię zaakceptować, przez wiele lat czułam, że moje było na wierzchu, tzn. uważałam siebie za super dziewczynę, lepszą od innych (według mnie atrakcyjność to wrażilwość, inteligencja, i super wygląd)

jeśli nie ma jednego z tych trzech elementów, to klapa

nie potrafię cieszyć się tym, że jestem przeciętna

do końca liceum uważałam siebie za kogoś lepszego niż większość, teraz widzę, że jest mnóstwo dziewczyn o niebo lepszych ode mnie, tylko i wyłacznie pod względem wyglądu i to powoduje u mnie doły, depresję i lęki

mam fajnego chłopaka, ale pewnie z nim nie będę, bo nie chcę żeby przeze mnie cierpiał, w ogóle to dziwię się, że jeszcze ze mną jest

wiem, że to jest chore, ale ja nie potrafię inaczej

chciałbym być zadowolona z życia, chciałabym, żeby było widać po mnie, że jestem, bo wiem, że to przyciąga ludzi, ale ja muszę być na 100%, żeby móc być z siebie zadowoloną

 

moi rodzice, a właściwie to ojciec był zawsze bardzo surowy, najważniejsze było, żebym sie dobrze uczyła,

w podstawówce miałam tylko dwie trójki w ósmej klasie (nie na świadectwie, tylko tak w ciągu roku, z chemii, z tego co pamiętam) i to był dla mnie szok, w ogóle to bałam się powiedzieć o tym rodzicom, w ogóle wielkim wstydem byłoby gdybym miała jakąkolwiek trójkę na świadectwie; przez całą podstawówkę byłam w pierwszej trójce najlepszych ludzi w klasie

jak sobie o tym pomyslę, jak mnie starzy tresowali, to mnie kurwica bierze, chcieli mieć doskonałe dziecko, żeby można sie było nim chwalić przed znajomymi (coś w stylu: 'moje dziecko jest najlepsze')

kurwa, nienawidze siebie

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:41 pm ]

God's Top 10, dzięki za pocieszenie

takie coś działa, ale na krótko niestety, później i tak wracają moje dawne przekonania

i frustracja, a co za tym idzie brak pewności siebie w kontaktach z ludźmi

sorry, że piszę o sobie ciągle, ale ogólnie, to mi się wydaje, że u mnie to bardziej złożony problem, mi się w pewnym momencie przestawiło myślenie, a to z tego powodu, że całą młodość spędziłam sama, mimo tego, że bardzo chciałam mieć mnóstwo przyjaciół, moja potrzeba przynależności i akceptacji nie została zaspokojona w odpowiednim momencie, kiedy moja osobowosć się kształtowała, wszystkie moje marzenia i plany nie spełniły sie, ale to długa i hujowa historia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uwarzam, ze na atrakcyjnosc człowieka składają się dwie wartości: wiara w siebie i potencjał, który dostrzegają w nas inni.

Twój chłopak nie jest z Toba na pewno bez powodu. Dostrzega w Tobie ten potencjał, którego Ty nie widzisz.

Sama oceń ile osiągnęłaś w życiu, w czym jesteś świetna, co jest Twoją mocną stroną, a osiągnęłaś to wszystko w duzej mierze sama. Niech niespełnione ambicje Twoich rodziców, które na Ciebie przelali, nie przesłaniają Ci Twojej własnej wartości :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie wyglad się najbardziej liczy. Może ci się teraz tak wydawać, ale tak nie jest. Mam koleżankę, którą na początku znajomości uważałem za nie specjalnie urodziwą w porównaniu z innymi. Po jakimś czasie okazało się, że ta osoba ma w sobie coś co sprawia, że emanuje od niej takie wewnętrzne piękno, spontaniczność, dziewczęcość. Pomimo, że wyglądem zewnętrznym nie wyróżnia się z tłumu, to jest postawa nadaje jej wyjątkowości. Nie wiem, jak to opisać.

To osobowość się liczy, ile jest pięknych dziewczyn, tyle, że bez osobowości, może i miło na nie popatrzeć, ale przy bliższej znajomości okazuje się, że są puste, nijakie.

 

Ludzie szczęśliwi są Piękni, jakkolwiek by nie wygladali. Kiedy staniesz się szczęśliwa, będziesz piękna swoim szczęściem :) W zasadzie są dwie drogi do wyboru, albo będziesz się zadręczać do końca życia, albo zaakceptujesz sibie, jaką jesteś. Wygląd jest naprawdę drugorzędny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gringo, masz rację, zgadzam się z Tobą w 100%

pewnie to dlatego, że ja właściwie to nie mam bliższego kontaktu z ludźmi (nie znalazłam w zyciu tych odpowiednich, mimo, że mi bardzo na tym zależało)

i jedyny mój kontakt to obserwowanie ludzi przechodzących obok mnie na ulicy...

nie mam bliskich znajomych, przyjaciół, jedynie mojego chłopaka

(jednak jestem bardzo krytyczna w stosunku do innych, ciężko jest znaleźć mi kogoś, kto by mi odpowiadał), no i zdecydowanie za mało wychodzę żeby takowych znaleźć

 

eva79,

nie chcę być wścibska, ale wiesz dlaczego masz lęki? i przed czym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestes wscibska:)

Ale pytasz przed czym mam lęki...hmmm.Tego w nerwicy lekowej nie da sie sprecyzowac przeciez.To nie strach,który jest przed czyms.Lek tym sie rózni od strachu,ze nie mozna sprecyzowac przed czym on jest.Czesto mam lek-ot przed lękiem.

 

Nie wiem dlaczego mam lęki.Pojawily sie nieproszone:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze, dziwne to, nigdy tak nie miałam, lęk przed lękiem

ale zdajesz sobie sprawę z tego, że pewnie powód konkretny jest

i że pewnie ukrywasz go sama przed sobą, że tkwi on głęboko w Twojej podświadomości

 

ja to wiem dokładnie co i jak, z jakiego powodu itd.

tylko że nie potrafiłam temu zaradzić :(

i nadal nie potrafię

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nerwica i inklincje depresyjne wzięły się z perfekcjonizmu i idealizmu -co do własnego wyglądu to chyba jak z 90% dziewczyn mam sobie wiele do zarzucenia i mimo iż lata nastoletnie są gone, to nadal generalnie mimo pogodzena się z własną aparycją nachodzi mnie czasami nienawiść do własnego ciała - ostatnio np nie mam zbyt wiele ruchu fizycznego i nie tylko czuję co widzę, że ciało mi obwisło (choć jestem bardziej chuda niż szczupła, ech) ->jak nic trzeba leczyć psyche, bo jeszcze anoreksja mi się przypałęta :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

julie, to tak jak ja, też niestety jestem idealistką

ludzie nie są idealni, ja nie jestem idealna i mi to bardzo przeszkadza

 

a kiedyś byłam tak pozytywnie nastawiona do życia i ludzi....ech

ale było to tak dawno, że prawie nie pamiętam

wtedy ludzie i świat wydawali mi się tacy idealni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×