Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj palula88!

 

Powiem CI,że moją główną obawą też jest to,że zemdleję albo coś mi się stanie...dziś już nie leżę w łóżku,ale ostatnie dni nie wróżyły niczego dobrego i mogłabym się w tym łóżku zaszyć już na dobre...trochę lepiej jest jeśli nie jestem sama w domu...boję się sama wychodzić,bo przecież co się stanie jak zemdleję ? :105: Czasem ubieram się do wyjścia i się zaczyna...przyspieszony oddech...panika i idę na miękkich nogach z trudem łapiąc oddech...i tak w kółko :bezradny: Jeśli to się dopiero zaczęło to może im szybciej pogadasz z lekarzem tym szybciej to minie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Zanim odważyłam się założyć konto i napsać trochę się naczytałam na tym forum.

Sprawa jest prosta, potrzebuję pomocy, żeby mnie ktoś do pionu postawił. Podejrzewam u siebie nerwicę od roku, co najmniej. Mam 19 lat w tym roku matura, jest 1 dzień października a ja we wrześniu opuściłam więcej lekcji niż przez cały semestr. Panika pojawia się u mnie przy każdej możliwej czynności, wychodzę z domu z wyobrażeniem tłumów na przystanku i robi mi się niedobrze, pocę się, zaczyna mi się kręcić w głowie i zastanawiam się jak wytrzymam te kilka godzin poza domem. Telefonu prawie nie odbieram, bo na dżwięk połączenia posdkakuję jak by ktoś przy mnie wysadzał dom. Wyjście do sklepu to jak wyprawa w Himalaje, najpierw muszę się nastawić (dobra, będą ludzie, nie panikuj dziewczyno, przecież to tylko 5 minut w tę i spowrotem), nie mogę się uczyć, spać, jak jem to ilości jak dla 4 osobowej rodziny, albo wcale. Zasypiam z bólem głowy, budzę się w nocy spanikowana, przerażona tak, że nie mogę się ruszyć, od jakiegoś czasu drętwieją mi nogi. Wszelkie dolegliwości bólowe się nasiliły z momętem rozpoczęcia roku szkolnego i świadomością nadchodzącej matury. Ogółem rzecz biorąc straszne rzeczy. Dodam jeszcze, że od bodajże 5 klasy podstawówki chodziłam na terapię rodzinną i do psychologa średnio raz na rok po pare tygodni, ale zawsze rezygnowłam jak zaczynałam czuć się lepiej. Teraz nie mogę sobie na to pozwolić, potrzebuję pomocy, czy ktoś może mi doradzić coś dobrego na uspokojenie, ćwieczenia na koncentrację i pamięć, albo rodzaj terapii... Cokolwiek?!

Będę wdzięczna za każdą odpowiedź! :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Potrzebuje sprecyzowania moich objawów.....podejrzewam ze to nerwica lekowa,,,,tylko niewiem jakim cudem sie jej nabawiłem.....

Zaczęło sie tym ze połozyłem sie spać.......i nie moglem usnąć......

Zacząłem sie krecic...i nagle zaczeło mi bic serce jak by miało za chwile wyskoczyć,tak głosno ze zono słyszała jego bicie,,,,,,,zrobiło mi sie zimno,zacząłem cały sie trząś.....mdliło mnie,i nie wyraznie widziłem.......

powtórzyło sie to jeszcze dwa razy lecz z mniejszym nasileniem,,,,,boje sie zasypiac bo wtedy mam te ataki.....czy to jest nerwica lekowa????

Byłem juz u psychologa........i teraz chce isc do psychiatry.......meczy mnie to i sie boje.......o siebie......

mam tabletki hydroxizinum tyle ze niewiem czego sie po nich spodziewac......raz ja wziąłem i nie pomogła.....

prosze o pomoc....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

palula88, drętwienie i mrowienie skóry, szczególnie w obszarze kończyn, jest objawem nerwicy. Gdzieś kiedyś o tym czytałem, bo sam tego doświadczyłem. Diagnozując nerwicę, działa się często na drodze eliminacji innych przyczyn. Dlatego ważne są wizyty u innych lekarzy i różne badania. Ja zaliczyłem oprócz rodzinnego jeszcze neurologa, kardiologa i endokrynologa. Wyniki zawsze wychodziły ok, więc pozostała tylko jedna diagnoza.

 

travol4, zrób sobie wyniki tarczycy (TSH). Zaburzenia jej pracy mają bardzo podobne objawy do nerwicy. Warto to sprawdzić. Hydroxizina nie jest b.silnym lekiem, ale powinna Ci pomóc. Co prawda w przypadku niektórych rodzajów leków psychotropowych, uzyskanie poprawnego efektu to prawie ruletka. Jeden jednemu pomaga jak marzenie, a u innego z tymi samymi objawami jeszcze pogarsza sprawę. Ciężko trafić. Ale szczerze nie wiem czy dotyczy to leków z tej grupy. Psychiatra powinien ci coś poradzić. Pewnie też zaproponuje Ci bardziej długofalowe. Warto iść. Ale jeżeli miałbyś jeszcze wystarczająco sił, porobił bym inne wyniki. Inaczej się wtedy gada z psychiatrą.

 

lamazkokardka, mi wygląda to na nerwicę. Leki ziołowe szybko i skutecznie z takiego stanu Cię nie wyciągną. Potrzebujesz coś od profesjonalisty. Zgłoś się do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj przeszłam samą siebie. Wybrałam się do poradni psychologicznej, że byłam pierwszt raz w tym miejscu miałam duży problem, żeby znaleźć wejście, gabinet, ogólnie sam budynek. Weszłam, zaczęłam krążyć, dzwoniłam do rodzicielki, (bo wie co i jak) znalazłam budynek weszłam i co? Płacz, nogi jak z waty, siódme poty mnie zalewały, mało brakowało a zaczęłabym się hiperwentylować. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam... Oczywiście nic nie załatwiłam, bo skąd miałam wiedzieć, że trzeba mieć skierowanie do psychologa?! Stąd moje pytanie, czy są jakieś ziołowe tabletki, które trochę mnie uspokoją żebym dotrwała wizyty u psychologa/ psychiatry/ psychoterapeuty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coraz bardziej jestem przekonana ze to nerwica... Dzis mialam atak, zaczela mnie boleć głow zrobilo mi sie slabo żołądek zaczął warjować wylądowałam w wc.. Zaczelam mocno oddychac wzielam nervosol i przeszło...chociaż bol głowy pozostał. Najlepsze jest to że to samo miałam dokładnie tydzień temu też w pracy też w czwartek i tez o podobnej porze:| Może podświadomie bojąc sie powtórki sama ją wywołałam :-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje objawy. Proszę o pomoc.

 

Dzień dobry Państwu,

Jestem nowy na forum, chciałbym opisać historię i dostać ewentualną poradę, gdyż mam pewien problem i potrzebuję wsparcia. Naturalnie, rozumiem, że żadna dyskusja na forum nie zastąpi wizyty u terapeuty, lecz mam nadzieję, że Państwa doświadczenie i wiedza może rzucić nowe światło na mój przypadek

 

Jestem mężczyzną, rok ur. 1990, trzeci kwartał, jedynak. Od dzieciństwa matka żywiła mnie swoją chorobliwą miłością. Martwi się o mnie do tej pory, zważając, że niebezpieczeństwo zawsze czyha na mnie za rogiem. Od zawsze byłem pod silnym jej wpływem oraz jej matki (mojej babci). Czułem się z tym dobrze, zresztą do tej pory czuję. Mam osobowość neurotyczną, od zawsze miałem wahania nastroju i tendencję do filozofowania i rozmyślania nad przeszłością i sensem życia. Przy matce i babci czułem się bezpiecznie. Wszystko zaczęło się zmieniać 2,5 roku temu (kwiecień 2011). Pewnego kwietniowego dnia dowiedziałem się, że babcia ma chorobę nowotworową. Strasznie to przeżyłem, początkowo racjonalizowałem sobie ten problem, jednak po kilkunastu dniach zaczęły pojawiać się silne lęki. Początkowo (poniedziałek wielkanocny 2011) czułem kłucie/ucisk w gardle, dziwne uczucie, byłem przekonany, że coś mi zaczyna poważnego dolegać. Później pojawił się ból głowy za prawym uchem, początkowo myślałem, że to zapalenie ucha, pojechałem na pogotowie, lecz lekarz stwierdził, że tam nic poważnego się nie dzieje. Do tego dochodziły zawroty głowy (uczucie niestabilności gruntu pod nogami), leżąc na łóżku miałem wrażenie, że "lampa się porusza". Inaczej mówiąc, miałem wrażenie, że jestem na jakimś haju. Zacząłem czuć cały czas niepokój i lęk. Uwierzyłem, że i ja jestem poważnie chory, przerabiałem: guz migdałków, tętniak, guz mózgu, ciężkie choroby serca, stwardnienie rozsiane, niedocukrzenie i in. Zauważyłem jeszcze, że uczucie lęku, zawroty głowy pojawiają się nasilone po wejściu np. do galerii handlowych, dużych sklepów spożywczych itp. miałem wtedy lęk przed zatrzymaniem się w miejscu, gdyż miałem wrażenie, że zaraz się przewrócę. Raz wylądowałem na izbie przyjęć, niestety nic nie stwierdzono. 11 czerwca 2011 roku dostałem silny atak lęku. Pracowałem wówczas w pubie muzycznym, zaczęło się przed rozpoczęciem dyskoteki: gula w gardle, przyspieszona akcja serca, zawroty głowy, silny strach przed śmiercią. Kiedy zwolniłem się ze zmiany, dotarłem jakoś do domu, położyłem się do łóżka, byłem przekonany, że w tym stanie nie dożyję do rana. Później zacząłem nadużywać używek, alkohol m.in. lecz stany lękowe utrzymywały się. Do tego miałem uczucie derealizacji i depersonalizacji. Zacząłem powątpiewać we własne istnienia oraz realność świata. Miałem wrażenie, że wszyscy są jakoś zmienieni, inni. Miejsca, rzeczy i osoby straciły swój "feeling" sprzed czasu kiedy wszystko się to zaczęło, wszystko zaczęło tracić sens. Byłem silnie przekonany, że cierpię (podobnie jak babcia) na ciężką chorobę, taką, którą w dodatku lekarze nie umieją zdiagnozować.

Lęki co prawda trochę ustąpiły, ból głowy też, potrafię wejść już do sklepu i zrobić na spokojnie zakupy, pozostała mi od ponad 2 lat derealizacja (+śnieg optyczny). Co chwilę patrzę na zegarek i uświadamiam sobie, że każda godzina zbliża mnie i moją matkę do śmierci. Rzeczywistość w której się wychowywałem tak jakby uległa zdekonstruowaniu, co wywołało u mnie silne poczucie zagrożenia i lęki. Utraciłem poczucie czasu, żyję cały czas tymi zdarzeniami, które wywołały u mnie to zagrożenie i nie potrafię żyć teraźniejszością, dlatego mam wrażenie, że czas b. szybko leci, a ja nie czuję ulgi. Ponadto, mam wrażenie, że uległy zmianie moje uczucia wobec innych, podejrzewam, że to przez derealizację. Uczucia do matki uległy jakby spłaszczeniu, co przejawia się u mnie tęsknotą za tą "dawniejszą miłością". Zastanawiam się nad tym jak wyglądać będzie mój pogrzeb i najbliższych, bo będąc przestraszony tym szybkim upływem czasu i ciągłą derealizacją mam obawy, że nastąpi to - szybciej niż mi się wydaje. Nie potrafię już czerpać radości z życia, gdyż wszystko wydaje mi się bez sensu. Kiedy przypominam sobie siebie dawniej, mam wrażenie, że to nie ja, że to jakaś inna osoba, czuję, że straciłem jakąś tożsamość i nie potrafię jej przywrócić poprzedniego stanu. Czuję się jakbym wręcz był "opętany", mam wrażenie, że kiedyś ja to zupełnie ktoś inny. Nie potrafię od tego momentu budować nowych relacji z innymi, mam wrażenie, że "natura" (biologia, choroby) wobec "kultury" jest bezwzględna, dlatego na nic zdadzą się moje starania. Naturalnie, poczucie bezsensu towarzyszy mi bardzo długo, jednak nie miałem myśli samobójczych, lecz odczuwam ciągłą tęsknotę, złość na płynący czas i brak ulgi. Kiedyś miałem wrażenie (2010-2011, tj 20,21 lat), że wszystko co najlepsze przede mną, teraz gdy już jestem starszy (za rok 24 lata na karku) mam wrażenie, że już jest za późno na wszystko, a każdy dzień przybliża mnie do coraz większego cierpienia, do tego strach przed starością. Choć to wszystko o czym piszę jest głęboko uświadomione, nie straciłem motywacji do działania, wręcz przeciwnie realizowałem swoje zainteresowania, choć przykro mi gdyż nie dają one mi już takiej satysfakcji jak kiedyś. Z babcią dobrze, okazało się, że jej guz ma niski stopień zagrożenia tzn. nie była potrzebna nawet chemioterapia lecz tylko kontrole, które nie wykazują od prawie 3 lat żadnych niepokojących zmian. Niestety moja psychika została naruszona, nie wiem czy zdołam sobie jakoś z nią poradzić, wewnętrzny niepokój pozostał i nie pozwala mi swobodnie funkcjonować, stałe, nawiedzające myśli egzystencjalne dołują i gnębią. Mam wrażenie, że wewnętrznie mam ponad czterdzieści, a nie ponad dwadzieścia lat.

 

Moje podejrzenia:

nerwica lękowa, hipochondryczna,

zespół stresu pourazowego,

dodatkowo: uczucie derealizacji/depersonalizacji, zaburzenia odczuwania czasu, uczuć i przeżyć.

 

Odpowiem na wszystkie pytania. Proszę o radę.

pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przerabialem to jak pewnie większość forumowiczow. Straciłem dużo kasy żeby sobie pomoc i już ostatnio myślałem ze jestem uleczony ale wszystko wróciło. Wróciło ale mam inne nastawienie do tego. Nie rozmyslam o tym co mi jest , nie szukam przyczyn itd. Co mi da jak pójdę znowu do lekarza i przebadam sie od a do z ??? Każdy lekarz ma inna teorie ... I każdy chce leczyć po swojemu, tylko nie wiem co ,jak wyniki mam wzorcowe :) nerwica ciężka choroba :) ale da sie z nią żyć. Z jakiego jesteś miasta ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JKB Wrocław.

To było tak, że w momencie gdy uświadomiłem sobie tą sytuację miałem wrażenie, że to ja zachorowałem. Przeniosłem diagnozę z babci na siebie i wszystko się zaczęło... trwa derealizacja już ponad 2 lata... nie wiem co robić.

 

Stary ja miałem babcie z która mieszkałem 22 lata i non stop chorowała - nerwica + hipochondria ... Pozniej inne choroby. W takim otoczeniu dorastalem. Pózniej to wszystko na mnie przeszło :) zaliczylem 10 psychiatrow i 5 psychologów ... Z tych 15 osób może 4-5 znało sie na rzeczy :) tak więc nerwica jest dla bogatych i cierpliwych , reszta męczy sie i męczy , aż może samo przejdzie a może pójdą na rentę.

Ja zrobiłem wszystke badania, żeby zobaczyć czy nie mam nic ograniczonego pózniej szukałem dobrego psychiatry który mnie wyleczy a ńie zrobi ze mnie rośliny , w międzyczasie dobry psycholog. A przede wszystkim trzeba uświadomić sobie ze to tylko nerwica, ze można ja zwalczyć i ze można to olac i żyć. 2 lata temu nie mogłem wejść do centrum handlowego, a jak już wszedłem to żona musiała mńie wyprowadzić z ńiego albo szedlem koło ściany z nogami jak wata dusznosciami itp. Dzisiaj odpukac nic takiego już nie mam. Jednak mam świadomość ze wszystko jest ulotne - dzisiaj jest ok , a jutro może być nawrót. Mam jednak wiedzę, świadomość i sztab specjalistów -to daje mi poczucie bezpieczeństwa i sile żeby sie temu przeciwstawić. Dzisiaj rano było złe, bardzo złe, najgorzej od roku, mówię do siebie "na spokojńie, przerabiales już to" i wszystko minęło.

http://Www.szaffer.pl to powinna być Twoja Biblia - facet jest moim idolem , jak przeczytasz zrozumiesz. Jak ci nie pomogą we wrocku to zapraszam do Lublina - http://www.cmprzyjazni.pl szybko cię wyprowadza z Twoich dolegliwości. Masz wszystko na talerzu , co z tym zrobisz to już od Ciebie zależy. Ja powiedziałem ze sie nie poddam i będę żył ńormalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylam u neurologa w trakcie badania mloteczkiem stwierdzil ze jestem strasznie nerwowa i ze objawy ktore mam sa objawami subiektywnymi i poki co nie widzi tu problemu neurologicznego. W weekend bylo swietnie a dzis poniedzialek i znowu w pracy lek strach mdlosci bole głowy i mysl ze najchetniej bym z tad uciekla do domu i nie pokazywala sie tu wiecej ehhh. Czy w nerwicy moze byc tak ze przez jakis okres jest ok a potem jest okres napadow?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem zapisany do neurologa ale zrezygnowałem.....

Miałem dzis wizyte u psychiatry i mam zapisane tabsy Asertin......czytajac co moze sie po nich dziac zacząłem sie zastanawiac czy one mi pomoga.....

Cóz zobaczymy

 

palula88, i co Ci pomógł neurolog....moze wrto zasiegnac porady psychiatry.....lekarz jak kazdy inny....

a co do ataków...to chyba za duzego wpływu na to nie mamy.....raz jest tak,raz jest srak.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

travol4, nie widze u ciebie powodu wizyty u neurologa, ja bylam bo mialam bole glowe mrowienia i klucia napadowe. Ciebie wyslalabym najpierw do kardiologa skoro serducho ci warjuje zeby zobaczyc czy tam wszystko gra. Czy neurolog mi pomogl? Psychicznie troche sie uspokoilam, zbadal mnie dokladnie i stwierdzil ze poki co nie widzi objawow neurologicznych i podstaw do skierowania na dalsze badania, kazal zglosic sie za ok 3 miesiace jak objawy nie mina lub szybciej jezeli sie pogorszy. Nic nie wspomnial o nerwicy jedyne co to to ze po badaniu widzi ze jestem nerwowa osoba i tu mial racje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ! Mam 13 lat byłam wesołą i uśmiechniętą dziewczyną do póki nie stało mi się coś dziwnego.Sprzątałam przed przyjazdem mojej cioci, usiadłam i coś czytałam nagle tak jakby zasnęłam ale tak naprawdę nie.Niby się obudziłam ale tak jakby nie w swoim ciele , tak jakby mnie tu nie było.Nic poszłam spać , gdy na drugi dzień wstałam było lepiej , ale po jakimś czasie to wróciło i tak codziennie.Teraz też mi się tak dzieje tylko .że chyba trochę mniej , ale czuję tak jakby mnie nie było i po chwili przechodzi a jak mi się to dzieje serce mi zaczyna szybciej bić coś mi się dzieje z głową później ciągle o tym myślę.Jak się kładę spać wydaję mi się tak samo a nawet nie kiedy gorzej.Więc jeśli mi się to dzieje idę spać do mamy.Nie mogę sobie z tym poradzić nie kiedy przechodzi.A gdy wychodzę na podwórko lub paczę w okno dzieje mi się tak samo.Wiem że to w mojej podświadomości ale nie mogę się uspokoić.Chyba muszę iść do psychiatry może da mi jakieś leki.Ja podejrzewam że mam nerwicę lekową.Ale nie jestem pewna ja czytałam o tej chorobie na internecie.A i jeszcze jak ktoś do mi mówi i muszę się odezwać niekiedy to do mnie wraca.Myślałam że jestem sama , ale jednak nie.Muszę sobie jakoś z tym poradzić.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madzia2000175, pierwsze kroki skieruj do lekarza internisty. Najpierw musisz porobić wszystkie badania aby sprawdzić czy wszystko jest ok i czy nie jest to czasem wynikiem dojrzewania. Dopiero po badaniach i wszelakich konsultacjach idź do psychiatry.

Czy mama wie co się z Tobą dzieje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z fairy, najpierw powinnaś porobić badania żeby wykluczyć inne możliwości. Może to co się z tobą dzieje to wcale nie nerwica. Ja mam 15 lat i też już u siebie nerwice i inne podejrzewałam. We wrześniu przez jakieś 3 dni się ze mną coś dziwnego działo. Od rana byłam zdenerwowana bez żadnego wyraźnego powodu, później w szkole coraz gorzej się czułam aż w końcu zaczęło mi się robić słabo, cała się trzęsłam, nie umiałam złapać oddechu, ręce, nogi a najbardziej twarz i głowa mi zdrętwiały. A później to przechodziło i czułam się dobrze, wracało po jakiś 2 godzinach. Działo się to tylko w szkole, w domu nic mi nie było praktycznie. I też wtedy sobie myślałam, że to na pewno nerwica. Kiedy już po tych paru dniach stwierdziłam, że muszę iść z tym do lekarza to zniknęło i więcej się nie powtórzyło. Do dziś nie wiem co to tak naprawdę było.

Jak długo to już trwa u ciebie? Bo z twojego opisu wnioskuję, że już dłuższy czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×