Skocz do zawartości
Nerwica.com

gargul

Użytkownik
  • Postów

    133
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez gargul

  1. gargul

    SSRI-temat ogólny

    Niestety u mnie uspokoiło się tylko na chwilę i teraz wróciło zexzdwojona siłą. Czuję takie ogromne wewnętrzne ciśnienie że chce sobie rwac żyły. Co się dzieje?
  2. gargul

    SSRI-temat ogólny

    Kurde, lekko nie będzie. Dopiero co dochodzenie do siebie a pół tabsy wciagnalem ok. 11. Straszny zamuł i rozbicie. Ucisk w głowie. Dreszcze. Rozdrażnienie. Dziwne napięcie mięśniowe. Przypomnijcie sobie swoje pierwsze dni. Dajcie znać czy to tylko pierwsze dni będą przechodzenie w ten sposób, bo nie dam rady długo funkcjonować z takimi ubokami w pracy.
  3. gargul

    SSRI-temat ogólny

    Cześć wszystkim. Niestety po dwuletniej przerwie wracam do SSRI. Diagnoza "zespół depresyjny". Na razie mam serte 25mg przez kilka dni, a później mam się przesiąść na 50. Mam nadzieję że tym razem pójdzie lepiej niż z ostatnio z esci, gdzie jedyną dawkę jaką tolerowalem to 5mg. Po dyszcze byłem wrakiem człowieka. Na razie czuje że bezobjawowo to się serta tez nie wkręci. Na razie czuje generalne osłabienie i straszne piszczenie w uszach. Mam nadzieję że wkrótce to minie. Zapomnialem powiedzieć lekarzowi że przez długi czas codziennie pilem melise. Mam nadzieję że nie ma ona interakcji z serta.
  4. Cześć. Ja mam za sobą dość dobry okres. Miałem długie okresy dobrego samopoczucia. Daje mi to nadzieję na przyszłość, że po każdym dołku przychodzi lepszy czas i że to co nas neka to tylko zrabana mieszanina chemii w mózgu, którą można doprowadzić do porządku. Napiszcie co u Was.
  5. gargul

    SSRI/SNRI i miłość

    Ja twierdze że wpływają, ale nie jestem psychiatrą. Dobry ten Twòj lekarz. Jak maja nie wpływać jak się człowiek po nich czuje jakby go meteoryt trafił. Do zakochania prowadzi cały zespòł akcji socjologicznych. Jak ma do nich dojść jak człowiek nie ma siły i ochoty wyjść z domu. I do tego jeszcze na niczym mu nie zależy. Pisze na podstawie moich doświadczeń z esci.
  6. Kurde, ją już tego nie ogarniam. W niedzielę i poniedziałek do południa byłem wrakiem człowieka. Później aż do środy mogłem przenosić góry. W środę bałem się własnych myśli, a dzisiaj nic nie może mnie zatrzymać. O co chodzi??? Schizofrenia? Raczej nie, bo nie mam stanów euforycznych. Raczej są to stany normalności. Macie coś takiego?
  7. inny och jak ja marzę o fizycznej pracy. Tylko żeby płacili za coś takiego jakieś względne stawki Tak z ciekawości, też pracowałeś w korporacji, czy poza też można się nabawic chorób
  8. achino daj znać co u Ciebie. Ja też dałem czadu w sobotę i dopiero co zaczynam wracać do życia. Już dawno takiej akcji nie miałem... szaraczek napisałeś że wenla Ci się ładnie wkreciła. Na co ją brałes? Tzn. jaką masz diagnozę? Jak na Ciebie zadziałała i dlaczego ją odstawileś? Jestem ciekaw bo też szukam czegoś bardziej aktuwizującego. Brałem kiedyś esci i niestety po przerwie wracam do tictaców, a powiem że moje doświadczenia z esci nie są rewelacyjne. W sumie może i pomogła, bo prawie dwa lata miałem względny spokój, ale jak sobie przypomne początki leczenia to żyć mi się odechciewa. Tylko na 5mg jakoś mogłem funkcjonować. Na dyszcze dostawałem takiego zamuła, że myślałem że zapomnę oddychać. A ponoć jest to najbardziej skuteczna i bezubokowa grupa leków. Chwalicie też paro, ale to chyba nie dla mnie, bo czasami po głowie chodzą mi durne myśli, a po tym leku możliwe jest ich nasilenie. Co prawda jestem jeszcze w miarę poczytalny i nie traktuje tych myśli poważnie, ale nie wiem jak to będzie po takim dropsie
  9. U mnie niestety praca też jest powodem nerwicy. Pracuję w wielkiej korporacji. Problemy zaczely sie od promocji na stanowisko kierownicze kilka lat temu. Na początku było ok, ale zaraz pojawiło się kilku przyglupow korporacyjnych których głównym celem jest parcie na przód nie patrząc na ludzi. Ja natomiast jestem szefem typu "dobry ojciec", dla ktorego chronienie swoich "dzieci" jest priorytetem. Niestety taki jestem i tego już chyba nie zmienie. Suma sumarum doprowadziło to do wielu konfliktow, w którym kilka "ulubionych" osób publicznie wytykalo mi niekompetencję. Oczywiście były to osoby bardzo dobrze znane w firmie ze swojego specyficznego podejścia do obowiazkow., więc zmiekczalo to trochę przekaz. Szczęście że miałem dobrych szefów. Typowych motywatorow, którzy rozumieli moje podejście. Ale i tak doprowadzilo to do pierwszego epizodu nerwicowego dwa lata temu. Niestety. Niedawno wszystko się zmieniło. Łącznie z zarządem. Trafili tam typowe korporacyjne szczury, których jedynym celem jest wyzysk wszystkich, aby tylko słupki rosły w odpowiednim tempie. Nikt nikogo już nie słucha. Polecenia sa niejasne, a ja lubie miec nakreslony konkretny cel do ktorego podazam. Nie ma też rzeczy niemożliwych. Jeżeli trzeba wykonać więcej projektów mniejsza ilością ludzi - "...nie ma problemu. Wystarczy tylko odpowiednio zaplanować, przeanalizowac i poprawić efektywność". Ten typ pracy doprowadza mnie teraz do kolejnego dołka. Już od kilku tygodni jestem chroniczne przemeczony. Z chęcią walnalbym to w diably, ale znalezienie nowej pracy równa się wyjazdowi i rozstaniem z rodzina. W okolicy nie znajdę nic za pieniądze pozwalajace przeżyć i płacić hipotekę. Do tego podobnie jak Wy boje się poszukiwania i w ogóle rozpoczęcia nowej pracy. Dla mnie zawsze to byl stres. Bo nie znam się na tym. Bo na pewno sobie nie poradze. Bo na pewno moje kompetencje są za niskie, albo za wysokie... Tragedia. Jak małe dziecko, a mam rodzinę na utrzymaniu. Do tego przeczytałem dzisiaj o tej "paro coś tam". Wypuszczony wymaluj Ja. Np. teraz powinienem robić prezentacje, a ją tu siedze i nie mogę się za to zabrać. Najbardziej załamało mnie to że rokowania są b.słabe w tej przypadłości. Tak bardzo chciałbym jak kiedyś cieszyć się z życia, z rodziny, ze spędzonego razem czasu. Kurde, trochę się rozpisalem. Sorki. Po prostu chciałem to wyrzucić z siebie...
  10. Jej. Chyba dołączę do Waszego grona. Po około dwu latach względnego spokoju niestety demony wróciły. Tym razem w trochę innej formie. Jak już wspominałem kilka lat temu po raz pierwszy spotkałem się z psychiatrą. Diagnoza: nerwica lękowa. Stan miałem dość ostry, bo w przeciągu miesiąca udało mi się przespać może jedną lub dwie noce. Non stop natretne mysli. Non stop nie moglem sie na niczym skupic. Zero łaknienia. Schudłem 15kg w przeciągu kilku tygodni. Zero energii i motywacji. Totalny tumiwisizm. Do tego stresujące praca, która chyba była podłożem całej tej sytuacji. Od lekarza dostałem Aciprex (esci) 10mg. Jak zacząłem to brać to mój nastrój pogorszył się chyba stukrotnie. Dopiero jak przeszedłem na 5mg powoli z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc wyszedlem na prostą. Zacząłem na świat patrzeć normalnymi oczyma. Po pół roku odstawilem leki i przerzuciłem się na melise. Jakoś jechalem... Aż do maja tego roku. W pracy zdarzył się epizod, który znowu wybił piętno w mojej głowie. Po początkowym załamaniu sprawa ucichła. To znaczy kołatała mi się po głowie, ale tragedii nie było. Zmieniło się to niestety po urlopie. Dopadło mnie i niestety nie chce opuścić. Czytając forum natknalem się na neurastenie. Jak czytam objawy to w 90% pasują do mojego stanu. Non stop dziwne myśli nakierunkowane na niskie poczucie własnej wartosci, ucisk w głowie, nagle skoki tętna i ciśnienia (170/105), obniżenie sprawności intelektualnej i pamięci, totalna rezygnacja. Nawet realna grozba utraty pracy nie moze mnie zmotywowac do czegokolwiek. I tak przez kilka dni. Po czym nagły obrót o 180*. Wracam do normalnosci. Jestem znowu pełen energii, pomysłów, chęci. Ale tylko na dzień czy dwa. Tylko ze snem nie mam problemów. To chyba przez ogólne zmęczenie które czuje non stop. Czasami przebudzam się nad ranem i nie mogę zasnąć, ale to zazwyczaj jak się położenie za wcześnie spać. Podzielcie się proszę jak się leczyliscie. Leki czy terapia? Niestety u mnie z terapia będzie ciężko bo to dość małe miasto i trzeba by było dojeżdżać że 100km żeby znaleźć kogoś sensownego i nie natknąć się na kogoś znajomego. Z lekami też nie wiem. Jakie przepisuje zazwyczaj na coś takiego lekarz? Uspokajające czy aktywizujace? Te pierwsze już bralem i jak sobie przypomne o początkach wkręcania się na lek, to przechodza mi chęci. Te drugie znowu, czytam, iż często prowadzą do agresji, niemożności skupienia się. I tak źle i tak niedobrze. Chciałbym się po prostu cieszyć życiem, wspaniałą rodziną jak kiedyś... Pozdrawiam Gargul
  11. Tojaaa Super słyszeć o poprawie. No muszę posypać głowę popiołem bo sam Cię namawiałem do zamiany leku, a tu patrz... Jednak Wy babki jesteście twarde bestie. Ja bym tyle miesięcy z ciągłymi ubokami, chyba nie wytrzymał. U mnie już muszę powiedzieć że jest super. Powrócił stan sprzed napadów. Wróciła energia, chęci, wszystko... W robocie siedzę po naście godzin dziennie i nie bo muszę, tylko mi się chce. Problemy mnie już nie przerażają tylko motywują do działania. Stanowią wyzwanie. W następnym tygodniu mam mega ważne spotkanie i nie stresuje się tym tylko szukam rozwiązań. Na wszystko patrze z pewnego dystansu i nie wkurzam się byle czym. Jednak dziwny jest ten nasz umysł. Przecież teraz i pół roku temu wciąż jestem "organicznie" tym samym człowiekiem. Niewyobrażalne jest, jak chemia w zakichanym mózgu może na nas wpływać i nami kierować. Niesie to też pewne ryzyko, że takie stany mogą niestety nawracać, gdyż zależą od mieszanki jaką mózg sam sobie zadaje, ale trzeba się cieszyć tym co jest, a jak przyjdą gorsze dni to się leczyć. Trzymajcie się ciepło. Będę się starał zaglądać co jakiś czas, ale patrząc na liczbę wpisów, nie będę w stanie śledzić całości. Jak coś to walcie na priv. PS Zauważyliście że wiosna idzie.
  12. eeee to co mnie ten lekarz z pramolanem w bambuko zrobił? Wyraźnie pamiętam że o tym wspominał, bo pierwszy raz się natknąłem na sytuację, że nie wszystko można miksować i uczulił mnie na to żeby czytać teraz co się bierze.
  13. elmopl STÓJ Czy ten lek to PRAMOLAN. Jeżeli tak to łap za telefon i dzwoń do tej lekarki. Ja miałem pramolan przepisany przez ogólnego (nie powiem, pomagał), ale psycho po przepisaniu esci, kazał go odstawić i zacząć brać esci dopiero po kilku dniach. Mix grozi syndromem serotoninowym.
  14. No to mamy pewną prawidłowość, bo ja też zawsze po powrocie z odpoczynku mam mega doła. Już pod koniec urlopu, jak pomyślę sobie o 500 nieprzeczytanych wiadomościach, to mnie zaczyna trząść i mogę zapomnieć o spaniu. Nie potrafię nad tym zapanować. Nie potrafię sobie wytłumaczyć że to normalne. Podobno jestem "perfekcjonistą" (chociaż sam mam o tym odmienne zdanie, że nie wspomnę o pewnych ludziach z mojego otoczenia) i staram się załatwić wszystko na raz. Myślę o wszystkim na raz. A to w prostej drodze prowadzi do przepalenia zwojów. Żeby był tak pstryczek elektryczek. Ciach i nie myślę. Ciach i mam wszystko w d..ie. W ogóle po wczorajszym poście novy, naszły mnie myśli natury egzystencjalnej Do czego to wszystko zmierza. Ta pogoń. To parcie na przód. My jeszcze tego tak mocno nie odczujemy, ale jak pomyślę o naszych dzieciach, w jakim świecie im przyjdzie żyć. Z jakimi problemem się borykać, to na prawdę tracę wiarę we wszystko. W sens całości. W przyszłość tego gatunku. Mówimy o społeczeństwie (np. szwedzkim), że jest takie cywilizowane. Gó.no prawda (nikomu nie ubliżając). 70% społeczeństwa na coś choruje i nikt z tym nic nie robi! Tzn nie walczy z przyczyną! To jakby ponad połowa społeczeństwa chorowała na raka i nikt się nad tym nie zastanawiał. Nie próbował zwalczać przyczyn. Tylko że rządzącym, kimkolwiek by oni nie byli, czy biali, czy czerwoni czy czarni, zależy na tej pogoni. Bo z tego są dudki, które spłacą kredyty pozaciągane przez nich, czy ich poprzedników. Do tego dochodzą wielkie korporacje, którym już na niczym nie zależy, bo po prostu nie mają właściciela, tylko akcjonariuszy liczących na zysk i wybierających odpowiedniego prezesa, albo właściciel jest tak wysoko że nie widzi dołów. Powiedzcie, do czego to wszystko doprowadzi...
  15. Nie kontaktowałem się z lekarzem, bo i co mógłby pomóc. Na domiar złego skumulowało się akurat wtedy kilka sytuacji: - zwiększenie dawki - powrót z urlopu - i 5 miesięcy od ostatniego ataku, a ja zazwyczaj właśnie co 4...5 miesięcy zaliczałem ostre napady lękowe. Najbardziej boje się opcji trzeciej, bo oznaczało by to fiasko leczenia, więc chyba wygodniej mi wszystko zwalić na zwiększenie dawki.
  16. To ja bym się filcował z tego leku. 9 tygodni bez jakichkolwiek oznak poprawy raczej nie rokuje na przyszłość. Nie chcę Cię zdołować, broń Boże, ale raczej zmotywować do zmiany. Jak ktoś tu już kiedyś pisał, psychotabsy to ruletka, jednemu się wkręci, a drugiego wykręci...
  17. Dokładnie. Jestem taki że jak coś robię to chcę to robić dobrze, żeby drugi raz się z tym nie męczyć, a tu nie jestem pewien. Z jednej strony, na razie czuje się dobrze, a z drugiej nie wiem czy 5mg przyniesie długofalowy efekt. Dodatkowo nabawiłem się strasznej awersji do większej dawki i jestem pewien że samym nastawieniem wywołałbym uboki. -- 29 sty 2014, 23:48 -- Ale to IMAO i przy esci można napytać sobie biedy.
  18. Przyjdzie czas że nadrobisz. Sam w to wierzę i Ty musisz uwierzyć. Ja wręcz przeciwnie. Jak tylko wyczułem że coś nie gra. I lekarze ogólni nie dawali rady, jednocześnie wskazywali na stres i przemęczenie, od razu pogoniłem do psycha, choć ogólny odradzał, jak go zagadałem. Po prostu życie jest za krótkie żeby się męczyć, a leki są po to żeby pomagać. No i dodatkowo, ja zajebiście mocno nie lubię jak coś mi dolega i wszelkimi sposobami próbuję się wyleczyć. Oczywiście ze sprawą się nie afiszuję, bo w naszym pięknym i tolerancyjnym społeczeństwie bym był spalony...
  19. Ból i zawroty głowy miałem przez pierwsze 3 dni po zwiększeniu dawki, ale nie cały dzień. Zaczynało się ok. godziny po wzięciu leku i trwało ze 3h. Później to ustąpiło i czułem się w cale dobrze, aż tu nagle po ok. tygodniu straszne lęki, głupie myśli, bezsenność, tachykardia. Po powrocie na 5mg, lęki ustąpiły na drugi dzień.
  20. No to niniejszym pomysłowi z wenlą dziękujemy -- 29 sty 2014, 23:29 -- Witaj w klubie. Moja diagnoza: nerwica lękowo-depresyjna. Leczenie tylko tabsami. Psycholog na razie(?) nie.
  21. Tojaaa, sorki bo pewnie pisałaś, ale esci, to twój pierwszy i jedyny lek? Nie brałaś nic wcześniej przez te 2 lata? -- 29 sty 2014, 23:19 -- Luki, tak z ciekawości, a jakoś wcześniej, tuż przed tą datą nie byłeś na urlopie?
  22. Aż zerknąłem w swoje notatki. Pierwsze przebłyski lepszych poranków zanotowałem 21 września (4 tygodnie), ale związane to było z weekendem. 10 października (6 tygodni), odnotowałem pierwszy dobry poranek w tygodniu. A ostatni kiepski poranek zanotowałem 24 października, czyli jak w mordę 2 miesiące. A co mi tam, po inżyniersku podszedłem do tematu :) Chciałbym żeby coś postawiło mnie na nogi, ale boję się... Raz, żeby nie w ładować się w to samo gó..no co lunatic. Dwa, wenla działa pobudzająco w dużych dawkach, czyli również mocno na serotoninę, a ja 10mg esci nie mogę strawić. Pogadam z lekarzem przy najbliższej okazji, ale chyba nie będę eksperymentował.
×