Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc, jestem nowa i szukam pomocy, bo zupelnie nie wiem, co sie ze mna dzieje.

 

Zawsze bylam (jak to stwierdzila moja lekarz rodzinny) nerwusem. Wszystkim sie przejmuje, chce zeby zawsze wszystko bylo jak najlepiej, jesli twierdze, ze cos potrafie zrobic, to tego nie odpusze. Wiecie, nikt tego za bardzo we mnie nie tepil, bo wszystkim podobalo sie, ze jestem taka ambitna... No ale przez to w liceum nabawilam sie neuraligii miedzyzebrowej i przewleklego zapalenia zoladka, wszystko na tle nerwowym. Udalo mi sie troche spucic z tonu i przez dwa lata byl spokoj. Jestem teraz na 3 roku studiow i jakis miesiac temu pojawilo sie u mnie cos dziwnego. Boje sie wychodzic z domu. Kiedy mysle o tym, ze mam wyjsc zaczyna bolec mnie brzuch (znam ten bol, to jest bol stresu) i automatycznie musze poleciec do lazienki. Mialam podobne uczucie kiedys, jak tuz po zrobienu prawa jazdy mialam sama gdzies jechac, ale to bylo zrozumiale, bylam poczatkujacym kierowca w ruchu drogowym. Potem minelo. Teraz wrocilo i boje sie kazdego wyjscia! Jak mam jechac komunikacja miejska, to jest najgorzej. Wole isc na piechote, albo pojechac samochodem (a i to nie jest wolne od stresu). Jest to dla mnei skrajnie uciazliwe, bo nie lubie siedziec w domu, uwielbiam poznawac ludzi, wychodzic na spotkania i imprezy. Staram sie z tym walczyc, ale nawet teraz jak o tym pisze, czuje jak rosnie we mnie strach... Probuje szukac jakichs wyjasnien, sytuacji, ktore to spowodowaly, ale jedyna duza zmiana w moim zyciu, to wyprowadzka z domu jakies 2 miesiace temu. Czy powinnam sie zglosic do lekarza? Moze ktos z was juz tak mial? Nigdy nie czulam tak irracjonalnego leku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy sobie przypominam pewne dni to widze je jak by były snem, wrecz takim koszmarem. np. był taki dzień że zostałem sam w domu, to później płakałem przez pół dnia że jest tak pusto, bez sensu że jest no do dupy. A tak nigdy nie miałem. to 1.

 

Dwa to jest to że mam jakby taka "silna empatie"(nie wiem jak to nazwać). otóż gdy np jadę do kogoś w odwiedziny czy na wizyte do lekarza, to wchodze tak jakby w jego świat. nie wiem dokladnie jak to opisac. Ale jak bym wchodził w jego świat, i jest on no nie mój. nei ma w nim mojej dziewczyny, itp.. przechodzi po paru godzinach dopiero. jak np wczoraj byłem u lekarza i potem u drugiego i potem na badaniach, to miałem takie dziń w ktorym czułem się tak jak bym był w szpitalu, taki no jak bym chorował, taki zamieszany.

 

Trzecie to to że już 3 specjalistów mi mówi że mam zaburzenia lękowo depresyjne. Lecz ja sie boje ze mam cos gorszego.. bo naprawde tak sie czuje fatalnie i dziwnie ze masakra.. Oczywiście na zewnatrz mnie jest wszystko ok usmiecham sie(ale nie czuje tego w pełni) odpowiadam zywo z emocjami. A w środku ciągły lęk, smutek, przygnębienie..

 

Ogolnie to nie wiem czy to na pewno nerwica tylko. bo takie jazdy jak opisuje u gory sa no dziwne.. psycholog mi mowila ze jestem strasznie przewrazliwiony. a ja no kurde martwie sie bo nikt nigdy takich objawow nie opisuje.

 

Dodam do 2. ze np jak jestem w szkole to tak wchodze w ten swiat szkolny.. tak czuje ja po prpstu i ten stan obejmuje mi cale 100% mojej uwagi. a kiedys tak nie mialem. owszem odczuwalem ten stan ale latwo sie z niego wybijalem i wracalem do siebie. a Tu nie wiem jak to opisac..

 

jeszcze cos. jestem przewrazliwiony na punkcie rozmyslan. np gdy dziewczyna mi mowila ze to dziwne jak ludzie sie ze soba spotykaja i potem tak sie do siebie zblizaja. albo kumpel dzis ze ludzie bardziej doceniaja to jak sami kupia niz jest podane na tacy. i kminilismy jak to mozna wyrownac. lecz gdy tak zaczynam kminic to wchodze w przeszywajacy silny lek. boje sie chyba tego ze to takie skomplikowane czy cos. straszne dziwne jazdy mam ostatnio. doluje mnie to juz. bo co jakas rozkmina to wchodze w lek..

 

dodan ze ja sie zajmowalem samo świadomością. i moze dlatego wiem co sie ze mna dzieje. a chory jestem na cos gorszego?

 

 

A.. ten moj stan wtedy. jestem w tym zamyslony i no reakcjevmoje sa raczej opoznione. nie mam mozliwosci miec pidzielnej uwagi w takim stanie. tak tez mam takie wrazenie ze widze tylko ta rzeczywistość. nie jak kiedys ze moglem bardzo wiele ogarniac i czuc moj wlasny swiat. Tak np. jak bylem u mojego zielarza miesiac temu. tak weszlem w ten jego stan ze nie bylem zdolny nic robic. Czulem sie ciaglw jak bym byl na tym fotelu u niego.. taka jego rzeczywistość. nie moja. jego.

 

 

Zauwazyłem że wszystkie te stany odczuwam o wiele intensywniej niż kiedyś. Tak jak w koszmarze, czujesz w pełni tylko jeden stan. Nawet nie sposób to opisać. Po prostu jestem strasznie wrazliwy na stany. Np. Gdy byłem z koleżanką ostatnio sie rpzejsc i poczułem jej perfumy, to od razu mi sie włączył taki stan z przed roku kiedy sie z nią czesciej spotykałem. I to jest tak że widze tylko ten stan, nie moge nawet sie skupic na jakimś innym stanie, tylko odczuwam "od niej" stan non stop. Tak jak bym był w jakiejs bańce z której nie moge sie wydostać..

 

to też są objawy nerwicy? macie podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki dziewczyny. :) Musze wybrac sie do specjalisty. Ciesze sie, bo z obu waszych postow wynika, ze to nie jest permanentne. :)

 

Wrazliwiec, nie jestem specjalista, ani nie mam jakiejs duzej wiedzy na ten temat. Ale skoro mowisz, ze juz trzech lekarzy postawilo Ci taka diagnoze, to mozesz im chyba uwierzyc. :) Zdaje mi sie, ze jestes przewrazliwiony na punkcie swojej "normalnosci" (nie wiem, moze diagnoza Cie jakos podburzyla? albo ta cala samo swiadomosc Cie skierowala na takie myslenie), ze probujesz sie utorzsamiac z tymi wszystkimi ludzmi, zeby zobaczyc jak oni zyja, czy sa inni, czy sa tacy jak ty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nie mówiłem tych moich objawów psychiatrze. Bo nie umiałem tego w słowa ubrać. ale ide 11 grudnia jeszcze i zobaczymy co powie na to..

 

-- 01 gru 2013, 13:08 --

 

to mnie przyprawia o straszliwy lęk. Bo kurde martwie sie juz od paru dni i nie wiem co to do cholery jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. Nie wiem jak zacząć. Mam 21 lat. Od dziecka byłam nieśmiała, jednak zawsze znajdowałam sobie jakąś "bratnią duszę", byłam bardzo radosna i jakoś się dogadywałam z rowieśnikami, choć nigdy nie byłam w centrum i siedziałam cicho. Z wiekiem nieśmiałość się trochę zmniejszyła. W gimnazjum schudłam, zadbałam o wygląd.. Na dzien dzisiejszy czuję sie atrakcyjniej, a razem z tym nabrałam trochę pewności siebie. Mogę powiedzieć, że wizualnie się jako tako sobie podobam, choć dalej nieakceptuje swojej sylwetki - mimo, że jestem dość szczupła. Często się objadam do bólu brzucha, a potem mam potworne wyrzuty sumienia. W liceum miałam straszne lęki, że ktoś coś powie o mnie źle, czasem miałam drgawki głowy oraz rąk, wszystko spowodowane stresem. Mimo to miałam dużo znajomych, byłam lubiana, ale mimo wszystko najlepiej czułam się w domu. Zaczęłam studia w polsce, ale nie dokonczyłam. Poddałam się - tłumacze to sobie tak, że kierunek był nie dla mnie, ale wiem, że po prostu nie radziłam sobie ze stresem, wystąpieniami, unikałam przez to zajęć, mimo, że grupę miałam fajną. Na dzień dzisiejszy siedzę w Irlandii i szukam pracy. Niepokoją mnie moje wahania emocjonalne, jeden dzień jest taki, że czuję, że potrafię, że jestem super, że ze wszytskim sobie poradzę, a na drugi dzień, albo jeszcze tego samego dnia czuję się fatalnie, chce mi się płakać, czuję lęk, czuję się niepotrzebna, że z niczym sobie nie radzę. Czuję się jak mała dziewczynka, przytuliłabym misia i spała. Wiem - żałosne. Tylko mój chłopak potrafi mnie podnieść na duchu. Z drugiej strony bardzo mi go szkoda, że musi to wszystko znosoć. Nieraz przy nim dostaję ataki histerii, że np. nie pójdę do pracy, bo jestem do niczego (mimo, ze w glebi ducha to moje marzenie). Ostatnio czułam, że napewno jakoś sobie poradzę i zadzwoniłam w sprawie pracy i mnie wzięli. Gdy załatwiłam formalności nagle wybuchłam przy nim, że nigdzie nie pójdę, że to bez sensu, nie poradzę se z językiem, bo mój ang jest bardzo przeciętny itd. No i nie poszłam czego bardzo żałuję. Mam już dość wszystkiego. Czuję się bezwartościowa. Często wydaje mi się, że ludzie się ze mnie śmieją i zawsze czuję się gorsza. Wszytskim się strasznie stresuje, boli mnie brzuch, mam dreszcze i mdli mnie... Czy ktoś wie co to może być. Proszę o pomoc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym gdy już miałam myśli, że ok pójde do tego lekarza to zaraz na drugi dzień myślałam "ale przecież nic mi nie jest, to nic takiego,jestem normalna", ale to chyba jednak nie jest normalne...

 

-- 02 gru 2013, 00:36 --

 

fakt, gdyby nie on to nie wiem co by było... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, nie wiem czy w dobrym miejscu, ale chcialam opisać swoją historię...otóż 16.10 urodzilam córeczkę. Mialam cesarskie ciecie. W szpitalu lekarze nastraszyli mnie ze cos z moim sercem nie tak bo za szybko bije. Po porodzie bylo ok. Ale 6.11 najpierw zaczelo mnie kuc q serce, potem zakrecilo mi sie w glowie, zrobilo sie duszno...czulam sie jakbym miala za chwile zemdleć...serce walilo jak mlot wpadlam w panikę ze dostane zawału albo bóg wie co balam sie usnąć. Później kilka dni bylo ok lezalam w lozku i znów myslalam co jak to sie powtórzy wstalam z lozka i znów sie powtórzyli...tylko tym razem bylo gorzej i doszli do tego mrowienie w rękach wiec jeszcze tego samego dnia znalazlam sie u kardiologa ekg, ukg wszystko ok wypadanie platka ale jego zdaniem to nic takiego z tym żyje sie normalnie nie trzeba leczyć oproc tego stwierdzil u mnie nerwice przepisal milocardin ale nie pomagali na kontroli wiec przepisal mi stimilotion(psychotropy) jeszcze ich nie biore bo sie boje zw sie uzależnię albo bóg wie co...od tego czasu jak wiem ze z sercem ok te ataki nie są juz tak silne glownie zdarzaja sie w supermarkecie lub jak o tym myślę jednak pozostaly zawroty Glowy o różnych porach dnia czasem uczucie jakby nogi mi sie uginaly...uciskowy bol Glowy... Nic mnie nie cieszy co chwile placze..boje sie ze w końcu trafie do szpitala...nie wiem czy powinnam idac sie jeszcze do neurologa, do psychiatry na terapie wziasc te tabletki czy co? A moze to jednak co innego...ja zawsze zakladam najgorszy scenariusz boje sie ze to jakiś guz czy cos ;( ccalymi dniami tylko o,tym myślę:( boje sie ze umrę i zostawię córeczkę...nie wiem co robić proszę o pomoc...

 

-- 04 gru 2013, 18:42 --

 

Dodam jeszcze ze boje sie teraz byc sama w domu... Mialam roviony jonogram, morfologię tez ok...

zauwazylam ze teraz boje sie tez jezdzic autem jako kierowca... Boje sie ze jak ktoś przyjdzie znów będę miala taki atak...nie lubię teraz przez to gosci przyjmowac...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

Całkiem możliwe, że to objawy nerwicy, sama mam podobne ze strony serca, do tego bóle głowy, drętwienia kończyn itp. Urodzenie dziecka to duże obciążenie dla organizmu do tego cały ten stres, jednak, jeżeli cały czas płaczesz i masz obniżony nastrój to może to baby blues? Piszesz, że badania masz w porządku, to nie wmawiaj sobie guzów, ja przeszłam przez ten etap i wierz mi to nic dobrego, sama mam małe dziecko i wiem, co czujesz nakręcając się najgorszymi wizjami.

Co do leków to ja bym się jeszcze raz skonsultowała z lekarzem. Musisz podejść do tego na spokojnie i najlepiej skonsultować z psychiatrą, bo z tego co zrozumiałam leki przepisał Ci kardiolog.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak leki przepisal mi kardiolog twierdząc ze mam nerwice...mysle ze to nie baby blues bo placze przez to zamartwianie sie chorobami...boje sie byc sama,w domu...boje sie jechac do supermarketu... Teraz juz troche umie opanować te leki ale te zawroty Glowy ciągle mnie martwią..

 

-- 04 gru 2013, 19:43 --

 

I taki uciskowy bol Glowy... ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po porodzie też miałam okropne zawroty głowy, mimo dobrych wyników krwi i braku anemii- trwało to ładnych kilka miesięcy czasami czułam się jak na karuzeli, a najgorzej to było się położyć lub wstać. Lęki i te bóle głowy ( sama to mam, jakby mi 100 kg ciążyło na czaszce) mogą być faktycznie objawem nerwicy i powinnaś skonsultować je ze specjalistą. Naprawdę nie możesz się zamartwiać, a już na pewno nie szukaj objawów w internecie bo znajdziesz najgorsze choroby świata i będzie jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie po porodzie nerwica nie była jeszcze rozpoznana, choć miałam objawy, jednak dopiero niedawno zaczęły mi trochę utrudniać życie i poszłam do lekarza. Na razie jestem bez leków i mam psychologa, jakoś daję radę po części dzięki sukcesywnemu wmawianiu sobie że będzie dobrze- ze mną to w ogóle dziwna sprawa problemy zaczęły mi się od dziwnego drętwienia języka i właśnie tych bólów głowy, potem doszło kołatanie serca i lęk o wszystko- najgorzej było jak miałam jakąś trudną sytuację wtedy objawy były najgorsze i to nie w chwili stresu, ale jakiś czas po wszystkim, jak ochłonęłam, bo w kryzysowych sytuacjach działam jak maszyna, później jak emocje opadną wkracza na scenę nerwica. To forum to naprawdę pomocne miejsce, przynajmniej dla mnie. Czasami sama rozmowa z innymi bardzo pomaga, bo wiemy, że nie tylko my sami mamy taki problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja mam dokładnie tak samo...nie w chwili stresu jest najgorzej wtedy jakoś nic mi nie jest ale później chyba organizm tak odreagowuje...a potem jak objawy mina to jestem jakas taka zmeczona i najchetniej poszlabym spac żeby juz nie myslec o tych wszystkich objawach i zastanawiac sie czy jutro znów sie to powtórzy...bo wszystkiego sie odechciewa....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak, dodam jeszcze, że np. u mnie w nocy wszystkie objawy mijają, rano też jest w miarę dobrze, a problem wraca, jak już wejdę na normalne tory myślenia lub coś jest nie tak, najczęściej po południu. Najgorszy jest ten lęk, co będzie jutro dzień bez dolegliwości czy znowu to samo, chociaż zauważyłam, że jak dzieje się coś naprawdę dobrego i mam głowę zajętą czym innym to zapominam o dolegliwościach. Jak do tej pory to najbardziej przeszkadza mi okropne uczucie duszenia i guli w gardle, które czasami trwa kilka dni pod rząd, ale teraz już wiem, że to nie rak ani inne cholerstwo i trochę łatwiej z tym żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie tez w nocy ok nawet jak wstaje do malej rano jeszcze tez ale juz kolo południa sie zaczyna... Mam nadzieje ze to ta nerwica a nie noc innego...kurcze chcialabym juz o tym nie myslec nie mieć tych objawów i normalnie funkcjonować i cieszyc sie zyciem...jak dawniej...a terapia u psychologa cos pomaga? Na czym polega?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi osobiście terapia pomaga, początkowo trafiłam do psychiatry (wiem, jak to brzmi), który zdiagnozował nerwicę i zalecił psychoterapię. Trochę się bałam wywnętrzania swoich problemów przed obcą osobą, ale jest ok, polega to przede wszystkim na szczerej rozmowie. Można się wiele o sobie dowiedzieć, a przede wszystkim zrozumieć, co się dzieje. Zaczynasz od dzieciństwa i tak dalej, u mnie to akurat problem związany z ciągłym wpływem na moje życie toksycznej rodziny (ojciec i brat) sama nie mam praktycznie żadnych dużych problemów, mam cudownego męża, zdrowe i kochane dziecko, pracę, pasje, a jednak nie jest różowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie chyba tez sprawa zaczela sie w dzieciństwie rodzice strasznie sie kłócili..potem rozwód...teraz tezw sumie nie mam powodów do zmartwień mala zdrowa z mężem sie uklada... Wszystko niby ok ale to chyba przez ten stres związany z porodem jeszcze mnie nastraszyli w szpitalu ze cos nie tak z sercem...a ja od dziecka mam tak ze zawsze najgorsza wizja wszystkiego, wyszukiwanie chorob w Internecie..pesymistyczne myśli... Nawet teraz dalej sie waham czy to nerwica czy moze co innego...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie uczę się dostrzegać jasne strony i buduję poczucie własnej wartości. Co, do wyszukiwania chorób mogę się pochwalić, że od 2 miesięcy nie sprawdziłam żadnych objawów w necie, a znalazłam u siebie już wszystko. Mój psycholog mówi, że jak naprawdę na coś zachoruję to nie będę miała siły szukać internetowej diagnozy, tylko od razu pójdę do lekarza (albo mnie zawiozą). W końcu zdałam sobie sprawę, że to nie ma sensu, jak mam zamiar coś sprawdzić to biorę psa i idę pobiegać Jeżeli mam z kim zostawić małego), jak nie to szukam innego zajęcia. Musisz znaleźć lekarza, który potwierdzi, że to nerwica i wówczas możne będzie łatwiej. Dopiero urodziłaś dziecko, więc to normalne, że psychika może wysiadać, ale lepiej sprawdzić, żeby móc rozprawić się z "wrogiem"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy pamiętam, przejawiałam skłonności do zamartwiania się. Ale ostatnio chyba było tego za dużo. Problemy w związku (być może wyolbrzymiane przeze mnie, bo do tego też mam skłonności), zamartwianie się swoim wyglądem, zdrowiem, studiami (ostatnio jeden z wykładowców "uwziął" się na mnie, co mnie dodatkowo stresowało).

 

Przez ostatnich kilka (3?) miesięcy niemal codziennie popłakiwałam wieczorami. Powodów było wiele - a bo to nie dam sobie rady, a bo przyszłość niepewna, bo pewnie już się chłopakowi nie podobam, bo zawiodę rodziców, itd. Zwalałam to na karb tabletek antykoncepcyjnych. Jednocześnie niemal cały czas byłam w tym okresie przeziębiona. Na początku listopada dopadł mnie silny ból gardła i kaszel, dostałam antybiotyk, który mnie uczulił, pojawiła się bolesna i swędząca wysypka. Możecie sobie wyobrazić, jaki był to dla mnie stres i ile stron internetowych przemierzyłam. W nocy płakałam, bo bałam się, że to coś poważnego, a chłopak nie mógł mnie uspokoić.

 

Jak pisałam powyżej, ostatnio jeden z wykładowców na studiach ma na mnie oko. Noc przed zajęciami z nim (a miałam już wtedy tę przeklętą wysypkę) bardzo, bardzo źle "spałam". Nawet nie wiem, czy to był sen. Budziłam się i przysypiałam na przemian, roiły mi się w głowie dziwne rzeczy, okropnie waliło mi serce, aż czułam delikatny ból po lewej stronie klatki piersiowej.

 

Być może wpływ ma kuracja antybiotykowa, po której jestem osłabiona, ale brałam osłonowo probiotyk i nadal biorę. Nie wiem już, co mam myśleć, a nie mogę myśleć o niczym innym :( Wczoraj w lustrze zauważyłam, że pojawiła się u mnie dość mocna asymetria piersi - czy to skutek odstawienia tabletek? Sama nie wiem. Już myślałam o raku:/ Poza tym na wewnętrznej stronie lewej dłoni mam nabrzmiałą żyłę. Mierzyłam sobie tętno - 90. Wiecznie jestem zmęczona - i znów: antybiotyk, nerwica czy coś innego? Bo antybiotyku można łatwo złapać jakąś chorobę.

 

Co do wysypki, to nadal pojawia się pod wpływem zimna. Infekcja bakteryjna czy nerwica? Poza tym mam rankę w ustach, która się nie goi, co również przemawia za infekcją.

 

Jutro idę do lekarza, ale obawiam się, że nic ciekawego mi nie powie :( Mam już dość tych nerwów, tego stresu. Nie wyrabiam! Nie mogę się nawet uczyć, bo ciągle wertuję internet, wpisując swoje objawy. I zamęczam chłopaka tym samym. I wciąż się martwię, i martwię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×