Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie kocham swojej matki


Rekomendowane odpowiedzi

A ona w ogóle rozumie co robi? Czy jedzie na automacie?

A nie wiem, albo jest pod wpływem albo na delirce (delirka zaczyna się jak nie pije jedną dobę)

Także nieustannie, nigdy nie jest tak naprawdę trzeźwo myśląca.

 

-- 28 sie 2013, 20:12 --

 

O kurcze tygodniowa awantura... Typu "wskocz mu do łózka"

masakra. Twoja matka wcale nie jest Twoją matką. Tzn jest biologicznie ale w rodzinie przyjęła rolę Twojej rywalki. A Ciebie nie traktuje jak córkę tylko zagrożenie.

 

Dokładnie! Zagrożenie... Wiesz jak ja się czuję? Okropnie czuję się w tej sytuacji... Co bym nie zrobiła, robię źle. Nie mogę rozmawiać z ojcem (a tak na dobra sprawę tylko on mi został), bo ona się na mnie obrazi i zacznie mnie wyzywać od dziwek i innych takich. Kompletnie pomyliła swoją rolę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mushroom, a wiesz, że czasami tak mi się wydaje? Czasem gorzej z nią jak z dzieckiem... Niczego nie da jej się przetłumaczyć do rozumu... Czasem myślę sobie, że to ona powinna być dzieckiem, sprawiającym problemy, a ja matką, która te problemy stara się rozwiązać. Bo tak powinno być w normalnej rodzinie.

Przecież ja będąc dzieckiem czy nastolatką kompletnie nie mogłam na nią liczyć, no, raz się przeraziła, jak straciłam czucie na twarzy - porażenie nerwu twarzowego.

Albo np. teraz wyjeżdżam na studia, a ona w niczym mi nie pomogła... Mówi do mnie, że fajnie, że wyjeżdżam, że w końcu będzie mieć święty spokój. A pieniądze, za które trzeba wyżyć pierwsze trzy miesiące, ponieważ stypendium dostaje się dopiero w grudniu? A co tam, dam sobie radę :]

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wciąż nie wiem. Kiedyś to była dla mnie jakąś "osobą', nieokreśloną, nie pamiętam bliskości, czułości, jakiegokolwiek uczucia. Nigdy nie słyszałam "Kocham cię" poza sytuacjami po kłótni, coś w stylu "Przecież wiesz, że cię/was kocham" czasem w połączeniu "Przecież nosiłam cię pod sercem, chcę dla ciebie jak najlepiej". Na prawdę nie rozumiem tego uczucia.

Mnie matka co prawda nie mówiła, że mnie kocha (babcia mówiła), ale w dość sporym stopniu okazywała uczucia; babcia okazywała w jeszcze większym stopniu uczucia; ja natomiast im nie okazywałem.

 

Jak sobie przypominam to do niedawna nawet nie zwracałam się do mamy "mamo".

Ja do rodziców zwracam się różnie; czasem "mama", "tata"; a czasem bezosobowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie kocham swojego ojca, wrecz go nienawidze, życze mu śmierci i wiem że odczułabym ulge jakby umarł

 

Mówisz to za sprawą obecnego w Tobie gniewu? Bo ja często tak myślę pod wpływem emocji, ale w rzeczywistości tak nie jest, w rzeczywistości kocham swoją matkę choć naprawdę na to nie zasługuje, a ja i tak nie potrafię jej nie kochać tak na 100%.

Może ulgę bym odczuła, gdyby umarła. Ale póki żyje, kocham ją i staram jej się pomóc, choć ona to traktuje jak atak na swoją osobę. :roll:

 

-- 28 sie 2013, 20:28 --

 

czerwona-malina, jestes pewna? Nie będziesz wtedy miała kogo nienawidzić.

 

Wtedy może przejść na siebie samą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o bym nie zrobiła, robię źle. Nie mogę rozmawiać z ojcem (a tak na dobra sprawę tylko on mi został), bo ona się na mnie obrazi i zacznie mnie wyzywać od dziwek i innych takich. Kompletnie pomyliła swoją rolę.

Moja matka tez sie czula zagrozona moja wiezia z tata. W sumie caly czas sie czuje. Chyba nie potrafi zrozumiec, ze ojciec moze kochac corke. Co prawda tata mowi, ze mnie kocha dopiero na starosc ale przedtem jak to mezczyzna malo mowil duzo robil. Moglam na niego liczyc i to bylo wyrazem jego ojcowskiej milosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o bym nie zrobiła, robię źle. Nie mogę rozmawiać z ojcem (a tak na dobra sprawę tylko on mi został), bo ona się na mnie obrazi i zacznie mnie wyzywać od dziwek i innych takich. Kompletnie pomyliła swoją rolę.

Moja matka tez sie czula zagrozona moja wiezia z tata. W sumie caly czas sie czuje. Chyba nie potrafi zrozumiec, ze ojciec moze kochac corke. Co prawda tata mowi, ze mnie kocha dopiero na starosc ale przedtem jak to mezczyzna malo mowil duzo robil. Moglam na niego liczyc i to bylo wyrazem jego ojcowskiej milosci.

 

Mój ojciec nie może mówić, że mnie kocha, jak sam stwierdził, bo matka będzie zazdrosna, więc wolał unikać tych słów i czynów, które pokazywałyby jego miłość do mnie. Nie wiem, czy to prawda, czy tylko takie usprawiedliwianie się. Choć w sumie to wiem, że ojciec mnie kocha. Może i mnie nie zawsze wspierał, a jak zaczynała się sprawa z pomocą dla matki, to mnie obwiniał, gdy tylko nadarzała się do tego okazja, ale teraz jakby zmądrzał i już tak się nie zachowuje, że to i to to Moniki wina. Chyba zaczyna się oswajać z tą sytuacją, bo i ostatnio jak Policję wezwaliśmy do sąsiadów, to się przyznał, że u nas bywają awantury, bo jego żona ma problem z alkoholem, ale ona się leczy, a sąsiedzi "korzystają" z picia, przepraszam - życia jak tylko mogą (wyzwali mojego ojca od alkoholików i cyganów, choć mój ojciec nie miał alkoholu od sylwestra) :roll: i wgl się nas uczepili, więc złożyliśmy skargę, jest sporządzona notatka, o oszczerstwo i wszczynanie awantur - awantura była na całą kamienicę. W każdym bądź razie - chyba naprawdę się oswaja, że jego żona to alkoholiczka :105:

 

-- 28 sie 2013, 20:48 --

 

MNie zdrowie mojej matki nie obchodzi. Nie odczuwam z tego powodu wyrzutow sumienia.

 

Mnie też nie obchodzi, i chyba też akurat z tego powodu nie dręczy mnie sumienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie raz wydawało się, że nie kocham swojej Mamy. Wystarczyło jednak, że gorzej się czuła /chorowała bardzo długo/, od razu wszystko mi przechodziło i walczyłam o Jej zdrowie z miłością bezwzględną.

Ja się nie martwiłem nigdy o matkę, (jedynie o siebie, co będzie ze mną, jak jej nie będzie). O ojca tym bardziej się nigdy nie martwiłem. Jedyne osoby, o które potrafię się martwić (czasem mocno) to chyba postacie z filmów przy niektórych scenach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym artykule najbardziej 'spodobały' mi się dwa fragmenty:

na prawdziwą miłość dorosłego dziecka matka czy ojciec musi sobie zasłużyć.
Osoby, chowające urazę wobec swych rodziców, często izolują się od nich, właśnie wtedy, gdy jako osoby starsze, potrzebują wsparcia i pomocy. Aga proponuje, by zastanowić się nad samotnymi staruszkami, nieodwiedzanymi przez dzieci w domach opieki czy szpitalach. "Zanim ocenimy dzieci, litując się nad biednym staruszkiem czy staruszką zapytajmy, jakimi byli rodzicami. Może całe życie pracowali na swoją samotność?" - pyta. Internautka nie wierzy, że osoby, mające dobre relacje z własnymi dziećmi, mogą być przez nie opuszczone.
Może to i okrutne, ale 'sprawiedliwość' nie zawsze jest słodka i śliczna. :roll: Z resztą 'We didn't start the fire' :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zanim ocenimy dzieci, litując się nad biednym staruszkiem czy staruszką zapytajmy, jakimi byli rodzicami.

A czy bycia rodzicem gdzieś uczą? To być może najwazniejsza rzecz jaką każdy dorosły powinien umieć ale jeśli nie nauczą go tego jego rodzice to skąd ma wiedzieć jak być dobrym rodzicem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy bycia rodzicem gdzieś uczą? To być może najwazniejsza rzecz jaką każdy dorosły powinien umieć ale jeśli nie nauczą go tego jego rodzice to skąd ma wiedzieć jak być dobrym rodzicem?
Nigdzie nie uczą, dlatego ja nie chcę miec dzieci. Obawiam sie, że nieswiadomie kopiowałabym postawy swoich rodziców, a tego za wszelka cene chce uniknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rolę rodzica 'dziedziczy się' przede wszystkim poprzez naśladownictwo własnych rodziców. Ale coraz częściej są dostępne warsztaty dla rodziców, bogata literatura na ten temat. Możliwości są, ale i tak najważniejsza jest samoświadomość. Jeśli rodzic zdaje sobie sprawę z tego, że popełnia błędy, że ma prawo je popełniać, to chętniej zajmie się doskonaleniem się w tej roli (podobnie jak w nałogach - zaprzeczanie niczemu dobremu nie służy).

Chyba najbardziej szkodliwym mitem odnośnie rodzicielstwa jest ten, który głosi właśnie, że trzeba być 'dobrym rodzicem'. Bzdura! Rodzic 'dobry', 'doskonały' byłby zbyt przerażający dla dziecka jako wzór do naśladowania. Dziecko czuło by się 'nikim' przy tak 'idealnym' rodzicu (a o tym, jakie to poczucie wiedzą Ci, którzy byli deprecjonowani przez rodziców). :?

 

Sztuką rodzicielstwa jest to, by nawet własne błędy wykorzystać jako 'lekcję' dla dziecka, np. tego, jak się zachowywać w obliczu błędów, czy i jak się do nich przyznawać, jak je naprawiać...

Rodzicielstwo świadome, poszukujące.. to jest to. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możliwości są, ale i tak najważniejsza jest samoświadomość. Jeśli rodzic zdaje sobie sprawę z tego, że popełnia błędy, że ma prawo je popełniać, to chętniej zajmie się doskonaleniem się w tej roli (podobnie jak w nałogach - zaprzeczanie niczemu dobremu nie służy).

Dokladnie tak Dominik :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rolę rodzica 'dziedziczy się' przede wszystkim poprzez naśladownictwo własnych rodziców

Nie zawsze, myślę że czasem wynika ona z własnej osobowości.

 

Rodzic 'dobry', 'doskonały' byłby zbyt przerażający dla dziecka jako wzór do naśladowania.

Nie wszystkie dzieci chcą kogoś naśladować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×