Skocz do zawartości
Nerwica.com

AGORAFOBIA - lęk przed opuszczaniem "czterech ścian".


Picasso

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, także mam NL.

U mnie to już drugi raz o ile można je rozgraniczać. Pierwszy raz dostałem objawów nerwicy na 1 roku studiów. Zrezygnowałem przez nią ze studiów, nie pracowałem, rodzice mnie utrzymywali. Chodziłem na terapię, brałem leki, i wyszedłem z tego. Zajęło to blisko 3 lata ale udało mi się. Przez kilka lat żyłem najnormalniej na świecie, nawet zapomniałem kompletnie o istnieniu tego zaburzenia, aż pewnego dnia wracając z pracy zasłabłem w tramwaju, nie całkowicie, tylko dostałem jakiegoś kołatania serca którego nie mogłem uspokoić i musiała po mnie dziewczyna przyjechać. Wtedy niestety wrócił strach i całe życiowe plany pękły jak bańka mydlana. Teraz mam 30 lat, byłem na 2 terapiach, ciągle biorę leki, które mi karzą i jestem w tym już 3 lata, ale jakoś nie widać końca tej męki. Obecnie nie chodzę na żadną terapią tylko sam staram się próbować coś osiągnąć. Najbardziej brakuje mi jednak kogoś z kim można pogadać, kto zrozumie, kto wie co przechodzę. Przez tą chorobę straciłem wszystkich znajomych i siedzę teraz w Warszawie do której przyjechałem 5 lat temu i jestem tu strasznie samotny.

Tak więc pomyślałem że może tutaj to napiszę i może coś to da, może ktoś zechce poznać tego świra, pogadać, spotkać się, ponarzekać, pośmiać się, cokolwiek.

 

Krzychu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam jestem tu nowa,borykam sie z nerwica juz 11lat,zaczelo sie od silnego ataku paniki i potem kolejnego,przez te lata bralam rozne leki z roznym skutkiem,nauczylam sie z tym zyc,pol roku temu odstawilam wszystkie leki i jakos sobie radzilam,ale ok miesiac temu musialam przejsc operacje i wszzstko wrocilo,chociaz fizcznie doszlam do siebie to od opuszczenia szpitala nie wychodze z domu.Tak bardzo nie chce wracac do prochow ale czuje ze inaczej z kazdzm dniem bedzie coraz gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie stac mnie na prywatną terapię a w moim miescie na nfz nie ma szans,sa oddziały dzienne ale jak tam będę dojeżdzac jak teraz nawet do sklepu boję się wyjsc?wkurza mnie to że mam dosyć dużą wiedzę n/t tego co mi dolega,wiem co się ze mną dzieje itd,a jednak nie potrafię się "dobrze poczuć"i zacząć działac.Wiem że jeśli trafię do psychiatry to będzie problem z wypisaniem recepty,bo brałam juz ok 12 róznych leków i powiem szczerze ze po żadnym nie czułam sioe wyleczona,owszem była poprawa samopoczucia,pozwalały w miarę normalnie funkcjonowac,ale ból duszy nie opuszczał mnie nigdy.No i te pierwsze tyg.na nowych tabletkach zawsze były dla mnie koszmarem,nasilone lęki do granic mozliwosci,i zero funkcjonowania.Mam rodzinę i średnio to widzę.A i jeszcze mam pytanie,z powodów zdrowotnych i przebytej operacji jestem zmuszona brac tabl.hormonalne nigdy nie bra łam,czy one nie kolidują z antydepresantami?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milagros33 napisała: "Niestety nie stac mnie na prywatną terapię a w moim miescie na nfz nie ma szans,sa oddziały dzienne ale jak tam będę dojeżdzac jak teraz nawet do sklepu boję się wyjsc?wkurza mnie to że mam dosyć dużą wiedzę n/t tego co mi dolega,wiem co się ze mną dzieje itd,a jednak nie potrafię się "dobrze poczuć"i zacząć działac."

 

Z terapią właśnie jest tak cudownie, że nawet jeśli chciałoby się jej podjąć to niestety nie dla każdego jak widać to jest takie proste jakby sie niektórym wydawało. Prywatnie psycholog niestety spoooro kosztuje, a żeby w ogóle terapia była skuteczna trzeba kilka razy w miesiącu do znachora się udać i to jest fakt. Jak zatem ma radzić sobie ktoś kogo nie stać na cotygodniowe sesje u psychologa? Ok można też się wybrać (o ile ktoś ma taką możliwość, i tu znowu stwierdzam z przekonaniem, że nie każdy u siebie w mieście ma) do psychologa z NFZ, ale czy taki psycholog wczuwa sie w to co robi? Odpowiadam z własnego doświadczenia-NIE, nie wczuwa się.

Jeszcze jedna sprawa - do ilu różnych psychologów terapeutów trzeba by wybrać się żeby móc dokonać właściwego wyboru?Ile pieniędzy i czasu warto na to stracić?? Ja tracę całkiem nadzieję na skuteczną psychoterapię. Ale z drugiej srony mam świadomość, że same leki nie rozwiążą moich zaje**stych problemów z samą sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z okazji wizyty u psychiatry,zapytałam go o mozliwosc terapi na nfz,i zadzwonił przy mnie "gdzies tam"i umówił mnie na wizyte konsultacyjną czy wogóle nadaję się na taką terapię i czy zostanę przyjęta zadecyduje ten psycholog,takze to ze lecze się bez skutku 12 lat nie jest wystarczającuym argumentem.rozumiem ze ludzi jest duzo chętnych a akurat w tej przychodni terapeuta 1 ale to takie chore ze jeszcze musze przechodzic "rozmowę kwalifikacyjną".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, właśnie znajomy psycholog polecił mi kilku psychoterapeutów z NFZ, zamierzam "dokładniej im się przyjrzeć" i wybrać któregoś, może okaże się że wreszcie trafię na kogoś kto wkłada serce w swoją pracę i wszystko zacznie dążyć w odpowiednim kierunku, kto wie. W zasadzie lepiej próbować niż narzekać, nawet mimo przeszkód i złych doświadczeń. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez borykam sie z tym problemem :( jak tylko próbuje oddalic sie od domu dopada mnie straszny atak paniki.najgorsze jest to ze chociaz mam juz tyle wiedzy na ten tamat, zawsze uciekam przed lekiem,nie umiem stawic mu czoła.u mnie nie ma zadnych psychoterapeutów,tylko psycholodzy ktorzy za bardzo mi nie pomagaja.nawet jak ide z kims to zawsze zaczyna mnie dopadac lek,zawroty głowy,boje sie ze oszaleje,boje sie osmieszenia no i zawracam w bezpieczne miejsce :( wiem ze tak postepujac nigdy tego ninie pokonam ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:?:Czy ktoś jeszcze zmaga się z takim samym problemem jak ja? Piszcie proszę o swoich lękach, podawajcie dobre rady i wyżalcie się na forum jeśli tego potrzebujecie...

 

Podam 3 rzeczy, które mi pomagały( w różnych etapach).

 

1. Osoba towarzysząca - z kimś trzymanym za rękę łatwiej iść przez te przestrzenie poza domem.

Możemy z osobą towarzyszącą rozmawiać, co odwraca naszą uwagę od ew. napadu lękowego.

Idealną osobą towarzyszącą jest przyjaciel/ przyjaciółka, ktoś z rodziny, choć w początkowej fazie choroby zdarzyło mi się zaczepiać nawet ludzi "obcych", choć to raczej przed ew. przewidywanym napadem lękowym, bo w trakcie to zbytnio krępuje.

2. Jeśli byłem już trochę wychodzony osobę towarzyszącą mógł zastąpić pies. Pies jest dobry w początkowej fazie, bo z psem po prostu trzeba codziennie wyjść na spacer , choćby przed dom. A potem na smyczy pies potrafi tak uszarpać, że człowiek zapomina o lęku i martwi się, żeby kundel nie wyrwał mu ramienia z barku.

Z psem można także rozmawiać, choć rzadko pies mówi ludzkim głosem,

ale wysłucha absolutnie wszystkiego bez oceniania.

3. Gdy zacząłem wychodzić na dalsze trasy to pomagały mi drzewa.

Do drzewa też można się przytulić, pogłaskać i coś powiedzieć, albo je posłuchać(to już w spokojniejszej fazie).

A oprócz tego , gdy masz w perspektywie przejść kilkaset metrów to lepiej podzielić je na etapy "do najbliższego drzewa"

W mieście to wychodzi kilkadziesiąt metrów, w lesie kilka metrów od drzewa do drzewa.

Mi to pomagało i nadal pomaga.

Jak sobie coś przypomnę to może dodam coś do posta jeszcze?

-pozdrawiam - nomorewords43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cierpię na agorafobie z napadami lękowymi. Aktualnie biorę Rexetin i przed wyjściem i w czasie ataku Zomiren.

Ostatnie pół roku było dla mnie strasznie ciężkie ponieważ jeszcze się ucze. Problem sprawiało mi zwykłe wyjście przed dom...

Teraz jeżdże do szkoły (z tym że mam jak na razie indywidualne zajęcia), zaczęłam znowu spotykać się ze znajomymi, wychodzić. Bywają trudne chwile (np. w supermarkecie, czy nawet na zwykłym spacerze) ale właśnie walka z takim napadem lęku pomaga mi. Czuje wtedy że zwyciężyłam:) Podstawa to nie poddawać się (ja pół roku się poddawałam i nic z tego nie wyszło) tabletki pomogą tylko wtedy kiedy my sami bedziemy sobie chcieli pomóc... Pozdrawiam i życze powodzenia w walce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, Ja też choruję na paniczny lęk z agorafobią. Od początku lipca nie wychodziłam, czułam potworny lęk. Od października zażywam Cital, a od 3 tygodni zaczęłam wychodzić z mieszkania. "Małymi kroczkami" - 1 m od klatki i powrót, 2 m od klatki i powrót, itd.

 

Po 3 dniach takich ćwiczeń obeszłam dwukrotnie wokoło bloku, w niedzielę wypuściłam się na długi spacer po otwartej przestrzeni.

Dzisiaj zmierzyłam się z przechodzeniem przez szeroką ulicę.

Nie jestem już uwięziona w "czterech ścianach". Czuję się bardziej wolna.

Nie stosuję uników ani zachowań zabezpieczających.

Cieszę się z moich osiągnięć. Wiem, że do pełnego zdrowia jeszcze długa droga...

Ćwiczenia te wykonuję tylko dla siebie. Chcę całkowicie oswoić lęk :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja biorę paroksetynę i cały czas walczę z moim lękiem.

magdus95 studiuje zaocznie, Wiem jak jest ciężko :(

Czasem po prostu nie jestem w stanie dojechać :(

najbardziej boje się jezdzic tramwajem lub autobusem. Sama nie pojadę nigdzie.

W supermarkecie też dostawałam napadu paniki. Ale codziennie walczę z chorobą i efekty są :smile:

 

Kika7 świetnie że zaczęłaś wychodzić z mieszkania ! :smile:

Najgorsze to np przez pewien okres nie wychodzić w ogóle z mieszkania. Pózniej jeszcze ciężej wyjść z domu,zmotywować się.

 

Polecam też książkę pokonać lęki i fobie.(Jeszcze jestem w trakcie czytania)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze to np przez pewien okres nie wychodzić w ogóle z mieszkania. Pózniej jeszcze ciężej wyjść z domu,zmotywować się.

Polecam też książkę pokonać lęki i fobie.(Jeszcze jestem w trakcie czytania)

 

Gdy czułam silny, paniczny lęk - nie mogłam wychodzić nawet na klatkę schodową, balkon; o wyjściu z klatki można było tylko pomarzyć...

Szukałam materiałów, co to jest nerwica, co to jest irracjonalny lęk, paniczny lęk, itd.

 

Panicznie bałam się wyjść z domu, ale - gdy wychodziłam w towarzystwie bliskich - gdy już wyszłam na zewnątrz, wcale "to" nie było "takie straszne".

To był tylko "twór" mojej wyobraźni. Kiedy wiedziałam, że lęk rodzi się w mojej głowie i sama go podsycam - starałam się zająć uwagę czymś innym i nie myśleć o lęku.

Pracowałam nad zmniejszeniem napięcia psychicznego. Gdy ono zmniejszyło się, zaczęłam wychodzić sama na balkon, na klatkę. Widziałam, że nic mi się nie stało. To tylko moje katastroficzne myśli podsuwały mi katastroficzne scenariusze. To co odczuwałam po wyjściu - to normalne objawy lęku.

 

Jeszcze kiedyś wydawało mi się niedorzeczne, że - pomimo panicznego lęku - trzeba wychodzić i zmierzać się z nim.

Teraz wiem, że bardzo ważne jest, by wychodzić z domu samej.

W ten sposób zweryfikowałam moje przekonanie o lęku.

 

Lęk jest nieprzyjemny, ale nie może zranić. Lęk trzeba - po prostu - oswoić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam zauwazylam strasznie duzo postow na ten temat, a podobno az tak duzo ludzi na nia nie choruje. Nurtuje mnie jedno pytanie czy z jednym z objawow u kogokolwiek wystepuje uczucie wstydu? Poniewaz ja najgorszym (dla mnie) objawem mojej agory jest lek przed tym ze sie zsiusiam w majtki i wszyscy bede to widzieli pozniej oczywiscie zaslabniecia, ciezki oddech i bolace serce oraz nagłe uderzenie goraca. prosze o odpowiedzi. A i tak btw czy probowal ktos kiedys leczenia hipnoza albo wizyta w szpitalu? bo mnie chyba bedzie to czekac od 7 lat walcze z tym w sumie od 5 z nia walcze 2 lata spedzilam nad uzalaniu sie za soba, pozatymw moim zyciu pojawila sie bardzo wazna osoba mowa tu o moim synu i musze byc silna bo on ma dopeiro 1,5 roku a jak matka mu swiksuje to nie zostanie mu nikt.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Mam podobnie.Boję się wyjść z domu, myślę że upadnę nie dojdę tam gdzie chcę.Mam dziecko w szkole i w przedszkolu i muszę codziennie zaprowadzać.Strach mam już przed samym wyjściem z domu.Muszę pracowac.Z jednej strony to dobrze ze jestem wsrod ludzi ale w pracy tez mam napady nerwicy lekowej i najgorzej jest zaczac panikowac.Trzeba myśleć o czymś przyjemnym.Wyznaczyc sobie cel.Ja sobie w mysli mowie "dojdziesz tam , zrobisz to" bo musze i nie mam wyjscia.Czasami tez myslalam zeby zrezygnowac z pracy.Ale co dalej, jak dalej .Zamknac sie w czterech scianach , to nie jest wyjscie.Mialam juz dobry okres w zyciu ale to cholerstwo wrocilo.Lecze sie i jakos ciagne to tdalej.Jesli ktos ma na to sposob rowniez prosze o pomoc.Milo mi bedzie porozmawiac GG11120377.

Pozdrawiam i pozytywnych mysli Wszystkim życze:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie. Boję się wyjść z domu, myślę że upadnę nie dojdę tam gdzie chcę/.../.

Mialam juz dobry okres w zyciu ale to cholerstwo wrocilo. Lecze sie i jakos ciagne to to dalej.

Jesli ktos ma na to sposob rowniez prosze o pomoc.

 

przez wiele lat agorafobii, gdy lekarstwo trzeba było zmienić, a nowe jeszcze nie zaskoczyło,zdarzały mi się trudne okresy.

Na natrętne myśli, typu: "że zaraz upadnę / osunę się" stosowałem metodę ławki i drzewa, czyli dzieliłem dystans

do pokonania na mniejsze odcinki między kolejnymi ławkami, na których siadałem na chwilę,

by ochłonąć i cieszyć się, że jednak nie upadłem,

gdy nie było ławek, to jako punkty odpoczynkowe służyły mi drzewa, na których siąść się nie dało,

ale dało się o nie oprzeć np. plecami. To redukowało moje lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak wiem ,ze to pomaga ale inaczej jest jak mam pustą ogromną przestrzeń, która musze pokonać:(

Teraz mam bardzo ciezki okres w zyciu bo to dziadostwo wrocilo i zdaje mi sie ze z podwojoną sila, a jakos trzeba funkconowac'

Nomorewords43 dziekuje za odpowiedz.Jesli znajdziesz czas i chec chetnie pogadam z toba na GG i moze jeszcze inne porady lub doswiadczenia mi dasz.ktore pomoga mi w pokonaniu tego leku.Dzieki pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dzis szlam do salonu tatuazu i dostalam ataku paniki w drodze , tatuazu sie nie balam bo juz jeden mam tylko ta cholerna droga i oczywiscie hiperwentylacja uczucie ze sie dusze panika ale powiedzialam sobie dojde to doszlam a za pare dni musze tam wrocic :) to tylko ta cholerna psychika nam plata takie figle :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeszedłem przez to, dosłownie i w przenośni. w moim odczuciu ucieczka nie łagodzi a najczęściej pogarsza przebieg agorafobii. Jedyny racjonalny sposób to niełatwe przeciwstawienie się demonowi. Ja ustaliłem system w którym za pokonywanie coraz to większego dystansu wynagradzałem to sobie, w końcu dotarłem do momentu kiedy niemal do zera zniwelowałem jakikolwiek strach przed oddalaniem się od punktu A, aczkolwiek lekki lęk w kryzysowych sytuacjach wraca, chociażby teraz kiedy piszę ten post jestem zaniepokojony wizją jutrzejszego oddalenia się od azylu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×