Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwne uczucie, jakim darzę przedmioty.


kikikunia123

Rekomendowane odpowiedzi

Od dzieciaka rozczulają mnie niektóre przedmioty ( zwłaszcza te, które wyglądają smutno) , wydaje mi się, że one mają uczucia i chce mi się płakać, gdy np; widzę, że inni ludzie ich nie traktują w prawidłowy sposób lub otwarcie manifestują, że te przedmioty są brzydkie, do niczego, nieprzydatne.

 

Podam może kilka przykładów:

 

-Mając ok 4 latka miałam pomarańczową gumkę do włosów, która była już dość stara, przybrudzona. W pewnym momencie wplątała mi się we włosy i ledwo dało się ją ściągnąć. Gdy mama pomogła mi się z tym uporać zobaczyłam, że gumką jest pęknięta. Rodzicielka w ogóle się tym nie przejęła i tak dosadnie powiedziała, że "nadaje się już jedynie do śmieci, kupię ci lepszą, ładniejszą". Zabolało mnie to, patrzyłam swoimi dziecięcymi oczami na "zwłoki" tej kochanej gumki i zaczęłam płakać, gdy mama już wyszła. Oczywiście nie przyznałam się, że płaczę z powodu gumki, wstyd mi było nie tyle , co się do tego faktu przyznać, po prostu nawet jako małe dziecko wstydziłam się płakać. W końcu mama dała spokój, bo stwierdziła, że pewnie brzuch mnie boli, na co przytaknęłam po jakimś czasie.

 

-Mając ok 8-10 lat w szkole podstawowej mieliśmy lekcje w-f na sali gimnastycznej. Nienawidziłam w-f, ale to już nie na temat tego wątku. Pod ławkom zobaczyłam gumowy krążek ( czyli ringo, lecz wtedy nie wiedziałam, co to jest i do czego to służy). Od razu pomyślałam, że pewnie ten kochany krążek zostaw wyrzucony tu przez kogoś, że jest nikomu niepotrzebny i uznany za brzydki. Wzięłam cichaczem plecak i ukradłam krążek, stwierdzając że w moim domu będzie obdarzony miłością, że odmienię jego smutny los. W domu płakałam ze wzruszenia, jaką to ja jestem dobrą osobą. Później, za kilka dni, była afera, że zaginęło ringo - domyśliłam się, że owe ringo to ukradziony przeze mnie krążek. Ucieszyłam się, że jednak ten przedmiot jest chciany i w końcu oddałam je do sali gimnastycznej ( ukradkiem oczywiście)

 

- Dalej 10-19 lat było jeszcze dużo takich epizodów, lecz niestety nie pamiętam ich wszystkich, by móc je opisać. Te 2 powyżej utkwiły w mej pamięci najbardziej. Mam 19 lat i do dzisiaj potrafię mieć łzy w oczach, gdy widzę przedmiot wyglądający smutno, wewnętrzny smutek i uczucie do tego przedmiotu pogłębia się , gdy widzę, że ludzie go olewają, nie interesują się nim.

Kocham przede wszystkim okrągłe przedmioty, ostatnio lubuję się w piłkach od nożnej ( biało-czarnych w cętki - nie innych) , ponieważ moim zdaniem wyglądają smutno i na dodatek w obecnych czasach kopacze są wyposażeni w inne, "lepsze" , nowocześniejsze piłki - nie mają one tych słodkich czarnych łatek. Kocham także psie łapki , w ogóle to kocham psy, zwłaszcza te z pozoru "brzydkie, nijakie, kundlowate" ze schroniska. Dużo jest jeszcze takich przedmiotów - ich los bardziej mnie martwi, niż los obcego człowieka. Co do ludzi to nie jestem zbyt empatyczna, rusza mnie tylko ludzkie nieszczęście, gdy ta jednostka ludzka wygląda smutnie, lub przyjaźnie , życzliwie w sposób np; gwiazdorków z pocztówek, lecz nie obiektywnie pięknie.

 

Czy ktoś z was ma podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz jakiekolwiek inne przypadłości, które nie pokoją Ciebie, lub Twoje otoczenie ? Nie jestem lekarzem, ale możliwe, że przyczyna tkwi w dzieciństwie. Często ludzie z różnego rodzaju fobiami, mieli związane z nimi w dzieciństwie sytuacje najczęściej wywołujące niezrozumiany szok, tak jak Twoja sytuacja z gumką.

Naprawdę nie chcę oceniać, ale abstrachując od tego, że Ciebie to nie pokoi to powiem, że jest to nawet słodkie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie tak gdybając o tym, myślę że faktycznie mam to z dzieciństwa i już raczej nigdy mi to nie przejdzie. Jako dzieciak byłam brzydką grubą pyzą ubraną w męskie ciuchy z lumpeksów, nikt mnie nie szanował, wszyscy poniżali - przeważnie ci uznawani za osoby ładne, lubiane. Patrząc na te smutne przedmioty po części odnajdywałam w nich siebie, też ich nikt nie lubił, były brzydkie i wyśmiewane. Po drugie bałam się swoich rówieśników, nie rozmawiałam prawie w ogóle z nimi, byłam nieśmiałym zalęknionym dzieckiem. Ze strony przedmiotów nie musiałam bać się odtrącenia, gdyż to rzecz martwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam coś podobnego.

W piwnicy trzymałam stare meble, tak na wszelki wypadek, że może kiedys mi się przydadzą.

Ale że zabierały mi dużo miejsca więc postanowiłam je wyrzucić. I tu zaczął się dramat. Wynosiłam półke na śmietnik i czułam że wynoszę małe dziecko, które przeraźliwie płacze i błaga aby je zostawić. Z kolejnym meblem było podobnie z tym że on przejawiał inne cechy charakteru i inaczej reagował. Każdy przedmiot miał swoje cechy charakteru i zachowywał się indywidualnie, niektóre się obrażały na mnie. Ja tak to mocno przeżywałąm, że przestałam je wyrzucać na śmietnik tylko sprzedałąm na allegro. One wolały przejść w inne ręce niż iść na śmierć na śmietniku.

A tak naprawdę to ja projektowałam na te przedmioty to co było zamknięte i niewyrażone we mnie, tego czego sama nie potrafiłam poczuć, bo jestem odcięta od swoich uczuć.

Ja całe dzieciństwo przeżyłam w strachu że rodzice mnie wyrzucą na śmietnik i tam umrę z głodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też darzę uczuciem przedmioty, z tym, że dotyczy to jedynie pewnych konkretnych przedmiotów oraz zazwyczaj mogę szybko się od tego odciąć; gdy czuję, że dany przedmiot "cierpi", to wystarczy że przez chwilę zacznę myśleć o czymś innym, a potem nie będę patrzeć na "cierpiący" przedmiot i już zazwyczaj nie mam żadnych uczuć do tego przedmiotu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Woj.tek - te niektóre są takie urocze ;)

 

Inga_beta -Ja to jak najbardziej rozumiem. Co każdy remont i wymianę mebli, tapczanów itp; było mi bardzo smutno. Ile przecież ta szafa, te łóżko, te słodkie regałki ze mną przeżyły - są już przecież stare, niemodne i do niczego, czas je wymienić na lepszy model. Mama miała głęboko gdzieś uczucia tych staroci, pozbyła się ich bez żadnych wyrzutów sumienia. A mi się chciało płakać ;(

 

mark123 - Też bym chciała umieć się "odciąć" , ale nawet, gdy pomyślę o czymś innym, zaraz przypomina mi się ta rzecz i znowu jestem smutna. Boję się, że za kilka lat, gdy nadejdzie czas się usamodzielnić życiowo ( chociaż w moim przypadku to mało realne) , będę musiała sama podejmować decyzje o pozbyciu się starych rzeczy, które są zepsute, zagracające itp;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest cos takiego jak zbieractwo kompulsywne zainteresowanych zachecam do przeczytania ksiązki minimalizm w naszym zyciu pojawia się od po stracie kogoś bliskiego,opuszczeniu,odrzuceniu moze przejawic się w skrajne przypadki lub miec łagodniejsza forme.Są dwie przyczyny 1) opuszczenie ,towazyszace przedmioty mają przypominac nam osobe która stracilismy w która nas zostawiła lub czas z tego okresu czesto 2) nie dopuszczenie przykrych sytuacji z przeszłosc czyli np wydarzyło się cos zlego my gromadzac przedmioty tak jakby chronimy sie aby sytuacja sie nie powtórzyła .Nazywa się do zbieractwo kompulsywne lub zespół Dogenesa i przybiera rózne nasilenia .Ja sobie poradziłam z tym nam mszy kiedy usyszałam pies Pani ty chronisz mnie od łez.Takie przedmioty własnie chronia od łez po rozstaniu tak swoim jezykiem mowiac ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę o tym czytałam, zaczęłam bo próbowałam zrozumieć skrajne przypadki, np. ludzi, którzy twierdzą, że most ich kocha i nie potrafią budować związków z ludźmi.

Bardzo mało osób było badanych pod tym kątem (kilkanaście na całym świecie), ale większość z nich miała objawy podobne do autyzmu. Co ma jakiś sens, bo jedną z cech autyzmu jest brak empatii czyli nieumiejętność rozpoznawania uczuć ludzi, więc rozumiem, że przypisywanie uczuć przedmiotom ma jakiś z tym związek.

 

Ale to oczywiście skrajne przypadki.

 

W codziennym życiu często mamy jakieś sentymenty wobec rzeczy, bo kojarzą nam się z jakimiś konkretnymi emocjami. I myślę, że człowiek wrażliwy, któremu może trudno budować relacje z ludźmi będzie część tych potrzeb przelewał na rzeczy czy postacie fikcyjne.

 

Ja na przykład ostatnio dużo cieplej myślę o swoich maskotkach czy postaciach z gier niż o dawnych znajomych, ale mam świadomość, że to wytwory mojej wyobraźni, ja im wymyśliłam imiona i osobowość. Czasem też antropomorfizuję, ale z umiarem - od dziecka lubiłam autka bo mają oczka i pyski :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest cos takiego jak zbieractwo kompulsywne zainteresowanych zachecam do przeczytania ksiązki minimalizm w naszym zyciu

 

margaritka1985, wrzuciłam do Google i nie widzę takiej książki, mogłabyś podać autora?

Właśnie też się zastanawiam czy to nie jest powiązane ze zbieractwem. Bo w Wikipedii widnieje emocjonalny stosunek do rzeczy. Z tego co pamiętam zbieractwo się nasila z wiekiem, więc warto się nad tym zastanowić ;)

 

kikikunia123 Ty po prostu darzysz rzeczy sentymentem. Nie masz żadnych urojeń, nie myślisz, że one mają uczucia, prawda? To znaczy nie wierzysz w to i nie bronisz tego poglądu? Bo wiesz, każdy (ja nie, ale ja akurat jestem skrzywiona w drugą stronę ;) ) ma rzeczy, które mają dla niego wyjątkową wartość. Uczuciami darzymy lalki, samochody, pluszaki, wymyślonych przyjaciół, pokoje i mieszkania. To się zdarza, Ty zwyczajnie się w jakiś sposób z tym utożsamiłaś i rozbudowałaś to. Mam dwa pytania :) Czy to Ci w czymś przeszkadza, chcesz się pozbyć tej cechy czy pytasz z czystej ciekawości? I drugie pytanie, masz problemy w kontaktach z innymi ludźmi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest cos takiego jak zbieractwo kompulsywne zainteresowanych zachecam do przeczytania ksiązki minimalizm w naszym zyciu

 

margaritka1985, wrzuciłam do Google i nie widzę takiej książki, mogłabyś podać autora?

Właśnie też się zastanawiam czy to nie jest powiązane ze zbieractwem. Bo w Wikipedii widnieje emocjonalny stosunek do rzeczy. Z tego co pamiętam zbieractwo się nasila z wiekiem, więc warto się nad tym zastanowić ;)

 

kikikunia123 Ty po prostu darzysz rzeczy sentymentem. Nie masz żadnych urojeń, nie myślisz, że one mają uczucia, prawda? To znaczy nie wierzysz w to i nie bronisz tego poglądu? Bo wiesz, każdy (ja nie, ale ja akurat jestem skrzywiona w drugą stronę ;) ) ma rzeczy, które mają dla niego wyjątkową wartość. Uczuciami darzymy lalki, samochody, pluszaki, wymyślonych przyjaciół, pokoje i mieszkania. To się zdarza, Ty zwyczajnie się w jakiś sposób z tym utożsamiłaś i rozbudowałaś to. Mam dwa pytania :) Czy to Ci w czymś przeszkadza, chcesz się pozbyć tej cechy czy pytasz z czystej ciekawości? I drugie pytanie, masz problemy w kontaktach z innymi ludźmi?

 

 

To znaczy początkowo pomyślę sobie, że te rzeczy mają uczucia i robi mi się ich żal, lecz potrafię potem trzeźwo spojrzeć na sprawę i stwierdzić, że jestem głupia. Potem wydaje mi się już to śmieszne, lecz nadal tak jakoś w środku smutno mi z powodu tej rzeczy. Czy mi to przeszkadza?Hm... w sumie to nie wiem sama, czasami jest to uciążliwe, np; gdy zasypiając w nocy przypomina mi się, że nie położyłam serwetki na komodę w drugim pokoju i wstaję, by ją położyć, bo taka "walnięta" byle gdzie jest smutna.

W kontaktach z ludźmi mam niestety problemy, raz, że ludzie nie mają nic do zaoferowania, każdy ma takie same poglądy i spojrzenie na świat, a zwłaszcza już gówniarzeria mojego rocznika 94. Mało mam znajomych, nie potrzebuję się otaczać ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To znaczy początkowo pomyślę sobie, że te rzeczy mają uczucia i robi mi się ich żal, lecz potrafię potem trzeźwo spojrzeć na sprawę i stwierdzić, że jestem głupia. Potem wydaje mi się już to śmieszne, lecz nadal tak jakoś w środku smutno mi z powodu tej rzeczy. Czy mi to przeszkadza?Hm... w sumie to nie wiem sama, czasami jest to uciążliwe, np; gdy zasypiając w nocy przypomina mi się, że nie położyłam serwetki na komodę w drugim pokoju i wstaję, by ją położyć, bo taka "walnięta" byle gdzie jest smutna.

W kontaktach z ludźmi mam niestety problemy, raz, że ludzie nie mają nic do zaoferowania, każdy ma takie same poglądy i spojrzenie na świat, a zwłaszcza już gówniarzeria mojego rocznika 94. Mało mam znajomych, nie potrzebuję się otaczać ludźmi.

 

Nie przejmuj się tym, serio. Nie masz żadnych urojeń, tylko przejawiasz dość "dziecinne" podejście do przedmiotów. Nie, że niedojrzałe, po prostu młodsze dzieci tak robią i nie jestem w stanie Ci napisać dlaczego i kiedy z tego wyrastają. Ja pamiętam dobrze, jak spałam na skrawku łóżka, by misie nie czuły się opuszczone- zajmowały całe łóżko :) Może niepokojące są te drobne natręctwa, ale to jak już pisałam- po prostu nie skupiaj się na tej aktywności, staraj się czasami odpuścić właśnie takie poprawienie serwetki. I nie rezygnuj z ludzi- mi się też wydawało, że ludzie w moim wieku są niedojrzali, ale potem poszłam na studia i odkryłam, że jest mnóstwo osób o niebo inteligentniejszych i ciekawszych ode mnie. Trzeba poszukać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kikikunia123, wł mnie to zdecydowanie nie jest nerwica, po prostu jesteś wrażliwa i tyle widze po tym jak psy kochasz,

niektórzy się po prostu rodzą bardzie wrażliwi na wszystko nawet na rzeczy co inni ludzie nie uważają za ważne, jeśli po prostu czujesz się dzięki temu szczęśliwa i czujesz się sobą to najważniejsze to nie jest choroba po prostu wrażliwa jesteś to wszystko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×