Skocz do zawartości
Nerwica.com

kikikunia123

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kikikunia123

  1. margaritka1985, wrzuciłam do Google i nie widzę takiej książki, mogłabyś podać autora? Właśnie też się zastanawiam czy to nie jest powiązane ze zbieractwem. Bo w Wikipedii widnieje emocjonalny stosunek do rzeczy. Z tego co pamiętam zbieractwo się nasila z wiekiem, więc warto się nad tym zastanowić kikikunia123 Ty po prostu darzysz rzeczy sentymentem. Nie masz żadnych urojeń, nie myślisz, że one mają uczucia, prawda? To znaczy nie wierzysz w to i nie bronisz tego poglądu? Bo wiesz, każdy (ja nie, ale ja akurat jestem skrzywiona w drugą stronę ) ma rzeczy, które mają dla niego wyjątkową wartość. Uczuciami darzymy lalki, samochody, pluszaki, wymyślonych przyjaciół, pokoje i mieszkania. To się zdarza, Ty zwyczajnie się w jakiś sposób z tym utożsamiłaś i rozbudowałaś to. Mam dwa pytania :) Czy to Ci w czymś przeszkadza, chcesz się pozbyć tej cechy czy pytasz z czystej ciekawości? I drugie pytanie, masz problemy w kontaktach z innymi ludźmi? To znaczy początkowo pomyślę sobie, że te rzeczy mają uczucia i robi mi się ich żal, lecz potrafię potem trzeźwo spojrzeć na sprawę i stwierdzić, że jestem głupia. Potem wydaje mi się już to śmieszne, lecz nadal tak jakoś w środku smutno mi z powodu tej rzeczy. Czy mi to przeszkadza?Hm... w sumie to nie wiem sama, czasami jest to uciążliwe, np; gdy zasypiając w nocy przypomina mi się, że nie położyłam serwetki na komodę w drugim pokoju i wstaję, by ją położyć, bo taka "walnięta" byle gdzie jest smutna. W kontaktach z ludźmi mam niestety problemy, raz, że ludzie nie mają nic do zaoferowania, każdy ma takie same poglądy i spojrzenie na świat, a zwłaszcza już gówniarzeria mojego rocznika 94. Mało mam znajomych, nie potrzebuję się otaczać ludźmi.
  2. Ciemne są piękne Sama mam zielone. Nie gustuję za bardzo w oczach ( jedynie brązowych ) , przynajmniej nie tak obsesyjnie, jak niektórzy ludzie. Nie podobają mi się za to zwykłe oczy, chodzi o taki kolor, jaki ma 85% populacji, czyli ni to szary, ni to intensywnie niebieski - taki byle jaki.
  3. Woj.tek - te niektóre są takie urocze Inga_beta -Ja to jak najbardziej rozumiem. Co każdy remont i wymianę mebli, tapczanów itp; było mi bardzo smutno. Ile przecież ta szafa, te łóżko, te słodkie regałki ze mną przeżyły - są już przecież stare, niemodne i do niczego, czas je wymienić na lepszy model. Mama miała głęboko gdzieś uczucia tych staroci, pozbyła się ich bez żadnych wyrzutów sumienia. A mi się chciało płakać ;( mark123 - Też bym chciała umieć się "odciąć" , ale nawet, gdy pomyślę o czymś innym, zaraz przypomina mi się ta rzecz i znowu jestem smutna. Boję się, że za kilka lat, gdy nadejdzie czas się usamodzielnić życiowo ( chociaż w moim przypadku to mało realne) , będę musiała sama podejmować decyzje o pozbyciu się starych rzeczy, które są zepsute, zagracające itp;
  4. W sumie tak gdybając o tym, myślę że faktycznie mam to z dzieciństwa i już raczej nigdy mi to nie przejdzie. Jako dzieciak byłam brzydką grubą pyzą ubraną w męskie ciuchy z lumpeksów, nikt mnie nie szanował, wszyscy poniżali - przeważnie ci uznawani za osoby ładne, lubiane. Patrząc na te smutne przedmioty po części odnajdywałam w nich siebie, też ich nikt nie lubił, były brzydkie i wyśmiewane. Po drugie bałam się swoich rówieśników, nie rozmawiałam prawie w ogóle z nimi, byłam nieśmiałym zalęknionym dzieckiem. Ze strony przedmiotów nie musiałam bać się odtrącenia, gdyż to rzecz martwa.
  5. Od dzieciaka rozczulają mnie niektóre przedmioty ( zwłaszcza te, które wyglądają smutno) , wydaje mi się, że one mają uczucia i chce mi się płakać, gdy np; widzę, że inni ludzie ich nie traktują w prawidłowy sposób lub otwarcie manifestują, że te przedmioty są brzydkie, do niczego, nieprzydatne. Podam może kilka przykładów: -Mając ok 4 latka miałam pomarańczową gumkę do włosów, która była już dość stara, przybrudzona. W pewnym momencie wplątała mi się we włosy i ledwo dało się ją ściągnąć. Gdy mama pomogła mi się z tym uporać zobaczyłam, że gumką jest pęknięta. Rodzicielka w ogóle się tym nie przejęła i tak dosadnie powiedziała, że "nadaje się już jedynie do śmieci, kupię ci lepszą, ładniejszą". Zabolało mnie to, patrzyłam swoimi dziecięcymi oczami na "zwłoki" tej kochanej gumki i zaczęłam płakać, gdy mama już wyszła. Oczywiście nie przyznałam się, że płaczę z powodu gumki, wstyd mi było nie tyle , co się do tego faktu przyznać, po prostu nawet jako małe dziecko wstydziłam się płakać. W końcu mama dała spokój, bo stwierdziła, że pewnie brzuch mnie boli, na co przytaknęłam po jakimś czasie. -Mając ok 8-10 lat w szkole podstawowej mieliśmy lekcje w-f na sali gimnastycznej. Nienawidziłam w-f, ale to już nie na temat tego wątku. Pod ławkom zobaczyłam gumowy krążek ( czyli ringo, lecz wtedy nie wiedziałam, co to jest i do czego to służy). Od razu pomyślałam, że pewnie ten kochany krążek zostaw wyrzucony tu przez kogoś, że jest nikomu niepotrzebny i uznany za brzydki. Wzięłam cichaczem plecak i ukradłam krążek, stwierdzając że w moim domu będzie obdarzony miłością, że odmienię jego smutny los. W domu płakałam ze wzruszenia, jaką to ja jestem dobrą osobą. Później, za kilka dni, była afera, że zaginęło ringo - domyśliłam się, że owe ringo to ukradziony przeze mnie krążek. Ucieszyłam się, że jednak ten przedmiot jest chciany i w końcu oddałam je do sali gimnastycznej ( ukradkiem oczywiście) - Dalej 10-19 lat było jeszcze dużo takich epizodów, lecz niestety nie pamiętam ich wszystkich, by móc je opisać. Te 2 powyżej utkwiły w mej pamięci najbardziej. Mam 19 lat i do dzisiaj potrafię mieć łzy w oczach, gdy widzę przedmiot wyglądający smutno, wewnętrzny smutek i uczucie do tego przedmiotu pogłębia się , gdy widzę, że ludzie go olewają, nie interesują się nim. Kocham przede wszystkim okrągłe przedmioty, ostatnio lubuję się w piłkach od nożnej ( biało-czarnych w cętki - nie innych) , ponieważ moim zdaniem wyglądają smutno i na dodatek w obecnych czasach kopacze są wyposażeni w inne, "lepsze" , nowocześniejsze piłki - nie mają one tych słodkich czarnych łatek. Kocham także psie łapki , w ogóle to kocham psy, zwłaszcza te z pozoru "brzydkie, nijakie, kundlowate" ze schroniska. Dużo jest jeszcze takich przedmiotów - ich los bardziej mnie martwi, niż los obcego człowieka. Co do ludzi to nie jestem zbyt empatyczna, rusza mnie tylko ludzkie nieszczęście, gdy ta jednostka ludzka wygląda smutnie, lub przyjaźnie , życzliwie w sposób np; gwiazdorków z pocztówek, lecz nie obiektywnie pięknie. Czy ktoś z was ma podobnie?
  6. Przez długi czas udawało im się tak uprawiać ten seks, że nie wiedziałam o tym. Potem z pokoju obok zaczęły dobiegać głupie odgłosy i skrzypienie łóżka. Teraz już w ogóle mają gdzieś, czy ja słyszę, czy nie - przecież nie jestem już dzieckiem i nic się nie stanie, gdy to usłyszę. Ojciec przy mnie wali do matki durne podteksty erotyczne ( świńskie, jak to faceci) i nie wiem, czy oni myślą, że jestem taka tępa, że nie zaczaję o co chodzi, czy przestali się mnie wstydzić
  7. Wybacz jezeli pytanie juz bylo ale nie czytalam wszystkich postow. Ile masz lat? I dlaczego tak negatywny obraz seksu? Przezylas jakas traume? Mam 19 lat - w tym wieku niestety moi rówieśnicy zaczynają biadolić o seksie . Seks damsko-męskie jest po prostu obleśny, mimo że nie przeżyłam żadnej traumy. Gdy miałam 7 lat nie chciałam uwierzyć starszemu koledze z podwórka, że dzieci robi się " w ten sposób". Wstrząsnęło mnie to, zaczęłam wstydzić się także swoich rodziców - no , bo jak to oni tak... mogli to zrobić. Pozostał potem jakiś niesmak, trzęsłam się do ok 14 roku życia, gdy przypadkiem udało mi się zasłyszeć, jak rodzice uprawią seks. To wychodziło samo z siebie, nie wiem dlaczego nawet jakoś się bałam...
  8. możliwe, że jest to wynikiem samej kultury, funkcjonują w codziennym języku takie zwroty: wyebać jak szmatę, wyrvchać w dupę, chvj ci w dupe, chvj ci w morde, co ewidentnie wskazuje na to, że w naszej europejskiej kulturze, osoba bierna w seksie jest traktowana przedmiotowo, podrzednie, a aktywna napawa sie jego ponizaniem. również w angielskich filmach: sucker, suck my dick, suck my balls, fuck you, bitch. no na kazdym kroku sie to spotyka. idzie to coraz dalej w tym kierunku, teraz wiekszosc filmow porno ma w sobie element ponizenia, zblazowane internetowe popaprance potrzebuja coraz wiekszych bodzcow chyba, juz na takim brazzers masz caly dzial gdzie facet rznac kobiete pluje na nia, bije ją, dusi. no rocco to samo, znany ze scen gdzie wsadzal kobietom glowy do kibla podczas stosunku a jest ikoną porno. trudno sie dziwic, w tej sytuacji ze nabralas rezerwy do seksu. co do pornosów, to ja na odwrót oglądam z lesbijkami albo kobieta solo, bo przykladowo ogladasz sobie film i jesz a na ekranie lataja ci owlosione jajca i dupa jakiegos dziada, jestem estetą i takie widoki są mi niemiłe. Trafiłeś w samo sedno. Seks w dzisiejszych czasach jest dosłownie wszędzie. Rzygać się już tym chce! Ile razy czytam na jakiś gimbusiarskich stronach sprośne i ohydne rzeczy o kobietach - kobieta dla wielu współczesnych chłopaków i mężczyzn to produkt , którego można użyć poprzez dymanko. Kobieta utożsamiana z tępą dzidą, która lubi, gdy facet ją poniża, sama do tego go prowokując.
  9. Faktycznie ( jak dla mnie ) masz dziwne zboczenie. Pozwól ,ze się zapytam , czy chcialabys uczestniczyć w seksie tych anal-młodzieńców, czy wolabyś robić za sexoperatorke filmową, podglądacza? Jesteś aseksualna , to co Cie podnieca w pedalskim seksie? No właśnie, że ja sama nie wiem, CO akurat mnie w tym podnieca. Lubię patrzeć na ładne męskie ciała, które się kochają. Są anatomicznie tacy sami, nie ma więc mowy o jakiejś dominacji fizycznej . Fizycznej, bo akurat nie uważam za upokarzające tego, że jeden z tych gejów wkłada, a drugi jęczy. To już nie kwestia anatomii, tylko preferencji seksualnej xp -- 07 lip 2013, 18:53 -- Ale to już jest lekko zastanawiające... Przeczytałam kolejny raz Twój post i odnoszę wrażenie, że nie tyle jesteś aseksualna, co negatywnie nastawiona do seksu przez to, że postrzegasz seks jako formę dominacji nad kobietą. Zastanawiam się, skąd wziął się u Ciebie taki obraz heteroseksualnego stosunku... Tak, dokładanie tak to odbieram, jak napisałaś. -- 07 lip 2013, 18:56 -- Jeśli będzie chciał to wiadomo, że będzie to musiało się skończyć ;( Seksu się panicznie boję, przerażają mnie kobiece narządy rozrodcze i to, że aby "on" wszedł trzeba przebić tę błonę. Jakoś seks w tyłek ( podobno więcej boli jeszcze) nie wywołuje we mnie takiego strachu, ale oczywiście jeżeli chodzi o mnie takiego również pod uwagę nie biorę. Seksualność ( MOJA) mnie zawstydza, mimo że nie byłam wykorzystywana przez nikogo. Czuję się nieatrakcyjna, brzydka i odpychająca
  10. Ech, mój problem jest dość nietypowy. Od kiedy pamiętam byłam całkowicie aseksualna - seks seksem może i trochę mnie brzydził, gdy uprawiali go inni ludzie, ale za żadne skarby świata nie widziałam siebie uprawiającą seks z jakimś facetem. Seks + ja = wstyd, strach i w ogóle... nie, jestem dziewczyną i z racji tego nigdy w życiu nie będę uprawiała seksu. Z czego to wynika? Nie wiem, no właśnie - może z tego, że to facet w seksie jest tym dominującym ( bo posiada główny sprzęt), a kobietą uległą. To jest kompromitujące jak dla mnie ;( Od pewnego czasu, ok 2 lat oglądam gejowskie porno ( tylko z młodymi zgrabnymi zadbanymi chłopakami) i nadzwyczaj w świecie mnie to kręci. Czuję nawet seksualne podniecenie, gdy to oglądam. Porno hetero nic we mnie nie wzbudza. Jako partnera życiowego oczywiście, że chciałabym faceta, ale musiał by być on aseksualny , bo nie mam zamiaru odbywać z nim stosunku. Dwie lesbijki również mnie nie kręcą - nie podoba mi się baba nago
  11. Witam Dużo z tego, co opisywałaś tyczy również mnie. Nie powiem ci niestety, co to może być, bo po jednym poście na forum nie da się tego stwierdzić. Również boję się wystąpień publicznych, jednak przyznam, że strach z każdą minutą publicznego przemawiania jakby maleje, najgorsze jest wyjście i zaczęcie, mając świadomość, że ktoś mi się przygląda i mnie słucha. Strach i dziwny "wstyd" odczuwam przechodząc obok grupy nastolatków ( liceum i gimnazjum) , przyznam, że o wiele większy jest jeśli przechodzą dziewczyny, niż chłopacy ( nawet ci zakapturzeni). Dziwne, bo teoretycznie nie boję się, że ta młodzież mi coś zrobi, zaatakuje, tylko , że wyśmieje, trafi w mój słaby punkt ( a ja nie umiem się bronić, zwłaszcza w sytuacjach strachu). Nawet jeśli nic nie mówią, wystarcza ten głupi wzrok, gdy przechodzę. Często nagle milkną, a gdy przejdę to zaczynają się śmiać. Młode dziewczyny ok 15 lat wzbudzają we mnie największy strach - gdy idę taką ekipą roześmianych ładnych małolat to momentalnie udaje, że dzwonię, piszę SMS, czy zmieniam piosenki na MP4. Taki odruch , boję się iść przy nich prosto, spojrzeć na nie. Czasami, gdy mam dziwnie "bojowi i odważny dzień" potrafię przejść w miarę swobodnie obok grupki chłopaków, jednak z dziewczynami zawsze jest duży problem. Od dzieciństwa jestem nieśmiała, nie cierpię ludzi, bo zepsuli mi całe swe dzieciństwo. Mam problem z własną samoakceptacją, mam strasznie niskie mniemanie o sobie, uważam się za obleśnego grubasa o wstrętnej brzydkiej twarzy. Mam 19 lat i teoretycznie nie powinnam się obawiać 12-14 latków, jednak to jest silniejsze ode mnie. Często w myślach stwarzam sobie wymyślonych ludzi, takich idealnym, a nie pustych i głupich jak but, którymi się otaczam. Chciałabym być kimś innym, by móc samą siebie akceptować.
×