Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ile trzeba by usadzić nerwicowca...


Toshiro

Rekomendowane odpowiedzi

Zamieszczam tu ten wątek dla otuchy, bo myślę że to odpowiednie dla niego miejsce. W szafce odnalazłem zakurzony pakiecik pustych opakowań po lekach niechlujnie zawiązany gumką o którym już prawie zapomniałem. Może to głupie że trzymałem to wszystko, ale celem tego pakieciku miało być ciągłe przypominanie mi kim jestem i gdzie się kiedyś znalazłem przez swoją nadwrażliwość i życiowe błędy.

 

Aktualnie jestem zdrowy od 2 lat. Wszystkie poniższe leki poszły w odstawkę i nigdy do żadnego z nich nie wróciłem. Chcę przekazać tym postem dowód na to że nawet największy koszmar może się kiedyś skończyć. Wierzę że Wam również się uda! Dacie radę! Pozdrawiam ciepło.

 

Może to wyglądać nieprawdopodobnie, ale swojego czasu wszystkie te leki brałem jednocześnie w ciągu dnia (sorry za słabą jakość zdjęcia):

061024_150643.jpg.befca5dc9b45a35349723063f04436a8.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje Toshiro...Próbuje sama sobie pomóc..udało mi sie to zrobić kilkakrotnie jednak w "gorszych" chwilach mojego życia lęki wracają. Chciałabym wreszcie powiedzieć "Jestem zdrowa" ...wierze że wylecze sie z tego na zawsze. Ciesze sie że Tobie to sie udało. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toshiro, mimo tego, że niedawno dostałem 2x większą dawke leku niż dotychczas, ten obrazek zadziałał na mnie pozytywnie. Wiem, że ja kiedyś też nie będę potrzebował psychotropa. Wg. kilku osób już ich nie potrzebuje, jednak ja i mój psychiatra boimy się odstawić.

 

Gratuluje Ci z całego serca!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę w to wierzyć...

Dziękuje Toshiro i gratuluję wygranej.

 

Nie wierz w to, tylko uwierz w siebie i zrób to! Jestem pewien że sobie poradzisz. :smile:

 

A ile czasu wymagalo twoje leczenie?

 

Około 3 lat. Jednak praca nad sobą jeszcze się nie zakonczyła, na szczęście teraz jest z górki.

 

Ciesze sie że Tobie to sie udało. Pozdrawiam

 

Pozdrawiam ciepło i dzieki ;)

 

Toshiro, mimo tego, że niedawno dostałem 2x większą dawke leku niż dotychczas, ten obrazek zadziałał na mnie pozytywnie. Wiem, że ja kiedyś też nie będę potrzebował psychotropa. Wg. kilku osób już ich nie potrzebuje, jednak ja i mój psychiatra boimy się odstawić.

 

Gratuluje Ci z całego serca!

 

Dzięki Shad! 2x większa dawka to nie katastrofa. Ważne że czujesz gdzieś tam w głębi iż prędzej czy później resztę tabletek spłuczesz w klopie, uwierz mi - to cholernie dobre uczucie. Moim zdaniem leczysz się u mądrego psychiatry, a Wasza wspólna decyzja jest roztropna. Jeśli lek pomaga należy się go trzymać przez dłuższy okres tak by pracował na Twoją korzyść, by dał Ci spokojnie wytchnąć i leczyć rany. Wierzę w to że czujesz się dobrze. Traktuj to leczenie jak leczenie antybiotykiem, lepiej go przetrzymać i zwalczyć cholerstwo do końca. Na odstawienie z pewnością przyjdzie czas!!

 

 

Nie widzę seroxatu

 

I nie zobaczysz Pajączku :!: Buziaki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Toshiro..mam chwilową załamke:(..czy wierzysz że uda mi sie pokonać to 'świństwo" własnymi siłami? Próbuje i wiesz co udaje mi sie...tak długo czasami mam spokój...ale potem znowu wraca...czemu tak jest?..czemu nie moge sie uwolnić..i zachłysnąć sie "wolnością"..tak mało potrzebuje do szczęścia..jak moge sobie pomóc?:(..nie chce lekarstw....chce uwierzyć w siebie...pomóż mi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbuje i wiesz co udaje mi sie...tak długo czasami mam spokój...ale potem znowu wraca...czemu tak jest?..

 

Również na to cierpiałem. Wydaje mi się że to jest kwestia czegoś co na własne potrzeby nazwałem bujaniem łódką. Nerwicowcy często szukają chwilowych nałogów, nowych cieplejszych relacji, łatwego oparcia, czy też nowych wrażeń bo dzięki nim popadają w euforie. Przez chwile wydaje im się że coś się udaje, jednak po pewnym czasie łódka wraca w drugą stronę i pojawia się jeszcze większa bezsilność i potężniejsze zniechęcenie niż było na początku.

 

Problemy siedzą w nas. Oczywiście zawsze można znaleźć coś co skutecznie nas od nich odciągnie, sprowadzi do chwili teraźniejszej i okresowo nam pomoże (znieczuli) a jednak nadal nie rozwiąże naszych kłopotów. W ten sposób tylko maskujemy swoje bolączki, nie leczymy ich. Prędzej czy później takie paliwo się skończy, a my pozostajemy z niczym – wtedy zwykle zauważamy że jesteśmy w tym samym punkcie i popadamy w marazm albo też znikamy z forum...

 

Czasem gdy bardziej doświadczeni użytkownicy (a z reguły są to Ci bliżsi wyleczenia) brzmią tu na forum pompatycznie (a na pewno tak jest) i nie bywają tak serdeczni jak inni użytkownicy, robią to głównie dlatego by nie dawać łatwego oparcia / ciepełka na którym można sobie wygodnie spędzić kilka miłych chwilek. Myślę że nie chcą zakładać „młodym” różowych okularów bo doskonale wiedzą że walka ze swoimi problemami nie jest ani przyjemna ani miła.

 

 

Witaj Toshiro..mam chwilową załamke:(..czy wierzysz że uda mi sie pokonać to 'świństwo" własnymi siłami?

 

Gdybym w to nie wierzył nie byłoby mnie tu na tym forum.

 

chce uwierzyć w siebie...pomóż mi..

 

Makciu proszę Cię nie opieraj Twojej recepty na szczęście na mnie, na God's Top 10, czy na kim kolwiek innym. Rozwiązanie nosisz tak naprawdę w sobie, owszem inni mogą Ci dawać wskazówki (w tym psycholog!) ale sama musisz do niego dotrzeć. Nie możesz jedynie słuchać o tym że będzie dobrze, musisz wiedzieć że tak będzie i uczynić by tak było...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Toshiro..dzięki wielkie za wyczerpującą odpowiedź. Jest sporo racji w tym co piszesz...nie porównuj jednak mojej 'prośby" o pomoc o osobiste zwrócenie sie do ciebie w tej kwestii. Napisałam tak pod wpływem chwili bez dostatecznego przemyślenia. Wiem oczywiście że "lekarstwo' leży we mnie musze tylko do tego dojśc jak je skutecznie wykorzystać :) Jeśli chodzi o wylecznie sie samemu miałam na myśli "bez tabletek". Rozmowa z God's Top przebiegała na zupełnie innej płaszczyźnie...:)..pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GRATULACJE ! Mnie również udało się wygrać z tą przebrzydłą i podstępną dolegliwoścą, tyle, że ja nigdy nie sięgnęłam po leki. Nie wiem czy to lepiej, czy gorzej, czy przez to dłurzej się leczyłam, czy nie wiem natomioast, że teraz jestem wolna od wszystkich lęków, które kiedyś tak często zakłócały mój spokój

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie porównuj jednak mojej 'prośby" o pomoc o osobiste zwrócenie sie do ciebie w tej kwestii. Napisałam tak pod wpływem chwili bez dostatecznego przemyślenia.

 

Uff kamien z serca! Cieszę się że tak jest, bo gdyby było inaczej oznaczało by to że jest znacznie gorzej.. Po prostu obserwowałem jak rośniesz w siłę w innych postach, a tu nagle taka "załamka". Takie chwilowe załamki są na porządku dziennym i świetnie to rozumiem. Teraz widzę że jesteś mądra dziewczyna (kobieta ;) ) i polegasz przede wszystkim na sobie - przynajmniej mam taką nadzieję.

 

Aczkolwiek jeśli zaczynasz post od Witaj Toshiro, a kończysz '...pomóż mi' z racji ograniczeń w języku pisanym - człek może odebrać to dosłownie. Wybacz ;)

 

chodzi o wylecznie sie samemu miałam na myśli "bez tabletek".

 

Moim prywatnym zdaniem wyleczenie się samemu często jest bardzo ciężkie dokładnie z tych samych powodów z których samemu wpadło się w tarapaty... Jest tak ponieważ nerwice to właśnie brak dystansu, brak szerszej perspektywy. A bez tego trudno zmienić myślenie. Chyba że poprzez to Twoje samemu uważasz kombinację Ty + dobry psycholog – to rozumiem.

 

Co do terapii i tabletek. Mimo iż problemy psychiczne i ich pochodzenie pojmuje troszkę inaczej niż zachodnia psychologia, to i tak moim zdaniem same terapie są odpowiednie (przynajmniej dostosowane do realiów dzisiejszego świata). Poza tym jestem przekonany że tabletki nie są takie złe, często bywają nawet niezbędne... Spójrz ile prochów ja brałem na początku, gdyby nie to – naprawdę szczerze wątpię iż wybrnął bym z tego o własnych siłach.

 

Psychotropy sprowadzają Cię do Teraz, sprawiają że w znacznym stopniu przestajesz funkcjonować na zasadzie zachowań, lęków oraz emocji uwarunkowanych przeszłością. Zanika również widzenie w czarnych barwach swojej przyszłości. Twój umysł zostaje mocniej osadzony w Teraz, przez co przestajesz marnować tyle energii na zamartwianie się, negatywne samoosądzanie się i zbędne emocje. Powstaje przestrzeń którą możesz wykorzystać by się leczyć i rozwiązywać Twoje problemy*. Właśnie tej przestrzeni z całego serca Ci życzę Makciu :!:

 

*Czasem taką przestrzeń można wygospodarować samemu - ale wtedy potrzebne są bardzo mocne wstrząsy w naszym życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toshiro, zgodzę się z Tobą, masz rację.

Dobrze że dostrzegasz schemat funkcjonowania i tak energicznie o tym piszesz, twoje słowa są bardzo treściwe i sensowne.

Sam jesteś wstanie podać ilość elemntów które zmieniłeś aby poprawić swój stan?

Ja jestem wstanie w chwilach słabości skupić się na jednej tylko rzeczy a że natura problemu jest złożona prowadzi to do zaburzeń w prerspektywie czasu.

Dzień dobry to ten gdzie linia za którą ślepne pozwala mi dostrzegać kilka ementów mojego życia i tak właśnie tu i teraz a ten zły to ten gdzie linia cofa się do przeszłości rozmazująć dziś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj:)..To co piszesz Toshiro jest niezwykle ważne przynajmniej dla mnie w tym stadium nerwicy na którym zatrzymałam sie obecnie. Widzisz ja naprawde wierze w to że dam rade 'bez tabletek"..pracuje nad sobą kilkanaście lat..trwa to długo..ale sama sobie uświadamiam że to tylko nerwica. Czasami pod wpływem chwili załamuje sie ten mój optymizm i wtedy "szukam" wsparcia w innych. Zwrócenie sie do ciebie "pomóż mi" oznacza "prosze daj mi wsparcie w tej chwili". Nie wiem czy dobrze się wyraziłam sie ...mam nadzieje że tak. Dla mnie "tabletki" są ostatecznoćią..może to głupie..ale zostawiam sobie "wyjście awaryjne' właśnie w takiej postaci. Póki mam siłe (jeszcze) próbuje sie podnieść. Nie chce brać tabletek ponieważ uważam że to "ostatecznośc" od której należy sie odbić. Ja sie odbiłam chce tylko popłynąć dalej. Zdarza sie jednak że gdy jestem "na powierzchni" czasami "podtapiam" sie i wtedy trace tą pewność siebie że mi sie uda. Wystarczy mnie lekko "wyłowić"..a czuje sie lepiej..i znowu mam tą siłe. Toshiro dziękuje za odpisanie i za wyrażenie tego jak Ty postrzegasz walke z tym "ograniczeniem". Na pewno będe brała pod uwage Twoje słowa w swoim dalszym dążeniu do wolności..to co mówisz jest bardzo mądre...dzięki kolego;)..pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×