Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed schizofrenią


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

DonColetti, też jestem pewna :D oglądam się czy patrzą na mnie.Pomagają mi słuchawki na uszach i muzyka.Przetłumaczyłam sobie,że to urojenia,ale kiedy słyszę śmiech to i tak czuję dyskomfort.

Też mam schize tylko niezróżnicowaną i bardzo niejasną jak moja lekarka nazwała z pogranicza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś w autobusie siedzę, a obok dziewczyna i tam rozmawia ze swoją kumpelą i zaczyna się śmiać, a ja do niej: "Przestań się ze mnie śmiać!!!", a ona przerażona lub zdziwiona ucichła, a potem mówi: "Słucham...?" Trochę mi się głupio zrobiło i chciałem jak najszybciej wysiąść... Mam nadzieję, że jej już nigdy nie zobaczę, bo chyba się spalę ze wstydu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich :)

 

Stasznie dawno mnie tu nie było ponieważ w międzyczasie "przerabiałam" w głowie i z psychologiem na grupie DDA wszystkie możliwe choroby i zaburzenia, łącznie (ostatnio) z osobowością borderline :P. Teraz wróciły lęki "schizofreniczne". I powiem Wam, że strasznie Wam dziękuję za ten wątek. Praktycznie wszytko o czym piszecie pasuje do mnie i bierze się z tej cholernej nadwrażliwości. Ale teraz jestem o wiele spokojniejsza. (Ciekawe ile to potrwa :) ) Wygląda na to, że wróciłam do korzeni ;) - nerwica lękowa. NIgdy oficjalnie, na papierze, nie zdiagnozowana, ale lekarz coś tam o tym mówił :smile:

Czyli pewnie teraz będę częściej tutaj zaglądać :D

 

Pozdrawiam

M

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem totalna samotność prowadzi do schizofrenii - człowiek zaczyna żyć nie tym co na zewnątrz ale własnymi myślami.

 

Tak mówi teoria cybernetyczna:

 

Każda psychika dąży, wedle tej teorii, do utrzymania odpowiedniego dla siebie poziomu metabolizmu informacyjnego, a ograniczenie dopływu informacji z zewnątrz powoduje schizofrenię (jeśli jest wywołane zaburzeniami samego organizmu), lub zbliżone do schizofrenii objawy (jeśli jest wywołane sztuczną, narzuconą przez czynniki zewnętrzne, deprywacją bodźców zmysłowych).

 

No i, w przypadku zbyt wątłego strumienia informacji napływających do psychiki, zaczyna w tej psychice dominować drugi jej najważniejszy mechanizm - czyli mechanizm organizacji i porządkowania informacji. Co skutkuje tym, że cała wizja świata danej osoby staje się przesadnie logiczna, nienaturalnie symetryczna, nieludzko uporządkowana... Czyli dokładnie taka, jaki jest świat schizofrenika.

 

Mówiąc inaczej, nasza psychika pozbawiona świeżych i w miarę obiektywnych - czyli niezależnych od naszych psychicznych mechanizmów i zawartych w naszej psychice treści, informacji "z zewnątrz" (co wcale nie musi oznaczać "spoza ciała", choć z pewnością oznacza "spoza własnej psychiki") - zaczyna się żywić tym, co już ma w sobie. A więc tym, co dotychczas zdążyła zgromadzić z "obiektywnych informacji", które jednak już zostały doszczętnie przetrawione, zgodnie z mechanizmami, które tym rządzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, podobno zdawanie sobie sprawy z absurdalności własnych objawów jest czynnikiem rozróżniającym nerwicę od psychozy. Postaram się wymienić Wam objawy, które uważam u siebie za najbardziej niepokojące i chciałbym poznać Waszą opinię (po diagnozę oczywiście i tak najprawdopodobniej wybiorę się do psychiatry). Być może po prostu jestem infantylny, bo z przerażeniem stwierdziłem, że większość tych objawów przypomina zachowanie dziecka, a przed określeniem tego w ten sposób broniłem się przez lata rękami i nogami. Może w jakiś sposób odbijam sobie dzieciństwo, które miało zaburzony przebieg (byłem popychadłem).

 

- Mam potężny problem w kontaktach z ludźmi, bardziej z ich pogłębieniem, niż z rozpoczęciem znajomości, bardzo boję się, że jeśli ktoś dowie się o mnie czegoś więcej uzna mnie za dziwoląga, dlatego w towarzystwie zazwyczaj milczę. Z 95% ludzi na uczelni nie utrzymuję kontaktu, na korytarzu uciekam wzrokiem, nawet nie witam się, co doprowadziło do dziwnej sytuacji, jakbyśmy byli pokłóceni, a nawet się nie znamy.

 

- Cały czas zastanawiam się, jak ludzie mnie oceniają, kiedy poczuję się niepewnie podczas, zazwyczaj nerwowej konwersacji, urywam ją.

 

- Kiedy w grupie ludzi toczy się jakaś rozmowa, nie potrafię w niej organicznie uczestniczyć, wszyscy inni reagują spontanicznie, rozpoznają swoje emocje, ja , kiedy próbuję wtrącić coś od siebie, zazwyczaj jest to coś od czapy. Najczęściej wciskam jakiś nerwowy żart. Kiedy mówię o tym co myślę poważnie, czuję, że brzmi to nieszczerze i wydaje mi się, że druga osoba też tak to interpretuje.

 

- Nawet przy starych znajomych, których znam od lat jestem wycofany i milczący.

 

- Czasami mam wrażenie, że patrzę na dorosłe osoby (nawet młodsze ode mnie) z perspektywy dziecka, tzn. oni wiedzą więcej, lepiej.

 

- Często porównuję się z innymi ludźmi, jestem cholernie zazdrosny i przekonany o tym, że inni mają "lepsze życie". Moim ulubionym narzędziem do tego stał się facebook, nie mogę powstrzymać się od sprawdzania, kto z kim i gdzie, kto ma kogo w znajomych. Jeśli osoba, która jest moim bliższym znajomym zna się z kimś, przy kim nabieram wody w usta, odczuwam niepokój i zażenowanie w związku z hipotetyczną sytuacją, w której ze względu na obecność tej drugiej osoby zamknąłbym się w sobie.

 

- Ze względu na niezbyt rozwinięte życie towarzyskie często wyobrażam sobie, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym nie wycofywał się tak. Projektuję sobie różne wydarzenia, wspólne wyjścia, przyjaźnie, związki, hipotetyczne pogłębienie relacji, sukcesy. Rzeczywistość przegrywa z tymi wyobrażeniami i często uciekam w nie przed nią.

 

- Najjaskrawszym przykładem mojego fantazjowania był fakt, że przez długi czas nie potrafiłem zebrać się z wyznaniem koleżance, że zależy mi na niej. Na wszelkie przejawy zainteresowania z jej strony reagowałem wycofaniem z obawy przed tym, że to po prostu moja nadinterpretacja. Jednocześnie na tych sygnałach zbudowałem sobie przeświadczenie, że ona będzie czekać na mnie (przez cały ten czas nie była z nikim) i liczyłem na to, że w końcu się przemogę. Można powiedzieć, że przyzwyczaiłem się do myśli, że będziemy razem i bardzo nieopatrznie uczyniłem ją bardzo ważną osobą w moim życiu, jednocześnie nie okazując jej zainteresowania ze swojej strony, w obawie, że może ją to spłoszyć. Można powiedzieć, że zaprojektowałem sobie w głowie jej osobę. Skończyło się na tym, że ona jest z kimś innym, a ja zostałem z potężnym, niespełnionym uczuciem, którego nie mogę nawet nazwać.

 

To na pewno nie wszystko, ale w tej chwili ciężko mi przywołać i ująć w słowa niektóre objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tu na myśli głównie ludzi, którzy się leczą. O ile w przypadku schizofrenika (np. mojego brata) wzięcie tabletki często pozwala na normalne funkcjonowanie o tyle w przypadku depresji (np. u mnie) nie jest to już takie proste. Znam też inne przypadki w których sytuacja jest podobna. Zaburzenia osobowości potrafią człowiekowi zrujnować życie, choroba psychiczna - niekoniecznie. Tak uważam z mojego doświadczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tak jakby porównywać katar do zapalenia płuc.
I to właśnie zapalenie płuc będzie gorsze, bo może rozwinąć się szereg powikłań.

 

A porównywanie nerwicy do schizofrenii jest śmieszne. Oczywiste jest, że to schizofrenia zawsze będzie gorsza od nerwicy. Nie bez powodu schizofrenia jest na 4 czy której pozycji chorób powodujących inwalidztwo, zaraz po otępieniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam że nie ma co porównywać depresji do schizofrenii. To tak jakby porównywać katar do zapalenia płuc.

 

 

w sumie dobre porównanie....trudno nie leczyc zapalenie płuc...

antybiotyk jeden drugi, nie wolno zaniedbac...

katar wiele osób lekcewazy....

a niedrozność przewodów nosowych prowadzi do rozwoju beztelnowców w zatokach

co powoduje koszmarne bóle głowy i mase innych komplikacji

zalezy od organizmu....

mówisz - mam zapalenie płuc ....słyszysz - to nie zarty, musisz sie leczyc zeby nie umrzec

mówisz - mam katar....słyszysz - nie histeryzuj, to tylko katar wez sie w garsc....

 

nie ma sensu sie licytowac....

to chyba znowu nasza potrzeba bycia wyjątkowym...

jak juz nie wyjątkowo - zdolnym, mądrym ,pieknym...

to chociaz wyjątkowo chorym...?

w kilku miejscach juz widzialam

lekcewazące slowa

"ooo chciałbym miec to co ty, ja to dopiero ma...."

 

tak tylko napisałam moje noworoczne spostrzezenie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A porównywanie nerwicy do schizofrenii jest śmieszne. Oczywiste jest, że to schizofrenia zawsze będzie gorsza od nerwicy. Nie bez powodu schizofrenia jest na 4 czy której pozycji chorób powodujących inwalidztwo, zaraz po otępieniach.

Bzdura ! Gdzie to wyczytałeś? Nie miałam zamiaru się licytować, chciałam coś wyjaśnić tym, którzy czują strach przed schizofrenią. Zakończę moje wywody następującą wypowiedzią :arrow: Ludzie ze schizofrenią z regóły chorują późno, wtedy kiedy mają ukształtowaną osobowość i nabyte umiejętności społeczne.

Schizofrenia w pewnym sensie zmienia osobowość, ale to inaczej wygląda, niż w zaburzeniach osobowości - to są po prostu zaburzenia rozwojowe i jako dorosła osoba ma się psychikę, umysł i umiejętności społeczne na poziomie małego dziecka,

czyli jest się nieprzystosowanym do zadań dorosłego człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już o tym pisałam w innym temacie, ale tutaj też mogę. Boże, cholernie bym chciała usłyszeć, że mam tylko nerwicę.

 

To, że mam nn wydaje mi się więcej niż pewne, bo mam niemal wszystkie objawy. Panicznie za to boję się schizofrenii i to co sobie myślę... sama już nie wiem co mi jest. Nakręcam sobie często, myśli o otruwaniu, podsłuchu,kamerach, ale zawsze są one poprzedzone pytaniem 'co by było gdyby'. Ja nie wierzę w to, wiem, że to absurdalne i nieracjonalne, niemożliwe. Także nie wierzę w to. Ale i tak się boję, że mam schizofrenię, a ja tak bardzo chcę żyć normalnie. Czasem tak się stresuję, że jestem chora psychicznie, że zaczynam się trząść i nie mogę zasnąć. Teoretycznie te moje myśli nie wzięły się z nikąd, bo naczytałam się sporo o objawach tejże choroby. Boję się iść do psychiatry, boję się tego co może mi powiedzieć. To takie błędne koło. Kiedy czytam Wasze posty i dochodzę do wniosku, że jednak nie mam schizofrenii, zaraz przypominam sobie, że schizofrenik tak właśnie myśli. Mam wybujałą wyobraźnię, kiedyś oglądałam sporo horrorów i czytałam tego typu książki. Kiedyś wydawało mi się, że widzę np. stwora z filmu ale cały czas zdawałam sobie sprawę, że to nie jest realne, że to tylko moja wyobraźnia. Jestem względnie normalna, nie uciekam przed ludźmi, ale boję się, że nie zawsze tak będzie. Np. ostatnio w autobusie zaczęłam się zastanawiać co by było gdybym miała schizofrenię i sądziła, że wszyscy mnie obserwują. Potem o tym zapomniałam, ale niepokój pozostał. Nie mam już siły. ;<

 

Hej,no ja mam podobnie.Czasami sobie żyję ''normalnie'' najgorzej jak zacznę się zastanawiać,próbuje przestać o czym myśleć ale to wraca i wraca.A jak sobie pomyśle że ludzie odbiorą mnie za wariata to się denerwuję.Sam nie wiem co mi jest,jakiś lek mnie prześladuje.jak miałem nie wiem 6 lat bałem się tych śmiesznych wyliczanek-co sie skakało po czymś(i jako dzieci przysięgaliśmy na czyjeś życie)wiem że to głupie.Pamiętam że jak te zabawy się skończyły to i tak obserwowalnym jakieś np linie na podłodze i bałem się że jak zrobię coś nie tak to coś złego się stanie-no to totalna głupota z mojej strony a za głupiego się nie uważam.

Pamiętam że jako dziecko bałem się że coś spadnie mi na głowę z dachu albo że muj tata który się zajmował dachami spadnie.

Nie fortunnie sie stało że mój tata spadł któregoś dnia z dachu.Zawsze się bałem o swojego tatę że coś złego moze sie mu zdarzyć ale jak już przyszedł czas pogrzebu to się bawiłem nowym zegarkiem.Z wiekiem przyszły nowe obawy,jak nie trudno się domyśleć nie jestem szczęśliwy.Owszem mam dobra pracę za granicą i perspektywy,plany.Ale czuję że gdyby mnie ta choroba nie blokowała to miał bym wszystko o czym teraz mażę.A ja maże tylko o normalnym życiu.Często odczuwam taki cichy lęk,albo się denerwuję że coś zlego mogę zrobić.Naprawdę boję się że moje życie już nigdy nie będzie normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozdrawiam wszystkich zmagających się z tym okropnym lękiem, ja przez to właśnie nie śpię i boję się iść spać, tak długo to sobie wkręcałam i rozkminiałam, aż dziś słyszałam głosy przed snem i mam wrażenie że były realne :/ Mam nadzieję że macie rację, że świadomość tych stanów i lęk przed nimi oznacza brak tej choroby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie ze schizofrenią z regóły chorują późno, wtedy kiedy mają ukształtowaną osobowość i nabyte umiejętności społeczne.

 

Mój psychiatra powiedział, że schizofrenia najczęściej rozwija się między 15 a 25 rokiem życia. Czyli wcale nie tak późno.

 

Schizofrenia w pewnym sensie zmienia osobowość, ale to inaczej wygląda, niż w zaburzeniach osobowości - to są po prostu zaburzenia rozwojowe i jako dorosła osoba ma się psychikę, umysł i umiejętności społeczne na poziomie małego dziecka,

czyli jest się nieprzystosowanym do zadań dorosłego człowieka.

 

Powiedział też, że nie każdy rodzaj schizofrenii prowadzi do zaburzeń rozwojowych.

Zazwyczaj jest to (oprócz omamów i/lub urojeń) coraz większa podejrzliwość wobec otoczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heimao, Wiek młodzieńczy to poźny wiek w porównaniu do kształtowania się osobowości, ta rozwija się już w pierwszych miesiącach życia i już wtedy może dojść do jej zachamawonia i początków zaburzeń.

 

 

Zaburzenia rozwojowe w mojej wcześniejszej wypowiedzi tyczyły się zaburzeń osobowości a nie schizofrenii. Źle mnie zrozumiałaś /eś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WITAM mam wielki problem i nie wiem jak mam sobie z tym poradzic prosze o radę !!!!! 7 miesiecy temu urodzilam drugie dziecko pierwsze tygodnie były piekne byłam najszczesliwsza osoba na swecie po 6 tygodniach zaczeło sie cos ze mna dziac zaczelo sie od tego że huśtałam mojego synka koło stoła a chciałam go uderzyć tak mi sie wtedy wydawało zresztą był wielki strach krecilo mi sie w głowie bylo mi gorąco rece mi sie trzęsly póżniej bylo coraz gorzej cos mnie pchało zeby zrobic mu krzywde bałam sie noży ostrych narzedzi doszły natretne myśli z którymi nie mogłam sobie poradzic byłam wykończona psychicznie poszłam do psychiatry dostałam diagnoze nerwica lękowa z natr etnymi myślami zaczełam brac leki póżniej udałam sie do drugiego psychiatry znowu diagnoza nerwica lękowa dalej leki biore je juz ponad 5 miesięcy było już prawie dobrze ale wkreciłam sobie że mam jednak schizofrenie boje sie spojrzec w oczy dziecku że ujrze w nich jakiegoś demona boje sie wogóle czyiś oczu znowu pojawiły sie natretne mysli tym razem o demonach i szatanach bo z tym kojarzy mi sie schizofrenia kiedys czytałam że ojciec chory na ta chorobe zabił swoje dziecko bo ujrzał w nich szatana ja nigdy go nie widziałam nie mam zadnych głosów ale mam urojenia chyba związane własnie z spojrzeniem komuś w oczy dodam że jeśli nie myśle o schizofreni to jest ok lecz tylko jak pomysle słowo schizofrenia to zaczyna sie koszmar boje sie dzieci boje sie wszystkich najbardziej pzeraża mnie mysl ze mam ta chorobe i pozabijam moje dzieci nie umie juz normalnie funkcjonowac proszę o pomoc czy to jest poczatek schizofreni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×