Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed schizofrenią


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

no wiesz co urojeń takich jeszcze nie mam, ale czy przy schizofrenii zawsze muszą być takie urojenia to nie wiem? ja mam straszne kłopoty ze swoją psychiką i to może nie jest schizo ale może to jest jakaś inna choroba psychiczna, tego nie wiem ale wiem że się coś ze mna niedobrego dzieje.... koniec audiencji ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe...u lekarza byłam raz, stwierdził, że mam nerwice lękową....ale....nie poszłam na drugą wizyte bo stwierdziłam, że dam sobie rade sama.... shit prawda :( umawiam się na kolejną wizyte bo naprawde zwariuje... nie mam już wprawdzie takich częstych objawów fizycznych jakie miałam wcześniej. Bardziej mnie denerwuje bardzo zmienny nastrój... popadam w szał o wszystko! wszystko mnie denerwuje! moje myśli mnie denerwują! poddaje w wątpliwośc każde moje zachowanie! :( nawet sobie nie zdajecie sprawy jakie to uporczywe.... człowiek nie myśli o sobie, człowiek myśli o tym co myśli, co robi, co mówi... a jak coś robi to myśli o tym co myśli i jak się zachowuje... błędne koło... nie ma się jasności umyślu, nie można się na niczym skupić... w pewnym momencie zapomniałam o swojej tożsamości...kim jestem, ile jestem warta... bo każda zmiana nastawienia, każde nagłe zastanowienie się nad sobą interpretuje: ''o to chyba zmiana osobowośc'' albo że ''żyje we własnym swiecie''. To jest straaaaaszne!!!!!!!! i tylko się zastanawiam nad tym ile to jeszcze będzie trwało.... czy już do końca życia...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paulina22xxx, no to życzę szczęścia i powodzenia we właściwej autodiagnozie. Idź do lekarza i przestań głowę zawracać z tą schizą., sobie i nam. Lepiej szukaj pomocy u specjalistów zanim się to wszystko pogłębi i cię pognębi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie mam zamiar to zrobić, 1507- przepraszam, że zawracam Ci głowe swoim problemem, może wypowiadaj się za siebie a nie za innych. Nazwa tego forum to ''strach przed schizofrenią'', także chyba pisze na temat..? a to, że tak ciągle wałkuje to, to dlatego, ze jestem tu w miare nowa... ale dobrze... rozumiem, że już nie chcesz czytać moich ''głupot''. Jeżeli ktoś by chciał ze mną porozmawiać na ten temat to piszcie wiadomości do mnie na priv. Ja już postaram się nie udzielać na tym forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli na zlosc mamie i nam odmrozisz sobie uszy i polozysz palec na szynach.. Przeciez to forum sluzy i Tobie, ale nie jest powiedziane ze bedą Ci tutaj lukrować. Ja wiem jak wyglada swiat przez pryzmat zaburzenuia afektywnego i wiem, ze w NL wszelkie sygnaly otoczenia interpretuje sie bardzo ksobnie, i ze kazdy chory cholernie sie nakreca, ale trzeba sie zmusic i wejsc na chwile w druga osobe i pomyslec: "co takiego chciala powiedziec bez checi dokopania mi? czy czasem nie miala dobrych intencji i nie chciala jakos mi pomoc?" Trzeba sie zmusic i zmobilizowac do odrobiny obiektywizmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paulina22xxx, nie obrażaj się, przecież on chciał ci pomóc ale to co mówisz jest irracjonalne, bo nie chorujesz na schizofrenię tylko na nerwicę. Boisz się schzofrenii. Ja myślałam że mam raka i bardzo się tego bałam, wręcz mnie bolała ta część ciała. Początek choroby jest najtrudniejszy, bo każdy jest bardzo zdezorientowany, co to jest, o co chodzi, co się ze mną dzieje. Ja byłam bardzo zdezorientowana.

 

Po prostu rób to wszystko co możesz żeby sobie pomóc, czytaj forum, chodź do lekarza, dbaj o siebie. Musisz ty zawalczyć o siebie, nikt tego za ciebie nie zrobi. I wizyta u lekarza na pewno by pomogła, moja pani psychiatra na początek mi zaleciła psychoterapię jako sposób leczenia, może tego spróbuj?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przepraszam, poniosło mnie, wogóle ostatnio się za bardzo denerwuje o wszystko... za bardzo pewne sprawy biore do siebie... macie racje, użalanie się nad sobą nic mi nie pomoże... ale ja teraz tak mówie, a za chwile będe robić to samo... ale generalnie racja stoi po waszej stronie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paulina22xxx, to tak jak byś 10x na dzień pytała kogoś czy masz schizę a ten ktoś ci 10x odpowie nie i tak w kólko to co ci napisałem to szczera prawda bo to jest zawracanie głowy, ciągle pytać o to samo , na tym polega twój problem że nie ufasz lekarzowi ludziom którzy mówią ci że masz problem ale nie schizę, my nie jesteśmy lekarzami, każdy mówi na podstawie własnych doświadczeń i spotkań z lekarzami na temat swoich zaburzeń które są podobne do twoich i do innych którzy tu piszą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paulino!

 

Cos sie z Toba zaczyna dziac....nie wiesz co to takiego, jestes zdezorientowana bo nigdy tego nie doswiadczylas. Czujesz sie dziwnie, zle, jestes przerazona, zamykasz sie w sobie, dobierasz najgorsze do siebie.

A prawda jest taka,ze masz w sobie teraz taki chaos, masz niepoukladane mysli, nie wiesz co robic, do kogo sie zwrocic, zloscisz sie sama na siebie, jestes skupiona na sobie-egocentryzm, dlatego,ze przygladasz sie temu co sie z Toba, albo w Tobie dzieje.

Mysle,ze to nerwica-lekowa. Boisz sie,ze zachorujesz na schizofrenie-chory na schizofrenie nie wie,ze jest chory, a Ty masz poczucie swojej choroby, wiec......sama pomysl.

Marsz do psychiatry i na terapie. Im wczesniej tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ide w tym tygodniu do psychiatry, zobaczymy co mi powie hehe. Czy przyczyną nerwicy lub depresji może być frustracja? chodzi mi o ciągłe poczucie frustracji z powodu jakiejś sytuacji. Piszę to bo chciałabym dotrzeć do przyczyny tego stanu w którym obecnie jestem :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paulina22xxx, owszem frustracja może być przyczyną i w ogóle cała masa rzeczy, sytuacji, stresu w chwilach obecnych, w przeszłości, stres silny może odkładać sie przez 12 miechów i w końcu wybucha, pod wpływem jakiegoś zapalnika.

Stresogennych czynników teraz w życiu nie brakuje, problem powstaje kiedy dopada nas przez to zaburzenie, lęki, w danej chwili możesz w ogóle nie rozumieć jak to możliwe że STRES może robić takie jazdy. W sumie sam nie mogę do dziś pojąć mocy lęków :) i nawet chyba nie chcę :) Ważne żeby poszło w pizdu.

Zobaczysz jak sie uspokoisz po wizycie u lekarza :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Od dłuższego czasu szukałam jakiegoś dobrego forum, widzę, że dobrze trafiłam. Ja z tym paskudztwem męczę się od 17 roku życia. Teraz mam 25 lat i mogę powiedzieć, że przeszłam te wszystkie potworności, które tu wymieniliście. Szczególnie Paulina. Pomijając lęk uogólniony(miałam "tylko" lub aż 1 atak paniki), czyli właściwie lęk przed lękiem, przeleciałam przez depresję, myśli samobójcze(co dziwne lub nie, zawsze się bałam ze sobą skończyć, bo jaką masz pewność, że to będzie naprawdę koniec tego stanu?), strach przed :rakiem, zawałem serca,stwardnieniem rozsianym, guzem mózgu itd, sporo tego było, w zależności od tego co przeczytałam, czy tez sobie wkręciłam. Bywało strasznie, czasami lepiej, najczęściej źle. Mogę powiedzieć na 100%,że jestem totalnie inną osobą niż przed chorobą, pełną lęku i obaw o wszystko (ostatnio od paru miesięcy nie biorę antydepresantów, więc boję się o mojego faceta, o to ,że zajdę w ciążę(pomimo regularnego przyjmowania tabletek), o to, że nie dam rady w nowej pracy...Jestem zrezygnowana i zestresowana, mam natłoki myśli, tez oczywiście zaczęłam się doszukiwać tysiąca różnych objawów miliona różnych chorób, w tym schizofrenii oczywiście i w ten sposób trafiłam na to forum. Czasami nie wiem, czy jeszcze dam radę. Tym bardziej przygnębiające jest to, że choroba znowu uderza po remisji, ciężko to przełknąć, muszę wrócić do leków. To nie pierwsza taka sytuacja zresztą, moje objawy się trochę zmieniają, teraz jest to głównie lęk o najbliższych i o swoją przyszłość, co nie znaczy, że jest to mniej męczące. I oczywiście strach przed chorobą psychiczną, przed utratą kontroli nad sobą. Czytałam tu wpisy paru osób, które podniosły mnie na duchu, za co bardzo Wam dziękuję. Ale jutro znowu wątpliwości wrócą(jeśli nie za godzinę) i znowu będę przetrząsać internet w poszukiwaniu zapewnienia, że jednak nie mam schizofrenii.

pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popatrzcie... ten temat, ma aż 125 stron... i wciąż dołączają tu nowi, którzy dali się wpędzić w "strach przed schizofrenią"... nowi poszukiwacze objawów, poszukiwacze "upewniaczy", że jednak jest ok, nowi zalęknieni, nerwicowcy.. :-) O czym to świadczy? Ano świadczy to o tym, że WSZYSCY nerwicowcy, hipochondrycy, WSZYSCY prędzej czy później zaczną analizować schizofrenię. A to z kolei świadczy, że problem (strach przed schizofrenią) jest nagminny. Ktoś tu kiedyś bardzo mądrze i fajnie napisał, że gdyby tak przyjąć, że te wszystkie "objawy" są prawdziwe - to okazałoby się, że właściciele tych wszystkich postów to schizofrenicy. Że tak naprawdę, prawie każdy ma schizofrenię. Kochani, to jest RZADKA choroba.

A ja jeszcze wrócę do kwestii, którą sobie nazwałam, myślą natrętną; "jestem wyjątkiem". Otóż.. zauważcie pewną prawidłowość. Wielu z forumowiczów - WIE, że nie posiada wszystkich objawów schizofrenii. Taka osoba myśli sobie: "hm. no dobra. Nie mam omamów, nie mam urojeń. Ale mam czasem depersonalizację - przecież nie muszę mieć wszystkich - by spełniać kryteria osoby chorej na schizofrenię". Ja to nazywam "wybieraniem sobie" objawów, z całej garści innych. Selekcja. Hipochondryk siedzi, analizuje.. które ma - a których nie ma. Jeśli stwierdza, że któryś nie ma - to albo myśli, że wkrórce bedzie je miał - albo uważa, że jest wyjątkiem.

A ja mówię: albo się MA objawy schizofrenii.. albo się NIE MA objawów schizofrenii. Nie trzeba mieć wszystkich - to PRAWDA. Ale to nie znaczy, że każdy kto miewa stany lękowe, depresyjne.. może sobie je zakwalifikować do objawów schizofrenii, zapominając, że są takie "charakterystyczne" jak urojenia czy omamy. Czy chociażby wałkowany obniżony krytycyzm.

To raz. A dwa, często osoba zalękniona, pod wpływem "strachu przed schizofrenią", na wieść, że w wypadku choroby - powinna mieć niski krytycyzm, reaguje myślą "jestem WYJĄTKIEM! I ja akurat WIEM, że mam schizofrenię! o!". :-)

Już nie będę dalej tego wałkowac, bo wiemy o co chodzi :-) Osoba chora nie wie o swoim problemie, nie dostrzega i tak dalej. Nawet lekarz psychiatra, czy neurolog - lekarze, którzy świetnie znają się na tym problemie - w obliczu swojej własnej choroby (lekarze też ludzie - też chorują :-)) tak samo mają obniżony krytycyzm!!!

Pomyślcie.. psychiatra zna mechanizmy tej choroby. WIE jak powstają głosy.. omamy, urojenia etc. Wie też - jak leczyć, jakie terapie stosować. zna się na tym - i na tym polega jego praca. Codziennie leczy chorujących ludzi, codziennie styka się ze schizofrenikami i ich "niedowiarstwem". I wyobraźcie sobie, że nawet taki psychiatra - kiedy jego "dosięgnie" TA choroba... nie będzie o tym WIEDZIAŁ.

To, co dopiero zwyczajni pacjenci?

Owszem, bardzo inteligentni ludzie, po dłuższym leczeniu, po paru pobytach w szpitalu - potrafią dostrzegać swoją chorobę. Czasem, bardzo wrażliwy pacjent "przeczuwa", że coś jest nie tak.. ale nie zechce uwierzyć, że jest aż tak BARDZO "nie tak", że można mówić o schizofrenii.

Nie ma wyjątków.

Po prostu.. nie ma wyjątków. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie calkiem niezly tekst, dosc logiczny. Ale dokladnie ta sama logika kieruje nerwicowcem: "skoro nie bede wiedzial o swojej schizie, a jednak mam jej objawy, poza tym otoczenie postrzega mnie jak stuknietego, to moze jednak mam schize?" W nerwicy wiele jest efektem samonakrecania.

Apropo chorujacych lekarzy: slyszalem o facecie, ktory robil kiedys jedynke z psychiatrii i uczyli sie czegos w grupie do egzaminu. Za kazdym razem grupa sie zbierala w jakims mieszkaniu ale nigdy u niego, bo on "mial remont". No ale w koncu sie umowili u niego bo inaczej nie szlo. Zobaczyli, ze tynki ma poskuwane do cegiel i betonu i wszedzie masa nawiertow w scianach ktore graniczyly z jakimis sasiadami... No wiec go pytaja: co to jest? A on na to, ze nie moze dojsc gdzie mu pozakladali te podsluchy ale skoro nie w pokoju, to pewnie w lazience.

Poza tym jeden z ciekawych objawow u jednej starszej doktorki to czeste ogladanie sie za siebie. Ja sie ich pytam; o co w tym idzie? No i mi powiedzieli, ze ona ma "glosy", ale jako osoba swiadoma wie, ze nie warto na nie odpowiadac, podejmowac jakiejs dyskusji z nimi na ulicy, a oglada sie jedynie po to zeby sie upewnic ze nikogo nie widac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster, no ja podejrzewam, że ona, ta babka, ogląda się, bo niedowierza, że to są jednak głosy heh :-) Owszem, zapewnia wszystkich, że "wie" o ich pochodzeniu, ale czy na serio w to wierzy - tego nikt nie może wiedzieć. Bo w sumie... gdyby miała pełną świadomość, potrafiłaby rozróżnić każdą "głośną myśl" od realnych bodźców słuchowych. :-) Czasem schizofrenik dla "świętego spokoju" mówi, że 'wierzy" w swoją schizofrenię. Bo przecież wie, że to jest najważniejsze w leczeniu - dojście do "wglądu". Ba! Ja spotkałam się z przypadkiem faceta, który ciągle mówił, że bardzo boi się schizofrenii. Coś jak tutaj ludzie, z taką różnicą, że faktycznie miał jej objawy. Non stop podkreślał, że boi się schizofrenii. Wiecie po, co to robił? Gdzieś widocznie wyczytał, że osoba zdrowa nie ma świadomości choroby. Najwidoczniej znalazł informację, że nerwicowcy i hipochondrycy często boją się tej choroby. I UDAWAŁ! Udawał, że BOI się schizofrenii! Wcale sie jej NIE BAŁ i wcale w nią nie wierzył. Mówił tak bo... od 25 lat miał diagnozę F20.. :-/ Czyli na odwrót.. chciał wszystkim udowodnić, że skoro ma "świadomość choroby" to znaczy, że jest zdrowy. A pewnie sobie myślał "wariata ze mnie robią.." :-)

Także ludzie są różni.. :-) Ale schizofrenia zawsze jest taka sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc witajcie jestemtu nowy JA Z TYM PYTANIEM WALCZE JUZ OD DAWNA I STRANIE ALE TO STRASZNIE BOJE SIE SCHIZOFRENI ... DPOWIEDZCIE MI NA JEDNO BARDZO WAZNE PYTANIE CZY JEZELI MAM POCZUCIE CHOROBY I BOJE SIE ZE TO CHIZA I CZASEM MI SIE WYDAJE ZE JESTEM NA NIA ABSOLUTNIE CHORY TO ZNACZY ZE ZE MNA JEST JESZCZE WSZYSTKO OK??????? bo juz nie daje sobie rady przez ta watpliwisć czy jestem chory dostaje strasznie mocne lęki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc witajcie jestemtu nowy JA Z TYM PYTANIEM WALCZE JUZ OD DAWNA I STRANIE ALE TO STRASZNIE BOJE SIE SCHIZOFRENI ... DPOWIEDZCIE MI NA JEDNO BARDZO WAZNE PYTANIE CZY JEZELI MAM POCZUCIE CHOROBY I BOJE SIE ZE TO CHIZA I CZASEM MI SIE WYDAJE ZE JESTEM NA NIA ABSOLUTNIE CHORY TO ZNACZY ZE ZE MNA JEST JESZCZE WSZYSTKO OK??????? bo juz nie daje sobie rady przez ta watpliwisć czy jestem chory dostaje strasznie mocne lęki

 

Prawdopodobienstwo schizofrenii jest odwrotnie proporcjonalne do jej swiadomosci. Mozesz wiec spac spokojnie, o ile NL Ci na to pozwoli :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Prawdopodobienstwo schizofrenii jest odwrotnie proporcjonalne do jej swiadomosci" - Jest dokładnie tak jak Majster napisał.. i bardzo mi się to zdanie spodobało, myślę, że większość osób z tego forum, powinno sobie to zdanie nad łóżkiem powiesić, jako "I-szą zasadę mechanizmów schizofrenii" :-) przy świadomości problemu, np. depresji, lęków czy innych "efektów specjalnych" nerwicy lękowej - nie istnieje najmniejszy powód do podejrzewania schizofrenii. Nerwica lękowa wyklucza schizofrenię, chociażby dlatego, że przy nerwicy - krytycyzm jest na "swoim", prawidłowym poziomie (i to odróżnia jedno od drugiego). Miewasz odczucie, że coś jest nie tak, szukasz pomocy np. tu na forum etc. W schizofrenii i podobnych jej zaburzeniach - krytycyzm jest b. niski, jeżeli w ogóle występuje. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Prawdopodobienstwo schizofrenii jest odwrotnie proporcjonalne do jej swiadomosci" - Jest dokładnie tak jak Majster napisał.. i bardzo mi się to zdanie spodobało, myślę, że większość osób z tego forum, powinno sobie to zdanie nad łóżkiem powiesić, jako "I-szą zasadę mechanizmów schizofrenii"

Bez przesady - ja nie mam zadnego poczucia misji :D A mialem okazje poczynic licze obserwacje na oddziale, w tym rowniez sporo rozmawialem z "zaleczonymi" schizofrenikami ale tez z takimi ktorym leki nie pomagaly, a wiec bedacych w fazie rozwoju choroby, stad ten wniosek. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej ja akurat w tej chwili czuje sie dziwnie tz tak fajnie jak by wszystko ze mne zeszlo te cale napiecie ktore towarzyszyło mi przez ostatnich kilkanascie miesiecy poczułem juz moc swiat i to mnie uspokaja i relaksuje ale znowu standardowo nasuwa sie jedno pytanie (czuje sie dobrze a schizofrenik nie wie o tym ze jest chory ani tego nie czuje wiec boje sie ze juz zachorowalem) lecz nie mam zadnych omanow prócz tego ze boje sie bo wydaje mi sie ze slysze glosy ale nie tak do konca bo pukniecie lub inny dzwiek mi sie z ty kojarzy wydaje mi sie ze jestem przewrażliwiony na tym punkcie. co wy na to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzwieki to jeszcze nie glosy: jesli mieszkasz w bloku to slyszysz jak chrapie sąsiad, albo wode w rurach, trzaskanie drzwiami itd. Glosy są wtedy gdy zagluszaja Ci Twoje radio lub TV i komunikują sie z Toba, tzn przekazuja Ci jakies tresci, cale zdania. Gadalem z kilkoma chorymi i oni mówia, ze glosy urojone brzmią tak samo realnie jak glosy rzeczywiste, nie ma podobno różnic. Jesli wiec uslyszysz ze cos/ktos odzywa sie do Ciebie w pustym pomieszczeniu to jeszcze niekoniecznie są glosy, ale jesli sie z nim zaczniesz dogadywac nie slyszac go, to juz predzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie...

Same dźwięki, które "przypominają" głosy (np. buczenie lodówki) - to jeszcze nie "te" głosy.. :-) Owszem, wachlarz omamów słuchowych jest szeroki - zwykłe, omamy proste - to np. szelesty, świszczenie, pisk, dźwięki jednostajne, melodyjne etc. A takie omamy - dotyczą wszystkich, wynikają bowiem z naturalnego "szumu immunologicznego" i innych czynników, które faktycznie i autentycznie zagłuszają "ciszę". Każdy ma szumy - i każdy może mieć piski czy trzaski, każdy ma swój własny "dźwięk osobisty", każdy słyszy inaczej -i biorąc to wszystko pod uwagę - .. na dobrą sprawę, każdy osobiście w pewnym stopniu doświadcza "omamów słuchowych".

"Te" omamy - które nazywamy "głosami" - należą do pseudohalucynacji - dźwięki wydobywają się "z głowy" i chociaż w niej pozostają - to chory "słyszy" je jak gdyby dobiegały z otoczenia. Jest to projekcja własnych myśli, nagłośnienie myśli - które w jakiś dziwny sposób wchodzą w jakby "rezonans" z otoczeniem. Mówimy wtedy o zjawisku echa myśli i te pe. Choremu wydaje się, że to, co słyszy - jest w 100% realne. Nie słyszy szumów i innych "bajerów" w stylu "wydaje mi się, że to brzmi jak słowa.."... tylko na serio słyszy słowa, całe zdania i nawet dialogi! Czasem w 3-ej osobie, czasem zwracają się do chorego, grożą, śmieją się..

 

Jeśli tu na forum znajdzie się ktoś, kto doświadczył ciszy absolutnej - i nigdy niczego nie słyszy i zawsze potrafi się idealnie wyciszyć - niech napisze.. daję sobie obciąć rękę, dwie a nawet i nogi - że takich ludzi nie ma. Bo ciszy - nie ma. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze a mam takie pytanko do Was. Bo czytałem że w schizofrenii występuje apatia i uczucie pustki. Nie będę ściemniał... mam często apatie i nawet dwa razy miałem beznadziejne poczucie pustki. Ta moja apatia może nie jest jakaś tam super silna ale objawia się tym że np. ktoś opowie mi kawał a ja oczywiście się z niego śmieje bo czuje że jest śmieszny ale nie do końca potrafię wejść w taki głęboki szczery śmiech ponieważ często czuje że mój śmiech jest przytłumiony. Zauważyłem to ponieważ zawsze kochałem i kocham się śmiać a tu taka heca :? . To samo dotyczy także smutku oraz złości. Trochę też czuję że się zmieniłem... bo skoro mam apatię i ciężko jest doświadczać pewnych emocji i uczuć to pojawia się taka myśl że " może już nie jestem tym kim byłem" ale kiedy znika apatia lub jest słabsza takie myśli znikają i cieszę się wtedy normalnym życiem. Mówię Wam że nawet lęk był lepszy :D przynajmniej bardziej czułem że żyłem a przedewszystkim super sobie z lękami radziłem. Mam pytanie do Was - czy u Was też występuje apatia? Czytam inne fora o ludziach z podobnymi objawami do moich i dostają odpowiedzi w stylu : " to może być schizofrenia a raczej jej początki".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×