Ja miałem kiedyś bardzo silne lęki, kołatania i przyspieszania akcji serca, biegunki, płacze, trzęsawki itp. Po kilku miesiącach wpadłem na pomysł aby pojechać do pewnego uzdrowiciela w moim województwie. Myślałem wtedy że mam jakąś straszną chorobę i trzeba lecieć do kogoś kto wiem że pomógł uzdrowić moich bliskich. Pojechałem do tego uzdrowiciela gdyż wiem że pomógł mojej siostrze, pomaga mojemu koledze czasami w różnych dolegliwościach a także podobno wyleczył moją siostrzenicę z wady serca (potwierdzą to badania lekarskie). Na pierwszej wizycie u uzdrowiciela opowiedziałem mu o moich objawach po czym on od razu patrząc na mnie stwierdził że to depresja ale powiedział do mnie "połóż się zobaczymy co Ci jest". Przystawił mi ręce do klatki piersiowej a potem do głowy i powiedział : "to nie jest depresja bo psychikę masz czystą". Ja leżałem dalej zdziwiony więc zapytałem: " to co mi jest". Uzdrowiciel milczał aż w pewnej chwili powiedział do mnie że :" to podrażnienie układu nerwowego". Zapytałem czy to to samo co nerwica, odparł że tak. Byłem na czterech zabiegach u tego człowieka w odstępach około tygodniowych. Po czterech zabiegach rzeczywiście nie mam lęków, kołatania serca i biegunek. Kiedy pytałem uzdrowiciela jaka może być przyczyna mojej nerwicy, mój tato (bo byłem tam razem z ojcem) dodał od siebie :" no właśnie jaka jest przyczyna... wie pan bo mój syn jest spokojnym człowiekiem". Uzdrowiciel powiedział że jestem nazbyt spokojny a mianowicie że tłumię emocje, powiedział że za długo już siedzę w domu bez żadnego zajęcia a powinienem więcej czerpać z życia i dlatego sam uzdrowiciel powiedział że on mnie całościowo nie może wyleczyć bo ja sam także muszę zmienić trochę styl życia, myślenia. Mam jechać na kolejną wizytę do uzdrowiciela chociaż lęków nie czuję wcale to zbyt często towarzyszy mi napięcie, apatia i często nie mogę całkowicie się np. śmiać czy płakać chociaż czuję że normalnie reaguję np. na opowiedziany mi kawał to zdarza się że nie mogę wydusić z siebie takiego pełnego i szczerego śmiechu. Jadę także zapytać gościa jedną rzecz... czy nie mam jakiejś schizofrenii i czy jej nie dostanę bo ostatnio się nad tym często zastanawiałem i zastanawiam czasami dalej. Liczę na to że dostanę jakąś odpowiedź bo człowiek ten jest także jasnowidzem co wiem bo przewidział pewne zdarzenia które miały miejsce u moich członków rodziny. Wiem że pewnie mnie zaraz skrytykujecie że zamiast do psychiatry to jeżdżę do jakiś szarlatanów ale powiem wam moi kochani że ja nie chciałbym leków bo wiem że mi nie pomogą (dostałem raz podczas ataku nerwicy zamiren, który zaczął działać kiedy atak minął więc wtedy kiedy nie trzeba było). Myślę że lepiej już iść do psychologa. To taka moja opowieść o mojej przygodzie z nerwicą