Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mizofonia - patologiczna reakcja na dźwięki


Ania_1988

Rekomendowane odpowiedzi

Raz w kościele taki dziadek za mną stał. I tak cały czas mlaskał. Pewnie tak mu to weszło w nawyk, że sam już u siebie tego nie zauważał. Mnie to osobiście strasznie ''drażniło'' i teraz jak go widzę to staram się nie siedzieć koło niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda tylko, że to jest tak bardzo niezrozumiane wśród społeczeństwa. Czytałam niedawno artykuł, że jakiś mężczyzna tak bardzo był sfrustrowany mlaskaniem kogoś w kinie, że pod koniec filmu wyciągnął pistolet i go zastrzelił. Cóż... Dopóki ktoś nie poczuje na sobie czym jest mizofonia, dopóty tego nie zrozumie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dodatkowo denerwuje ODDYCHANIE. Do tego stopnia, że słyszę mojego współlokatora zza ściany! (ma coś z przegrodą nosową i głośno - jak dla mnie - oddycha). Normalnie mnie nosi jak to słyszę! Potrafię wyjść z kina, z wykładu, z restauracji gdy słyszę jak ktoś obok mnie głośno oddycha. O chrząkaniu, podciąganiu nosem, mlaskaniu, kaszleniu nie wspominam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to nerwica?

 

Witam.

Mam taki o to problem. Strasznie mnie tak wewnętrznie denerwuje jak jakaś osoba w moim otoczeniu np. chrząka, mlaska, ciamka, ciąga nosem czy obgryza paznokcie. To nie jest takie wkurzenie, że ma się ochotę kogoś wyzwać, tylko tak wewnętrznie męczy to mnie: momentalnie czuję ucisk w klatce piersiowej i brzuchu, pogarsza mi się humor, czasem drgają ręce lub nogi (ale nie za mocno raczej tak umiarkowanie), czuję się taki totalnie zmęczony i roztrzęsiony. najgorzej jest jak to trwa klika dni. Jeśli komuś powiem zdecydowanym tonem, aby tak nie robił, to robi mi się trochę lepiej. Są takie 3 osoby, na których zachowanie najgorzej reaguje. W zasadzie jak wchodzę tylko do domu (mieszkam z rodzicami) to zaczynam czuć się gorzej. Sytuacja trwa już kilka lat, z tym że kiedyś objawy były dużo słabsze. Dodam, iż mam 25 lat i mieszkam z rodzicami. U mnie w domu jest bardzo kiepska sytuacja rodzinna. Rodzice nie gadają ze sobą już od kliku lat. Ojciec w swoim pokoju spędza całe dnie nic nie rozmawiając nawet ze mną. Ja muszę spedzać czas albo z mamą w pokoju albo z bratem. Latem czuję się troche lepiej niż zimą, kiedy się wiecej w domu siedzi. Ale ogólnie to strasznie wymęcza fizycznie, a dodatkowo powoduje, że w sytuacji zdenerwowania mam problemy ze składnym wysławianiem się. Poradźcie mi co robić. Pod koniec lipca mam wizytę u psychiatry. Nie chciałbym brać niczego mocnego. Jak coś to tylko leki z grupy tzw. bezpiecznych leków i w mniejszych dawkach. Jakby trochę ulżyło to planuje iść na psychoterapię, ale to dopiero jak troche mi ulży. I zależy mi, aby móc czasem przejechać się parę kilometrów autem do dziewczyny, bo dzięki niej czuję się lepiej. Co myślicie o tym ? Czy to nerwica ? Jak tak to jaki rodzaj nerwicy ?

Z góry dziekuję.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyślałam, że odświeżę wątek.

Mnie też wkurza, gdy ktoś mlaska, to mnie całkowicie wyprowadza z równowagi. Gdy jem posiłek z innymi i ktoś mlaska albo siorbie to dosłownie zaciska mi się gardło, z trudem przełykam, mam ochotę wbić sobie widelec w ciało albo coś rozbić!!! Nie znoszę tego!!! Dlatego również unikam posiłków z innymi. "Uciekam", gdy ktoś przy mnie mlaska, bo w najlepszym przypadku trudno mi się powstrzymać przed bardzo niemiłym komentarzem. Na początku sądziłam, że ma to jedynie związek z moimi zaburzeniami odżywiania, że nie mogę znieść, gdy komuś jedzenie sprawia przyjemność, rozkosz i to słychać czy widać.

Ale podobnie jest z chrapaniem. Nienawidzę, gdy ktoś chrapie. I z bekaniem. Zaczęłam sobie uświadamiać, że wzdryga mnie przed jakimikolwiek niemiłymi reakcjami ze strony ciała, boję się cielesności, ludzkiej niedoskonałości, słabości. Trudno mi zaakceptować fakt, że człowiek nie jest idealny, nie składa się jedynie z duszy, ale także z ciała, i to niedoskonałego. I że nie wszystkie reakcje może bądź chce kontrolować. Chciałabym żyć, ale bez ciała. Uciekam od sytuacji, w których widać jak na dłoni, że człowiek to nie tylko emocje, uczucia, dusza, wzniosłe ideały, ale także najzwyczajniejszy w świecie organizm, który mlaska, beka, siorbie, puszcza bąki, wymiotuje itp itd. ... Boję się ciała i braku kontroli nad nim. Nie mogę zaakceptować swojej cielesności oraz swoich słabości. Jestem zła, bo nie mogę być idealna, perfekcyjna w każdym calu. Dlatego złoszczą mnie też słabości innych ludzi tym bardziej, że gdy ktoś inny coś robi to w pewnym sensie wydaje mi się jakbym to robiła ja. :?

Takie moje konkluzje... może trochę nieczytelne... :roll:

Co do mlaskania i w ogóle głośnego, szybkiego jedzenia to jeszcze dodam, że mnie kojarzy się ono z kontaktami sexualnymi (nie wiem dlaczego, ale podono nie jestem jedynym przypadkiem), długo by pisać, ale mam urazy i brzydzę się teraz bliskością fizyczną. Gdy widzę, że ktoś je z wielką rozkoszą, mlaska to natychmiast mam skojarzenia z sexualnością, pojawiają mi się różne obrazy w oczach wyobraźni i wzbiera we mnie wtedy agresja.

 

mam dokładanie tak samo! Na szczęście z powodu ciągłego przebywania w domu jestem zmuszona wysłuchiwać jedynie mojego chłopaka. On w trakcie jedzenia i picia wydaje z siebie tak ogromną ilość przeróżnych dźwięków, że to się w dupie nie mieści!!!!!! Może i jestem lekko wyczulona na tym punkcie ale do cholery dlaczego ludzie pozwalają sobie na tak niekulturalne zachowania!?!??!?! Jakim prawem?!?!?! Codziennie błagam chłopaka żeby przestał tak robić ale on nigdy się mnie nie posłucha! Tak samo z chrapaniem.. Powinien iść do lekarza, zbadać się i wyeliminować przyczynę! Dlaczego ja muszę męczyć się każdej nocy?????? Nienawidzę też gdy ktoś szepcze.. :silence:

 

Z tą cielesnością i konkretnie fizjologią to jest w ogóle dramat... Codziennie perfumy, balsamy, pełna depilacja itd a i tak na wiele rzeczy nie mam wpływu..

 

A już najbardziej wk****a mnie fakt, że wiele ludzi nie myje rąk po skorzystaniu z toalety i łazi tak po świecie roznosząc chorobotwórcze drobnoustroje!!!!!!!!!!!! Szczyt prostactwa, niedorozwoju, chamstwa, bezczelności!!!!!!!!!!

 

Mam dziś strasznie podły nastrój (wnerw) i trochę się tu wyżyłam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Jestem nowa na forum... Nie jestem tu po to, by cokolwiek reklamować, choć z chęcią podzielę się z Wami tekstem, który sama napisałam. Moim celem jest zwrócić Waszą uwagę na zjawisko mizofonii - patologicznej i gwałtownej odpowiedzi na dźwięki wydawane przez innych ludzi. Chorego na mizofonię, schorzenie poznane kilkanaście lat temu mogą doprowadzić do szału takie odgłosy jak: sapanie, chrapanie, chrząkanie, mlaskanie, pociąganie nosem. Zjawisko nie jest jeszcze dobrze poznane, w Polsce nie wiadomo o nim prawie nic. Mnie samej mizofonia rujnuje życie.,, Szukam osób odczuwających to samo, co ja i specjalistów, którzy chcieliby mi pomóc. Ale przede wszystkim pragnę, aby inni ludzie dowiedzieli się o istnieniu choroby, a ci, którzy tak jak ja, żyli z nią przez lata w rozpaczliwej niewiedzy, usłyszeli, że ich problem ma nazwę.

 

Mój artykuł dotyczący mizofonii:

https://docs.google.com/open?id=0B9BDj2jvCxfPblQtWVRmN090NkE

 

Wiadomości na ten temat w języku polskim jest bardzo niewiele. Można szukać informacji anglojęzycznych, wpisując w wyszukiwarkę "misophonia" lub "selective sound sensitivity syndrome".

To są dwie nazwy tego samego schorzenia.

 

Bardzo dziękuję każdemu, kto zechce zainteresować się tematem...

 

mój email: mizofonia@gmail.com

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dodatkowo denerwuje ODDYCHANIE. Do tego stopnia, że słyszę mojego współlokatora zza ściany! (ma coś z przegrodą nosową i głośno - jak dla mnie - oddycha). Normalnie mnie nosi jak to słyszę! Potrafię wyjść z kina, z wykładu, z restauracji gdy słyszę jak ktoś obok mnie głośno oddycha. O chrząkaniu, podciąganiu nosem, mlaskaniu, kaszleniu nie wspominam...

 

No, ja nie jestem w stanie znieść głośnego oddechu Chłopaka, z którym jestem od ponad 7 lat. Nasz cudowny i pełen miłości związek posypał się doszczętnie przez mizofonię. Nie mogę żyć z Nim, za bardzo nienawidzę odgłosów Jego oddechu, nie mogę żyć bez Niego - za bardzo Go kocham, kiedy Go nie słyszę. Nie mam nic do powiedzenia w moim życiu, mizofonia jest najpotężniejszą siłą, jaką znam. Żeby się jej pozbyć, poddałabym się operacji na otwartym mózgu... Jak bardzo cierpię słysząc oddech Partnera, wiem tylko ja. On się łudzi, że mi przejdzie, że byłabym w stanie nie myśleć o tym. Ja straciłam wszelką nadzieję. Koniec, przegrałam własne życie, ze swoim mózgiem nie wygram...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dodatkowo denerwuje ODDYCHANIE. Do tego stopnia, że słyszę mojego współlokatora zza ściany! (ma coś z przegrodą nosową i głośno - jak dla mnie - oddycha). Normalnie mnie nosi jak to słyszę! Potrafię wyjść z kina, z wykładu, z restauracji gdy słyszę jak ktoś obok mnie głośno oddycha. O chrząkaniu, podciąganiu nosem, mlaskaniu, kaszleniu nie wspominam...

 

No, ja nie jestem w stanie znieść głośnego oddechu Chłopaka, z którym jestem od ponad 7 lat. Nasz cudowny i pełen miłości związek posypał się doszczętnie przez mizofonię. Nie mogę żyć z Nim, za bardzo nienawidzę odgłosów Jego oddechu, nie mogę żyć bez Niego - za bardzo Go kocham, kiedy Go nie słyszę. Nie mam nic do powiedzenia w moim życiu, mizofonia jest najpotężniejszą siłą, jaką znam. Żeby się jej pozbyć, poddałabym się operacji na otwartym mózgu... Jak bardzo cierpię słysząc oddech Partnera, wiem tylko ja. On się łudzi, że mi przejdzie, że byłabym w stanie nie myśleć o tym. Ja straciłam wszelką nadzieję. Koniec, przegrałam własne życie, ze swoim mózgiem nie wygram...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój chłopak może spać tylko odwrócony do mnie tyłem. Wtedy nie oddycha i nie świszczy mi bezpośrednio do ucha. Jak się przewróci w moją stronę to go kopię aż się znowu odwróci. Zastanawiam się tylko kiedy mi odda.. Ja przed snem zawsze smaruję wnętrze swojego nosa kremem... żeby wszystko było nawilżone i powietrze swobodnie przepływało nie powodując świstów... Próbowałam go nakłonić do tego samego ale on nie chce o tym słyszeć.

Pytanie za sto punktów.. Kiedy jest to jeszcze normalne a kiedy zaczyna się ta cała mizofonia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój chłopak może spać tylko odwrócony do mnie tyłem. Wtedy nie oddycha i nie świszczy mi bezpośrednio do ucha. Jak się przewróci w moją stronę to go kopię aż się znowu odwróci. Zastanawiam się tylko kiedy mi odda.. Ja przed snem zawsze smaruję wnętrze swojego nosa kremem... żeby wszystko było nawilżone i powietrze swobodnie przepływało nie powodując świstów... Próbowałam go nakłonić do tego samego ale on nie chce o tym słyszeć.

Pytanie za sto punktów.. Kiedy jest to jeszcze normalne a kiedy zaczyna się ta cała mizofonia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój chłopak może spać tylko odwrócony do mnie tyłem. Wtedy nie oddycha i nie świszczy mi bezpośrednio do ucha. Jak się przewróci w moją stronę to go kopię aż się znowu odwróci. Zastanawiam się tylko kiedy mi odda.. Ja przed snem zawsze smaruję wnętrze swojego nosa kremem... żeby wszystko było nawilżone i powietrze swobodnie przepływało nie powodując świstów... Próbowałam go nakłonić do tego samego ale on nie chce o tym słyszeć.

Pytanie za sto punktów.. Kiedy jest to jeszcze normalne a kiedy zaczyna się ta cała mizofonia?

 

Może zapytaj lekarza, ale bardzo mało prawdopodobne, że zna on pojęcie "mizofonia" ;) Choć może jak się wreszcie zrobi szum w internecie to i polscy specjaliści dowiedzą się o tej chorobie.

Ja z reguły porównywałam swoje reakcje na dźwięki z tym, jak reagowali na nie inni. I szybko sobie uświadamiałam, że to ze mną jest coś nie tak, że większość ludzi reaguje 100 razy słabiej. Dla mnie mizofonia jest wtedy, gdy wiesz, że nie wytrzymasz danego odgłosu ani minuty dłużej. Musisz coś zrobić - uciec, rozpłakać się, wydrzeć; a jeśli nie możesz zareagować tak ekspresyjnie, gotujesz się w środku i cierpisz. Dla mnie sama myśl, że zetknę się z danym dźwiękiem jest torturą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój chłopak może spać tylko odwrócony do mnie tyłem. Wtedy nie oddycha i nie świszczy mi bezpośrednio do ucha. Jak się przewróci w moją stronę to go kopię aż się znowu odwróci. Zastanawiam się tylko kiedy mi odda.. Ja przed snem zawsze smaruję wnętrze swojego nosa kremem... żeby wszystko było nawilżone i powietrze swobodnie przepływało nie powodując świstów... Próbowałam go nakłonić do tego samego ale on nie chce o tym słyszeć.

Pytanie za sto punktów.. Kiedy jest to jeszcze normalne a kiedy zaczyna się ta cała mizofonia?

 

Może zapytaj lekarza, ale bardzo mało prawdopodobne, że zna on pojęcie "mizofonia" ;) Choć może jak się wreszcie zrobi szum w internecie to i polscy specjaliści dowiedzą się o tej chorobie.

Ja z reguły porównywałam swoje reakcje na dźwięki z tym, jak reagowali na nie inni. I szybko sobie uświadamiałam, że to ze mną jest coś nie tak, że większość ludzi reaguje 100 razy słabiej. Dla mnie mizofonia jest wtedy, gdy wiesz, że nie wytrzymasz danego odgłosu ani minuty dłużej. Musisz coś zrobić - uciec, rozpłakać się, wydrzeć; a jeśli nie możesz zareagować tak ekspresyjnie, gotujesz się w środku i cierpisz. Dla mnie sama myśl, że zetknę się z danym dźwiękiem jest torturą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy też na to cierpię ale mnie wiele dzwięków irytuje i wyprowadza z równowagi. Czasem mam wrażenie, że właśnie od nich zaczęły się , bądź skatalizowały sie moje problemy. Najpierw były dzieciaki mojej siostry, które non stop hałasowały, najbardziej przeszkadzał mi ich kwik, wtedy cała się w środku gotowałam, serce mi wariowało , a ja nie wiedziałam co robić, bałam się że wybuchnę stanę się agresywna, więc dusiłam to w sobie, prosiłam o spokój ale nikt z domowników nie reagował, sądzili, że to sobie wymyślam. Nie miałam wybóru, żyłam w tym hałasie niekiedy od rana do wieczora. Latem było trochę lepiej zawsze można było uciec gdzieś na dwór, miałam też więcej ruchu itp. Najgorsze były zimy, wtedy przeżywałam załamanie, chodziłam z kąta w kąt i płakałam. W końcu, uświadomiłam sobie że mogłam z tego powodu popaść w depresję bowiem szereg objawów na to wskazywało. Długo zbierałam się w sobie aby pójść do lekarza ale w końcu się zdecydowałam.

 

Dziś od roku i trzech miesięcy biorę leki a oprócz tego magnez i kwasy omega-3 i czuję świetnie (odpukać!). Siostra zdążyła się wyprowadzić więc w domu jest cisza, wymarzona. Tak różowo może nie jest , ale na pewno o niebo lepiej. Dalej jednak szukam sposobu aby wzmocnić układ nerwowy aby nie był wrażliwy na bodźce zewnętrzne. Co jakiś czas coś niecoś jeszcze wyprowadza mnie z równowagi, ale na szczęście to nie to samo co kiedyś, jakoś próbuję się trzymać, i dusić tego w sobie. Ostatnio psy, które często szczekają widząc jakieś inne obce. A bez stoperów w uszach po prostu nie zasypiam. Nie wiem ja sobie z tym poradzić i czy to może być mizofonia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy też na to cierpię ale mnie wiele dzwięków irytuje i wyprowadza z równowagi. Czasem mam wrażenie, że właśnie od nich zaczęły się , bądź skatalizowały sie moje problemy. Najpierw były dzieciaki mojej siostry, które non stop hałasowały, najbardziej przeszkadzał mi ich kwik, wtedy cała się w środku gotowałam, serce mi wariowało , a ja nie wiedziałam co robić, bałam się że wybuchnę stanę się agresywna, więc dusiłam to w sobie, prosiłam o spokój ale nikt z domowników nie reagował, sądzili, że to sobie wymyślam. Nie miałam wybóru, żyłam w tym hałasie niekiedy od rana do wieczora. Latem było trochę lepiej zawsze można było uciec gdzieś na dwór, miałam też więcej ruchu itp. Najgorsze były zimy, wtedy przeżywałam załamanie, chodziłam z kąta w kąt i płakałam. W końcu, uświadomiłam sobie że mogłam z tego powodu popaść w depresję bowiem szereg objawów na to wskazywało. Długo zbierałam się w sobie aby pójść do lekarza ale w końcu się zdecydowałam.

 

Dziś od roku i trzech miesięcy biorę leki a oprócz tego magnez i kwasy omega-3 i czuję świetnie (odpukać!). Siostra zdążyła się wyprowadzić więc w domu jest cisza, wymarzona. Tak różowo może nie jest , ale na pewno o niebo lepiej. Dalej jednak szukam sposobu aby wzmocnić układ nerwowy aby nie był wrażliwy na bodźce zewnętrzne. Co jakiś czas coś niecoś jeszcze wyprowadza mnie z równowagi, ale na szczęście to nie to samo co kiedyś, jakoś próbuję się trzymać, i dusić tego w sobie. Ostatnio psy, które często szczekają widząc jakieś inne obce. A bez stoperów w uszach po prostu nie zasypiam. Nie wiem ja sobie z tym poradzić i czy to może być mizofonia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio psy, które często szczekają widząc jakieś inne obce. A bez stoperów w uszach po prostu nie zasypiam. Nie wiem ja sobie z tym poradzić i czy to może być mizofonia.

 

Znam to, mnie nawet przez stopery chrapanie doprowadza do szału. A jak to u Ciebie jest z uwagą słuchową? Ja np. nie zasnę i nie skupię się na niczym, słysząc tykanie zegara. Po prostu nie jestem w stanie odwrócić uwagi od dźwięków, przyzwyczaić się do nich. No chyba, że nie są miarowe, że różnią się natężeniem (np. muzyka). A te jednostajne to dla mnie tortura. Pozdrawiam ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jak te dzieciaki mieszkały z nami to w stoperach chodziłam cały dzięn ale to na niewiele się zdawało :( Teraz tylko w nocy, aczkolwiek jak psy szczekają to nie zasnę. Akurat z chrapaniem to różnie bywa. Chrapie moja mama i przeszkadza mi to jak się zdrzemnie w pokoju gdzie ja akurat siedzę przed komputerem. Ogólnie zauważyłąm , że dźwięki najczęściej mnie drażnią wtedy gdy muszę się nad czymś skupić.

A tak poza tym wszystko zależy od stopnia napięcia- czasem jest większe czasem mniejsze- które powoduje wrażliwość na dźwięki. Zwiększa się np. wtedy gdy długo siedzę w jednej pozycji- gdy czytam albo przed kompem, albo gdy brakuje mi magnezu . Zegar póki co mnie nie wkurza, ale ostatnio zauważyłam że coraz częściej dźwięk jaki wydaje mój ojciec skubiąc sobie paznokcie albo skurki wokół nich. Wkurzające

 

Aha i jeszcze jedno , wszystko zależy jakie stopery używasz- te woskowe są zdecydowanie lepsze niż choćby piankowe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam patologiczne reakcje na dźwięki. Potrafiłam się rozpłakać w tramwaju bo trzaski były nie do wytrzymania, jak jechałam samochodem i liść spadł na szybę robiąc delikatne ciap to myślałam że umrę z lęku, jakoś nazbyt intensywnie je odbierałam, okropne to było!

Problemy ze snem gdy ktoś chrapie albo kiedy psy szczekają to nie patologiczna reakcja na dźwięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam patologiczne reakcje na dźwięki. Potrafiłam się rozpłakać w tramwaju bo trzaski były nie do wytrzymania, jak jechałam samochodem i liść spadł na szybę robiąc delikatne ciap to myślałam że umrę z lęku, jakoś nazbyt intensywnie je odbierałam, okropne to było!

Problemy ze snem gdy ktoś chrapie albo kiedy psy szczekają to nie patologiczna reakcja na dźwięki.

 

Miałaś. A co się wydarzyło, że już nie masz? Samo minęło? To bardzo ważne...

Sam problem ze snem - ok. Gorzej, gdy budzą się w kimś najbardziej agresywne, podłe emocje w reakcji na dany dźwięk... I to trwa już kilka lat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×