Skocz do zawartości
Nerwica.com

mizofonia

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mizofonia

  1. Witaj! Walczę i będę walczyć, bo właśnie dzięki takim staraniom powstał artykuł na onecie, w Charakterach, a coraz więcej osób dowiaduje się o istnieniu tej paskudnej choroby. Bardzo dziękuję Ci za ciepłe słowa. Trzymaj się mocno!
  2. A wiesz, że traktowanie alkoholu jako lekarstwa jest bardzo, ale to bardzo niebezpieczne? Fakt, ta trucizna jest łatwo dostępnym, chwilowo skutecznym i błyskawicznym "lekiem" na wiele negatywnych emocji. I właśnie dlatego tak szybko wciąga w swoje sidła. Potem już człowiekowi nie chce się walczyć z czymkolwiek - po co, skoro ma alkohol? I nie jest to oznaka słabości człowieka, ale tego, że alkohol po prostu jest od niektórych silniejszy.
  3. A ja Wam polecam poczytać trochę o fobii społecznej. Lęk w sytuacji, gdy ktoś patrzy nam na ręce może mieć głębokie podłoże - właśnie: niska samoocena, obawa przed oceną ze strony innych. Może u kogoś z Was występuje właśnie fobia społeczna, niekoniecznie uogólniona, a żeby się z nią rozprawić, trzeba zmienić wiele w swoim sposobie myślenia i nauczyć się konfrontować z sytuacjami wywołującymi lęk.
  4. A jak ja to uwielbiam i uwielbiałam od lat... Nie postawię Ci diagnozy. Ja wiele się dowiedziałam na http://www.alko.fora.pl Nie wiem, co Ci powiedzieć, bo właśnie przez lata uwielbiałam tak usiąść z piwem przy filmie, m. in. Być może u niektórych coś takiego nie wywoła uzależnienia. Każdy ma jakieś mniejsze czy większe predyspozycje. To trudny temat, trzeba by dogłębnie poznać, co tak naprawdę w Tobie siedzi i czym dla Ciebie jest alkohol. Nie jestem żadnym specjalistą od uzależnień, za to specjalistą w oszukiwaniu siebie i innych odnośnie mojego problemu alkoholowego - owszem. Wiedz jedno - NIKT na forum nie jest w stanie Ci odpowiedzieć, czy masz problem z alko. To tylko takie gdybanie będzie. Boisz się, że jest źle - to dobry znak, uzależniony rzadko chce się przyznać, że tak jest. Zapytaj o specjalistę od uzależnień w Twojej okolicy. Opowiesz mu, on powie, jak jest. Nic nie tracisz, może nie jesteś uzależniona i odetchniesz z ulgą. A jeśli jesteś - nie zakuje Cię przecież w kaftan i nie wywiezie do szpitala. Zastanowicie się, co dalej, ot co. Pozdrawiam ciepło!!!
  5. Każde uzależnienie jest bardzo ciężkie do leczenia, wymaga zmiany myślenia, ale i tak jest nadzieja - a Nikt1 pisał, że nie wie, co dalej, że wydaje kupę kasy. Więc chyba to, co dalej, to pójść do specjalisty - specjalisty od uzależnień najlepiej, od biedy do zwykłego, ale dobrego psychiatry. On już będzie wiedział, co robić. Bo samemu to się na pewno nie da rady - co do tego się zgadzamy. Samemu, to można co najwyżej brać dalej. Ja nie jestem uzależniona fizycznie, nie ćpam tego dzień w dzień (jestem uzależniona za to od czegoś innego), więc z własnego doświadczenia nie wiem, ale domyślam się, jak ciężki musi być zespół odstawienny po opioidach. Bez leków się nie przetrwa, na własną rękę nie ma opcji, więc trzeba mieć świadomość, że istnieją medykamenty, które ulżą w cierpieniach, że człowiek nie będzie podczas odstawiania cierpiał jak teraz, gdy przez 1 dzień nie weźmie. Ja bym nie straszyła statystykami - że 30 - 50 % szans. Nadzieja jest, i tylko to powinno być w tym momencie istotne. Istnieje nawet coś takiego jak terapia zastępcza - zawsze lepsze to niż tak cierpieć. Nikt1, sam nie odstawisz, dragi są silniejsze od człowieka, no niestety. Marsz do lekarza. Bo ile pieniędzy, nie mówiąc o zdrowiu, chcesz jeszcze stracić? Sama wiem, ile kosztują mnie jednorazowe zakupy zapasów Thiocodinu na jeden raz.
  6. Już samo traktowanie alkoholu jako lekarstwa może prowadzić do niebezpiecznych skutków - z czasem może się stać on "lekiem" na kolejne problemy. To bardzo niebezpieczne podejście. Wiem coś o tym. Od tego się czasem zaczyna.
  7. Wiesz, że istnieją leki, które pomogą Ci przetrwać zespół abstynencyjny? Żebyś mogła spać, żeby tak nie bolało, i żeby podbudować nastrój? Kiedy minie zespół odstawienny łatwiej będzie pomyśleć, co dalej... Tylko potrzebny dobry lekarz, taki który Cię nie zgnoi, a zrozumie, są tacy.
  8. Ponoć alkoholizm opiera się na mechanizmie ciągłych zaprzeczeń, przed sobą samym, przed innymi. Ktoś kiedyś napisał, że gdy człowiek zastanawia się, czy jest uzależniony, to raczej jest - bo zdrowa osoba nie zadawałaby sobie tego pytania. Oczywiście nikt tego nie potwierdził, jedynie coś w tym może być. Są jeszcze inne testy, poszukaj. ŻADEN jednak nie postawi diagnozy, od tego jest specjalista, nawet nie zwykły psychiatra, a terapeuta uzależnień. Pamiętaj tylko, że alkoholik przez lata wmawia sobie i innym, że problem nie istnieje. Dlatego osobiste mniemanie w tej kwestii może być błędne, a u uzależnionego błędne jest zawsze. Ja Ci nie powiem, czy masz problem. Jeśli chcesz wiedzieć na pewno - będziesz wiedziała, gdzie się skierować.
  9. Ach ta koda. Kiedy straciłam sens życia przez mizofonię odkryłam, że to cholerstwo pomaga nie myśleć. Alkohol też pomaga, ale jego się wyczuje, kody nie... Niestety, pokochałam działanie tej substancji. To, że pomaga nie myśleć. Ciekawe, jak znajdę pracę w aptece, skoro w wielu mnie znają pewnie jako tą, która przyłazi po Thiocodin. Do tego kasa... A ja zrobię wszystko, by nie myśleć. Od kiedy mizofonia rozwaliła moje życie, niewiele mnie już obchodzi. Skończę w rynsztoku, trudno.
  10. mizofonia

    Skubanie ust..

    A może to nie uzależnienie, a nerwica natręctw? Szlag jasny. No ja skubię wargi za każdym razem, kiedy są suche. Pięty!!! O mój Boże, z tymi piętami to mam obsesję od kiedy miałam kilka lat. Jeśli tylko są suche, będę drzeć, nie daję rady się powstrzymać! Ktoś wspominał też o pryszczach... też nie zostawię żadnego w spokoju, muszę się go pozbyć, chociaż skutkuje to potem ranami. Muszę. I co to jest? Natręctwo? Autoagresja?
  11. W internecie są różne testy, które pomagają ocenić, czy rzeczywiście picie stanowi już problem. Warto poczytać jakieś forum AA (alko.fora.pl), oni chyba najlepiej znają problem... I tak diagnozę może postawić tylko specjalista od terapii uzależnień. Ale znajdź test Baltimorski, odpowiedz szczerze na pytania i zastanów się, co dalej.
  12. Fobia społeczna właściwie nie jest jednolitą chorobą. Są ludzie chorzy na nią, którzy doznają lęku jedynie w sytuacjach autoprezentacyjnych (wystąpienia, referaty itp.), innych paraliżuje dodatkowo lęk podczas spotkań z nieznajomymi, a nawet rozmów ze znajomymi ludźmi. Wiesz co, zrób sobie taki test: http://fobiaspoleczna.info/test/fobia_spoleczna_test.php Dowiesz się dzięki niemu czegoś o sobie. Sam zdecydujesz, czy męczysz się tak bardzo, że należy się zwrócić do specjalisty. Mnie fobia społeczna (lęk, gdy ktoś patrzy mi na ręce, gdy referuję itp.) tak utrudniała życie, że poszłam skorzystać z pomocy. Podejrzewam, że jakiś poziom lęku społecznego Ci doskwiera.
  13. Tak, Guzik, tylko widzisz, mizofonia dotyczy raczej dźwięków wydawanych przez ludzi, najczęściej najbliższych... I to właśnie to w tej chorobie jest najgorsze. Mnie np. antydepresanty nie pomagają, l. przeciwlękowe trochę uspokajają, ale i tak nie znoszą objawów. -- 07 paź 2012, 19:33 -- Chciałabym ogłosić, że w obecnym numerze Charakterów znajduje się artykuł na nasz temat, pt. "Alergia na odgłosy bliskich". :) Wreszcie ktoś o nas pisze w tym kraju !!!
  14. Miałaś. A co się wydarzyło, że już nie masz? Samo minęło? To bardzo ważne... Sam problem ze snem - ok. Gorzej, gdy budzą się w kimś najbardziej agresywne, podłe emocje w reakcji na dany dźwięk... I to trwa już kilka lat...
  15. Znam to, mnie nawet przez stopery chrapanie doprowadza do szału. A jak to u Ciebie jest z uwagą słuchową? Ja np. nie zasnę i nie skupię się na niczym, słysząc tykanie zegara. Po prostu nie jestem w stanie odwrócić uwagi od dźwięków, przyzwyczaić się do nich. No chyba, że nie są miarowe, że różnią się natężeniem (np. muzyka). A te jednostajne to dla mnie tortura. Pozdrawiam ciepło.
  16. Ja też polecam. Bardzo wartościowa książka dla osób z fobią społeczną. Pomaga poznać mechanizmy naszych myśli, zmienić nastawienie do świata i zaplanować walkę z własnymi lękami. Mnie samej dużo dała.
  17. Ja też polecam. Bardzo wartościowa książka dla osób z fobią społeczną. Pomaga poznać mechanizmy naszych myśli, zmienić nastawienie do świata i zaplanować walkę z własnymi lękami. Mnie samej dużo dała.
  18. Może zapytaj lekarza, ale bardzo mało prawdopodobne, że zna on pojęcie "mizofonia" Choć może jak się wreszcie zrobi szum w internecie to i polscy specjaliści dowiedzą się o tej chorobie. Ja z reguły porównywałam swoje reakcje na dźwięki z tym, jak reagowali na nie inni. I szybko sobie uświadamiałam, że to ze mną jest coś nie tak, że większość ludzi reaguje 100 razy słabiej. Dla mnie mizofonia jest wtedy, gdy wiesz, że nie wytrzymasz danego odgłosu ani minuty dłużej. Musisz coś zrobić - uciec, rozpłakać się, wydrzeć; a jeśli nie możesz zareagować tak ekspresyjnie, gotujesz się w środku i cierpisz. Dla mnie sama myśl, że zetknę się z danym dźwiękiem jest torturą.
  19. Może zapytaj lekarza, ale bardzo mało prawdopodobne, że zna on pojęcie "mizofonia" Choć może jak się wreszcie zrobi szum w internecie to i polscy specjaliści dowiedzą się o tej chorobie. Ja z reguły porównywałam swoje reakcje na dźwięki z tym, jak reagowali na nie inni. I szybko sobie uświadamiałam, że to ze mną jest coś nie tak, że większość ludzi reaguje 100 razy słabiej. Dla mnie mizofonia jest wtedy, gdy wiesz, że nie wytrzymasz danego odgłosu ani minuty dłużej. Musisz coś zrobić - uciec, rozpłakać się, wydrzeć; a jeśli nie możesz zareagować tak ekspresyjnie, gotujesz się w środku i cierpisz. Dla mnie sama myśl, że zetknę się z danym dźwiękiem jest torturą.
  20. Bo APAP jest taki bezpieczny Litości. Duże opakowanie paracetamolu zabije wskutek uszkodzenia wątroby. Codzienne łykanie aspiryny to krok w stronę silnych krwotoków. Poza tym można sobie rozwalić nerki i inne narządy. KONIECZNIE należy zwracać uwagę na nazwę substancji, którą przyjmujemy w leku. Żeby nie brać np. 5 razy dziennie paracetamolu pod innymi nazwami handlowymi.
  21. Bo APAP jest taki bezpieczny Litości. Duże opakowanie paracetamolu zabije wskutek uszkodzenia wątroby. Codzienne łykanie aspiryny to krok w stronę silnych krwotoków. Poza tym można sobie rozwalić nerki i inne narządy. KONIECZNIE należy zwracać uwagę na nazwę substancji, którą przyjmujemy w leku. Żeby nie brać np. 5 razy dziennie paracetamolu pod innymi nazwami handlowymi.
  22. No, ja nie jestem w stanie znieść głośnego oddechu Chłopaka, z którym jestem od ponad 7 lat. Nasz cudowny i pełen miłości związek posypał się doszczętnie przez mizofonię. Nie mogę żyć z Nim, za bardzo nienawidzę odgłosów Jego oddechu, nie mogę żyć bez Niego - za bardzo Go kocham, kiedy Go nie słyszę. Nie mam nic do powiedzenia w moim życiu, mizofonia jest najpotężniejszą siłą, jaką znam. Żeby się jej pozbyć, poddałabym się operacji na otwartym mózgu... Jak bardzo cierpię słysząc oddech Partnera, wiem tylko ja. On się łudzi, że mi przejdzie, że byłabym w stanie nie myśleć o tym. Ja straciłam wszelką nadzieję. Koniec, przegrałam własne życie, ze swoim mózgiem nie wygram...
  23. No, ja nie jestem w stanie znieść głośnego oddechu Chłopaka, z którym jestem od ponad 7 lat. Nasz cudowny i pełen miłości związek posypał się doszczętnie przez mizofonię. Nie mogę żyć z Nim, za bardzo nienawidzę odgłosów Jego oddechu, nie mogę żyć bez Niego - za bardzo Go kocham, kiedy Go nie słyszę. Nie mam nic do powiedzenia w moim życiu, mizofonia jest najpotężniejszą siłą, jaką znam. Żeby się jej pozbyć, poddałabym się operacji na otwartym mózgu... Jak bardzo cierpię słysząc oddech Partnera, wiem tylko ja. On się łudzi, że mi przejdzie, że byłabym w stanie nie myśleć o tym. Ja straciłam wszelką nadzieję. Koniec, przegrałam własne życie, ze swoim mózgiem nie wygram...
  24. mizofonia

    witam!

    Witam :) Zdaję sobie sprawę, że nie jestem sama, niemniej, kiedy rozmawiałam z 2 psychiatrami, obie twierdziły, że jestem pierwszą taką pacjentką w ich historii. Z tego, co czytałam, wiele osób z mizofonią leczono bezskutecznie na nerwicę natręctw. Ogólnie, leczenie tego zaburzenia przynosi nikłe efekty, a świadectwa osób chorych napawają głównie pesymizmem. Przeraża mnie to, setki razy zasypiałam z nadzieją, że się już nie obudzę. Męczę się żyjąc z człowiekiem, którego kocham, boję się, że z kimkolwiek bym była, nagle mógłby się pojawić dźwięk, który wyzwalałby we mnie furię i rozwaliłby w strzępy mój związek. Ze szczęśliwego człowieka, którym byłam kiedyś, nie zostało prawie nic. Żeby nie myśleć o chorobie, nurkuję w używki - wszystko mi już obojętne, skoro nie mam władzy nad swoim życiem. Boli mnie także, że o tym zjawisku nie słyszeli specjaliści, choć za granicą schorzenie jest badane, ma swoją nazwę, istnieją grupy wsparcia dla osób, które nie są w stanie znieść określonych dźwięków.
  25. mizofonia

    witam!

    Witam :) Zdaję sobie sprawę, że nie jestem sama, niemniej, kiedy rozmawiałam z 2 psychiatrami, obie twierdziły, że jestem pierwszą taką pacjentką w ich historii. Z tego, co czytałam, wiele osób z mizofonią leczono bezskutecznie na nerwicę natręctw. Ogólnie, leczenie tego zaburzenia przynosi nikłe efekty, a świadectwa osób chorych napawają głównie pesymizmem. Przeraża mnie to, setki razy zasypiałam z nadzieją, że się już nie obudzę. Męczę się żyjąc z człowiekiem, którego kocham, boję się, że z kimkolwiek bym była, nagle mógłby się pojawić dźwięk, który wyzwalałby we mnie furię i rozwaliłby w strzępy mój związek. Ze szczęśliwego człowieka, którym byłam kiedyś, nie zostało prawie nic. Żeby nie myśleć o chorobie, nurkuję w używki - wszystko mi już obojętne, skoro nie mam władzy nad swoim życiem. Boli mnie także, że o tym zjawisku nie słyszeli specjaliści, choć za granicą schorzenie jest badane, ma swoją nazwę, istnieją grupy wsparcia dla osób, które nie są w stanie znieść określonych dźwięków.
×