Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

no właśnie ...muszą być na to jakieś sposoby.czuję ze ta nieśmiałość i unikanie kontaktu z innymi ludzmi strasznie mnie ogranicza.chce to wreszcie pokonać,bo nie moge sobie z tym dac rady ,caly czas wydaje mi się że jestem nieakceptowana przez innym może ze względu na wygląd( karolina malinowska to ja nie jestem)może przez tą nieśmiałość .w dużej grupie w ogóle się nie odzywam mam wtedy tak cichy glos ze nawet jak coś powiem ,to inni tego nie zauważają,jestem wtedy klębkiem nerwow siedze smutna :cry: czerwona :oops: i zla na siebie....musi byc jakiś sopób.......pomóżcie.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno nieśmialość wiąże się z niską samooceną (tak napisała jedna bardzo mądra dziewczyna z tego forum) należy więc robic wszystko żeby poprawić ta samoocenę.poradziła mi żebym nakleila w moim pokoju mnóstwo karteczek z napisami typu;''jestem mądra ,ładna ,lubiana''....mam nadzieje ze to pomoże,tylko co na to moja rodzina :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkryłem ,że mam fobie społeczną...Znaczy sie wiedzialem ,że jest ze mną coś nie tak ,ale nie potrafiłem tego dokładnie określić. Po przeczytaniu kilku artykułów na temat tej fobii zdałem sobie sprawę ,że ją niestety mam...Nie mam przyjaciół ani przyjaciółek i co najgorsze w moim wypadku nie mam dziewczyny. Ogólnie czuje się wyobcowany ze społeczeństwa. Nigdzie nie wychodze, bo nie mam gdzie i z kim. Mam straszny lęk przed tym. Większość czasu spędzam w domu ,gdzie czuje się bezpiecznie, jestem sobą. Co dziwne w szkole nie mam problemów w kontaktach między ludzmi (moze przez to ze 90% mojej szkoly to faceci) ,potrafie rozmawiac, czuje się normlanie. Jedynie ,gdy mam coś powiedzieć przed klasą to denerwuje się ,ale widze ,że wiekszosc ma taki problem...Gdy jestem w miejscach publicznych czuje na sobie spojżenia innych ludzi, trzęse się, pocę itd. Apogeum nerwicy przeżyłem podczas zdawania na prawo jazdy (zdałem za 4 razem). Kontakty nawiązuje jedynie przez internet, nie mam z tym problemu i ogólnie lubie rozmawiac w ten sposob. Największy problem dotyczy moich kontaktów z dziewczynami...w ich toważystwie cholernie się stresuję. Najśmieszniejsze jest to ,ze nie mam niskiej samooceny jesli chodzi o moj wygląd (co innego jesli chodzi o mój charakter i sposób bycia). Podobam sie dziewczynom (dobrze ubrany, włosy na żel, kulturalny, w ogole nie widac ze jakis psychol), widze ze mnie obserwują ,ale ja po prostu nie jestem wstanie do nich podejsc i zagadac... Mam juz 18lat i coraz częsciej wpadam w totalną depresję. Rodzice szydzą ze mnie ,ze nie potrafie znalesc sobie dziewczyny. Ojciec ciagle mi dogaduje. Nie wiedzom o mojej chorobie i boję sie w ogole im o tym mowic bo na pewno mnie nie zrozumieją. Słucham nietypowej muzyki, nie chodze na dyskoteki bo nie chce słuchać chłamu. Wszyscy mowią "a gdzie chcesz poznac dziewczyne jak nie w dyskotece". Z jednej strony chce byc z kims a z drugiej boje sie ze zostane wysmiany, odrzucony ,skompromitowany ,że nie bede taki jakim mialbym byc, ze nie spelniej jej oczekiwan itd. Nawet pisząc tego głupiego posta caly czas mam puls powyzej 90 i spociłem się troche. Nie nawidze tej zasranej fobii bo nie moge byc przez to normalny.

pozdr0 for all

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z tego co piszesz nie wynika jeszcze że masz fobię społeczną. Tak myślę. Chyba po prostu jesteś nieśmiały i wrażliwy, i masz jakiś problem z byciem w miejscach publicznych.

Czujesz presję otoczenia, że jesteś sam - to może obniżać poczucie własnej wartości.

Ale ja tego nie nazwałbym już fobią społeczną. Ale oczywiście nie jestem specjalistą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrazenie ze moze to byc lagodna forma fobii spolecznej. Tak jak u mnie, nie obawiam sie np. jazdy autobusem (wiem ze niektorzy chorujacy maja takei objawy), czy np. jedzenia w miejscu publicznym, ale kiedy jestem w towarzystwie jakiejkolwiek wiekszej liczby osob, czy, nawet czasami, we trojke z osobami ktorych nie znam tak dobrze, nie moge sie przelamac i odezwac. Boje sie ludzi i tez czesto wydaje mi sie ze mnie obserwuja. Czuje sie wtedy nienaturalnie i jestem skrepowana. Przypuszczam tez ze wszystkie te problemy wynikaja z obnizongo poczucia wlasnej wartosci i tego ze brakuje nam wszystkim pewnosci siebie. Moze psychoterapia pomoze (chodze i mam nadzieje ze tak bedzie). Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam zdiagnozowana fobie spoleczna i jeszcze pewnie jakies tam zaburzenia. ehh..wy to przynajmniej chodzicie do szkoly itp a ja nic :roll:

nie moge przebywac w takich miejscach bo od razu robi mi sie niedobrze..po 1 dniu w szkole pamietam ze czulam sie tragicznie, zmeczona, zdenerwowana itp. co gorsze w domu tez czuje sie nie najlepiej bo dopada mnie deprecha i doluje sie bez przerwy. od nowego roku mam terapie, moze ona mi cos pomoze, aj holp so :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też idę do psychologa po Nowym Roku, wreszcie się przemogłam, odważyłam i zapisałam, ufff...

Black*Lace jak już będziesz chodzić na terapię, skrobnij czasem jak ci idzie, będę czekać niecierpliwie na twoje posty z osiągnięciami :D

W swoim czasie też coś napiszę na ten temat, mam nadzieję, źe w końcu wyjdziemy z tego koszmaru, jakim jest fobia, pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

haa..ja ide od razu do 2 specjalistek :D co by zobaczyc ktora lepsza..bo nie sztuka pojsc do byle jakiego psychologa, trzeba jeszcze dobrac sobie odpowiedniego ktory prowadzi terapie tak jak nam odpowiada. bylam juz raz u siebie w miescie u takiego jednego na 2 spotkaniach, na 2 wyszlam z placzem :? zaczal rzucac textami typu 'ty nic nie myslisz', 'gadasz glupoty', 'nie slyszysz siebie i tego co mowisz', przy 'masz mysli samobojcze..? a chcesz pojsc na oddzial?' nie wytrzymalam juz :roll: no i rozbeczalam sie, facet zaczal panikowac i pytac czy moze chce do kogos innego. potem znow poszlam do lekarza ktory skierowal mnie do tego 'specjalisty' i dowiedzialam sie ze u mnie w malym miescie nie ma dobrego psychologa no i zostalam oddelegowana do lbn. jak tylko zaczne terapie zaloze nowy topic i bede sie z wami dzielic wrazeniami, mam nadzieje ze ktos sie dolaczy :smile:

 

btw samotniczka, jestes z duzego miasta?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Black*Lace też jestem z małej miejscowości, w której zamiast psychologów urzędują oszołomy. Chodziłam do nich w dzieciństwie, efekty "terapii" były delikatnie mówiąc tragiczne, przez co uprzedziłam się do tej profesji i zamknęłam w sobie na wiele lat... A w Katowicach też mam problem ze znalezieniem dobrego psychologa, teraz jestem wyczulona i wydale mi się, że mam w tej sprawie intuicję, tzn wyczuwam czy dany terapeuta będzie w stanie mi pomóc, czy wprost przeciwnie...

Black*Lace dobrze robisz, że nie ufasz jednemu, tylko szukasz tego właściwego specjalisty. A co do tamtego twojego "terapeuty" to przydałyby mu się porządne elektrowstrząsy plus przymusowy pobyt w szpitalu psychiatrycznym, ale tym znanym z horrorów, a najlepiej gdyby go w takim zamknąć :evil:

Ale chyba takich szpitali już nie ma?? :roll:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kobieto!!!!! jest masa symptomow ktore swiadcza o tym, ze ktos ma fobie spoleczna. Ja wlasnie nie pojechalam na swieta do rodziny, bo balam sie spotkania z nimi. Swieta spedze sama jak palec i odpowiada mi to, hehehe, no i jeszcze ta depresja. Wiecie, to chyba najwiesze przeklenstwo jakie moglo spotkac czlowieka... Szkoda gadac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej nerwusy i nerwuski :smile:

jestem nowa na forum. zdecydowalam się dołączyć zaraz po tym, jak obejrzałam w 'pudełku' program na temat nerwic i objawy fobii psychicznej zabrzmialy mi jakoś znajomo :? zdałam sobie sprawę, ze chyba cierpię na tą nieciekawą przypadlość. dopadło mnie to chyba rok temu , keidy przeprowadziłam się do Anglii i juz od początku ciężko było mi się wbić w zupełnie inną mentalność Anglików, doszła jeszcze mała presja życia jako obcokrajowiec... Hmmm... od jakiegoś czasu czuję na sobie jakąś presję spojrzeń osób dookoła mnie, jakbym była obserwowana, oceniana, jakby ludzie wokół mnie mieli mnie za jakąś dziwaczkę albo wariatkę :shock:

nie wyobrażacie sobie jak mi ulżyło, kiedy znalazłam to forum i uświadomiłam sobie, ze nie jestem jedynym nerwuskiem, który próbuje walczyć z tym problemem:) co prawda nie mam jakichś specjalnych fizycznych objawów jak kołatanie serca, biegunka czy wymioty, ale strasznie się spinam, czuję, jak twarz mi momentalnie kostnieje i przytłoczona, jakby przynajmniej 3 Pudzianów wzięło sobie mnie za ławeczkę. w każdym razie czuję, ze coraz bardziej zamykam się w sobie i nie przypominam osoby poza pracą: radosnej, uśmiechniętej i strzelającej humorem.

przeczytałam rady martusi i jej wizualizacje na temat wody, i chociaż jeszcze nie miałam okazji ich zastosować, mam zamiar wypowiedzieć wojnę tej nerwiczce:)

pozdrawiam wszystkich kompanów na polu bitwy, razem na pewno nam się uda :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum:)

Skoro poczucie własnej wartości wynosimy z relacji rodzinnych, to pewnie jedną z przyczyn f.s będzie jakieś zakłócenie w tych relacjach. Jeśli rodzice nie nauczyli nas samoakceptacji, wiary w siebie, jeśli nie było w rodzinie miłości i wzajemnego szasunku,a dominował lęk i krytyka - taka osoba będzie miała problem w kontaktach z innymi ludźmi (stąd brak akceptacji u rówieśników i utrudnione relacje z nimi- tak myślę.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magosza26 - mam dokładnie ten sam problem, ale jakoś sobie zaczynam radzić - staram się przezwyciężyć swoje opory w kontaktach z ludźmi, a zauważyłem że im więcej przebywam w domu (np. ferie), tym gorzej z tymi moimi kontaktami, jeśli przebywam dużo w jakimś tam otoczeniu to rozkręcam się i jest lepiej, no chyba że w tym otoczeniu natrafię na krytykę to całe moje starania sypią się jak domek z kart... może po prostu znajdź sobie grono przyjaciół które będzie tylko pozytywnie wpływać na twój stosunek do społeczeństwa i przez jakiś czas unikaj ludzi którzy mogliby cię krytykować, zanim nie poczujesz się odporna na taką krytykę, a potem, ... potem to tylko takich krytykantów trzeba mieć głęboko w d......... sorki za wyrażenie ale tak trzeba to traktować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem strasznie zmęczona swoim dziwnym zachowaniem... jestem ciekawa czy Wy rownież macie podobne doświadczenia... otóż ... chodzi o to że np. zanim do kogoś zadzwonie siedze z telefonem w ręku 30 minut... i serce mi wali... bo sie wstydzę zadzwonić... jak ide do sklepu wstydze sie płacić w kasie... wydaje mi sie że każdy sie na mnie patrzy, i wszystko leci mi wtedy z rąk, a w szkole np. nigdy nie chce sie odzywać na lekcjach bo wydaje mi sie że i tak bedzie źle... i ze kazdy akurat na mnie najbardziej zwraca uwage, co powiem... jednym słowem porażka...! wstydze sie wszystkiego, krepują mnie najzwyklejsze sprawy " dnia codziennego" i nie potrafie się przemóc zeby to zmienić... czy jest ktoś kto ma cos podobnego...? jak z tym walczycie???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj! świetnie cię rozumiem, bo przeżywam dokładnie to samo (a z tym telefonem to jakbym siebie widziała! :lol: ). Zawsze się obawiałam, że zacznę się jąkać, zacinać albo te okropne przejęzyczenia...Z zabieraniem głosu na lekcji było podobnie, przez całą szkolę średnią siedziałam z zasznurowanymi ustami. Problem dopiero pojawił się na studiach-mam taki kierunek, na którym trzeba durzo gadać, nawijać i nawijać ile sie tylko da, bo od tego zależy ocena. Myślałam, że się załamię!. Teraz powiem ci, co mi pomogło. Poszłam na terapię i tam zrozumiałam, że faktycznie mam problem z mowieniem. I tam jednocześnie dostałam pierwszy raz mozliwość rozgadać się (tak to ujmę), bo czułam się bezpieczna. Prawda jest taka, że nic tak nie leczy z tego jak ćwiczenia-tzn. trzeba sobie powiedzieć: będę się starać jednak telefonować, załatwiać różne sprawy sama (żeby nikt mnie nie wyręczał tylko dlatego, że się wstydzę), czasem zabierać głos, gdy mam potrzebę powiedzieć itp. Wiem, że to jest strasznie trudne, ale trzeba się przemóc. Mnie pomogło to, że w pewnym momencie swojego życia musiałam sama się umówić na spotkanie z psychologiem, sama odwołać spotkanie, gdy nie mogłam pójść, zaczęłam sama umawiać się na wizytę u dentysty, sama pytać o droogę, gdy byłam w obcym mieście. Oczywiście to od razu nie przechodzi i dalej mam pewne opory, ale juz nie takie ogromne. życzę powodzenia w walce z sobą i trudnościami! Pozdrawiam

Justyna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, zauważyłam, że to absolutnie żadna nowość na tym forum i że od czasu do czasu każdy będzie miał okazję napisać: "Hej, ja mam dokładnie to samo!" A więc: mam dokładnie tak samo :) I podobnie jak Ty, Katharsis, jestem na studiach, na których mówienie jest bardzo ważne (niech zgadnę - jakaś filologia? :))

A radzę sobie z problemem podobnie jak Justynka: chodzę na terapię. Uważam jednak, że o wiele za późno się na to zdecydowałam. Zawsze zauważałam swój problem, ale jakoś nie wydawało mi się, że on się kwalifikuje do leczenia. Poza tym, wmawiałam sobie, że chodzenie do psychologa oznacza zbytnie skupianie uwagi na sobie. Śmieszne, prawda? :) A nasze problemy jak najbardziej nadają się na terapię i jeżeli ktoś jest chętny i gotowy do pracy, to naprawdę może się wiele nauczyć i wiele w sobie zmienić.

Zgadzam się z Justynką: trzeba się powoli przełamywać i starać się robić rzeczy, które nas przerażają. U mnie działa to tak, że przymuszam się do zrobienia czegoś, czego się boję, a potem - kiedy przekonuję się, że nic złego mi się nie stało - idę za ciosem, staram się jak najmniej myśleć, analizować i nakręcać, i robię kolejne rzeczy. Myślę, że w końcu człowiek przyzwyczaja się do takiego trybu działania, zapomina o strachu i zaczyna żyć normalnie. Mi się to jeszcze nie udało, ale wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze.

Pisanie na tym forum - poza przyjemnością i wielkim przeżyciem - też jest dla mnie formą treningu.

Katharsis - radzę Ci się zastanowić, czy nie warto pójść na terapię. Ja chodzę na grupową i czuję, że bardzo wielu rzeczy uczę się od ludzi z grupy, chociaż oni sobie sami nie potrafią pomóc. Nie mam pojęcia jak to działa, ale działa :) Poza tym - nie ma to jak wsparcie specjalistów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zanim do kogoś zadzwonie siedze z telefonem w ręku 30 minut... i serce mi wali... bo sie wstydzę zadzwonić... jak ide do sklepu wstydze sie płacić w kasie... wydaje mi sie że każdy sie na mnie patrzy, i wszystko leci mi wtedy z rąk, a w szkole np. nigdy nie chce sie odzywać na lekcjach bo wydaje mi sie że i tak bedzie źle... i ze kazdy akurat na mnie najbardziej zwraca uwage, co powiem... jednym słowem porażka...! wstydze sie wszystkiego, krepują mnie najzwyklejsze sprawy " dnia codziennego"

To nie jest przyjemne. heh tak jakbyś o mnie pisała. W szkole miałam przechlapane - kompletny brak aktywności na lekcji. Telefonowanie to koszmar. Zakupy też nie były przyjemnością. Nawet od wizyt u znajomych sie wykręcam. Na szczęście juz jest lepiej, ale jeszcze dłga droga przede mną.

 

Pisanie na tym forum - poza przyjemnością i wielkim przeżyciem - też jest dla mnie formą treningu.

Dla mnie też. Piszę sobie i to już coś, bo wreszcie mam odwagę chociaż w ten sposób się "wyrazić". Jakbym miała mówić to chyba poszłoby mi gorzej - pisanie łatwiejsze ;) Dzięki temu nabieram odwagi no i DYSTANSU do siebie. Najwyższy czas .heh I może z biegiem czasu, nie będę sie motać i jąkać jak będę musiała powiedzieć cos więcej niż "dzień dobry".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój chłopak nie odzywa sie do mnie od 3 dni ..ja dziś do niego dzwonie by się jakoś dogadać a on na to.."odezwę się do ciebie jak zrobisz ze sobą porządek"..a choruje na nerwicę lękową.. dodam,że nie mam żadnego wsparcia rodzinnego ,ani przyjaciół z prawdziwego zdarzenia..

zostałam kompletnie sama...

 

.....i to ma mi dać kopa motywacyjnego???? ...taaa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem nowym urzytkownikiem. Z fobia spoleczna walcze juz kilka lat na wlasna reke. Nie stosowalem nigdy zadneych lekarstw i niczego w tym stylu. Jednak sa w moim zyciu problemy ktorych nie da sie zalatwic sama sila woli, potrzebuje do nich czegos wiecej. Chodzi o to ze w niedalekiej przyszlosci bede musial poprowadzic 1 godzinny wykład. Moge powiedziec krotko znam swoje reakcje i dokladnie wiem co sie wydarzy (w bardzo stresujacych sytuacjach, a ta takowa jest:) zaczynam sie czesc, moze to smiesznie brzmi ale drzy mi cale cialo od stop do glow, a poza tym nie potrafie w takich sytuacjach trzezwo myslec). Przez kilka lat twardej walki, wzlotow i upadkow udalo mi sie wyeliminowac w duzej mierze moja fobie lub ja ograniczyc do minimalnego stopnia, jednak w tej sytuacji jestem 100% przekonany ze to jest ponad moje sily i z tym wlasnie wiaze sie moje pytanie. Czy jest jakis lek (cos w rodzaju uspakajajacego), ktory pomoze mi tylko na ta godzine zachowac spokoj lub chociaz ograniczyc moj strach, najlepiej bez recepty:)?? Zaznaczam ze jestem przeciwny stosowaniu lekarstw bo one dzialaja tylko na krotka mete, ale sami pewnie wiecie z wlasnego doswiadczenia ze czasami inaczej sie nie da. Prosze o odpowiedz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×