Skocz do zawartości
Nerwica.com

Maypoole

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Maypoole

  1. Cześć Beata Uwielbiam to imię i ja cofnęłabym się z nim nawet do łaciny (zboczenie zawodowe ) -beatus - szczęśliwy, tak jak już powiedziałaś zresztą :) Wygląda na to, że musisz wypełniać swoje przeznaczenie - z takim imieniem go nie unikniesz
  2. Maypoole

    Witam

    nie chcę wyjść tutaj na statsiarza jakiegoś, ale co tam... witaj, kocHANA
  3. Ja w życiu miałam tylko dwóch prawdziwych przyjaciół. Jednym z nich jest mój były chłopak. Zawsze był moim przyjacielem i pozostał nim jak się rozstalismy. Mam teraz wrażenie, że bardzo wiele nas różni i że nie mogłabym już z nim kiedykolwiek być (człowiek się jednak zmienia od czasów liceum), ale spotykamy się czasami i przede wszystkim możemy liczyć na swoją pomoc, gdyby coś się działo. W ogóle uważam, że przyjaźnienie z chłopcami to naprawdę fajna rzecz, chociaż nacięłam się kiedyś na taką przyjaźń - chłopak miał rozbuchane ego i starał się cały czas nade mną dominować, strasznie mnie dobijał i trwało to dobrych kilka lat. @Samotniczka: nie jestem aż tak wyobcowana jak Ty, ale ja też mam trudności z zawieraniem przyjaźni na studiach. Właściwie zastanawiam się, czy tego w ogóle chcę - chyba nie potrafię już tak zaufać. Poza tym, żeby kogoś dobrze poznać, trzeba poświęcić na to trochę czasu... A na takie poświęcenie stać mnie było tylko w stosunku do mojego chłopaka (z którym, nota bene, jestem na roku) :) Z innymi utrzymuję jedynie kurtuazyjne kontakty i też chyba uchodzę trochę za odludka.
  4. Maypoole

    Jestem nowy

    Cześć Rojas
  5. Maypoole

    Helo

    witaj, asiii... a poza tym, podpisuję się obiema ręcami pod postem kings (nawet mi dodał otuchy :))
  6. Maypoole

    Cześć

    czołem, slad! i rzeczywiście, avatarek jest sympatyczny :)
  7. Maypoole

    Hello

    Dziękuję za miłe powitanie :) @Lusi: widzę, że Ty siłą rzeczy masz doświadczenie z falami
  8. Heh, zauważyłam, że to absolutnie żadna nowość na tym forum i że od czasu do czasu każdy będzie miał okazję napisać: "Hej, ja mam dokładnie to samo!" A więc: mam dokładnie tak samo :) I podobnie jak Ty, Katharsis, jestem na studiach, na których mówienie jest bardzo ważne (niech zgadnę - jakaś filologia? :)) A radzę sobie z problemem podobnie jak Justynka: chodzę na terapię. Uważam jednak, że o wiele za późno się na to zdecydowałam. Zawsze zauważałam swój problem, ale jakoś nie wydawało mi się, że on się kwalifikuje do leczenia. Poza tym, wmawiałam sobie, że chodzenie do psychologa oznacza zbytnie skupianie uwagi na sobie. Śmieszne, prawda? :) A nasze problemy jak najbardziej nadają się na terapię i jeżeli ktoś jest chętny i gotowy do pracy, to naprawdę może się wiele nauczyć i wiele w sobie zmienić. Zgadzam się z Justynką: trzeba się powoli przełamywać i starać się robić rzeczy, które nas przerażają. U mnie działa to tak, że przymuszam się do zrobienia czegoś, czego się boję, a potem - kiedy przekonuję się, że nic złego mi się nie stało - idę za ciosem, staram się jak najmniej myśleć, analizować i nakręcać, i robię kolejne rzeczy. Myślę, że w końcu człowiek przyzwyczaja się do takiego trybu działania, zapomina o strachu i zaczyna żyć normalnie. Mi się to jeszcze nie udało, ale wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze. Pisanie na tym forum - poza przyjemnością i wielkim przeżyciem - też jest dla mnie formą treningu. Katharsis - radzę Ci się zastanowić, czy nie warto pójść na terapię. Ja chodzę na grupową i czuję, że bardzo wielu rzeczy uczę się od ludzi z grupy, chociaż oni sobie sami nie potrafią pomóc. Nie mam pojęcia jak to działa, ale działa :) Poza tym - nie ma to jak wsparcie specjalistów.
  9. Maypoole

    Hello

    Witam wszystkich :-) Parę słów o mnie: niby jestem normalna ... ale nie do końca. Od dłuższego czasu szukam siebie... ale nie mogę znaleźć. Coś jednak się jakby zaczyna zmieniać w moim życiu. Coś poza tym, że pewnie nie puszczą mnie na szósty semestr na studiach. Poszłam na przykład w końcu na terapię, pracuję ze sobą i jest jakoś tak... lepiej? Więc może moje doświadczenia się komuś tu przydadzą? Wróżę sobie siedzenie przez najbliższe pół roku w domu (nie, żeby mnie to martwiło jakoś specjalnie), ale dobrze byłoby jednak egzystować także poza nim - wirtualnie na przykład :-) Oto jestem więc - jeszcze raz witam serdecznie i pozdrawiam :-) (teraz się uśmiecham, ale niech to nikogo nie zmyli - za jakieś dwa dni zaleje Was fala mojej rozpaczy ;-))
×