Heh, zauważyłam, że to absolutnie żadna nowość na tym forum i że od czasu do czasu każdy będzie miał okazję napisać: "Hej, ja mam dokładnie to samo!" A więc: mam dokładnie tak samo :) I podobnie jak Ty, Katharsis, jestem na studiach, na których mówienie jest bardzo ważne (niech zgadnę - jakaś filologia? :))
A radzę sobie z problemem podobnie jak Justynka: chodzę na terapię. Uważam jednak, że o wiele za późno się na to zdecydowałam. Zawsze zauważałam swój problem, ale jakoś nie wydawało mi się, że on się kwalifikuje do leczenia. Poza tym, wmawiałam sobie, że chodzenie do psychologa oznacza zbytnie skupianie uwagi na sobie. Śmieszne, prawda? :) A nasze problemy jak najbardziej nadają się na terapię i jeżeli ktoś jest chętny i gotowy do pracy, to naprawdę może się wiele nauczyć i wiele w sobie zmienić.
Zgadzam się z Justynką: trzeba się powoli przełamywać i starać się robić rzeczy, które nas przerażają. U mnie działa to tak, że przymuszam się do zrobienia czegoś, czego się boję, a potem - kiedy przekonuję się, że nic złego mi się nie stało - idę za ciosem, staram się jak najmniej myśleć, analizować i nakręcać, i robię kolejne rzeczy. Myślę, że w końcu człowiek przyzwyczaja się do takiego trybu działania, zapomina o strachu i zaczyna żyć normalnie. Mi się to jeszcze nie udało, ale wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze.
Pisanie na tym forum - poza przyjemnością i wielkim przeżyciem - też jest dla mnie formą treningu.
Katharsis - radzę Ci się zastanowić, czy nie warto pójść na terapię. Ja chodzę na grupową i czuję, że bardzo wielu rzeczy uczę się od ludzi z grupy, chociaż oni sobie sami nie potrafią pomóc. Nie mam pojęcia jak to działa, ale działa :) Poza tym - nie ma to jak wsparcie specjalistów.