Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Emetofobicy są mistrzami w powstrzymywaniu się od wymiotów i trwaniu w stanie męczących mdłości. Sama zauważyłąm, że dawniej, kiedy mnie to gnębiło, prawie w ogóle nie wymiotowałam, chociaż mdłości męczyły mnie niemożebnie. Potrafiłam je zwalczać, często męczyć się z faktycznym problemem (jeśli było to prawdziwe zatrucie lub coś gastrycznego), zamiast pozbyć się "balastu". Teraz mam inaczej - nie mam problemu z wymiotami. kiedyś nie myślałam, że jeszcze będę mieć takie podejście: jest mi niedobrze, to jak najszybciej pozbywam się problemu, a nie ładuję w siebie leki, miętę, rumianek i co tam jeszcze, żeby się dłużej męczyć. Zaprawdę powiadam - można się z tego wyleczyć :mrgreen: , a przynajmniej powstrzymać na jakiś okres, bo przecież nie wiem, co się wydarzy w przyszłości, więc spekulować nie będę, czy dolegliwość wróci, czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agata_agata, też myślę, że to wynik upustu emocji... Będzie dobrze...

 

zmęczona_wszystkim, ja nawet nie chcę słyszeć odpowiedzi... :hide: Podejrzewam jaka będzie. Ja sobie wymiotów nie wyobrażam. Pamiętam każdy szczegół z ostatniego razu, mam czasem koszmary senne i odczucia są strasznie realistyczne, budzę się z mdłościami. Nie chcę tego przechodzić... boję się... NIE, NIE, NIE!!! :silence:

Wiem, że pewnie nie taki diabeł straszny jak go malują, że "każdy" to robi, że to pomaga, że daje ulgę, że się nie umiera. Wiem. Ale co z tego, skoro tak okrutnie się boję. Kiedyś bałam się oglądać filmów, jak to się działo odwracałam głowę. Teraz już nie mam tego problemu. Niewielki postęp ale zawsze jakiś... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, mam to samo... A było to jak chodziłam do podstawówki... :oops:

 

Ja wiem, czy taka szokowa... Kiedyś o tym tu pisałam. Brat mi puścił jakiś porno filmik gdzie laski sraja na siebie i rzygają. O dziwo... śmiałam się. Od tamtej pory mnie to nie bierze. Tzn. obrzydza, wiadomo, nie kręci mnie to w żaden sposób ale nie popadam w panikę. Serialowo-filmowe wymioty mnie nie biorą , gorzej gdy się wymiotuje przy mnie, póki co wymiotował mały, przeżyłam. Jutro wesele, boję się, że mąż się upije i... wiesz... Poza tym chyba jutro okres dostanę. Bosko... :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89: To kochana wybaw się i zrelaksuj, ja idę w lipcu na wesele. Poproś męża żeby się kontrolował , mój mąż wie że musi się pilnować choć pare razu mu się zdarzyło, ale on ma refluks żołądka a z tym nigdy nic nie wiadomo, nawet jak dużo nie wypił to było jak było. To wez może sobie już wcześnie rano tabletke albo na noc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, czopa w dupsko zaaplikuję. Już mam taki śluz podbarwiony, ból się zwiększa ale jeszcze czekam... :zonk:

Mąż wie... Był na kawalerskim ostatnio. Spałam jak wrócił ale rano jak dał buziaka poimprezowego, to fuj. Ale nie pił dużo >. Ja miałam tej nocy koszmary... że na tym kawalerskim są dziewczyny i w ogóle... Zżerają mnie kompleksy... :-|

Jutrem też się stresuje... Będzie tyle pięknych, zgrabnych, ładnych kobiet... A ja? Bezbiuściasta wieśniara w zabudowanej różowej sukience, niepijąca, ze skwaszoną miną bo okres. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, a mi myślisz, że nie wstyd? Wiesz jakie są laski. Cycki wypinają, że je pod brodą mają. A ja... no jakąś taką skromność mam wrodzoną. Nigdy nie ubierałam się prowokująco, wyzywająco. Mam staroświeckie przekonanie, że do pokazywania tego co mam jest mąż i nikt inny. Po co mi jakieś głupie uwagi, wzrok? Nie lubię tego. Ale mąż jest facetem i wiem, że woli większe piersi, a ja po schudnięciu wyglądam jak decha. :-| Jestem grubsza, źle, jestem chudsza, źle. Ja się nigdy sobie nie podobałam i nie podobam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89 Mam też tak jak Ty, ja piersi nie mam praktycznie wcale dzieci w podstawówce mają większe:/ ja tyko wiem jak to jest być chudszą bo grubsza nigdy nie byłam a zawsze marzyłam o tym. Ale mąż jest z Tobą podobasz mu się i kocha Cię taką jaką jesteś a te kobitki co lubią cyckami świecić niech se świecą ich sprawa a napewno żadna z nich się głupio nie będzie patrzyła:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

zmęczona_wszystkim, ja nawet nie chcę słyszeć odpowiedzi... :hide: Podejrzewam jaka będzie. Ja sobie wymiotów nie wyobrażam. Pamiętam każdy szczegół z ostatniego razu, mam czasem koszmary senne i odczucia są strasznie realistyczne, budzę się z mdłościami. Nie chcę tego przechodzić... boję się... NIE, NIE, NIE!!! :silence:

Wiem, że pewnie nie taki diabeł straszny jak go malują, że "każdy" to robi, że to pomaga, że daje ulgę, że się nie umiera. Wiem. Ale co z tego, skoro tak okrutnie się boję. Kiedyś bałam się oglądać filmów, jak to się działo odwracałam głowę. Teraz już nie mam tego problemu. Niewielki postęp ale zawsze jakiś... :roll:

 

Nie, nie, żadna terapia szokowa. Tak najzwyczajniej systematyczne branie leków (w moim przypadku paro). Żadnych prowokacji. Któregoś dnia zasnęłam po przejedzeniu się i po obudzeniu się poczułam się źle, w taki sposób, że każdy emetofob wie, że to jest TEN RODZAJ MDŁOŚCI. I okazało się, że ani przed wymiotami, ani po, nie czułam takiego panicznego strachu jak wcześniej. A potem nawet cieszyłam się, że czuję się lepiej. I od tego czasu, jeśli zawiniłam czymś (a mieszałam jedzenie nieraz ostro), to jakoś nie było już tego strachu. Jakiś czas temu miałam poważne zatrucie (albo grypę żołądkową) i trzepało mną przez 2 dni. Obawiałam się trochę, ze po czymś takim strach wróci, a tu nic. Mam więc nadzieję, że jestem na dobrej drodze do rozprawienia się ze strachem przed wymiotami. Więc w moim przypadku zadziałała medycyna, która przytłumiła lęki i jednocześnie sama uświadomiłam sobie absurdalność moich wczesniejszych lęków. Nie twierdzę, że już jestem pod tym względem zdrowa, bo kiedyś też miałam bardzo długi, wieloletni okres przerwy, a cholerstwo wróciło, ale chyba jakoś inaczej podchodzę obecnie do moich strachów. I myślę, że dużą rolę odgrywa w tym brak zwracania uwagi na to, jak zareagują inni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem na lekach, jest lepiej ale szału ni ma. A jeśli chodzi o obawę, jak zareagują inni, to nigdy z tym nie miałam problemu. Zwisało i zwisa mi to nadal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj mnie schizy złapały, ciężki dzień ogólnie miałam, strach nie wiadomo skąd i o co. Dziś rano gorzej, teraz o wiele lepiej, przejechalam dużo samochodem i jakoś tak trochę przeszło.

 

zmęczona_wszystkim - tez chciałabym wierzyć, że mi kiedyś przejdzie, że może to minie, ale ja nie biorę żadnych leków i nie mam zamiaru. Wciąż jestem zdania, że to nie jest taki lęk, który paralizowalby mnie do tego stopnia, bym nie potrafiła nic zrobić. Jest kiepsko, ale nie aż tak źle, by łykać tabsy.

 

Mimo wszystko chciałabym uwierzyć, że będzie lepiej, a za jakiś czas da mi to spokój i ustąpi, chociaż na kilka lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim po jakim czasie paroxetyna u Ciebie zaczęła działać u mnie 2 miesiąc mija i dalej ciężko jest, jak wejdę do większego sklepu to brzuch puchnie, niby mdłości i dławienie się, już myślę żeby mianserynę dodać albo jakiś neuroleptyk, ssri średnio działa i nie wiem czy dalej czekać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, taaa... po ch..., po BYKU się wybawiłam. :evil:

Miałam okres, brzuch bolał, otumaniona środkiem przeciwbólowym, słaba. Mimo to starałam się. Tańczyłam, gadałam, żartowałam, itd. Wcześniej ustaliliśmy z mężem, że koło 2. wracamy, bo źle się czułam. Na sam widok jedzenia mnie mdliło, do tego o suchym pysku byłam, bo niepijąca jestem. Po 2. prosiłam... wracajmy... boli mnie, źle się czuję, zimno mi... On, że chce potańczyć, to mówię, tańcz! Nie bronię ci! Po namowach łaskawie poszedł na jeden taniec. Potem siedział ze mną,, zamulał, patrzył na inne pary... Ja czekałam, coraz mocniej szczękałam zębami, gardło zaczęło boleć. Suma sumarum dotarliśmy do domu przed 5tą. Byłam umarznięta na kość, miałam dreszcze, ból gardła, brzuch bolał...

Od soboty leżę w łóżku tak się doziębiłam. Jeszcze w sobotę usłyszałam od niego, że jesteśmy smutną parą, niespontaniczną, że inni się cieszą życiem, itd. To mu powiedziałam, że jakby on tak się czuł jak ja, siedział o suchym pysku cały wieczór, to ciekawe jak by się zachowywał. Poryczałam się i żałowałam, że poszłam. Powinnam była sobie bez gadania o 2. zamówić taxę i jechać, nie patrząc na niego. Widać on ma w dupie mnie i moje samopoczucie. Towarzystwo ważniejsze. Odniosłam wrażenie, że przeze mnie się nie wybawił, itd. Nie chciałam iść, poszłam dla niego, starałam się. Nie narzekałam, bawiłam się. Ale ból, zimno i zmęczenie sprawiło, że chciałam wracać . Widać to nie było ważne... Ba, można mi było jeszcze dokopać jak to sprawiam, że nasz związek wydaje się nudny i nieszczęśliwy.

Mógł sobie znaleźć bardziej rozrywkową. Ja go się o oświadczyny nie prosiłam.

Także dziękuję za pamięć Kasiu ale było do dupy. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich zgromadzonych. U mnie ostatnie dni byly stresujace ze wzgledu na skomplikowane relacje z partnerem. Jednak dzisiaj bylo miedzy nami dobrze i dzisiaj dopadla mnie biegunka! Oczywiscie dla mnie to znaczy nic innego jak grypa zoladkowa. Wiec tak sie nakrecilam, ze doszly do tego potworne mdlosci i sciskanie w gardle. Dzisiaj generalnie chcialabym zasnac i sie juz nie obudzic. Potwornie sie boje nocy! Co prawda czuje sie zle od godziny 13 a nie wymiotowalam ale jestem sparalizowana. Lęk mnie wyklucza z zycia. Jezu niech ktos mi powie czy ta cholerna biegunka moze byc ze wzgledu na wczesniejsze stresowe sytuacje czy to juz jest grypa.. ja zwariuje. Mam chec lezec i plakac..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agata_agata, OCZYWIŚCIE, że to nerwy! Ja potrafiłam sikać dupą i zwijać się z bólu brzucha kilka-naście miesięcy! Dzień w dzień, niejednokrotnie po kilka razy. Nie była to grypa, nie był to rak, nie były to owrzodzenia, nie było to nic innego niż cholerne nerwy. Zapomniałam dodać, mdłości mordowały mnie od rana do nocy, w czasie biegunek jeszcze mocniej. Temperatury nie masz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agata_agata, nerwy, nerwy, nerwy! A nawet jeśli to jakaś wirusuówka, to ona najczęściej objawia się własnie biegunką i tyle. Popijaj spokojnie colę i zarzuć jakieś probiotyki.

 

A ja jestem na wakacjach. To znaczy jutro wracam i już nawet się cieszę. Mam mieszane uczucia czy ten wyjazd to był dobry pomysł, z jednej strony cieszę się, że się przemogłam i się nie dałam, z drugiej żołądek i mdłości jednak nieco zrujnowały mi czas :? Dziś mam gorszy dzień, ale przynajmniej jestem opalona :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, ha! Zazdraszczam opalenizny... :105:

Korzystaj Słońce i nawet tu nie zaglądaj tutaj do powrotu! :nono: Rozumiemy, że tęsknota jest ogromna ale nie ma co się nakręcać niepotrzebnie. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agata_agata, skoro temperatura w normie to wszystko gra! :) Ta klucha to wypisz wymaluj nerwowa, ja ją mam od pewnego czasu niemal ciągle, mam wrażenie, że albo mi zaciska gardło, albo wręcz je drażni przez co "ciągnie" mnie na wymioty. Zawsze przy okazji kluchy pojawia się też totalna suchość w pysku. Validol powinien na to pomóc - masz? Dość szybko ujarzmia kluchę :)

Wiem co czujesz, ja dziś zjadłam 1 francuskiego rogalika, leżę w łóżku, reszta ekipy poszła na ostatnią kolację i spacer :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, jezu ja nie wiem co to bedzie jezeli tak ma wygladac nasze zycie.. moja babcia ma 75lat a ja sie do jej zdrowia dorównać nie moge. Ja przez tą całą nerwice zdziadzialam.. są momenty, ze czuje sie dobrze. Ale są takie momenty jak dzis, ze panika mnie ogarnia i jestem niemal pewna, że dzis to juz na pewno mi sie nie uda powstrzymac wiadomo czego..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×