Skocz do zawartości
Nerwica.com

BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie


sbb88

Czy wierzysz w Boga?  

52 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy wierzysz w Boga?

    • Tak, jestem wyznawcą kościoła latającego potwora spaghetti
      0
    • Tak, wierzę w Boga (hinduista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (judaista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (muzułmanin)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (chrześcijanin-inny odłam)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (protestant)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (prawosławny)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (katolik)
      19
    • Tak, jestem rycerzem Jedi
      2
    • Tak, ale go nie lubię (satanista, nihilista)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (wyznaję inną religię)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (ale nie wyznaję religii)
      2
    • Przykładam marginalne znaczenie do koncepcji Boga (buddysta)
      1
    • Tak, wierzę w Boga bezosobowego (deista/panteista itp.)
      6
    • Nie mam zdania/Niezdecydowany (agnostyk)
      9
    • Nie, Bóg nie istnieje (ateista)
      19


Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli tzw. niepraktykujący katolik, który nie bierze czynego udziału w kulcie i praktykach religijnych (ale figurujący w księgach), lub słaby ateista (jak to ująłeś podszywający się pod katolika; nie będący apostatą) zechce wziąć ślub kościelny (dla świętego spokoju własnego, małżonki, babci Eli czy sąsiadki spod 3ki) prawdopodobnie nie napotka żadnych komplikacji w dopełnieniu tejże "formalności". Jeśli silny ateista, apostata, który dobrowolnie przyjął na siebie ekskomunikę czyli wykluczenie ze wspólnoty religijnej, bezwyznaniowiec czy innowierca zechce wziąć ślub kościelny (zakładamy, że w dalszym ciągu dla świętego spokoju małżonki, babci Eli czy sąsiadki spod 3ki) z osobą z wiary katolickiej - pojawia się kłopot. Raz, że musi uzyskać zgodę odpowiednich organów kościelnych, dwa, że oboje małżonków musi zatwierdzić pisemne oświadczenie, które stwierdza, że wszystkie ich dzieci będą wychowywane w wierze katolickiej (nieważne czy drugi z małżonków jest ateistą, muzułmaninem, buddystą czy rycerzem Jedi), a trzy, że przysięgę małżeńska przed Bogiem wypowiada wtedy tylko jeden z małżonków (katolik). Kościół zgadza się na małżeństwa mieszane i całkiem sporo ich udziela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie będący apostatą

Eh, ja mam już co trzeba, pół roku zbieram, a właściwie to od 18 roku życia (mam już metrykę) bo ciągle coś wypada a problem jest banalnie prosty - świadkowie...

Wszyscy się boją, że kościół ich za to, że są świadkami ukarze :lol::lol::lol: To jest przykład władzy nad ludem :lol::lol::lol:

 

Postaram się do końca roku wreszcie załatwić sprawę. Uwżam że każda osoba nieidentyfikująca się z kościołem, religią i Bogiem nie powinna być hipokrytą i powinna jak najszybciej dokonać apostazji. O ile w dużych miastach to nie problem (łatwo znaleźć świadka choćby za pomocą polskiej portalu o apostazji), to w małych miejscowościach lub co gorsza na wsi już nie jest tak ciekawie ; p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Midas, Pewnie masz rację. ;) W większości się z Tobą zgodzę. No może poza tym, że ateizm jest łatwy w praktykowaniu. Zależy jak dla kogo. Dla antymoherowego gimnazjalisty, rzucającego gumą do żucia w księdza i żyjącego według dewizy "Boga nie ma, a więc hulaj dusza - piekła nie ma" - raczej tak. Dla kogoś kto interesuje się religioznastwem, roztrząsa zagadnienia związane z filozofią, metafizyką, ontologią i etyką - już niekoniecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No może poza tym, że ateizm jest łatwy w praktykowaniu. Zależy jak dla kogo.

Dlaczego?

Hmm jak sprawdziłam w googlu co znaczy "ontologia" to rzeczywiście to jest skomplikowane... wszystkie dowody i wywody na temat życia, ludzi itd. to tylko teorie, dorabiające jakieś naukowe filozofie to tego co najpiękniejsze - życia samego. Ja zrezygnowałam z wgłębiania się w filozofię bo na niczym się to nie kończy a teorii jest mnóstwo, z których żadna nie odzwierciedli w 100% rzeczywistości.

Życie jest tu, blisko, tak samo Bóg - można go odnaleźć w stajence, w modlitwie, w sercu. Nie trzeba daleko szukać.

Nie oznacza to że nie interesuje mnie nauka - tyle że tego tematu nigdy nie zgłębiałam - ale najciekawsze to dla mnie fizyka - z czego składa się materia (bo okazuje się że wcale nie z materii :P) oraz prapoczątki cywilizacji - jak to się stało że z prymitywnych małpoludów założyliśmy wielkie cywilizacje? Przynajmniej te dwa tematy jak dla mnie odnoszą się jakoś do religii :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zrezygnowałam z wgłębiania się w filozofię bo na niczym się to nie kończy a teorii jest mnóstwo, z których żadna nie odzwierciedli w 100% rzeczywistości.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pragmatyzm

http://pl.wikipedia.org/wiki/Instrumentalizm

 

Po co więcej, a tym bardziej bzdury pokroju G. Berkeleya?

To są konkretne nurty, a nie gdybynie typu "Gdyby Maryna miała zgarbniejszą dupę".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, czytałem o tym. :D Jeszcze z ciekawszych jest Zakon Rycerzy Jedi w UK, Wyznawcy Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, Kościół Niewidzialnego Różowego Jednorożca, Bractwo Smakoszy Piwa i coś tam jeszcze. :P

 

Ale Ci z tym Ctrl+C i Ctrl+V fajnie mają. Pewnie główny dogmat wiary to "Bierzcie i kopiujcie z tego wszyscy". :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No może poza tym, że ateizm jest łatwy w praktykowaniu. Zależy jak dla kogo.

 

Życie jest tu, blisko, tak samo Bóg - można go odnaleźć w stajence, w modlitwie, w sercu. Nie trzeba daleko szukać.

 

 

Ja też tak uważam, chociaż rozumiem to jeszcze szerzej.

Bez Boga nie było by mnie już na tym świecie.

Tyle razy przetrwałam tylko dzięki modlitwie i przeświadczeniu, że jest ojciec w niebie, który mnie kocha, bo na ziemi nikomu nie jestem potrzebna. Może to tylko moje urojenia, ale "mój" Bóg pomógł mi przetrwać wiele wyjątkowo ciężkich chwil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Bierzcie i kopiujcie z tego wszyscy". :twisted:

To jest bowiem treść moja, która przez was i przez wielu będzie skopiowana. Amen.

 

 

 

Filozofia życiowa zamiast religii. Nawet jeżeli ta 'filozofia' jest ściśle powiązana z "Bogiem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Np. buddyści, taoiści czy konfucjaniści w ogóle nie przykładają wagi do koncepcji osobowego Boga i żadnego nie wyznają, a są na zdecydowanie wyższym poziomie rozwoju duchowego i transcendencji niż przeciętny zachodnioeuropejski "czciciel". Właściwie to bardziej systemy filozoficzne niż religie. Daleki Wschód zawsze był synonimem duchowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No może poza tym, że ateizm jest łatwy w praktykowaniu. Zależy jak dla kogo.

 

Życie jest tu, blisko, tak samo Bóg - można go odnaleźć w stajence, w modlitwie, w sercu. Nie trzeba daleko szukać.

 

 

Ja też tak uważam, chociaż rozumiem to jeszcze szerzej.

Bez Boga nie było by mnie już na tym świecie.

Tyle razy przetrwałam tylko dzięki modlitwie i przeświadczeniu, że jest ojciec w niebie, który mnie kocha, bo na ziemi nikomu nie jestem potrzebna. Może to tylko moje urojenia, ale "mój" Bóg pomógł mi przetrwać wiele wyjątkowo ciężkich chwil.

Bóg żydowski cieśla-zoombie i wielki Judeo-chrześcijański bóg absolut ? haha

Tak jak dziecko wyrasta z bajek, tak społeczeństwo powinno dojrzeć i zostawić te bzdury.

NIe ma takich bogow spójrz na świat co cię otacza. Taki bóg to marzenie każdego człowieka, dobry sprawiedliwy blebleble... jednak takiego nie ma, jest to tylko dzialanie wyobraźni, piekne wyobrażenie co ułatwia życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Bóg żydowski cieśla-zoombie i wielki Judeo-chrześcijański bóg absolut ? haha

Tak jak dziecko wyrasta z bajek, tak społeczeństwo powinno dojrzeć i zostawić te bzdury.

NIe ma takich bogow spójrz na świat co cię otacza. Taki bóg to marzenie każdego człowieka, dobry sprawiedliwy blebleble... jednak takiego nie ma, jest to tylko dzialanie wyobraźni, piekne wyobrażenie co ułatwia życie.

 

Był czas że też tak myślałem,właściwie był to też czas w którym byłem w najgłębszym depresyjnym dołku,właściwie moja depresja zaczęła się od rezygnacji z wiary.Ale nie o tym.

To prawda że dobry,sprawiedliwy kochający Bóg to marzenie człowieka.To prawda że liudzie chcą wierzyć w takiego Boga i często sami sobie wmawiają to że taki Bóg istnieje,żeby im było łatwiej żyć.

Tyle że to że ludzie wmawiają sobie Boga,nie oznacza że Boga nie ma.

Głównym wątkiem jest samo pytanie czy Bóg istnieje,czy wszechświat powstał sam.Jeśli dopóścimy hipoteze Boga,która skądinąd jest bardzo prawdopodobna,to koncepcja Boga osobowego nasuwa się sama.Trudno uwierzyć w Boga który jest wszech inteligentny,na tyle by zbudować nieprawdopodobnie złozony wszechświat i zarazem na tyle głupi że nie jest świadomy własnego istnienia,nie jest osobowy,nie rozumie że istnieje.To apsurt jak pisał jasio śmietana.No a jeśli przyjmiemy koncepcje boga osobowego to mozna uznać za prawdopodobne to że Bóg objawia sie ludziom,skoro są jedynymi istotami na tej planecie które w ogóle mają konccepcje Boga,które go poszukują.Także ja dziś się pomodle,pierwszy raz od lat,do takiego Boga jakiego znam,do kościoła nie pójde ,ale cicho wierze że ktoś może patrzy na mnie z góry i czasem mi kibicuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

( Dean )^2 cały czas myślisz:) rusz się do Dominikanów i sprawdź może Cię się spodoba:P

 

P.S. Odzywaj się częściej na gg :P

No cóż będę chyba powoli zbierał sie do działania:P już umówiłem się na piwo z jednym facetem który zna się na bogu i tak pogadamy o całej tej koncepcji i wierze.Ja mam niby bronić ateizmu ale nie wiem czy wytrwam w ateizmie do tego czasu:P

P.S: No odzywałbym się ale jak zawsze sesja mnie zaskoczyła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Część z nas ma myśli samobójcze, część za sobą próby samobójcze...czasami wydaje nam się, że po śmierci nie ma juz nic, Bóg nie istnieje i w związku z tym trafienie do piekła w wyniku samobójstwa jest niemożliwe...ja nie chcę nikogo straszyć...sama przechodzę jakiś kryzys światopoglądowy....ale dziś trafiłam na to:

"Gdy ludzie dziś, na tej ziemi, dążą do szczęścia i pokoju, to poszukują jakiejś tajemnej formuły.

Tracą przez to czas, by w swoim życiu zdobyć tajemnicę szczęścia, materialnych korzyści i pokoju. Wymyślają

nowe sposoby, idee, które wszystkie pobudzane są poprzez plany stania się bogatymi. Niezależnie

od wszystkich przedstawianych argumentów, z których większość opiera się na sterowanym psychologicznie

idealizmie, po prostu jest niemożliwe, abyście osiągnęli pokój i radość w waszym życiu, jeżeli nie uwierzycie

w Boga,Wiecznego Ojca.

On jest Jedynym Ofiarodawcą życia. Jeśli nie zbliżycie się do Niego, pozostaniecie duchowo pustymi.

Tym z was, którzy spędzają wiele czasu próbując zaprzeczyć Mojemu istnieniu, mówię: Marnujecie wasz

czas ścigając złudzenia, które się nigdy nie potwierdzą. Wasz zawzięty sprzeciw dla uznania waszego

Stwórcy, Najwyższej Istoty, która stworzyła ten świat, zaprowadzi was do otchłani wiecznej ciemności.

Wielu ludzi jak wy, którzy w swoim życiu niezwykle długo zaprzeczali egzystencji Boga poprzez rozprzestrzenianie

kłamstwa, że takiej Istoty jak Bóg Ojciec w ogóle nie mogło być, znajduje się teraz, niestety

z własnego wyboru, w głębinach piekieł. Nie pozwólcie, by tak się stało z waszymi duszami, w piekle, gdzie

tych, którzy tam trafiają cierpienie pali tak, jakby dotykało jeszcze żywych ciał.

Szatan śmieje się z waszej ignorancji. Gdy zaprzeczacie Bogu, zaprzeczacie też waszemu prawu doWiecznego

Szczęścia. Jest to, to samo wieczne szczęście, którego nieustannie szukacie na tym świecie. Ale ono

nie może być zdobyte na Ziemi. Nie przeżywajcie nigdy swojego ziemskiego życia tak, jak gdyby to była

jedyna część cyklu waszego istnienia, gdyż tak nie jest.

Wasza właściwa ojczyzna znajduje się w Rajuz e Mną.

Wasz kochający Zbawiciel Jezus Chrystus"

(Publikowane proroctwa dotyczą zbliżającego się wydarzenia które zostało nazwane „Ostrzeżeniem”. Proroctwa

te otrzymała wizjonerka z Europy, który twierdzi że otrzymuje przesłania w czasie od 9 listopada

2010 do teraz. Proroctwa dotyczą globalnych wydarzeń, miedzy innymi zmian klimatycznych, przewrotów

politycznych, kryzysu bankowego i wzrostu władzy antychrysta. Jedna z pilnych wiadomości odnosi się do

zdarzenia mistycznego, które odbędzie się w świecie wkrótce.Wydarzenie opisane przez Jezusa Chrystusa

jako ostrzeżenie, oświetlenie sumienia jako akt miłosierdzia. Wydarzenie to będzie doświadczane przez

każdego człowieka na świecie w wieku powyżej 7 lat. To będzie bardzo silny akt i nikt nie będzie mógł go

zignorować. Każdy uświadomi sobie, że Bóg istnieje i każdy pozna swoje grzechy, które ukażą się w oczach

Boga. Ludzie, w tym ateiści wreszcie zrozumieją, że Bóg istnieje. Ten dar będzie zachęcać ludzi do ponownej

oceny swojego życia i prosić Boga o przebaczenie.)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam...ja w ogóle słabo się znam na tych róznych opcjach forów...wiem tylko jak pisać posty:)

To dodam jeszcze coś...coś, co mnie poruszyło w moim kryzysie:

Prawdy, że istnieje Niebo, Czyściec i Piekło.

Wielu moich, mających dobre intencje, wyświęconych sług Kościoła, bardzo długo nie kładło nacisku na

te nauki. Ciąży na nich wstyd. Płaczę z powodu ich cierpienia, ponieważ wielu z nich tak naprawdę w piekło

nie wierzy. Więc jak mogą głosić kazania o horrorze, jakim jest piekło? Nie mogą, ponieważ wielu z nich

wybrało łatwą odpowiedź: „Bóg jest zawsze miłosierny. Nigdy nie wysłałby was do piekła. Czy wysłałby?”

Odpowiedź brzmi: nie – nie zrobiłby tego. To prawda, bo On nigdy nie mógłby odwrócić się od Swoich

Dzieci. Ale rzeczywistość jest taka, że wiele, wiele dusz zablokowanych przez grzech śmiertelny, do którego

popełnienia zostały skuszone, uzależnia się od swoich grzechów, raz za razem. Bez przerwy, i znowu.

Znajdują się one w takiej ciemności – wygodnej wewnątrz ich własnej niemoralności — że nadal kontynuować

będą wybór tej ciemności, nawet po śmierci. Nie mogą być wtedy uratowane. Wybrały tę drogę z

własnej wolnej woli, daru od Boga, w który On nie może ingerować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Część z nas ma myśli samobójcze, część za sobą próby samobójcze...czasami wydaje nam się, że po śmierci nie ma juz nic, Bóg nie istnieje i w związku z tym trafienie do piekła w wyniku samobójstwa jest niemożliwe...

 

W świetle współczesnych nauk Kościoła Katolickiego jeśli samobójstwo jest aktem altruistycznym (poświęceniem samego siebie, aby ocalić życie drugiego człowieka), efektem ingerencji diabelskiej (np. opętanie), lub wynikiem przewlekłego stresu, depresji albo choroby psychicznej czy jakiegokolwiek zaburzenia czynności psychicznych - nie jest uznawane za grzech ciężki (śmiertelny) i nie grozi zań wieczne potępienie (piekło).

 

Zatem kolokwialnie mówiąc, jeśli ktoś podczas epizodu depresyjnego palnie sobie w łeb to nadal ma szansę na zbawienie - czyściec, niebo i te sprawy. Swoją drogą cóż za wspaniałomyślność ze strony KK, że po kilkunastu wiekach zmienili przepis. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś wszystkie choroby psychiczne były uważane za opętania więc samobójstwo z powodów zdrowotnych odpadały. Zdrowy psychicznie człowiek nie popełnia samobójstwa czyli wychodzi na to że odebranie sobie życia nie jest przeszkodą w wniebowstąpieniu. Kiedyś wyczytałem w biblii że do nieba trafi 144 tys ludzi biorąc pod uwagę 2 mld dzisiejszych Chrześcijan plus ileś tam mld nieżyjących już na przestrzeni 20 wieków i przyszłych to szansa na dostanie się do nieba jest bliska zeru. No ale niektórzy powiedzą że ta liczba to tylko symbol.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W świetle współczesnych nauk Kościoła Katolickiego jeśli samobójstwo jest aktem altruistycznym (poświęceniem samego siebie, aby ocalić życie drugiego człowieka), efektem ingerencji diabelskiej (np. opętanie), lub wynikiem przewlekłego stresu, depresji albo choroby psychicznej czy jakiegokolwiek zaburzenia czynności psychicznych - nie jest uznawane za grzech ciężki (śmiertelny) i nie grozi zań wieczne potępienie (piekło).

 

Zatem kolokwialnie mówiąc, jeśli ktoś podczas epizodu depresyjnego palnie sobie w łeb to nadal ma szansę na zbawienie - czyściec, niebo i te sprawy. Swoją drogą cóż za wspaniałomyślność ze strony KK, że po kilkunastu wiekach zmienili przepis

A możesz podać konkretny przepis Prawa Kanonicznego czy nie wiem czego, który tak mówi?

Trzeba chyba rozróznić (tak sobie myślę) człowieka w psychozie, który nie wie co robi i się zabija od człowieka w depresji, który oczywiście straszliwie cierpi, ale ma wolną wolę i świadomość...z tego co ja rozmawiałam z księżmi i zakonnicami w czasie moich rozlicznych chwil, gdy myślałam, że już dłużej nie wytrzymam, to chyba Kościół to obecnie zostawia Bogu i nie wypowiada się jakoś ostatecznie czy ten człowiek zostanie zbawiony czy potępiony. Zalegalizowanie samobójstwa przez Kościół oznaczałoby tym bardziej zalegalizowanie eutanazji, a przecież Kościół tego nie dopuszcza w żadnym wypadku.

Co do łatwego zakładania, że na pewno będzie się zbawionym, bo ma się zaburzenia psychiczne to byłabym ostrożna...czy nie mamy tych zaburzeń BO się oddaliliśmy od Boga? W moim przypadku np. nie byłabym tego taka pewna

Co do 144 tys. wybranych to chyba naprawdę symbol, nie chcę się wypowiadać jako expert, ale Apokalipsa św. Jana jest bardzo "tajemniczą" księgą pełną symboli i trzeba by przestudiować cały kontekst histroyczny, odwołania do starego Testamentu, mentalność Żywdów i w ogóle mnóstwo spraw, żeby to interpretować...to chyba logiczne, bo na pewno każdy pamięta jak trudne było czasem na polskim zanalizowanie zwykłego wiersza...wszystko trzeba badać w kontekście, w którym powstawało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ci którzy narodzili się i żyli przed przyjściem na świat Jezusa Chrystusa i przed jego Zmartwychwstaniem mieli po prostu pecha, bo nie mogli przystąpić do chrztu, przez co nie mogli zmazać grzechu pierworodnego i z tego powodu trafili do limbus patrum. Gdy po śmierci na krzyżu Chrystus zstąpił do piekieł to rzekomo uwolnił przebywających w otchłani piekielnej ludzi spod władzy szatana, ale w Biblii nie ma informacji na ten temat.

 

Podobnie do niedawna wyglądał status dzieci nieochrzczonych, które zmarły np. podczas porodu czy na krótko po urodzeniu. Według nauczania Kościoła Katolickiego takie dzieci, jako że nie otrzymały podczas chrztu łaski uświęcającej (przez co nie doszło do zmazania grzechu pierworodnego i przywrócenia indywidualnej unii z Bogiem), po śmierci trafiają do piekła. A właściwie do limbus puerorum, czyli do otchłani, która stanowi część piekła i w której ludzie co prawda nie doświadczają mąk i cierpienia, ale nie mają też żadnego kontaktu z Bogiem. Dopiero w 2007 Międzynarodowa Komisja Teologiczna wydała nieoficjalny dekret, w którym stwierdziła, że dzieci nieochrzczone jednak mogą dostąpić nieba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientis, tak, ja też mam te rózne wątpliwości...nie jest żadną tajemnicą, że Kościół przez wieki popełniał błędy...że nawet wielu swiętych cierpiało przez te błędy ( np. jak traktowany był. św. Ojciec Pio), nie wspomnę o wielu zwykłych ludziach...ja to wszystko wiem, do tego przez tą pustkę toalną i cierpienie, które trwa nieprzerwanie kilka lat zadaję sobie bardzo poważne pytania o Boga. Ale nigdy chyba nie stwierdzę z całą stanowczością, że Boga nie ma, bo z całym szacunkiem chyba tylko idiota może tak powiedzieć - nie ma matematyczngeo dowodu na istnienie/nieistnienie Boga. Ja zawsze kierowałam się tzw. Zakładem Pascala, a poza tym uważam, że religia katolicka ma najwięcej miłości do człowieka, najlepsze zasady itd.

W swoim sercu wierzę i mam nadzieję, że Bóg jest Miłoscią i że wg tej miłości będzie osądzał każdego człowieka biorąc pod uwagę na ile ten człowiek miał szanse Boga poznać i jak postępował.Bo może ktoś się wychował w Chinach albo w buszu i nigdy Ewangelii nie mógł poznać, ale po prostu był dobrym człowiekiem. I mam nadzieję, że będzie zbawiony.

Tak naprawde trudniej mamy my, którzy Ewangelię znamy i którzy nawet jeśli mamy wątpliwości to zobowiązani jesteśmy do szukania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stonka, Nigdzie nie napisałem, że Kościół Katolicki "zalegalizował" samobójstwo. Kościół nadal wierzy, że życie ludzkie nie jest własnością człowieka i tylko Bóg może decydować o jego zakończeniu. Ale w minionych wiekach traktowano samobójstwo bezwzględnie, bezwarunkowo jako grzech ciężki (śmiertelny), czyli samobójca nie miał żadnych szans na dostąpienie nieba. Współcześnie KK uważa, że samobójca może osiągnąć zbawienie i w ogóle może nie dojść do popełnienia grzechu ciężkiego, jeśli w grę wchodzą wyżej wymienione okoliczności łagodzące. Co nie oznacza, że osiągnie je na pewno, ale istnieje taka możliwość. Stosowne informacje znajdują się w KKK, gdzie KK poleca takie przypadki Bożemu miłosierdziu i mądrości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×