Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak przestać się bać szeptów?


Gość Dziewięćdziesiąt Cztery

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery

Boję się jak ludzie obok mnie mówią coś do siebie cicho, bo jeszcze 2 tygodnie słyszałem czasem jak ktoś w takich rozmowach wymawia szeptem moje imię i nazwisko oraz słowo "policja", raz nawet słyszałem jak ktoś mówi mój numer pesel i to było przerażające. Wrażenie bycia obserwowanym 24/7.

 

Dzisiaj jest już trochę lepiej, ale nadal boję się kiedy ktoś mówi szeptem cokolwiek gdzieś, zwykle nie ruszam się bez słuchawek, a jak w pracy ktoś mówi coś szeptem, to zatykam uszy, bo się boję, że usłyszę znowu to co wtedy, strasznie mi to zryło psychę. To jest uciążliwe, bo pracuję w korporacji, gdzie jest pełno ludzi. Chyba czas zmienić pracę na jakąś samotniczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery

@acherontia styx @Jurecki Teraz nic nie słyszę, jest ok, tylko boję się, że to się zacznie znowu. Nie chciałbym bardzo tego przyzywać jeszcze raz. Te szepty mi zostały w pamięci i teraz mnie przerażają, mimo że nie słyszę w nich swoich danych. To było coś strasznego.

Edytowane przez Dziewięćdziesiąt Cztery

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery
Godzinę temu, Jurecki napisał(a):

Te szepty to twoje myśli które słyszysz bo jesteś chory poważnie.

 

Wiem (przynajmniej teraz, bo wtedy uważałem, że to się dzieje naprawdę) i właśnie nie chcę znowu w taki stan wpaść. Dlatego mnie te szepty przerażają, bo przypominają mi o tym co się działo. 

 

Godzinę temu, ToddPL napisał(a):

Wejdź na leki albo zmień leki

 

Biorę codziennie od 2 tygodni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Dziewięćdziesiąt Cztery napisał(a):

 

Biorę codziennie od 2 tygodni.

No to nie mam dla ciebie dobrych informacji, bo optymistycznie pierwsze efekty osiągniesz po kilku miesiącach, najwyżej pół roku (jeżeli masz dobrze dobrane leki). Możesz też brać leki uspokajające typu Xanax albo afobam (ale afobam chyba lepszy) Ale raz na jakiś czas, żeby się nie uzależnić (czytaj ulotki). Możesz też iść do psychologa, ale raczej maksymalnie raz w miesiącu, bo częściej to strata kasy, a nawet może ci zaszkodzić. Na tak silne OCD nie zaleca się raczej psychoterapii, tak samo jak w przypadku silnej depresji. Czekaj na efekty brania leków. Nie wiem jak bardzo ci to przeszkadza, ale myślę, ze ucieczka od problemów (praca) to słaby pomysł. Chociaż łatwiej mówić, częściej zrobić ;) Więc rób jak uważasz 

Edytowane przez ToddPL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Dziewięćdziesiąt Cztery napisał(a):

 

Wiem (przynajmniej teraz, bo wtedy uważałem, że to się dzieje naprawdę) i właśnie nie chcę znowu w taki stan wpaść. Dlatego mnie te szepty przerażają, bo przypominają mi o tym co się działo. 

To nie myśl o tym. Zauważyłam że się za bardzo nakręcasz i sam sobie wyszukujesz ciągle problemy i choroby 🙆 dział hipochondria byłby dobry dla ciebie 😅 sorki ale tak niestety ja to widzę.

 

Leki bierzesz pod niedawna. Pamiętam twoje wpisy na początku i uwierz że widać już różnice, tylko nie nakręcaj sam siebie ciągle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery
27 minut temu, Szczebiotka napisał(a):

To nie myśl o tym. Zauważyłam że się za bardzo nakręcasz i sam sobie wyszukujesz ciągle problemy i choroby 🙆 dział hipochondria byłby dobry dla ciebie 😅 sorki ale tak niestety ja to widzę.

 

Leki bierzesz pod niedawna. Pamiętam twoje wpisy na początku i uwierz że widać już różnice, tylko nie nakręcaj sam siebie ciągle.

 

Niestety tego sobie nie wmawiam, naprawdę mam wpisane w papierach "epizod ciężkiej depresji z objawami psychotycznymi" 😔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Dziewięćdziesiąt Cztery napisał(a):

 

Niestety tego sobie nie wmawiam, naprawdę mam wpisane w papierach "epizod ciężkiej depresji z objawami psychotycznymi" 😔

Ja mówię o czymś innym. Zamiast się cieszyć że zaczyna być lepiej to wracasz do tamtego, szukasz sobie chorób itp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.08.2023 o 18:06, Dziewięćdziesiąt Cztery napisał(a):

Niestety tego sobie nie wmawiam, naprawdę mam wpisane w papierach "epizod ciężkiej depresji z objawami psychotycznymi"

Jest to poważna choroba ale przestań żyć diagnozami. To naprawdę straszne, co słyszysz, bo mam podobnie. Ale przestałam zwracać na diagnozy, chodzę na terapię i przestałam się identyfikować z chorobami i żyć. Po prostu żyć pomimo złego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery
1 godzinę temu, cynthia napisał(a):

Jest to poważna choroba ale przestań żyć diagnozami. To naprawdę straszne, co słyszysz, bo mam podobnie. Ale przestałam zwracać na diagnozy, chodzę na terapię i przestałam się identyfikować z chorobami i żyć. Po prostu żyć pomimo złego.

 

E tam poważna, czuję się ok. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o moje głosy, moja dawna psychiatra i mój nowy tak samo, powiedzieli, że czasami tak już jest, że objawy nie znikają mimo brania leków. I że jeśli nie są to myśli o krzywdzeniu siebie lub kogoś, to trzeba z tym jakoś żyć. To mnie bardzo uspokoiło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, ToddPL napisał(a):

 

Omg XD To było nawiązanie do tego, że ludzie nie zdają sobie sprawy ze swojej hipochondrii i wstawiają posty do działu "schizofrenia" z objawami typowych zaburzeń lękowych. I chodzi mi o to, że gdyby każdy post z przesadzonymi objawami był przenoszony do hipochondrii to wszystkie inne subfora byłyby puste. To jest zwykły żart, a wy to odebraliście dziwnie personalnie. Następnym razem będę bardziej uważał ;) I wstawiał bardziej oczywiste posty tak, żeby każdy zrozumiał 

To ja się wypowiem. Widocznie mało czytasz postów kolegi, bo jego hipochondria dotyczy tak, że prawie wcale 🙃 autor tematu ma epizod psychotyczny za sobą, a że sam się porządził w lekach to powoli znowu wkracza na tę ścieżkę. 

Polecam na przyszłość nie zakładać czegoś o kimś na podstawie kilku postów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.09.2023 o 19:14, mienta napisał(a):

Jeśli chodzi o moje głosy, moja dawna psychiatra i mój nowy tak samo, powiedzieli, że czasami tak już jest, że objawy nie znikają mimo brania leków. I że jeśli nie są to myśli o krzywdzeniu siebie lub kogoś, to trzeba z tym jakoś żyć. To mnie bardzo uspokoiło.

miałam znajomą, która do 40. była osobą całkowicie normalną, schludną, obowiązkową, a potem nagle zaczęła słyszeć głosy, wydawało jej się, że ktoś ją wiecznie podgląda, okrada, znęca się nad  nią. Poszła do psychiatry, ten z miejsca przepisał jej leki, po których było coraz gorzej, dziewczyna trafił do szpitala, gdzie leczyli ją lekami, nikt nie robił jej terapii, nie interesował się jej sytuacją życiową. Po kilku latach diagnozowania u niej schizofrenii i psychozy maniakalną-depresyjnej okazało się, że przyczyna tych głosów może być całkiem realna: dziewczyna w wieku 40. lat urodziła nieślubne dziecko (z żonatym mężczyzną), sprawa się rozeszła po okolicy i ludzie zaczęli okazywać jej swoją dezaprobatę, nic bezpośrednio, raczej szepty, znaczące spojrzenia itp. Najgorsza była jej ciotka, która mieszkała obok i którą spotykała kilka razy dziennie. Baba była naprawdę straszna, pełna nienawiści, z miną jak jakiś bandzior, przy każdym mijaniu tej dziewczyny wpatrywała się w nią z taką miną, że ciarki chodziły po plecach (sama ją widziałam). Dziewczyna mając pewne poczucie winy z powodu nieślubnego dziecka i romansu z żonatym i pod wpływem tych nienawistnych spojrzeń zaczęła fiksować. Gdyby psychiatra ją wypytał o sytuację, zamiast zapisywać jej leki, może dałoby się to zahamować. Niestety, leki wykończyły ją psychicznie i fizycznie. Oczywiście, nie odradzam brania leków, ale terapia w niektórych wypadkach, gdzie przyczyna problemów psychicznych wynika z sytuacji życiowej chorego, jest lepsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, gre-ta napisał(a):

miałam znajomą, która do 40. była osobą całkowicie normalną, schludną, obowiązkową, a potem nagle zaczęła słyszeć głosy, wydawało jej się, że ktoś ją wiecznie podgląda, okrada, znęca się nad  nią. Poszła do psychiatry, ten z miejsca przepisał jej leki, po których było coraz gorzej, dziewczyna trafił do szpitala, gdzie leczyli ją lekami, nikt nie robił jej terapii, nie interesował się jej sytuacją życiową. Po kilku latach diagnozowania u niej schizofrenii i psychozy maniakalną-depresyjnej okazało się, że przyczyna tych głosów może być całkiem realna: dziewczyna w wieku 40. lat urodziła nieślubne dziecko (z żonatym mężczyzną), sprawa się rozeszła po okolicy i ludzie zaczęli okazywać jej swoją dezaprobatę, nic bezpośrednio, raczej szepty, znaczące spojrzenia itp. Najgorsza była jej ciotka, która mieszkała obok i którą spotykała kilka razy dziennie. Baba była naprawdę straszna, pełna nienawiści, z miną jak jakiś bandzior, przy każdym mijaniu tej dziewczyny wpatrywała się w nią z taką miną, że ciarki chodziły po plecach (sama ją widziałam). Dziewczyna mając pewne poczucie winy z powodu nieślubnego dziecka i romansu z żonatym i pod wpływem tych nienawistnych spojrzeń zaczęła fiksować. Gdyby psychiatra ją wypytał o sytuację, zamiast zapisywać jej leki, może dałoby się to zahamować. Niestety, leki wykończyły ją psychicznie i fizycznie. Oczywiście, nie odradzam brania leków, ale terapia w niektórych wypadkach, gdzie przyczyna problemów psychicznych wynika z sytuacji życiowej chorego, jest lepsza.

 

Kurde. Może masz rację, może naprawdę byłem (jestem?) prześladowany, a to wszystko jest ustawiane? (To mój wątek z poprzedniego konta)

 

Teraz mnie zaintrygowałaś.

Edytowane przez 94.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, 94. napisał(a):

 

 to wszystko jest ustawiane?

 

Teraz mnie zaintrygowałaś.

Nie wiem co masz na myśli,pisząc "ustawiane"... Ta dziewczyna była codziennie szykanowana i to w sposób perfidny, czyli nie otwarty, ale taki podstępny: szepty na jej widok, znaczące spojrzenia, tworzenie takiej nieprzyjemnej atmosfery, którą trudno nazwać,  ona sama nie zdawała sobie sprawy z tego jak to na nią wpływa, nie skojarzyła swoich problemów psychicznych z tymi zachowaniami ludzi, szczególnie ta jej ciotka emanowała wręcz nienawiścią i pogardą, są tacy ludzie, którzy jednym spojrzeniem potrafią ci zepsuć humor na cały dzień... Stałe przebywanie z takimi ludźmi może naprawdę wpłynąć negatywnie na psychikę,a leki tylko pogorszyły jej stan, zaczęła wierzyć, ze jest nienormalna...

2 godziny temu, mienta napisał(a):

@gre-ta to jeden przypadek na nie wiem... 1000? Schizofrenii nie da się leczyć terapią. Wyleczyć się nie da, a zaleczyć można tylko lekami.

Moim zdaniem ta diagnoza była błędna, ona nie miała schizofrenii, po prostu została zaszczuta przez otoczenie, szczególnie tę ciotkę i psychika jej nie wytrzymała, to było raczej załamanie nerwowe, ale zaczęła się dziwnie zachowywać i lekarz nie wnikając w sytuację zapisał jej leki, po których było jeszcze gorzej. Ja myślę, że ona będąc osobą zbyt wrażliwą odbierała te negatywne emocje otoczenia zbyt silnie, nie potrafiła się obronić, zaczęła zła, występna, zasługuje na karę itp. i stąd się wzięły te różne omamy. Kiedy się z nią rozmawiało normalnie, w miłej atmosferze to była zupełnie normalna, rozsądna dziewczyna, jak zaczynał się stres zaczynała fiksować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@gre-ta kolega miał urojenia prześladowcze, teraz swoim postem sprawiłaś, że znowu się zaczyna nakręcać. Radzę się powstrzymać ze swoimi dywagacjami, bo możesz doprowadzić do pogorszenia jego stanu zdrowia. A załamanie nerwowe może doprowadzić do pogorszenia stanu psychicznego. Poza tym ... nawet schizofrenik nie zachowuje się cały czas jak wariat. Naprawdę... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Dryagan napisał(a):

@gre-ta kolega miał urojenia prześladowcze, teraz swoim postem sprawiłaś, że znowu się zaczyna nakręcać.

Nie chciałam nikogo nakręcać. Chodziło mi tylko o to, że czasami przyczyną problemów jest środowisko, w którym człowiek jest zmuszony przebywać, że w leczeniu warto na to też zwrócić uwagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@gre-ta oczywistym jest, że większość problemów psychicznych powstaje w rodzinach i środowisku. Tylko, że piszesz to w taki sposób, że właściwie podważasz istnienie takich chorób jak schizofrenia. Tymczasem jest inaczej, najczęściej różne problemy społeczne czy rodzinne stają się samowyzwalaczem choroby

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, gre-ta napisał(a):

Ta dziewczyna była codziennie szykanowana i to w sposób perfidny, czyli nie otwarty, ale taki podstępny: szepty na jej widok, znaczące spojrzenia, tworzenie takiej nieprzyjemnej atmosfery, którą trudno nazwać

 

U mnie zaczęło się od tego, że znowu miałem doła, zacząłem się mocno izolować od ludzi, w pracy znajomi się pytali czy coś się stało i bardzo mnie to denerwowało, stałem się drażliwy. Miałam wrażenie, że pytają się celowo, żeby wyciągnąć ze mnie informacje i wykorzystać mój zły nastrój, że knują przeciwko mnie. Miałem wrażenie, że wszyscy chcą mnie zabić, że jestem ofiarą "wielkiego planu", że samochody chcą we mnie wjechać, że w restauracjach dosypują mi trucizny do jedzenia, słyszałem jak ludzie w miejscach publicznych szepczą różne rzeczy na mój temat (właśnie to co opisywałem tu), miałem wrażenie, że ludzie robią mi zdjęcia, że szafki w kuchni chcą mnie zabić, że policja mnie śledzi, że mam w liczniku prądu czujnik ruchu i chciałem go zdemontować, co by mogło skutkować pożarem całego bloku. Do pracy się spóźniałem, robiłem błędy, nie przychodziłem do biura tylko pracowałem bez zgody przełożonego z domu. Finalnie z pracy mnie wyrzucili (co utwierdziło mnie w przekonaniu, że "wielki plan" zaczyna się sprawdzać), a mnie zabrali do psychiatryka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×