Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

(pro)pozycja na każdy dzien roku...

do takich eksperymentów to trzeba być człowiekiem gumą, ewentualnie trenować hata jogę latami .

Tak więc nie emocjonuj sie zbytnio , w teorii to i z kosmitami z klasztoru z Kadżuharo można uprawiać seks bezwytryskowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

68-letni aktor Michael Douglas powiedział w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "Guardian”, że do rozwoju raka krtani doszło u niego na skutek zakażenia wirusem brodawczaka (HPV), którym zaraził się prawdopodobnie od partnerek podczas seksu oralnego.

 

Specjaliści twierdzą, że choć nie można tego wykluczyć to jest to jednak mało prawdopodobne.

 

Nowotwór został wykryty u aktora w 2010 r. Poddał się chemioterapii i twierdzi, że został wyleczony, wrócił do zawodu. W najnowszym wywiedzie powiedział, że wirus brodawczaka jest przenoszony drogą płciową, ale można się nim zarazić podczas uprawiania seksu oralnego.

 

Dr. Michael Brady z Terrence Higgins Trust, specjalista medycyny seksualnej, powiedział w wywiadzie dla AP, że teoretycznie jest to możliwe, ale trudno powiedzieć, czy tak faktycznie było również u Michaela Douglasa.

:pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kokos84,

Uważam, że takie międlenie argumentów w jedną i drugą stronę, jak tu robimy, jest jałowe i w pewien sposób niszczące. To wszystko inaczej wygląda w abstrakcji, a inaczej w życiu - to znaczy ktoś, kto ma 18 lat inaczej patrzy na sprawy niż ktoś kto ma 40, ktoś kto nigdy nie był w związku inaczej niż ktoś, kto ma 15 lat stażu małżeńskiego - pewnych rzeczy trzeba doświadczyć, żeby się określić, a poglądy mogą się zmienić.

Poza tym zderzenie seksu i zasad jest dość obciążające - bo seks z natury jest czymś przecież spontanicznym, z kolei poznanie jakiejś "reguły" rodzi bunt, nadaje się fałszywie wielkie znaczenie temu, czego nie wolno - nagle się wydaje, że to jest najważniejsze i niezbędne do szczęścia - co zaburza według mnie naturalne podejście do tematu.

Co do metod naturalnych - z doświadczenia moich znajomych wynika, że są raczej skuteczne. Zresztą nie chodzi w nich o 100 procent skuteczności, jeśli ktoś ma raka i bierze chemię, to nie będzie stosował metod naturalnych, stosują je ludzie, dla których dziecko nie jest tragedią - bo mają uporządkowaną sytuację rodzinną i życiową.

Co do lęku przed dzieckiem - historia mojej koleżanki to potwierdza, że metody mają znaczenie (czy mogą mieć) - jej chłopak bał się dziecka, ona chciała, zaczęli stosować metody naturalne z pewnych przyczyn pozareligijnych i przestał się bać, metody były skuteczne, ale zdecydowali się świadomie na dziecko, zaszła w ciążę, pobrali się, chłopak jest szczęśliwym ojcem.

Moim zdaniem antykoncepcja może być pewną nieakceptacją drugiej osoby - jeśli nie jestem pewna, czy chcę być z kimś przez całe życie, to logiczne, że bardziej boję się dziecka. I działa to w dwie strony - otwarcie na dziecko jest przekroczeniem pewnej granicy i inaczej ustawia cały związek - to inny poziom bliskości. Uważam, że każdy ma prawo by partner traktował go jako potencjalnego ojca/matkę, a nie myślał tylko o swojej przyjemności i poświęcał naturalność seksu dla konieczności zabezpieczenia się. Uważam też, że to co naturalne jest lepsze niż sztuczne. Z antykoncepcją jest jak z żywnością - lepsza jest naturalna niż sztuczna, ale nie zawsze jest możliwość uniknięcia sztucznej- tylko że to nie jest powód, by mówić, że sztuczna jest tak samo zdrowa, jak naturalna.

Takie sprawy ludzie regulują w dużym stopniu kierując się własnym sumieniem - i czują, kiedy są w porządku, a kiedy nie - a Kk w praktyce wcale nie ma tak restrykcyjnego podejścia, jak się wydaje. Tak jest zresztą z każdą zasadą - wiadomo, że kradzież jest grzechem, ale jeśli masz umrzeć z głodu, to nie będziesz siebie potępiał za kradzież chleba - ale czy to powód, by zmieniać przykazanie? Albo czy można zacząć ludziom mówić - nie wolno kraść, ale są takie, a takie wyjątki? - To byłoby szaleństwo.

 

Nieszczęście polega na tym, że ludzie myślą, że są mądrzejsi od Pana Boga.

 

Otóż to, ludzie chcą mieć iluzję, że zdobędą pełną kontrolę nad swoim życiem i nie mogą znieść myśli, że mogą się mylić w ocenie dobra i zła i że ich namiętności, przekonania mogą być błędnie ukształtowane. Mogą coś robić z pobudek medycznych, pragmatycznych, egoistycznych i wkładać w to dużo wysiłku - ale nie zrobią tego, kiedy słyszą, że to jest moralne- wtedy to odrzucają emocjonalnie albo im się nie chce - bo to już nie daje tej miłej iluzji kontroli. Tylko że właśnie ta pełna kontrola nad swoim życiem jest iluzją - i ci co w to wierzą, są naiwni. Ludzie, którzy stosują antykoncepcję i mimo to zdarzy im się spłodzić dziecko, czują się często oszukani i skrzywdzeni przez los - bo przecież oni nie chcieli, wykazali się "rozsądkiem", lekarz zapisał, producent obiecał, a tu taka wpadka - nie widzą, ze to konsekwencja ich czynów - z tej agresji rodzi się nieraz chęć aborcji - a wystarczyłoby trochę pokory, którą mieli ludzie przez stulecia - że "nie może człowiek zbadać dzieła, jakie się dokonuje pod słońcem". Bóg zawsze ma rację- ale czasem trzeba wielu trudnych doświadczeń życiowych, żeby się o tym przekonać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do lęku przed dzieckiem - historia mojej koleżanki to potwierdza, że metody mają znaczenie (czy mogą mieć) - jej chłopak bał się dziecka, ona chciała, zaczęli stosować metody naturalne z pewnych przyczyn pozareligijnych i przestał się bać, metody były skuteczne, ale zdecydowali się świadomie na dziecko, zaszła w ciążę, pobrali się, chłopak jest szczęśliwym ojcem.

mozesz napisac w jakim sensie bal sie dziecka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

2351 Rozwiązłość jest nieuporządkowanym pożądaniem lub nieumiarkowanym korzystaniem z przyjemności cielesnych. Przyjemność seksualna jest moralnie nieuporządkowana, gdy szuka się jej dla niej samej w oderwaniu od nastawienia na prokreację i zjednoczenie.

 

To ciężki kawałek, zwłaszcza w XXI wieku. Tylko pytanie, co to znaczy "oderwanie od prokreacji" - bo jeśli jednocześnie są możliwe metody naturalne, to jak to interpretować?

Jeśli jedno ma być spójne z drugim, to trzeba jakoś szerzej, niż intencja posiadania dziecka w tym właśnie momencie. Myślę, że należy szukać odpowiedzi w uzasadnieniach dopuszczalności metod naturalnych.

Chodzi raczej o to, by "forma" seksu nie była podporządkowana wykluczeniu zajścia w ciążę i żeby nie stosować w tym celu sztucznych środków, nie traktować tej możliwości, że dojdzie do zapłodnienia jako absolutnego zła - tylko liczyć się z tym, że to się może stać, jak też, żeby nie unikać dzieci w ogóle - przez całe małżeństwo.

Pytanie, co z "otwarciem na życie" kogoś, kto osiągnął prawie 100 procent skuteczności w metodach naturalnych. Ważne jest, że mimo, że się chce przesunąć czas "poczęcia" na kiedy indziej, nie podporządkowuje się "aktu" temu celowi, nie ogranicza się go sztuczną ingerencją. Naturalny seks jest lepszy niż ograniczany sztuczną antykoncepcją, więc jeśli to robimy, jest w tym pewne skąpstwo wobec partnera - czegoś mu żałujemy, bo nie chcemy dziecka.

Ogólnie ten temat, to jeden z najbardziej drażliwych - bo jest tu ogromny konflikt między współczesnym podejściem do seksu i życia, a tą częścią nauki Kk - który się emocjonalnie odczuwa - zwłaszcza w młodszym wieku.

Kiedyś reagowałam na to alergicznie, z czasem się uspokoiłam i "dojrzałam" do akceptacji - co nie znaczy, że jestem zwolenniczką życia od regułki do regułki - bo tak nie można, jest to niszczące. Reguły nie są dla nich samych, tylko dla czegoś - dla jakiegoś dobra i to dobro jest ważniejsze niż sama zasada.

 

Doceniam coraz bardziej wkład tradycji chrześcijańskiej w kształt wolności w naszej kulturze. Kojarzy się raczej religia z ograniczaniem wolności - ale jeśli np. porzucimy przekonanie, że naturalny seks bez sztucznej antykoncepcji i posiadanie dzieci są prawem każdego małżeństwa - to możemy dojść do coraz silniejszej ingerencji państwa i innych podmiotów, w których interesie będzie ograniczenie dzietności - w Chinach wymusza się na obywatelach antykoncepcję i aborcję i ludzie to przyjmują. Dlaczego? Bo tam nie było chrześcijaństwa.

 

Oderwany od prokreacji znaczy nie mający na celu spłodzenia dziecka.

 

Skuteczna metoda naturalna i skuteczna metoda np. mechaniczna to takie samo "zamknięcie się na dziecko" w danym momencie. Chociaż może mogłem jakieś słowa pomylić, bo wiele słów w tym co napisałaś jest dla mnie takich noo kontekstowo niezrozumiałych lub opis jest bardzo poetycki. Metoda naturalna wymaga czasu, obserwacji i moim zdaniem czynnik ludzki ma tu większy udział niż np. przy używaniu prezerwatywy. Czyli jeśli ktoś chce użyć skutecznie metody naturalnej, musi w to włożyć więcej wysiłku. Czyżby ten wysiłek był skierowany przeciw dziecku mocniej niż u kogoś, kto używa prezerwatywy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą w Panoramie mówili ,że w ankiecie wsród 800 księży około 12 % z nich ma dzieci . Tacy to magicy mają mnie uczyć czy dziś założę gumę , czy tak jak oni będę bzykał na naturalne . Fe!

 

Kalebx3, zobacz jak to działa- robisz coś nie tak, masz być może niepokój- że to sprzeczne choćby z nauką Kk, więc zaczynasz najeżdżać na księży, żeby sobie ulżyć. Tak działa bardzo wiele ludzi i nie ma sensu do nich dołączać - bo to nie jest racjonalne. Nagonka teraz na księży jest nieziemska - ktoś niedawno na przykład monitorował przez 24 godziny wiadomości na stronie Wyborczej i newsów, które pokazały się w tym czasie i były na temat kościoła było tyle, że można było nimi zapełnić całą stronę główną gw - i ktoś zrobił taką planszę, tylko teraz nie mogę znaleźć. Aktualnie przeciwko Wyborczej jest postępowanie Rady Etyki Mediów na temat tendencyjnego pisania o Radiu Maryja (chyba się przestraszyli, bo wysmażyli nagle kilka arcików poztywnych) Statystycznie na jednego księdza pedofila przypada 40-u pedofilów, którzy są gejami- ale o tym się nie mówi, bo na to nie ma zapotrzebowania. Sprawa gejów którzy znęcali się nad adoptowanym chłopcem ( a pracownicy opieki społecznej nie reagowali, bo bali się być posądzonymi o homofobię) przemknęła cichutko - no bo warto tylko jechać po Kościele i rodzinie. Obejrzyj kolejne okładki Newsweeka z ostatniego roku - ciężko znaleźć coś co nie odnosi się do religii, seksu, Kościoła - ewidentnie widać obsesję.

Antykoncepcja to Twoja sprawa, ale nie pielęgnuj w sobie jadu - bo to trucizna dla duszy i nie pochodzi od Dobrego.

 

-- 27 paź 2013, 00:01 --

 

Oderwany od prokreacji znaczy nie mający na celu spłodzenia dziecka.

 

Skuteczna metoda naturalna i skuteczna metoda np. mechaniczna to takie samo "zamknięcie się na dziecko" w danym momencie. Chociaż może mogłem jakieś słowa pomylić, bo wiele słów w tym co napisałaś jest dla mnie takich noo kontekstowo niezrozumiałych lub opis jest bardzo poetycki. Metoda naturalna wymaga czasu, obserwacji i moim zdaniem czynnik ludzki ma tu większy udział niż np. przy używaniu prezerwatywy. Czyli jeśli ktoś chce użyć skutecznie metody naturalnej, musi w to włożyć więcej wysiłku. Czyżby ten wysiłek był skierowany przeciw dziecku mocniej niż u kogoś, kto używa prezerwatywy?

 

Jest to też wysiłek, by zachować naturalny seks bez sztuczności. Poza tym seks bez asekuracji zmusza do jakiejś gotowości psychicznej, że może jednak będzie dziecko - nawet jeśli metody naturalne są u kogoś bardzo skuteczne, to jednak nie ma iluzji pełnej kontroli - jak przy innej antykoncepcji.

Jeśli ktoś jednak stosuje te metody przez wiele lat i bardzo się asekuruje, żeby czasem nie wpaść, ciągle unika seksu w dni, w których ma choć cień podejrzenia, że może się to skończyć zapłodnieniem - to chyba nie różni się to od postawy kogoś, kto używa gumki czy pigułki (bierze ją kobieta, ale używają jakby oboje).

 

-- 27 paź 2013, 00:05 --

 

Co do lęku przed dzieckiem - historia mojej koleżanki to potwierdza, że metody mają znaczenie (czy mogą mieć) - jej chłopak bał się dziecka, ona chciała, zaczęli stosować metody naturalne z pewnych przyczyn pozareligijnych i przestał się bać, metody były skuteczne, ale zdecydowali się świadomie na dziecko, zaszła w ciążę, pobrali się, chłopak jest szczęśliwym ojcem.

mozesz napisac w jakim sensie bal sie dziecka?

 

Nie wiem z jakich powodów, ale się bał - nie z powodów finansowych myślę, tylko chyba bał się odpowiedzialności i tego czy się nadaje na ojca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, ja tam poza kwestiami technicznymi różnic nie widzę. Te filozofie z KKK do mnie nie trafiają, bo widzę w nich mętność i sprzeczność. Sprawdziłem z ciekawości te naturalne metody i tam skuteczność w którejś wynosi ponad 99% (przy założeniu perfekcyjnego przeprowadzenia)! To z tego co pamiętam więcej niż prezerwatywy, a przecież każdy, kto ma trochę pomyślunku sprawdzi sobie skuteczność dostępnych środków i nie ma iluzji pełnej kontroli albo ma mniejszą niż w przypadku tej naturalnej metody.

 

No z księżmi to moim zdaniem jest tak, jak kiedyś pisałem, zacytuję:

 

Tu nie chodzi o to, że w Kościele jest nadreprezentacja pedofilów czy żeby zamykać jakieś instytucje z tego powodu, a o tuszowanie tych spraw przez Kościół na przestrzeni lat czyli praktyki związane z dokumentem "crimen sollicitationis" z 1962 r. Nakazu zachowania tajemnicy zawartego w tym dokumencie nie uchylili ani Benedykt ani Jan Paweł II. Sytuacja zmieniła sie dopiero w 2010 r., kiedy Benedykt zalecił duchownym współpracę ze świeckim wymiarem sprawiedliwości, nadmienię, że po skandalu w Irlandii. Dlatego piętnowanie uważam za uzasadnionie. Kościół zresztą od '89 usilnie pracuje na swoją opinię

 

Instytucje takie jak szkoła, szpital czy gdzie tam jeszcze pedofile mają kontakt z dziećmi, nie pretendują do miana duchowego przewodnika, moralnego kompasu dla społeczeństwa, który żeby spełniać swoją rolę sam powinien być nieskazitelny i czysty, a tu takie rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans,

Sprawdziłem z ciekawości te naturalne metody i tam skuteczność w którejś wynosi ponad 99%

Rzeczywiście była taka, ale należy wspomnieć, że w praktyce jest dużo niższa, bo ludzie się w tym gubią :P

Żeby być uczciwym, to z prezerwatywą jest to samo. Przez złe użycie spada jej skutecznoć.

 

A co do tych 99% pewnie chodzi o sprawdzanie dni płodnych przez badanie śluzu itd. Ta metoda ma taką, wadę, że jeśli się chce uniknąć ciąży, to należy omijać owe dni płodne. Także równie dobrze mogę polecić w 100% skuteczną metodę, tj. abstynencję seksualną :P

Choć podobno 2000 lat temu raz ta metoda zawiodła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sprawdziłem z ciekawości te naturalne metody i tam skuteczność w którejś wynosi ponad 99% (przy założeniu perfekcyjnego przeprowadzenia)!

 

Bez przesady z tą skutecznością, to znaczy u kogoś może taka być, ale też są np. kobiety, które mają łatwość spontanicznej owulacji - poza "kolejką" - choćby od udanego seksu albo metoda może być skuteczna, ale sypie się po porodzie - bo cykl zanika na czas karmienia piersią, ale owulacja będzie przed miesiączką kiedy już wróci, więc nie da się jej zauważyć...

Kurcze, pewnie mało Cię to interesuje. :P Chyba powinno być na odwrót, Ty powinieneś mówić, że są nieskuteczne, a ja, że 99 procent :)

 

Te filozofie z KKK do mnie nie trafiają, bo widzę w nich mętność i sprzeczność.

No jest ta filozofia taka...inna. Też mnie kiedyś nie przekonywała, ale z czasem zaczęła coraz bardziej, niektórych rzeczy na sobie doświadczyłam czy moi przyjaciele, inne zaczęłam oceniać "po owocach" - na przykład po konsekwencjach społecznych odchodzenia ludzi od kolejnych zasad. Co do sprzeczności - są hardkorowo konserwatywni katolicy, którzy uważają, że nawet metody naturalne nie są zgodne z wiarą i wykazują te sprzeczności, sami są super spójni, logiczni i konsekwentni... no ale co z tego, skoro temu, co oni mówią, nikt już zupełnie nie jest w stanie podołać?

 

Instytucje takie jak szkoła, szpital czy gdzie tam jeszcze pedofile mają kontakt z dziećmi, nie pretendują do miana duchowego przewodnika, moralnego kompasu dla społeczeństwa

No ale potępiamy pedofilię, bo jest zła czy tylko jej używamy do tego, żeby pokazać, że Kk nie zasługuje na miano duchowego przewodnika, a nie obchodzi nas walka ze złem- we wszystkich przejawach? Czy to właśnie nie jest obłuda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, myślę, że sami pedofile nie są tu największym problemem. Oni będą jak w każdym zawodzie związanym z pracą z dziećmi. Największym problemem jest podejście kościoła do pedofili. Zamiatanie sprawy pod dywan, ochrona pedofilów, niechęć do wypłacania odszkodowań ofiarom, idotyczne wypowiedzi biskupów(dzieci, które lgną i jeszcze wciągają drugiego człowieka), dopuszczanie osób skazanych za pedofilię spowrotem do pracy z dziećmi itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd te dane?

pewnie z Frondy... trzeba odwrocic uwage od ksiezy pedofilow. Poza tym kiedy upada argument ze homo to zuo bo w koncu dorosli ludzie moga sie kochac z kim chca za obopolna zgoda trzeba z nich zrobic pedofilii bo to oburza kazdego.

 

Co do metod naturalnych zauwazcie ze rodzinie silnie wierzace sa zazwyczaj wielodzietne . Zeby je stosowac trzeba miec bardzo regularny cykl o co w dzisiejszych czasach kiedy jedzenie jest napakowane chemia dosc trudno. Nie mowiac o tym ze cykl zaburza wiele rzeczy... stres, przeziebienia, zmeczenie. Mialam kolezanke ktora byla bardzo wierzaca i inne metody niz kalendarzyk nie wchodzily w gre. Nie powodzilo im sie zbyt dobrze wiec nie planowali 7 dzieci ale do konca twierdzila ze kalendarzyk jest jedyna skuteczna metoda.

Największym problemem jest podejście kościoła do pedofili. Zamiatanie sprawy pod dywan, ochrona pedofilów, niechęć do wypłacania odszkodowań ofiarom, idotyczne wypowiedzi biskupów(dzieci, które lgną i jeszcze wciągają drugiego człowieka), dopuszczanie osób skazanych za pedofilię spowrotem do pracy z dziećmi itd.

 

 

otoz to... gdyby kosciol napietnowal SWOICH pedofilii a nie zajmowal sie homo zapewne nie wisialby na pierwszych stronach gazet

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

otoz to... gdyby kosciol napietnowal SWOICH pedofilii a nie zajmowal sie homo zapewne nie wisialby na pierwszych stronach gazet

Kościół obecnie zrzuca winę za 2 wojnę światową na ateistów, podczas gdy każdy z odrobiną wiedzy historycznej wie, że Watykan jawnie popierał i usprawiedliwiał wszelkie działania Hitlera, więc czegu tu się spodziewać w sprawie pedofilii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×