Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

 

Co do roli prokreacyjnej - katechizm Kk podaje dwie funkcję seksu - prokreacyjną i umacnianie miłości w małżeństwie.

 

W KKK stoi, że nie może być seksu wyłącznie dla przyjemności, seks ma służyć zawsze rozmnażaniu, czyli no nadal człowiek jak królik, ale o tem potem, bo teraz tak na szybko.

 

No to już według mnie jest interpretacja. Jeśli są dozwolone metody naturalne, to seks może służyć tylko przyjemności (dlatego zresztą nieraz się zarzuca niekonsekwencję, że Kk pozawala na nie, a na inne metody nie).

Ma służyć rozmnażaniu o tyle, że nie powinien być oderwany od płodności czyli "zamknięty na życie", ale to nie znaczy, że ma służyć wyłącznie rozmnażaniu. Jeśli ludzie są bezpłodni, to też uprawiają seks, i w małżeństwie to jest ok - chodzi bardziej o to, że seks nie powinien być celowo oderwany od natury- która zakłada płodność.

 

2351 Rozwiązłość jest nieuporządkowanym pożądaniem lub nieumiarkowanym korzystaniem z przyjemności cielesnych. Przyjemność seksualna jest moralnie nieuporządkowana, gdy szuka się jej dla niej samej w oderwaniu od nastawienia na prokreację i zjednoczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współcześnie ludzi tak boli, że Jezus i Maryja nie uprawiali seksu,

a skad wiadomo ze nie uprawiali?

Bo w średniowieczu tak postanowili, że trzeba ich odseksualnić aby nadać im wiecęj 'boskości'.

 

"Odseksualnienie" jest z naszego punktu widzenia, bo żyjemy w kulturze, gdzie seks jest w centrum, ale dla ludzi średniowiecza to akurat nie było odseksualnienie, bo oni mieli inne rzeczy w centrum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans, katechizm nie jest zresztą instrukcją, jak przeżywać seks, tylko pokazuje granice- jakie postawy są niebezpieczne.

A nie czasem jakie pozycje są niebezpieczne? :lol:

 

Tego tam nie widziałam.

wszystko jest dozwolone tylko trzeba konczyc w narzadach rodnych kobiety

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda referen, że nie posiadasz wiedzy o własnej wierze. Dopiero pod koniec II wieku chrześcijanie zaczęli głosić o tym, że Maryja była dziewicą, wcześniej nikt tak nie uważał. Zamiast do kościoła zainteresowanym polecam udać się do muzeum i rozmów z obiektywnymi historykami, którzy dysponują namacalnymi dowodami a nie bajdurzeniami. Polecam w ogóle prześledzenie chronologicznie zmian w religii chrześcijańskiej, gdzie widać jak na dłoni jak człowiek tworzył ją na własne upodobanie, a teraz naiwni próbują dorabiać ideologię do tych zmyślonych przez człowieka dogmatów, tylko siąść i zapłakać nad ludzką głupotą :lol:

 

Co do tych namacalnych dowodów - to może masz jakiś na to, że Maryja nie była dziewicą?

To, że nie uważali tak od początku, to nie znaczy, że to nie jest prawda. Religia ma charakter objawiony - nie opiera się tylko na dowodach, ale też na objawieniach i prowadzeniu przez Ducha Św - możesz w to nie wierzyć, ale to, że jakiś dogmat się pojawił po pewnym czasie nie obala wiary - bo to nie znaczy, że jest nieprawdziwy. A jeśli wcześniej nie było dogmatu na ten temat, to nie można mówić o zmianie.

Problem w tym, że w Ewangelii nie ma za dużo na temat Maryi, dlatego nie jest to tak jasne, jak rzeczy dotyczące Jezusa - i ludzie sobie sami wypełniali tę lukę swoimi wyobrażeniami.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans, katechizm nie jest zresztą instrukcją, jak przeżywać seks, tylko pokazuje granice- jakie postawy są niebezpieczne.

A nie czasem jakie pozycje są niebezpieczne? :lol:

 

Tego tam nie widziałam.

wszystko jest dozwolone tylko trzeba konczyc w narzadach rodnych kobiety

 

:bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda referen, że nie posiadasz wiedzy o własnej wierze. Dopiero pod koniec II wieku chrześcijanie zaczęli głosić o tym, że Maryja była dziewicą, wcześniej nikt tak nie uważał. Zamiast do kościoła zainteresowanym polecam udać się do muzeum i rozmów z obiektywnymi historykami, którzy dysponują namacalnymi dowodami a nie bajdurzeniami. Polecam w ogóle prześledzenie chronologicznie zmian w religii chrześcijańskiej, gdzie widać jak na dłoni jak człowiek tworzył ją na własne upodobanie, a teraz naiwni próbują dorabiać ideologię do tych zmyślonych przez człowieka dogmatów, tylko siąść i zapłakać nad ludzką głupotą :lol:

 

Co do tych namacalnych dowodów - to może masz jakiś na to, że Maryja nie była dziewicą?

To, że nie uważali tak od początku, to nie znaczy, że to nie jest prawda. Religia ma charakter objawiony - nie opiera się tylko na dowodach, ale też na objawieniach i prowadzeniu przez Ducha Św - możesz w to nie wierzyć, ale to, że jakiś dogmat się pojawił po pewnym czasie nie obala wiary - bo to nie znaczy, że jest nieprawdziwy. A jeśli wcześniej nie było dogmatu na ten temat, to nie można mówić o zmianie.

Problem w tym, że w Ewangelii nie ma za dużo na temat Maryi, dlatego nie jest to tak jasne, jak rzeczy dotyczące Jezusa - i ludzie sobie sami wypełniali tę lukę swoimi wyobrażeniami.

 

W takim razie rozmowa z katolikami nie ma sensu bo oni zawsze mają rację, nawet najbardziej niedorzeczną. Nie przekonają ich dowody historyczne, kroniki historyczne bo przecież po ich stronie jest duch św., zlatuje w postaci ptaszka na głowę i objawia jedyną słuszną prawdę, tymczasem biednych niewinnych Napoleonów trują i zamykają w szpitalach :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Co do roli prokreacyjnej - katechizm Kk podaje dwie funkcję seksu - prokreacyjną i umacnianie miłości w małżeństwie.

 

W KKK stoi, że nie może być seksu wyłącznie dla przyjemności, seks ma służyć zawsze rozmnażaniu, czyli no nadal człowiek jak królik, ale o tem potem, bo teraz tak na szybko.

 

No to już według mnie jest interpretacja. Jeśli są dozwolone metody naturalne, to seks może służyć tylko przyjemności (dlatego zresztą nieraz się zarzuca niekonsekwencję, że Kk pozawala na nie, a na inne metody nie).

Ma służyć rozmnażaniu o tyle, że nie powinien być oderwany od płodności czyli "zamknięty na życie", ale to nie znaczy, że ma służyć wyłącznie rozmnażaniu. Jeśli ludzie są bezpłodni, to też uprawiają seks, i w małżeństwie to jest ok - chodzi bardziej o to, że seks nie powinien być celowo oderwany od natury- która zakłada płodność.

 

Podałem Ci cytat z KKK, tam jest "zjednoczenie i prokreacja", czyli "i" wyklucza "lub". Nie wiedziałem specjalnych zasad dla bezpłodnych poza próbą walki z bezpłodnością lub możliwością adopcji dzieci. Dlatego też twierdzę, że ta zasada odnosząca się do rozwiązłości, daje się zastosować do seksu bezpłodnych.

 

Ogólnie to tam jest masa odwołań do praw natury, walki ze sprzeciwem wobec nich, a z praw natury znam przykładowo takie:

1. Zjedz albo będziesz zjedzony.

2. Osobniki stare i chore stanowią ciężar dla reszta grupy.

3. Zabijanie potomstwa to w sumie nic złego.

4. Kanibalizm w sumie też.

Dlatego laicyzacja i społeczeństwa postreligijne to w zasadzie rzecz tak nieunikniona jak rewolucja przemysłowa, będąca odpowiedzią na wzrost liczby ludności, a to pierwsze to odpowiedź na coraz większą wiedzę i samoświadomość jednostek. Religia po prostu nie nadąża za światem, a im dłużej się tak dzieje, tym swoimi działaniami sama coraz bardziej odsuwa się w stan niebytu. No bo z jednej strony prawa natury wybiórczo, z drugiej sprzeciw wobec inżynierii społecznej (np. gender), a z drugiej 2000 lat stosowania tejże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda referen, że nie posiadasz wiedzy o własnej wierze. Dopiero pod koniec II wieku chrześcijanie zaczęli głosić o tym, że Maryja była dziewicą, wcześniej nikt tak nie uważał. Zamiast do kościoła zainteresowanym polecam udać się do muzeum i rozmów z obiektywnymi historykami, którzy dysponują namacalnymi dowodami a nie bajdurzeniami. Polecam w ogóle prześledzenie chronologicznie zmian w religii chrześcijańskiej, gdzie widać jak na dłoni jak człowiek tworzył ją na własne upodobanie, a teraz naiwni próbują dorabiać ideologię do tych zmyślonych przez człowieka dogmatów, tylko siąść i zapłakać nad ludzką głupotą :lol:

 

Co do tych namacalnych dowodów - to może masz jakiś na to, że Maryja nie była dziewicą?

To, że nie uważali tak od początku, to nie znaczy, że to nie jest prawda. Religia ma charakter objawiony - nie opiera się tylko na dowodach, ale też na objawieniach i prowadzeniu przez Ducha Św - możesz w to nie wierzyć, ale to, że jakiś dogmat się pojawił po pewnym czasie nie obala wiary - bo to nie znaczy, że jest nieprawdziwy. A jeśli wcześniej nie było dogmatu na ten temat, to nie można mówić o zmianie.

Problem w tym, że w Ewangelii nie ma za dużo na temat Maryi, dlatego nie jest to tak jasne, jak rzeczy dotyczące Jezusa - i ludzie sobie sami wypełniali tę lukę swoimi wyobrażeniami.

 

W takim razie rozmowa z katolikami nie ma sensu bo oni zawsze mają rację, nawet najbardziej niedorzeczną. Nie przekonają ich dowody historyczne, kroniki historyczne bo przecież po ich stronie jest duch św., zlatuje w postaci ptaszka na głowę i objawia jedyną słuszną prawdę, tymczasem biednych niewinnych Napoleonów trują i zamykają w szpitalach :lol:

 

No ale czego oczekujesz, że po przeczytaniu Twoich "rewelacji", w których nawet nie ma żadnych konkretów, pójdę dokonać apostazji? Albo że zacznę mówić, że wiara jest czymś czym nie jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego ktoś ma byś stawiany na piedestał z powodu spełniania naturalnej potrzeby fizjologicznej? To każdy potrafi. Stawianie seksu na szczycie hierarchii ważności jest bałwochwalstwem.

 

 

 

Współcześnie ludzi tak boli, że Jezus i Maryja nie uprawiali seksu, że sam ten "ból" mówi mi, że te przykłady są potrzebne - a czy gdzieś poza religią podobne znajdziemy? Mam wrażenie, że współczesność jest na etapie obsesji seksualnej, więc jak ktoś pomyśli o Jezusie czy Maryi, to tylko mu wyjdzie na dobre.

 

Co do roli prokreacyjnej - katechizm Kk podaje dwie funkcję seksu - prokreacyjną i umacnianie miłości w małżeństwie.

A kto mówił o stawianiu na piedestale, tylko czemu najważniejsze postacie dla kościoła nie uprawiały seksu chociaż robią to wszyscy bądź prawie wszyscy i dlaczego np dziewictwo Maryi jest uważane za święte tak samo jak samotność Jezusa. Przecież to że Maryja by urodziła normalnie syna w niczym by jej nie ujęło,tak samo gdyby Jezus miał żonę jego słowa nie brzmiałyby gorzej, w innych religiach jakoś to nie przeszkadza.

Oczywiście w pierwszym tekstach chrześcijańskich nie ma mowy o żadnym dziewictwie Maryi to wymysł kościoła rzymskiego, podobnie wiele nieprzyjętych przez kościół tekstów i ewangelii wspominało że Jezus miał żonę a nawet własną rodzinę, a nie tylko rodzonych braci.

Te dogmaty zostały przyjęte być może aby zastąpić inne wierzenia rzymskie w których też było np dzieworództwo czy inne sprawy które przejął Kościół jak np datowanie wigilii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

2351 Rozwiązłość jest nieuporządkowanym pożądaniem lub nieumiarkowanym korzystaniem z przyjemności cielesnych. Przyjemność seksualna jest moralnie nieuporządkowana, gdy szuka się jej dla niej samej w oderwaniu od nastawienia na prokreację i zjednoczenie.

 

To ciężki kawałek, zwłaszcza w XXI wieku. Tylko pytanie, co to znaczy "oderwanie od prokreacji" - bo jeśli jednocześnie są możliwe metody naturalne, to jak to interpretować?

Jeśli jedno ma być spójne z drugim, to trzeba jakoś szerzej, niż intencja posiadania dziecka w tym właśnie momencie. Myślę, że należy szukać odpowiedzi w uzasadnieniach dopuszczalności metod naturalnych.

Chodzi raczej o to, by "forma" seksu nie była podporządkowana wykluczeniu zajścia w ciążę i żeby nie stosować w tym celu sztucznych środków, nie traktować tej możliwości, że dojdzie do zapłodnienia jako absolutnego zła - tylko liczyć się z tym, że to się może stać, jak też, żeby nie unikać dzieci w ogóle - przez całe małżeństwo.

Pytanie, co z "otwarciem na życie" kogoś, kto osiągnął prawie 100 procent skuteczności w metodach naturalnych. Ważne jest, że mimo, że się chce przesunąć czas "poczęcia" na kiedy indziej, nie podporządkowuje się "aktu" temu celowi, nie ogranicza się go sztuczną ingerencją. Naturalny seks jest lepszy niż ograniczany sztuczną antykoncepcją, więc jeśli to robimy, jest w tym pewne skąpstwo wobec partnera - czegoś mu żałujemy, bo nie chcemy dziecka.

Ogólnie ten temat, to jeden z najbardziej drażliwych - bo jest tu ogromny konflikt między współczesnym podejściem do seksu i życia, a tą częścią nauki Kk - który się emocjonalnie odczuwa - zwłaszcza w młodszym wieku.

Kiedyś reagowałam na to alergicznie, z czasem się uspokoiłam i "dojrzałam" do akceptacji - co nie znaczy, że jestem zwolenniczką życia od regułki do regułki - bo tak nie można, jest to niszczące. Reguły nie są dla nich samych, tylko dla czegoś - dla jakiegoś dobra i to dobro jest ważniejsze niż sama zasada.

 

Doceniam coraz bardziej wkład tradycji chrześcijańskiej w kształt wolności w naszej kulturze. Kojarzy się raczej religia z ograniczaniem wolności - ale jeśli np. porzucimy przekonanie, że naturalny seks bez sztucznej antykoncepcji i posiadanie dzieci są prawem każdego małżeństwa - to możemy dojść do coraz silniejszej ingerencji państwa i innych podmiotów, w których interesie będzie ograniczenie dzietności - w Chinach wymusza się na obywatelach antykoncepcję i aborcję i ludzie to przyjmują. Dlaczego? Bo tam nie było chrześcijaństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie było Chrześcijaństwa dlatego mają od 35 lat wzrost gospodarczy w granicach lub powyżej 10% rocznie. Nikt tam nie protestuje że nie ma emerytury, czy bezpłatnej opieki medycznej tylko zasuwa po 12 h 7 dni w tygodniu, chrześcijańskie miłosierdzie i etyka są im niepotrzebne ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie było Chrześcijaństwa dlatego mają od 35 lat wzrost gospodarczy w granicach lub powyżej 10% rocznie. Nikt tam nie protestuje że nie ma emerytury, czy bezpłatnej opieki medycznej tylko zasuwa po 12 h 7 dni w tygodniu, chrześcijańskie miłosierdzie i etyka są im niepotrzebne ;)

 

Mają wzrost, bo mają przemysł, a nie mają Tuska i Unii :)

 

-- 26 paź 2013, 15:10 --

 

U nas też niektórzy zasuwają po 12 godzin dziennie, tylko co z tego, skoro pracują nad strategią marketingową i nikomu niepotrzebnymi raportami czy ankietami, w w tym czasie Chińczycy produkują wszystkie rzeczy, których używamy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, jasne że troch przesadziłem z tym że swój sukces Chiny zawdzięczają braku Chrześcijaństwa, ale żadne chrześcijańskie kraje nie rozwijają się tak jak Chiny np te w Ameryce południowej i może coś w tym jest ale to nie najważniejsza dla gospodarki rzecz wiadomo. Korea Południowa w większości Chrześcijańska też się tak dynamicznie rozwijała, także to raczej cecha regionu; pracowitość i zdolność do poświęceń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w Chinach wymusza się na obywatelach antykoncepcję i aborcję i ludzie to przyjmują. Dlaczego? Bo tam nie było chrześcijaństwa.

Zapewne ulatwilo to wprowadzenie takiej "inzynierii spolecznej", ale sadze, ze w Rosji Sowieckiej lat 30' tez nie byloby to duzym wyzwaniem...

 

Nikt tam nie protestuje że nie ma emerytury, czy bezpłatnej opieki medycznej tylko zasuwa po 12 h 7 dni w tygodniu,

Na poludniu Chin wykwalifikowany robotnik zarabia w przeliczeniu juz okolo ~1200zl/miesiac, a wiec ta stereotypowa miska ryzu zaczyna byc przeszloscia. Odbili sie dzieki ciezkiej harowce, i pna sie w gore. :mrgreen:

 

Chinczycy maja wzrost, bo maja w dupie klasyczne podzialy na lini lewica/prawica, poczawszy od wielkiego wzrostu gospodarczego nie przywiazuja sie w praktycznym dzialaniu do idei typu "wolny rynek", albo "socjalizm", tylko manerwruja tymi narzedziami zgodnie z potrzeba sytuacji, stad powstal ciekawy, chinski "kapitalizm centralnie planowany", w ktorym nie ma miejsca na ideowo-polityczne (i humanistyczne :pirate: ) sentymenty, a liczy sie tylko wynik.

 

Oczywiscie, na ich sukces sklada sie tez zaszczepienie w ludach wchodniej Azji np. konfucjonizmu, tak jak sukces zachodu sklada sie protestanckie "praca jest modlitwa". W krajach katolickich rewolucja przemyslowa rozpoczela sie z opoznieniem, dlatego dla mnie szkoda, ze u nas reformacja nie zagrzala miejsca na dluzej. To tez byloby gunt do stworzenia kosciola narodowego, a tak...Wielka Wolska Katolycka. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Halo halo wrzucę tekst ze źródeł ultrakatolickich, nie odpowiadam za treść. Prosze o Wasze komentarze.

Działanie płciowe ma sens jedynie pomiędzy kobietą i mężczyzną związanymi ze sobą trwałą więzią (małżeństwo) i otwartymi na przyjęcie naturalnego owocu ich działania. Tu trzeba dodać (bo wielu o tym zapomniało), że naturalnym owocem prawidłowego działania narządów rozrodczych jest rozród, a więc możliwość poczęcia dziecka. Małżeństwo, współżyjąc płciowo, może nie planować poczęcia dziecka, lecz powinno być otwarte na jego przyjęcie, nawet gdyby pojawiło się dla nich niespodziewanie. W każdych innych okolicznościach współżyjącą parę będzie rozdzielał lęk (przynajmniej ponoszącej wszystkie biologiczne skutki kobiety), który ma moc blokowania wszystkich wyższych przeżyć. W efekcie współżycie, zamiast pogłębiać więź, będzie powodować jej niszczenie. To właśnie jest powodem rozpadu wielu małżeństw, które zupełnie nie zdają sobie sprawy, że pierwotną przyczyną było niewłaściwe, bo zaprawione lękiem, patrzenie na płciowość i płodność. Postawa bojaźni względem płodności jest jedynym powodem sięgania po antykoncepcję. Nieprzyjęcie Bożej koncepcji płodności (metody naturalne, NPR) i zwrócenie się do antykoncepcji zawsze owocuje niszczeniem ludzi i ich więzi.

 

Czy metody naturalne są trudne? - Nie! Dowodem może być masowe stosowanie z powodzeniem najprostszych wersji metod naturalnych (metoda Billingsa) przez ludzi niewykształconych, nawet analfabetów.

 

Czy może je stosować każdy bez względu na stan zdrowia, również przy nieregularnych miesiączkach? - Tak! Po pierwsze, stosując metody naturalne w niczym nie naruszamy zdrowia, a więc nie można nawet mówić o ich szkodliwości. Są wręcz dla nas korzystne ze względu na spokój, jaki towarzyszy ich stosowaniu. Po drugie, obserwacje pozwalają na bieżąco diagnozować ogólny stan zdrowia nie tylko pod kątem warunków do poczęcia kolejnego dziecka. Jeżeli np. choroba kobiety spowoduje brak jajeczkowania, będziemy o tym wiedzieć już w pierwszym cyklu. Umożliwia to szybkie podjęcie skutecznego leczenia. Przy idealnej regularności nie byłyby potrzebne żadne metody, bowiem para z góry wiedziałaby, którego dnia cyklu nastąpi jajeczkowanie. Jednak w życiu takie przypadki się nie zdarzają (mimo, że niektóre panie tak twierdzą). Współczesne metody naturalne oceniają na bieżąco (dzień po dniu), czy dzisiejsze współżycie daje szansę na poczęcie dziecka czy poczęcie jest niemożliwe.

 

Czy metody naturalne są skuteczne? - Tak i to w „obie strony”! Tej odpowiedzi udzielam z prawdziwą radością. Co znaczy w „obie strony”? Otóż dzięki poznaniu funkcjonowania organizmu kobiety możemy zarówno wybrać optymalne warunki do poczęcia dziecka, jak i z najwyższą możliwą precyzją odłożyć poczęcie (statystycznie rzecz biorąc, niecałe jedno nieplanowane dziecko przypadałoby na 100 lat stosowania przez jedną parę metod naturalnych). Na uwagę zasługuje fakt, że dzięki dobremu poznaniu mechanizmów rządzących płodnością udaje się poczęcie u wielu par zakwalifikowanych przez lekarzy jako „niepłodne”. Sam mógłbym przytoczyć wiele znanych mi osobiście takich przypadków. Wybór najlepszego czasu na współżycie po odpowiednio długiej przerwie niejednokrotnie owocuje poczęciem nawet przy rzeczywiście słabych rokowaniach medycznych (np. gdy liczba plemników o prawidłowej budowie i ruchliwości jest znacznie poniżej normy).

 

Czy można je stosować po porodzie, po poronieniu, po odstawieniu pigułek antykoncepcyjnych? - Tak, lecz jest to sytuacja trudniejsza i koniecznie należałoby skonsultować obserwacje z kompetentnym nauczycielem metod.

 

Na czym polegają metody naturalne? Najogólniej na rozpoznaniu rytmu płodności kobiety i wyznaczeniu dni, w których współżycie może, a w których nie może doprowadzić do poczęcia.

Wykorzystanie metod polega na dostosowaniu współżycia płciowego do rozpoznanej płodności. W przypadku, gdy para planuje poczęcie, wybiera na współżycie czas maksymalnie płodny. Gdy nie planuje, wybiera czas niepłodny. Stosowanie metod jest wychowawcze, bowiem wymaga podjęcia trudu użycia rozumu (obserwacje i ich interpretacja) oraz woli (gdy potrzeba - powstrzymanie się od współżycia).

 

Jakie obserwacje można prowadzić? W organizmie kobiety można obserwować skutki działania hormonów płciowych, których poziom zmienia się w cyklu płodności. Hormony przenoszone przez krew mogą dawać różnorodne dodatkowe efekty obserwowane w całym ciele. Niektóre objawy są typowe dla większości, inne indywidualne dla danej kobiety. Typowymi objawami działania hormonów pierwszej fazy cyklu (przygotowanie do jajeczkowania) zwanych estrogenami są: wydzielanie śluzu szyjkowego (w kryptach szyjki macicy) i zmiany w samej szyjce macicy (twarda-miękka, nisko-wysoko, zamknięta-otwarta). Ponadto podwyższone estrogeny powodują charakterystyczną krystalizację wydzielin (obraz śliny przypomina „gałązki sosny”, a śluzu - „liście paproci”). W drugiej fazie cyklu działa hormon progesteron, który nieznacznie, lecz zauważalnie, podnosi temperaturę ciała kobiety. Mierzy się wewnętrzną (w ustach, odbycie, ewentualnie w pochwie), spoczynkową (po śnie nocnym) temperaturę ciała (tzw. PTC). Ponadto w pobliżu jajeczkowania - gdy następują silne „przetasowania” hormonalne - wiele kobiet odczuwa tzw. ból owulacyjny i/lub inne charakterystyczne dla nich objawy. Różne metody naturalne na podstawie obserwowanych objawów diagnozują płodność określając tzw. „dni płodności” i „dni niepłodności”.

 

Czy metody naturalne wpływają na więź małżeńską? - Tak! Doświadczenie uczy, że pary akceptujące dar płodności i stosujące metody naturalne stale pogłębiają swą więź, bardzo rzadko się rozwodzą i są po prostu szczęśliwsze od par, dla których płodność jest przedmiotem lęku zwalczanego antykoncepcją. W Stanach Zjednoczonych wśród małżeństw, które stosują antykoncepcję jest 50% rozwodów, a wśród tych które stosują Naturalne Planowanie Rodziny NPR - jest 2% rozwodów.

 

-- 26 paź 2013, 15:44 --

 

Tak naprawdę, cały problem wykroczeń przeciwko życiu bierze początek w bałaganie seksualnym. Problem leży w niewłaściwym patrzeniu na płciowość, na współżycie płciowe i związaną z nim przyjemność. Nie wolno zatrzymać się na samej tylko przyjemności. Trzeba zdobyć się na prawdziwe spojrzenie na to, czym jest współżycie płciowe i czemu służy. Najlepiej spytać o to dziecko. Dorośli dorabiają sobie najróżniejsze, nieraz bzdurne, ideologie – dorabiają je nawet do swoich podłości. Dziecko wie: „Oni się kochają, chcą być razem i chcą mieć dzieci”; małe dziecko już to powie. Dwa elementy: jedność i rodzicielstwo. I nie da się tego oszukać. I nie da się tych elementów po prostu rozdzielić bez drastycznych konsekwencji. Jeżeli ktoś chce wyizolować, wydobyć ze współżycia tylko przyjemność, z pominięciem wszystkiego innego, to czy będzie tego próbował poza małżeństwem czy w małżeństwie, źle się to skończy. Czyli w gruncie rzeczy, najważniejszą rzeczą jest, żeby młodzi ludzie wchodzili w małżeństwo ze świadomością, że współżycie ma konkretny cel i sens. Ma wyrażać jedność, ale również jest znakiem rodzicielstwa. Żeby o tym drugim nie zapominali! Jeżeli tego nie będzie, to zacznie się – przepraszam za wyrażenie – gimnastyka seksualna, koncentracja li tylko na doznaniach. Zatrzyma się to i skończy na bardzo płytkim poziomie przeżyć – doznań, co prawda silnych, lecz powierzchownych, naskórkowych, które staną się niebawem jedynym celem współżycia.

 

Pozostają tylko bodźce naskórkowe. Wiadomo z psychologii, że te same bodźce wyzwalają coraz słabszą reakcję, a więc będzie trzeba wprowadzać coraz bardziej ekstrawaganckie, nowatorskie pomysły, żeby utrzymać ten sam poziom przeżyć i doznań. Okoliczności działań będą musiały być coraz „atrakcyjniejsze”. Pojawiają się zatem pomysły korzystania z plakatów ukazujących 365 pozycji na 365 dni w roku. Znam przypadki, gdzie mąż kazał żonie odgrywać sceny z filmów pornograficznych, których się naoglądał, i jeszcze jej wmawiał, że ją to uszczęśliwi, że sama nie wie, czego naprawdę pragnie. On wie, czego chcą wszystkie kobiety – on to przeczytał i widział na filmie. A żona czuje po prostu wstręt, już nie tylko do proponowanych działań, ale też do własnego męża. I w pozornie normalnym małżeństwie naprawdę dochodzi do obłędu. Potem trzeba szukać nowych partnerów (zdrady) , tworzy się trójkąty, czworokąty czy jakieś jeszcze inne figury geometryczne. Wszystko już ludzie wymyślili. To są manowce, po których błądzą ludzie, dla których jedynym celem w działaniu płciowym są własne doznania. Nie ma wówczas żadnej nieprzekraczalnej bariery, która mogłaby przeszkodzić w osiągnięciu celu. Nie liczy się wyrządzana krzywda (rozbicie małżeństwa, osierocenie własnych dzieci – każdy ma przecież „prawo do szczęścia”), nie liczy się nawet życie własnego dziecka. Trzeba tylko dla uspokojenia sumienia dorobić sobie jakąś ideologię i pod żadnym pozorem nie zgadzać się, by dziecko poczęte nazywać dzieckiem („mówmy: płód, nie: dziecko” – wykrzykiwano nie raz histerycznie podczas obrad sejmu). Ludzie się gubią zapominając, że atrakcyjność nie polega na ekscentryczności czy nawet sile doznań. I o tym nieszczęsnym nieładzie seksualnym można by znowu wiele powiedzieć – o tym, że jest on zaplanowany, że jest do nas importowany, że był i jest bardzo precyzyjnie wielkimi nakładami sił i środków w naszym kraju osadzany.

U podstaw ładu w dziedzinie płciowości leży ten podwójny sens działania: jedność i rodzicielstwo. Logiczne jest więc, że wszelkimi sposobami próbuje się tę więź rozerwać. Zobaczmy, przecież cała antykoncepcja służy temu, żeby „wysterylizować” ze współżycia samą przyjemność z jednoczesnym odrzuceniem rodzicielstwa. Zauważmy, że działanie takie jest wbrew naturze człowieka i dlatego nie może być w efekcie szczęściodajne. Nieszczęście polega na tym, że ludzie myślą, że są mądrzejsi od Pana Boga. Już byka za rogi chwycili, już umieją „ulepszyć” Jego pomysł tak, że mają już same tylko przyjemności i żadnych konsekwencji. Ale w krótkim czasie następuje zupełna pustka i trzeba szukać nowych „atrakcji”.

Odbyłem bardzo wiele rozmów z małżeństwami porządnymi, Bogu ducha winnymi, które miały kłopoty w sferze płciowości właśnie dlatego, że małżonkowie koncentrowali się przesadnie na doznaniach. Bo oni naprawdę święcie wierzyli, że we współżyciu chodzi o to, żeby dostarczyć sobie maksimum doznań. I z definicji odcięli sobie możliwość prawdziwego przeżycia aktu małżeńskiego jako jednoczącego osoby, a nie tylko ciała. Koncentrując się na doznaniach, zapewniając sobie te doznania, wymuszając ich zaistnienie, gubili prawdziwy, głęboki sens zjednoczenia: tego, że mąż chce być dla żony, że nie chce jej pobudzić według podręcznika takiego czy innego, patrz strona ta czy tamta. On chce być dla niej czuły, chce być z nią blisko, chce jej nieba przychylić. A żona chce tego samego dla męża. Wzajemnie się sobie oddają i sobą się obdarowują, licząc się z potrzebami i ograniczeniami współmałżonka. Gdy w takiej atmosferze pojawi się doznanie orgazmu u kobiety, oznacza ono zupełnie co innego, niż ten sam orgazm osiągnięty jako cel sam w sobie, w oderwaniu od wszelkich odniesień międzyosobowych. Prawdziwe przeżycie zawiera wewnętrzną treść. Jest znakiem wzajemnego oddania się sobie, jest znakiem miłości.

Swoistym przygotowaniem do złego współżycia w małżeństwie jest samogwałt. Tworzona jest dziś cała propaganda (nie tylko chłopców, ale i dla dziewcząt) rzekomej naturalności autoerotyzmu. Pojawia się wręcz jego reklama, nie tylko w czasopismach i książkach, ale nawet w podręcznikach szkolnych i programach tworzonych przez władze oświatowe.

Zapraszam do dyskusji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na poludniu Chin wykwalifikowany robotnik zarabia w przeliczeniu juz okolo ~1200zl/miesiac, a wiec ta stereotypowa miska ryzu zaczyna byc przeszloscia. Odbili sie dzieki ciezkiej harowce, i pna sie w gore.
A ceny tam maja 2 razy niższe niż u nas także całkiem przyzwoicie zarabiają choć też godzinowo sporo robią i często na akord w tempie nie dla europejczyków.

Kiedyś Korwin Mikke mówił że jakby dogadał się z Jaruzelem i Wilczkiem w 1989 roku utworzyli zamordystyczny w pełni wolnorynkowy kapitalizm na wzór Chin i nie dopuścił lewackiego gospodarczo styropianu do władzy to mielibyśmy dziś drugie Chiny w Polsce i to znacznie większym PKB per capita od Chin bo jednak z dużo wyższego pułapu byśmy startowali niż chiny w 1978.

 

No ale to już zupełny off top

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×