Skocz do zawartości
Nerwica.com

ucieczka...fantazja


Hetna

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałam was zapytać o jedną rzecz. Kiedy zaczynają sie u mnie kłopoty i nie mogę sobie z tym emocjonalnie poradzić od razu uciekam myślami gdzieś daleko, fantazjuje i w ogóle mnie nie ma. Czuje się tak jakby mnie tutaj nie było. Cholernie mi to przeszkadza bo nie panuje nad tym a w takich stanach nie mogę nic konkretnego zrobić. Mam poprawkę w sobotę, powinnam się uczyć i normalnie to robię ale mam aktualnie jeden problem z którym sobie nie radzę psychicznie. Uciekam więc i nie mogę zejść z tych chmur. Robie wszystko by tylko nie być tutaj. Kiedyś gdy było coś nie tak po prostu sobie ćpałam, teraz wzlatuje nad doliny rzeczywistości i sobie wiszę w powietrzu. Ale ile można tak wisieć....... Ciągle coś sobie wyobrażam, a to że jest lato, że jestem nad jeziorem w domku letniskowym......ale zapominam że jestem tutaj w domu i jest zima i sesja.....Serio mam z tym problem bo kur... jakoś zejść ciągle nie mogę !!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie przez cos takiego zawalilam moje studia i nie ukonczylam ich,ale tak widocznie musialo byc,mialam totalny zanik koncentracji,nie moglam sie na niczym skupic a juz na pewno nie na wkuwaniu.Znalazlam sobie dobra prace i wcale mnie nie ciagnelo spowrotem na studia.Prawdopodobnie wynikalo to rowniez z braku akceptacji siebie w studenckim srodowisku na moim wydziale.Niewiem jak jest u Ciebie ale uwazam iz powinnas przemyslec sens swoich studiow i pomyslec nad swoja przyszloscia.Kisses ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:arrow: Co do ucieczki i fantazjowania to też jest to ostatnio moje panaceum na szarą rzeczywistość -> internet, książki, zacisze własnego domu-miejsce gdzie mogłabym spędzić resztę życia nigdzie nie wychodząc;

Hetna skoro masz sesję, powinnaś się trochę zrelaksować -> najlepiej outdoors, na świeżym powietrzu (o ile jeszcze tego nie robisz); wiem, że taka rada to komunał, ale czasem trzeba komuś pomarudzić:) nie ma to jak świeże powietrze -> rozwiewa czarne myśli i łatwiej jest potem hit the books ;) tak więc zmuś się na krótki spacerek ;)

:arrow: co do studiów, podobnie jak Angelika nie znalazłam w nich sensu i skończyło się drop-out'em; jeśli twoje studia sprawiają Ci przyjemność jesteś na dobrej drodze do wyleczenia się z innych choróbsk natury psychicznej->grunt to lubieć to co się robi ;)

 

greets & hug

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie niedługo wychodzę na warsztaty teatralne, więc też się przejdę. Z tym świeżym powietrzem jak najbardziej, wiem że pomaga. Gdyby moja kumpela, z którą zazwyczaj się uczę też by z tego pisała to nie miałabym takiej niechęci.Moje studia.... to ostatnio rok i choćbym miała spać z książką w du... to obiecałam sobie, że je skończę. Problem polega na tym, że wszystko czego się ostatnio uczę nie ma sensu, jest to nudne i do niczego mi się to nie przyda. Próbowałam przeczytać teraz tekst na ćwiczenia ale znowu jest nudny. Mam jeszcze tyle tekstu do przeczytania, że może coś się w tej warstwie znajdzie do przełknięcia. Generalnie wiem jedno, studia= nuda. Jednak to ostatni rok więc byłoby szkoda. 6 lat studiów bo 3 licencjackie i 3 magisterskie, jakbym teraz dała sobie spokój to byłby błąd. Kurde ..... w sumie rok temu marzył mi się inny kierunek. Jednak wymaga on wielkiego zachodu i wielu wyrzeczeń. Nie wiem czy na tyle tego pragnę jednak kiedy was słucham w pierwszej chwili sobie pomyślałam " pewnie że chce je skończyć" zdania nie zmienię ale przemyślę sobie to czy nie iść w przyszłym roku na to co kiedyś mi się tak marzyło!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie. Dla mnie to taki sposób na problemy, nudę. W takim nierzeczywistym świecie wszystko jest tak jak ja chcę. Też mi to przeszkadza w życiu codziennym, więc rozumiem cię. Niedawno przeczytałam w książce ciekawy rozdział jak sobie z czymś takim poradzic i uswiadomiło mi to ile czasu się na takie coś marnuje i ile innych, pożytecznych rzeczy można by w tym czasie zrobic. I radze sobie z dnia na dzień coraz lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, ja też mam coś takiego. To typowy znieczulacz, fantazjujemy, aby nie czuć bólu. Z jednej strony to rzeczywiście przeszkadza w życiu, nie można się do niczego zabrać, a okazje przepływają nam przed nosem. Ale z drugiej same przyznajcie: chyba lepiej fantazjować, niż mieć nałogi w postaci używek - alkohol, narkotyki, papieros. Te wszystie sposoby mają ten sam charakter - są nałogami i niszczą życie, ale chyba lepiej fantazjować, niż wpaść w alkoholizm :( A dodam jeszcze, że z fantazjami można walczyć np. poprzez kontakty z innymi ludźmi (jak w przypadku Hetny, która z koleżanką może się uczyć), albo pracę itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×