Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Próbowałem czegoś takiego ale często lęk jest silniejszy odemnie i wtedy tylko benzo ;)

Ale faktycznie nakierowanie myśli na coś pozytywnego pomaga,ale jeśli w zyciu nie ma się nic pozytywnego to nic to nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej jestem tu nowy i chce opowiedzieć wam swoją historię,

Ze mną stało się coś strasznego. W jednej chwili z radosnego pogodnego faceta stałem się więźniem moich lęków i nerwicy. Tym co mnie złamało było moje największe osiągnięcie.... niespodziewany ale podobno zasłużony (tak mówią inni) AWANS. Z radością go przyjąłem bo to nowe wyzwania, prestiż lepsze pieniądze,ale już po kilku dniach jakiś diablik w głowie zaczął mi krzyczeć "nie dasz rady- teraz wszyscy się przekonają jaki jesteś beznadziejny i słaby". Najpierw go ignorowałem, lecz on stawał się coraz głośniejszy i bardziej namolny. Zaczęły się problemy ze spaniem, problemy z koncentracją rozdrażnienie- powoli zacząłem się staczać w przepaść absurdu.

Dziś każdy dzień to walka z samym sobą by wstać z łóżka, by pójść na spotkanie, by napisać pismo czy maila... Do tego te nagłe napady paniki, dławienia, drżenia i uczucie ciągłego ciężaru na karku.Chce się gdzieś uciec ale nie wiadomo gdzie. Zycie zamieniło się w koszmar, który coraz bardziej dotyka tez moich bliskich- a szczególnie moją żonę.

Cienko widzę swoją przyszłość... a do tego świadomość, że tak naprawdę to sam jestem źródłem swoich problemów.

Sam nie wiem co robić dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej jestem tu nowy i chce opowiedzieć wam swoją historię,

Ze mną stało się coś strasznego. W jednej chwili z radosnego pogodnego faceta stałem się więźniem moich lęków i nerwicy. Tym co mnie złamało było moje największe osiągnięcie.... niespodziewany ale podobno zasłużony (tak mówią inni) AWANS. Z radością go przyjąłem bo to nowe wyzwania, prestiż lepsze pieniądze,ale już po kilku dniach jakiś diablik w głowie zaczął mi krzyczeć "nie dasz rady- teraz wszyscy się przekonają jaki jesteś beznadziejny i słaby". Najpierw go ignorowałem, lecz on stawał się coraz głośniejszy i bardziej namolny. Zaczęły się problemy ze spaniem, problemy z koncentracją rozdrażnienie- powoli zacząłem się staczać w przepaść absurdu.

Dziś każdy dzień to walka z samym sobą by wstać z łóżka, by pójść na spotkanie, by napisać pismo czy maila... Do tego te nagłe napady paniki, dławienia, drżenia i uczucie ciągłego ciężaru na karku.Chce się gdzieś uciec ale nie wiadomo gdzie. Zycie zamieniło się w koszmar, który coraz bardziej dotyka tez moich bliskich- a szczególnie moją żonę.

Cienko widzę swoją przyszłość... a do tego świadomość, że tak naprawdę to sam jestem źródłem swoich problemów.

Sam nie wiem co robić dalej.

 

A jak masz grypę albo zapalenie płuc to co robisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej jestem tu nowy i chce opowiedzieć wam swoją historię,

Ze mną stało się coś strasznego. W jednej chwili z radosnego pogodnego faceta stałem się więźniem moich lęków i nerwicy. Tym co mnie złamało było moje największe osiągnięcie.... niespodziewany ale podobno zasłużony (tak mówią inni) AWANS. Z radością go przyjąłem bo to nowe wyzwania, prestiż lepsze pieniądze,ale już po kilku dniach jakiś diablik w głowie zaczął mi krzyczeć "nie dasz rady- teraz wszyscy się przekonają jaki jesteś beznadziejny i słaby". Najpierw go ignorowałem, lecz on stawał się coraz głośniejszy i bardziej namolny. Zaczęły się problemy ze spaniem, problemy z koncentracją rozdrażnienie- powoli zacząłem się staczać w przepaść absurdu.

Dziś każdy dzień to walka z samym sobą by wstać z łóżka, by pójść na spotkanie, by napisać pismo czy maila... Do tego te nagłe napady paniki, dławienia, drżenia i uczucie ciągłego ciężaru na karku.Chce się gdzieś uciec ale nie wiadomo gdzie. Zycie zamieniło się w koszmar, który coraz bardziej dotyka tez moich bliskich- a szczególnie moją żonę.

Cienko widzę swoją przyszłość... a do tego świadomość, że tak naprawdę to sam jestem źródłem swoich problemów.

Sam nie wiem co robić dalej.

 

A jak masz grypę albo zapalenie płuc to co robisz?

 

Ano byłem u lekarza pierwszego kontaktu dał mi Tranxene 10 mg i skierowanie do psychologa.Po lekach sypiam lepiej ale za dnia sytuacja niewiele się poprawia. Być może sesje u psychologa pomogą ale jakoś słabo w to wierzę.

Dla mnie nie jest problemem podjęcie leczenia ale sam fakt, że ni z tego ni z owego rozwala mi się życie. A najgorsze, że to sam się wprowadzam w taki stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam prawie 20lat, od około 6 lat borykam się z depresją, hipochondrią .. tak mi się wydaje przynajmniej. Zacznę od początku... około 6 lat temu podczas Świąt Bożego Narodzenia miałem jakąś grypę czy coś w tym stylu (nie pamiętam już) i pamiętam ,że od tamtego czasu z moim zdrowiem (przynajmniej tak mi się wydawało) zaczęło się pogarszać... codziennie wieczorem myśli ,że zaraz umrę, uczucie jakby zawrotów w głowie, wymioty wieczorem ze stresu, cały się trząsłem, zimno mi było... od tamtego czasu do dzisiaj mam problemy z zasypianiem a przeszkadza mi w tym np uczucie bicia serca, tętna, czasami kołatania serca, duszności wieczorem jak się położę... Od tamtego czasu jestem BARDZO WRAŻLIWY na cierpienie innych ludzi...w telewizji jak oglądałem jakieś programy dokumentalne i komuś działa się krzywda strasznie to przeżywałem...u babci często w dzień zostawałem a jak moj mama przyjeżdżała po mnie to rzucałem się na nią i płakałem... tak jakbym się bał ,że mogę jej już nie zobaczyć przez to ,że umrę czy coś..Na samym początku biegałem z mamą po lekarzach bo mama też się przestraszyła jak mówiłem ,że kręci mi się w głowie itp... miałem zrobione wszystkie badania, pełna morfologia, mocz, ekg serca, badania głowy u neurologa, usg nerek, brzucha itp.. wszystkie badania zawsze wychodziły perfekcyjnie, mimo to ja cały czas mam wrażenie ,że jestem chory... problemy praktycznie znikały z nadejściem wiosny... gdy na dworze było dłużej widno, ciepło, zielono, częściej ze znajomymi wychodziło się gdzieś itp... w tym roku zgłosiłem się do lekarza z powodu właśnie tego kołatania serca podczas uprawiania sportu (podczas biegania uczucie jakby serce mi zatrzymywało się) a dodam ,że kondycję mam dobrą, sport uprawiam od najmłodszych lat, od 3-4 lat trenuję kulturystykę. Lekarz zlecił mi ECHO SERCA i wszystko wyszło dobrze oprócz tego ,że mam powiększoną lewą komorę ale to ze względu na ćwiczenia siłowe tzw "serce sportowca" Przez te 6 lat wydaje mi się ,że progres jedynie jest w usypianiu.. nie jest tak strasznie jak było kiedyś.. wcześniej podczas leżenia całe ciało mi pulsowało, wszędzie czułem tętno , serce biło mocniej, zamykałem oczy to kręciło się w głowie... Teraz mam leciutkie lęki podczas kładzenia się spać a to ze względu na to ,że czasami jak leżę coś mnie ukłuje w sercu, zakołata mi i od razu nerwy, trzęsę się, zimno mi , krew odpływa ze stóp i rąk, mam wrażenie ,że zaraz umrę, nie wiem co robić... Ostatnio 2 razy miałem uczucie smaku krwi w ustach (której nie było tak naprawdę) i od razu nerwy, duszności itp masakra jakaś... dodam ,że jestem bardzo nerwowy, w domu moja mama bardziej jest za bratem (bliźniak) jemu zawsze przyznaje racje itp... brat mnie strasznie dobija, jest taki chamski, ciągłe dogryzanie itp... więc teorytycznie cały czas nerwy, niewyspany itp.. Czasami podczas "ataku" potrafię sobie w głowie ułożyć ,że ja sobie tylko to wkręcam itp i uspokaja się ale to nie wystarcza, nie żyję normalnie... na dodatek to ostatni rok w szkole, matura a jest mi tak bardzo ciężko się skoncentrować żeby coś zrozumieć... Wiem kiedy jest dobrze! Jak przyjeżdża do mnie moja dobra koleżanka na noc, wtedy o niczym innym nie myślę tylko skupiam się na niej i 0 objawów a po wszystkim zasypiam jak dziecko :) Nikt z mojej rodziny nie wie o tym co się ze mną dzieje bo głupio mi, paru znajomych wie tylko. Do psychologa/psychiatry chętnie bym poszedł ale niestety ten rok mam taki zapierdziel... szkoła/korepetycje/siłownia/nauka/obowiązki domowe i na prawdę nie ma czasu... na dodatek boję się ,że psychiatra przepisze mi jakieś psychotropy po których będę jak zombie, na dodatek dają one mnóstwo skutków ubocznych których się boję... Myślę ,że rozmowa z Wami to pierwszy krok do pokonania tego syfu ! Pozdrawiam wszystkich !! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pizesz,że masz duże kłopoty ze spaniem,zasypianiem-a może sięgnij do lektury,sama mam w dopu książkę

pt"bezsenność"(jak zasnąć,spać i wypocząć) ellen mohr catalano może ta książka pomoże ci wyeliminować chociaż jeden problem...poczytaj o niej w internecie...ja kupiłam używkę na allegro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze ,że moi rodzice są bodajże 11 lat po rozwodzie...nie żyłem zbyt fajnie... tydzień u ojca , tydzień u mamy i tak cały czas było.. więc życie na walizkach, awantury przez to były , nie raz ostro z ojcem się pokłóciłem o to no i z czasem udało się, mieszkam cały czas z mamą, z ojcem mam dobry kontakt, widujemy się, rozmawiamy itp... myślę ,że takie zdarzenia z przeszłości na pewno mają w jakimś stopniu coś wspólnego z aktualnym stanem psychicznym ? Diagnoza ,że to hipochondria, depresja/nerwica ( sam nie wiem) jest moja.. nie stwierdził tego żadne lekarz ponieważ nigdy tak na prawdę nie powiedziałem wszystkich objawów itp.. przychodziłem tylko z pojedynczymi problemami. O hipochondrii dowiedziałem się gdy zakładałem jeden za drugim temat na pewnym forum sportowym i ciągle doszukiwałem się jakiś chorób... w końcu mówili mi "Człowieku Ty masz hipochondrię! codziennie nowa choroba" itp Czy mógłby mi ktoś przybliżyć co mi dolega? Tzn czy objawy bardziej pasują do nerwicy , depresji ? Hipochondria na 100% ! hehe :) Pozdrawiam

 

-- 20 lis 2014, 21:17 --

 

Mógłby ktoś coś napisać? :)

 

-- 24 lis 2014, 00:09 --

 

Widzę ,że temat już przeszedł na kolejną stronę i 0 zainteresowania :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

 

Ja próbuję też nie myśleć ale to jest silniejsze :zonk: wczoraj jak kładłam się spać to zaczynało mi walić serce i zaraz miałam odczucie drętwienia mi ręki i nogi a to mnie dobija...

Próbuję sobie wmawiać wtedy że nic się nie dzieje i na chwilę puls staje się słabszy ale zaraz znowu mocno wali.Jestem bezradna

 

No cholewa jak mam to przezwyciężyć ? Jestem chyba bezradna.

Rano do 11 jestem sama i czasem aby jak się obudzę to zaczynają się jakieś myśli i bonanza---w głowie gorąco, puls szybki i wrażenie jakbym miała zaraz zemdleć :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możecie napisać co macie na myśli pisząc przyspieszony puls ? Ja miałem jakiś czas temu 3 incydenty, gdzie przez jakąś godzinę miałem puls 120 bez szansy na opanowanie (pomimo prób uspokojenia oddechu, skierowania myśli na coś innego) i kończyło się pogotowiem, ataraxem, hydroksyzyną... Potem beta-bloker zastopował takie ataki, ale teraz kardio polecił mi zaprzestać stosowania beta, ponieważ żadne badanie nie wykazało choroby serca. Ale ja się boje odstawić, wczoraj próbowałem ale po kilku godzinach jak puls zaczął się zbliżać do 90 dałem za wygraną i wziąłem połóweczkę beta... Dodam, że na nerwicę biorę od miecha Parogen 20mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja przygoda z nerwicą (krótko żeby nie zanudzać ;) )

Lata temu codziennie "miałam" inną chorobę, raz w tygodniu badania, jak wynik był ok to od razu zdrowiałam. W końcu poszłam do psychologa ktory pogadał, powiedział że to nerwica i jak sobie z nią radzić. I tak radziłam sobie rok po roku aż w końcu od początku tego roku nerwica mnie znokautowała :evil:

 

Moje objawy raczej książkowe - płytki oddech, uczucie duszenia, jadłowstręt, biegunki, zimne poty, prąd w ciele, trzęsienie rąk, drętwienie palców, zawroty głowy, mdłości, wysypki, nerwobóle i ogólnie bóle wszystkich możliwych organów. "Umierałam" juz ze 100 razy, "miałam" chyba wszystkie możliwe nowotwory o braku chęci do czegokolwiek nie wspomnę :(

... i w końcu byłam tak wściekła na moja nerwicę że postanowiłam się leczyć. Trafiłam na super lekarkę, pierwszy raz się wygadałam tak od serca i od razu dostałam leki, bo ponoć nie było na co czekać.

Biorę Escitalopram actavis 10 mg raz na dobę i doraźnie Afobam (na początku brałam 10 dni dla złagodzenia działania pierwszego leku) teraz tylko jak potrzebuję, ale póki co potrzebowałam tylko raz :yeah:

 

No i cóż, leczę się

Mam nadzieję że uda mi się pokonać cholerną nerwicę i wrócę do żywych :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cortezjusz. Jeśli zależy Ci na diagnozie swoich dolegliwości powinieneś udać się do lekarza. Forum nie jest od diagnozowania. Ja podobnie jak Ty - też doszukuję się w sobie różnych chorób i mam zdiagnozowaną nerwicę. To typowe w tej chorobie. Ale jak mówię - każdy przypadek jest inny i od diagnozy jest lekarz. Zdrowia życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem juz po 4 opakowaniach Asentry, na początku dwa tygodnie brałem 50mg, teraz 100mg, codziennie rano. Nie czuję żadnej różnicy, poza tym, że mam ogromnie obnizone libido, czyli nic nie wychodzi, nie potrafie się wtedy też skupić. Strasznie się pocę, szczególnie podczas snu, a śnię o różnych dziwnych kolorowych zwierzętach. Lęki mam straszne, szczególnie fobia społeczna, do ludzi nie wyjdę, teraz nawet z mniejsze grono. Napój przez słomkę, a jesli chodzi o jedzenie to nie ma w ogole szans, tym bardziej widelcem. Kiedy ktoś się na mnie patrzy czuję jakby obraz mi latal na boki bardzo szybko i trzęsie mi się głowa. Mam zapisany też alprazolam 1mg, nic mi to nie daje, lęki mam ciągle takie same (najbardziej przed ludźmi, przed jasnym dniem i jak w nocy przypomni mi sie jakas błacha nawet myśl o czymś czego nie zrobilem, albo o czym zapomnialem, to noc mam z głowy). Natomiast jeśli wezmę do spania alprazolam to mniej się pocę i nawet po 1mg mam jakiś lepszy sen. Ja nie wiem co już bym miał brać, chodzę jak robot, często mam drgawki, czuję jakbym miał mdleć, do galerii handlowej nie wejdę chyba nigdy, chyba, ze z kimś znajomym, wtedy nawet go nie slysze, wylatuje mi drugim uchem wszystko. Chcialbym w końcu, żeby to się skończyło. Umowilem sie do psychiatry po asertin znów i po alprazolam. Nie mam w ogole problemu z odstawieniem benzo. Chcialbym być w dzień bardziej pobudzony, ale gotowy to działania, życia, a nie, że wszystko mi się trzęsie i nogi mi się uginają. Teraz już nawet czasami po alkoholu nie jest lepiej. Najgorsze są te spięcia mięśni, muszę wyglądać jak robot. Ze schodów muszę zbiegać, bo jak schodzę to cały drgam. Chce, żeby to się już skończylo.. I nie mieć flaka podczas miłych wieczorów w łóżku..mam troche kiepską sytuację, więc mogę liczyć tylko na siebie, od lekarza dostaję wyłącznie receptę, bo na nic więcej mnie nie stać, muszę do niego zadzwonić, wtedy drukuje mi recepte i ją odbieram. Dziś czuję się strasznie, dopiero co wstałem, a zasnąłem o 8 rano. Mialem isc na pocztę, zadzwonic do psychiatry, isc tez do apteki. A nic nie zrobiłem. Zaraz znajdę jakiś wątek, może tam opisze co się dzieje i ktoś mi doradzi co brać, bo na prawdę, byłem i kilku lekarzy, kiedys jak mialem lepsza sytuację finansową to łaziłem do nich i przepisywali mi prawie to samo, kiedys bralem bioxetin, pozniej jakiś citabax, teraz asertin. Ostatnio prawie zemdlalem w sklepie. Nie jestem ubezpieczony, mieszkam w miejscowosci gdzie nie ma darmowej terapii. Mam opakowanie paroksetyny w domu, od koleżanki, ona to bierze z asertinem (Tylko to pewnie jedno opakowanie nie wystarczy). Benzo mi się też skończyły, mam propranolol, ale nic nie daje i końcówkę xanaxu. Po benzo nic nie czuje, zasnę w miare lepiej, ale na lęki to nawet 3mg nie pomagają, najgorsze jest to spięcie mięśni i to, że trzęsie mi się głowa jak próbuję coś zjeść lub się napić. Wrocilem z miasta do matki, tylko leże, na nic nie mam ochoty, denerwuje mnie to, ze nie moge sie do niczego zebrac, nawet wyjsc do sklepu, bo sie boje.

 

Dzięki jak komuś się chciało to czytać i przepraszam za błędy stylistyczne i brak w niektórych miejscach polskich znaków. Ten tekst to taka sklejka innych postów, ale nie chce robić już OT.

 

Czekam na jakąś odpowiedź z niecierpliwością.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy nie doszła do tego jakaś nerwica żołądka... ostatnio dużo się denerwuję i zaczęło się bodajże 4 dni temu.. po zjedzeniu posiłku dziwne uczucie pustki w żołądku (ssanie) na drugi dzień obudziłem się z kującym bólem brzucha, cały dzień się prawie utrzymywał.. i kolejne 2 dni do teraz pobolewa mnie tak minimalnie ale jednak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, mogę Ci tylko podpowiedzieć, że co byś nie brał to nic to nie da bez Twojej inicjatywy. Leki nie załatwiają sprawy bez pracy nad sobą - one tylko ją ułatwiają. Musisz się mierzyć ze swoim lękiem codziennie. Np boisz się iść do sklepu - to idź postój przed sklepem się oswajać, po dwóch dniach wejdź do sklepu i po nim pochodź, po 4 dniach coś kup itd. Tak trzeba robić ze wszystkim czego się boisz bo unikanie sytuacji stresowych tylko wzmacnia lęk, a oswajanie się z nimi powoduje że przestaje to być takie straszne i każdego dnia możesz więcej. I jeszcze jedno: ile razy zdawało Ci się że zemdlejesz a nie zemdlałeś? Ile razy w ogóle faktycznie zemdlałeś? Ani razu, co? Tak działa lęk, boisz się czegoś co się nigdy nie wydarzyło ani nie wydarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piti_88, miałem jakieś 7 lat temu identyczne objawy. Cały czas kontrolowałem swój oddech i oddychałem świadomie ponieważ byłem przekonany, że jeśli przestanę to się uduszę. Do tego tak samo jak Ty miałem non stop wrażenie, że wdycham za mało powietrza i miałem poczucie duszności. Ataki wyglądały identycznie: chęć ucieczki, duszność, mrowienie. Trzymało mnie to wszystko jakieś 7 miesięcy, aż wreszcie w ogóle przestałem wychodzić z domu, bo każde wyjście i tak kończyło się atakiem i powrotem. Na zajęciach było podobnie. Jeden wielki koszmar. Oczywiście przy okazji straciłem swój czas chodząc po lekarzach. Byłem u pulmunologa nawet :D Oczywiście wszystko w normie. Dopiero lekarz rodzinny po kolejnej z rzędu wizycie delikatnie zasugerował wizytę u psychiatry. Zrobiłem po przyjściu z domu research, wpadłem na to forum i okazało się, że jest mnóstwo ludzi, którzy mają podobne problemy. Oczywiście nadal nie wierzyłem, że to 'tylko nerwica', ale poszedłem do psychiatry, dostałem lek (Velafax) i w zasadzie po 2 tygodniach nie było śladu po moich dolegliwościach. Niestety zbyt szybko odstawiłem lek (po 4 miesiącach) i objawy wróciły. Trochę inne tym razem, ale o wiele gorsze. Nie będę straszył :smile: Wniosek z tego taki, że żałuję, że nie byłem na tych lekach dłużej i nie wspomogłem się terapią. Być może nie doszłoby później do wielu innych, niefajnych rzeczy.

 

Tak czy inaczej, śmigaj do psychiatry. Szkoda rozmyślać i się męczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się chyba z nerwica urodziłem. Mojej matce pierwsze dziecko zmarło , ja jestem jej drugim dzieckiem. Kiedyś znalazłem chyba wypis ze szpitala , w którym było napisane , ze kobieta bardzo nerwowa , i ze brała jakieś medykamenty uspokajające będąc w ciąży. No a po urodzeniu mnie zaczęło się toksyczne wychowywanie . Tak w skrócie , nigdy nie słyszałem dobrego słowa , zawsze powtarzano mi ze będę niczym , będę zerem , będę jej na garbie siedział . Ziapanie na porządku dziennym , w miarę upływu lat poszedłem w alkohol , nie widzac dla siebie żadnej alternatywy. Na dziewczyny nie chodziłem , koledzy traktowali mnie lekceważąco ze względu na moja podatna na wpływy osobowość i pizdowaty charakter , nigdy nie umiałem się postawić . Teraz mam 27 lat , mam nerwice , nie wiem czego , chyba wszystkiego , mam zaburzenia gastryczne , wzdęcia , gazy , trzęsą mi si ręce a niekiedy się cały trzęsę , szybko się denerwuje , chodzę i liczę tętno a w łóżku niekiedy nie mogę się ułożyć żeby nie czuć jak mi serce bije , koledzy w pracy mnie podszczypują , ze nie chodzę na dziewczyny , pytania w stylu " kiedy ostatnio ru....es" są na porządku dziennym. Od roku nie pije , biegam , maszeruje po 10 km , jezdze rowerem , nic nie pomaga . Nie wiem jak mam żyć , płakać mi się chce niekiedy . Bylem u paru psychiatrów ale oni by tylko prochy pisali , teraz zacząłem prace z psychologiem , może trochę pomoże . Obawiam się jednak , ze u mnie to jest uwarunkowane genetycznie . Rzygam tym wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się chyba z nerwica urodziłem. Mojej matce pierwsze dziecko zmarło , ja jestem jej drugim dzieckiem. Kiedyś znalazłem chyba wypis ze szpitala , w którym było napisane , ze kobieta bardzo nerwowa , i ze brała jakieś medykamenty uspokajające będąc w ciąży. No a po urodzeniu mnie zaczęło się toksyczne wychowywanie . Tak w skrócie , nigdy nie słyszałem dobrego słowa , zawsze powtarzano mi ze będę niczym , będę zerem , będę jej na garbie siedział . Ziapanie na porządku dziennym , w miarę upływu lat poszedłem w alkohol , nie widzac dla siebie żadnej alternatywy. Na dziewczyny nie chodziłem , koledzy traktowali mnie lekceważąco ze względu na moja podatna na wpływy osobowość i pizdowaty charakter , nigdy nie umiałem się postawić . Teraz mam 27 lat , mam nerwice , nie wiem czego , chyba wszystkiego , mam zaburzenia gastryczne , wzdęcia , gazy , trzęsą mi si ręce a niekiedy się cały trzęsę , szybko się denerwuje , chodzę i liczę tętno a w łóżku niekiedy nie mogę się ułożyć żeby nie czuć jak mi serce bije , koledzy w pracy mnie podszczypują , ze nie chodzę na dziewczyny , pytania w stylu " kiedy ostatnio ru....es" są na porządku dziennym. Od roku nie pije , biegam , maszeruje po 10 km , jezdze rowerem , nic nie pomaga . Nie wiem jak mam żyć , płakać mi się chce niekiedy . Bylem u paru psychiatrów ale oni by tylko prochy pisali , teraz zacząłem prace z psychologiem , może trochę pomoże . Obawiam się jednak , ze u mnie to jest uwarunkowane genetycznie . Rzygam tym wszystkim.

 

Jeśli nie jesteś gejem to idź do agencji tylko poproś o profesjonalistkę- powinno pomóc, przynajmniej w temacie seksu i docinków. A co do reszty, popracuj z psychologiem ale wymagaj więcej od siebie niż od niego/niej. I jeszcze jedna rada nic nie planuj, co najwyżej na kilka dni w przód, przestań myśleć a zacznij reagować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!Jak dawno mnie tutaj nie było.Dlaczego znowu jestem?Coś pewnie zaczyna się ze mną dziać.Jakieś bóle,kłócia,lęki?

I ciągle te uczucie że się nie wyrobię,że mam mało czasu itd

Zaczynam biegać po specjalistach.Pewnie coś poważnego.Może już mam zejść z tego świata?Cholera,chyba trochę za wcześnie.

Co za uczucie...wizyta u psychiatry by mi się przydała...ale zwlekam bo leków nie chcę brać.Lepiej pobiegać po specjalistach i wykluczyć

zawał,raka czy guza.Cholerna nerwica!

Moja siostra która już to przeszła powiedziała by ,,błogosławiona nerwica,, a ja na to powiedziała bym:,,idiotka,,Co ona gada?

Ale zagłębiając się bardziej w mój stan myśle...ona ma chyba rację.Coś w porę kazało mi się zatrzymać,pomyśleć,przeanalizować moje życie.I co?

Muszę zmienić moje pojmowanie rzeczywistości,nauczyć się chodzić nową ścieżką,wyznaczać nowe cele.Kurcze,tylko ja nie potrafię.Jak wprowadzam zmiany. to na chwilę.

Czas uświadomić sobie że muszę nauczyć się żyć z tą cholerną nerwicą,że z tego się nie wychodzi.To praca nad sobą do końca życia.Wiadomo,można się wspomóc lekami ale czy to rozwiązanie?Jeśli nie ma innego rozwiązania to trzeba ale przy tym równolegle z terapią.

A skąd wziąć dobrego terapeutę?Takiego który nas zrozumie,pomoże,wyznaczy nowy punkt widzenia?Szukać,szukać i szukać.Może ktoś poleci.Do tego najlepiej wprowadzić metody relaksacji.Każdy wg siebie,bo każdy inny przecież jest.

To chyba tyle na dzisiaj w telegraficznym skrócie. :uklon::uklon::uklon: 3majcie się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

patryk_22 co prawda niektóre choroby psychiczne są dziedziczne ( w dużej mierze) ale nerwica to nie choroba psychiczna więc nie dziedziczna. Przede wszytkim psycholog, który pomoże Tobie uwierzyc w siebie, własne sily, to ze jestes wartą i ważną osobą. Jakbys nie był nie było by Ciebie na świecie. Masz żal do matki, ale musisz jej świadomie i bez żalu wybaczyc. Trudne to ale bez tego nie ruszysz dalej, bedzie Tobie to caly czas uwierało, gdzies gnieździlo i wyjdzie wczesniej czy później.

 

Psychiatra jest tylko od tabsów, a pomaga psycholog ;) Oczywiście czasami znajdzie sie taki co pomoże uwierzyc w siebie, wytlumaczy dlaczego jest tak a nie inaczej.

 

Wydaje mi się że masz niskie poczucie wlasnej wartości. Uwierz w siebie i walcz o siebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. u mnie zaczęło się od serca 3 lata temu potem wmawiałem sobie raka płuc, mózgu, SM, niewydolność serca, HIV itd. w moim szpitalu mnie znają wszyscy lekarze ... ;-) przez kilka msc. codziennie chodziłem że coś się dzieje ... w końcu się ktoś wkurzył i skierował mnie do szpitala psychiatrycznego gdzie diagnozę potwierdzono... ostatnio miałem częstoskurcz nadkomorowy i w końcu mnie przyjęli na oddział chorób wew. i co znów nic.. badania zrobione EKG w ostatnich 3 latach miałem chyba z 50 razy zrobione, badania krwi, moczu, błędne koło mam już dość od 3 lat nic z moim życiem nie daje się zrobić mam czasem wrażenie że mam całe ciało sparaliżowane i nie mogę się ruszyć ale jednak mogę wymaga to większego wysiłku co prawda ale daje radę najlepsze jest to że człowiek jest tego świadomy że jeśli byłby chory somatycznie to przez taki czas choroba by albo zabiła nas albo tak wyłożyła że nie było by wątpliwości że człowiek jednak umiera ... ale nie kaszelek jest to zaraz szukanie raka itd. dodatkowo miałem robione w zeszlym roku EEG itp. w sumie leki przyjmowałem i lęki się uspokoiły ale odstawiliśmy z moją Panią doktor ... po 6-7 msc od odstawienia choroba powróciła... co mam robić?... cały czas mam wrażenie że lekarze niestety popełniają jakiś błąd... w sumie nawet miałem atak w Warszawie a jestem ze śląska ... i tam też badania i nic nie wykazali żadnych argumentów że coś się może dziać ... proszę was pomóżcie mi bo nie wiem jak mam żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×