Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

20 minut temu, betelgeuse napisał(a):

aż tak źle bywało z Tobą?

Nadal bywa, ale chyba z mniejszą częstotliwością i mimo wszystko udaje się zawsze to jakoś przeczekać. U mnie problemem jest to, że mogę się zabić „przez przypadek”… tzn. mała rzecz potrafi urosnąć do takiej rangi, że dzieli mnie już tylko krok od runięcia w przepaść. To nie są długofalowe myśli samobójcze, snucie planów etc. To kilka chwil i zaczynam czuć, że jedyne co muszę to muszę się zabić.

Edytowane przez nieprzenikniona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość betelgeuse
37 minut temu, nieprzenikniona napisał(a):

Nadal bywa, ale chyba z mniejszą częstotliwością i mimo wszystko udaje się zawsze to jakoś przeczekać.

czyli jest poprawa. warto pracować, a może będzie jeszcze lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, DEPERS napisał(a):

Co bierzesz na spanie? Jak objawia Ci się bezsenność? Mi w ogóle nie pojawia się poczucie senności, cały czas jest załączony układ współczulny i jest wywołany kortyzolem. Biorę mirtę, kortyzol opada i pojawia się🤔 ja to nazywam okno snu i w nie wskakuje:) inaczej w ogóle nie pojawia mi się poczucie senności

Ja nie mogę zasnąć w nocy, coś się wydarzyło i tak z dnia na dzień przestałam spać. Biorę niestety zolpidem chociaż nie powinno się go długo brać ale nic innego na mnie nie działa:/ co dziwnego w dzień mogę zasnąć sobie na chwilę jak mam taką okazję i potrzebę 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, nieprzenikniona napisał(a):

Myślę a nawet już jestem pewna, że dobrze dobrane leki to podstawa, zwłaszcza podczas intensywnej terapii. Bez leków to już dawno byłabym w ziemi. Ja mam psychiatrę w tym samym miejscu co terapię i też terapeutka konsultuje się czasem z moją lekarką (i na odwrót) dzięki czemu leczenie jest bardziej kompleksowe…dla mnie to kluczowa sprawa i nie wyobrażam sobie innej możliwości. 
Swoją drogą też mam ostatnio jakiś zjazd w dół…chyba będę prosić o nowe leki (tzn jeden nowy lek) bo czarno widzę swoje możliwości przeżycia jeśli całkiem zejdę z Wenlafaksyny. Znowu wpadam w anhedonię, nie czuję żadnej przyjemności z niczego, to tak jakby ktoś nagle zgasił mi światło… 

Przykro mi, że Ci jest też tak ciężko:( Wiem, że to niesprawiedliwe ale dobrze, że chociaż trafiłaś dobrze i do psychiatry i psychologa. Ja to i z tym miałam duże przejścia 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, 123she napisał(a):

Przykro mi, że Ci jest też tak ciężko:( Wiem, że to niesprawiedliwe ale dobrze, że chociaż trafiłaś dobrze i do psychiatry i psychologa. Ja to i z tym miałam duże przejścia 

Wcześniej też miałam sporo przejść, chyba ciężko od razu trafić na właściwe osoby, ale bez próbowania nie da się o tym dowiedzieć ;) życzę Ci aby obecna lekarka i terapeutka też były już tymi „trafionymi”. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, 123she napisał(a):

Ja nie mogę zasnąć w nocy, coś się wydarzyło i tak z dnia na dzień przestałam spać. Biorę niestety zolpidem chociaż nie powinno się go długo brać ale nic innego na mnie nie działa:/ co dziwnego w dzień mogę zasnąć sobie na chwilę jak mam taką okazję i potrzebę 

A mirtazapinę, albo mianserynę próbowałaś? Boisz się wieczorem? Masz jakieś poczucie, niepokój którego za dnia nie odczuwasz? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, nieprzenikniona napisał(a):

Wcześniej też miałam sporo przejść, chyba ciężko od razu trafić na właściwe osoby, ale bez próbowania nie da się o tym dowiedzieć ;) życzę Ci aby obecna lekarka i terapeutka też były już tymi „trafionymi”. 

Myślę, że najbardziej by mi pomogło jakbym teraz miała szczęśliwe życie. Wtedy miałoby to sens się męczyć a tak to nie mam już jakoś woli walki a naprawdę dużą miałam determinacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, 123she napisał(a):

Myślę, że najbardziej by mi pomogło jakbym teraz miała szczęśliwe życie. Wtedy miałoby to sens się męczyć a tak to nie mam już jakoś woli walki a naprawdę dużą miałam determinacje.

To jeszcze przed Tobą, terapia w końcu ma do tego prowadzić 🙂 a szczęście z życia można czerpać na wiele sposobów przecież. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, DEPERS napisał(a):

A mirtazapinę, albo mianserynę próbowałaś? Boisz się wieczorem? Masz jakieś poczucie, niepokój którego za dnia nie odczuwasz? 

Tych leków nie próbowałam. Mam taki niepokój właśnie wieczorem zdecydowanie silniejszy. Mam takie dziwne historię i to nie pomaga mi poczuć się bezpiecznie. Dzisiaj byłam u terapeutki wyszłam zdenerwowana i po drodze na przystanek zaczepił mnie człowiek, który wcześniej przez 2 lata mnie stalkerował (jeśli tak się poprawnie mówi) i na serio mi ręce opadły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tak zrytą głowę, że nawet bardzo  dobre życie w niczym nie jest w stanie pomóc, ostatnio coraz częściej myślę, że marnuję tylko innym czas na swoje bezużyteczne istnienie i żałuję, że nie skończyłam ze sobą zanim założyłam rodzinę. 
BPD to koszmar, jeszcze jak jest stabilnie to da się w miarę żyć a jak przestaje być stabilnie to chyba tylko zostaje wpakować się w kaftan w szpitalu i czekać na cud prochów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość kszykszy

Dopiero od niedawna siedzę w temacie bordera. Boję się zaglądać do książek na ten temat, bo ostatnio ciężko to przeżyłam. Usłyszałam, że można przy tym całkowicie zejść z leków. Jak duża jest na to szansa i od czego zależy predyspozycja do tego? Być może odpowiedź w wątku padła, ale jakoś niebardzo mam ochotę i cierpliwość, aby przejrzeć cały wątek.. Czy border może być "lepszy" od F20? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość kszykszy

@acherontia styx Właśnie dlatego napisałam "lepszy" i czy "może być". Interesują mnie osobiste odczucia osób dotkniętych zaburzeniami albo schizofrenią. Co jest bardziej dotkliwe. Ja mam swoje zdanie na ten temat, ale nie wiem czy słuszne. 

 

Mniemam, że przy schizofrenii ciężko jest osiągnąć remisję. Czy w borderze istnieje coś takiego jak remisja?

 

Są osoby, które miały diagnozę F20 i została ona zmieniona na bordera. Jak zareagowały na tę zmianę i czy wprowadziło to w ich życiu jakieś zmiany, gorsze bądź lepsze nastawienie. 

 

Jak mówię, kuleję w tematach. Dlatego ciekawi mnie jak to wygląda. Nie chcę też doprowadzić do debaty nad tym kto ma gorzej. Obie przypadłości są bardzo poważne. Jednak są zapewne osoby, które mają jasne stanowisko. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam schizofrenii więc się nie wypowiem czy jest lepsza czy gorsza, chociaż po hospitalizacji zauważyłam, że schizofreników można ładnie wyprowadzić na lekach a mnie przez 3 miesiące nie potrafili (borderline), natomiast jak już leczenie podziałało (oddział terapeutyczny plus fluoksetyna) to miałam dobre kilka lat bez większych symptomów, także też jak najbardziej można osiągnąć okres remisji w bpd…no ale nic nie trwa wiecznie i każdy okres remisji się kiedyś kończy, nagle leki przestają działać i zaczynamy całą zabawę od nowa a ja znowu tak samo nie wiem czy to przeżyję (tzn. Czy się w międzyczasie nie zabiję).

Aha i mam objawy psychotyczne w bpd (głosy) więc pewnie da się pomylić jedno z drugim jeśli pacjent zgłosi ten objaw jako pierwszy a nie przedstawi całego zakresu swoich „możliwości”…zresztą ambulatoryjnie to ciężko pewnie od razu zdiagnozować bpd, bardziej trafia się do psychiatry z ms i stanami depresyjnymi niż z rozchwianiem samym w sobie…tak patrząc po sobie to ja cały wachlarz pokazuję na terapii a u lekarki bywam hmmm bardziej opanowana i tylko opisuję co mi „odwaliło” a żeby to w ogóle szczerze robić dość długo się przełamywałam…

Edytowane przez nieprzenikniona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zastanawiam sie czy wogole wyjscie z borderline jest mozliwe, ludzie lecza sie po 8-15 lat, ja 6 lat i mam obecnie takie stany ze potrafie cale dnie lezec w lozku prawie nic nie jedzac, mam glebokie rany w sercu, lek przed porzuceniem, dzis wyjechala znajoma ktora w sumie od niedawna znalam, placz az do zapuchniecia oczu, mam wrazenie ze wszyscy mnie opuszczaja to tkwi bardzo gleboko. a od jednej profesor uslyszalam ze w bpd to terapia do konca zycia trwa. no zajebiscie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, shira123 napisał(a):

zastanawiam sie czy wogole wyjscie z borderline jest mozliwe, ludzie lecza sie po 8-15 lat, ja 6 lat i mam obecnie takie stany ze potrafie cale dnie lezec w lozku prawie nic nie jedzac, mam glebokie rany w sercu, lek przed porzuceniem, dzis wyjechala znajoma ktora w sumie od niedawna znalam, placz az do zapuchniecia oczu, mam wrazenie ze wszyscy mnie opuszczaja to tkwi bardzo gleboko. a od jednej profesor uslyszalam ze w bpd to terapia do konca zycia trwa. no zajebiscie....

Ja też nie wierzę, że da się całkiem wyjść z bpd…raczej zaleczyć - tak, zwiększyć komfort życia - może…ale nie wierzę, że kiedykolwiek będę od tego tak na prawdę wolna…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość kszykszy

Co do remisji w schizofrenii. Ona w większości przypadków i tak nie pozwala na zadowalającą jakość życia. Skoro nie mam F20 to nie mogę mówić na własnym przykładzie, ale na przykładzie innych. Nie wiem nawet czy dobrze piszę mówiąc "większość". Chodzi nawet o jakość rozmowy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.07.2023 o 10:56, acherontia styx napisał(a):

Mea culpa! Rozmawiałam na ten temat z kimś mądrzejszym ode mnie i  tak, podobno jest możliwe "pomylenie" BDP ze schizofrenia z tego względu, że teraz te problemy się tak rozmywają i objawy na siebie nakładają, nie tylko w przypadku tych 2 jednostek, ale wszystkich.

 

Cześć, kiedy byłem w szpitalu lekarka która najwyraźniej polubiła mnie powiedziała ciekawą rzecz. Stwierdziła że mimo iż psychiatria nie uważa zaburzeń osobowości (w moim przypadku borderline) za chorobę, to jej prywatnym zdaniem mogą one niekiedy utrudniać normalne życie i funkcjonowanie bardziej niż na przykład schizofrenia. Dodała też, że bardzo chciałaby móc mi tam na miejscu pomóc, ale mi pomóc może jedynie dlugoletnia, intensywna psychoterapia.

Zapamiętam te słowa do końca życia bo bardzo mnie dobiły wtedy. Teraz, paręnaście lat później i po wielu ciężkich przejściach jednak w miarę dobrze funkcjonuję mimo że nie podjąłem terapii, stosuję jedynie leki.

Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Mam pewien problem. Przez długi czas zastanawiałam się co mi dolega. Ciężko jest mi funkcjonować na normalnych płaszczyznach. Mam problemy ze swoimi emocjami, często się wściekam i reaguje impulsywnie, dużo płaczę i mam ochotę zrobić sobie krzywdę. Nie mogę normalnie funkcjonować przez to, że czuję nienawiść do samej siebie i od innych osób, czuję, że coś knują za moimi plecami i jestem bardzo nieufna. Potrafię mówić dużo przykrych rzeczy a potem mam wyrzuty sumienia. Boję się odrzucenia i że najbliższa mi osoba nie zostawi. Już tak było, że robiłam jej afery że z kimś się chce spotkać a mnie chce zostawić samą, że mnie opuszcza i nie wróci. Błagałam aby ta osoba mnie nie zostawiała, groziłam że się zabije i mówiłam wiele okropnych rzeczy. W takiej sytuacji nie pamiętam większość swoich słów i czynów, jestem jak w amoku. Mam duże ataki paniki i wtedy nie umiem sobie z nimi poradzić, potrzebuję zawsze kogoś mimo iż wiem, że ludzie są mną zmęczeni. Jest tak, że raz kogoś nienawidzę i chcę dla niego źle, a następnym razem tą osobę uwielbiam i chce żeby przy mnie została. Mój nastrój zmienia się nieprzemiennie i męczy mnie to oraz moich najbliższych. Ostatnio pojawiają się myśli samobójcze, potrafię o tym myśleć i płakać przez kilka godzin, a potem jest tak, że wszystko jest nagle w porządku i potrafię wyjść gdzieś na dwór i czuć się najlepiej na świecie. Wczoraj byłam u psychiatry i powiem szczerze, że nie jestem zadowolona z tej wizyty. Stwierdziła że mam zaburzenie osobowości chwiejnej emocjonalnie, gdy zapytałam czy to borderline - zaprzeczyła. Mówiła że wystarczy rozmowa z psychologiem, ale jestem w bardzo złym stanie psychicznym i nie potrafię normalnie żyć. Codziennie walczę. Czy ktoś też ma taki problem? Czy diagnoza psychologa może być zupełnie inna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Wiktoria555 napisał(a):

Cześć! Mam pewien problem. Przez długi czas zastanawiałam się co mi dolega. Ciężko jest mi funkcjonować na normalnych płaszczyznach. Mam problemy ze swoimi emocjami, często się wściekam i reaguje impulsywnie, dużo płaczę i mam ochotę zrobić sobie krzywdę. Nie mogę normalnie funkcjonować przez to, że czuję nienawiść do samej siebie i od innych osób, czuję, że coś knują za moimi plecami i jestem bardzo nieufna. Potrafię mówić dużo przykrych rzeczy a potem mam wyrzuty sumienia. Boję się odrzucenia i że najbliższa mi osoba nie zostawi. Już tak było, że robiłam jej afery że z kimś się chce spotkać a mnie chce zostawić samą, że mnie opuszcza i nie wróci. Błagałam aby ta osoba mnie nie zostawiała, groziłam że się zabije i mówiłam wiele okropnych rzeczy. W takiej sytuacji nie pamiętam większość swoich słów i czynów, jestem jak w amoku. Mam duże ataki paniki i wtedy nie umiem sobie z nimi poradzić, potrzebuję zawsze kogoś mimo iż wiem, że ludzie są mną zmęczeni. Jest tak, że raz kogoś nienawidzę i chcę dla niego źle, a następnym razem tą osobę uwielbiam i chce żeby przy mnie została. Mój nastrój zmienia się nieprzemiennie i męczy mnie to oraz moich najbliższych. Ostatnio pojawiają się myśli samobójcze, potrafię o tym myśleć i płakać przez kilka godzin, a potem jest tak, że wszystko jest nagle w porządku i potrafię wyjść gdzieś na dwór i czuć się najlepiej na świecie. Wczoraj byłam u psychiatry i powiem szczerze, że nie jestem zadowolona z tej wizyty. Stwierdziła że mam zaburzenie osobowości chwiejnej emocjonalnie, gdy zapytałam czy to borderline - zaprzeczyła. Mówiła że wystarczy rozmowa z psychologiem, ale jestem w bardzo złym stanie psychicznym i nie potrafię normalnie żyć. Codziennie walczę. Czy ktoś też ma taki problem? Czy diagnoza psychologa może być zupełnie inna?

W tym co piszesz to pasuje do bordera. Prędzej to ci co cie znają ocenia czy robisz jazdy jak nienormalne zachowania. A ta psychiatra siedzi w twojej głowie? Zweryfikuj i idz do innego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Wiktoria555 napisał(a):

Cześć! Mam pewien problem. Przez długi czas zastanawiałam się co mi dolega. Ciężko jest mi funkcjonować na normalnych płaszczyznach. Mam problemy ze swoimi emocjami, często się wściekam i reaguje impulsywnie, dużo płaczę i mam ochotę zrobić sobie krzywdę. Nie mogę normalnie funkcjonować przez to, że czuję nienawiść do samej siebie i od innych osób, czuję, że coś knują za moimi plecami i jestem bardzo nieufna. Potrafię mówić dużo przykrych rzeczy a potem mam wyrzuty sumienia. Boję się odrzucenia i że najbliższa mi osoba nie zostawi. Już tak było, że robiłam jej afery że z kimś się chce spotkać a mnie chce zostawić samą, że mnie opuszcza i nie wróci. Błagałam aby ta osoba mnie nie zostawiała, groziłam że się zabije i mówiłam wiele okropnych rzeczy. W takiej sytuacji nie pamiętam większość swoich słów i czynów, jestem jak w amoku. Mam duże ataki paniki i wtedy nie umiem sobie z nimi poradzić, potrzebuję zawsze kogoś mimo iż wiem, że ludzie są mną zmęczeni. Jest tak, że raz kogoś nienawidzę i chcę dla niego źle, a następnym razem tą osobę uwielbiam i chce żeby przy mnie została. Mój nastrój zmienia się nieprzemiennie i męczy mnie to oraz moich najbliższych. Ostatnio pojawiają się myśli samobójcze, potrafię o tym myśleć i płakać przez kilka godzin, a potem jest tak, że wszystko jest nagle w porządku i potrafię wyjść gdzieś na dwór i czuć się najlepiej na świecie. Wczoraj byłam u psychiatry i powiem szczerze, że nie jestem zadowolona z tej wizyty. Stwierdziła że mam zaburzenie osobowości chwiejnej emocjonalnie, gdy zapytałam czy to borderline - zaprzeczyła. Mówiła że wystarczy rozmowa z psychologiem, ale jestem w bardzo złym stanie psychicznym i nie potrafię normalnie żyć. Codziennie walczę. Czy ktoś też ma taki problem? Czy diagnoza psychologa może być zupełnie inna?

Borderline to podtyp osobowości chwiejnej emocjonalnie, drugim jest typ impulsywny. Może na to bardziej wskazują Twoje objawy? 
W każdym bądź razie jeśli źle funkcjonujesz to może faktycznie dobrze udać się do innego lekarza po leki. Mi osobiście przy borderline to one najlepiej stabilizują nastrój, chociaż podobno i tak efektywne leczenie uzyskuje się tylko terapią (też na nią chodzę). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.07.2023 o 19:35, acherontia styx napisał(a):

Prawdopodobnie masz temat odrzucenia/porzucenia totalnie nie przepracowany na terapii.

U mnie po 6 latach terapii na chwilę obecną nie wiem co musiałoby się wydarzyć, żeby mnie do takiego stanu doprowadzić. Ostatni taki potężny (a zarazem najgorszy ze wszystkich jakie miałam) kryzys miałam już ponad 2 lata temu i od momentu gdy się z niego wygrzebałam  jest stabilnie. Stabilnie czyli gorsze momenty jak najbardziej się zdarzają (jak każdemu, nawet zdrowym/niezdiagnozowanym osobom), ale nie powodują już aż takich stanów jak wcześniej, a triggerów przez ten czas miałam pod dostatkiem. Z tym, że moja t. uważa, że u mnie najlepszym terapeutą okazało się życie xD w takim sensie że przez ostatnie 2 lata działy się rzeczy, które zmuszały mnie do konfrontacji z przeszłością, z traumami, przepracowania ich na nowo nie powodując przy tym zjazdu w dół i uważa że najlepsza psychoterapia świata nie dałaby prawdopodobnie takich efektów. Tak jakby życie chciało mi udowodnić, że można inaczej. Wiadomo, że jeszcze zostały jakieś rzeczy do roboty na terapii, ale w końcu możemy o nich mówić bez ryzyka, że się zacznę rozpadać. 

 

A byłaś w szpitalu psychiatrycznym? Podobno borderline to jest totalny hardcore i 85% podejmuje próbę samobójcza ;O niespodziewalbym się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×