Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie lubie życia


Gość atic

Rekomendowane odpowiedzi

_Req_, reinkarnacja w buddyzmie nie ma mechanizmu zapisywanie doświadczeń na jakimś zewnętrznym obiekcie (czy to "dysku twardym", duszy czy czymkolwiek innym), poprzez jeszcze inny obiekt który by te doświadczenia pobierał z życia.

 

buddyzm nic o takich obiektach nie mówi, a jedynie o warunkowanym przez prawo karmy zmieniającym się nieustannie konglomeracie psychofizycznych elementów doświadczenia postrzegane są jako nietrwałe, wcieleniami, reinkarnacja nie jest też to transmigracja czegokolwiek, ciągłość jest tu jedynie przyczynowo-skutkowa.

 

w buddyzmie nie ma też rozdzielenia między istotą a naturą Buddy, każda istota ma naturę Buddy i nie dąży do tego by się z buddą połączyć ale by pozbyć się zasłon umysłu uniemożliwiających dostrzeżenie, że już się tym Buddą jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Req_, reinkarnacja w buddyzmie nie ma mechanizmu zapisywanie doświadczeń na jakimś zewnętrznym obiekcie (czy to "dysku twardym", duszy czy czymkolwiek innym), poprzez jeszcze inny obiekt który by te doświadczenia pobierał z życia.

Nie istnieje wieczne ja, dusza...które przechodziłoby do następnego życia. Nazywa się to anatmanem.

Ponoć Budda nauczał, że kiedy człowiek dostrzeże, że idea trwałego, metafizycznego "ja" jest iluzją, przestanie cierpieć i zadawać cierpienie innym

buddyzm nic o takich obiektach nie mówi, a jedynie o warunkowanym przez prawo karmy zmieniającym się nieustannie konglomeracie psychofizycznych elementów doświadczenia postrzegane są jako nietrwałe, wcieleniami, reinkarnacja nie jest też to transmigracja czegokolwiek, ciągłość jest tu jedynie przyczynowo-skutkowa.

Dobre uczynki powodują szczęście, złe wracają jako cierpienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytalem najrozniejsze tlumaczenia w dwoch jezykach, wsrod nich jest bardzo duzo rozbieznosci, wiec stworzylem sobie swoj obraz calosci.. moze nie dokladnie opisalem reinkarnacje, ale wg mnie wlasnie o cos takiego chodzi. Dlaczego?

W tlumaczeniach europejskich pojawiaja sie watki o:

Ponownym narodzeniu(reinkarnacji) jako "uwarunkowane powstanie" ktore to zalezy od czynow czlowieka i karmy z nich wynikajacej i na ich podstawie zostaje przydzielone nowe zycie. Z jednej osobowosci na druga jednak nic nie przechodzi.(chociaz co do tego ze nic nie przechodzi nie ma zgody poniewaz sa glosy twierdzace iz Siddhartha Gautama temu zaprzeczal)

Karma to w buddyzmie twor we wnetrzu ktorego mieszka zdolnosc do celowego i sprecyzowanego dzialania, jest rowniez podstawa przyczynowo skutkowa. Traktowana na plaszczyznie indywidualnej oznacza ruch, dzialanie i jego skutki na to i na przyszle zycie.

Kazde pozytywne lub negatywne doswiadczenie jest poprzedzane pozytywnym lub negatywnym dzialaniem zaleznym i powoduje negatywne lub pozytywne skutki zmieniajac w ten sposob karme. Skutki nie sa przypadkowe ale tez nie podlegaja zadnej wyzszej sile.

O formach reinkarnacji nie chce mi sie piusac bo ich troche jest. W kazdym razie sa pozytywne i negatywne.

Obok zapoczatkowania nowego zycia( pozytywnego lub negatywnego) karma przyczynia sie tez do tworzenia charakteru urodzonego, gdzie szesc "korzeni karmy"(chciwosc i bezinteresownosc, nienawisc i milosc oraz zaslepienie i madrosc) ma tendencje do pojawiania sie w terazniejszym lub przyszlym zyciu.

Powody z ktorych dochodzi do ponownych narodzin wiaza sie z tymi wlasnie "korzeniami"(wg. buddyzmu).

Konkretnie chodzi o trzy z nich, czyli chciwosc,nienawisc i zaslepienie( czasami nazywanie glupota lup niewiedza), przez ktore czlowiek na swej drodze doznaje rozczarowani cierpien. Czasami tez pojawia sie okreslenie trzech trucizn ducha.

Zeby uniknac tych wszystkich cierpien buddysta stara sie osiagnac stan madrosci, poniewaz wtedy znika zaslepienie a czlowiek madry zauwaza zlo wyplywajace z chciwosci i nienawisci wyzbywajac sie ich. Pozbywajac sie ich czlowiek osiaga stan nirwany i nie dochodzi juz do ponownych narodzin. Laczy sie w calosc z budda lub jak wolisz staje sie budda.

Opisane w ten sposob bardziej Ci sie podoba?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bycie religijnie sterylnym pozbawia jednak człowieka całkiem szerokiego pola do spekulacji. Czasami zazdroszczę wierzącym, że mogą prowadzić iście scholastyczne spory. A potem przypominam sobie, że przy mojej nerwicy bycie osobą wierzącą by tylko pogorszyło mój stan bo cały czas spędzałbym na pilnowaniu ortopraksji. I dziękuję wtedy bogu, że jestem niereligijny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Salir

 

Nie istnieje wieczne ja, dusza...które przechodziłoby do następnego życia. Nazywa się to anatmanem.

Ponoć Budda nauczał, że kiedy człowiek dostrzeże, że idea trwałego, metafizycznego "ja" jest iluzją, przestanie cierpieć i zadawać cierpienie innym

 

to fakt

 

Req

Opisane w ten sposob bardziej Ci sie podoba?

 

no taka koncepcja na pewno jest już bliższa buddyzmowi wg mnie niż poprzednia.

 

Thaur, myślę, że mało kto z tutejszych dyskutantów jest religijny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.

 

Brzmi jak jakaś okrutna klątwa. Odbieramy tym, którzy pragną a dajemy tym, którzy tego nie chcą. Odbieramy szczęście jednym by uczynić innych nieszczęśliwymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.

 

Brzmi jak jakaś okrutna klątwa. Odbieramy tym, którzy pragną a dajemy tym, którzy tego nie chcą. Odbieramy szczęście jednym by uczynić innych nieszczęśliwymi.

 

Mam solidne podstawy aby twierdzić że tak właśnie jest i to w każdej dziedzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo nie jest cool...tylko dla wybranych. Kiedys moja kuzynka powiedziala do mnie " jaka ja jestem szczesliwa" bylam w szoku, uderzyly mnie te slowa. Chcialam powiedziec to samo ale nie potrafilam. Wtedy pierwszy raz sie zastanowilam...przeciez ja nie wiem co to szczescie..znam tylko radosci. Co to jest pelnia szczescia na codzien ...zaznal ktos?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że żeby osiągnąć szczęście trzeba mieć stabilną i satysfakcjonująca sytuację w sferach życia, które się uznaje za kluczowe. No i nie mieć niezaspokojonych potrzeb. Każdy jest inny, więc każdy ma inną drogę do szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że żeby osiągnąć szczęście trzeba mieć stabilną i satysfakcjonująca sytuację w sferach życia, które się uznaje za kluczowe.....

Nie trzeba.

Raczej sposób widzenia rzeczywistości, który pozwala aktywnie dążyć do zaspokajania ww. potrzeb.

Tylko "potrzeby" rozumiem jako pragnienia mające źródła wewnętrzne, nie zewnętrznie narzucane najrozmaitsze "style życia".

Często ludzie nie umieją różnicy tej dostrzec.

Czasem samo dążenie do zaspokojenia potrzeby może stać się źródłem szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli jestem jestem ambitna i ważna jest dla mnie sfera zawodowa, to "sposób widzenia rzeczywistości, który pozwala aktywnie dążyć do zaspokajania ww. potrzeb" nie doprowadzi mnie do szczęścia w sytuacji, gdy nie mam pracy i nie mogę znaleźć takiej, o której marzę, bo istnieją przeszkody niezależne ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że żeby osiągnąć szczęście trzeba mieć stabilną i satysfakcjonująca sytuację w sferach życia, które się uznaje za kluczowe.....

Nie trzeba.

Raczej sposób widzenia rzeczywistości, który pozwala aktywnie dążyć do zaspokajania ww. potrzeb.

Tylko "potrzeby" rozumiem jako pragnienia mające źródła wewnętrzne, nie zewnętrznie narzucane najrozmaitsze "style życia".

 

Raczej ciężko być szczęśliwym, gdy nieplanowany wydatek w postaci 100 zł oddziela cię od przymusowego postu na kilka dni przed, z braku lepszego słowa, nazwijmy to wypłatą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ograniczenie zainteresowan do kilku tematow, preferowanie spedzania czasu przed komputerem, niz z ludzmi,brak checi do zalozenia rodziny czy nawiazania wiezi, obojetnosc, problem z prozaicznymi czynnosciami, znikome zwracanie uwagi na otoczenie (np niezapamietywanie szyldow, nazw).

Moze rozwazysz mozliwosc zdiagnozowania sie w kierunku autyzmu/zespolu Aspergera? Mam 2 znajomych zdiagnozowanych jako dorosli. Wczesniej byli leczeni na jakies depresje albo uznani za aspolecznych leni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×