Skocz do zawartości
Nerwica.com

Katolik czyli kto.


wiejskifilozof

Rekomendowane odpowiedzi

refren, a jak to się stało, że Ty skromna katoliczka, jesteś na tej bezwstydnej liście u jetodika? :nono::mrgreen: hihi cicha woda brzegi rwie co nie? :mhm:;)

 

To było dobre. "Duchowość", "epistemologia", "filozofia nauki" (...), "ontologia", a obok fapfolder z forumowiczkami. Dla dżeto to ja mam radę-

45452_8b0960456a8af6fe2c9965644d68098f.jpeg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A poza tym gdzieś czytałem, że ludzie religijni/ wierzący żyją statystycznie dłużej od niewierzących

 

Nie wiem gdzie to czytałeś i jak to badali, ale dla mnie to nawet logiczne, Bóg pozwala żyć niewierzącym dłużej, bo czeka, aż się nawrócą.

;)

czytanie ze zrozumieniem level katolik

 

Jaaaa, refren, zamuliłaś tym razem. :D

Btw. miałem na myśli inne opracowanie, ukazało się przy okazji pierwszej rewizji testu osobowości MMPI , wtedy jak były jeszcze w kwestionariuszu pytania o religijność. Jak znajdę to wstawię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, a jak to się stało, że Ty skromna katoliczka, jesteś na tej bezwstydnej liście u jetodika? :nono::mrgreen: hihi cicha woda brzegi rwie co nie? :mhm:

 

Na jakiej liście? :?

 

Jaaaa, refren, zamuliłaś tym razem. :D

 

Owszem, jakoś się nie spodziewałam, że masz jakiekolwiek statystyki na korzyść religii, niemniej żartowałam z tym nawróceniem. (Co prawda słowo "masz" jest tu pewną przesadą.)

 

może to prawda a może pomylono przyczynę ze skutkiem. Możliwe że osoby z natury spokojne, ułożone, posłuszne rodzicom i autorytetom nie podejmują tzw działań ryzykownych z tego powodu a nie z tego że są wierzące a zwykle bywają bo wynika to z podległości rodzicom i autorytetom.

 

Możliwe też, że nie do końca jest to niemożliwe, że studiowanie socjologii wyrządza pewne szkody. Możliwe że jednak mylę przyczyny ze skutkiem i szkody powodują studiowanie socjologii. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możliwe też, że nie do końca jest to niemożliwe, że studiowanie socjologii wyrządza pewne szkody.
Mnie już nic nie zaszkodzi nie ważne co bym skończył i tak byłbym przegrywem życiowym.

A ja czekam ciągle na odpowiedź dlaczego kościół i politycy katoprawicy tak lubią powoływać się na to że prawie wszyscy Polacy to katolicy i że w związku z tym np in vitro powinno być zakazane chociaż 2/3 polskich katolików nie ma nic przeciwko in vitro. To kościół reprezentuje te 95% pseudokatolików czy te 10-20% prawdziwych katolików.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam te chwile, kiedy refren się tak rozpędza. Do tego w duecie z ego. :105:

 

edit:

A te tzw. fapfoldery to nie wiem czemu mają służyć. Jak tu się masturbować do nieruchomych obrazów, przedstawiających ubrane kobiety lub tylko twarze, które dodatkowo nie wydają żadnych dźwięków. To jest co najmniej dziwne. Poza tym to słowo fap jakoś mi nie pasuje, wolę wank.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Autorzy twierdzą też:

"Badania z całego świata potwierdzają prawdę, że religijność

(niezależnie od wyznania) jest bardzo silnym czynnikiem chroniącym dzieci i młodzież przed problemami. W im większym stopniu młodzi ludzie identyfikują się z systemem wartości przekazywanym przez religię, w której są wychowywani, tym mniej podejmują zachowań ryzykownych i mniej są narażeni na problemy szkolne, psychiczne czy konflikt z prawem. Nie jest to niczym dziwnym, jeśli zwrócimy uwagę na fakt, że chrześcijaństwo a także inne wielkie religie uczą wrażliwości sumienia, dobrego postępowania, wartości trwałej miłości, rodziny, życia wolnego od uzależnień. "

 

;)

 

U mnie akurat się to nie sprawdziło. Pochodzę z bardzo wierzącego domu, sama wyznaję wiarę, a przeszłam w okresie dorastania anoreksję, a potem przyszła nerwica, teraz nerwica + depresja...

 

może to prawda a może pomylono przyczynę ze skutkiem. Możliwe że osoby z natury spokojne, ułożone, posłuszne rodzicom i autorytetom nie podejmują tzw działań ryzykownych z tego powodu a nie z tego że są wierzące a zwykle bywają bo wynika to z podległości rodzicom i autorytetom.

 

I to jest własnie często zgubne, co sama sobą reprezentuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może to prawda a może pomylono przyczynę ze skutkiem. Możliwe że osoby z natury spokojne, ułożone, posłuszne rodzicom i autorytetom nie podejmują tzw działań ryzykownych z tego powodu a nie z tego że są wierzące a zwykle bywają bo wynika to z podległości rodzicom i autorytetom.

 

Po pierwsze pobrzmiewa tu negatywne ocenianie tego, że rodzice są dla dziecka autorytetem, tymczasem z badań, które przytoczyłam wynika, że jest to pozytywne, jeśli rodzice są ważną osobą w życiu dziecka, też w kwestii zachowań patologicznych, a raczej profilaktyki. Po drugie twoje spekulacje pokazują twój kierunek myślenia, a dokładniej stereotypy na temat katolików, że to osoby stłamszone, które wierzą bo ktoś im tak powiedział. Poza tym nie dajesz zjawisku, jakim jest wiara i jej wewnętrzne przeżywanie, racji samodzielnego bytu, nie uwzględniasz jej wpływu na człowieka, czyli redukujesz rzeczywistość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

dla mnie " teza-beza" którą wyssał z palca Detekyw jest tak płaska i jednowymiarowa ,że nawet szkoda z nią podejmować dyskusję .

Coś w stylu ,że wszyscy księża to homo i pede . A ateusze to dopiero ludzie o nienagannych manierach , jak sam Detektyw .

 

Ja chyba,tu żyje najskromniej.Bez seksu,picia,palenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Ja do 20 roku życia byłem wierzący( choć wątpiący) i praktykujący, nie piłem alko, nie paliłem, seksu a nawet randek zero ale w żadnym stopniu nie wynikało to z wiary tylko z mojej nieśmiałości, alienacji itd, może w przypadku tych badań było podobnie choć zdaje se sprawę że ja jestem wyjątkowym przypadkiem. :mrgreen: Z tego co pamiętam z czasów młodzieńczych to osoby najbardziej rozrywkowe- dyskoteki, przygodny seks, używki zwykle krytycznie odnosiły się do kościoła a przynajmniej do tego co mówi w sprawie seksu, były niepraktykujące albo udawali tylko przed rodzicami że praktykują wychodząc oficjalnie do kościoła a naprawdę szli gdzie indziej. A osoby spokojne, nieśmiałe zwykle karnie chodziły do kościoła ale nie sądzę żeby to przez naukę kościoła prowadziły się "po bożemu". Dopiero na studiach poznałem parę osób które prowadziły się po bożemu bo tak nakazywała im głęboka wiara a nie rodzice czy nieśmiałość, spokojny charakter.

 

Po drugie twoje spekulacje pokazują twój kierunek myślenia, a dokładniej stereotypy na temat katolików, że to osoby stłamszone, które wierzą bo ktoś im tak powiedział.
Ale tak często jest zwłaszcza u dzieci i młodzieży, na wsiach i małych miasteczkach. Ty patrzysz na wszystko przez pryzmat wykształconej wielkomiejskiej klasy średniej gdzie wiarę się świadomie wybiera, przecież Ty pisałaś kiedyś że w twoim otoczeniu( praca, szkoła) są sami prawie niewierzący którzy naśmiewają się z wierzących, ja przez większość życia miałem odwrotnie i tak to wygląda często na prowincji choć teraz też się to zmienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś słyszałem,że na wsi.Wielu ludzi chodzi,nie z głębokiej wiary.Tylko,z tradycji.

 

Refren,to z kim Ty się,zadajesz,że ludzie się śmieją z Twej wiary ?

 

Ja obecnie uważam, że wiele ludzi nie przeżywa prawdziwie swojej wiary tylko robi coś z tradycji bądź ze strachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś słyszałem,że na wsi.Wielu ludzi chodzi,nie z głębokiej wiary.Tylko,z tradycji.
bo taka jest prawda. Polski katolicyzm jest w dużej mierze tradycyjno- ludowy pozbawiony głębszej refleksji i wiedzy z zakresu religii chrześcijańskiej. Oczywiście nie mówię to o wszystkich katolikach a zwłaszcza o Refren która jest raczej wyjątkiem wśród nich. W Polsce katolicyzm trzyma się tak dobrze głównie dzięki zawłaszczeniu rytuałów przejścia- chrzest, komunia, ślub, pogrzeb, obchodzą je nie tylko tzw wierzący niepraktykujący ale często nawet ateiści bo tak wypada, bo co powie rodzina, otoczenie. Drugim ważnym spoiwem jest połączenie tej religii z nacjonalizmem zwłaszcza wśród młodych jest to popularne gdzie polska kultura jest utożsamiana z chrześcijaństwem choć często rodzimy młodzi prawicowcy-narodowcy do kościoła nie chodzą, nie mówiąc już o stosowaniu się do zakazu seksu przedmałżeńskiego. Polak- katolik jest przeciwieństwem lewaka- ateisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewak ateista,hm.Ciekawe,kiedyś słyszałem.Że wielu w PZPR to,byli katolicy.
Po 1989 roku a zwłaszcza na łożu śmierci większość z nich była katolikami. Co by nie mówić i tak w porównaniu do innych krajów układu warszawskiego to i tak w Polsce Kościół miał cieplarniane warunki gdzie indziej był dużo bardziej tłamszony a społeczeństwa mocno zaateizowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako katoliczka uczestnicząca w mszach św. dodałabym jeszcze, że często odnoszę wrażenie, że w kościele za mało mówi się o tym, jak katolik ma postępować w relacjach z drugim człowiekiem, np. czas w pracy wykorzystać na pracę, nie plotkować o sąsiadach. Ciągle słyszymy w kościele "módlmy się" i wydaje mi się, że niektórzy chodzą regularnie do kościoła i spowiedzi i uważają się za dobrych katolików, a jednocześnie często np. urywają się z pracy, aby załatwić sprawy prywatne, spóźniają się do pracy, okłamują innych i nie widzą w tym nic złego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

często odnoszę wrażenie, że w kościele za mało mówi się o tym, jak katolik ma postępować w relacjach z drugim człowiekiem, np. czas w pracy wykorzystać na pracę, nie plotkować o sąsiadach.

 

Chcesz żeby nawet ta mniejsza część ludzi przestała chodzić do kościoła? :D W końcu ludzie nie chcą słuchać tego co im się nie podoba, a wiarę wykorzystują pod własne standardy.

 

wydaje mi się, że niektórzy chodzą regularnie do kościoła i spowiedzi i uważają się za dobrych katolików, a jednocześnie często np. urywają się z pracy, aby załatwić sprawy prywatne, spóźniają się do pracy, okłamują innych i nie widzą w tym nic złego.

 

Dokładnie, i właśnie między innymi przez to, katolik zaczyna nabierać pejoratywnego wydźwięku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako katoliczka uczestnicząca w mszach św. dodałabym jeszcze, że często odnoszę wrażenie, że w kościele za mało mówi się o tym, jak katolik ma postępować w relacjach z drugim człowiekiem, np. czas w pracy wykorzystać na pracę, nie plotkować o sąsiadach. Ciągle słyszymy w kościele "módlmy się" i wydaje mi się, że niektórzy chodzą regularnie do kościoła i spowiedzi i uważają się za dobrych katolików, a jednocześnie często np. urywają się z pracy, aby załatwić sprawy prywatne, spóźniają się do pracy, okłamują innych i nie widzą w tym nic złego.

 

A ja nie mam takiego wrażenia, a też regularnie uczestniczę w Mszach Świętych. Mi się wydaje, że dużo się o tym mówi, nawet za dużo - a za mało o tym, że Bóg kocha człowieka bez względu na jego słabości.

 

Stakatela, z całym szacunkiem, ale według mnie mylisz te dwie sytuacje, które opisałam w drugim poście tego wątku. To, ze ktoś grzeszy (a wszyscy grzeszą) nie znaczy, że grzech usprawiedliwia i uważa za sytuację ok.

 

Ja uważam dokładnie odwrotnie jak tu już było wyżej pisane: wiele osób nie przeżywa głęboko swojej wiary, chodzi do kościoła z przyzwyczajenia, tradycji, bo tak trzeba. A potem np. w towarzystwie głosi poglądy zgoła niezgodne z nauką Kościoła.

 

Tak jak pisałam, trzeba te dwie sytuacje rozdzielić:

 

1) ktoś grzeszy, ale widzi swój grzech, żałuje go, chce się z niego poprawić (choć różnie mu to wychodzi)

 

2) ktoś grzeszy i nie widzi w tym nic złego

 

Przy czym w obydwu sytuacjach dana osoba może praktykować swoją wiarę, tj, chodzić do kościoła, korzystać z sakramentów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

P.S. Myślę, że takim dobrym rozliczeniem tego kto tak naprawdę chce uczestniczyć w życiu Kościoła byłoby wprowadzenie tak jak w Niemczech odpisu na daną wspólnotę wyznaniową jeśli chce się być jej członkiem :-)
Tylko wtedy okazałoby się że w Polsce mamy nie 95% katolików tylko 20-30% co by było nie na rękę kościołowi i politykom prawicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewak ateista,hm.Ciekawe,kiedyś słyszałem.Że wielu w PZPR to,byli katolicy.
Po 1989 roku a zwłaszcza na łożu śmierci większość z nich była katolikami. Co by nie mówić i tak w porównaniu do innych krajów układu warszawskiego to i tak w Polsce Kościół miał cieplarniane warunki gdzie indziej był dużo bardziej tłamszony a społeczeństwa mocno zaateizowane.

W PRL kościół,miał super.Piszę,to co mówili mi ludzie w podeszłym wieku.

Zresztą jeszcze okaże się,że katolicy w naszym kraju.To mohery i młodzi nawiedzeni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×