Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dla tych, którzy nie mają żadnej bratniej duszy


Ismena

Rekomendowane odpowiedzi

Ja np. siebie nie lubię i bardzo trudno mi uwierzyć że ktoś mógłby polubić mnie.

Dokładnie tak mam, z tym że przez lata wmawiałam sobie, że ktoś mnie jednak lubi, co okazało się złudzeniem.

Jeszcze nie tak dawno nie miałam do kogo wysyłać sms-ów, dopiero na terapii grupowej odważyłam się do kogoś zagadać i wziąć numer. Dużo mnie to kosztowało energii a i tak nic nie wyszło z tych znajomości, wszyscy mnie olali, ale przynajmniej mam czyste sumienie i świadomość że tym razem to nie ja nawaliłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez lata wmawiałam sobie, że ktoś mnie jednak lubi, co okazało się złudzeniem

no właśnie też tak miałam. Bolało i dlatego nie chcę tego przeżywac kolejny raz. I wiem że powinnam spróbować - nawet czasem to robię ale - nic z tego nie wychodzi.

 

Odezwij sie, jezeli nie dostaniesz odpowiedzi to trudno, ale moze byc tez tak, ze dostaniesz ta odpowiedz

Wiesz co? Najgorsze jest to że w kontakcie z "żywym" ;) człowiekiem nie potrafię się odezwać - mam taką pustkę w głowie - jakbym wcale nic tam nie miała. I to nie tylko w kontaktach z nieznanymi ludźmi - również z tymi których znam ale słabo. Trudno w takim wypadku zrobić dobre wrażenie. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to że w kontakcie z "żywym" człowiekiem nie potrafię się odezwać - mam taką pustkę w głowie - jakbym wcale nic tam nie miała. I to nie tylko w kontaktach z nieznanymi ludźmi - również z tymi których znam ale słabo.

Ja też tak mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co? Najgorsze jest to że w kontakcie z "żywym" ;) człowiekiem nie potrafię się odezwać - mam taką pustkę w głowie - jakbym wcale nic tam nie miała. I to nie tylko w kontaktach z nieznanymi ludźmi - również z tymi których znam ale słabo. Trudno w takim wypadku zrobić dobre wrażenie. :?

Znam to uczucie. Tez tak mialem. Nie wiedzialem o czym rozmawiac, denerwowalem sie z tego powodu na sile probujac wymyslic jakis temat. Czesto zapadala denerwujaca cisza. I wiesz co? Przestalem przejmowac sie tym. Zapadala cisza, a ja sie wtedy uspakajalem. Nie obchodzilo mnie to, ze ktos moze sobie cos pomyslec. Trudno, nic na to nie poradze. Ta druga osoba tez nie jest bez winy w tej sytuacji. Dopiero kiedy trafialem na rozgadana osobe rozmowa sie jakos kleila. Potem zaczalem bardziej interesowac sie innymi osobami i to jest chyba klucz do sukcesu. Zadawaj pytania na jakiekolwiek tematy i rozmowa sie rozkreci. Cisza moze czesto nastawac, ale nie przejmuj sie. Czasami mozna pomilczec w towarzystwie, to nic zlego. A najwazniejsze: nie rob dobrego wrazenia! Odpusc sobie. Narazie masz problemy z podstawowa rozmowa, a juz chcesz robic na kims wrazenie? To nie jest takie latwe. Daj sobie troche czasu, zaczynaj od malych kroczkow. Wieksze rzeczy przyjda pozniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. Narazie masz problemy z podstawowa rozmowa, a juz chcesz robic na kims wrazenie?

hmm jakieś wrażenie się robi czy się chce czy nie. ;) Na to nie ma wpływu. Ludzie oceniają i czasem (najczęściej) szybko wyrabiają sobie o kims zdanie. Tak to już jest. I bardziej to miałam na myśli niż "robienie wrażenia". :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie oceniają i czasem (najczęściej) szybko wyrabiają sobie o kims zdanie.

Nie wszyscy. Poza tym, jezeli juz ktos wyrobi sobie o tobie jakies zdanie po pierwszej chwili znajomosci, to pozniej mozna to opinie jeszcze zmienic. Nie przejmuj sie takimi rzeczami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... pewnie nie zdziwi nikogo gdy napiszę, że "ja też to mam" :)

mam na myśli straszny stres podczas przebywania w jednym pokoju z kimś innym.

 

Ale.. jak powiedziałeś, trzeba się wtedy odprężyc.. Najczęściej w takich chwilach myślimy o tym, że to my powinniśmy przejąć inicjatywę, że ty my powinniśmy zainteresować drugiego człowieka, zagadać, bo przecież jesteśmy tacy nudni..

 

ja np miewałem problemy z słuchaniem. zawsze gdy ktoś mi coś opowiadał albo po prostu dłużej mówił, patrząc mi w oczy, byłem jakiś taki spięty.

Wyjściem okazało się nucenie w myślach piosenek :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludzie ju z przy pierwszej rozmowie wyrabiają sobie zdanie i potem te zdanie ich na nasz temat się nie zmienia.

hmm czasem zdanie się zmienia pod warunkiem że jest szansa na to "potem". A to się zdarza rzadko. Bo po co sobie zawracać głowę kimś tak nieinteresującym skoro dookoła tyle fajniejszych ludzi?

Kurde ;) - nie o to dokładnie mi chodziło ale coś mam dziś problemy z wysłowieniem się. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to my powinniśmy przejąć inicjatywę, że ty my powinniśmy zainteresować drugiego człowieka, zagadać, bo przecież jesteśmy tacy nudni..

hehe tez miewałam takie mysli. Miewałam - czas przeszły dokonany, mam nadzieję. Pracuję nad zmianą tego myslenia i wychodzi nieźle. Myslę, że jeśli ludzie nie mają o czym rozmawiać, to lepiej nie gadać o niczym wogóle niż np. o pogodzie. A może poprostu poczekać, aż ten drugi się wykaże zdolnościami konwersatorskimi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslę, że jeśli ludzie nie mają o czym rozmawiać, to lepiej nie gadać o niczym wogóle niż np. o pogodzie.

Hej hej, czasem dobrze jest dowiedziec sie czy jutro bedzie swiecic slonko ;)

 

Tak naprawde, ze wszystkimi nie da rady porozmawiac (tzn. mozna probowac, ale rozmowa nie bedzie sie zbytnio kleic). Niektorzy ludzie sa z nami bardziej kompatybilni niz inni. Czasem trafi sie na osobe, z ktora mozna rozmawiac bardzo dlugo i czas bedzie tylko uciekal, a z inna po kilku minutach bedzie cisza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech,wiecie co?Ja też jestem cholernie samotny,okropnie mi z tym,ale zaczynam już tracić wiarę w to,czy w ogóle kiedykolwiek spotkam kogoś,kto mnie pokocha i zrozumie.Czytam o różnych historiach z happy endem,ale czuję się tak,jakby mnie takie ewentualności nie dotyczyły,wydaje mi się to takie odległe.Jak coś o czym można przeczytać w tylko w internecie.Tylko proszę was,nie mówcie mi żebym nie tracił wiary-słyszę to prawie codziennie.Nie mam w nikim oparcia,mieszkam z matką,ale jakoś nie mogę z nią nawiązać kontaktu,mówię coś do niej,a ona się zachowuje,jakby na niczym jej nie zależało,też ma jakieś problemy,depresje,a ja nie wiem jak z nią pogadać na ten temat.Chodzi po domu i ciągle o czymś gada,o pierdołach,a mnie to męczy,chcę ciszy.Nie chodzi mi o to,że przeszkadza mi sam fakt,że ona o czymś mówi,ale czasem potrafi cały dzień gadać o np.cenach w sklepach,jakichś mało ważnych dla mnie rzeczach.Albo powtarza po kilka razy coś co już mówiła.Przynajmniej chodzi na spotkania Odnowy w Duchu Świętym,które są w kościele obok,ja nie mam gdzie pójść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech,wiecie co?Ja też jestem cholernie samotny,okropnie mi z tym,ale zaczynam już tracić wiarę w to,czy w ogóle kiedykolwiek spotkam kogoś,kto mnie pokocha i zrozumie.

Czuję się tak samo. Wiesz Voytek, takich happy endów, o jakich piszesz chyba w życiu nie ma. Ja mam męża, dziecko, kilku znajomych ale i tak nie mam komu się zwierzyć. Widzę jak na mnie patrzą, ich to nic nie obchodzi, a mówienie o moich problemach czyni mnie w ich oczach jeszcze bardziej żałosną. Męża prawie nie ma w domu a przed znajomymi trzeba udawać, że wszystko jest super. Wszystkim zwisa jak się czuję i co tak na prawde się u mnie dzieje. Dochodzę do wniosku, że obojętnie, ile ludzi wokół siebie uzbierasz, jeśli masz być samotny to będziesz. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie tak sobie czytam tutaj i będąc głęboko w temacie chcę Wam powiedzieć że ta samotność którą czujemy nie jest większa niż samotność wielu ludzi którzy mają wkoło pełno znajomych (bo są zdrowi). Oni tez wielokrotni nie mają się komu zwierzyć, całe życie śmieją się, grają, dobrze wyglądają żeby ściągać do siebie ludzi ale efekt jest taki że są nawet bardziej samotni niż wiele z nas nerwicowców bo mało kiedy mogą sobie pozwolić naprawdę być sobą bo przecież trzeba wyglądać, imprezować, jeździć na wakacje w ciekawe miejsca i się potem chwalić znajomym. Zdarzyło mi się kiedyś bliżej poznać taką przebojową towarzyską osobę możne nawet dwie takie :) i wiecie co? w środku żal, łzy, że nikt nie rozumie nie ma do kogo pogadać. No szok normalnie nie spodziewałem się tego nigdy po tych ludziach. My tylko mocniej tą naszą samotność czujemy jak wszystko i potrafimy szczerze o tym mówić i się przyznać. No tak zapytacie ale jak to się dzieje że Ci "zdrowi" sobie lepiej radzą i mają więcej znajomych. Wiecie myślę oni mają tą umiejętność, taki mechanizm obronny "nie myśleć o tym, byle do przodu" no i co dobrze to czy źle. Lepiej być świadomym swej samotności i szukać prawdziwie bliskich ludzi czy cały czas być "na topie" i mieć mnóstwo mało znaczących ludzi koło siebie. Jak myślicie? Czy to bzdury są co napisałem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mrówa, poruszyłeś kwestię nad, którą się ostatnio zastanawiam, nie jestem przykładem "światowca" ale moje powiązania z ludźmi są mniej więcej takie, że: mam bliskie otoczenie, rodzinę, znajomych i lekkie poczucie osamotnienia i to czasem w trakcie spotkania towarzyskiego (udanego). na pewno nie zdecydował bym się na całkowitą samotność z wyboru. Ludzie sa mi bardzo potrzebni, choć czasem są jak słonie w składzie porcelany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie bo myślę że cała sztuka polega na tym żeby sobie dobierać znajomych/przyjaciół takich którzy nas rozumieją i się potrafią otworzyć na do nasze problemy i nie tylko. Wiadomo że może być też taka sytuacja że ktoś ma zaburzenie polegające na poszukiwaniu bliskości której nie otrzymał od rodziców i możliwe że żadna przyjaźń/związek mu tej potrzeby nie zaspokoi dopóki nie przejdzie swojej terapii ale tak czy inaczej lepiej się będzie czuł widząc się choć raz w tygodniu z kimś naprawdę bliskim niż codzienne bywanie wśród bandy "znajomych" z którymi nie będzie potrafił wejść na żaden osobisty temat.

Ja się przyznam że pochodzę s tej drugiej strony - nie brakuje mi bliskich ludzi którym mogę powiedzieć wszystko ale brakuje właśnie takich zwykłych znajomych z którymi można gdzieś wyjść albo pojechać. Nie mam poczucia samotności ale czuję że brakuje mi towarzystwa. Dziwne... ale tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli możnaby zaryzykować stwierdzenie,że tak naprawdę każdy jest w jakimś stopniu samotny.Samotność wśród ludzi.Tak,też się nad tym zastanawiałem-tak naprawdę każdy jest sam ze swoimi smutkami,nie każdy o tym mówi,większość robi dobrą minę do złej gry.Może łatwiej im to zepchnąć na dalszy plan,do czegoś w życiu dążą i to im zastępuje w jakiś sposób to czego im brakuje,taki substytut szczęścia-np.sukces zawodowy itp.Może nasz problem polega na tym,że nie potrafimy tak łatwo obok tego przejść,to jest centralna część naszego życia i nie szukamy tego substytutu,czegoś zastępczego-bo wszystko przy tym problemie związanym z samotnością bleknie.To są kluczowe rzeczy (przynajmniej dla mnie)-wrażliwość i współodczuwanie,taka jedność z innymi.To są w sumie choroby cywilizacyjne.Przez tyle a tyle setek lat nasz gatunek skupiał się na czymś,co związane było z materialnym światem,zamiast tą duchowo-emocjonalną (zwał jak zwał-to są moje słowa) płaszczyzną i teraz są tego efekty.Nie wiem,czy można to nazwać pewnego rodzaju kalectwem,pewną sferę naszego jestestwa okaleczyliśmy.Przynajmniej ja mam tego typu odczucia (i wydaje mi się,że wielu się ze mną zgodzi),że ten świat w którym żyjemy jest niezwykle sztuczny-wszystko się robi na pokaz,żeby tylko ładnie wyglądało z wierzchu (przerost formy nad treścią?).A może plotę bzdury,bo nie czuję się częścią świata w jakim żyję?Co o tym myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mrówa, wiesz możesz miec racjez tym, że poczucie osamotnienia może być spowodowane brakiem tej miłości bezwarunkowej (?). Moi znajomi od "miłego spędzania czasu" wyjechali za chlebem, szkoda bo było z kim wypić i pogadać głupio. Dało się też trochę pofilozofować.

Voytek, wyścig o"ładność" trwa ale z drugiej strony, człowiek jako chyba jedyne stworzenie musi dopasowywac świat tak by np nie zamarznąć, chodzi mi oto że jest to nasze być albo nie być.

 

Tak sobie myślę, że nie tylko to co mówimy ma wpływ na naszą "towarzyskość" w większym stopniu zachowania niewerbalne, ruchy ciała, mimika. Być może my śwaidomie wybralibyśmy na przyjaciela podobnie nam myśląca osobe a nasza podwiadość wybiera kogoś o zupełnie innych cechach, tak dla równowagi.

Zauważyliście jak podobają się populiści, którzy dają bardzo proste i radykalne komunikaty typu: "ten a ten musi odejść" winni są ci".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W związku z tematem.Doszedłem do wniosku,że chyba niemożliwym jest,aby inny człowiek mnie zrozumiał (ze względu na to,że wszyscy postrzegamy w sposób typowy dla siebie,subiektywny) i przestałem szukać tego zrozumienia,tylko,że teraz jest mi jeszcze ciężej.I ciężej i lżej,ponieważ męczę się,ale jakimś cudem ból,który czuję udaje mi się przetworzyć na siłę napędową (zaciskanie zębów,"wędrówka pod wiatr" sprawiają mi pewien rodzaj satysfakcji).Choć jest jeszcze druga strona medalu-część tego co czuję tłumię w sobie,a to nic dobrego,bo prędzej czy później bańka może pęknąć.Nie lubię kłamać,zastanawiałem się jak reagować będą ludzie,którzy po zapytaniu mnie jak się dzisiaj czuję usłyszą coś w tym stylu "nie zamierzam ściemniać,że dobrze,nie zamierzam się też uzewnętrzniać,więc nigdy mnie już o to nie pytaj.I tak nie jesteś w stanie mnie zrozumieć.".Tak czy siak pozostaję na uboczu.Nie chcę należeć do żadnej grupy,wspólnoty bo po pierwsze,nie wiem czy otwieranie się przed tymi ludźmi ma sens (i tak nic nie rozumieją),po drugie-to chyba zawęża pole widzenia (np.wspólnoty religijne-choć sam jestem wierzący,trzymam się z daleka od kościoła i organizacji pozakościelnych i religii w ogóle).Oczywiście to moja opinia i piszę tu o swoich odczuciach,jeśli komuś dobrze w jakiejś wspólnocie-proszę bardzo.Ciekawe,że ludzie bardzo często reagują niechęcią i patrzą z góry na kogoś,kto jest ich zdaniem "inny" niż reszta.Czują się zagrożeni,czy nie wiedzą jak się zachować?Coś w rodzaju mechanizmu obronnego?W każdym bądź razie chyba sam zacznę robić dobrą minę do złej gry,bo porządku jaki zastałem na ziemi nie mam zamiaru akceptować (krótko mówiąc uważam,że jako ludzkość jesteśmy zepsuci.Jedni mniej,inni bardziej,a większość bezkrytycznie łyka to co podsuwa się im pod nos.Żyjemy sobie w jakiejś iluzji i udajemy,że wszystko jest w porządku,dopóki mamy żarło i kasę dla siebie z innymi może się dziać co chce[od siebie mogę dodać,że wielu zależy na tym,żebyśmy tacy byli-żryjcie,mnóżcie się,oglądajcie TV,nie edukujcie się zbytni,nie zadawajcie pytań,a my będziemy robić swoje w spokoju]).Ech,zagalopowałem się i odbiegłem od tematu na który miałem pisać.Można to potraktować jako mój monolog.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. samotność jest jak są ważne rzeczy o których nie mamy komu powiedzieć. Im tych rzeczy jest więcej, im są dla nas ważniejsze - tym bardziej jesteśmy samotni.

2. oczywiście jest jeszcze bardzie przyziemny rodzaj samotności - kiedy nie możemy z nikim porozmawiać w ogóle, o czymkolwiek - jakaś pewnie wrodzona potrzeba komunikacji jest wtedy niezaspokojona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×