Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ismena

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Ismena

  1. chyba Cię rozumiem...też tak mam - też uważam świat za wrogi, za - jak to ująłeś - pułapkę...to mnie przeraża
  2. Ja się boję cierpienia, smierci to nawet nie tak bardzo...ile masz lat "staram się"?
  3. Ja czuję trochępodobnie, a trochę nie. Tęsknię za czasami dzieciństwa, ale one też nie były idealne -->problemy w domu. Wtedy też się bałam i byłam strsznie samotna. Jeżeli nie mogłam wytrzymać i zwierzyłam się np. Babci, czułam się strasznie winna, bo mówiono mi cały czas, że "brudów się z domu nie wynosi" i nie mówi nikomu, ale to nikomu. Dopiero gdy miałam 24 lata dokonałam "odkrycia", że przecież moja Mama choć tak mnie potępiała "za wynoszenie brudów z domu", sama na okrągło zwierzała się Babci, cioci czy koleżance!Czuję żal do rodziców za to, że mnie obarczali swoimi problemami i karcili gdy komus o nich powiedziałam. Byłam tylko małym dzieckiem, które NIE MIAŁO SZANS sobie poradzić z takimi problemami.
  4. Indigo, zauważyłam, że jesteś z Bydgoszczy. Ja jestem z okolic Bydzi i jakbym chodziła do państwowej przychodni to oczywiście do Bydg - czy mozesz mi napisać dokąd chodzisz i czy uważasz, że mógłbyś tego czy innego psychologa polecić? PS Jestem ciekawa w jakim jesteś wieku, bo ja jestem juz po studiach, a problemy są jak były - martwi mnie to i w dodatku powoduje dodatkowe kompleksy... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:55 pm ] A ja mam BARDZO POWAŻNE wątpliwości co do ksiązek tego typu. JAko osoba wierząca jestem nim zdecydowanie przeciwna i bałabym się wchodzić w konatk z jakimiś podejrzanymi siłami. Ale oczywiście każdego wybór.
  5. Smutna, ja to słyszę kilka razy dziennie od przeszło 26 lat...nie tylko to, słyszę duzo gorsze rzeczy...moja Mama mnie kocha, ale Ona nie umie komletnie wyrażać miłości, jedyne na co mogę liczyć to "rady", które są zawsze takie same - "kazanie", że mam się wziąć w garść, że to, tamto i w ogóle wszystko robię źlę, a na żadne wsparcie emocjonalne nie mogę liczyć, bo to są wg mojej Mamy pierdoły, a życie jest ciężkie i składa się z poważnych spraw a nie jakichś dyrdymałów - > mniej więcej coś w tym stylu słyszę, oczywiście podniesionym tonem i mnósto w tym obraźliwych tudzieź wulgarnych słów... tylko widzicie, moja Mama naprawdę mnie kocha na swój sposób - chciałaby żebym była szczęsliwa, ale sama się przyczynia w ogromnej mierze do tego, że czuję się zgnębiona i do niczegoi i boję się Pracuję, ale nie czuję się dobrze w pracy, już kilka razy zmieniałam pracę... nie czuję się na siłach ani finansowo ani psychicznie żeby mieszkać sama... Próbowałam psychoterapii, ale zawsze po ki9lku wizytach następowała dłuuuga przerwa spowodowana brakiem pieniędzy... a w państwowej przychodni to podobno wizyty są załamująco krótkie....
  6. A przed tymi 4 mcami w ogóle nie brałaś leków? PS Twój opis jest...ekhm....może zdołowanego zdołować totalnie:/
  7. Czuję się strasznie samotna....jestem zupełnie sama z wszystkimi problemami... mam mało znajomych, a zresztą nie chcę zwierzać się znajomym ze swoich osobistych przeżyć.... zawsze byłam "zahukanym" dzieckiem, bardzo grzecznym, bardzo dobrze się uczącym, ale bardzo samotnym i smutnym.... w domu sie nie układało... mam 26 lat, nadal mieszkam z rodzicami ( pracuję, ale nie stać mnie na mieszkanie samej, a mieszkając w tzw. mieszkaniu studneckim, mając wspólną kuchnię i łazienkę, czułabym się okropnie- wiem, bo próbowałam). Mam niezwykle apodyktyczną Mamę. Jest Ona bardzo "krótka", nie okazuje uczuć, sama robi z siebie pępek świata, ale jednak jestem z Nią bardzo związana. Byłam wręcz uzależniona... w sumie jeszcze jestem, ale już mniej. Mama ciągle krzyczy, wyzywa, uważa mnie za "sierotę losu", ale jak mam problem to coś tam mi poradzi. Poradzi - bo na wsparcie psychiczne nie mogę liczyć, zawsze się dowiem, ze wszystko jest moją winą.... Byłam w kilku związakch z facetami, ale z róznych przyczyn nie wyszły... Od dłuższego czasu nie jestem w stanie poznać nikogo - nikt na mnie nie zwraca uwagi, a jak nawet ja piszę do kogoś z intenetu, to i tak jak do tej pory nic nie wyszło... Wydaje mi się jednak, że nie jestem przecież zła, choć jestem nerwowa. Na pewno jestem wrażliwą osobą, jakbym poznała i pokochała kogoś to na pewno bym była czułą osobą...wiem to, bo wiem jaka byłam w poprzednich związkach...tylko wtedy główie ja dawałam, nie otrzymując nic w zamian...teraz nie chcę popełnić tego błędu... stwierdziłam, że napiszętego posta, bo może gdzieś jest facet, który tak jak ja boi się i czeka....myślę dodatkowo, że moja nerwica jest w jakiejś cześci wywołana własnie brakiem wsparcia emocjonalnego, brakiem poczucia bycia kochaną... A moze są inne osoby, nieważne jakiej płci, które mają podobny problem?
  8. Jak długo zażywacie leki? Ja jem seroxat od 5 lat! Każda próba nawet nie odstawienia go, ale nawet zredukowania go kończy sie tak samo - lęki, depresja, nerwowowść, wybuchowść, płaczliwość, co za tym idzie kłopoty w pracy, z otoczeniem, powrót do seroxatu:(:( Tak bym chciała kiedyś przestać być czarną owcą społeczeństwa. Czy ktoś z tego wyszedł? Co Wam pomogło? Nie wiem nawet czy te nawroty to są nawrotu nerwicy czy mój orgaznim sie uzależnił od leku i tak rwaguje? Jestem załamana. Niedługo całe miasto będzie mnie wytykać palcami, że jestem dziwna i wybuchowa ( a to naprawdę niezelżne ode mnie). Czy ktoś jeszcze tak ma? Co będzie jak będę chciałą zajść w ciązę? Przecież nie będę mogła wtedy jesć seroxatu?
  9. Czuję się samotna...chętnie poznałabym faceta z moich okolic...nie mówię, że to musi być od razu "to coś", miłość itd.,...chętnie po prostu popisałabym, a może nawet pospotykała z facetem, który by mnie rozumiał.... no a ja jego...może jest jakaś niesparowana samotna dusza... wiek ok. 25-33 [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:28 pm ] chodziło oczywiście o Bydgoszcz (lub okolice)
  10. Czy możecie polecić dobry lek wywołujący senność, na tyle bezpieczny żeby mozna go było stsować dłuższy czas?
×