Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

tak chodzę do psychologa, wcześniej do psychiatry. Coś w tym może być bo wcześniej były myśli o zabijaniu, później o tym że zamkną mnie w więzieniu teraz o tym. I Pojawienie się każdej nowej odmiany powodowało że praktycznie nie zauważałem nawet jak znika stara , znikała tak szybko jak się pojawiała.

 

Jutro obrona, dam znać jak mi poszło :). Może po tym będę trochę spokojniejszy.

 

-- 29 mar 2012, 21:43 --

 

Udało się obroniłem mgr na 5 ale, co się postresowałem to już mi nikt nie odda. Teraz musze wyleczyć tylko przeziębienie i myślę że będzie dobrze.

 

-- 18 kwi 2012, 07:36 --

 

Dawno nie było żadnego wpisu, dlaczego, ano dlatego że było trochę lepiej ale poniedziałek i wtorek były jakieś gorsze - znowu wracają myśli o homo - hmm myśli może to są uczucia. Wiem że jak mam spojrzeć na jakiegoś gościa to są myśli typu zaraz mi się spodoba co się stanie jak mnie podnieci. Jest to już nie do zniesienia. Jak to jest w tym durnym mózgu, że jeszcze kilka miesięcy temu nawet mi przez myśl nie przeszło. Chodziłem na siłownie basen - masa przebierających się ludzików i nic a teraz - fuck. Jest to słabe. Ciekawe ile można tak wytrzymać.

 

-- 11 maja 2012, 17:19 --

 

Czas płynie,

 

Urlop z dziewczyną minął bardzo fajnie. Ale ciągle te myśli, w głowie. Jest ciężko, nieraz wydaje się że będzie dobry dzień a zmiana nastroju przychodzi z minuty na minutę. Ciekaw jestem czy to kiedyś minie. Jak to będzie wyglądać.

 

Postanowiłem poszukać jakiegoś psychologa - seksuologa. Jak znacie kogoś dobrego z Warszawy dajcie znać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

Postanowiłem przedstawić moją historię w skrócie. Tak na poważnie to zaczęło się na studiach, chociaż mam wrażenie, że zawsze byłem bardziej nerwowy niż rówieśnicy. Wcześnie straciłem bliską mi osobę i pewnie to też jakoś się odbiło… Lata dzieciństwa, młodości zawsze byłem otoczony ludźmi-znajomi, rodzina i były to silnie więzi. Po wyjeździe na studia zaczęło tego brakować i trudno było się odnaleźć wśród nowych ludzi. Ogólnie nie należę do zbyt otwartych osób i b. długo poznaję ludzi…To też zacząłem odczuwać jakąś pustkę, coraz gorzej czułem się psychicznie i fizycznie. Chyba nie tak wyobrażałem sobie wyjazd na studia. Pojawiły się pierwsze objawy somastyczne, których oczywiście nie utożsamiałem z nerwicą. Pierwszy i drugi rok zleciały, na 3 wszystko ruszyło z kopyta. Zaczęło się od poważniejszego przeziębienia, którego dość długo nie mogłem wyleczyć. Po czasie zacząłem intensywnie myśleć, że chyba coś jest ze mną nie tak, bo ten okres choroby wydawał się zbyt długi, a ogólnie byłem już wyleczony z przeziębienia. Niestety przyszły nowe objawy, mało związane z przeziębieniem (szybkie męczenie się, pocenie, nadwrażliwość jelit, nieprzespane nocki, coś bym tam jeszcze znalazł) zacząłem je porównywać do objawów poważnych chorób. Najpierw miałem raka płuc, później ziarnice, nawet sepse przez chwilę i oczywiście szukałem potwierdzenia w internecie. Dziś, przypominając sobie tamten okres czasem chce się śmiać, ale wtedy byłem bardzo przerażony. Oczywiście zacząłem biegać po lekarzach badania, kontrole, a moje wyniki b. dobre. Jakiś lekarz po drodze napomknął, że może udałbym się do psychiatry, ale ja najpierw chciałem sprawdzić czy nie mam innych chorób. Na szczęście czy też nie, trafiłem na polecanego lekarza chorób wewnętrznych, który wtedy powiedział, że mam depresje (teraz wiem, że to natręctwa). Dostałem pierwsze leki asentre+coś tam na sen i po kilkumiesięcznej kuracji czułem się jak nowo narodzony. Niestety ani ja ani lekarz nie pomyśleliśmy wtedy o terapii, powiedział, że jak nastąpi nawrót to wtedy do psychiatry. Po 1.5 roku niestety przyszedł nawrót. Powodem nie były żadne choroby ale utrata przyjaźni, nie nie osoba nie umarła, po prostu przyjaźń się skończyła. Udałem się na pierwszą w życiu wizytę u psychiatry, którego podejście trochę mnie zdziwiło, no ale są różne metody leczenia. Na drugiej wizycie lekarz stwierdził, że skoro nie potrafię się otworzyć to terapia nie ma sensu. To też zakończyłem tam wizyty i postanowiłem, że sam się uporam z tym stanem. Przez rok mi się udało. Swoją drogą, miałem do czynienia u tego psychiatry przez chwilę z terapią oddechową i uważam to za b. dobre pomoc przy nerwicy ale b. trudne do nauczenia. Teraz, tzn od jakiś 2 miesięcy czuję, że znów jest źle. Objawów znacznie mniej, ale są 2 które w zupełności wystarczają. Natłok myśli oraz ściśnięte serce (nie wiem czy ktoś miał taki objaw, mam wrażenie, że ktoś mi cały czas w ręku zdusza serce), czasem nawet przez to się garbię, żeby złagodzić dolegliwość. No i teraz znów nastał czas na leczenie…Z tej strony moje pytanie? Dziś byłem w pewniej przychodnii i Pani w recepcji powiedziała mi, że tam terapie prowadzą psycholodzy, do których skieruje mnie na wizycie psychiatra…Czy terapie ogólnie tylko prowadzą psychologowie? Czy psychiatrzy też? Jako ,że wcześniej nie było u mnie terapii to nie jestem do końca świadomy jak to wygląda. Jeśli ktoś mógłby wytłumaczyć…Tak wygląda moja historia….

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdarza się że terapie prowadzą też psychiatrzy, ale nie wiem czy tak się dzieje w przychodni. Wiem że prywatnie tak jest, sama chodziłam 2 razy do takiego psychiatry co prowadził zarazem psychoterapie ale musiałam zrezygnować bo za wizyte kroił 120zł.

 

A do tej pory funkcjonowales z natręctwami bez leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś funkcjonowałem. Tzn rok temu jak byłem u psychaitry to coś mi tam przepisał, wzialem to opakowanie i tyle. Po tym własnie rozczarowaniu z terapią, postanowiłem, ze sam zawalcze ze swoimi natrectwami i tak sie złożyło, ze jak zaczynaja sie juz ciepłe dni, to oddaje sie w 100% uprawianiu sportu, który strasznie mnie chłonie. W sumie dzieki temu udaje mi sie troche lżej to przechodzić. Teraz od ostatnich 2-3 miesięcy próbowałem sie troche oszukiwać ziołowymi bez recepty, na poczatku myslałem, ze niby coś pomaga...ale z czasem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja rada jest taka że powinna iść do lekarza lub najpierw do psychologa, bo być może wystarczy sama psychoterapia,

wszystko zalezy od tego jak silna jest u danej osoby ta choroba. Ale sama sobie z tym nie poradzi, bo ma dość

mocne objawy z tego co tu napisałeś.

 

 

Możesz wydrukowac i pokazać jej ten artykół:

http://zaburzeniaafektywne.blog.onet.pl/

 

Jest to rozmowa z lekarzem, który jeden z niewielu w Polsce zajmuje się przede wszystkim leczeniem nerwicy natręctw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem kobieta btw :P , dzięki. Pogadam z nia .. bo bedzie coraz gorzej widze to po niej jak nie ma energii i checi do zycia... ciesze sie ,ze chociaz mi sie wygadala co jej jest.. nie smialam sie z niej tylko teraz probuje jej pomoc.. nawet sama bala by sie tu cokolwiek napisac bo niby by sie tu wsz z niej smiali... pokaze jeje jutro wsz twoje posty.. moze zrozumie.. dziekuje jeszcze raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja nerwica natręctw trwała od zawsze. Zazwyczaj były to natręctwa na tle seksualnym lub religijnym. Jako dziecko i nastolatka byłam bardzo wierząca, ale głupio mi było przyjmować komunię, właśnie z powodu natrętnych myśli. Tak, tych najbardziej chyba popularnych... Bo podczas gdy w normalnych sytuacjach NIGDY nie myślałam o seksie, to w kościele same wulgarne i obleśne myśli - odnośnie Jezusa nagiego na krzyżu, czy też tego co mogą wyprawiać ze sobą księża. Więc w końcu przestałam chodzić do kościoła. Aktualnie mojej nerwicy nie ma - wygasła czy ucichła - nie wiem. Wiem tylko, że to za sprawą partnera, który "ustabilizował" moją psychikę. Jedyne moje natręctwa to różne zachowania typu skrobanie (potrafię skrobać w skupieniu jakieś miejsce przez pół godziny xD), ale to nic uciążliwego i nie patrzę na to jak na chorobę.:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Objawy n. natręctw u mnie

 

1. Jeżeli robię coś w internecie, MUSZĘ mieć włączoną pustą zakładkę. Niezależnie od tego, co robię. Mam swoje stałe miejsca dla konkretnych stron, bo robię kilka rzeczy naraz. Nie mogę zaburzyć tej kolejności.

2. Po każdym użyciu telefonu usuwam pamięć RAM. Nie zapisuję historii w komputerze, ale 'Ostatnio zamknięte zakładki' usuwałam praktycznie co chwilę, teraz je zablokowałam.

3. Miałam fazę, że przy pewnych przedmiotach [od niczego to nie zależało] musiałam je dotknąć w określony sposób i byłam rozdrażniona, dopóki tego nie zrobiłam. Na szczęście to przeszło.

4. Moje ikony na pulpicie muszą być perfekcyjnie ułożone, nie ma mowy o pojedynczych plikach poza skrótami, wszystko musi być posegregowane.

5. Zasłanianie okien, jeśli jestem sama w domu.

6. Otwieranie klamek inaczej niż dłonią, w szkole w mniejszym stopniu.

 

Co do innych objawów [zasugeruję się listą z Wikipedii. Innej nie znalazłam na razie]:

sztywność karku, nieuzasadnione bóle żołądka [na pewno nie z głodu, bo wytrzymuję spokojnie 8 godzin bez picia i jedzenia. A boli nawet, jak jestem najedzona], nieuzasadnione bóle kręgosłupa, nieokreślony lęk, niechęć do wszystkiego, bezsenność, oraz wyobrażanie sobie, jak skrzywdzić osobę [najczęściej małe dziecko] przedmiotem, na który patrzę [nie cały czas oczywiście].

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ma tak, że zawsze muszę 2 razy sprawdzić czy kurek od gazu dobrze zakręciłam.

Na pulpicie nie ma chaosu, ale nie jestem aż taką perfekcjonistą, ze musi być wszystko równo.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ja w necie muszę mieć uruchomioną pustą kartę po prawej stronie. Poza tym:

- piloty układam równolegle do siebie, w takiej samej odległości i prostopadle do stołu.

- głośność w tv ustawiam tak aby wynosiła 4 lub wielokrotność tej liczby.

- kosmetyki matki stawiam w pozycji wyjściowej

Tak było niedawno, jednak po ogólnym kryzysie natręctwa przybrały inną formę- jakby osoba postronna mnie obserwowała zobaczyła by, że nadal wykonuję rytuały, ale już machinalnie, bezkrytycznie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- piloty układam równolegle do siebie, w takiej samej odległości i prostopadle do stołu.

O, tak! Nie jestem sam! :yeah:

 

 

Może mi ktoś wytłumaczyć dlaczego głośność w komputerze koniecznie muszę mieć parzystą, a np. w TV już mi to lata i ustawiam 9, 13, 17... ? :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dytsw,

tego to akurat juz chyba Ci nikt nie wytłumaczy dlaczego w kompie musisz mieć a telewizorze juz nie,

ja jak usuwam wiadomosci PW to juz zauważam ,ze najpierw muszę dać na zaznacz wszytko jako całą stronę a poźniej dopiero przejdz a mozna odwrotnie i ostatnio znowu usuwałam kilkanaście stron z PW i zauwazyłam ze tak robie oczywiście po 8 chyba stronach juz wiedziałam ,ze musże to zniwelować zeby nie wpasc w rytuał i nie zacząc jeszcze o tym myśleć cały czas i zmieniałam kolejność a ostatnich pare to na zmianę i to sie rozregulowuje wtedy a najgorzej zaczac to robić bo wtedy to sie zamieni w rytuał albo w myśl natrętana i klops,

z telewizorem ja za to miałam i sciszeniem i podgłaszaniem ,ale jakoś za bardzo sie nie włącza albo łatwo z tym walczyć po lekach, ale bez leków też to trzeba zwalczać,

najskuteczniej włąśnie na początku natręctwo zwalczać jak dopada , to oczywiscie wróci ,ale w tym danym momencie sobie z tym poradziłam i jest spoks

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- kosmetyki matki stawiam w pozycji wyjściowej

Ja gazety w kiblu układam po przeczytaniu w kolejności, na tej samej stronie, pomimo, że nie ma w nich nic, co by rodziców zaniepokoiło...

 

Może mi ktoś wytłumaczyć dlaczego głośność w komputerze koniecznie muszę mieć parzystą, a np. w TV już mi to lata i ustawiam 9, 13, 17... ?

Ja muszę mieć w kompie głośność na jedynce. Chyba, że oglądam film lub słucham muzyki. No to może być głośniej. I wpadam w panikę jak mi ktoś wejdzie do pokoju wtedy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PIsałem poniższego posta w innym temacie ale spróbuję tutaj...

 

Drodzy koledzy i koleżanki, nie mogę nigdzie znaleźć tematu w którym byłby poruszony temat natręctw w stylu, naciskanie klami n-razy, dokręcanie kranów przed wyjściem z domu i wiele wiele innych...

 

Czy ktoś z Was miał i poradził sobie z takim problemem bez pomocy leków?

 

Byłem na pierwszej psychoterapi i we wtorek idę do lekarza psychiatry aby stwierdził czy zapisać mi leki czy pozostać przy terapii.

 

Nie mogę sobie z tym poradzić od Bardzo dawna, całe szczęście odważyłem się i zacząłem o tym mówić nie tylko na terapii ale i z bardzo bliską mi osobą.

 

Będę wdzięczny za Wasze spostrzeżenia i jakies sugestie co mógłbym z tym zrobić jakie macie/mieliście pomysły aby temu zaradzić.

 

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak jesli idzie o wstręt to w większosci przypadków jestem sie w stanie zgodzić dziwne natrętne mysli i kompulsje podczas seksu moze być to jakieś wstręt do seksu nieświadomy z pewnych powodow znajdujacy sie w głowie, dziwne myłśi na temat partnera moze to być wstręt ogolnie do płci przeciwnej rózwniez uaktywniajacy się w trakcie zwiazku poprzez np. wyniesiony z domu np. nadopiekuńcza matka lub agresywny ojciec, natręctwa na tle czystosci skurupatyzm wstręt do brudu lub do nieporządku,co dziwnie ja tego nie kojarze ze wstrętem sama w sobie ,ale po oglądnięciu ten program w telewizji gdzie tak ladnie sie pewne partie mozgu świeciły odpowiedzialne za wstręt a nie za lek zaczęłam sie nad tym zastanawiać, jeśli idzie o wstręt co do myśli pedofilskich to zrozumiałe, u niektórych wstręt do homoseksualizmu np. rodzice im powtarzali ze homoseksualizm to grzech i mają to mocno wkodowane, wstręt do morderstwa i zabójstwa jesli patrzymy na noz i myslimy o zabijaniu kogos kto stoi blisko nas i jest nam bliski.

Natomiast jak u mnie równiez gaszenie swiatła od małego , suwanie stołu względem łozka, później ściszanie pilotem wszystko w domu jak siedze sama lub co najmniej sama w pokoju to moze być wstręt do czego podswiadomy do domu ogolnie z pewnych powodów, do siebie moze, do swiata, do ojca?, coś mocno wkodowane w podswiadomosc z czego do konca sobie sprawy nawet nie zdajemy czasem coś powiedziane nam moze we wczesnym dzieciństwie nawet.....? :?::arrow::?:?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zostałem zdiagnozowany jako NN, ale cały czas podważam tę diagnozę, boję się, że jest ona błędna.

 

Jak myślicie, czy to, że w wieku 11 lat panicznie bałem się raka u siebie i rodziców. Wizje, że umierają są w szpitalu, ja jestem w szpitalu, odwiedzają mnie, biorę chemię, sprawdzałem co chwila węzły chłonne i non stop wpatrywałem się w szyję taty albo mamy czy przypadkiem nie mają powiększonych węzłów chłonnych. Tak samo było pamiętam w kościele kiedy stałem, wydawało mi się, że jeden łysy mężczyzna ma raka, bo wydawało mi się, że ma powiększone węzły chłonne, tak samo na wycieczce szkolnej widziałem kogoś z plastrem w miejscu węzła chłonnego od razu pomyślałem o biopsji. To wszystko w podstawówce miałem. Zapewne zaczęło się w wieku 8-9 lat.

 

Czy to może świadczyć o tym, że jestem chory na NN? Czy może każdy tak ma? Zawsze mnie to zastanawiało, czy tylko ja tak się przejmuję chorobami i non stop bałem się śmierci rodziców czy może to normalne dla każdego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×