Skocz do zawartości
Nerwica.com

pytania do psychoterapeuty


annagorska

Rekomendowane odpowiedzi

annagorska,

tu_i_teraz,

 

Może zapytam precyzyjnie jakiego wyrażania uczuć i bliskości Pani by oczekiwała od terapeuty?

 

O jakim dystansie Pani mówi w relacji z terapeutą psychodynamnicznym, czy odwołuje się Pani do ogólnej wiedzy, potocznego rozumienia, wiedzy z wykładów o podejściach psychoterapeutycznych, czy też odnosi się Pani do konkretnej relacji z terapeutą psychodynamicznym?

Oczekuję od terapeuty: zrozumienia, akceptacji, troski, zaangażowania,wrażliwości, życzliwości, wsparcia. W takiej atmosferze nie trudno o bliskość. Lubię takie relacje z ludźmi. Pozwala mi to poczuć się bezpiecznie. Mogę być wtedy szczera, wrażliwa, mogę być sobą.

Jeżeli klimat jest inny, bardziej chłodny i zdystansowany czuję opór przed otwarciem się, czuję małe zainteresowanie, zaangażowanie w moje problemy. Pewnie ma to związek z tym, że moja mama była chłodna i krytykująca więc takie relacje są dla mnie niejako zagrażające i mało komfortowe. Czy tak???

Miałam kontakt z dwiema terapeutkami psychodynamicznymi, z jedną na terapii grupowej (3 miesiące), z drugą na indywidualnej (ale to było tylko 5 spotkań) obie były chłodne, zdystansowane. Zero mimiki, twarz pokerzysty i tylko celne interpretacje. Taki mało ludzi, naturalny kontakt. Czemu to służy? Obiektywizmowi? A co z relacją z klientem? Nie trwa to (budowanie sojuszu, bezpieczeństwa, zaufania itp.) wszystko dłużej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

annagorska,
tu_i_teraz,

 

Może zapytam precyzyjnie jakiego wyrażania uczuć i bliskości Pani by oczekiwała od terapeuty?

 

O jakim dystansie Pani mówi w relacji z terapeutą psychodynamnicznym, czy odwołuje się Pani do ogólnej wiedzy, potocznego rozumienia, wiedzy z wykładów o podejściach psychoterapeutycznych, czy też odnosi się Pani do konkretnej relacji z terapeutą psychodynamicznym?

Oczekuję od terapeuty: zrozumienia, akceptacji, troski, zaangażowania,wrażliwości, życzliwości, wsparcia. W takiej atmosferze nie trudno o bliskość. Lubię takie relacje z ludźmi. Pozwala mi to poczuć się bezpiecznie. Mogę być wtedy szczera, wrażliwa, mogę być sobą.

Jeżeli klimat jest inny, bardziej chłodny i zdystansowany czuję opór przed otwarciem się, czuję małe zainteresowanie, zaangażowanie w moje problemy. Pewnie ma to związek z tym, że moja mama była chłodna i krytykująca więc takie relacje są dla mnie niejako zagrażające i mało komfortowe. Czy tak???

Miałam kontakt z dwiema terapeutkami psychodynamicznymi, z jedną na terapii grupowej (3 miesiące), z drugą na indywidualnej (ale to było tylko 5 spotkań) obie były chłodne, zdystansowane. Zero mimiki, twarz pokerzysty i tylko celne interpretacje. Taki mało ludzi, naturalny kontakt. Czemu to służy? Obiektywizmowi? A co z relacją z klientem? Nie trwa to (budowanie sojuszu, bezpieczeństwa, zaufania itp.) wszystko dłużej?

 

 

 

Wszystkie Pani oczekiwania od terapeuty wydają mi się do spełnienia przez terapeutę psychodynamicznego, ale widocznie trafiła Pani na terapeutki, które kurczowo trzymają się zasady neutralności (raczej "lodowatości") lub (co może też występować jednocześnie z tym co powyżej) jest Pani osobą bardzo wrażliwą na to czy ktoś okazuje sympatię Pani/akceptację i każdy sygnał (również neutralny) rejestruje Pani jako brak akceptacji.

 

Czemu to służy (mam na myśli ten rodzaj kontaktu z terapeutą, który Pani opisała)? Chyba niczemu, no może jedynie temu, że mogła Pani poczuć jak Pani nie lubi tych terapeutek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Ja mam pytania odnośnie relacji terapeutycznej, pomiędzy pacjentem a terapeutą..

 

Na czym polega ta "relacja" , przede wszystkim ze strony terapeuty? W jakich granicach terapeuta angażuje się w tą relację, czy wiąże się ona z osobistym głębokim przeżywaniem przez terapeutę, problemów swoich pacjentów, rozmyślaniem o pacjentach, również poza sesjami terapeutycznymi, czy raczej polega ona na umiejętnym sprawianiu wrażenia bycia zaangażowanym, zaabsorbowanym, osobą pacjenta, tak aby to pacjent poczuł, że terapeucie na nim zależy i zaczął traktować terapeutę jak kogoś więcej niż lekarza, stosującego określone procedury medyczne, celem wywołania skutków leczniczych psychoterapii, gdy tymczasem dla terapeuty jest to po prostu tylko pacjent, jeden z wielu, o jakim szybko zapomina i osobiście nie angażuje się zbytnio w jego sytuację życiową?

A może zasady etyczne pracy terapeuty, regulują jakoś tę kwestię, czy być może jest to kwestia indywidualna, zależna od konkretnego terapeuty czy rodzaju terapii?

 

I jeszcze drugie pytanie: Czy jeśli pacjent, zachowując oczywiście pełną szczerość wobec terapeuty i spełniając wszystkie zadania wyznaczone mu przez terapeutę, nie postrzega terapeuty jako kogoś faktycznie bliskiego, przyjaciela, tylko kogoś kto w jego przekonaniu traktuje go jako pacjenta, czyli "jednego z wielu", to czy takie coś, wpływa negatywnie na skuteczność terapii, innymi słowy, czy pacjent musi traktować terapeutę jak dobrego przyjaciela, rodzica, czyli kogoś, dla kogo jest kimś wyjątkowym, bo inaczej terapia będzie nieskuteczna? Czy skuteczność terapii jest uzależniona w jakiś sposób od tego, aby terapeuta był rzeczywiście kimś wyjątkowym dla pacjenta, czy wystarczy szczerość ze strony pacjenta i zastosowanie odpowiednich technik terapeutycznych przez terapeutę, w zależności od tego, w jakim nurcie prowadzona jest terapia? Czy raczej nie ma znaczenia to jak pacjent postrzega terapeutę, ważne aby był z nim szczery i realizował założenia terapii?

 

Z góry dziękuję za odpowiedź. :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie Pani oczekiwania od terapeuty wydają mi się do spełnienia przez terapeutę psychodynamicznego, ale widocznie trafiła Pani na terapeutki, które kurczowo trzymają się zasady neutralności (raczej "lodowatości") lub (co może też występować jednocześnie z tym co powyżej) jest Pani osobą bardzo wrażliwą na to czy ktoś okazuje sympatię Pani/akceptację i każdy sygnał (również neutralny) rejestruje Pani jako brak akceptacji.

 

Czemu to służy (mam na myśli ten rodzaj kontaktu z terapeutą, który Pani opisała)? Chyba niczemu, no może jedynie temu, że mogła Pani poczuć jak Pani nie lubi tych terapeutek.

 

To o co pytam, to oczywiscie tylko zewnetrzne przejawy mogace sluzyc ww celom/lub nie -ale czy faktycznie terapeuta psychodynamiczny nie moze zwracac sie do pacjenta po imieniu, podawac reki, juz nie mowie przytulic, zlozyc zyczen - czy to kwestia indywidualna danego terapeuty/czlowieka czy pacjenta (rodzaju zaburzen) czy wlasnie scisle danej szkoly/nurtu ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Ja mam pytania odnośnie relacji terapeutycznej, pomiędzy pacjentem a terapeutą..

 

Na czym polega ta "relacja" , przede wszystkim ze strony terapeuty? W jakich granicach terapeuta angażuje się w tą relację, czy wiąże się ona z osobistym głębokim przeżywaniem przez terapeutę, problemów swoich pacjentów, rozmyślaniem o pacjentach, również poza sesjami terapeutycznymi, czy raczej polega ona na umiejętnym sprawianiu wrażenia bycia zaangażowanym, zaabsorbowanym, osobą pacjenta, tak aby to pacjent poczuł, że terapeucie na nim zależy i zaczął traktować terapeutę jak kogoś więcej niż lekarza, stosującego określone procedury medyczne, celem wywołania skutków leczniczych psychoterapii, gdy tymczasem dla terapeuty jest to po prostu tylko pacjent, jeden z wielu, o jakim szybko zapomina i osobiście nie angażuje się zbytnio w jego sytuację życiową?

A może zasady etyczne pracy terapeuty, regulują jakoś tę kwestię, czy być może jest to kwestia indywidualna, zależna od konkretnego terapeuty czy rodzaju terapii?

 

I jeszcze drugie pytanie: Czy jeśli pacjent, zachowując oczywiście pełną szczerość wobec terapeuty i spełniając wszystkie zadania wyznaczone mu przez terapeutę, nie postrzega terapeuty jako kogoś faktycznie bliskiego, przyjaciela, tylko kogoś kto w jego przekonaniu traktuje go jako pacjenta, czyli "jednego z wielu", to czy takie coś, wpływa negatywnie na skuteczność terapii, innymi słowy, czy pacjent musi traktować terapeutę jak dobrego przyjaciela, rodzica, czyli kogoś, dla kogo jest kimś wyjątkowym, bo inaczej terapia będzie nieskuteczna? Czy skuteczność terapii jest uzależniona w jakiś sposób od tego, aby terapeuta był rzeczywiście kimś wyjątkowym dla pacjenta, czy wystarczy szczerość ze strony pacjenta i zastosowanie odpowiednich technik terapeutycznych przez terapeutę, w zależności od tego, w jakim nurcie prowadzona jest terapia? Czy raczej nie ma znaczenia to jak pacjent postrzega terapeutę, ważne aby był z nim szczery i realizował założenia terapii?

 

Z góry dziękuję za odpowiedź. :D

 

 

To jest kolejne bardzo ciekawe i ważne pytanie.

Odpowiem na nie z punktu widzenia terapeuty psychodynamicznego.

 

Psychoterapia jest leczeniem trudności emocjonalnych/zaburzeń psychicznych rozmową. Pytania o tym jakie znaczenie ma pacjent dla terapeuty i co na ten temat myśli to element jego terapii i warto o tym rozmawiać. Można powiedzieć np: "zastanawiam się ostatnio czy Pani/Pan myśli o mnie po sesjach? myślę że nie bo ma Pan/Pani przecież tylu pacjentów? zastanawiam się czy w związku z tym mogę Pana traktować jak kogoś kto chce mi pomóc?" I terapeuta powinien niekoniecznie powiedzieć czy myśli czy nie (bo to nie ma znaczenia) powinien omówić ten temat z punktu widzenia dotychczasowych doświadczeń pacjenta.

 

W terapii psychodynamicznej pracuje się głównie na 3 obszarach doświadczeń pacjenta: 1.relacje i przeżycia z dzieciństwa, 2. obecne relacje i doświadczenia z osobami poza terapią, 3. relacja z terapeutą. Sesja nie ma struktury, pacjent wnosi tematy o których chce rozmawiać, np. które zajmowały go w ostatnim tygodniu.

 

Terapeuta nie zadaje zadań, interpretuje i opisuje co się dzieje w terapii pacjenta.

 

Skuteczność terapii zależy od:

- szczerości (pomimo obaw i wstydu) i wytrwałości pacjenta, regularnej obecności na sesjach

- wiedzy/doświadczenia/terapii własnej terapeuty

 

-- 27 lut 2015, 20:12 --

 

 

To o co pytam, to oczywiscie tylko zewnetrzne przejawy mogace sluzyc ww celom/lub nie -ale czy faktycznie terapeuta psychodynamiczny nie moze zwracac sie do pacjenta po imieniu, podawac reki, juz nie mowie przytulic, zlozyc zyczen - czy to kwestia indywidualna danego terapeuty/czlowieka czy pacjenta (rodzaju zaburzen) czy wlasnie scisle danej szkoly/nurtu ?

 

 

Niektórzy terapeuci podają rękę przy powitaniu i pożegnaniu.

Zwracania po imieniu się nie stosuje, ale warto o tym rozmawiać jeśli czuje się, że to jakoś przeszkadza w dobrej relacji z terapeutą (to jest element terapii pacjenta, a nie że terapeuta powinien zaproponować przejście na ty). W naszej kulturze przyjęło się, że jednak wersja na Pan/Pani jest bardziej adekwatna, chociaż w historii rozwoju psychoterapii w PL był okres przechodzenia na ty.

 

Potrzeba przytulania powinna być omawiana w terapii, a nie realizowana, bo terapia ma służyć omawianiu i rozmowie, a nie zaspokajaniu potrzeb. Pacjent w wyniku terapii powinien nauczyć się zaspokajać te potrzeby w relacjach poza terapią.

 

Kontakt pomiędzy terapeutą powinien ograniczać się tylko do sesji i rozmowy, nie powinien terapeuta mieć jakikolwiek dostęp do realnego życia pacjenta, nie powinien być kumplem kumpla, przyjacielem znajomej kuzynki, czy osobą którą można spotkać na przyjęciu u znajomych. Służy to poczuciu bezpieczeństwa pacjenta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwracania po imieniu się nie stosuje, ale warto o tym rozmawiać jeśli czuje się, że to jakoś przeszkadza w dobrej relacji z terapeutą (to jest element terapii pacjenta, a nie że terapeuta powinien zaproponować przejście na ty).

Ja przez kilka sesji drążyłam temat mówienia na Ty, prosiłam swoją terapeutke że bardzo bym chciała żeby tak się do zwracała, ona tylko się mnie pytala dlaczego mi tak na tym zależy, ale po mojej odpowiedzi temat znikał, w końcu na kolejnej sesji kiedy o tym wspomiałam, ona chyba się na mnie wkurzyła i po raz pierwszy podniesionym głosem powiedziała, ze ja nie będę ustalała zasad, że jest seting którym ona się kieruje. To samo jest w przypadku pisania do niej meili. Mam jej adres, zdarza mi się w chwilach kryzysu coś napisac, ale nigdy nie dostaję odpowiedzi, i o to tez mam do niej żal i wyrażam go na sesjach, nie podoba mi się kiedy słysze od niej że nie jest od zaspakajania moich potrzeb. Tylko że taki jej stosunek jeszcze bardziej mnie dołuje, myślę sobie że ma mnie gdzieś, skoro nie przejmuje sie tym przez jej słowa czyję się jeszcze gorzej. Np. ostatnio na moje sugestię że napewno ma mnie Pani dość ona mi powiedziała że nie zaprzeczę. Czy tak musi być na terapii psychodynamicznej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwracania po imieniu się nie stosuje, ale warto o tym rozmawiać jeśli czuje się, że to jakoś przeszkadza w dobrej relacji z terapeutą (to jest element terapii pacjenta, a nie że terapeuta powinien zaproponować przejście na ty).

Ja przez kilka sesji drążyłam temat mówienia na Ty, prosiłam swoją terapeutke że bardzo bym chciała żeby tak się do zwracała, ona tylko się mnie pytala dlaczego mi tak na tym zależy, ale po mojej odpowiedzi temat znikał, w końcu na kolejnej sesji kiedy o tym wspomiałam, ona chyba się na mnie wkurzyła i po raz pierwszy podniesionym głosem powiedziała, ze ja nie będę ustalała zasad, że jest seting którym ona się kieruje. To samo jest w przypadku pisania do niej meili. Mam jej adres, zdarza mi się w chwilach kryzysu coś napisac, ale nigdy nie dostaję odpowiedzi, i o to tez mam do niej żal i wyrażam go na sesjach, nie podoba mi się kiedy słysze od niej że nie jest od zaspakajania moich potrzeb. Tylko że taki jej stosunek jeszcze bardziej mnie dołuje, myślę sobie że ma mnie gdzieś, skoro nie przejmuje sie tym przez jej słowa czyję się jeszcze gorzej. Np. ostatnio na moje sugestię że napewno ma mnie Pani dość ona mi powiedziała że nie zaprzeczę. Czy tak musi być na terapii psychodynamicznej?

 

 

Raczej chyba tak, ale co do szczegółów Pani procesu terapeutycznego to nie wiem i nie będę go komentować. Zastanawiam się i Panią zachęcam do myślenia na ten temat czy nie jest tak, że może Pani trochę chce wkurzyć swoją terapeutkę, że Pani żąda od niej czegoś czego ta nie może dać. Trudno Pani zaakceptować jej warunki pracy z Panią, być może dlatego, że łatwiej jest kiedy to Pani kontroluje i stawia warunki, może warto się tym zajmować na sesjach.

Trzeba również pamiętać, że terapia jest frustrująca i pewien poziom frustracji trzeba nauczyć się tolerować. Mam nadzieję, że z czasem będzie Pani łatwiej i pewne emocjonalne stany będą mniej frustrujące, a bardziej zrozumiałe. Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bordelka_82,

Owszem terapia czasem jest trudna i frustrująca,gorzej jak terapeuta jest frustrujący i pozbawiony empatii, poczucia taktu i delikatności.Bo coby nie było ,jeśli terapeuta ma dość pacjenta i mu o tym mówi,to chyba nie jest w porządku obojętnie w jakim nurcie "pracuje" terapeuta.Co do zaspokajania potrzeb pacjenta to hmm....skoro klient decyduje się na psychoterapie to chyba jakieś tam potrzeby ma do zaspokojenia ,wysłuchania,zrozumienia i wsparcia przynajmniej..Poza tym wydawało mi się że warunki pracy są ustawiane za obopólną zgodą gdyż proces terapeutyczny polega na współpracy między klientem a psychoterapeutą.To nie szkoła gdzie ktoś narzuca nam swoje warunki i mamy być grzeczni bo jak nie to dostajemy burę.Najważniejszy jest sposób w jaki chcemy zakomunikować coś komuś."Walenie prosto z mostu" i bez zastanowienia się jak się poczuje druga osoba w terapii jest dla mnie niedopuszczalna.Ale to moje zdanie i odczucia.Widzę że Pani Terapeuta myśli zupełnie inaczej.Może nurt taki... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, ale ja tak jakby wymusiłam od niej odpowiedź na moje pytanie, w sumie mogła nic na nie nie odpowiadać, ale na moje pytanie że ja wiem że ma mnie pani dość, ona ze śmiechem powiedziała że nie zaprzeczy, owszem nie było to miłe, ale myślę że jakiś cel miało. Czasem jak czytam opinie na forum myślę że bardziej odpowiadałaby mi terapia w nurcie gestal, ale moją psychodynamiczną terapeutkę, mimo że wkurza mnie niesamowicie bardzo lubię. I często słyszę od niej że jak potrzebuję wsparcia, to nie u niej, po wsparcie to się idzie do psychologa a nie terapeuty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można odnieść wrażenie, że terapeuta psychodynamiczny jest zimny i nieempatyczny i mówi pacjentom, że ich nie lubi, a terapeuta gestalt jest super empatyczny i generalnie idealny. A chyba świat jest bardziej skomplikowany niż tylko dobry i zły i uczucia w terapii również.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma idealnych... :mrgreen:

Ale fakt-w podejściu psychodynamicznym relacja terapeutyczna jest dość chłodna,a że jestem raczej "ciepłolubna",to mi taka relacja nie odpowiada.Nie zamierzałam dzielić świat na tylko dobry czy tylko zły,chodzi mi o podejścia i sposób budowania relacji terapeutycznej z pacjentem.Zdecydowanie cieplejsza jest nawet w PBT.Kwestia wyboru i potrzeb. Ja tylko mówię z pozycji pacjenta,bo byłam i tu,i tu,a Pani? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można odnieść wrażenie, że terapeuta psychodynamiczny jest zimny i nieempatyczny i mówi pacjentom, że ich nie lubi, a terapeuta gestalt jest super empatyczny i generalnie idealny. A chyba świat jest bardziej skomplikowany niż tylko dobry i zły i uczucia w terapii również.

Właśnie tak często postrzegam moją terapeutkę, i często zadaje sobie pytanie dlaczego mimo tego że ona tak mnie wkurza, ja tak bardzo się do niej przywiązałam. A co do iinych nurtow to nie wiem jak to wygląda, bo nigdy nie uczestniczyłam, tylko tutaj no forum podoba mi się podejście gestalt, potrzebuję takiego ciepłego terapeutę, ale narazie zostaje z moja psychodynamiczną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bordelka_82,

Na forum bardzo wiele osób zdaje relacje że relacja w nurcie psychodynamicznym jest pozbawiona ciepła.Ja to odczuwam teraz na własnych plecach i nie jest fajnie.To że Pani Anna Górska potwierdziła iż Twoja terapia w tym nurcie powinna wyglądać tak jak wygląda tylko mnie utwierdza.Terapia "twardą ręką" nie przynosi u mnie żadnych pozytywnych skutków.Chociaż są osoby którym to nie przeszkadza.Dlatego mówię że to kwestia wybory i potrzeb.Ogólnie rzecz biorąc to dobrze że jest tyle nurtów i jest z czego wybrać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, tylko że na nfz nie bardzo jest w czym wybierać, ani jak sie mieszka w małym mieście. U mnie to nawet prywatnie nie miałabym gdzie iść, ale i tak nie byłoby mnie na to stac. nawet gdybym powiedzmy zarabiała 2000 to szkoda by mi było na to kasy. Naprawdę uwielbiam moją terapeutkę, ona nie zawsze jest zimna, ale chyba mam tak jak ty, nie przynosi mi to jakis pozytywnych efektow, ale narazie wystarczy mi że mam kogoś na kim mi zależy, i kto daje mi choć troche wiary że warto żyć. A wogóle to wybieram sie na kwalifikacje na 7f, tylko zastanawiam się czy podejście analityczne, które jest jeszcze bardziej zimne w czymś mi pomoże, tym bardziej że po 8mcach moja terapeutka już mnie doskonale zna, a tam musze wszystko zaczynac od nowa, a moja terapeutka wogóle na temat 7f nie chce ze mna rozmawiać. Ciekawe co o tym mysli pani Anna. I jeszcze jednp pytanie do pani Ani, moja terapeutka nie chce mi dać dokumentacji z leczenia na kwalifikacje, mówi że to są jej zapiski, a oni sami maja tam mnie poznać. Zastanawiam sie dlaczego nie chce mi ich dac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka,

To że twoja terapia psychodynamiczna jest zimna wcale nie świadczy o tym że takie są wszystkie i że to jest zasada w tej terapii.

To jak jest, najbardziej zależy od terapeuty. Mój terapeuta to bardzo miły i ciepły człowiek i na terapii dostaję wystarczająco dużo uczuć i ciepła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam niestety (?) podobne zdanie na temat terapii psychodynamicznej jak huśtawka, ,mysle, ze tym ktorzy potrzebuja wiecej zainteresowania, ciepla moze ten nurt nie odpowiadac, a osoby potrzebujace dystansu nie lubiace zbytniego zainteresowania beda zadowolone. I tez nie do konca rozumiem co zrobic z celna nawet analiza zachowania, np., ze to sa dzieciece, niedorosle potrzeby OK -takie sa i co dalej z tym zrobic - uznac je, zrozumiec zrodlo... i wcale one nie znikaja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

medela, o właśnie trafiłaś w samo sedno, co zrobić z tą wiedzą. Owszem zgadzam się z tym co mówi mi o mnie terapeutka, ale juz na moje pytanie co mam z tą wiedzą zrobic odpowiedzi nie dostaję, a jak sie pytam czy mam zaakceptowac to że taka jestem, to wtedy będzie mi sie lepiej żyło, słysze odpowiedź że ona nie wie, ze to ja mam wiedzieć czego chcę. Myslę że w innych nurtach jest podobnie, nikt nie powie nam co mamy zrobic z tą wiedzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bordelka_82,

No to to na pewno-żaden terapeuta nie powie Ci co dokładnie masz zrobić bo to Ty musisz się zdecydować.To samo jest z tym co inni na nasz temat myślą.Nie ważne jest co Pani Anna myśli o f7 i Twojego dalszego leczenia-ważne jest co Ty myślisz i chcesz ;)

Inga_beta,

Nie mam na myśli tylko swojej terapii tylko też uwzględniam opinie na które napotkałam się tu na forum.

Poza tym tam gdzie dużo analizy to mało uczuć,hehehe ;) ( bo za poważnie się zrobiło)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do pobytu w F7 to przede wszystkim jest to ważne pytanie do Pani: co chce Pani tam uzyskać?

Notatki terapeuty to chyba są jego prywatną sprawą i tylko sąd może ich zażądać w ściśle określonych warunkach (ale nie jestem pewna co do sytuacji prawnej), co do Pani sytuacji to może Pani oczekiwać informacji o przebiegu Pani leczenia i diagnozy Pani problemu w formie zaświadczenia. Terapeuta zobowiązany jest do ochrony Pani danych i do zachowania zasady poufności przekazanych przez Panią informacji (nie dzielenia się z nikim tymi informacjami), chyba że sąd zwolni lub pacjent zagraża swojemu życiu lub życiu innych osób.

 

W moim przekonaniu dobra terapia to taka, która prowadzi do wyleczenia i niezależnego funkcjonowania bez terapii i terapeuty. Nadmiernie miły terapeuta uzależnia, zobowiązuje do wzajemności, nie wyjaśnia trudnych emocji, nadmiernie zdystansowany i konfrontujący jest znów trudny do wytrzymania przez pacjenta, za bardzo frustrujący i to też nie jest dobre.

 

Jeśli współpraca z terapeutą gestalt daje rezultaty to dobrze, to znaczy, że to jest dobry terapeuta. Znam terapeutów psychodynamicznych, których bym nie poleciła, ale podobnie z innych nurtów. Niestety nie mogę napisać nazwisk (żałuję strasznie). Znam terapeutów psychodynamicznych, którzy pracują bardzo dobrze, sama przeszłam taką terapię i terapeutka była ciepła, przenikliwa i dużo mówiła.

 

Kolejna rzecz, szczególnie ważna u osób z zaburzeniem borderline - specyfika tego zaburzenia opiera się na rozszczepieniu, na podziale rzeczywistości na dobą i złą, idealną i zdewaluowaną i szczególnie takim osobom jest trudno wytrzymać w terapii, bo wcześniej czy później dochodzi do dewaluacji terapeuty z którym się pracuje na rzecz tych "innych" terapeutów. Ważne, jeśli chce się przepracować ten mechanizm (niełatwy do przepracowania) jest by pozostać u jednego terapeuty i dostrzec tą zmianę z dobrego na złego terapeutę i to omawiać. Pozostanie ze "złym" bo zdewaluowanym terapeutą jest trudne i wymaga powstrzymania pewnych impulsów do działania (np. porzucenia terapii) i omawiania z terapeutą złości i dewaluacji. Nie jest to łatwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym że szkoda ze osoby Borderline są od razu zaszufladkowane i przepisywane są im wszystkie objawy Borderline.Czasem to mi się wydaję że terapeuci zajmujący się Borderami zużywają większą część swojej energii by utrzymać swoich granic nietkniętych,zamiast skupić się na pacjencie i tym by mu pomóc(to złośliwe,wiem)Ale każdy Border jest taku sam.Niektórzy są nawet punktualni,obowiązkiwi i wystarczająco odważni by w impulsywny sposób uciec od "złego" terapeuty...

Najważniejsza sprawa:nie szufladkować.Chociaż ja też zaszufladkowałam,ala w końcu jestem zaburzona ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima,

Chodzi mi o to że osoby z BPD są w różnym stopniu zaburzone,w różnym wieku,mogą mieć dodatkowe rozpoznania i nie jest powiedziane że wszystkie objawy,jakimi charakteryzuje się to zaburzenie można spotkać na raz w jednej osobie.Niektóre z tych osób są bardziej świadome swoich problemów,niektóre mniej albo i wcale.I dlatego sądzę że nie można tak od razu "przypisać" wszystkich objawów do jednej osoby albo z góry zakładać że ktoś będzie się zachowywał w określony sposób tylko dlatego że ma zaburzenie osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×