Skocz do zawartości
Nerwica.com

Proszę o pomoc i radę!!!!


sephiroth

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Od kilku miesięcy borykam się z dziwnym uczuciem pustki. Moje życie straciło sens, czuje się zagubiona i prześladują mnie myśli samobójcze. Jestem studentką na akademii muzycznej na drugim roku niestacjonarnie. Od jakiegoś czasu nie mogę ćwiczyć na instrumencie, nie sprawia mi to przyjemności jak kiedyś. Zawsze nie radziłam sobie ze stresem ale teraz to przechodzi apogeum (robię się czerwona i chce jak najszybciej uciec! Przeraża mnie to, ponieważ wie, że normalni ludzie tak nie mają) Myśl, że mama utrzymuje mnie na tych studiach jest uwłaczająca, ponieważ nie dostałam się tam własnymi siłami.Co prawda egzamin był ale jak profesorowie wiedzą, że człowiek będzie płacił to przyjmą każdego. Próbowałam w tym roku znowu na dzienne i się nie dostałam. Przez kilka dni nie miałam ochoty z nikim rozmawiać i wtedy zaczął się ten stan pustki. . W szkole powtarzano mi że jestem zdolna ale leniwa. Jakoś próbuje się tym pocieszać i chciałabym się zabrać do roboty ale nie potrafię. Teraz nie mogę zapamiętać nawet dwustronnego utworu gdzie na dyplomie miałam 15 stron do ogarnięcia. Myślę nad zmianą studiów. Moim marzeniem jest pójść na weterynarię ale w szkole mieliśmy biologię i chemie na poziomie pożal się boże (do tego nie mogę niczego zapamiętać, jestem ciągle rozkojarzona) Ściągnęłam materiały przygotowawcze od poziomu gimnazjum i aż mnie zwaliło z nóg. Mam 1,5 roku do powtórzenia egzaminów maturalnych i zastawiam się czy to osiągalne. Sama już nie wiem czego chce. Byłam u psychologa ale gdy zadał mi pytanie "czy słyszy Pani głosy w swojej głowie" zrobiło mi się słabo i już tam nie wróciłam. Za kilka dni wybiorę się do innego psychologa. Dochodzą jeszcze problemy ze snem. Sypiam po 2-4h dziennie. Nawet święta nie sprawiają mi przyjemności. Wahania nastroju doprowadzają mnie do szału. Jeszcze dzisiaj myślałam, żeby się nie martwić i jak zabiorę się do pracy to będzie dobrze ale wzięłam instrument do ręki pograłam 5 min i położyłam się do łóżka zrezygnowana. Jeszcze w liceum mój profesor mówił, że mam genialny słuch i jestem co najmniej zdolna jak on.(Strasznie się boje, że straciłam słuch, ciągle proszę ludzi żeby coś powtórzyli i nie wiem czy to przez to, że jestem zamyślona czy nie słyszę :<) W maturalnej klasie zmieniono mi profesora na innego (którego nienawidziłam) tak naprawdę wtedy już ćwiczyłam raz w tygodniu (powinnam codziennie co najmniej 2h) Dzisiaj różniej rozmyślałam o samobójstwie ale myśl, że miałabym to zrobić mojej rodzinie sprawia ze to odwlekam. Z jednej strony łudzę się ze tego nie zrobię ale te myśli coraz częściej wracają. Moja siostra wczoraj powiedziała, że jestem wariatem. Muszę przyznać, że tak się czuje. Nawet skacze po tematach jak szaleniec :

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jesteś zdolna, ale jak masz się do czegoś zmuszać i nie widzisz sensu w tych studiach to ewidentnie szkoda czasu i lepiej dać sobie spokój. Może dla Ciebie muzyka to hobby, ale nie w takim stopniu by profesjonalnie się tym zajmować? W 1,5 roku da się ogarnąć ten materiał, ale musisz się do niego przyłożyć. Na razie z tym stanem depresyjnym będzie ciężko. Warto też się udać do psychiatry po leki by poprawić jakość snu i bardziej się ustabilizować.

Sama też musisz zdecydować co jest dla Ciebie ważne i trzymać się tego mimo wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że istotną sprawą jest to, że zdajesz sobie sprawę z własnych możliwości. Np to, że kiedyś na dyplomie udało Ci się ogarnąć 15 stron utworu. To znaczy, że w tamtej sytuacji te możliwości miałaś. Innymi słowy był jakiś inny kontekst sytuacji i byłaś w stanie zapamiętać 15 stron. Ważne że wiesz, że potrafiłaś i możliwe że nadal to potrafisz.

Poza tym to że masz marzenie aby pójść na weterynarię jest szalenie ważne. To że sięgasz po materiały z gimnazjum, aby rozpocząć przygotowania świadczy o pewnej determinacji i zdajesz sobie sprawę ile to może kosztować pracy. Także też urealniasz tę potencjalną decyzję, a to godne podziwu.

Dobrą sprawą jest również to, że masz wsparcie ze strony mamy, a mimo to uwłacza Cię, że ona utrzymuje Cię na studiach. To świadczy o tym, że masz wysokie poczucie własnej godności. Wydaje mi się, że wielu osobom by to nie przeszkadzało, także ważne jest to, że zwracasz na to uwagę.

Masz dużo pozytywnych cech, na które zwracają uwagę inne osoby np. Twój profesor z liceum. Miło jest usłyszeć taki komplement od obcej osoby.

Zauważyłem że dużo się dzieje w Twoim życiu i bywa że w takich sytuacjach możemy czuć się zagubieni. Ale wymieniłaś wiele zasobów, które mogą Ci bardzo pomóc w Twojej sprawie.

Spróbuj sobie zrobić takie ćwiczenie: Wyobraź sobie, że minęły 2 tygodnie od Twojego wpisu i co musiałoby się takiego stać, żebyś powiedziała: 'Cieszę się, że ten wpis zamieściłam.'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoja wypowiedź napawa mnie wielkim optymizmem na lepszą przyszłość ale boje się, że jak zabiorę się do roboty to cały mój optymizm wygaśnie jak w dzisiejszym przypadku gdy chciałam poćwiczyć. Czuje się jakbym widziała świat przez szklany mur. Widzę wszystko i zdaje sobie sprawę co mam zrobić żeby mi się wszystko ułożyło ale za każdym razem chce zmienić swoje życie na lepsze dopadają mnie myśli, że sobie nie poradzę i że nie potrafię niczego zapamiętać. Nawet gdy słucham utworów to nie pamiętam melodii. Bierze się to z tego, że myślę, że i tak nie zapamiętam i przez te myśli nie zapamiętuje. Więc pojawia się pytanie: Jak uciszyć te myśli? Gdy myślę, żeby o nich nie myśleć to o nich myślę. Innymi słowy błędne koło. (to miał na myśli psycholog?) Kiedyś tak nie miałam. Wiem, że takie zamartwianie niczego nie zmieni i jest złe ale nie potrafię tych myśli odpędzić. Jeszcze w tamtym roku mój profesor był ze mnie zadowolony a teraz mówi, że jesteśmy pół roku w plecy. Gra na instrumencie jest czymś co kocham/kochałam ale wiem, że nie daje mi perspektyw na godne życie i muszę zacząć realizować równoległe marzenia które odstawiłam na rzecz innych.

Chciałabym wypowiedzieć te słowa siedząc przy biurku i ucząc się do przyszłych egzaminów albo ćwicząc na instrumencie ale żeby powiedzieć to musiałabym zacząć się wysypiać, być bardziej cierpliwą osobą i systematyczną, ćwiczyć koncentrację i pamięć. Tylko, że ciągle dręczą mnie myśli, że sobie nie poradzę. Czy ta frustracja bierze się z porażek życiowych? Jestem dość wrażliwą osobą choć staram się tego nie okazywać. Jak podchodzić do tego optymistycznie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że pierwszą rzeczą powinno być rozpoczęcie terapii. Sam fakt ,,zmiany w życiu'' - bo w końcu wejście na drogę terapii jest czymś nowym - może tchnąć w Ciebie optymizm. Psycholog pomoże Ci znaleźć przyczyny tych wszystkich złych myśli, może nawet wyemilinować to wszystko. Być może będą potrzebne Ci leki - ja to mawia mój psychiatra ,,żeby głowa odpoczęła''. Żebyś uspokoiła Twoje myśli i w końcu się wyspała. I mogła działać.

Sam fakt, że CHCESZ iść na weterynarię, że wiesz, czego chcesz - to już bardzo wiele. Jesteś niesamowicie zdolna, jestem tego pewna. I na pewno masz w sobie dużo pokory i pracowitości - skoro grasz na skrzypcach... :-). Potrzebujesz fachowej pomocy, która umożliwi Ci ponowne odnalezienie tego wszystkiego w sobie.

 

Pozdrawiam Cię ja, która rzuciła szkołę muzyczną na rzecz weterynarii. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że najbardziej doskwiera ci brak samodzielności finansowej. A przez wszystkie problemy oczywiście przewijają się twoje problemy emocjonalne i psychiczne. Ucz się języka angielskiego. Następnie weź urlop dziekański i wyjedź na zagraniczny wolontariat, albo do pracy, którą też fajnie by było połączyć z wolontariatem, najlepiej artystycznym, żebyś miała szansę poznać ludzi, z którymi mogłabyś potem stworzyć zespół i grać na własny rachunek. Szkoła jest tobie potrzebna głownie po to, byś uwierzyła w siebie, zdając ją, bo gdy ją całkiem olejesz, nie będziesz w stanie świetnie grać ani nic, bo będziesz mieć w myśli porażkę związaną ze studiami. A w Polsce niestety nie ma, po co żyć. Jak ktoś się tutaj odnajduje, to dobrze, ale najfajniejsi ludzie, których znam, odżyli dopiero, gdy zetknęli się z inną kulturą. Nie tylko dlatego, że Polska jest taka zła (może być gorzej), ale tez dlatego, że każdego dnia zdają sobie sprawę, że umieją coraz lepiej język obcy i inne rzeczy, poza tym to niesamowity kopniak w cztery litery. Terapia u psychologa nie zmieni za ciebie otoczenia i nie włoży za ciebie pracy w nie. Ale jeśli nie jesteś w stanie sama podjąć tak odważnych decyzji, czym prędzej znajdź sobie odpowiedniego.

 

Muzykę się czuje. Jeżeli masz zaprzątniętą głowę problemami, nie ma w niej miejsca na czucie muzyki, dlatego nie masz ochoty grać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×