Skocz do zawartości
Nerwica.com

Głód miłości,szybkie zakochiwanie się.


HarajukuAino

Rekomendowane odpowiedzi

Taaa, głód bliskości,głód uwagi,silne uzależnianie się od osoby a jednocześnie lęk przed bliskością....zastanawia mnie jaki to ma mechanizm.Z czego to się wzięło. Strach przed oceną i odrzuceniem...a może obrona ego i/lub konflikt wewnętrzny ( wiesz,że to złe ale i tak zagarniasz tą osobę).Hmm nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaa, głód bliskości,głód uwagi,silne uzależnianie się od osoby a jednocześnie lęk przed bliskością....zastanawia mnie jaki to ma mechanizm.Z czego to się wzięło. Strach przed oceną i odrzuceniem...a może obrona ego i/lub konflikt wewnętrzny ( wiesz,że to złe ale i tak zagarniasz tą osobę).Hmm nie wiem...

 

A ja myślę, że to porostu głód, jak nas rodzice nie przytulali to jesteśmy tego spragnieni, a jednocześnie nikt nas nie nauczył czym jest ta bliskość, czułość więc się tego boimy. Jedyne wyjście to nauczyć się tego jak dziecko, ale potrzebny jest bardzo cierpliwy nauczyciel, bo w pojedynkę się nie da.

 

Nie jestem dla nikogo ważna, najważniejsza....to doprowadza mnie do myśli: czy jest sens żyć??

 

Jesteś ważna dla siebie, najważniejsza, wszyscy kiedyś odejdą ale ty cały czas będziesz przebywać ze sobą, sztuka polega na tym żeby pokochać siebie, bo to jest największa miłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamaja, Na terapii tego uczą, na pewno można też samemu. Na przykład wyobrażasz sobie, że masz w sobie takie małe dziecko, dla którego jesteś DOBRYM rodzicem, które kochasz i akceptujesz takie jakie jest, którym się opiekujesz. Jak to dziecko się boi to je uspokajasz, jak jest smutne to pocieszasz, jak się złości na coś to rozumiesz i pozwalasz na to, jak lubi jeździć na rowerze to jeździsz na rowerze, jak lubi czytać braci Grimm to czytasz braci Grimm, jak lubi układać puzzle to układasz puzzle, jak nie lubi zupy jarzynowej to nie jesz zupy jarzynowej, jak go ktoś atakuje to go bronisz, a jak chce zrobić coś nowego to go motywujesz i wspierasz. Znajdź sobie zdjęcie z dzieciństwa postaw w widocznym zdjęciu i pamiętaj, że w tobie jest takie małe dziecko, które cię potrzebuje, które kochasz i które cię kocha. Na początku to trudne.

Bardzo lubię tą piosenkę:

 

"Because the greatest love of all

Is happening to me

I found the greatest love of all

Inside of me

The greatest love of all

Is easy to achieve

Learning to love yourself

It is the greatest love of all"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

520m.n.p.m., dzięki za odpowiedź. Nie będzie to proste. Bo ja wszystko muszę ;) Muszę znaleźć pracę, muszę wstawać itd. No i nie istnieję tylko dla siebie. Takie małe dziecko mam i to dwójkę :) W takiej sytuacji to chyba w ogóle nie powinnam o sobie myśleć. Tylko, że sobie nie radzę :/

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamaja, Takie są skutki jak się myśli o wszystkich tylko nie o sobie. Nic nie musisz ale możesz, kto cię zmusza? jesteś czyimś niewolnikiem? w wolnym kraju? Wiem że masz obowiązki, każdy je ma nawet dziecko od pewnego momentu życia, ale to nie znaczy że są tylko obowiązki. Nie wiem kto ci wmówił że jak są dzieci to o sobie powinno się już nie myśleć, to bzdura. A jak zachorujesz? to kto wtedy się zajmie dziećmi? Jesteś niezniszczalna? niezastąpiona? Najpierw trzeba pomyśleć o sobie żeby mieć siłę opiekować się kimś, trzeba prosić o pomoc innych. Nic nie musisz, nic nie powinnaś, ewentualnie może. :smile:

Tak mi się wydaje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy swoje potrzeby stawia ktoś na końcu, ludzie przestają się z tobą liczyć.Znamy to ,znamy.

 

PS: Łatwiej zakochać się nie kochając.

PS2: Fajnie by było zakochać się w sobie, i odbierać otoczenie na luzie.Nie mówię tu o obsesji na swoim punkcie ,ani o narcyzmie.Po prostu,

żyjesz swoim życiem,przestajesz zamykać kochane osoby w "złotych klatkach", przestajesz być zazdrosnym osobnikiem itd....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie by było zakochać się w sobie, i odbierać otoczenie na luzie.Nie mówię tu o obsesji na swoim punkcie ,ani o narcyzmie.Po prostu,

żyjesz swoim życiem,przestajesz zamykać kochane osoby w "złotych klatkach", przestajesz być zazdrosnym osobnikiem itd......

 

Takie łatwe to nies jest zapewne.

 

Kamaja, Takie są skutki jak się myśli o wszystkich tylko nie o sobie. Nic nie musisz ale możesz, kto cię zmusza? jesteś czyimś niewolnikiem? w wolnym kraju? Wiem że masz obowiązki, każdy je ma nawet dziecko od pewnego momentu życia, ale to nie znaczy że są tylko obowiązki. Nie wiem kto ci wmówił że jak są dzieci to o sobie powinno się już nie myśleć, to bzdura. A jak zachorujesz? to kto wtedy się zajmie dziećmi? Jesteś niezniszczalna? niezastąpiona? Najpierw trzeba pomyśleć o sobie żeby mieć siłę opiekować się kimś, trzeba prosić o pomoc innych. Nic nie musisz, nic nie powinnaś, ewentualnie może. :smile:

Tak mi się wydaje

 

Dzieci mają też ojca, więc je weźmie :)

Ponoć ja myślę tylko o sobie (tak mnie odbierają inni), więc nie wiem jak to już ze mną jest ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba nie potrafię się przyjaźnić tak po prostu.Kiedy tylko osoba poświęci mi więcej uwagi,wpadam w taki wir obsesji.Jeszcze dodatkowo jeśli wspaniale rozumiem się z tą osobą to już mieszanka wybuchowa.Zaczynam być zazdrosna o tę osobą nawet jej nie znając.Tak jakbym chciała by poświęcała uwagę tylko mi.Już jako małe dziecko byłam bardzo zazdrosna o rówieśników...

Szybko uzależniam się od osób.Nie umiem się cieszyć swoim towarzystwem w samotności, sam na sam, a szkoda :(

PS: Łatwiej zakochać się nie kochając.

PS2: Fajnie by było zakochać się w sobie, i odbierać otoczenie na luzie.Nie mówię tu o obsesji na swoim punkcie ,ani o narcyzmie.Po prostu,

żyjesz swoim życiem,przestajesz zamykać kochane osoby w "złotych klatkach", przestajesz być zazdrosnym osobnikiem itd....

 

Jakbym czytała o samej sobie... Mam w sobie głód miłości i czułości, dotyku. Czasami łapię sie na tym, że kiedy spotkam się z przyjacielem to chciałabym żeby mnie nie wypuszczał z ramion bo wówczas czuję się tak..hmm.. bezpiecznie. Ojciec w dzieciństwie prawie w ogóle mnie nie przytulał, nie okazywał uczuć więc może tutaj jest przyczyna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobny problem, bo wystarczy, że porozmawiam z jakąś dziewczyną parę razy, będzie trochę uśmiechu, zrozumienia, i już zaczyna się lawina nadziei, fantazji itd. Już wyobrażam sobie ew. związek. Choć u mnie to wynika bardziej z tego, że nie miałem jeszcze dziewczyny.

Kurwa....mam dokładnie to samo....Kobieta to jeszcze poł biedy,ale jak faceci odwalają takie rzeczy to żal nie? :pirate:

Do tego dochodzi idealizacja w wyobraźni i człowiek całkiem odlatuje.Ustało to u mnie trochę,właściwie im bliżej pozanje dziewczyny tym ,na szczęscie,trudniej mi je idealizować i cały łańcuch fantazji się urywa zanim się zacznie,ale jeszcze nie w 100%.

 

To jest gdzieś związane z brakiem miłości i szukaniem jakiegoś zastępczego źródła w swojej głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam z tym problemu, tylko najbliższe osoby. Bo znajomi nie odczuwają tego, nie potrzebują mojej uwagi w takim stopniu jak bliscy. Chyba trzeba umieć to wypośrodkować :)

 

-- 11 lis 2014, 17:49 --

 

Właśnie brak empatii, zrozumienia, odpowiadania na potrzeby zarzucił mi mój eks, podczas kończenia związku. Nie potrafię chyba być w bliskich relacjach, choć tak bardzo ich pragnę :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe, znam to. Ja też bardzo szybko się zakochuje, a najgorsze jest to że wchodzę w związki zupełnie nieostrożnie, potem one okazują się pomyłką. Niestety te związki nie powodują że moja samotność znika, ona się wręcz pogłębia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

520m.n.p.m., ty mi nie mów, mnie jak zdradzały to jeszcze wyzywały mieszały z błotem wydzwaniały śmiały się na ulicy etc etc hehe fajnie :P, nigdy nie powiedziałem ani słowa wtedy..... nie żałuje... chociaż czasami mógłbym wydusić chociaż słowo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że to porostu głód, jak nas rodzice nie przytulali to jesteśmy tego spragnieni, a jednocześnie nikt nas nie nauczył czym jest ta bliskość, czułość więc się tego boimy. Jedyne wyjście to nauczyć się tego jak dziecko, ale potrzebny jest bardzo cierpliwy nauczyciel, bo w pojedynkę się nie da.

 

No i właśnie, takie przytulenie teraz potrafi wyłączyć myślenie, jeśli tylko uda się temu poddać. W końcu chociaż na chwilę wszystko wokół przestaje się liczyć, istnieć, chciałoby się w tym przytuleniu tak trwać i trwać w nieskończoność, czuć ciepło tej drugiej osoby, być otoczoną jego ramieniem i wiedzieć, że można się tu schować przed całym złem świata i czuć wreszcie bezpiecznie, być w pełni akceptowaną ze swoimi słabościami, że mogę nawet pozwolić sobie na uczucie bezbronności bo wiem że nie stanie mi się tym razem krzywda.

Wiem jak to brzmi, ale takie są moje pierwsze myśli i odczucia po przytuleniu mnie przez kogoś, a tego przytulenia, takiego prawdziwego i szczerego, niewymagającego nic więcej, nie było już dawno.

 

Ja się czasem boję właśnie, że stanę się zbyt natarczywa jeśli pozwolę sobie na odczuwanie wobec kogoś takich głębszych uczuć, jesli pozwolę się do siebie zbliżyć, wpuszczę kogoś za swój obronny mur... Boję się, że kiedy poczuję tak silne emocje, drugą osobę, przytulenie (wiem, wiem, coś mam nie teges z tym przytuleniem, ogromne braki :? ), to wtedy tak strasznie mi się to spodoba, że znowu poczuję ten tytułówy głód miłości i będę wciąż pragnąć więcej przy jednoczesnym poczuciu, że tego głodu się zaspokoić nie da, że to studnia bez dna i że miłość we mnie wzbierająca i napływająca będzie jednocześnie powodować ogromny ból i żal poprzez świadomość nieskończenie wielkiej wewnętrznej pustki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie, takie przytulenie teraz potrafi wyłączyć myślenie, jeśli tylko uda się temu poddać. W końcu chociaż na chwilę wszystko wokół przestaje się liczyć, istnieć, chciałoby się w tym przytuleniu tak trwać i trwać w nieskończoność, czuć ciepło tej drugiej osoby, być otoczoną jego ramieniem i wiedzieć, że można się tu schować przed całym złem świata i czuć wreszcie bezpiecznie, być w pełni akceptowaną ze swoimi słabościami, że mogę nawet pozwolić sobie na uczucie bezbronności bo wiem że nie stanie mi się tym razem krzywda.

Wiem jak to brzmi, ale takie są moje pierwsze myśli i odczucia po przytuleniu mnie przez kogoś, a tego przytulenia, takiego prawdziwego i szczerego, niewymagającego nic więcej, nie było już dawno.

 

Ja się czasem boję właśnie, że stanę się zbyt natarczywa jeśli pozwolę sobie na odczuwanie wobec kogoś takich głębszych uczuć, jesli pozwolę się do siebie zbliżyć, wpuszczę kogoś za swój obronny mur... Boję się, że kiedy poczuję tak silne emocje, drugą osobę, przytulenie (wiem, wiem, coś mam nie teges z tym przytuleniem, ogromne braki :? ), to wtedy tak strasznie mi się to spodoba, że znowu poczuję ten tytułówy głód miłości i będę wciąż pragnąć więcej przy jednoczesnym poczuciu, że tego głodu się zaspokoić nie da, że to studnia bez dna i że miłość we mnie wzbierająca i napływająca będzie jednocześnie powodować ogromny ból i żal poprzez świadomość nieskończenie wielkiej wewnętrznej pustki...

 

Dokładnie tak czuję tylko nie umiem tego w ten sposób opisać. Mam takie przekonanie, odczucie, że przytulanie to wyjątkowy gest dla kogoś wyjątkowego, tak wyjątkowego jak ja nigdy nie będę wstanie być, żeby sobie na to zasłużyć.

 

-- 09 gru 2014, 15:24 --

 

Fizli, mówiłam ogólnie o eks, bez względu na płeć, zawsze jest ten silniejszy, który zwali całą winę na drugą stronę, a prawda taka że wina leży po obu stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie, takie przytulenie teraz potrafi wyłączyć myślenie, jeśli tylko uda się temu poddać. W końcu chociaż na chwilę wszystko wokół przestaje się liczyć, istnieć, chciałoby się w tym przytuleniu tak trwać i trwać w nieskończoność, czuć ciepło tej drugiej osoby, być otoczoną jego ramieniem i wiedzieć, że można się tu schować przed całym złem świata i czuć wreszcie bezpiecznie, być w pełni akceptowaną ze swoimi słabościami, że mogę nawet pozwolić sobie na uczucie bezbronności bo wiem że nie stanie mi się tym razem krzywda.

Wiem jak to brzmi, ale takie są moje pierwsze myśli i odczucia po przytuleniu mnie przez kogoś, a tego przytulenia, takiego prawdziwego i szczerego, niewymagającego nic więcej, nie było już dawno.

 

Ja się czasem boję właśnie, że stanę się zbyt natarczywa jeśli pozwolę sobie na odczuwanie wobec kogoś takich głębszych uczuć, jesli pozwolę się do siebie zbliżyć, wpuszczę kogoś za swój obronny mur... Boję się, że kiedy poczuję tak silne emocje, drugą osobę, przytulenie (wiem, wiem, coś mam nie teges z tym przytuleniem, ogromne braki :? ), to wtedy tak strasznie mi się to spodoba, że znowu poczuję ten tytułówy głód miłości i będę wciąż pragnąć więcej przy jednoczesnym poczuciu, że tego głodu się zaspokoić nie da, że to studnia bez dna i że miłość we mnie wzbierająca i napływająca będzie jednocześnie powodować ogromny ból i żal poprzez świadomość nieskończenie wielkiej wewnętrznej pustki...

 

Dokładanie, to jest to. Z czasem partner jest troche "mniej wylewny", a ja dalej oczekuję tego samego, potrzebuję nawet więcej i na tle tego powstaja też konflikty. Bo czuję się opuszczona, zaniedbana w jakiś sposób, co jest tylko moim subiektywnym odczuciem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie mieliście kolejne etapy radzenia sobie z tym głodem (z miłością to chyba nie ma wiele wspólnego, z zakochiwaniem się też raczej nie)?

Czy komuś udało się to opanować?

 

Jestem mam wrażenie krok dalej.. zmieniło to postać, trochę spokojniej to wygląda. Nie wiem czy to nie maleje z wiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×