Skocz do zawartości
Nerwica.com

Olucha

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Olucha

  1. To zależy czy masz zamiar się leczyć na oddziale terapeutycznym czy na ogólnym...
  2. Jestem w Tworkach 3 tydzień na oddziale V. Jak na razie jest ok. Czuję się już nieco lepiej. Bardzo efektywne są terapie grupowe. Warunki w szpitalu są bardzo dobre i komfortowe. Troszkę się już tutaj zadomowiłam. Oddział jest pół otwarty i jest spora wolność jeśli chodzi o wychodzenie na spacery i tym podobne. Można mieć ładowarki i urządzenia eletroniczne. Szpital też udostępnia swoje wi-fi do lapka. Pokoje są jedno lub dwu osobowe, w każdym jest tv. Jest tu spokojnie i w miarę bezpiecznie. Leki mi w miarę dobrze ustawili bo czuję się lepiej. Wcześniej przez parę dni byłam na oddziale II FK, to ogólnopsychiatryczny i tam dopiero było mega źle..
  3. Jestem w Tworkach na oddziale 5 - typowy oddział dla depresji, ale nie przyjmą tutaj jeśli się ma myśli s. Każdy ma oddzielny pokój gdzie jest szafa, łóżko, kanapa, stolik i tv. Są też oddzielne łazienki. Do 15.00 są różne zajęcia a potem ma się już reszte dnia wolną. Co do psychoterapeutów się jeszcze nie wypowiem, trudno cokolwiek powiedzieć po kilku spotkaniach. To jest typowy oddział terapeutyczny. Jest siłownia dla pacjentów jest więc w miare okej. Można mieć telefon i laptopa i ogólnie swoje rzeczy - nic nie zabierają. Na razie jest mi tu dobrze. Podobno każdego trzymają tutaj około 6 tygodni.
  4. Olucha

    Samotność

    Czuje się samotna. W chuj samotna. W psychiatryku można być samotnym.
  5. Olucha

    Szpital

    Czy ktoś był na oddziale V w Tworkach?
  6. byłam w dupie, teraz jestem jeszcze bardziej w dupie. Mam wszystkiego dość.
  7. Witam Czy ktokolwiek z was był kiedyś w szpitalu w Tworkach na dłużej?
  8. 2 stycznia trafiłam do szpitala w Tworkach na oddział ogółnopsychiatryczny. Wypisałam się na rządanie Jutro wybieram się na Izbę Przyjęć z próbą dostania się na oddział terapeutyczny. Boje się co bedzie jeśli mnie nie przyjmą.... Znowu będę tylko leżała i płakała.
  9. Olucha

    Nasze wewnętrzne dzieci

    Moje wewnętrzne dziecko jest zastraszone i nic nie rozumie. Nie potrafi radzić sobie z emocjami. Kiedy robi się mu smutno opycha się niezdrowym żarciem, po czym jeszcze bardziej mu smutno.....
  10. Olucha

    Witam, czy można?

    We wrześniu, kiedy już od 3 miesięcy czułam się lepiej odstawiłam leki za radą lekarza. Niestety moi rodzice się rozwodzą teraz i panuje bardzo napięta atmosfera w moim domu, z którego zresztą wywalił mnie ojciec (mam dom na wsi pod Wawą, ale od 5 lat mieszkałam i utrzymywałam się sama w Wawie, niestety ostatni epizod depry uniemożliwił mi stałe pracowanie, dlatego zaczęłam mieć problemy finansowe. stary się wkurzył i wywalił mnie z domu żebym przeszła "szkołę życia" bo wg. niego depra to zmyślona sprawa, zresztą on jest alkoholikiem) Nie mam gdzie mieszkać, właściwie jestem bezdomna. Mieszkam u faceta z którym jestem w związku, a związek ten pozostawia bardzo wiele do życzenia (nawet mnie nie przytula, ani nie chce ze mną szczerze pogadać, nie mówiąc już o innych sprawach). Próbuje coś naprawić w sobie już od roku żeby to się zmieniło, ale nic nie daje. Kilka tygodni temu zostałam wykorzystana seksualnie przez kolegę (prawdopodobnie dosypał mi coś do picia) i chyba nie muszę mówić jak zareagował mój facet - zupełnie jakbym go zdradziła. Ja czuje obrzydzenie do siebie i siebie już i tak wystarczająco nienawidzę, ale on niestety jeszcze bardziej się ode mnie oddalił. Mieszkam nadal u niego bo nie mam gdzie pójść, ale sami się domyślacie pewnie jak to musi wyglądać... w dodatku pracujemy razem. Ledwo już ciągnę to wszystko i jestem już niemal przekonana że powinnam umrzeć. Cały w tym ambarans że boje się to zrobić (mam malutkiego chrześniaka), przez co mam okropne wyrzuty sumienia.
  11. hehe, znam to. Ja też bardzo szybko się zakochuje, a najgorsze jest to że wchodzę w związki zupełnie nieostrożnie, potem one okazują się pomyłką. Niestety te związki nie powodują że moja samotność znika, ona się wręcz pogłębia.
  12. Olucha

    Poczucie niższości.

    mhm.... wychowałam się na wsi. Nigdy nie miałam możliwości pójścia na studia dzienne. Na swoje studia musiałam pracować sama (i tak ich nie skończyłam). Moich rodziców nie było stać na takie rzeczy, więc musiałam sobie radzić sama. Już kilka tygodni po maturze pracowałam. Na swojej drodze spotykałam wielu ludzi, którzy mieli hajs, mogli wyjeżdżać na wakacje, lub choćby pozwolić sobie na kupno lepszego ciucha czy markowych perfum. Ja nigdy nie miałam i nadal nie mam takiej możliwości. Przez swoją chorobę mam problemy ze stałą pracą. Zawsze czułam się gorsza od innych. Nie wiem czy wynikało to tylko z braku hajsu, czy może dlatego że zazdrościłam innym normalnej rodziny. Ja nigdy nie zapraszałam do siebie koleżanek... Pamiętam jak w podstawówce miałam przyjaciółkę, taką szkolną gwiazdę, której byłam tłem. Zawsze ona była ode mnie we wszystkim lepsza, miała lepsze stopnie, troskliwych rodziców, ładniejsze ubrania, podobała się chłopakom. Ja byłam zawsze tą jej "brzydszą" koleżanką. Chyba od tamtej pory utrzymywało się we mnie to poczucie bycia gorszą. Ono niestety siedzi we mnie do dzisiaj, z taką różnicą, że czuje się gorsza nie tylko od niej, ale chyba od każdego kogo spotykam na swojej drodze..
  13. Brałam Axyven ponad rok i powiem wam że całkiem nieźle mi pomógł. Dzięki niemu wyszłam z całkiem dużego epizodu depresji. Niestety mój psychiatra kazał mi go odstawić we wrześniu a sami się domyślacie że odstawianie leków na jesień nie kończy się dobrze... deprecha wróciła i to ze zdwojoną siłą. Odstawianie tego specyfiku to masakra. Pierwsze trzy dni spędziłam w łóżku, czułam się chora, miałam straszne wahania nastrojów i sporo spałam. Towarzyszyły mi też mdłości i bardzo uciążliwe zawroty głowy. Chyba bym nie chciała przez to przechodzić. Brałam już Parogen, Citabax, Tisercin, Ketrel, Oxazepam i inne benzo i benzopochodne i powiem wam, że z niczego tak ciężko nie schodziłam jak właśnie z wenli...
  14. Nigdy nie usłyszałam takich słów ani od swojego ojca (który nota bene wciąż pije), ani od swojej matki, która żyła głównie alkoholizmem ojca. Nikt mnie nigdy nie przeprosił za ojca, który potrafił naszczać na środek pokoju po pijaku a ja jako 10 letnie dziecko musiałam po nim sprzątać (żeby mama nie zobaczyła, bo jak by zobaczyła byłaby smutna). Mama nigdy nie przeprosiła mnie że było jej w moim życiu tak mało. Bardzo kocham i szanuję moją mamę, ona zawsze bardzo dużo pracowała w życiu, aby wszystko ogarniać, ale mimo to była wciąż zajęta uzależnieniem ojca. Pamiętam jak wykrzykiwała mi gdy byłam dzieckiem że ojciec jest jaki jest, że chla, że jest jej ciężko. A ja nigdy nie potrafiłam nic zrobić, bo jak poszłam do niego i powiedziałam "Tata nie pij, mama się denrwuje, krzyczy na nas, przestań w końcu pić" to powiedział mi że jestem głupią gówniarą i mam się nie wtrącać do spraw dorosłych ludzi.
  15. Olucha

    Witam, czy można?

    Witajcie Jestem Ola, mam 24 lata. Z depresją zmagam się od 16 roku życia. Ostatnio mam ciężki czas.
×