Skocz do zawartości
Nerwica.com

Esci spin-off


Lord Cappuccino

Rekomendowane odpowiedzi

Ja też byłam na terapii grupowej, ale na NFZ. Bardzo dobrze wspominam, choć mi za bardzo nie pomogła. Raczej miałam potrzebę pomagania innym. Zobaczyłam jakie ludzie mają problemy... Ogólnie było bardzo fajnie :).

 

lunatic, hmm, pracowałeś z ludźmi w aptece, więc jakas obsługa klienta jak najbardziej. A czemu znow nie apteka? A moze np. w jakimś salonie z telefonami? Rzucam tak na szybko...

 

A ja właśnie po psychotechnice w związku z nową pracą (jazda samochodem) no i mam wyniki ponad normę: koncentracja, szybkość reakcji itd. Yeah! Jeszcze tylko lekarz medycyny pracy i do domu. Samopoczucie lepsze chociaż mam wrażenie, że mam takie jakby zawroty głowy. Jednak lęku ani nerwów nie ma, spokojnie sobie siedzę od 8 w przychodni i nie mam ochoty uciekać, więc chyba nie jest tak źle :).

 

-- Pt wrz 19, 2014 11:03 am --

 

Tojaaa, chciałaś namiar na psychologa, tylko, że to w Wawie przecież :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inez3,

bo wiesz jaki jest problem? bylem kiedys i na rozmowach w aptekach i do salonów z telefonami, wygląda to tak ze biorą na rekrutacje po kilkanaście osób i wybierają z nich jedną ta która im sie wydaje najlepsza wg ich kryteriów, mimo ze mialem doświadczenie jako przedstawiciel w firmie telekomunikacyjnej to kiedyś i tak wybrali kogoś innego który już pracował wcześniej w salonie i miał wieksze doświadczenie, gdyby tak było ze pojawia sie oferta i od razu mnie przyjmują to bym już dawno coś znalazł nowego, ale strasznie przebierają bo jest masa chętnych do pracy a ode mnie wymagają ze mam znaleźć coś z dnia na dzień tylko jak to zrobić skoro tak wyglądają rekrutacje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunatic, to idź na rekrutację, co ci szkodzi, a nuż się uda. Doświadczenie masz, więc moze to pomoże. Jak nie będziesz próbował to ja ma się udać? Rodziną się nie przejmuj, widocznie nie mają pojęcia jak wygląda rynek pracy. Szukaj i się nie zrażaj. Raz mogło byc tak jak opisywałeś, ale teraz nie musi byc tak samo. Ja bym na Twoim miejscu próbowała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inez3,

ok dzieki

a co myslisz o takim czymś czy ja mam w ogole szanse na prace pokrewną ze studiami gdzieś w ochronie środowiska itp skoro studia konczylem w 2010r i w ogole nic nie robilem w tym zakresie, nie mam zadnego stazu, praktyki

np jak chciałbym pracować gdzieś w sanepidzie w jakims dziale kontroli wód ale oni w ogole nie dają zadnych ogłoszen o prace, nawet nie wiem jakiem mają wymagania na stanowiska, myslisz zeby tak robic zeby chodzic po takich urzędach osobiście i sie o to pytać?

 

-- 19 wrz 2014, 10:45 --

 

u mnie w mieście są za pare dni jakieś targi pracy wiec moze sie tam czegoś dowiem tez

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunatic, co do ochrony środowiska, pewnie, że warto próbować :). może wejdź na stronę i gdzieś znajdź jakiegoś maila, na którego możesz wysłać CV. Jak nic nie znajdziesz to pewnie, możesz próbować się przejść i zanieść swoje CV. Co ci szkodzi? Ewentualnie nikt się nie odezwie. Poza tym zapewne nie wszędzie szukają ludzi z mega wielkim doświadczeniem. Musisz brać sprawy w swoje ręce i się nie bać. W końcu się uda.

 

A jak się czujesz? Lepiej coś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No weekend i cisza :). Tak jak myślałam psycholog mi pomógł. Czułam się jak nowonarodzona. Wczoraj i dziś trochę napięcia czuję, ale uświadomienie mi o co chodziło duuuużo mi pomogło :). Jutro kolejna sesja, więc pracować będzie dalej. Ogólnie cel terapii się zmienia. To już nie radzenie sobie z objawami, to raczej poradzenie sobie z emocjami, z którymi nikt mnie nie nauczył sobie radzić... Może się powtórzę, ale pierwszy raz odkąd się leczę wiem co się dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tojaaa, przede wszystkim dowiedziałam się, że nie nauczyłam się nazywać uczuć, bo u mnie w domu np. moi rodzice nie mówili sobie, że się kochają, a względem mnie też nie za bardzo to pamiętam. Moja mama nie jest zbyt uczuciowa, dużo w życiu przeżyła i czasami zachowuje się tak, że chciałaby żeby każdy był jak ona - mega zorganizowany, realistycznie podchodzacy do życia. W związku z tym zawsze myslalam, że muszę byc tak jak ona, dodatkowo wszędzie słyszałam jaka to ona jest świetna. Stąd m.in moja niska samoocena i wieczne porównywarnie. Też słyszałam, że ktoś tam się lepiej uczy np., moze to nie było wprost, że ja jestem beznadziejna, ale do mnie to docieralo inaczej. Poza tym wiecznie słyszałam od mamy, że zawsze mysle inaczej jak inni, że moje poglądy są zawsze odwrotne, ale to nie moja wina, że jestem inna. Ona nie potrafi do końca zrozumieć, że ktoś coś przeżywa, bo ona podchodzi do wszystkiego racjonalnie. Moje wspomnienie z dzieciństwa, które bardzo pamiętam to jak tata wyrwał mi kartki z zeszytu, bo było brzydko napisane. Dodatkowo tata był alkoholikiem (teraz nie piję nic od 15 lat) i też pamiętam jak z mamą wylewalam pochowane flaszki do kibla i jak go wyrzucałam z domu (awantur, bicia itd. nie było, ale i tak wspomnienie nie fajne). Mam 30 lat, a dalej z rodzicami czuje się jak nastolatka, biorę ich zdanie powyżej mojego i mam problem z podejmowaniem decyzji, bo zawsze mysle, że oni są tak zajebisci, bo wiedzą lepiej. Wiele rzeczy mnie ominęło, bo byłam zawsze mega rozsądna nawet jako dziecko np. nigdy nie byłam na prawdziwych wagarach, bo mama chciała żebym jej mówiła jak nie będę chciała iść do szkoły. W związku z tym moim rozsądkiem nie jestem spontaniczna i tak jak oni muszę mieć wszystko zaplanowane, bo tak jest najlepiej. Jak coś jest nie tak wyjdzie to się zle czuje.

Ogólnie dużo tego wszystkiego. Mam spaczony mój obraz w swoich oczach i dużo roboty przed sobą.

Trochę zagmatwane to wszystko, ale miałam milion myśli na sekundę jak to pisałam :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inez

Nie,nie zagmatwane....moze dla tych,którzy przeżyli w dzieciństwie cos podobnego....ja czytajac to co napisałaś,to jakbym czytała o sobie....

Moja mama wiecznie mnie krytykowala.....zle sprzatalam,źle kroilam chleb,źle smarowalam maslo....ale ona robila wszystko wręcz idealnie....

Ja w Jej oczach do niczego się nie nadawalam,bylam takim kozlem ofuarnym....a juz nie daj Boże jak mialam odmienne zdanie....ech,skrzywdzila mnie tym strasznie.Kuedys Jej to wszystko powiedzialam.Ona nawet nie wiedziala,ze tak bardzo mnie krzywdzila takim postepowaniem.Nie widziala w tym nic zlego!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elmopl79, wiesz, to nie było może tak, że mnie wprost krytykowali, ale zawsze wiedzieli lepiej albo mój ulubiony tekst "zrobisz jak uważasz, ale...". Moi rodzice są ok, zawsze byli dla mnie, starali się żeby mi niczego nie brakowało tylko, że głównie materialnie, tak mi się wydaje. Ponieważ u mnie nie mówiło się o uczuciach to ja sobie z nimi nie radzę. Nadal mam problem na sesji żeby wytłumaczyć jak się czuje poza smutkiem czy złością. A te wszysrkie objawy to dlatego, że inaczej nie umiem czegoś wyrazić, a poza tym uważam, że trzeba być twardym, radzić sobie samemu itd., bo moi rodzice zawsze tak postępowali. Ostatnio jak byłam chora, niby się czułam lepiej i poszłam do lekarza, dostałam zwolnienie. Powiedziałam o tym tacie dopiero po tygodniu, bo zanim poszłam do lekarza to już usłyszałam "tylko nie idz na zwolnienie". Po tym jak powiedziałam usłyszałam, że bez sensu, że on by nie poszedł, bo kasa i po co. Ja w ogóle nie wiem po co ja to wszystko im mówię. Jestem dorosła, a ciągle potrzebuje przyzwolenia na wszystko, jak dziecko. Stąd mam problem z decyzjami, ba, czasem nawet ze swoim własnym zdaniem. Potrzebuje usłyszeć, że to co robię lub myślę jest ok. Jak nie wiem to mam konflikt wewnetrzny, bo z jednej strony chce jakoś postąpić, a z drugiej nie wiem. Sama sobie nie ufam chyba i nie wierzę, a potem się do przekłada na emocje, a ponieważ ich nie rozróżniam do końca to pojawiają się objawy różne. Ja to tak wszystko rozumiem, nie powiedziała mi tego psycholog, ale dotarło to do mnie w czasie terapii i przyglądaniu się sobie i swojemu zachowaniu w pewnych sytuacjach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inez

Alez dokladnie...

moi rodzice tez są ok.chcieli dobrze....a nie wiedzieli,ze krzywdzą.

Mówiąc niektóre slowa i robiąc niektore rzeczy,chcą nas uchronić przed popelnieniem bledu....tylko nie wiedza,ze w ten sposób wlasnie robia dziecku krzywdę....

U mnie w domu tez nigdy nie mówili sie o uczuciach....

Dipiero jak ja bylam po terapi u fantastycznej kobiety,ktora naprawdę dużo mi w tamtym czasie pimogla...zdecydowalam sie na rozmowe z rodzicami.Piwiedzialam im wszystko co czuje i jak czuje....

Oni nawet nie zdawali sobie sprawy,ze wyrządzili mi slowami,czynami krzywdę.

Nasze relacje uczuciowe pomalu zaczely sie zmieniać na lepsze oczywiscie.Uczylismy sie jakby od nowa siebie:)

Ale jak moja mama w pewnym momencie powiedziala do mnie"kocham Cię corciu",to ja nie wiedzialam co mam z tym zrobić.....bylam tak zaskoczona,zmieszana,ze w końcu zmienilam temat.Nie umialam Jej odpowiedzieć na to...."haslo",nigdy wcześniej nie slyszalam od niej czegos takiego....

Jak wrocilam do swojego domu,nie dawali mu to spokoju.Wtedy pamietam napisalam do Niej sms'a,bo inaczej nie umialam.....No ale teraz jest juz zupelnie inaczej:)

Fakt,lape sie na tym,ze jak ktos Np.cos mi podaruję,ja jakby nie umiem byc"wdzieczna",czasami nawet zapominam podziekowac....bo sie wstydzę?Nie wiem,ale miewam jeszcze takie przeblyski nie imienia sie zachować emocjonalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć psychole! ;) - co u Was - ja żyję - juz po wojażach światowych :) - pięknie było ale trzeba było wrócić na ziemię - Lekarz juz zmniejsza mi dawkę Esci także tak do wiosny powinienem zakończyć imprezę :) Lunatic - co u Ciebie ??? i cała reszta!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłem u tego Mieczyńskiego z Katowic i taki sobie ten lekarz, wszystko na szybko robi, nie mial na mnie w ogole pomysłu, co do esci to np stwierdzil ze jezeli przez tydzien go bralem i zle sie czulem tzn ze nie ma sensu go probowac, Ty do niego dalej chodzisz czy do jakiegoś innego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odzyskałem chęć do życia w miarę dobre samopoczucie - szału nie ma bo Esci wycisza pewne rzeczy ale skutkiem ubocznym jest też to że wycisza te które nie chcemy - czyli uczucia , emocje , kochanie , seks - na szczęscie mam wyrozumiałą partnerke więc wie dlaczego tak jest - dało mi to pewien spokój...nie widzę już wszytkiego w czarnych kolorach choć sytuacja wcale nie jest za kolorowa - co będzie to będzie - nie będę się ciął...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to ze SSRI wycisza emocje to wiem ale chodzi mi o to czy pobudza na tyle zeby cos zmienic w zyciu i nie tkwic w tym samym miejscu ciagle

 

-- 22 wrz 2014, 11:08 --

 

bo jak np bralem jakis czas temu inny SSRI to tez wyciszyl ale wcale nie pomogl zeby sie wziac za cos i cos w koncu zmienic, taka stagnacja była i nic poza tym ze wyeliminowal stany lękowe, no ale jak mowisz ze odzyskales chce do zycia to moze ten dziala lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×