Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak wytłumaczyć się ze zmarnowanych lat i nerwicy lękowej?


Rekomendowane odpowiedzi

dokładnie tak elo. dorzućmy do tego jeszcze, że lenistwo to główny sprzymierzeniec tych jednostek kurva mocno 'beznadziejnych'. nie ma czegoś takiego jak zmarnowane lata, jeśli przez te zmarnowane lata w ostateczności złapie się chęć do zmian i jakąkolwiek celowość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

serio nie chce mi sie przekonywac ale wydajesz sie calkiem ogarnietym typem i wielu watkach widac jak na dloni ze costam wiesz masz poglady ktore potrafisz poprzec argumentami itd. a to ze tam z kasa nie jakos super nie znaczy ze przegrales

Wyraziste poglądy i wiedza o świecie to nie jest ogarniecie, a przynajmniej o to o które chodzi większości ludzi, czyli życie na własny rachunek, rodzina lub przynajmniej stały związek, jakiś tam dorobek itp. Ja mam coś takiego że z jednej strony czuje się gorszy od ludzi z powodu tych wspomnianych wcześniej rzeczy ,a z drugiej czuje się ponad nimi bo nie dotyczą mnie te przyziemne rzeczy i nie są na moim poziomie jeśli chodzi o dyskusje na tematy społeczno- polityczno- historyczno- egzystencjalne no ale raczej wielki to powód do dumy nie jest.

 

No luka jest i zawsze mnie o nią pytają, jak mówię, że szukałam pracy od tego czasu, to sama słyszę jak to brzmi. wychodzę na nieudacznika.
może i pytają, ostatnio na rozmowie o pracę byłem w 2006 roku, no nie licząc jakiś telefonicznych do pracy za granicą gdzie szukali jeleni. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że jestem bezużyteczna. Czuję się jak pasożyt, rodzice mnie utrzymują i w ogóle głupio mi z tego powodu. Nie wiem kim ja w sumie jestem.

Wiem, że niby pomagam i coś robię, ale nie założyłam rodziny, więc nie ma, że zajmuję się domem i opiekuję dziećmi (chociaż się opiekuję, bo mam rodzeństwo dużo młodsze) Co z tego, że sprzątam, gotuję, remontuję, odbieram ze szkoły... przecież w tych czasach to jest nic, poza tym takie życie mnie nie satysfakcjonuje, mimo to, boje się zmian.

Czemu jesteś bezużyteczna? Przecież pomagasz rodzicom w różnych czynnościach domowych. Wyobraź sobie, że ja to dopiero jestem bezużyteczny bo robię jedne wielkie NIC. Praktycznie w niczym im nie pomagam. Czy czuję z tego powodu jakiś wstyd? Nie. Rozchodzi się tutaj o to, że boisz się presji rodziny dotyczącej założenia rodziny i zdobycia pracy. Chcesz im tylko dogodzić, spełnić ich oczekiwania. Krótko mówiąc chcesz robić to co wszyscy, iść za stadem, nie wyróżniać się. Nie chodzi tutaj wcale o pieniądze, tak sądzę.

A czego konkretnie się boisz w podejmowaniu tych zmian? Co Cię blokuje?

 

Dużo osób tego nie rozumie, ja "zmarnowałam 4 lata" taaaa, gdybym wiedziała te kilka lat temu to, co wiem teraz

Żałowanie jest bez sensu ponieważ o tym, że decyzja była zła, dowiadujemy się dopiero po jakimś czasie. W momencie jej podejmowania i z ówczesnym poziomem świadomości wydawała się najlepszym wyborem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

serio nie chce mi sie przekonywac ale wydajesz sie calkiem ogarnietym typem i wielu watkach widac jak na dloni ze costam wiesz masz poglady ktore potrafisz poprzec argumentami itd. a to ze tam z kasa nie jakos super nie znaczy ze przegrales

Wyraziste poglądy i wiedza o świecie to nie jest ogarniecie, a przynajmniej o to o które chodzi większości ludzi, czyli życie na własny rachunek, rodzina lub przynajmniej stały związek, jakiś tam dorobek itp. Ja mam coś takiego że z jednej strony czuje się gorszy od ludzi z powodu tych wspomnianych wcześniej rzeczy ,a z drugiej czuje się ponad nimi bo nie dotyczą mnie te przyziemne rzeczy i nie są na moim poziomie jeśli chodzi o dyskusje na tematy społeczno- polityczno- historyczno- egzystencjalne no ale raczej wielki to powód do dumy nie jest.

 

No luka jest i zawsze mnie o nią pytają, jak mówię, że szukałam pracy od tego czasu, to sama słyszę jak to brzmi. wychodzę na nieudacznika.
może i pytają, ostatnio na rozmowie o pracę byłem w 2006 roku, no nie licząc jakiś telefonicznych do pracy za granicą gdzie szukali jeleni. :mrgreen:

a to przepraszam nigdy nie laczylam ogarnietosci z posiadaniem HAJ$U i partnera tylko rozwojem osobistym

 

-- 23 kwi 2014, 16:45 --

 

dokładnie tak elo. dorzućmy do tego jeszcze, że lenistwo to główny sprzymierzeniec tych jednostek kurva mocno 'beznadziejnych'. nie ma czegoś takiego jak zmarnowane lata, jeśli przez te zmarnowane lata w ostateczności złapie się chęć do zmian i jakąkolwiek celowość

tak najzupelniej szczerze ja juz nie wiem czy te cale 'stracone lata' i 'na zmiany juz za pozno' to tylko idiotyczne wymowki czy jakis rodzaj autohejtu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam coś takiego że z jednej strony czuje się gorszy od ludzi z powodu tych wspomnianych wcześniej rzeczy ,a z drugiej czuje się ponad nimi bo nie dotyczą mnie te przyziemne rzeczy i nie są na moim poziomie jeśli chodzi o dyskusje na tematy społeczno- polityczno- historyczno- egzystencjalne no ale raczej wielki to powód do dumy nie jest.

O mam to samo ;)

 

może i pytają, ostatnio na rozmowie o pracę byłem w 2006 roku, no nie licząc jakiś telefonicznych do pracy za granicą gdzie szukali jeleni. :mrgreen:

w 2006 byłam pasztetem z gimnazjum :lol:

wiesz co? gdybym była facetem zrobiłabym uprawnienia na wózki widłowe i poszła do magazynu. W moim miasteczku tak sie robi ;) niektórzy robili też kursy na kierowcę ciężarówek i zarabiają po 5 tysi, dla mnie dużo.

 

Czemu jesteś bezużyteczna? Przecież pomagasz rodzicom w różnych czynnościach domowych. Wyobraź sobie, że ja to dopiero jestem bezużyteczny bo robię jedne wielkie NIC. Praktycznie w niczym im nie pomagam. Czy czuję z tego powodu jakiś wstyd? Nie. Rozchodzi się tutaj o to, że boisz się presji rodziny dotyczącej założenia rodziny i zdobycia pracy. Chcesz im tylko dogodzić, spełnić ich oczekiwania. Krótko mówiąc chcesz robić to co wszyscy, iść za stadem, nie wyróżniać się. Nie chodzi tutaj wcale o pieniądze, tak sądzę.

A czego konkretnie się boisz w podejmowaniu tych zmian? Co Cię blokuje?

Bo nie zarabiam, a powinnam, rodzice mi nie młodnieją, a trzeba będzie za coś żyć ;)

 

Co do zmian to boję się, że coś odwalę i mnie wyśmieją, że nie poradzę sobie, w sumie takie głupoty. Raz poszłam do sklepu na kasę to na pierwszym dniu robiłam dość wolno (to w sumie miało być szkolenie), ogarniałam ogólnie, ale zdarzało mi się zapominać niektóre kody i przeraziłam się, że sobie nie poradzę i narobię bałaganu, więc więcej tam nie poszłam. Wiem, że jeżeli nie spróbuję to się nie przekonam, ale wychodzenie ze strefy komfortu jest trudne. Boję się trudności życiowych i tego, że narobię sobie problemów.

 

Żałowanie jest bez sensu ponieważ o tym, że decyzja była zła, dowiadujemy się dopiero po jakimś czasie. W momencie jej podejmowania i z ówczesnym poziomem świadomości wydawała się najlepszym wyborem.

Czasami doskonale wiedziałam, że robię źle, że uciekam i jestem całkowicie poddana swojemu lękowi, że jestem tchórzem. Ale i tak to robiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue blue ribbon, kobieta tez może zrobić uprawnienia na wózki widłowe, no ale wiadomo jak jest w Polsce pewnie do takiej pracy facetów wolą, choć nie mają ku temu żadnych merytorycznych przesłanek. Ja póki co nawet na zwykłe auto uprawnień nie mam(mam jakieś chore lęki związane z ruchem ulicznym i zupełny brak zainteresowań motoryzacyjnych) a co dopiero na ciężarówki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo nie zarabiam, a powinnam, rodzice mi nie młodnieją, a trzeba będzie za coś żyć ;)

OK. Zakładam, że Twoi rodzice to nie są milionerzy. Nie są również nieśmiertelni, prędzej czy później wylądują w grobie. Musisz zacząć zarabiać aby zwyczajnie przeżyć, móc spełniać swoje przyjemności i marzenia, zapewnić sobie komfort psychiczny. Doskonale to rozumiem, jest to normalne. W takim razie musisz znaleźć pracę ponieważ pieniądze z nieba nie spadają. Musisz je w jakiś sposób zarobić. Teraz przechodzimy dalej.

 

Co do zmian to boję się, że coś odwalę i mnie wyśmieją, że nie poradzę sobie, w sumie takie głupoty. Raz poszłam do sklepu na kasę to na pierwszym dniu robiłam dość wolno (to w sumie miało być szkolenie), ogarniałam ogólnie, ale zdarzało mi się zapominać niektóre kody i przeraziłam się, że sobie nie poradzę i narobię bałaganu, więc więcej tam nie poszłam. Wiem, że jeżeli nie spróbuję to się nie przekonam, ale wychodzenie ze strefy komfortu jest trudne. Boję się trudności życiowych i tego, że narobię sobie problemów.

KAŻDY tego się obawia, nawet ci 'zdrowi'. Nikt bez podejmowania prób nie jest od razu najlepszy. Wydaje mi się, że bardzo rzadko podejmowałaś jakiekolwiek próby (o ile kiedykolwiek) lub byłaś za coś odpowiedzialna. Tak czy siak będziesz musiała zrobić ten pierwszy ruch prędzej czy później, chyba, że odurzysz się lekami/narkotykami ale nie wiem czy to byłoby dopuszczalne w Twojej ewentualnej przyszłej pracy. To jest jak najbardziej normalne zachowanie. Robisz z igły widły.

 

Czasami doskonale wiedziałam, że robię źle, że uciekam i jestem całkowicie poddana swojemu lękowi, że jestem tchórzem. Ale i tak to robiłam.

Robiłaś wszystko co było możliwe w tamtym momencie, wierz mi. Nie ma co do niego wracać.

 

prawdopodobnie mieszanka tych dwóch opcji.

ludziom po prostu wygodnie w tej jakiejś fizycznej pseudosedacji. brak zmian i nieustanne malkontenctwo to wina zwyczajnie braku motorka w dvpie, a nie braku możliwości

Zgadzam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue blue ribbon, kobieta tez może zrobić uprawnienia na wózki widłowe, no ale wiadomo jak jest w Polsce pewnie do takiej pracy facetów wolą, choć nie mają ku temu żadnych merytorycznych przesłanek. Ja póki co nawet na zwykłe auto uprawnień nie mam(mam jakieś chore lęki związane z ruchem ulicznym i zupełny brak zainteresowań motoryzacyjnych) a co dopiero na ciężarówki.

Ja niby mam kat.B, ale mam problemy i strach jeżdżenia po dużym mieście, nie lubię wielopasmówek, nienawidzę parkować Wiadomo, wszystko do wyćwiczenia, tylko nie mam samochodu, czasem prowadzę jak jedziemy gdzieś rodziną, ale teraz robię to rzadko i wyszłam z wprawy.

Pamiętam to przerażenie i zimny pot, gdy kiedyś jechałam sama i samochód zgasł i kropka na ruchliwym skrzyżowaniu, albo, gdy nie mogłam wyjechać z zatłoczonego i zastawionego parkingu i tak się zamanewrowałam, że aż zgłupiałam :lol:

 

Gdybym miała zdolności i łatwość w prowadzeniu aut z całą pewnością jeździłabym ciężarówką :lol:

 

Nie wiem jaki opłacalny kurs może teraz robić kobieta

 

KAŻDY tego się obawia, nawet ci 'zdrowi'. Nikt bez podejmowania prób nie jest od razu najlepszy. Wydaje mi się, że bardzo rzadko podejmowałaś jakiekolwiek próby (o ile kiedykolwiek) lub byłaś za coś odpowiedzialna. Tak czy siak będziesz musiała zrobić ten pierwszy ruch prędzej czy później, chyba, że odurzysz się lekami/narkotykami ale nie wiem czy to byłoby dopuszczalne w Twojej ewentualnej przyszłej pracy. To jest jak najbardziej normalne zachowanie. Robisz z igły widły.

Jakieś próby podejmowałam, a odpowiedzialna byłam za trochę rzeczy w poprzedniej pracy, no i za dzieci, którymi się opiekowałam, ale to się chyba nie liczy.

I wiem, że robię z igły widły ;)

Ja jestem gotowa na pierwszy ruch i go wykonuję, wysyłam, chodzę na rozmowy, ale dobija mnie, że nikt mnie nie chce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem gotowa na pierwszy ruch i go wykonuję, wysyłam, chodzę na rozmowy, ale dobija mnie, że nikt mnie nie chce

To świetnie. A na jakie stanowiska aplikujesz? Weź pod uwagę, że mieszkamy w Polsce, a wiadomo jak teraz wygląda sytuacja z zatrudnianiem ludzi młodych. Myślałaś o wyjeździe za granicę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem gotowa na pierwszy ruch i go wykonuję, wysyłam, chodzę na rozmowy, ale dobija mnie, że nikt mnie nie chce

To świetnie. A na jakie stanowiska aplikujesz? Weź pod uwagę, że mieszkamy w Polsce, a wiadomo jak teraz wygląda sytuacja z zatrudnianiem ludzi młodych. Myślałaś o wyjeździe za granicę?

Tak, ale to odpada. Dopiero co pozbierałam się z lęków i fobii (jako tako) i wyjazd byłby dla mnie zbyt obciążający, poza tym jedyną opcją byłoby au pair, ponieważ nie mam za granicą nikogo znajomego, kasy na początek też nie, a agencje? nie bardzo im ufam.

 

A stanowiska na które aplikuję są różne, od biurowej po sklepy i gastronomie, opiekę nad dziećmi. ja muszę się też liczyć z godzinami pracy i dojazdem, bo z tym kiepsko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jaki opłacalny kurs może teraz robić kobieta
masażystki, oferują po 20 tysięcy za miesiąc no ale trzeba ładnie wyglądać i nie do końca to tylko masaż. Oczywiście żartowałem. ;)
Ja jestem gotowa na pierwszy ruch i go wykonuję, wysyłam, chodzę na rozmowy, ale dobija mnie, że nikt mnie nie chce
Czyli nie powinnaś mieć sobie za wiele do zarzucenia, ja jak byłem na bezrobociu to nawet tego nie robiłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masażystki, oferują po 20 tysięcy za miesiąc no ale trzeba ładnie wyglądać i nie do końca to tylko masaż. Oczywiście żartowałem. ;)

A tak na serio to na prawdę bywa niezły zawód jak się człowiek dobrze zakręci. znam chłopaka, który robi masaże (tylko masaże :D ), ma własną bazę klientek i pełne ręce roboty :lol: Kupił sobie mieszkanie w stolycy i jakiś super samochód, ale nie pamiętam nazwy, bo ja nie motoryzacyjna ;) w każdym razie kalendarz ma zapchany i kobietki do niego dzwonią jak głupie, no ale on jest taki energiczny i rozgadany.

 

Czyli nie powinnaś mieć sobie za wiele do zarzucenia, ja jak byłem na bezrobociu to nawet tego nie robiłem.

bywają tygodnie, że też tak mam ;) zniechęciłam się, bo wysyłałam, a było nic, więc przestawałam, ale teraz znowu wysyłam

 

 

Blue blue ribbon, a co to za praca ktora wczesniej posiadalas

pamietaj ze i tak jest w o wiele lepszej sytuacji niz ja

choc nie wiem czy to mozna zaliczyc do komplementu :)

taka tam praca biurowa, ale z dużą ilością klienteli ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znam chłopaka, który robi masaże (tylko masaże :D ), ma własną bazę klientek i pełne ręce roboty :lol: Kupił sobie mieszkanie w stolycy i jakiś super samochód, ale nie pamiętam nazwy, bo ja nie motoryzacyjna ;) w każdym razie kalendarz ma zapchany i kobietki do niego dzwonią jak głupie, no ale on jest taki energiczny i rozgadany.

No tak wygadany, młody, być może przystojny na pewno może mieć sporo klientek zwłaszcza znudzonych żon i pań po 40-ce ;) i też nie chodzi mi o seks ale masaż zwykle jakby tej cielesności i seksualności dotyka.

 

Ja póki co innej niż typowo fizyczna pracy nie miałem i nie wiem czy bym się nadawał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znam chłopaka, który robi masaże (tylko masaże :D ), ma własną bazę klientek i pełne ręce roboty :lol: Kupił sobie mieszkanie w stolycy i jakiś super samochód, ale nie pamiętam nazwy, bo ja nie motoryzacyjna ;) w każdym razie kalendarz ma zapchany i kobietki do niego dzwonią jak głupie, no ale on jest taki energiczny i rozgadany.

No tak wygadany, młody, być może przystojny na pewno może mieć sporo klientek zwłaszcza znudzonych żon i pań po 40-ce ;) i też nie chodzi mi o seks ale masaż zwykle jakby tej cielesności i seksualności dotyka.

 

przystojnym to bym go nie nazwała, ale jest śmiały i pewny siebie na pewno ;) on robi m.in. jakieś masaże poprawiające wygląd skóry i ogólnie interesuje się tym tematem.

Sama bym poszła na masaż relaksacyjny do jakiegoś przystojniaka :lol:

Nic tylko zrobić się na bóstwo i zostać masażystką :lol: , choć faceci mają lepiej, bo nie ma strachu, że kobitka-klientka posunie się za daleko

 

Ja póki co innej niż typowo fizyczna pracy nie miałem i nie wiem czy bym się nadawał.

no to jak nie wiesz, to próbujesz. Ja może spróbuje w call center, bo widze, że szukają, nie wiem jak moja psychika to wytrzyma, ale na ostatniej rozmowie miałam scenkę z trudnym klientem i się udało, nawet fajne uczucie zwycięstwa, ale sama nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mozna probowac , pomyslcie o osobach co wychodza z kryminalu i maja 40-50 lat :)

Też czasem pocieszam się tym, że ktoś ma gorzej

A w moim przypadku myśl, że ktoś ma gorzej i sobie radzi działa potwierdzająco, że ten ktoś jest o wiele lepszy ode mnie, a ja jestem do niczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jaki opłacalny kurs może teraz robić kobieta
masażystki, oferują po 20 tysięcy za miesiąc no ale trzeba ładnie wyglądać i nie do końca to tylko masaż. Oczywiście żartowałem. ;)
Ja jestem gotowa na pierwszy ruch i go wykonuję, wysyłam, chodzę na rozmowy, ale dobija mnie, że nikt mnie nie chce
Czyli nie powinnaś mieć sobie za wiele do zarzucenia, ja jak byłem na bezrobociu to nawet tego nie robiłem.

 

carlosbueno, jestem twoim rówieśnikiem i mam zbliżoną sytuację życiową. Mam pytanie natury technicznej, jaki jest twój obecny status jeżeli chodzi o system ? Nadal jesteś bezrobotnym zarejestrowanym w urzędzie pracy ? Jeśli nie, to skąd masz ubezpieczenie zdrowotne ? Starałeś się kiedykolwiek o rentę, choćby socjalną ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natrętek, obecnie pracuje na zlecenie podobno ubezpieczony jestem, po długim okresie bez pracy w większości czasu nawet bez ubezpieczenia zdrowotnego.

O rentę się nigdy nie starałem i starać nie będę bo niby na co bym miał ją dostać na niezaradność życiową. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, mam rozumieć, że nigdy nie korzystałeś z pomocy lekarskiej, tj. nigdy się nie leczyłeś i w związku z tym brak Ci papierów, by starać się o rentę ? Jak sobie radzisz w obecnej pracy ? Jeżeli możesz zdradzić to na jakim stanowisku pracujesz ?

stanowisko: pracownik fizyczny, głównie układam kartony z warzywami. Jakoś se radzę bo nie ma stresów i odpowiedzialności póki co.

Co do pomocy lekarskiej to chodzi Ci chyba tylko o tą psychiatryczną, przez 8 miesięcy chodziłem prywatnie do psychiatry ale od 2 lat nie chodzę, pewnie jakąś dokumentacje ma ale to tylko zaburzenia depresyjno-lękowe a nie żadna poważna choroba. Nigdy nie myślałem o to aby o cokolwiek się starać, nie uważam się za chorego.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozchodzi się tutaj o to, że boisz się presji rodziny dotyczącej założenia rodziny i zdobycia pracy. Chcesz im tylko dogodzić, spełnić ich oczekiwania. Krótko mówiąc chcesz robić to co wszyscy, iść za stadem, nie wyróżniać się.

Jeśli normalna praca, własne mieszkanie, mąż i dzieci to "iście za stadem", a siedzenie w domu z rodzicami bez pracy/z gównianą pracą* samotnie/w związku, który nie idzie do przodu* z nerwicą/depresją* (niepotrzebne skreślić) "wyróżnieniem", to ja już wolę być tym baranem/lemingiem niż taką zajebiście oryginalną osobą, jaką jestem teraz. A czytając wasze wynurzenia widzę, że tutaj nie jest to szczególnie oryginalna sytuacja życiowa.

 

Trochę mi zeszło lat na zmianę studiów, powtarzanie roku ("bo byłam zbyt zestresowana na egzaminie, a trzeba mówić płynnie w każdej sytuacji" - nie, to nie były studia aktorskie), niezdecydowanego faceta, ogólny nieogar i brak wiary w siebie.

 

dlatego nie warto porównywać, ja zerwałem z nimi wszystkimi kontakty dawno temu, nie jeżdżę na żadne uroczystości rodzinne, a znajomych ze szkoły omijam szerokim łukiem.

Z "dziećmi ze szkoły" nie mam kontaktu od szkoły, bo po **** skoro się nie lubiliśmy, więc **** mnie tam co u nich.

Natomiast widzę, że znajomi ze studiów i poznani mniej więcej w tym czasie, mają albo pracę, albo rodzinę, albo jedno i drugie.

Kuzynki moje mają tyle dzieci, że tracę rachubę.

 

I młodsi ludzie ode mnie są już po rozwodach...

 

Też już doszłam do tego, że przestaję pokazywać się ludziom na oczy. Jeśli mieli o mnie jakieś lepsze wyobrażenie, to niech im ono zostanie. A jak spotykam kogoś nowego, to zaczynam się jąkać, kiedy pyta choćby gdzie mieszkam, co robię... Tak, to jest presja, bo ludzie się zachowują jakby na prawdę nic ich nie interesowało i nic nie definiowało człowieka oprócz jego pracy/zawodu. My, których to dotyka nie wymyśliliśmy tego sobie.

 

Zawsze pokładano we mnie większe nadzieje, bo sprawiam wrażenie mądrej i ogarniętej, a wcale tak nie jest.

No ja byłam takim "mądrym dzieckiem", że powinnam teraz być co najmniej ambasadorem. A jestem nerwową niezbyt zaradną dorosłą.

Rodzice mnie tam trochę pocieszają, że wcale nie są rozczarowani czy coś, ale widzę, że kiedy ich bliscy chwalą się pracą swoich dzieci albo kolejnym wnukiem, to oni nie mają za bardzo co powiedzieć, jedyne co mogą to tylko nazwać moją pracę jakimiś mądrzejszymi słowami i twierdzić, że się w niej realizuję.

 

A szczyt wszystkiego to są jednak ludzie, którzy coś kiedyś źle usłyszeli/zrozumieli i dopisali sobie ciąg dalszy i myślą, że zaraz po studiach dostałam pracę za granicą i spotkałam tam swojego przyszłego męża i teraz się dziwią, co ja robię w Polsce, a mamusia musi delikatnie prostować.

 

Na prawdę, kiedyś wierzyłam, że będę świetnym kierowcą, będę mieć ciekawą pracę, przefajny ślub i będę najlepszą mamą na świecie, a teraz patrzę na dorosłych ludzi, którzy mają normalne życie i podrośnięte dzieci, i widzę, że nie jestem jedną z nich i może nigdy nie będę. Temat idealnie trafiony w dzisiejszy nastrój, bo właśnie mam ochotę sprawdzić co dłużej wytrzyma, głowa czy ściana w "moim dziecięcym" pokoju...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli normalna praca, własne mieszkanie, mąż i dzieci to "iście za stadem", a siedzenie w domu z rodzicami bez pracy/z gównianą pracą* samotnie/w związku, który nie idzie do przodu* z nerwicą/depresją* (niepotrzebne skreślić) "wyróżnieniem", to ja już wolę być tym baranem/lemingiem niż taką zajebiście oryginalną osobą, jaką jestem teraz.
też tak myślę mimo że należę do tej 2-giej grupy. Czasami lubię mówić że jestem takim outsiderem, mam alternatywne podejście do życia itp ale tak naprawdę to okłamywanie siebie i innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na prawdę, kiedyś wierzyłam, że będę świetnym kierowcą, będę mieć ciekawą pracę, przefajny ślub i będę najlepszą mamą na świecie, a teraz patrzę na dorosłych ludzi, którzy mają normalne życie i podrośnięte dzieci, i widzę, że nie jestem jedną z nich i może nigdy nie będę. Temat idealnie trafiony w dzisiejszy nastrój, bo właśnie mam ochotę sprawdzić co dłużej wytrzyma, głowa czy ściana w "moim dziecięcym" pokoju...

Też kiedyś wierzyłem, że coś ze mnie będzie, ale był to efekt tego, że nie byłem świadomy wszystkich swoich wad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×