Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moda na "wredność" ?


Schwarzi

Rekomendowane odpowiedzi

Inna rzecz, "zbuntowane" nastolatki w internecie, które lubią sobie w profilku na blogu/fb wpisywać "jestem wredna xD" hobby: "wkurzanie ludzi xD".

Strasznie słaba poza :roll:

 

Myślę, że często za kimś, kto się przedstawia "jestem złośliwa, nieufna, ciężko się ze mną zaprzyjaźnić", stoi osoba, która boi się braku akceptacji i dystans ludzi tłumaczy tym, że to jej wybór, bo ona taka specyficzna, a tak na prawdę oczywiście szuka przyjaźni i podziwu jak każdy, albo i bardziej.

Oj tak, znam jedną taką osobę. W ogóle nie idzie się z nią dogadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strach przed kara malo kogo powstrzymuje przed przestepstwem. Kazdy liczy ze sie uda. Ale kiedy masz szacunek do drugiego czlowieka nie przyjdzie ci do glowy zeby zrobic mu krzywde.

Dzieciaka ciężko nauczyć szacunku. Do szacunku się dojrzewa. Do pewnego momentu człowiek może nikogo nie szanować, ważne żeby czuł respekt przed pewnymi ludźmi. Najprostszy przykład: popatrz na mniej lub bardziej zorganizowaną przestępczość. Ja wcale nie szanuję bandziorów, ale się ich boję. I oni strachem osiągają swój cel - ja się po 22 nie pałętam po pewnych dzielnicach mojego miasta. Skuteczne? Jak cholera. Rozwiązanie? Jedno. Tak tych zastraszających zastraszyć, żeby odechciało im się straszyć.

 

A to że kara nikogo nie powstrzymuje to - przepraszam za "hasełkowość" - zwykła lewacka propaganda. Jeśli kogoś kara faktycznie nie powstrzymuje, to wniosek jest tylko jeden - kara jest zbyt łagodna.

 

Ja nie szanuję nikogo z mojego otoczenia, a nie mam zamiaru nikomu robić krzywdy. Powstrzymuje mnie rozsądek i strach przed karą.

Idealny przykład na potwierdzenie tego o czym mówię. Ja zresztą też jestem idealnym przykładem, wychowywany byłem za pomocą pasa, przez pewien okres czasu rodziców za to nie szanowałem, ale czułem respekt i pewnych rzeczy w obawie przed karą nie robiłem. Znajomi którzy mieli bardziej pobłażliwych rodziców wyszli generalnie w życiu na gorszych ludzi ode mnie, bo ja jak kiedyś przypadkiem uderzyłem dzieciaka na podwórku, to dostałem taki łomot że później już uważałem żeby tego nie powtórzyć. Kolesie których rodzice takie sytuacje kwitowali "przecież to dziecko, to normalne" - niektórzy z nich już się utrzymuje na nasz koszt w zakładach karnych. True story.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziecka teraz strasznie rozbrykane,jak sie wchodzi do szkoły to jazgot że ja pierdle.Nie wiem jak ci nauczyciele tam wytrzymują.Pozatym ja deader napisał-nie ma żadnego respektu,dzieciaki robią na co mają ochotę a nauczyciel nie ma praktycznie żadnych narzędzi wychowawczych.

Nie wiem dokładnie jak teraz jest ale za moich czasów(84) to jak się nauczyciela mijało w korytarzu to mówiło sie dzieńdobry a kiedy ten mówił:proszę o cisze to zazwyczaj-choć na chwile klasa się uspokajała.Teraz to rzadkość,a nauczyciele mają krótkofalówki i megafony(serio) do wywoływania bachorów :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze mnie denerwował brak dyscypliny w szkole. Miałem ochotę, żeby jakiś nauczyciel, albo dyrekcja się wzięła za rozbrykanych rówieśników i "postawiła ich do pionu".

Ja miałem w liceum po pierwsze całkiem ogarniętą kadrę (dyrektor potrafił spuścić wpierdziel uczniom palącym szlugi - nikt się nigdy nie poskarżył bo każdy wiedział że za darmo nie dostał) więc generalnie uczniowie nie byli zbyt rozbestwieni, a jeszcze moja klasa miała zestaw nauczycieli - terrorystów, każdy ich wyklinał za czasów szkolnych a jak się ostatnio po 10 latach z hakiem spotkałem z kilkoma ludźmi z klasy to najlepiej wspominaliśmy właśnie tych najsurowszych i wyszło że najbardziej ich i ich pracę nad nami doceniliśmy po latach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja znajoma, która skończyła pedagogikę wczesnoszkolną, po roku pracy w podstawówce zmieniła pracę na biurową i już nie ma zamiaru wracać do nauczania. Mówiła, że to co się teraz dzieje z dzieciakami jest nie do wytrzymania, zero szacunku, posłuszeństwa, tylko krzyki, wrzaski i totalne lekceważenie. Wspominała, że dzieci wg niej czują się bezkarne przez rodziców. Za każdą uwagę w dzienniczku przychodzą z wielką awanturą i pretensjami do nauczyciela, a dziecku nie zwracają uwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dziadek opowiadał, że jak chodził do szkoły i coś nauczycielowi się nie spodobało to bił, a gdy dzieciak się poskarżył na nauczyciela w domu to dostawał drugie manto od ojca.

 

Kiedyś to był rygor, moja babcia mi opowiadała ile to razy na grochu klęczała (serio!).

 

Też uważam, że dziś większy problem jest z rodzicami. Dziecko raczej nie rodzi się "złe", wiele czynników ma wpływ na późniejsze zachowania, ale jednak najważniejsze wartości, wychowanie otrzymujemy od rodziców. Jeśli z domu nie wyniesiemy "mocnego, moralnego kręgosłupa" to później za wychowanie wezmą się koledzy, media, internet. Teraz jest dzicz, bo zbyt dużo bodźców działa na młodych. Nie ma żadnych autorytetów, nie można dziecku w szkole zwrócić uwagi, bo rodzice są jeszcze gorsi.

W Szwecji mają z tym coraz większy problem-nauczyciel nie może nic powiedzieć, zwrócić uwagi-bo to źle wpływa na psychikę, wszyscy wyznają tu zasadę: uczeń ma rację, a te wszystkie reformy doprowadziły do tego, że poziom szkolnictwa tu jest (wbrew pozorom) bardzo niski. Każda skrajność jest niedobra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej to by było jak by znieśli obowiązek szkolny, przecież to nie pasuje do współczesności. Szkoła niegdyś miała być niczym wojsko kształtować posłusznych obywateli, dziś straciła tą funkcję a jej istnienie w dotychczasowym kształcie jest zbędne. No ale dziś połowa ludzi chodzi do szkoły, kształci się do 25 roku życia, aby sztucznie obniżyć bezrobocie bo praca jest towarem luksusowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak w gimnazjum do mojej klasy przyszła młoda nauczycielka stażystka.Tak jej dali w kość że z płaczem musiała wyjść.Aż mi się jej żal zrobiło.Myślę że główną przyczyną jest to co pokazują w internecie i telewizji.Młodzież jest coraz bardziej zdemoralizowana tak jak na zachodzie Europy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14

 

Zazwyczaj człowiek opisuje coś, co ma związek z jego przeżyciami.

Moje wspomnienia są mieszane.

Np. myśląc o dzieciństwie przejawiam sprzeczne uczucia. Z jednej strony ta beztroska,a z drugiej codzienne obrywanie kamieniami i strach przed wyjściem na podwórko. Nie znoszę tego ale żyć trzeba.

 

 

deader

 

Internet odgrywa tutaj niewątpliwie dużą rolę i ogólnie media.

 

A wklejania czyichś zdjęć z wulgarnymi podpisami również nie znoszę, dla mnie to szczyt wszystkiego.

 

I ta dzisiejsza moda na wyśmiewanie rudych i otyłych osób... porażka.

 

Co do chamsko to akurat ten fenomen w miarę rozumiem. Zauważyłam nawet po sobie,że ludzie są skłonni naśmiewać się z cudzych tragedii (np. obrazków z pedofilią, chorymi dziećmi,Murzynami), jeżeli dana sytuacja nigdy ich nie dotknęła osobiście.

Ja tu jestem przykładem. Przyznam z bólem,że wchodząc na chamsko.pl uśmieję się z kawałów np. o Cyganach ale z drugiej strony jestem oburzona jak pojawi się np. zdjęcie dziecka,albo osoby dorosłej chorej na raka i prześmiewcze komentarze do tego. Czuję się zbulwersowana i zszokowana,bo moi rodzice zmarli na raka i oglądanie takich zdjęć mnie boli.

Sądzę,że tak jest w wielu przypadkach. Śmieszy nas coś dopóki sami tego nie zaznamy na własnej skórze.

 

Myślę że jest jeszcze jeden, dość podstawowy czynnik doprowadzający do "mody na wredność". Jakby na to nie patrzeć, największy poklask i uznanie zdobywają samce alfa, a samce alfa to te najsilniejsze, najgłośniejsze itd. Przy jednoczesnym postępie technologicznym - wprost proporcjonalnie cofamy się cywilizacyjnie, obyczajowo. Mamy coraz więcej narzędzi do przekazywania chamstwa, stereotypowe samce alfa mają większe pole do popisu w pewnym sensie. Co znamienne - przytoczony przez Kestrela człowiek-sqrwiel... nie jest tak do końca skurwielem. On swym chamstwem i skurwielstwem wskazuje pewne wady społeczeństwa. CS jest niczym obrazkowa wersja stand-up'owców, przez swoje chamstwo zmusza do refleksji nad własnymi granicami skurwielstwa - tego prawdziwego.

 

Ludzie mylnie postrzegają znaczenie słowa alfa.

To nam się zdaje,że alfa to ten silny,bezlitosny, twardy,krzykliwy i agresywny,a tak wcale nie jest.

Spójrzmy na zwierzęta (u których bardziej jest zaznaczona hierarchia),na wilki. Samiec alfa nie musi używać przemocy, nie musi gryźć i walczyć,żeby zdobyć posłuch. Samce lub samice alfa mają tzw. charyzmę. Stado słucha ich,bo wyczuwa siłę,pewność siebie i odwagę u takich jednostek.

Natomiast zwierzęta właśnie agresywne, niedostosowujące się są albo wywalane ze stada,albo pełnią drugorzędną rolę (po alfie).

Przenieśmy to na grunt społeczności ludzkich.

Powiedzmy praca. Większość z nas słyszało,albo zetknęło się osobiście z typem przełożonego,który był spokojny,asertywny, ambitny,traktował pracowników z szacunkiem,był lubiany i posiadał dużą charyzmę,a przy tym miał naturę przywódcy,dominował. To jest typ alfa. Jednostka,która sprawia,że inni czują się przy niej bezpiecznie,dobrze i godzą się z własnej woli na jej przywództwo.

Natomiast przełożony,który drze mordę, uważa się za lepszego od innych,poniża pracowników to jednostka bardzo niezrównoważona,której nawet siła, pewność siebie i odwaga w niczym nie pomogą,bo ona naturalnie NIE MA predyspozycji do dominacji, przywództwa, ona musi siłą zdobywać szacunek,co u alfy się wyklucza. Również egocentryzm nie przystoi alfie,bo bycie alfą to nie tylko przywileje. Takie jednostki dostają od natury instynkt stadny i umiejętności przywódcze po to,aby zrobić z nich pożytek, aby chronić "stado",a nie własną dupę. Alfa poświęca się nawet życiem dla własnego stada.

 

A to że kara nikogo nie powstrzymuje to - przepraszam za "hasełkowość" - zwykła lewacka propaganda. Jeśli kogoś kara faktycznie nie powstrzymuje, to wniosek jest tylko jeden - kara jest zbyt łagodna.

 

Mnie kara nie powstrzymuje. Mam pewne zasady i czasem postępuje nieetycznie ale tylko w stosunku do ludzi,którzy mnie krzywdzą. Jeżeli ktoś mnie pobije i ja mu oddam tak,że trafi do szpitala i potem ktoś chce mnie za to ukarać to oczywiście,kara przynosi efekty. Takie,że aż gotuje się we mnie i uderzam z całą siłą plując osobie karzącej w twarz. Po prostu mam już dość bycia ofiarą i odrywania za ludzi,którzy tak naprawdę mnie krzywdzą. Kary miałam różne, te delikatne w szkole, czyli uwagi, wizyta u dyrektora czy tam pedagoga, groźby wyrzucenia ze szkoły,po te ostrzejsze w domu jak przemoc psychiczna, bolesne bicie,czy duszenie,po którym miałam ślady.

Kiedyś kar się bałam za dzieciaka. Ale teraz jak ktoś mnie karze to śmieję się mu prosto w twarz i proszę,żeby kontynuował.

Nie pozwolę się zastraszać,bo nie na tym życie polega.

 

Candy14

 

no dokladnie o tym mowie ze rodzic jest teraz niewydolny wychowawczo bo sam nie wie jak sobie z rrozicieltwem poradzic ne majac solidnych wzorcow.

Zgodzę się. Poza tym,nie wiem czy tylko u mnie ale zauważyłam dziwną "modę" na zachodzenie nastolatek w ciążę i to nie w wyniku wpadki,tylko po prostu "chęci" zostania matką w wieku np. 15 lat. Ja nie twierdzę,że wszystkie młode dziewczyny są złymi matkami,bo tak nie jest. Jednak u mnie w mieście jest takie podejście,że "koleżanka zaszła w ciążę,to ja też zajdę".

Raz pamiętam jedna dość popularna dziewczyna w wieku 13 lat była w ciąży to po roku WSZYSTKIE jej koleżanki też zaszły... Instynkt macierzyński ? W tak młodym wieku ? U wszystkich dziewczyn z jednej grupy ? Nie sądzę.. To mi cuchnie takim totalnym konformizmem, modą, chęcią posiadania "czegoś",co mają inni i właśnie uważam,że przez takie podejście tylu ludzi nie potrafi poradzić sobie z wychowaniem dziecka. Człowieka (nawet tego najmłodszego) tratuje się dzisiaj jak towar, jak rzecz,która w danym sezonie jest modna i trzeba ją koniecznie mieć.

Znany filozof Jean Baudrillard twierdził,że we współczesnym społeczeństwie przedmioty już nie służą wyłącznie do konsumpcji ale stają się znakiem,który określa człowieka (ktoś ma samsunga to ludzie widzą w nim przeciętną osobę ale jak ktoś ma iphona to już człowiek bogaty, popularny itp.). Ja pójdę dalej i stwierdzę,że człowiek sam staje się "towarem" określającym czyjś status. Masz chłopaka w wieku 14 lat ? Na pewno jesteś przebojowa, ładna, atrakcyjna. Masz dziecko w wieku 16 lat ? Nie jesteś dziewicą, a to świadczy,że można z tobą imprezować,bo nie jesteś sztywna,że chłopacy się tobą interesują itp. To jest przerażające.

 

mark123

 

Mnie się wydaję, że osoby, które są bite i same mimo to, krzywdzą innych, mają słabo rozwinięty ośrodek strachu w mózgu.

 

Niekoniecznie. Czasem inne uczucia przysłaniają strach.

Można to zauważyć na przykładzie osób,które były wielokrotnie maltertowanie i zastraszanie w rodzinie i w końcu pękają i odważnie biorą odwet na krzywdzicielach,czyli ludziach,których przez całe życie się bali. A dzieciaki,które są lane i mimo to zachowują się źle ściągając przy tym na siebie gniew rodziców i kolejne lania najczęściej są przepełnione gniewem. Dziecko się boi, każde. To nie osoba dorosła,która więcej rzeczy rozumie. Dzieci się boją ale mogą też być wściekłe. Nie u każdego człowieka przemoc prowadzi do stanów lękowych, obniżenia samooceny i w końcu depresji. Są ludzie,w których każde nieprzyjemne uczucie,lub nieprzyjemna sytuacja wzbudza gniew i tzw. kur*iwcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader

 

Tak wgl. zainspirowałeś mnie tymi maniakami z Dniepropetrowska...

Wpisałam sobie w google i udało mi się nawet znaleźć nagranie ze zbrodni.

Powiem szczerze,że jak dzisiaj uda mi się zasnąć to będzie cud XD

Czytałam kiedyś o tych wszystkich zwyrodnialcach, seryjnych,masowych mordercach, nazistach,komunistach, terrorystach ale to, co zrobili ci chłopacy przechodzi ludzkie pojęcie. Serio, mój mózg tego nie ogarnia.

Rozumiem straszne zbrodnie ale w tak młodym wieku? Przecież niejeden dorosły kryminalista nie potrafiłby torturować ofiary,a te szczyle na legalu i ze spokojem wkładają śrubokręt w oczy konającego człowieka,ponoć dochodząc aż do mózgu ;________;

 

Czytałam,że byli z dobrych domów ale jak dla mnie jest wytłumaczenie na takie zachowanie.

Poznałam w swoim życiu różnych ludzi i muszę stwierdzić,że ci najbardziej popierzeni i pozbawieni empatii pochodzili z "normalnych" domów. Niektórzy byli zamożni, niczego im nie brakowało, rodzice też w porządku.

Jak dla mnie jest jedno główne wytłumaczenie takiego zachowania wśród młodzieży z normalnych środowisk.

Brak stymulacji i tyle.

Jak ktoś ma wszystko pod nos podane, żyje bez żadnych stresów i na dodatek nigdy na własnej skórze nie doświadczył przemocy,to może z nudów zacząć popełniać przestępstwa.

Miałam kolegę. Chowany pod kloszem, rodzice nie puszczali go z domu bez czapki,bo się przecież chłopczyk przeziębi (miał 16 lat), bogata rodzinka, chłopak powiedzmy upatrzył sobie w sklepie grę,która kosztowała 200 zł to rodzice mu kupili,chociaż ani razu z niej nie skorzystał. Tak go chroniono przed stresem,że starzy pod szkolę przyjeżdżali,żeby syneczkowi nic się nie stało, do domu też zawsze musiał iść jak się ściemniało.

W konweniencji chłopak był totalnie pozbawiony empatii, bawiło go cudze nieszczęście (nawet bliskich osób i przyjaciół),a mi wyznał kiedyś,że jego marzeniem jest znalezienie jakiegoś dzieciaka (małego chłopca) i pobicie go O.o

 

Dzisiejszy świat trochę sprzyja powstawaniu takich osób.

Za mało stresów,zdecydowanie.

I nie chodzi tutaj mi o to,żeby dzieciak bał się rodziców, nauczycieli itp. ale żeby wiedział,że coś traci.

Kiedyś dzieciaki od młodości pracowały, życie było cięższe, w szkołach więcej wymagali i był rygor.

Taka osoba miała emocji pod dostatkiem, a dzisiaj ? Dzisiaj człowieka coraz bardziej sprowadza się do istoty,która wegetuje. Nic nie trzeba robić. Nie trzeba prowadzić samochodu,bo pojawiają się automatyczne dźwignie biegów, nie trzeba zmywać,bo mamy zmywarki, nie trzeba otwierać drzwi,bo same się otwierają, nie trzeba sprzątać,bo mamy roboty. Uważam,że technologiczny postęp jest jednym z czynników,który sprawia,że ludzie stają się puści w środku. Zero doświadczeń, wszystko podane na tacy. Nasze społeczeństwo nie przejawia pewnych uczuć,bo nie ma warunków do tego,żeby się ich nauczyć.

Dotyczy to zwłaszcza osób o mocniejszych nerwach,które potrzebują więcej bodźców,żeby normalnie funkcjonować.

Kiedyś takie dziecko dostawało odpowiednią dawkę adrenaliny,gdy zapaliło papierosa na przerwie w szkole (działanie o niskiej szkodliwości społecznej),bo wiedziało,że zaraz będą kazali mu klękać na grochu,albo dostanie linijką po łapach,a w domu jeszcze poprawią, dzisiaj ? Dzisiaj co 4 pali, nauczyciele wiedzą i nic z tym nie robią, więc gówniarze przechodzą do czynów,które bardziej szokują,a w dzisiejszych czasach przemoc jeszcze gdzieniegdzie się do tego zalicza. Więc biją się,mordują, gwałcą,bo wiedzą,że to wywoła emocje i dostarczy im odpowiedni zastrzyk stresu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłam nawet po sobie,że ludzie są skłonni naśmiewać się z cudzych tragedii (np. obrazków z pedofilią, chorymi dziećmi,Murzynami), jeżeli dana sytuacja nigdy ich nie dotknęła osobiście.

Ja tu jestem przykładem. Przyznam z bólem,że wchodząc na chamsko.pl uśmieję się z kawałów np. o Cyganach ale z drugiej strony jestem oburzona jak pojawi się np. zdjęcie dziecka,albo osoby dorosłej chorej na raka i prześmiewcze komentarze do tego. Czuję się zbulwersowana i zszokowana,bo moi rodzice zmarli na raka i oglądanie takich zdjęć mnie boli.

Sądzę,że tak jest w wielu przypadkach. Śmieszy nas coś dopóki sami tego nie zaznamy na własnej skórze.

Ja nie naśmiewam się z cudzych tragedii, ale gdy słyszę o nich lub czytam lub widzę zdjęcia, to mnie one zazwyczaj w ogóle nie ruszają. Inaczej jest w przypadku, gdy np. oglądam jakiś film i jest tam jakaś tragedia; najbardziej przeżywam los postaci, które są w niebezpieczeństwie i nie wiadomo, czy zostaną uratowane; pikawka mi wali i dostaję trzęsawki, a gdy jest reklama, to nie mogę sobie znaleźć miejsca.

 

Mnie kara nie powstrzymuje. Mam pewne zasady i czasem postępuje nieetycznie ale tylko w stosunku do ludzi,którzy mnie krzywdzą. Jeżeli ktoś mnie pobije i ja mu oddam tak,że trafi do szpitala i potem ktoś chce mnie za to ukarać to oczywiście,kara przynosi efekty. Takie,że aż gotuje się we mnie i uderzam z całą siłą plując osobie karzącej w twarz. Po prostu mam już dość bycia ofiarą i odrywania za ludzi,którzy tak naprawdę mnie krzywdzą. Kary miałam różne, te delikatne w szkole, czyli uwagi, wizyta u dyrektora czy tam pedagoga, groźby wyrzucenia ze szkoły,po te ostrzejsze w domu jak przemoc psychiczna, bolesne bicie,czy duszenie,po którym miałam ślady.

Kiedyś kar się bałam za dzieciaka. Ale teraz jak ktoś mnie karze to śmieję się mu prosto w twarz i proszę,żeby kontynuował.

Nie pozwolę się zastraszać,bo nie na tym życie polega.

U mnie najostrzejszą formą kary były jedynie klaps ręką i zamknięcie w pokoju, ale moja nadczynność układu limbicznego mocno wyolbrzymiła emocjonalny odbiór tych kar.

 

Można to zauważyć na przykładzie osób,które były wielokrotnie maltertowanie i zastraszanie w rodzinie i w końcu pękają i odważnie biorą odwet na krzywdzicielach,czyli ludziach,których przez całe życie się bali. A dzieciaki,które są lane i mimo to zachowują się źle ściągając przy tym na siebie gniew rodziców i kolejne lania najczęściej są przepełnione gniewem. Dziecko się boi, każde. To nie osoba dorosła,która więcej rzeczy rozumie. Dzieci się boją ale mogą też być wściekłe. Nie u każdego człowieka przemoc prowadzi do stanów lękowych, obniżenia samooceny i w końcu depresji. Są ludzie,w których każde nieprzyjemne uczucie,lub nieprzyjemna sytuacja wzbudza gniew i tzw. kur*iwcę.

Ja bardzo gniewny zrobiłem się kilka lat temu, ale tylko wewnętrznie, na zewnątrz w realu w ogóle tego nie okazuję, że w danym momencie jestem wkurzony. Czasem za byle pierdołę mam ochotę spuścić komuś łomot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123

 

Ja nie naśmiewam się z cudzych tragedii, ale gdy słyszę o nich lub czytam lub widzę zdjęcia, to mnie one zazwyczaj w ogóle nie ruszają. Inaczej jest w przypadku, gdy np. oglądam jakiś film i jest tam jakaś tragedia; najbardziej przeżywam los postaci, które są w niebezpieczeństwie i nie wiadomo, czy zostaną uratowane; pikawka mi wali i dostaję trzęsawki, a gdy jest reklama, to nie mogę sobie znaleźć miejsca.

 

Bardzo przeżywasz filmy widzę. Znam to,miałam tak kiedyś. Ale takie sceny po to są,żeby budować napięcie.

 

U mnie najostrzejszą formą kary były jedynie klaps ręką i zamknięcie w pokoju, ale moja nadczynność układu limbicznego mocno wyolbrzymiła emocjonalny odbiór tych kar.

 

No bywało,że ja obrywałam ostro. Nie aż tak często,żadnej przemocy w domu nie miałam co prawda ale mogłam dostać nagle w pysk jak moja siostra dowiedziała się,że coś zrobiłam,a innym razem uszło mi to na sucho,także takie trochę nieprzewidywalne reakcje spotykałam na swojej drodze.

U mnie powodowało to wściekłość. Ale dość dobrze radzę sobie w takich warunkach, trudno mnie zastraszyć. W szkole uczniowie próbowali często i jakoś im się nie udało. Nie dość,że nie opuszczałam zajęć (niektórzy przy braku akceptacji ze strony innych uciekają ze szkoły), chodziłam w miejsca,w których byli mobberzy (tak,żeby na złość im zrobić,bo jak mówię- świadomość kary,albo sama kara (niezasłużona) sprawia,że się buntuje i jeszcze bardziej brnę w nieodpowiednie zachowania) a i oceny miałam dobre-chyba najlepsze w całym okresie nauki. Także na mnie to nie działa.

Również nienawidzę jak ktoś próbuje wzbudzać we mnie poczucie winy,bo taka osoba swoją natarczywością świadomie sprawia,że przestaje mi być przykro i zaczynam myśleć,że to co robię było jednak słuszne.

Przykład- raz pobiłam jedną dziewczynę z klasy,która praktycznie nic mi nie zrobiła ale miałam wtedy strasznie napięty okres,że nerwy puściły.

Planowałam ją po tym wszystkim przeprosić,bo serio głupio się czułam. Widziałam,że jej jest też przykro. Ale jak przyszłam do domu,powiedziałam o tym siostrze to zaraz z mordą na mnie wyskoczyła,zwyzywała od różnych,zaczęła wzbudzać we mnie poczucie winy (które i tak mnie męczyło),że w konsekwencji postanowiłam zrobić na złość i nie przeprosiłam tej dziewczyny,a sumienie jakoś też się szybko uspokoiło.

Po prostu wkurza mnie niezmiernie jak ktoś mordę na mnie drze,a jak ja miałam jakiś problem to nikogo nie było.

 

Ja bardzo gniewny zrobiłem się kilka lat temu, ale tylko wewnętrznie, na zewnątrz w realu w ogóle tego nie okazuję, że w danym momencie jestem wkurzony. Czasem za byle pierdołę mam ochotę spuścić komuś łomot.

 

Kiedyś możesz pęknąć. Nie radzę tak tłumić gniewu, dobrze,gdybyś znalazł coś,co pomogłoby ci wyładować agresję.

Ja tłumiłam w gimnazjum,bo nie miałam jak jej okazać. Teraz byle błahostka wytrąca mnie z równowagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś ma wszystko pod nos podane, żyje bez żadnych stresów i na dodatek nigdy na własnej skórze nie doświadczył przemocy,to może z nudów zacząć popełniać przestępstwa.

Ja miałem zawsze wszystko pod nos podawane, nigdy nie byłem ofiarą przemocy, ani fizycznej, ani psychicznej, a nie w głowie mi popełniać przestępstwa. Przemoc występowała pomiędzy rodzicami, ale tylko, gdy byłem bardzo mały i nie była jakaś bardzo duża. Ale myślę, że z powodu moich wyolbrzymionych odbiorów emocjonalnych, miała ona spory wpływ na moje zaburzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123

 

Cóż każdy inaczej reaguje, niemniej jednak uważam,że totalny brak bodźców w połączeniu z brakiem przykrych sytuacji powoduje,że mamy tak jak już napisałam, ludzi,których śmieszy dziecko gwałcone przez pedofila, osoby chore na raka, grube,rude.

Z moich statystyk wynika,że te najgorsze osoby np. w szkole nie doznawały zbyt wielu przykrości od życia. Nie mówię,że ich życie było idealne,lub,że na pewno przemocy w domu nie było,tego nie wiem, jednak znałam rodziców niektórych z nich,całkiem normalni ludzie, czasem do mojej siostry przychodzili. A dzieciaczki też- buty markowe, kurtka markowa, przystojni, pełno lasek za nimi latało i zawsze poruszali się wśród grupki kolegów, każdy ich na imprezy zapraszał, sami byli dość inteligentni więc czego chcieć więcej ? Chyba tylko nowych doświadczeń, jak żyje się w małym,nudnym miasteczku...

To na pewno wpływa na psychikę, może nie zawsze w taki sposób,że ktoś popełnia morderstwa ale niewątpliwie ludzie,którzy nie zaznali biedy, przemocy, ani ogólnie niesprawiedliwości ludzkiej i życie mieli usłane różami raczej nie będą ci współczuć,gdy stracisz rodzę, spali ci się dom, albo ktoś zabije ci dziecko.

 

Empatia i współczucie nie powstają ot tak se.

Samo wychowanie i mówienie dziecku,że ma być dobrym człowiekiem nie zawsze wystarcza. To tak jakby powiedzieć komuś,że ma być odważny i taka osoba faktycznie myśli,że jest odważna,do czasu,gdy znajdzie się w sytuacji,która dopiero sprawdzi jej "odwagę".

 

Mi matka też powtarzała,że mam być dobrym człowiekiem, dawała mi przykład swoją osobą, nawet wychowywała mnie w duchu katolickim i zdecydowanie najwięcej czasu poświęcała na moralizowanie mnie. Nic to nie dało. Do czasu,aż sama nie zaznałam przykrości ze strony innych to nie obchodziło mnie to,że ktoś tam kogoś bije, że maltretuje zwierzęta, że znęca się nad słabszymi.

Teraz jak widzę takie sceny to mnie krew jasna zalewa. Potrzebowałam kopa i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×