Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wpływ toksycznych rodziców na nasze dorosłe życie.


Harpija

Rekomendowane odpowiedzi

jetodik, piernicze to czy ktoś będzie mnie uważał za atrakcyjną, wysokoosadzoną w stadzie, no chyba ze moje biologia tego nie pierniczy...

 

-- 24 lut 2014, 16:02 --

 

a samców alfa boję się najbardziej. U mnie chodzi o lęk przed wszelkim zaangażowaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, mnie nie chodziło o Ciebie, a o niego. jest dostępny przez co traci na wartości, bo to mało atrakcyjne, chyba.

 

-- 24 lut 2014, 15:05 --

 

Luktar,

a samców alfa boję się najbardziej. U mnie chodzi o lęk przed wszelkim zaangażowaniem.

 

aha, to nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, przez to, ze boisz sie zaangazowania przyciagasz dziwnych facetow z ktorymi wiesz, ze nie mozesz byc, albo sama wybierasz niedostepnych. Taki mechanizm obronny...

Moze sie boisz, ze kazdy facet bedzie jak Twoj ojciec?

Dopoki nie przelamiesz schematow i bedziesz sie bac zaangazowania, bedziesz pewnie poznawac tylko takich facetow.

Tak mi sie wydaje jak patrze na ta sytuacje z boku. Nie wiem, czy mam racje, bo oceniam tylko to co piszesz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lęk przed zaangażowaniem wynikać może z tego, że gdy ono nastąpi to ewentualne rozczarowanie byłoby odpowiednio większe.

Masz racje...

 

jak się było odrzucanym x razy, to jest to naturalna reakcja obronna.

Ja jako nastolatka czulam sie odrzucona przez matke i "tylko" to jedno odrzucenie wystarczylo, zebym ja odrzucala inne osoby, kiedy w relacji miedzy mna a kims pojawial sie jakis zgrzyt. Wolalam odrzucic, niz byc ta odrzucona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, o tym samym pomyslalam w tej samej chwili. To jest powod rozpadu moich zwiazkow i zlego doboru partnerow. Co smieszne ta mysl lekko sie wczesniej przebijala ale ja w to nie wierzylam. Kryptogeje, agresywni, z nalogami, sciemniacze, niedostepni a wszystko to bo boje sie prawdxiwej, oddanej trwalej relacji. Bo bedzie taki jak ojciec - zaufam a oo jakims czasie dostane wpierdol i nie wiem czy to przetrwam drugi raz. Wole miec takich co to ich po cichu nie szanuje. Tak mam kontrole. Niezle kluski zamiast mozgu w bance.

Ja piernicze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, he he

U mnie ostatnio kilka rzeczy sie odblokiwalo. Jakby klapki zaczely spadac. A wiecie ze z leku przed tym nowym fajnym facetem i jego zaangazowaniem moja psychika broni sie w taki sposób ze nie pidoba mi sie jego praca

 

-- 24 lut 2014, 17:07 --

 

A facet jest ode mniw bardziej ogarniety. Utrzymuje sie sam. Wynajmuje kawalerke a jest o rok ode mnie mlodzszy. O moj zje*any mozgu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, to z książki tej polskiej podróżniczki którą bardzo lubię :)

Wiecie co, nie mam nic do stracenia. Spróbuję, zaufam bo facet mi się pidoba, ma podobny temperament, marzy by mieć kogoś do kochania przy boku tak jak ja i akceptuje moja wagę, wygląd. Wręcz przesadza z komplementami. Nie pamietam kiedy ostatnio poczułam się taka doceniona. Tylko muszę uważać. Może to mydlenie oczu... kurde no miotam się strasznie. Ale jak nie zaryzykuje to się nie dowiem.

 

-- 24 lut 2014, 17:17 --

 

jetodik, nie rozumiem. Rozwin prosze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, to z książki tej polskiej podróżniczki którą bardzo lubię :)

 

Tak :) Dzis wybralalm kilka cytatow i musze je codzinnie czytac po wstaniu z lozka. Moze cos sie wbije do tej pustej glowy...

 

1236126_664694803548539_950669638_n.jpg

 

 

1441452_687832194568133_425091605_n.jpg

 

 

1551722_732527783431907_1920830487_n.jpg

 

u finalnie...

 

1536688_735006173184068_174334053_n.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar,

jetodik, nie rozumiem. Rozwin prosze.

 

A wiecie ze z leku przed tym nowym fajnym facetem i jego zaangazowaniem moja psychika broni sie w taki sposób ze nie pidoba mi sie jego praca

 

 

chodziło mi o to, że bardzo łatwo się pomylić roztrząsając motywy psychiki względem takich subiektywnych spraw, jak odbiór czyjejś pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mialam cale mnostwo podobnych watpliwosci mimo, niz widzialam czarne na bialym z kim mam do czynienia.

Ale pomyslalam tak - zaryzykuje, co najwyzej pocierpie kilka dni jak oberwe po lapach za jakies wydumane, daremne nadzieje. I bedzie mi glupio ze taka stara a taka naiwna i ze nic mnie zycie nie nauczylo.

 

I co?

Bylo warto - wiem, jak to brzmi, ale tyle moge powiedziec.

Nagroda jest wielka, przerosla mnie w pewnym momencie a nie tak dawno rozwalila na drobne kawaleczki, ktore wypelnily puste pola mojej osobistej (juz nie tylko) ukladanki.

Zrobilam tylko jedno - zaryzykowalam.

Czasami slowa nie wyraza tego co sie naprawde czuje ani tego, co sie dzieje. A tym bardziej emocjonalnej, indywidualnej interpretacji.

 

Sorry za off - top ale jakos temat zszedl na tory jw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aardvark3,

 

ale co oznaczało zaryzykować w Twoim wypadku?

Mysle, ze napisalam cos na ten temat.

Nie wpakowac sie w zludzenia, w myslenie zyczeniowe, w jakis debilny uklad nie wiadomo po co, ze dam sie wykorzystac, ze intencje drugiej strony sa nie do konca jasne, ze nie jestem gotowa na jakiekolwiek zwiazki, ze wciaz mam w sobie ogrom dysfunkcji, ze sie nie nadaje do zwiazku, ze nie potrafie sie zaangazowac albo ze znow bede udawac cos czego nie ma (majac nadzieje, ze w koncu cos z tego bedzie)... Znalazloby sie cale mnostwo powodow ktore nazwalabym ryzykiem.

Nie pomyslalam o jednym - ze to zajdzie za daleko, poza mozliwosc wycofania sie (albo cofniecia tego, co sie stalo, bez wyraznych konsekwencji) - i wtedy moze nastapic katastrofa.

Ja sie nie boje "wystawienia do wiatru" - wtedy wiem, z kim mialam do czynienia. Boli ale przechodzi - poprzez zlosc, wscieklosc na sama siebie, nienawisc az po zobojetnienie. Troche trwa ale nie zostawia sladow takich, jak strata.

To pierwsze wykluczam.

Pozostaje...

K*rwa, zeby sie moje slowa w goowno obrocily, OK?

Ale czegos nowego sie o sobie dowiedzialam - bardziej przeraza mnie taka ostateczna utrata.

Im glebsza wiez, tym wiecej obaw.

I to chyba tego tak naprawde sie balam. Ze sie zaangazuje, stworzymy gleboka intymnosc, wiez, zaufanie, bezpieczenstwo i znow sie los wpierd*li i mi to zabierze.

Tak.

Tego sie boje. Boje - to za malo. Przeraza mnie? To tez nie okresla tego, co czuje czasami.

OK, OK - wiem, to jakis rodzaj paranoi. Nie dreczy mnie 24/7 ale nieraz nachodzi.

Nie od parady przeca jestem DDD :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aardvark3, ok, no wiem o co chodzi, to co wymieniłaś było/jest stawką ryzyka, a ja pytałem, co było tym ryzykownym krokiem? choć pośrednio odpowiedziałaś i domniemuje, że samo spotykanie się i stworzenie głębokiej więzi.

 

bo są różne wielkości:

 

stawka ryzyka: nieciekawa emocja, ryzykowny krok: spytanie się kobiety o numer

 

 

stawka ryzyka: bezrobocie, ryzykowny krok: porzucenie pracy i przeprowadzka do miasta wybranej osoby ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ryzykownym krokiem bylo zaangazowanie sie w zwiazek. To chyba jasne (tzn jasne dla mnie ale niekoniecznie dla postronnych obserwatorow).

Balansowalam na granicy i gdybym podjela decyzje na nie - byloby mi troche szkoda. Bo widzialam i intuicyjnie wyczuwalam potencjal.

Tylko, ze... nie chcialam powiedziec sobie po latach: zaluje ze tego nie zrobilam.

Lepiej zalowac tego, co sie zrobilo.

I poszlam za ciosem a dalej samo polecialo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od soboty czytam to forum i otwieram oczy ze zdziwienia. Dlaczego ja wcześniej nie wiedziałam o DDA? Koniecznie muszę znaleźć grupę wsparcia!

 

Skrzywiona jestem :? Ojciec alkoholik (nie mieszkał z nami, ale pamiętam wstyd i strach jako dziecko), mama, która kocha ojca do dzisiaj i ma z nim kontakt w tajemnicy przede mną :D . Mama wychowywała mnie z babcią. Zawsze byłam porównywana do innych. Inni byli lepsi, mądrzejsi, lepiej ubrani i zawsze na odpowiednim miejscu.

Wczoraj rozmawiałam z mamą. Ucieszyłam się, że prawdopodobnie znalazłam źródło większości ujowych zachowań. I co usłyszałam? Że szukam dziury w całym :D

 

Temat mojej mamy jest dla mnie trudny. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że przeze mnie nie mogła się realizować. Było jej samej ciężko. Że uczyłam się długo, nie pomagałam finansowo podczas studiów. Teraz ona ma głodową emeryturę i jest zbyt dumna na przyjmowanie ode mnie pieniędzy/ubrań/rzeczy. Źle mi z tym.

 

-- 25 lut 2014, 19:08 --

 

Powiedzcie mi, dlaczego jak idę z nią na zakupy to nie kupuję tego co mi się podoba? Kupuję to co jej się podoba a potem jestem zła na siebie, że kolejny raz posłuchałam. Dlaczego wolę się nie przeciwstawiać? I dlaczego biorę ją na zakupy chociaż tego nie lubię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ogromne wyrzuty sumienia, że przeze mnie nie mogła się realizować.

Jak to przez Ciebie? Podjela decyzje o posiadaniu dziecka..jej decyzja.. jej konsekwencje...

 

Było jej samej ciężko.

wybrala takiego a nie innego partnera... jej decyzja...jej konsekwencje.

Nie masz nic wspolnego z jej brakiem realzacji. Tez jestem mata i dziecko nie przeszkodzilo mi w realizacji swoich planow..studiowalam, mam swoj biznes i jednoczesnie bylam dobra matka. Nie doskonala, nie super matka ale zwykla, dobra, kochajaca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie mi, dlaczego jak idę z nią na zakupy to nie kupuję tego co mi się podoba? Kupuję to co jej się podoba a potem jestem zła na siebie, że kolejny raz posłuchałam. Dlaczego wolę się nie przeciwstawiać? I dlaczego biorę ją na zakupy chociaż tego nie lubię?

Ja też, nawet gdy mnie się podoba coś innego, to jednak wybieram to, co podoba się mojej matce. A w zakupach mam tak, że jak moja matka chce iść na zakupy i zaproponuje, żebym szedł z nią, to czuję się zobowiązany, żeby z nią iść nawet, jeśli wiem, że nie będę na zakupach potrzebny i nie mam ochoty iść.

U mnie przyczyną tych zachowań jest chyba lęk przed krytyką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×