Skocz do zawartości
Nerwica.com

kurkafelek

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kurkafelek

  1. Pierwszy raz od dawna ćwiczyłam w domu. Czuję każdy mięsień. Jestem dumna, że się "zebrałam".
  2. Innych żadnych. Nigdy. Co więcej zapominam zazwyczaj o braniu Z powodu tycia oznaczyłam sobie nawet tarczycę i załamałam się, że wszystko w normie. Myślałam, że tableteczka na niedoczynność wyleczy mnie ze wszystkiego.
  3. Poczekam aż mąż wróci z delegacji. Będę się czuła bezpieczniej. Psychiatra mnie uprzedzała, że przez pierwsze tygodnie mogę mieć nasilone objawy. Nie wiem co z prowadzeniem samochodu. Nie dam rady sama z dwójką dzieci. Ze względu na dzieci poczekam.
  4. Boję się, że lek zmieni mi chemię mózgu Nieodwracalnie. I siedzę sobie i się boję.
  5. Candy14, jak patrzę na twój avatar to chętnie bym zapaliła papierosa . Nigdy nie paliłam. Dzisiaj byłam fajną mamą. To mój mały sukces. Będę lepsza!
  6. A wiecie co jest najlepsze? Uważam, że to jej zawdzięczam to kim jestem i jaka jestem. To, że jestem (byłam) twarda, że osiągałam sukcesy. Wydawało mi się, że to jest związane z wychowaniem. Zupełnie nie sądziłam, że to moja zasługa. Tylko jak teraz zmienić sposób myślenia? Wiem - terapia, a oprócz terapii?
  7. kurkafelek

    [Łódź]

    Ja też z Łodzi.
  8. Candy14, przez tyle lat to słyszałam, że wżarło się w mózg.
  9. Ale ona teraz jest zupełnie sama. Pozrywała wszystkie kontakty bo nie ma pieniędzy. Bo pieniądze były potrzebne na mnie i na moje studia (stąd moja chęć teraz obdarowywania jej). Z pieniędzmi ma spory problem. W sumie ja podobnie ale to inny temat Pierwszy krok do odcięcia został poczyniony. Już nie przyjeżdża na kilka dni i nie przestawia mi w szafkach:) Jak przyjeżdża to na max 2 noce. Najbardziej teraz martwi mnie zupełnie inna rzecz. Moja relacja z córką. Przyznam Wam, że od urodzenia dzieci moje fajne życie się skończyło. Skończyły się spontaniczne decyzje i radość z tego. Wiem, że przychodzi taki moment w życiu, że imprezowanie do rana nie bawi jak dawniej:) I coraz mniej kompanów do tego. Ale naprawdę coś fajnego się skończyło. I nie jestem w stanie tego odnaleźć od kilku lat. Czy obwiniam o to córkę? Chyba niestety tak, chociaż nie jest niczemu winna. To mnie martwi najbardziej. Za parę lat to ona usiądzie przed komputerem i będzie opowiadać jak jej zryłam psyche
  10. Candy14, po przeprowadzce podjęliśmy z mężem decyzję, że zatrudnimy opiekunkę do syna. Do tej pory zajmowała się mamusia. Mąż mówi "przewielebna". Jak ją o decyzji poinformowaliśmy to mamusia leczyła się na depresję pół roku. Zaczęła palić papierosy (chociaż rzuciła i nie paliła kilka lat), oczywiście schudła, nie spała i nie odzywała się do mnie. Przeszło. Teraz kontakty są poprawne, ale moja mama imo nienawidzi mężczyzn. Bardzo narzeka na mojego męża, na teścia, teściową. Dosyć mam już bronienia i ciągłego udawania przed mężem że przecież mama jest super. Możliwe że ją sobie wyidealizowałam? Bo uważam, że jest super mamą A że mam wyrzut że nie zadzwoniłam, że kupiłam sobie bluzkę a ona taka biedna to inna bajka.
  11. Nawet przed samą sobą trudno mi się przyznać że choruję. Jestem DDA. Od 6 lat (urodzenie pierwszego dziecka) mam pogorszone samopoczucie. Tłumaczyłam sobie, że jestem zmęczona, niewyspana, w roli matki średnio się odnalazłam. Później kolejna ciąża, budowa, przeprowadzka (myślałam, że przeprowadzka mnie uzdrowi ). W zeszłym roku przeprowadziłam się z rodziną i mieszkamy w bliskim sąsiedztwie z moimi teściami. Od tamtej pory jest tylko gorzej. Nienawidzę tego miejsca. Rok przeleciał tak, że nie wiem co robiłam przez ten rok. Mąż pracuje dużo poza domem (również w weekendy) i jestem sama na totalnym zadupiu. Często zależna od teściów albo od mojej mamy (temat rzeka). Z wyrzutami sumienia jak teściowie komentują moje zakupy z Almy. A komentują wszystko. Ostatnio było tak źle, że w sobotę byłam u psychiatry. Dowiedziałam się, że mam depresję. Dostałam Fluoksetynę i od soboty mam dylemat: brać czy nie brać. Nie myślałam, że jest tak poważnie. Jestem gruba, zaniedbana, bez chęci życia, bez motywacji, planów na przyszłość, marzeń. Staram się krzesać energię, żeby wydawać posiłki dzieciom, ale samej nie chce mi się nawet przygrzać mięsa. Mięso leży w lodówce tydzień, w końcu się psuje i wyrzucam. Udaję, że nie widzę syfu w domu. Chyba przywykłam. Nadal traktuję mój stan jako lenistwo. Wiem, że muszę coś zrobić, ale kompletnie nie wiem jak. Wiem, że muszę wziąć się w garść, ale nie wiem jak. I wiem, że nikt za mnie tego nie zrobi. Czuję strach. Nie wiem czy chcę zdrowieć. I tak nie mam pomysłu na siebie i nic mnie nie cieszy. Chociaż przyklejony uśmieszek nie schodzi mi z twarzy
  12. kurkafelek

    Pozdrawiam wszystkich

    Witam wszystkich tu obecnych. Forum jest na razie dla mnie skarbnicą wiedzy. Czytam, czytam i otwieram szeroko oczy. Może zacznę się tu otwierać i mi się poukłada w czerepie Opowiedzieć bym mogła sporo, ale nie wiem od czego zacząć.
  13. Chcę się zapisać na terapię. Szukam grup. Napiszę Wam jedną sytuację, której zupełnie nie rozumiem. Miałam narzeczonego. Był bardzo zżyty z moją mamą (sic!). Po 7 latach zerwałam zaręczyny i poczułam wiatr we włosach a moja mama przeżyła z tego powodu załamanie nerwowe. Leczyła się psychiatrycznie, schudła bardzo, nie potrafiła ze mną o tym rozmawiać. Przeżyła to bardzo chociaż wygoniła mnie z domu jak go poznałam Poznałam go jak miałam 20 lat a ona nazwała mnie kurwą i wyrzuciła z domu. Poszłam do jej siostry na kilka nocy i wróciłam do domu bo nie miałam się gdzie podziać. Wiem, że bywam chaotyczna. Mam nadzieję, że nadążacie. Dziękuję że mogę tu o sobie pisać. Mogłabym tu nieźle naśmiecić bo myśli mam MILION! -- 25 lut 2014, 20:29 -- Jak już wreszcie wyprowadziłam się z domu to (uwaga) w zeszłym roku przeprowadziłam się z rodziną i mieszkam po sąsiedzku z teściami. I ten układ mnie złamał. Jestem teraz zupełnie rozchwiana. I nie wiem co mam robić.
  14. A jak sobie poradzić z moją odpowiedzialnością jaką za jej wybory?
×