Skocz do zawartości
Nerwica.com

nie wiem po co zyje...


lukaas67

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Niewiem po co zyje, niemam sil, motywacji,aby dalej zyc. Nie widze siebie w przyszlosci. Wewntrzny glos mowi mi ze to wszystko jest bez sensu.

 

Zaczne od poczatku.Wychowywalem sie w biednej rodzinie, odkad pamietam wstydzilem sie tego. Gdy poszedlem do szkoly, odrazu przybito mi latke, i reputacje pochodzenia z tej zlej rodziny. W domu bylem tym najspokojniejszym, najlepszym dzieckiem, w szkole, aby walczyc z ta zla reputacja stawalem sie wariatem, z ktorym nauczyciele mieli najwiecej problemow. Z wynikami w nauce bylo tak, ze praktycznie sie nie uczylem, a egzaminy zdawalem bardzo pozytywnie, na poziomie uczniow z czerwonym paskiem. Coraz bardziej podbijalem swa pozytywna reputacje!? I gdy poszedlem do szkoly sredniej chcialem jeszcze bardziej stac sie gwiazda. Uwazalem sie za kogos wyjatkowego, I jedyna przeszkoda ktora stala mi na drodze byla moja rodzina. Wkrecalem rozne bajki, nie chcialem zdradzic z jakiej rodziny pochodze. I przez to ciezko bylo mi zdobyc nowych znajomych. Aby odreagowac frustracje, ze jestem "przecietniakiem"ktory niema mnostwa znajomych fajnej dziewczyny, Sprawilem sobie silownie, zaczelem cwiczyc.

Myslalem ze zdobede to wszystko dzieki silowni. Niestety na silowni niezbyt dobrze mi szlo, masa stala w miejscu, dla ktorej tak naprawde zaczelem cwiczyc. W szkole bylem najsliniejszy, ale i ten tajemniczy bez znajomych. Ciagle mnie to frustrowalo. Wiec w pewnym momencie zaczelem leciec z pradem, rzucilem silownie, i co bd to bd. Zaczelem rozmawiac z tymi, ktorych wczesniej, czyt. w gimnazjum ponizalem. I chodzilem do tej szkoly, bo chodzic tb bylo. Skonczylem technikum, jak zwykle ze swietnymi wynikami, praktycznie bez nauki. I myslalem ze w doroslym zyciu bd tym kim zawsze chcialem byc, pozniewaz nie bd juz miec tej zalosnej rodziny na karku. Odrazu po szkole zdobylem prace, ale znowu pojawil sie ten sam problem, bycie przecietniakiem Okazalo sie ze niemam podstaw aby zyc tak jak bym chcial i znowu zaczelem leciec z pradem. Z tym ze teraz juz niemam nadziei na to ze bd lepiej. Zyje bo zyc musze.

Teraz zaczely mi przychodzic do glowy rozne rzeczy, chyba juz sobie kazde mozliwe zaburzenie przypisywalem. Mam mysli samobojcze. Jedyna rzecz ktora mnie trzyma przy zyciu, to rodzina, od ktorej ciagle uciekam... No i moze jeszcze wizja, ze wszyscy zobacza jak skonczylem...WTF?

Prosze pomozcie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukaas67, cześć. Jak ktoś mówi, że nie ma po co żyć, to się bardziej wczuwam w takie tematy. Też nie mam po co żyć. Ale też można żyć po nic, tak po prostu. Może to nawet ciekawsze, nie musisz uzależniać się od jakiś czynników. Ktoś żyje dla rodziny, może ją stracić. Żyje dla idei, może w nią zwątpić.

 

Trudno mi radzić, bo depresję poznać można głównie na sobie, a nie wiem czy twoja jest podobna do mojej. Z racji, że właśnie ja nie zbyt mam po co żyć, to nie napiszę ci co robić, bo sam nie wierzę, że jest jakaś rzecz, którą "trzeba".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cię doskonale w kwestii tego, że nie wiesz po co żyć. Też nie pochodzę z bogatej rodziny, ani nawet przeciętnej. Może postaraj się wyznaczyć sobie jakiś cel. Na początek coś prostego, niezbyt odległego w czasie. Jeśli jesteś samotny- postraj się poznać jakiegoś kolegę. Wiem, że to niełatwe, ale mając takie małe cele w życiu może ono nabrać choć trochę sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że to zastanawianie się u mnie jest często podstawą choroby. Jedni żyją i się nie zastanawiają. A jak się zaczniesz zastanawiać to z żyjącego się łatwo zmienić w filozofa co podważa sens wszystkiego, mijając się z samym życiem. Zamiast żyć zastanawia się czym jest życie, podczas gdy ono powoli przemija przed nosem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie. Minelo trochęczasu oodkąd ostatni raz byłem na tym forum.

Wiele sięu mnie zzmieniło, odkryłem sswój problem. Mianowicie jest nim syndrom dda.

Walcze z tym, i po części udaje mi się wygrać. Ogarnąłem się, zrobiłem prawko, było ciężko ale się udalo,

(Za 7 razem!!), radosc trwała raptem kilka dni, później kupno samochodu, tez cieszyłem się tylko kilka dni.

Myślałem zże jak to zrobię, to bd zajebisty; p niestety jest nadal to samo, w głowie myśl że nic nie mam ;/ i ze na to

co mam nie zasługuje. Wiec znowu stanąłem w miejscu, nic sięnnie chce, bo wiem ze i tak to mi nic nie da. Bd dalej tak samo, czyt. Do dupy.Niemam dziewczyny, chociaż mam u nich powodzenie. A powód tego jest taki, ze niechce obarczac swoimi problemami kogos innego (dla rodziny jestem czlowiekiem sukcesu) nikt sie do mnie nie wtraca, bo sam tegoob chce. Ogolnie mam problem z tym zee nie lubie siebie, nie wazne co zrobie i tak nie jestem z siebie zadowolony.

Na dniach wyskoczyło mi 22 lata na liczniku, czuje się źle, i niewiem co dalej, ale chcę ccoś zmienić.

To tyle, napiszcie coś, jakieś swoje przemyślenia.

Sorry za błędy, pisane z tabletu.

pozdrów ka

 

-- 30 cze 2014, 18:20 --

 

Dodam że mam dni ze lecę na żywioł i jestem panem swojego życia, wygadany, pewny siebie, czuje jak kobiety "sikaja" ze szczęścia gdy ze mną rozmawiają, jestem alfa i omega, ale niechce nikogo wpuscic do swojego zycia, w większości życie mi przemija na dolowaniu się.

 

-- 30 cze 2014, 18:34 --

 

I właśnie przez to niewiem kim jestem. Mam dwie twarze, jedna która Lubie, wygadany, zabawny pewny siebie, i druga której nienawidzę, przerażona życiem, ludźmi, tym kim jestem.

 

-- 30 cze 2014, 18:39 --

 

Kolejna rzecz dodam. Te gorsze dni przychodzą gdy zaczynam myśleć. Wtf ?

Wychodzi na to, że lepiej nie myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....ja też i dlatego tu jestem...
też nie wiem:(

lukaas67 zastanawiam, się, czy za tym wszystkim u ciebie nie stoi wstyd. Jako młody człowiek wstydziłeś się swojej rodziny i być może gdzieś w głębi siebie uważasz, że jesteś taki sam jak oni, ale nie chcesz taki być, nie chcesz, aby ktokolwiek nawet pomyślał, że tak jesteś i dlatego robisz wszytko, aby być kimś innym, robisz masę rzeczy, które tak na prawdę nie są dla ciebie ważne, a robisz je tylko po to , aby innym zaimponowac, dlatego nie daje ci to zadowolenia na dłużej. Poza tym być może nie chcesz mieć dziewczyny, bo boisz się, zę jak będziecie ze sobą blisko, to ona zobaczy twoją prawdziwą twarz, czyli twarz osoby, ktora nie zawsze jest doskonała, a wtedy ty będziesz się wstydził i bał, że ona cie takiego prawdziwego odrzuci.

Ale to wszystko moje przypuszczenia więc może zupełnie nie trafiłam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....ja też i dlatego tu jestem...
też nie wiem:(

lukaas67 zastanawiam, się, czy za tym wszystkim u ciebie nie stoi wstyd. Jako młody człowiek wstydziłeś się swojej rodziny i być może gdzieś w głębi siebie uważasz, że jesteś taki sam jak oni, ale nie chcesz taki być, nie chcesz, aby ktokolwiek nawet pomyślał, że tak jesteś i dlatego robisz wszytko, aby być kimś innym, robisz masę rzeczy, które tak na prawdę nie są dla ciebie ważne, a robisz je tylko po to , aby innym zaimponowac, dlatego nie daje ci to zadowolenia na dłużej. Poza tym być może nie chcesz mieć dziewczyny, bo boisz się, zę jak będziecie ze sobą blisko, to ona zobaczy twoją prawdziwą twarz, czyli twarz osoby, ktora nie zawsze jest doskonała, a wtedy ty będziesz się wstydził i bał, że ona cie takiego prawdziwego odrzuci.

Ale to wszystko moje przypuszczenia więc może zupełnie nie trafiłam :D

 

Chyba trafiłaś w sedno problemu, ale jakiś czas wcześniej. Wcześniej robiłem wszystko aby ukryć swoje pochodzenie, z tego powodu nie raz cierpialem. Teraz jestem sobą, robię to co chce, ale czuje ze marnuje swoje życie, że mam zajebisty potencjał ale go marnuje. Z jednego problemu w drugi się w walilem ;/

Dodam że na początku mojego dorosłego życia wpadłem w gowno zwane marihuanna. Zamieszkalem z bratem ciotecznym który jaral. Tez spróbowałem raz drugi trzeci, miałem nie raz badtrip, ale dalej palilem żeby być cool, (wiem, debil ze mnie) i doprowadzilem się do takiego stanu ze badtrip wszedł mi na życie. W sumie chyba właśnie z tym teraz Walcze. Z tymi fazami, które mi do głowy weszły podczas jarania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do braku dziewczyny to problemem jest kompleks mniejszości.

Gdy było już blisko, uciekalem, uważałem ze to farsa, że nikomu nie mogę się podobać, bo nie mam mnóstwa znajomych, nie jestem gwiazdą szkoły itd.

Gdy poszedłem do technikum, pewne dziewczyny same zagadaly, chciały mnie poznać ze swoją koleżanka, która chciała iść ze mną na studniówkę, (byłem w pierwszej klasie, dziewczyna w 3 odszedłem uważając ze to niemożliwe, bo ja na to nie zasługuje itd. Teraz wiem ze to był błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żyję po to żeby przeżyć go jak najlepiej,żeby nie traktować życia jako karę tylko nagrodę.W końcu raz się żyję a jak się go przeżyję to zależy tylko od nas.Choroba to nie wszystko,mogę nic nie osiągnąć w życiu ze względu na nią.Zależy czy będę się tym zamartwiał robił sobie wyrzuty sumienia czy po prostu będę szczęśliwy.Mimo depresji endogennej będę szczęśliwy bo kocham to życie choć tak ciężko jest się w nim odnaleźć. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukaas67 zastanów się nad tym co napisała refren

Mam dwie twarze, jedna która Lubie, wygadany, zabawny pewny siebie, i druga której nienawidzę, przerażona życiem, ludźmi, tym kim jestem.

Może żadna nie jest prawdziwa?

Może obie to maski, a nie prawdziwe twarze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukaas67 zastanów się nad tym co napisała refren
Mam dwie twarze, jedna która Lubie, wygadany, zabawny pewny siebie, i druga której nienawidzę, przerażona życiem, ludźmi, tym kim jestem.

Może żadna nie jest prawdziwa?

Może obie to maski, a nie prawdziwe twarze?

 

Jedna z nich jest prawdziwa. Gdy jestem sam, to dostaje pie..... ca. W miejscu nie mogę siedzieć, ciągnie mnie do ludzi, a jednocześnie się czegoś boje, wstydzę? Wstydzę się, tego ze potrzebuje innych ludzi? Sam juz niewiem.

 

-- 04 lip 2014, 17:48 --

 

W pracy twierdzą że jestem wygadany, ogarnięty? Nie zawsze, gdy jestem z dolowany, wpadam w pętle myśli, i na niczym jestem w stanie się skupić. Ale jak jest ok, to dobrze się czuje, jestem wyluzowany, pewny siebie, wygadany. Ale gdy wracam w pracy znowu wpadam w pętle myśli, i znowu się doluje.

W pracy mnóstwo znajomych, ogólnie jestem lubiany. W życiu prywatnym jestem zdolowany. I nie jestem w stanie z tej pętli wyjść. Boje się wyjść po pracy na browara, bo się czegoś boje? Ze ludzie zobaczą ze nie jestem aż tak fajny? Niewiem w sumie, wpadłem w jakąś pętle, z której nie mogę się wydostać.

 

-- 04 lip 2014, 17:51 --

 

Chyba dobrym rozwiązaniem bd wyjscie do tych ludzi, bo gorzej już być nie może, nic nie mam do stracenia, a wiele do zyskania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedna z nich jest prawdziwa. Gdy jestem sam, to dostaje pie..... ca. W miejscu nie mogę siedzieć, ciągnie mnie do ludzi, a jednocześnie się czegoś boje, wstydzę? Wstydzę się, tego ze potrzebuje innych ludzi? Sam juz niewiem.

 

Moim zdaniem, może wstydzisz się własnie pokazać słabość, bo według ciebie normalne ludzkie potrzeby to słabość np. potrzeba więzi z innymi, albo tak bardzo weszło ci w krew ukrywanie przez lata prawdy o swojej rodzinie,że nadal myślisz, że musisz coś ukrywać, tym razem może ukrywasz swoje prawdziwe oblicze, bo jak inni je odkryją, to twoim zdaniem będzie koniec świata ? Nie wiem.

Masz takie wrażenie, że jesteś inny od reszty ludzi? że masz w sobie coś, o czym oni nie mogą się dowiedzieć? Wyjście do ludzi do świetny pomysł, ale, czy potrafisz być wśród nich sobą? bo jeśli nakładasz przy ludziach jakąś maskę i oni cie wtedy akceptują to ciebie to nie satysfakcjonuje, bo wiesz, że oni zaakceptowali nie ciebie, tylko sztuczną postać, którą wśród nich kreujesz. Tak sobie tylko gdybam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedna z nich jest prawdziwa. Gdy jestem sam, to dostaje pie..... ca. W miejscu nie mogę siedzieć, ciągnie mnie do ludzi, a jednocześnie się czegoś boje, wstydzę? Wstydzę się, tego ze potrzebuje innych ludzi? Sam juz niewiem.

 

Moim zdaniem, może wstydzisz się własnie pokazać słabość, bo według ciebie normalne ludzkie potrzeby to słabość np. potrzeba więzi z innymi, albo tak bardzo weszło ci w krew ukrywanie przez lata prawdy o swojej rodzinie,że nadal myślisz, że musisz coś ukrywać, tym razem może ukrywasz swoje prawdziwe oblicze, bo jak inni je odkryją, to twoim zdaniem będzie koniec świata ? Nie wiem.

Masz takie wrażenie, że jesteś inny od reszty ludzi? że masz w sobie coś, o czym oni nie mogą się dowiedzieć? Wyjście do ludzi do świetny pomysł, ale, czy potrafisz być wśród nich sobą? bo jeśli nakładasz przy ludziach jakąś maskę i oni cie wtedy akceptują to ciebie to nie satysfakcjonuje, bo wiesz, że oni zaakceptowali nie ciebie, tylko sztuczną postać, którą wśród nich kreujesz. Tak sobie tylko gdybam :)

 

Coś w tym jest. Ale w takim wypadku nie mam wlasnej osobowości, żyję pod dyktando innych.

 

P.S. Dobre rozkminy masz, mogłabyś być moja psychoterapeutka ; P

 

-- 04 lip 2014, 19:47 --

 

Jedna z nich jest prawdziwa. Gdy jestem sam, to dostaje pie..... ca. W miejscu nie mogę siedzieć, ciągnie mnie do ludzi, a jednocześnie się czegoś boje, wstydzę? Wstydzę się, tego ze potrzebuje innych ludzi? Sam juz niewiem.

 

Moim zdaniem, może wstydzisz się własnie pokazać słabość, bo według ciebie normalne ludzkie potrzeby to słabość np. potrzeba więzi z innymi, albo tak bardzo weszło ci w krew ukrywanie przez lata prawdy o swojej rodzinie,że nadal myślisz, że musisz coś ukrywać, tym razem może ukrywasz swoje prawdziwe oblicze, bo jak inni je odkryją, to twoim zdaniem będzie koniec świata ? Nie wiem.

Masz takie wrażenie, że jesteś inny od reszty ludzi? że masz w sobie coś, o czym oni nie mogą się dowiedzieć? Wyjście do ludzi do świetny pomysł, ale, czy potrafisz być wśród nich sobą? bo jeśli nakładasz przy ludziach jakąś maskę i oni cie wtedy akceptują to ciebie to nie satysfakcjonuje, bo wiesz, że oni zaakceptowali nie ciebie, tylko sztuczną postać, którą wśród nich kreujesz. Tak sobie tylko gdybam :)

 

Coś w tym jest. Ale w takim wypadku nie mam wlasnej osobowości, żyję pod dyktando innych.

 

P.S. Dobre rozkminy masz, mogłabyś być moja psychoterapeutka ; P

 

Powiem ci jeszcze, że przeglądam się swojemu odbiciu, przechodzę obok samochodu i musze zerknąć jak wyglądam. Narcyzm?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem ci jeszcze, że przeglądam się swojemu odbiciu, przechodzę obok samochodu i musze zerknąć jak wyglądam. Narcyzm?

 

Nie, niska samoocena

Może faktycznie to coś podobnego do narcyzmu, ale mamy jakby 2 rodzaje narcyzmu, pierwszy występuje u osoby, która była jako dziecko rozpieszczana, wszytko było jej wolno i w dorosłym życiu uważa, że jest najlepsza, najpiekniejsza, a inni powinni ją podziwiać i spełniać jej zachcianki itp. a drugi rodzaj narcyzmu występuje właśnie u osób z niską samooceną, które skupiają się na sobie i robią wszystko, aby być najlepszymi, najpiękniejszymi, ale w środku wcale tak się nie czują. Poniżej fragment z ksiązki o narcystycznym zaburzeniu osobowości u osób u którym rozwinęło się to zaburzenie z powodu poczucia wadliwości i wstydu.

 

" ... Większość pacjentów z narcystycznym zaburzeniem osobowości czuje się wybrakowana. Z tego powodu nie pozwalają oni innym ludziom zanadto się do siebie zbliżyć i mają ambiwalentny stosunek do bliskości: tęsknią do niej, a zarazem czują się nieswojo, kiedy jej doświadczają, i wtedy bronią się przed nią. Pacjenci wierzą , że ujawnienie jakiejkolwiek wady będzie dla nich upokarzające i ostatecznie doprowadzi do odrzucenia. Zawsze, kiedy publicznie nie udaje im się sprostać wysokim wymaganiom, popadają z poczucia wielkości w poczucie niższości i czują się zawstydzeni. Takie porażki często prowadzą do depresji lub innych symptomów osi I tj. niepokój lub objawy psychosomatyczne, a zwykle także do dalszych działań na rzecz nadmiernej kompensacji"

 

A tak całkiem poważnie, to trzeba by było pomyśleć o psychoterapii.

 

Ps.Na początku tego tematu pisałeś, że już nie masz siły do życia, może dlatego, ze całą siłe wkładasz w bycie doskonałym, cały czas sie spinasz? Mi psycholog powiedzial, że tak na prawdę ludzie nie lubią doskonałych bo się przy nich źle czują, czują się od nich gorsi. Nie ma niczego złego w przeciętności, to przeciętni mają najwięcej prawdziwych przyjaciół, a doskonali są adorowanie, podziwiani, ale czy są lubiani?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×