Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Amanda55 napisał:

@patrycja03 myślę, że warto się zapisać i poczekać. Ja sama czekałam pół roku, a zapisy wyglądały tak, że pojechałam tam ze skierowaniem i Pani powiedziała, że jestem 70 któraś w kolejce i zadzwonią jak będzie miejsce. Z opinii innych osób wiem, że też czeka się tam rok albo i dłużej, mi się udało szybciej. Zapisałam się tam w grudniu, a końcem kwietnia zadzwonili, że jest dla mnie termin. Byłam już na kilku spotkaniach i teraz przynajmniej wiem, jakie mam problemy. Jednym z nich jest to, że nie ufam nikomu, ani niczemu, wszędzie węszę niebezpieczeństwo i neguję właśnie nawet lekarzy oraz leki. Dostałam od psychiatry ten coaxil i nadal nad tym rozmyślam czy go brać czy nie, bo boję się tych działań niepożądanych i tych pierwszych dni....nad tym nadal pracuje. Ale ostatnio udało mi się pokonać panikę, miałam robiony rezonans po raz czwarty, bez kontrastu, wiedziałam jak to wygląda, nie stresowałam się przed, ale w trakcie badania dostałam duszności, serce kołatało, było mi gorąco i słabo, jakoś zniosłam badanie do końca, ale było ciężko. Jak wróciłam do domu nie położyłam się do łóżka i się nie nakręcałam, jak to mam w zwyczaju, tylko zajęłam się czymś i po czasie przeszło. Jestem z siebie dumna serio, może brzmi to banalnie, ale dla mnie to duży krok, że zdecydowałam się działać, zamiast się poddać lękowi.

W takim razie chyba jednak się zapisze. Zobaczymy, może akurat jakiś termin się zwolni. Co do Twoich obaw przed tymi działaniami niepożądanymi przez leki to całkowicie się z Tobą utożsamiam. Bo mam to samo, zawsze się boje czy i jakie mogą u mnie wystąpić te skutki. Ale nigdy nie wystąpiły raczej (a przynajmniej nie zauważyłam) jeżeli chodzi o antydepresanty. Więc myślę, że nie ma czego się obawiać kochana ;) choć wiem że to niełatwe❤

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wejdźcie sobie na tik toku lub FB. Jakub stolarski. Chłopak przeszkolił się z najskuteczniejszej metody na świecie usuwania zaburzeń lękowych . Do 3 serii pozbywacie się leku każdego . Chłopak prowadzi sesje tylko przez kamerkę. Ma mnóstwo informacji na ten temat pozbywa się lęku bardzo często na jednej sesji. Nie będę wam tu opisywać co i jak i na czym to polega , ale polecam .  Wyleczył nawet alkoholika który pił 20 lat . Jest tak pewny swego że jeśli mu ktoś nie wierzy nawet , że tak szybko pozbywa się lęku i że leki nie pomagają a on ot tak usuwa zaburzenia to nie dyskutuje tylko zaprasza na sesję żeby się przekonać. Polecam☺️ usuwa przyczynę, nie leczy objawów jak psychiatrzy . Warto spróbować. Lęki powstają zazwyczaj do 5/6 roku życia gdy jesteśmy dziećmi i nasz mózg koduje informacje od kiedy jesteśmy w brzuchu mamy , choć my tego nie pamiętamy . Ale 99% zaburzeń lękowych  powstaje gdy jesteśmy małymi dziećmi tak wynika z jego sesji . Dopiero wtedy ludzie dowiaduja się kiedy NAPRAWDE pierwszy raz doznali Leku. A lęk zawsze odczuwa się w jakimś organie w ciele .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za posty o terapii @Amanda55, jak u Ciebie wyglądają te spotkania, jeśli chcesz się oczywiście tym podzielić?

 

U mnie USG piersi czyste, ale ile się strachu nabawiłam przed tym badaniem, to szkoda gadać, mdłości, tętno w kosmos, trzy dni wyjęte z życiorysu... Lekarzowi oczywiście nie mówiłam o swoich obawach, był bardzo miły i chyba widział, w jakich emocjach jestem - podejrzewam, że gdybym powiedziała mu, czego się obawiam, to spadłby z krzesła :D. Także raka piersi i boreliozę mam skreśloną, ale obawiam się, że powinnam przebadać serce i płuca jeszcze dla kompletnego spokoju, jednak na razie nie mam siły na więcej badań. Ręka i pacha nadal mnie boli, ale chłoniak też chyba wyszedłby mi w tym badaniu, a żadnych węzłów powiększonych nie mam... Nadal mnie boli ta ręka, czuję też ból pleców, ale pracuję przy komputerze i postawę mam, delikatnie mówiąc, fatalną - może to wina tego? Zastanawiam się nad wizytą u fizjoterapeuty. 

 

Zbieram się też na tę psychoterapię jak pies do jeża, NFZ mimo wszystko średnio mnie przekonuje w tym zakresie, ale ja w ogóle nigdy nie korzystam z usług NFZ, wolę zapłacić i żeby lekarz chociaż był dla mnie miły. Euforia po pozytywnym badaniu trwała jeden dzień, a dzisiaj znowu miałam kilka ataków, gdzie wydawało mi się, że zaraz zejdę z tego świata, a jednak się nic nie działo - skoro piersi czyste, to może płuca, serce... Ogólnie to wygląda tak, że siedzę i nagle mam takie uczucie, jakbym miała już umierać, nie mogę przełknąć śliny, niby oddychać, choć oddycham normalnie. Czasami mam niskie tętno spoczynkowe - gdzieś w okolicach 56, jeśli mogę wierzyć zegarkowi - ale też uprawiałam dosyć regularnie sport, dopiero od miesiąca trochę to zaniedbałam. Ech, już sama nie wiem, zazdroszczę innym ludziom, że normalnie żyją, nie skupiają się na każdym bólu, chciałabym po prostu normalnie funkcjonować, bo te myśli o chorobach pojawiają się mimowolnie z kilkaset razy dziennie. Walczę właśnie ze sobą, żeby w końcu wybrać się na psychoterapię, bo wydawało mi się, że przygodę z 2019 roku mam zamkniętą, a jednak to wraca niczym bumerang - ale naprawdę żenuje mnie, żeby obcej osobie opowiadać o tej szajbie. Oczywiście wiem, że psychoterapeuci pewnie mają gorsze przypadki, ale tak z boku, jak się popatrzy, to naprawdę jest żałosne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@alicja_z_krainy_czarów u mnie psychoterapia wygląda tak, że przez pierwsze trzy spotkania mówiłam o sobie. Terapeutka też zadawała dużo pytań na temat mojego życia, relacji z bliskimi itp. Później opowiedziała mi ogólnie jak wygląda terapia, jakie wg niej mam największe problemy ze sobą oraz w jakim nurcie chce prowadzić terapie. Wybrała terapie psychodynamiczną. Na każdym spotkaniu rozmawiamy o tym co działo się przez dany tydzień, mogę tam mówić o wszystkim, później to analizujemy.

Edytowane przez Amanda55

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@maribellcherry kurcze te wszystkie strony w internecie to dla mnie horror, ja już się nauczyłam, jak chce żyć w miarę spokojnie to absolutnie na to nie wchodzę, bo naprawdę może zwariować. Pamiętaj, ze każdy przypadek jest inny i nie musi ciebie to dotyczyć. Przy raku płuc miała być kaszel oraz krwioplucie, napewno tyle z nim byś nie chodziła, wiec głowa do góry 🙂 czy ktoś z was ma kołatania serca często przy zmianach pogody? Bo od kilku dni u mnie pogoda w kratkę i zauważyłam, ze wtedy wzmagają mi się kołatania. Męczą mnie one strasznie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Amanda55 napisał:

@maribellcherry kurcze te wszystkie strony w internecie to dla mnie horror, ja już się nauczyłam, jak chce żyć w miarę spokojnie to absolutnie na to nie wchodzę, bo naprawdę może zwariować. Pamiętaj, ze każdy przypadek jest inny i nie musi ciebie to dotyczyć. Przy raku płuc miała być kaszel oraz krwioplucie, napewno tyle z nim byś nie chodziła, wiec głowa do góry 🙂 czy ktoś z was ma kołatania serca często przy zmianach pogody? Bo od kilku dni u mnie pogoda w kratkę i zauważyłam, ze wtedy wzmagają mi się kołatania. Męczą mnie one strasznie. 

Dzisiaj - odpukać - jest okej pod tym kątem, ale też odczuwam kołatania serca i nie wiem, czy to od pogody, czy od czegoś innego. Najlepiej ogólnie się czuję w domu, choć nigdy nie miałam lęków przed przestrzenią czy ludźmi itd.

 

W dniu 5.06.2022 o 10:16, maribellcherry napisał:

Wczoraj natknelam sie na artykul na wp.pl o kobiecie "ktora bolalo ramie i lekarz zdiagnozowal alergie na orzeszki". Pomyslalam, ze dziwne, wiec weszlam w artykul. Okazalo sie ze kobieta procz bolu ramienia miala opuchnieta szyje i oczy. Potem zaczela chudnac czy cos tam... Lekarz najpierw powiedzial ze to alergia na orzeszki. Okazalo sie to rakiem pluca. 

Poniewaz od stycznia 2021 boli mnie ramie lewe to oczywiscie czytalam juz o tym i ponoc przy raku pluca bol ramienia promienuje na cala reka do palca 4 i 5 i moze byc porazenie nerwu po tej stronie i (nazwe to laikowo) obnizenie oka/powieki... Ta kobieta miala zupelnie inaczej... Mnie tez ten bol ciagnie czasem na szyje. Nie mam nic opuchniete, ani porazone i tak dalej... ale teraz mam taka panike w oczach i juz ogladalam sie w lustrze czy nie jestem opuchnieta i z moimi oczami wszystko okej. NIe wiem czy moglabym z rakiem chodzic 1,5 roku tak bez niczego...

Po co ja to przeczytalam... Plakac mi sie chce.

Podejrzewam, że:

- ta historia jest podkoloryzowana/ częściowo wyssana z palca, 

- jak już, to guz panacoasty chyba dawałby więcej objawów niż średnio intensywny ból ręki...

Sama miałam wkrętkę mocą na płuca jednego dnia w tamtym tygodniu, ale jednak sądzę, że objawów byłoby więcej. 

 

Powiem Wam, że ból ręki chwilowo mi minął, tzn. odczuwam nagle czasami szarpanie w okolicach piersi, ale skoro USG mam czyste, to jednak nie może być to (nie będę się nakręcać, że może lekarz coś przeoczył, choć to już mi nawet do bani przyszło, a nigdy wcześniej tak nie miałam...). Prawdopodobnie kwestia mięśni. Dzisiaj byłam w miarę spokojna, ale za to bolało mnie coś z lewej strony w brzuchu - w nocy też pobolewało, nie do nie wytrzymania, jednak czułam, ale oczywiście myślę o moim ulubionym narządzie... Masakra. Najgorsze w tych bólach u mnie jest to, że nawet jak go nie czuję w danym momencie, to myślę o nim i o tym, kiedy to znowu poczuję. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Amanda55 napisał:

@maribellcherry kurcze te wszystkie strony w internecie to dla mnie horror, ja już się nauczyłam, jak chce żyć w miarę spokojnie to absolutnie na to nie wchodzę, bo naprawdę może zwariować. Pamiętaj, ze każdy przypadek jest inny i nie musi ciebie to dotyczyć. Przy raku płuc miała być kaszel oraz krwioplucie, napewno tyle z nim byś nie chodziła, wiec głowa do góry 🙂 czy ktoś z was ma kołatania serca często przy zmianach pogody? Bo od kilku dni u mnie pogoda w kratkę i zauważyłam, ze wtedy wzmagają mi się kołatania. Męczą mnie one strasznie. 

Moj tata zmarł na raka płuc , nigdy nie miał krwioplucia ani kaszlu . Tzn kaszel miał ale całe zycie taki jak zawsze czyli kaszel palacza i nigdy on sie nie zmienił w zadnym stopniu  .  Tez u niego zaczeło się od ręki , z 2 lata go pobolewała i zwalał to na pracę itp . W koncu pewnego dnia sie obudził i nie mogl  jej podnieść . Okazalo sie ze był tam przerzut raka płuc do kosci :/ 2 lata sobie był az w koncu wywołał patologiczne złamianie po prostu przeżarł kosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@xD_ wiesz każdy przypadek tez jest inny. Moja babcia również zmarła na raka płuc. Każdy przypadek kaszlu trwający dużej niż 6 tygodni jest wskazaniem do RTG klatki piersiowej. Jest to badanie nieinwazyjne i tanie, wiec jeśli ktoś z was się boi to warto zrobić. Ja robiłam po przechorowaniu covida i wszystko ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@maribellcherry musisz się uspokoić. Jeśli boli cię ramię podczas ruchu to mogą to być stawy, więzadła. Może być ramię obciążone, być może nawet na nim nosisz torebkę, a nie zwróciłaś na to uwagi. Jeśli boisz się to idź na RTG klatki piersiowej, aby wykluczyć tego raka płuc, którego się boisz i zdjęcie rtg ramienia czy barku, w zależności gdzie dokładnie cię boli. A gdy coś wyjdzie nie tak to udaj się do fizjo, bo wg mnie to raczej związane coś z przeciążeniem. Nie daj się temu lękowi, sama wiesz, że większość rzeczy my nerwicowcy sobie wkręcamy. Zajmij czymś myśli. Będziesz żyć i to długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@maribellcherry poczytaj o cieśni podbarkowej... 

 

Mnie też boli ta ręka - dzisiaj znowu - spałam chyba na niej pół nocy. Wasze posty trochę mnie przeraziły, ale wydaje mi się, że większość osób z bólem przewlekłym - a mnie też ta ręka boli już ponad pół roku, tylko no to nie jest intensywny ból, szczególnie czuję przy ćwiczeniach fizycznych siłowych na górne partie - nie ma nowotworu, ale właśnie zespół cieśni podbarkowej bądź coś podobnego, tutaj np. o tym piszą: https://centrum.fizjoterapeuty.pl/fizjoterapia/bol-ramienia-fizjoterapia/. W zasadzie już jak pisałam tutaj w 2018/19, to widzę, że wspominałam o bólu lewej ręki, piersi, także chyba mam to nawet dłużej, nie wiem, gubię się w objawach... Ja mam zamiar niebawem iść do fizjoterapeuty... Jestem po covidzie i jak tutaj pisałam, to rzuciłam palenie, ale znowu popalam, z nerwów nie mogę przestać, także boję się też o swoje płuca, ale nie mam żadnych objawów - miałam infekcje, ale skończyła się w końcu, kaszel mnie trzymał z 3 tygodnie, więc długo. I mam zamiar zrobić to RTG płuc, ale na razie nie mam na to siły, nadal odchorowuję stres po ostatnich badaniach, co jest śmieszne i żałosne. 

 

Najgorzej znowu mam to, że idę ulicą, wszystko jest ok i nagle mnie trafia jakby zawrót głowy - jakby, bo tak naprawdę nie upadam i fizycznie mogę dalej iść, ale już mnie bierze wtedy jakiś niepokój, czasami dodatkowo nie mogę przełknąć śliny. Tak, to dla mnie napad paniki, ale nadal nie rozumiem, czemu występuje w jakimś zupełnie randomowym momencie - jak z kim gadać i nagle mnie łapie - ale też nawet nie wiem, jaka choroba to mogłaby być - podejrzewałam właśnie boreliozę/ neuroboreliozę, ale badania wyszły ok. 

Edytowane przez alicja_z_krainy_czarów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, maribellcherry napisał:

Ja sie naprawde zalamalam. Plakac mi sie chce.

 

Ide trumne wybrac ☠️

Słuchaj , wiekszosc ludzi ma jakies bóle czy to kregoslupa czy ręki nogi  i w 99% nie jest to objaw przerzutu raka do kości .  Tak samo jak kazdego boli glowa czasem i co  zaboli mnie glowa i od razu mam wybierać trumnę bo to objaw glejaka napewno ? NIE 

Chyba kazdy zwyczajny objaw mozna przypisać do jakiegos raka wiec to nie ma sensu tak myslec .  Jak to zrozumiałem to znacznie mi sie poprawiło .  Dwa lata temu na dziąsłach cos znalazlem u siebie i wygladem bardzo przypominalo jakies zmiany co w internecie znalazlem ktore po jakims czasie złośliwieją,po  ilus tam miesiacach .  Kilka razy bylem u roznych stomatologow i kazdy mowil to samo ze to nic wielkiego a ja nie dowierzalem . W koncu uwierzylem i co ? 2 lata pozniej a to nadal tam jest , wyglada jak wygladalo nie uroslo nawet o milimetr i nic sie nie dzieje .  Po prostu moje dziaslo ma taki dziwny wyglad w tym miejscu .  

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, maribellcherry napisał:

Ja sie naprawde zalamalam. Plakac mi sie chce.

 

Ide trumne wybrac ☠️

Słuchaj , wiekszosc ludzi ma jakies bóle czy to kregoslupa czy ręki nogi  i w 99% nie jest to objaw przerzutu raka do kości .  Tak samo jak kazdego boli glowa czasem i co  zaboli mnie glowa i od razu mam wybierać trumnę bo to objaw glejaka napewno ? NIE 

Chyba kazdy zwyczajny objaw mozna przypisać do jakiegos raka wiec to nie ma sensu tak myslec .  Jak to zrozumiałem to znacznie mi sie poprawiło .  Dwa lata temu na dziąsłach cos znalazlem u siebie i wygladem bardzo przypominalo jakies zmiany co w internecie znalazlem ktore po jakims czasie złośliwieją,po  ilus tam miesiacach .  Kilka razy bylem u roznych stomatologow i kazdy mowil to samo ze to nic wielkiego a ja nie dowierzalem . W koncu uwierzylem i co ? 2 lata pozniej a to nadal tam jest , wyglada jak wygladalo nie uroslo nawet o milimetr i nic sie nie dzieje .  Po prostu moje dziaslo ma taki dziwny wyglad w tym miejscu .  

 

Swoją droga wyobraz sobie moj strach na poczatku tego roku jak obudzilem sie z niesamowitym bolem reki ,tez lewej i tez nie moglem podniesc jej jak moj tata wtedy .... tydzien mnie trzymalo , najgorszy bol jaki w zyciu mialem . Spac nie moglem spalem po 2 godziny moze , w dzien na siedzaco sie zdazylo ze zmeczenia zasnac .    Pojchalem na sor z tym zrobili usg  , rtg reki i pluc tez i wszystko czyste . Ale wycierpialem mega wtedy . 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, acherontia styx napisał:

Mogą przez cały czas brania.

Dziękuje za odpowiedz. Ja biore Asertin od grudnia i co jakiś czas ale dość często mam nocne poty i jest to dość uciążliwe bo budze się cała mokra, a do tego mam straszne sny😑

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moja koleżanka z klasy wczoraj przyszła do szkoły i mówiła, że wymiotowała i ogólnie źle się czuła i jak to usłyszałam to oczywiście panika i cały czas myślę i boje się, że też to złapie, a jutro mam drugi i ostatni egzamin z części praktycznej i boję się, że może dziś lub jutro rano mnie to też złapie a ja nie dość że sie boje wymiotowania to do tego nie mogę nawet zachorować. Bo ona ma prawdopodobnie po prostu jelitówkę a ja i tak się boje, że też będę wymiotować...Już wole mieć biegunkę tak jak zawsze od dosyć długiego czasu przy jelitówce mam tylko biegunkę i wiadomo nudności ale bez wymiotów. I nie chce żeby to się tym razem zmieniło bo ja wpadnę w panikę i to okropną bo tak się tego boje i będę już sobie wmawiać że nic nigdy już nie zjem bo będę się bać, że to się powtarzać będzie... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.06.2022 o 21:35, maribellcherry napisał:

Dobrze ze sie skontrolowalas po covidzie. Ja bylam u lekarza rodzinnego. Zostala

 osluchana, natlenienie zbadane itp. Wszystko bylo okej.

Ja czasem tez sie juz gubie w tych objawach. Tak naprawde codziennie mi cos i cos innego.

Mozliwe ze u mnie to przeciazenie. Mysle ze bol w raku bylby inny. Tak mysle i mam nadzieje…

Ja się nie badałam po covidzie, ale wtedy czułam się w miarę dobrze. Moim problemem jest to, że odczuwam duży lęk przed badaniami. 

 

Jak dla mnie to, co opisujesz, to typowy atak paniki, ale dobrze, że zasięgnęłaś porady lekarskiej mimo wszystko. Nie mierzę cały czas ciśnienia, ale zegarek pokazuje mi tętno i w czasie ataku paniki potrafi mi wystrzelić w kosmos i się nie uspokaja wcale a wcale. Ciśnienie też może skoczyć od nerwów. 

 

Było mi już odrobinę lepiej, a znowu myślę, że może mam guza płuc, bo boli mnie ta ręka - albo guza panacoasta właśnie. Mam dosyć :(. Tak się boję zrobić RTG płuc. Naprawdę, zazdroszczę osobom, które mimo lęków idą po prostu do tego lekarza - ja miesiącami żyję w niepewności, zanim się nie ogarnę, straszne to jest. Zaczynam się obawiać, że nigdy mi nie będzie lepiej już :(. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzien dobry , witam wszystkich.Dlugo sie bronilem zeby sobie przyznac ze cos ze mna nie tak.Moja historia zaczela sie dwa lata temu, kiedy zmarl moj Tata, z ktorym nie zdazylem sie pozegnac, jak rowniez nie moglem przyleciec przez covida na pogrzeb. No coz , i od tego sie zaczelo, najpierw rozlecial mi sie brzuch i jelita, biegunki, przelewanie wody i bole.Doszlem do wniosku ze mam raka jelita grubego, badania i koncu kolonoskopia , ktora tylko potwierdzila ze jestem zdrowy, no i cud po kolonoskopi wszsytko zniklo, jeszcze wtedy nie myslalem ze to moze siedziec w glowie, doszlem do wniosku ze to zmiana diety uspokoila zoladek. Ciagly starch ze ktorys z moich tluszczakow przerodzi sie w nowotwor... Kilka tygodni temu odkrylem na ramieniu ciemna plame, wiec prawie zemdlalem. to na pewno czerniak i juz umieram. Poszlem do dermatologa , ktory po badaniu stwierdzil ze to wlokniak twardy, prosze spac spokojnie. Nie uwiezylem od tego czasu nie spie , wiec umowilem sie do drugiego bardzo drogiego dermatologa w Londynie , bo tu mieszkam.Dermatolog stwierdzil podobnie ze ma wlokniaka i znamie, zeby sie nie martwic....Dr Google mnie zabije, a ciekawostka od kiedy ciagle mysle o tej plamie , to boli mnie reka, piecze i robi sie ciepla , ktora i tak mnie boli od lat , gdyz jestem kierowca i zawsze mnie bolala, w trakcie jazdy, ale teraz doszly te nowe objawy. .. Powiem wam ze to jest straszne, nie wiem jak wylaczyc mozg, i jak sobie z tym poradzic.Pozdrawiam wszsytkich i ciesze sie ze istnieja takie grupy
 
 
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, maribellcherry napisał:

I jak poszlo na egzaminie? I czy sie rozchorowalas?

 

Mnie cos za to chyba zlapalo. Wczoraj juz czulam ze cos sie dzieje z jelitami a dzis rozstroj. Moj syn mial ostatnio kilka dni biegunke i sie czul sie zbyt dobrze. Moze od niego sie zarazilam.

Bardzo dobrze mi poszły obydwa egzaminy:) na szczęście nic mnie nie złapało więc jestem już spokojniejsza o to. A co do Ciebie to bardzo możliwe, że od syna mogłaś się zarazić. Dbaj o siebie teraz i nie przejmuj się tym, bo to NA PEWNO jest tylko jelitówka 😘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Nie mogę uwierzyć, że wróciłam do tego wątku po ponad 10 latach względnego spokoju. Na studiach miałam silne leki o swoje zdrowie, które nagle minęły jak ręką odjął. Myślałam, że to już za mną, ale pod koniec lutego znów się zaczęło. Zaczęło się od bólu głowy  który nie chciał minąć po ibupromie. Z ciekawości zmierzyłam wtedy cisnienie i było 137/90. Przestraszyłam się i zaczęłam je mierzyc co chwilę, momentami dobijało do 160/100 za chwile 128/100 i znow roslo. Miałam wrażenie ucisku w uszach. W końcu od tego mierzenia miałam siną rękę. To mnie otrzeźwiło i postanowiłam przestać. Schowałam ciśnieniomierz i na trochę mi przeszlo. Po miesiącu odkryłam na otoczce brodawki czerwona plamkę, net podpowiadał raka Pageta. Oczywiście panika, piersi zmacane do siniaków i co chwilę pojawiały  się kolejne sygnaly, że coś jest nie tak. Pod koniec byłam już kłębkiem nerwów. W końcu poszłam na usg piersi i do dermatologa i nic nie znaleźli, plamka zbladła, prawdopodobnie to pozostałość po pryszczu. Myślałam, że w końcu będzie ok. I faktycznie miesiąc "byłam zdrowa", ale od tygodnia mam wrażenie zatkanych uszu, raz, raz drugie,  czasami oba. Jak o tym myślę, to problem się nasila, a czasami o tym zapominam i jakby mija, ale wystarczy  że sobie przypomnę i wszystko wraca. Pierwsza myśl - wysokie cisnienie, ale boję się nawet zbliżyć do ciśnieniomierza. W końcu się odważyłam i cała spanikowana zmierzyłam, 140/100. Początkowo ulga, że tylko tyle mimo takiego strachu. Następnego dnia postanowiłam więc powtórzyć pomiar i było 170/90, za chwilę 128/90, po minucie kolejne badanie i 190/100. Oczywiście panika i myśl by jechać na SOR. Odczekałam chwilę, poprosiłam mamę o zmierzenie mi ciśnienia -135/95. To było przed wczoraj, postanowiałam znowu schowac cisnieniomierz. Niestety ucisk, delikatne pulsowanie w uszach mam dalej, raz w jednym raz w drugim. W jednym już mnie wszystko boli od grzebania w środku. Już sama nie wiem co mam z sobą zrobić. Kupiłam nawet magnez z potasem na cisnienie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 I jak się czujecie? 

Ja mam lepsze momenty, ale tak ogólnie to wegetuję, a w tym miesiącu jeszcze nie jestem w stanie podjąć terapii z uwagi na inne rzeczy. Ciągle wsłu/cenzura/ę się w ciało, mam często zawroty głowy (koszmarne jest to wrażenie, że się zaraz przewrócę), źle się czuję w centrach handlowych (dzisiaj tak się spociłam przy półce, że byłam pewna, że padnę jak mucha), ręka boli, często bolą mnie plecy. Tętno, ciśnienie, pomiar na pulsoksymetrze niby w porządku, ale ciągle mi po głowie chodzi, że mam jakąś wadę serca albo te płuca. Jeszcze jak umrze ktoś młody/ w średnim wieku i czytam te durne komentarze, że to po szczepieniu to również się nakręcam. Ostatnio mam niskie dosyć tętno spoczynkowe, poniżej 60 (ale tylko jak leżę prawie nieruchomo) i wtedy to dopiero się czuję strasznie, chyba martwi mnie zbyt spokojne bicie mojego serca,, jakby absurdalnie to nie zabrzmiało.

 

W dniu 17.06.2022 o 20:05, joakar4 napisał:

Witajcie. Nie mogę uwierzyć, że wróciłam do tego wątku po ponad 10 latach względnego spokoju. Na studiach miałam silne leki o swoje zdrowie, które nagle minęły jak ręką odjął. Myślałam, że to już za mną, ale pod koniec lutego znów się zaczęło. Zaczęło się od bólu głowy  który nie chciał minąć po ibupromie. Z ciekawości zmierzyłam wtedy cisnienie i było 137/90. Przestraszyłam się i zaczęłam je mierzyc co chwilę, momentami dobijało do 160/100 za chwile 128/100 i znow roslo. Miałam wrażenie ucisku w uszach. W końcu od tego mierzenia miałam siną rękę. To mnie otrzeźwiło i postanowiłam przestać. Schowałam ciśnieniomierz i na trochę mi przeszlo. Po miesiącu odkryłam na otoczce brodawki czerwona plamkę, net podpowiadał raka Pageta. Oczywiście panika, piersi zmacane do siniaków i co chwilę pojawiały  się kolejne sygnaly, że coś jest nie tak. Pod koniec byłam już kłębkiem nerwów. W końcu poszłam na usg piersi i do dermatologa i nic nie znaleźli, plamka zbladła, prawdopodobnie to pozostałość po pryszczu. Myślałam, że w końcu będzie ok. I faktycznie miesiąc "byłam zdrowa", ale od tygodnia mam wrażenie zatkanych uszu, raz, raz drugie,  czasami oba. Jak o tym myślę, to problem się nasila, a czasami o tym zapominam i jakby mija, ale wystarczy  że sobie przypomnę i wszystko wraca. Pierwsza myśl - wysokie cisnienie, ale boję się nawet zbliżyć do ciśnieniomierza. W końcu się odważyłam i cała spanikowana zmierzyłam, 140/100. Początkowo ulga, że tylko tyle mimo takiego strachu. Następnego dnia postanowiłam więc powtórzyć pomiar i było 170/90, za chwilę 128/90, po minucie kolejne badanie i 190/100. Oczywiście panika i myśl by jechać na SOR. Odczekałam chwilę, poprosiłam mamę o zmierzenie mi ciśnienia -135/95. To było przed wczoraj, postanowiałam znowu schowac cisnieniomierz. Niestety ucisk, delikatne pulsowanie w uszach mam dalej, raz w jednym raz w drugim. W jednym już mnie wszystko boli od grzebania w środku. Już sama nie wiem co mam z sobą zrobić. Kupiłam nawet magnez z potasem na cisnienie. 

10 lat? To kupa czasu, nie bałaś się w tym okresie w ogóle chorób ani niczego? 

 

Obyś tym razem też szybko pozbyła się lęku; w sumie to trochę optymistyczne, że chociaż miałaś te 10 lat przerwy, ja powiem, że nerwicę to chyba mam cały czas, ale hipochondria mi trochę przygasła, ale teraz znowu się rozkręciła... A co do pulsu i ciśnienia, to może skakać od nerwów, mi puls często skacze. Też mam różne ciśnienie, ale chyba lepiej rzeczywiście tego ciągle nie sprawdzać - nie ma sensu. 

 

W dniu 10.06.2022 o 07:52, maribellcherry napisał:

No wlasnie obawiam sie ze nie byl to atak paniki, bo na poczatku bylam w domu zajeta praca i naprawde nie skupialam sie na moim ciele. I nawet jak zauwazylam ze rosnie mi cisnienie (bo to nie byl skok tylko w ciagu godziny ono mi tak roslo) to wciaz bylam spokojna. Dopiero po kolejnym mierzeniu zaczelam sie denerwowac bo znowu uroslo a u lekarza to chyba mialam syndrom bialego fartucha. Za godzine mam kontrole i sie juz tym denerwuje wiec moze mi skoczyc znowu wszystko.

 

Pisalas wczesniej ze ten bol reki masz od jakiegos 2018/2019. Naprawde nie wydaje mi sie zebys tyle z rakiem pluc chodzila i zyla wciaz tak szczerze. Bez leczenia itp. 

Ja czasami mam atak paniki o tak, jak siedzę, zresztą chyba bezruch mnie stresuje paradoksalnie najbardziej - jak się potężnie zestresuję, to muszę po prostu być w ruchu. 

 

I jak tam wizyta?

 

Nie wiem od kiedy dokładnie mam ból, szczerze mówiąc. W 2018/19 jednak miałam bardziej fazę na żołądkowe rzeczy - i szczerze to chyba było lepsze niż to, co odczuwam teraz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, wszyscy. 

Baaardzo dawno mnie tu nie było. Miesiąc temu nerwica zaatakowała mnie ponownie. Zrobiłam sobie morfologię i najpierw wyszły mi procentowo obniżone neutrofile. Oczywiście nakręciłam się od razu na białaczkę. Byłam u 5 hematologów i ponosiłam badania... Tym razem wszystko wyszło a normie. Poza rozchwianym rozmazem ręcznym. Tam monocyty wyszły mi 11% (norma 3-8%) i limfocyty 23%(norma od 25%). Hematolog obliczyła wartość bezwzględną i mieści się w normie. Jej zdaniem absolutnie nie ma powodów do zmartwień. Ale ja się zdążyłam naczytac o monocytozie i... Żegnam się z życiem. Pozostałe parametry mm w normie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, maribellcherry napisał:

Chce jeszcze dodac ze od tego cyklu nie mam nuvaringu. Uzywalam go przez ostatnie 5 lat i wyjelam, nie chce juz. Teraz jakos w tym tyg powinnam dostac miesiaczke. Moze to zaburzenia hormonalne??? 

Pobolewja mnie tez raz plecy raz kregoslup, moze to nerki... nie wiem... Od nerek tez moze skakac cisnienie i serce.

 

Ogolnie czuje na twarzy i oczach jakbym mialam temperature, ale jej nie mam... 

 

Ogolnie jestem tak spanikowana, zaraz zaczynam prace, nie wiem jak sie skupie. Mam wrazenie ze zaraz zwymiotuje ale nie wiem czy z nerwow czy rzeczywiscie cos mi jest.

 

Cóż, akurat jestem kiepskim pocieszycielem, bo sama boję się własnego oddechu, ale nie jest możliwe, żebyś cierpiała na tyle jednostek chorobowych i to co dwa dni inną - mnogość objawów, skupienie na nich wskazują ewidentnie na nerwicę. 

 

Ale jakie skoki serca? Z tego, co opisujesz, puls jest normalny. Chyba że inaczej to odczuwasz. Ja odczuwam dziwnie serce, ale sama nie mogę tego opisać - choć tętno mam raczej normalne oprócz tych dwóch razy, gdzie mi dowaliło do mniej więcej 130, jak po prostu szłam. Ale czytałam, że ludzie mają nawet podczas ataku paniki 170.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Wam powiem, że zaczynam się obawiać, iż mogę powoli uzależniać się od alkoholu...W sumie nie wiem może już od jakiegoś roku pije? Nie wiem kiedy zaczęłam tak więcej...W sensie ja nie pije dzień w dzień, jedynie kiedy tak więcej po prostu (piwa, czasem wódki czy to setki czy te pół litrowe) to w weekendy ale też nie każdy weekend. Przed ostatni raz kiedy tak bardzo się upiłam, to był sylwester, a aktualnie ostatni raz kiedy do tego doszło (raczej byłam w podobnym stanie co w sylwka) to był ten piątek, który minął. Pije zawsze ze znajomymi i jest naprawdę super atmosfera, tym razem jak już miałam tak zwaną bombę to już nie zwracałam uwagi ile dalej piłam i co piłam (a nawet Reb Bull piliśmy) i ogólnie była niezła mieszanka wódek ze sobą. Na drugi dzień wstałam (oczywiście leków nie brałam przed piciem) i miałam kaca, bolała mnie głowa itp. Czułam się mega źle. No i wtedy też później poszliśmy sie napić ale ja już nie przesadzałam bo jak to my nerwicowcy, bałam się że coś mi się stanie itd. No i potem poszłam do domu a moi znajomi pili aż do 4 rano oczywiście znów mega się upijając, a ja tym razem wcześniej wróciłam do domu i to trzeźwa. No i w niedzielę tylko pare łyków jednego piwa wzięłam i cały czas wspominam sobie ten piątek, jak super się czułam i naprawde było mega się rozluźnić tak..I jakoś tak mnie dziś wzięło, że znowu bym się napiła oczywiście wole w towarzystwie niż sama i zaczęłam myśleć czy się już powoli nie uzależniam...Boje się wtedy po prostu tych skutków bez picia, co mi może być itp...Już nawet czytałam o uzależnieniu ale dalej nie mam pewności :(😕 w sobotę znów idziemy się napić, nie wiem ile ale pewnie podobnie co w piątek. Moja mama o wszystkim wie i jest mega przeciwna temu i mojemu towarzystwie tak samo, szczególnie że często jest z nami mój były. I nie wiem, jak myślicie...Pijąc większe ilości alkoholu od czasu do czasu (czasem jedno piwo wypije sobie będąc sama, ostatnio wypiłam pierwszy raz sama jedną setkę wódki) mogłam się już uzależnić lub powoli może do tego dochodzić? Pytam Was, bo może ktoś też miał podobne sytuacje czy coś lub zna takie osoby i może wiecie czy tak to może też działać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×