Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność...


Saturn

Rekomendowane odpowiedzi

A czyj jest dla Ciebie wiarygodny? Jakiś debili, żuli i innych meneli? Ludzi któzy oszukują, kradną, zdradzają i zostawili by swoich przyjaciół samych? Opiniami takich ludzi się kierujecie? Ja już przestałem, bo wiem, że ich słowa są g... warte. Wydaje wam się że jesteście niczym, to nie prawda Ci ludzie są niczym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie! :) Pomogę Wam na zasadzie, że ktoś ma gorzej :). Mam nerwicę lękową (dość silną kiedyś, teraz lepiej) od chyba 3 lat prawie. Poznałem cudowną dziewczynę 3 miesiące temu. Było nam cudownie. Potem się zaczęło psuć, byłem nadwrażliwy, pieprzyłem duperele. Ona też nie bez winy, ale wyglądana to, że się rozstaniemy jak się nic nie zmieni, a bardzo się zakochałem. Zostanę więc sam, mieszkam też sam, nie mogę zasnąć, mam natręctwa i lęki, bóle w klatce, pieczenie w dłoniach, pocenie, depresję itd. itp. :) Ale wierzę w to, że nie wyskoczę przez okno, pociągnę robotę i albo się z nią dogadam, albo znajdę inną i będę miał śliczną córeczkę i domek nad jeziorem.

 

W sumie gdyby nie było moich rodziców, poderżnąłbym sobie żyły. Ale że są i jestem im potrzebny bo się robią starsi wiem, że muszę wytrzymać. Trzeba wytrzymać ludzie, dla tych kilku chwil szczęścia, bo one nadejdą. Trzeba codziennie wlaczyć, ze sobą, ze światem, nie poddawać się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widze, ze fan Huntera..... moze dlatego jestes taki agresywny.....

 

E tam agresywny, być może dotychczasowe życie mnie do tego przystosowało. Znęcanie się w gimnazjum, bycie pośmiewiskiem w swojej dzielnicy i opinia cioty wśród znajomych... Przez te lata zrozumiałem, że opinie takich idiotów nie mogą na mnie wywierać wpływu, bo inaczej zacznę się pogrążać i wtedy będzie naprawdę koniec... Co do muzyki to uważam że ludzie nie są tacy jak muzyka której słuchają tylko muzyka której słuchają jest taka jacy są oni. A to jest różnica, bo nie jestem pod jej wpływem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję.

 

Pisałeś o tym Darek w Jęczarni. Nikt nie powiedział w odpowiednim czasie, że jesteśmy OK, dlatego tak ciężko to do nas dociera i tak ciężko w to uwieżyć...

 

No to teraz jesteś odpowiedni czas, w którym Ci mówię, że jesteś. A nawet więcej niż ''ok'', dużo, dużo więcej i nie tylko ja Ci to mówię. Ty decydujesz, kiedy jest ten odpowiedni czas.

 

A co do tego odejścia z z forum... Słońce, "dołek samopoczuciowy" Ci mózg zaćmił?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do muzyki to uważam że ludzie nie są tacy jak muzyka której słuchają tylko muzyka której słuchają jest taka jacy są oni. A to jest różnica, bo nie jestem pod jej wpływem.

 

A to nie wychodzi na to samo?? Ludzi sluchajacy danego rodzaju muzyki identyfikuja sie z nia......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się Dżejem moje problemy nie są wcale poważniejsze. Z dziewczyną rozstaliśmy się. Oczywiście mam poczucie, że to moja wina i osobista klęska, chociaż wiem, że ona też nie jest bez winy, że nasz związek się rozpadł. Ale cóż, tak to z nami jest. Częściej jest przykro niż weselej. A może się mylę? :) Różnie bywa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta Mesjaszem Razz

Te Słoneczko nie popadajmy w przesadę.

 

Ej, chyba Cię Twój Romeo nie trzyma na chatę?

Nie. Mieszka u mnie.

 

Dżejem, skąd Ty czerpiesz siłę woli Kobieto?

 

BETHI, zerknij na pw.

 

:shock: Pusto Kochanie!!! Znowu nie dochodzą do mnie PW? Uła :evil:

 

Sęk w tym, że np. mój własny głos jest dla mnie mało wiarygodny...

Podobno powtarzanie pewnych słów przez pewien czas powoduje, że w końcu zaczynamy myśleć w rytm wypowiadanych słów. To z kolei wpływa na naszą podświadomość, która podobno jest "odpowiedzialna" za to, jak się nam powodzi (również za nasze samopoczucie).

Zastanawiając się nad trafnością słów naszego Modusia:

A co do tego odejścia z z forum... Słońce, "dołek samopoczuciowy" Ci mózg zaćmił?

przeczytałam jakąś książkę na temat wpływu autosugestii na nasze życie.

Autor bardzo sensownie wyjaśnił, że wpływ takowy istnieje i że można dzięki autosugestii polepszyć jakość swojego życia. Ok, więc spróbowałam proponowanych tzw."modlitw" (gotowe texty autosugestii), ale nie trafiają do mnie. Więc zaczęłam pracować nad ułożeniem własnej "modlitwy", ale szczerze mówiąc: nie mam zielonego pojęcia, jakie słowa wypowiedziane przeze mnie mogłyby być na tyle odpowiednie, aby trafiły do mnie, nawet jakbym je rok powtarzała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki owoc podobny do aronii?

 

Bethi, cała rzecz w tym, że Ty jesteś dla nas sobą, nie jakims wyimaginowanym ''ideałem'' - ja w każdym razie doskonale zdaje sobie sprawę, w każdym razie tak podejrzewam, że często sama masz pewnie trudności z działaniem tak, jak piszesz ;) Każdy z nas ma. Ale np. dla mnie Ty jesteś bohaterką nie ze względu na to co przeszłaś, ale ze względu na to, kim jesteś teraz - żeby doświadczyć tragedii i cierpienia nie trzeba sie zbytnio ''wysilić'', żadna zasługa, ale to co się robi po... Można przyjąć postawę takiego Cretino77 czy tam 44, a można działać jak Ty. (co nie oznacza, że jest lekko łatwo i przyjemnie) I właśnie dlatego jesteś dla mnie BOHATERKĄ, stąd bierze się cały szacunek - ze względu na to, jak walczysz po, więc wszelkie załamania czy doły nie obniżają wiarygodności, wręcz przeciwnie ;) Taka jest różnica między ''victim'', która zawsze pozostaje ofiarą, a''survivour''. IMO. Buziaki i tulę!

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki owoc podobny do aronii?

Ma gorzki smak :lol: Ale jakby zalać siprytusem, to niezła nalewka wychodzi ;)

 

Nie potrafię przyjmować komplementów ale dziękuję :oops: Każdy, kto budzi się rano i wstaje, choćby ze łzami w oczach jest bohaterem.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie myśl, że popadam w pompatyczność, ale to dla mnie coś więcej niż komplement - Ty (oraz kilka innych osób na forum) jesteście Survivours, to... Nie wiem, będę pisał dziwne rzeczy ze względu na porę, ale czujcie sie jak podróżniczki, które docierają do prastarej wioski otoczonej górami i tam dowiadują się, że dla lokalnych są bóstwami. Tak sie czujcie, to coś w te mańkę, ciężko to nawet podpiąć pod komplement ;) Chodzące legendy. Idę spać, zanim wywołam jeszcze większe salwy śmiechu, tylko mi tu nie popadnijcie w samozachwyt, to my się mamy zachwycać :D (to ostatnie to niesmaczny żart, ale cała reszta jak najbardziej prawdziwa)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale czujcie sie jak podróżniczki, które docierają do prastarej wioski otoczonej górami i tam dowiadują się, że dla lokalnych są bóstwami.

He he, jak w "Epoce lodowcowej 2", co?, gdy leniwiec Sid tafia na osadę leniwców, którzy wzięli go za bóstwo... a potem chcieli wrzucić do wrzącego wulkanu... :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema. Gdzieś z miesiąc już nie było mnie na tym forum. Ale dziś popatrzyłam na ten temat: Samotność i skłonił mnie do tego, aby poprostu napisać. Bez wahania mogę powiedzieć, że jestem osobą bardzo samotną :roll: . Kiedyś było inaczej, chociaż miałam i tak fobie społeczną, to cały ten Świat wydawał się taki prosty i poukładany, byłam szczęśliwa, jakbym złapała Boga za nogi. Czułam się dowartościowana, bo miałam wspaniałego przyjaciela, który później został moim chłopakiem.Był dla mnie całym Światem. Dzięki niemu miałam takie dni, że praktycznie zapominałam o chorobie. Gdy było mi smutno, zawsze sprawiał że na moich ustach pokazywał się uśmiech, a ja nabierałam chęci do życia. Nic praktycznie nie stanowiło dla mnie problemu, bo wiedziałam że mam kogoś z kim czuję się szczęśliwa. Ale wszystko do czasu... Od jakiegoś czasu, między nami wszystko zaczęło się psuć, jak powolna agonia...Do końca nie znam powodu rozstania. Wiem jednak, że w najgorszych chwilach jakie były, nie zrobiłam nic aby ratować naszą miałość. Zerwał ze mną przez komórkę, później wyzywał na opisach na GG. Wtedy doszłam do wniosku, że jest najgorszym chamem i dziękowałam Bogu, że mam przyjaciół którzy podtrzymywali mnie na duchu. Teraz nie wiem, czy oni po prostu się do tego nie przyczynili. W najgorszych chwilach pisał ze mną mój przyjaciel przez GG i pocieszał mnie, mówił żebym się nie załamywała. Później się nawet spotykaliśmy, ale to już nie było to samo...Wkońcu nastał taki dzień, że wydusiłam od niego, że ma dziewczynę. To nie było takie proste, on bardzo udawał w swoich uczuciach, robił dziwne sceny zazdrości, myślałam że mu zależy ale się pomyliłam. I tak w przeciągu zaledwie dwóch miesięcy dostałam dwa kopy od życia. Teraz budzę się, i nie widzę sensu życia, nic mnie nie cieszy, widze taki przerażający bezsens...a to boli bardzo...Oprócz rodziców i dwóch przyjaciół z którymi utrzymuje kontakt przez GG, to nie mam nikogo, zreszta całe życie nie miałam. A w myślach pozostaje tylko, obraz szczęśliwych chwil jakie przeżyłam z moim niestety byłym chłopakiem. Ale to już nie wróci, nie ma się co oszukiwać. Czuję, że i tak powinnam się cieszyć, bo będzie jeszcze gorzej :roll: Ale mam nadzieję, że moją wypowiedzią w pełni uzasadniłam, że życie i wogóle przeżywanie choroby z kimś kogo bardzo się kocha jest łatwiejsze, bo wtedy człowiek poprostu czuje że żyje. A na końcu jeszcze apel: Ratujcie swoją miłość, nie pozwólcie jej zgasnąć, bo wtedy pojawia się wielkie cierpienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×