Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pogrąża mnie strach przed niepowodzeniem


dt12345

Rekomendowane odpowiedzi

czesc mam takie dni ze ledwo daje rade podniesc sie z luzka aczasem mam takie ze wydaje mi sie ze wszystko jest ok ze zycie jest piekne ,poczym przychodza dni zalamania ,kiedy chce mi sie tylko plakac w srecu czuje bol i mam ochote gdzies uciec tylko nie wiem gdzie,i ogromne wyrzuty sumienia ze zamiast wykonywac kolejne czynnosci ktore sobie zaplanowalm to ja robie wszystko zeby tylko od tego uciec ogladam filmy siedze przed kompem minuty godziny uciekaja ,wyrzuty sumienia sa coraz wieksze.tu chodzi mi przede wszystkim o nauke wiem ze musze sie czegos nauczyc ,wiem co mnie czeka jesli tego nie zrobie,a mimo to strach przed niepowodzeniem zamiast mnie mobilizowac to jeszcze badrdziej mnie pograza,i wkoncu nie zaliczam.nie wiem jak mam sobie z tym radzic? :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak czasem mam, ale u mnie to jest jakieś zmęczenie, które nie daje mi się na czymkolwiek skupić, myśleć. I wtedy też tak mi się zdarza zmarnować cały dzień praktycznie na niczym. Trochę siedzę niby na forum, trochę lekcji porobię, ale porównując ilość czasu do tego co zrobię, to na forum już powinienem książkę napisać, a lekcji odrabiać kilkakrotnie więcej. Trzeba się przemóc i zacząć na przekór coś robić, bo nie ma co marnować życia. Właśnie trzaskam zadania z matmy i w międzyczasie piszę na forum. Trzeba sobie stawić wyższą poprzeczkę i ją przeskoczyć - a potem jeszcze wyżej - tylko bez przesady. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tak. Ja też często się zastanawiam jak to sie dzieje. Wczoraj - dno psychiczne. Dziś budze się i jestem jak skowronek. Nawet jest nieźle. I poćwiczyłam chory kręgosłup. Pogoda ducha, uśmiech na twarzy. A może to sprawka pogody. Ja lubie jak jest pochmurno, deszczowo. Naprawde te huśtawki nastrojów są zastanawiające. Ale - to jest właśnie objaw nerwicy. Wczoraj pod wozem a dziś na wozie. Musze wam powiedziec że bardzo tu pomaga rozmowa z samym sobą. Ja to nazywam autopsychoterapia. To tak jakbyn stanęła z boku i przyglądała się sobie a potem mówie ja ta wszytstko wiedząca do tej biednej znerwicowanej. Wytykam sobie wady-lenistwo, brak zainteresowania światem, itp. A potem się musztruje - "musisz zrobić to i to itd. HE czasami to pomaga.

a czasami nie, ale myśle ze warto spróbować. Rozmowa z samym sobą to

bardzo ważna część psuchoterapi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale - to jest właśnie objaw nerwicy

właśnie to mi od początku bardziej pasowało na nerwicę niż depresję

 

Wytykam sobie wady-lenistwo, brak zainteresowania światem, itp. A potem się musztruje - "musisz zrobić to i to itd.

wytknąć nie problem, tylko sztuka się zmobilizować - to jest najtrudniejsze - możliwe, ale trudne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dt12345

 

Hej wiesz mam czasami tak samo mam chęć uciec gdzieś i nie wrócić. Niekiedy leżę sobie albo siedzę i same mi łzy lecą wyobrażam sobie inne życie. Wstaję rano i mam zły humor a na drugi dzień jest dobrze nawet niewiem dlaczego mam zły humor. Nie wiem niekiedy nawet dlaczego ja płaczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie najbardziej dobija to, że nie mogę się przemóc do zajęcia się tymi rzeczami, które mnie interesują. Pamiętam, że kiedy byłem młodszy, to przez cały dzień z wielkim zangażowaniem rysowałem coś, grałem w gry na komputrze, i tak dalej. Teraz pomimo swoich licznych zainteresowań nie mogę zmusić się do robienia tego co bardzo mnie interesuje i co kiedyś lubiłem. Po kilku minutach programowania, grania na gitarze, mam dość, wydaje mi się, że to co robię, to marnowanie czasu, zaczynam się czuć źle i porzucam zajęcie, tak samo jest z nauką. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doskonale znane, codziennośc od lat. bo z góry wiem , ze sie nie uda, histeryczny lęk przed krytyką,przed odrzuceniem i porażką. po co skofro i tak.... etc

najgorzej teraz choruję od 2 miesięcy ,zapalenie płuc teraz oskrzela. siedze dniami , celebruję przebębnianie godzin nie robiąc nic sensownego. powinnam nadrabiac , ćwiczyć na skrzypcach ... tak powinnam. nie jestem w stanie, jakkolwiek kretyńskie sie to wydaje , nie jestem w stanie. chce nie chcac zarazem. ludzie obok gnają do przodu to oni będą bić sie o miejsce na studiach , a ja choć tak bardzo o tym marze... przez własne rozpieprzenie umysłowe koncze teraz. nie wiem jak zaczać od nowa, to wydaje się być żałosnym apogeum żałości. o wkładzie rodziców w cały "rewelacyjjny" obraz styuacji nie wspomne... patologicznie troskliwi. wyzwiskami i wpychaniem żarcia i lekarstw pomogą.i rozdartym ryjem. i ewentualnie powiedzeniem "ty popierdololeńcu w kaftan cie zamknąć życie nam niszczysz od lat wszystko jest twoją winą ty psycholu"

ok,wiem. tyle i ja wiem. ale i mnie juz powoli robi sie źle..

bo nie chciałam być taka, a stało sie.

inni sobie radzą, chciałabym być Tą z Tych Innych a nie. lata płaczu roztkliwiania sie nad sobą nad burdelem nad duchowym adhd

albo brakiem czegokolwiek wewnątrz. do niczego chyba nie chcę dążyć. bo INNI mają plan , ambicje, a Ty go nie masz.

jest świetnie. wybaczcie ilość, poniosło mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×