Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasz wspólny dzienniczek uczuć! ;-)


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

Nawet nie wiem co czuje i to jest straszne .

Jestem niezadowolony z samego siebie , ze mialem tyle dni wolnego i przesypialem tyle czasu ile sie tylko dalo , zeby dzien trwal krocej.

Nie potrafie sobie znalezc zajecia a jestem jakby nie bylo dorosly(czesto czuje sie jak dziecko ktore czeka tylko az ktos zlapie je za reke i pokaze "co i jak " ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby lepiej, lepiej ale zabralam sie za robote z optymizmem - i powoli zaczelam tracic sens tego co robie. Czulam ze nie mam energii, pomyslow i tak na sile to robie zeby nie skapcaniec do reszty. Przyszedl taki moment ze chcialam pochowac te materialy, usiasc, moze film dokonczyc ale nawet mysl o tym filmie byla: po co?

Ale nie usiadlam. Zmusilam sie do dalszego przegladu wzorow i nagle znalazlam odpowiedni i... przeszlo. Nie do konca ale odnalazlam odrobine radosci w procesie tworzenia.

Jedna praca mi nie wyszla ale natychmiast pomyslalam (jak zwyklam kiedys, w dobrych czasach) ze to nawet dobrze bo bede eksperymentowac z 3D wiec i tak nie bedzie widac.

Ze mod podge nie powinnam rozcienczac a jesli juz to uzyc bardzo miekkiego pedzla.

Jestem w trakcie czterech projektow ktore dzisiaj zaczelam na dobre (byly przygotowane: malowanie, struktura itp), pomysly przychodza z wielkim trudem, to jak orka na kamienistym ugorze. Zawsze jak zaczynalam to otwieralo mi sie cos w glowie i pomysly byly z automatu, nie moglam sie od nich odgonic. A tym razem ciezko jest.

Przezyjemy. Wazne, ze jestem w stanie robic cokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie zrobiło mi się bardzo przykro. Moja córka powtarza sobie wierszyki do przedszkola na przedstawienie z okazji dnia babci i dziadka.

O dziadku, który nosi wnuczka na barana i się z nim bawi. Tylko, że moje dziecko nie ma dziadka, tzn nie ma takiego. Dziadek ja widział 3 razy w życiu. Owszem polubił moja córkę, bo ona jest taka, że jej się nie lubić(nie to co ja), ale zdecydowanie dobrym dziadkiem nie jest.

Przykro mi:(

Nawet tak mi przeszło przez myśl, skoro ona tak powtarza żeby dziadek przyszedł na przedstawienie, żeby go zaprosić, choć ja z nim od ponad 5 lat nie rozmawiam. W takim sensie, że nie był dobrym ojcem bo mu na to mama pozwoliła, to może kazać mu być dobrym dziadkiem. Obawiam się, że mógłby dziecku w przedszkolu wstydu narobić. Powtarzam córce, że dziadek mieszka za daleko i nie może przyjechać. I złość mnie bierze. Mógłby się postarać chociaż raz:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc jak miło tu znowu być, dziś czuję się dobrze ,co sobie zaplanowałam to zrobiłam ,sptkanie z przyjaciółką było o kej ,jej przeżyć nie biore do siebie,no nareszcie bo kiedyś bardzo przeżywałam problemy innych a obecnie potrafie sie odrobine zdystansować,to też krok do przodu Ach na razie tyle miłego popołudnia przyjaciele

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj niemalże płakałam i byłam na siebie zła, bo koleżance zbiłam kubek... A NIGDY NICZEGO w życiu nie zbiłam.

Nie jestem już "idealna" :(

To tylko kubek ;) a idealny nikt nie jest ,kolezanka napewno zrozumie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj niemalże płakałam i byłam na siebie zła, bo koleżance zbiłam kubek... A NIGDY NICZEGO w życiu nie zbiłam.

Nie jestem już "idealna" :(

To tylko kubek ;) a idealny nikt nie jest ,kolezanka napewno zrozumie.

Mnie się kilka razy w życiu zdarzyło coś zbić (a ostatnio około rok temu). Za każdym razem czułem, jakby chciało mi się płakać oraz czułem lęk, że ktoś mi zrobi awanturę; miałem też wyrzuty sumienia, że potłuczony przedmiot przeze mnie "cierpi"; "zniszczyłem mu życie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlugo tak samo - zniszczenie czegos przypadkowe, czy to moja wlasnosc czy nie - poczucie winy, lek ze zostane jakos skarcona, ukarana.

Ze ta rzecz i ja juz nie sa idealne - tzn nie wygladaja idealnie.

Niby nie mam juz az takich silnych emocji w tym temacie ale nadal jak cos sie zarysuje, lekko nawet uszkodzi to mam owo durne poczucie straty, "nieperfekcyjnosci".

Jak w sylwestra gdy syn lekko zarysowal samochod - ale zrobilam chaje! I odebralo mi to spokoj - bo samochod juz ma ryse!

Zbilam swiecznik z kompletu niechcacy i cholery dostaje jak patrze na ten osierocony :/

 

Choc tyle, ze swiadomosc co sie dzieje w moich emocjach pomaga. Wiem ze to niedorzeczne, ze to nie ma znaczenia, ze sa to drobiazgi.

Swiadomosc to przyjecie prawdy na intelekt - z emocjami gorzej. Ale ide w dobrym kierunku.

 

Wiele sie zmienilo od mojego ostatniego tutaj wpisu - boje sie ze zbyt wiele.

Boje sie cieszyc pelnia.

Cieszylam sie jak dziecko a nagle uswiadomilam sobie ze moglabym to stracic, mogloby sie okazac ze to nieprawda, ze to ja sobie wkrecam scenariusze.

Nie mam podstaw by tak sadzic a wrecz przeciwnie ale zaczynam sie bac.

A, dobra - schodze z tego kompa bo mam pare spraw do zalatwienia.

:bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 dzień bez papierosa, rzuciłam to w cholerę... spać mi się chce jeszcze bardziej, nie ma tego pobudzenia, tego owiania mrozem przy oknie... spać mi się ciągle chce, potrafię przespać 13 godzin i dosypiać w dzień...

Trzymaj sie - ja juz 11 lat bez i wcale mnie nie ciagnie.

Palilam nalogowo po 2 paki dziennie przez ponad 20 lat.

Czyli da sie rzucic.

Kto powiedzial, ze to latwe?

Jestem z Toba calym sercem!

 

-- 31 sty 2014, 09:31 --

 

Dziwnie sie czuje. Chyba pozytywnie.

Choc wciaz sa watpliwosci ale znikaja, bardzo powoli i z oporami.

Nie ukrywam tego. Mowie co czuje nawet jesli nie potrafie tego okreslic wlasciwie.

Wiem jedno, nie chce popelnic bledow z przeszlosci i o tym tez rozmawialismy.

Raczej tego nie zrobie bo bez wzgledu na cokolwiek mam spora swiadomosc i jesli bedzie sie cos dzialo zlego to jestem w stanie zrezygnowac ze zwiazku. Odejsc.

Mowie to calkiem serio.

Bolec bedzie tylko jakis czas - a nie reszte zycia czy kilka lat.

Kiedys powiedzialabym: jakos to bedzie, musi byc.

Teraz wiem, ze w niektorych przypadkach nic sie nie zrobi.

Albo inaczej... Jesli chce sie cos zdzialac, zmienic, pojsc na kompromis - trzeba dwojga ludzi. To jest wspolna praca, dzialanie, kooperacja.

Dziwne... Dopiero teraz, po latach, to rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że zamieniam smutek na... senność. Zawsze, gdy zrobi mi się smutno, to po chwili zaczynam czuć się senny, a przestaję odczuwać smutek.

Mam coś w głowie, co mi "mówi", że nie mam prawa do bycia smutnym, wstyd być smutnym, bo to jest rozczulanie się nad sobą.

Od zawsze, odkąd pamiętam, gdy byłem smutny i ktoś zauważył i zapytał, dlaczego, to zawsze odpowiadałem, że nie jestem smutny. Nawet tu na forum, gdy u mnie przyjdzie chwila, w której jest mi smutno, wstydliwe jest dla mnie o tym napisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 dzień po tym jak facet z mną zerwał po 3 latach związku bo nie dawał sobie rady z tym że jestem dda i uznał że po 9 mesiacach terapii opwinno być już ok... 1 dzień po zamieszkaniu z ojcem głównym twórcą moich problemów. Bezradna, samotna, rozbita z trzęsącymi łapkami w zapadłej wiosce w której nikogo nie mam poza dziadkami z którymi mam słaby kontakt od zawsze.. z ojcem któy nie chce nawet słyszeć o tym że mam astme i biore leki na nią a co dopiero jak będę coś kombinować z kontynuacją terapii.. nie umiem nawet opisac tych uczuc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boli do dziś znęcanie się w szkole podstawowej, choc to tak dawno temu... wczoraj mało co się nie pocięłam... wszystkim pier.dolonym bałwanom dałabym po mordzie!!! mogłam skończyc jak to dziecko z pomorskiego, grzebałam już w domowej apteczce jako 14latka, wtedy trzepnął mnie mój kilkunastomiesięczny braciszek, dziecina chciała by mu poczytac - dziś nastoletni gimnazjalista... w nocy znowu mi się śniło!!! dlaczego rodzice mnie nie przenieśli do innej szkoły, dlaczego nie poszłam do psychologa (wtedy myślałam że do psychologa się idzie za karę)?! to plucie, bicie,wyzywanie, niezliczone próby dotykania moich piersi wycisnęły niezatarte piętno... wielkim błędem było to, że na studiach poszłam tam na praktykę, miałam wrażenie że mój płacz wyziera z tych odmalowanych murów... osładzały to dzieciaczki z klas 1-3, które się spontanicznie tuliły, nauczyciele nie mieli nic przeciwko temu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurator w końcu coś ruszył, jak napisałam mu esa "że samo nic się nie naprawi z matką", matka dostała pismo - że ma iść na stacjonarną terapię.

Trochę się boję. Ojciec dzwonił, oczywiście wpierw mnie wkurzył - że mam wracać tam i teraz pomagać... Rzucić studia... To odpowiedziałam, "dobra będę za 2h, skoro chcesz, rzucam to", to wtedy tam odpuścił i zmienił gadkę. Oczywiste było to, że bym nie przyjechała ;)

Oby to się jakoś ulożyło. Ponoć matka szaleje, ale to jestem przyzwyczajona - musi teraz iść na rozmowę z psychologiem i psychiatrą, znów. Oby udało się póki co ją tam odstawić - niech chociaż spróbuje.

 

-- 08 lut 2014, 14:48 --

 

Mam mieszane uczucia, po rozmowie z ojcem trochę sobie popłakałam... Z tego całego stresu chyba, mam straaaaaaaaasznie dużo nauki, nie wiem jak dam radę, a jeszcze inne problemy się nawarstwiają.

 

-- 08 lut 2014, 14:49 --

 

Muszę odbyć 1 praktykę na studia, drugą do szkoły policealnej, sesja porywa mi się z egzaminami końcowymi w policealnej - również te zawodowe... Zajęcia są praktycznie co tydzień...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, powracam na forum po 1.5/2 latach, choć watpię że mnie ktokolwiek pamięta :P

 

Dziś przedpołudniem odsypiałem "nockę" w pracy, wstałem popołudniu z w miarę dobrym humorem. Problem sie zaczął potem, gdy do domu wrócił mój partner. Kłótnia, wymiana wulgaryzmów i w końcu bójka.. Zdarza się to nader rzadko, ale dodatkowo dobija. Wczoraj odwiedziliśmy moją rodzinę (przez ostatni tydzień wracałem myślami do rodzinnej wsi i tęskniłem za matką, mimo małych problemów z ojczymem zakazującym się Nam spotykać udało się ;) ) i jakoś podładowało mi to baterie. W tej chwili pluję sobie w brodę, ze nie potrafię odpuścić, i spotykajac się z agresją, oddaję ją ze zdwojoną siłą...

 

Tymczasem cisza przerywana co jakiś czas dzięki Sigur Rós...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wkur**łam się dziś na terapii, terapeutka zaczęła coś pierd**ić o wybaczeniu... a ja, zgodnie z duchem Alice Miller się na to nie zgadzam , poszukuję wspierającego świadka... to nie jest tak, że siedzę tylko w przeszłości... zastanawiam się nad zmianą, wybaczenie mi nie pomoże, a tylko pogorszy sprawę... mam całe dwa tygodnie na zastanowienie się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest mi ogólnie coraz gorzej w domu, ponieważ z dnia na dzień widzę jak moja matka jest bardziej o mnie zazdrosna. Jakiś czas temu śmiałam się w żartach, że się boi, że jej ojca odbiję, ale ona chyba na serio w to wierzy :evil: Ja na serio nie mam siły dalej z nią walczyć, próbować mieć normalne relacje, no najzwyczajniej nie mam sił. O ironio, moja podświadomość i tak będzie mi kazała się do niej łasić i całe życie spędzę w toksycznych relacjach z matką. No po prostu zajebiście :evil: Nie, nikogo nie kokietuję, brzydzę się facetami, w ogóle mnie takie rzeczy nie interesują, ja po prostu chcę porozmawiać czasem, a nie dusić się cały czas w swoim pokoju. Siedzę przy komputerze - źle, bo nic ciekawego nie robię, cały dzień próbuję jakoś zagaić rozmowę, spędzić rodzinnie choć chwilę - jestem upierdliwa i pewnie kleję się do ojca, nosz cholera jasna :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez cały dzień czułam emocjonalną pustkę. Natomist teraz w głowie mam mętlik, bo po wielu miesiącach, gdy nie miałam kontaktu ze swoim wewnętrznym dzieckiem, znowu przypomniałam sobie o nim i jego potrzebach, uczuciach. Przypomniała mi się sytuacja z psychoterapii sprzed 3 tygodni, gdy moje uczucia zostały zranione przez terapeutkę. Stało się to już drugi raz w czasie psychoterapii. Ona pewnie tego nie chciała, zrobiła to nieświadomie, ale zabolał jej nietakt, brak wyczucia, brak pytania co przeżywam. Byłam w potrzebie 3 tygodnie temu, stało się w moim życiu coś z czym nie potrafiłam sobie poradzić sama, niby taka zwykła sprawa, ale nie potrafiłam. Ta terapeutka stała się dla mnie bliską osobą. Ona jest zupełną przeciwnością mojej mamy, jest spokojna, ciepła, to spowodowało, że poczułam się dobrze w terapii. Próbuje odbudować relację, ale ja mam wątpliwości czy to coś mi da, czy od tego momentu terapia bedzie dalej miała sens, bo moje zaufanie do tej kobiety jest teraz małe. Nie potrafię pójść dalej w terapii bez jej szczerego wyjaśnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez cały dzień czułam emocjonalną pustkę. Natomist teraz w głowie mam mętlik, bo po wielu miesiącach, gdy nie miałam kontaktu ze swoim wewnętrznym dzieckiem, znowu przypomniałam sobie o nim i jego potrzebach, uczuciach. Przypomniała mi się sytuacja z psychoterapii sprzed 3 tygodni, gdy moje uczucia zostały zranione przez terapeutkę. Stało się to już drugi raz w czasie psychoterapii. Ona pewnie tego nie chciała, zrobiła to nieświadomie, ale zabolał jej nietakt, brak wyczucia, brak pytania co przeżywam. Byłam w potrzebie 3 tygodnie temu, stało się w moim życiu coś z czym nie potrafiłam sobie poradzić sama, niby taka zwykła sprawa, ale nie potrafiłam. Ta terapeutka stała się dla mnie bliską osobą. Ona jest zupełną przeciwnością mojej mamy, jest spokojna, ciepła, to spowodowało, że poczułam się dobrze w terapii. Próbuje odbudować relację, ale ja mam wątpliwości czy to coś mi da, czy od tego momentu terapia bedzie dalej miała sens, bo moje zaufanie do tej kobiety jest teraz małe. Nie potrafię pójść dalej w terapii bez jej szczerego wyjaśnienia.

 

Dowiedziałam się na ostatniej sesji, że jestem uzależniona od swojej mamy. I chyba też uzależniłam się od terapeutki i terapii. Teraz rozumiem dlaczego tak bardzo zabolały mnie słowa tej kobiety. Mimo to, przywołanie tamtej sytuacji z sesji- jej reakcji na moje emocje, nadal powoduje ból. Terapeutka skonforntowała mnie tak boleśnie, w kilku zdaniach zawarła tak dużo emocji, że pocczułam się jak złe dziecko, terapeutka nie zapanowała nad swoimi emocjami. Przyznała sama, że tych emocji było za dużo. Przez tydzień płakałam, złościłam się, w myślach wyobrażałam sobie jak duszę terapeutkę. Teraz po miesiącu mam kłopot z odczuwaniem nieprzyjemnych emocji, zaczyna mnie boleć głowa ze złości, że czuję nieprzyjemne emocje. Mieszają mi sie też uczucia, pojawia się złość, lęk, niechęć do terapeutki jako odpowiedź na jej zachowanie- zranienie, ale w tym co powiedziała miesiąc temu poruszyła też moje bolesne doświadczenia i moje uczucia są jak mieszanka wybuchowa: czuję takie ambiwalentne uczucia jak sympatia, tęsknota, wściekłość, chęć zemsty. Mam takie myśli, że ta terapia chyba już nie będzie miała sensu, bo osoba, której ufałam bezgranicznie zraniła moje uczucia, ale zaraz po takich myślach wzbudzam w sobie nadzieję, bo trudno mi sobie wyobrazić zakończednie tej terapii i bycie bez terapii przez jakiś czas. W tym roku doświadczyłam już kilka strat, ta terapia miała być dla mnie lekiem na zranienia od początku do końca jej trwania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W grupie natomiast dwie osoby zachowały się nie w porządku, bo znęcały się na mnie psychicznie. Ja jako że u mnie w domu to było codziennością, nie zareagowałam, odjęło mi mowę i nawet nie potrafiłam nazwać tego co się stało...

Kurna mam dosyć tej terapii!!! Przyszłam na terapię, żeby pomóc sobie, a nie po to żeby inni mnie ranili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest sobota, a ja jestem sama w domu. Chyba mnie to zaczyna uwierać. Czuję się samotna. Od ponad dwóch lat szukam znajomych. Pod koniec tamtego roku nawiązałam kilka relacji. Wymieniłam się numerem z tymi osobami, nawet zadzwoniłam i rozmowa była przyjemna, ale na tym się skończyło. Nie do końca rozumiem dlaczego. Ale jest też taka sprzeczność w moim myśleniu, bo chcę ale się boję. Boję się, że ktoś mnie zrani... W tym roku niepowodzen mam już po dziurki w nosie. Na początku roku rozstałam się z chłopakiem po 6,5 roku związku. Chłopak zerwał ze mną, bo powiedział, że moja terapia była dla niego czymś, z czym nie radził sobie :-| W tym samym czasie chciałam zacząć pracować, ale w moim miejscu pracy ludzie zachowywali sie okropnie. Ta praca, kilka osób z kierowników i kilku pracowników miało w sobie dużo takiej nieprzyjemnej energii. Miałam wrażenie, że nie mieli kompetencji do kierowania ludźmi. Kilka razy miałam nieprzyjemność spotkać się z agresywnymi zachowaniami ze strony współpracowników. Też w tej sytuacji było to, że dobrałam sobie pracę nieadekwatną do swojego temperamentu. Zrezygnowałam z tej pracy po 3 dniach. Potem w lutym zapisałam się na roczne warsztaty związane z moim wykształceniem pedagogicznym, ale przerosło mnie kilka rzeczy i je przerwałam z bólem w sercu. Chyba za dużo od siebie wymagałam jak na taki trudny czas... No i sama też terapia daje w kość. W mojej terapii też nie jest dobrze...

 

Być może nie chodzi tylko o samą samotność, tak jak napisałam na początku, ale to że w samotności odczuwam dobrze swoje emocje, nastroje. Dochodzi do mnie, że chodzę na terapię i dlaczego. Dociera do mnie, że moja rodzina skrzywdziła mnie, a w mojej psychice jest emocjonalna wyrwa. Czy da się ją zapełnić na stałe?

 

Dzisiaj też zrobiłam coś co ostatnio zdarza mi się często, zdecydowałam się na coś i za chwilę się wycofałam. Miałam możliwość pojechać do domu rodzinnego, w którym jest tylko mama. A ja po ponad 2 latach terapii ( dwie grupowe) ograniczyłam kontakty z rodziną, jestem teraz inną osobą, inaczej postrzegam świat, jestem wrażliwa, a w domu nie mofłam tego pokazywać, nie mogłam być sobą. A mimo tych różnic i mojej niechęci do rodziny dzisiaj chciałam jechać do domu z siostrą i mężem siostry. Przyjechali po mnie, a ja rozmyśliłam się, gdy podjechali na stację benzynową niedalko mojego bloku. Wróciłam, bo doszło do mnie, że ja w domu raczej się nie odnajdę. Zwykle jak tam przyjeżdżam i zostaje na noc, to nie mogę spać, bo jestem spięta. Nie czuję się tam bezpiecznie. Nie rozumiem też ich złośliwych żartów. Mam tez taki lęk, że jak spędzę ze swoją rodziną więcej czasu, to zacznę myśleć w stary sposób, śmiać się z takich rzeczy, które obiektywnie są smutne albo złośliwe. Nie chcę tak już nigdy więcej. Zdarza mi się owszem, najczęściej to niezadowolenia, złość wylewa się na terapii grupowej, ale poza sesjami staram się być otwartą osobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby nie jestem DDA, a widzę wiele podobnych u mnie objawów, problemów. Nie wiem jak to wytłumaczyć.

W końcu dotarło do mnie, że przyjazd do domu w ramach tzw. odpoczynku nie ma w ogóle sensu, że nie znajdę tego tam czego szukam. Odwiedzam rodziców tylko wtedy kiedy muszę. Rozumiem twoje obawy Agnieszka_Kk, bo parę razy zdarzył mi się regres po takich odwiedzinach.

Jest mi smutno z tego powodu. Brakuje mi takiego wsparcia. Można sobie przecież powiedzieć, że teraz moja kolej skoro nie mam domu to sobie go stwórz, ale razem ze wszystkimi moimi brakami i dziwactwami wydaje mi się to baardzo odległą wizją :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko moja mama potrafi doprowadzić mnie do takiego stanu. Kiedy każde uczucie, każda rzecz, każde słowo rozorują mnie i posypują solą. Naprawdę nie wiem, co ja jej w życiu zrobiłam, że ona taka jest. Wiem, że jest chora, wiem, że potrzebuje wsparcia, ale ja się na jej wsparcie nie nadaję, bo sama nie stoję na nogach, więc dlaczego ona nie da mi spokoju tylko dręczy i siebie i mnie?!

Ciężko w takich sytuacjach wierzyć, że miłość (rodzicielska czy każda inna) nie jest niszcząca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×