Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem prawie nieczuły na krzywdę innych, za to na punkcie ewentualnego skrzywdzenia mnie, jestem mocno przewrażliwiony emocjonalnie.

Ja natomiast nie wiem jak mam siebie określić. Jestem osobą wrażliwą, wydaje mi się, że empatyczną ale jednocześnie chłodną, wyrachowaną i odnoszę wrażenie, że nie miałbym najmniejszych oporów aby kogoś nawet zabić. Jestem wrażliwy ale jednocześnie pozbawiony emocji. Jak coś mówię to przeważnie myślę o tym aby nie urazić drugiej osoby, dbam o jej komfort psychiczny, a nie o swój, dbam o jej emocje, a nie o swoje. Przykładowo gdy przechodzę przez przejście dla pieszych to myślę o tym co kierowca pomyśli, co kierowca poczuje, czy będzie zły, czy mu nie przeszkadzam itd. Zajmuje się jego komfortem, a nie swoim. To przekłada się na wszystkie sytuacje w moim życiu. Dbam o innych ludzi, a nie o siebie. Jak to można pogodzić z tym, że jestem mega jednocześnie mega znieczulony? Przecież to się wyklucza. No bo co, dbam o innych, przejmuje się ich emocjami, chcę aby czuli się dobrze, stawiam samopoczucie ponad swoje, a jednocześnie mam ich w dupie, jestem znieczulony, nie robi wrażenia na mnie ich tragedia. Nie rozumiem tego. Stoję w jakimś dziwnym rozkroku.

 

 

na to że mnie gnębiono tez prawie nikt nie reagował

U mnie przeważnie w klasie również nikt nie reagował. Czasem coś dziewczyny rzuciły, że wystarczy ale to było na tyle. Ciężko było reagować bo osoby, które to napędzały to były normalnie psychole, nie dałoby się ich nakłonić do zmiany zachowania. Tacy później w kryminałach kończą.

 

Generalnie było tak że ci o najwyższej pozycji w stadzie gnębili, naśmiewali się z co najmniej połowy klasy, ci ze średniego poziomu gnębienia prześladowali tych słabszych a ci tych najsłabszych a później już nie było nikogo.

No dokładnie tak było.

 

Ja byłem 2- gi od końca także mnie większość klasy dołowało.

Ja tylko w gimnazjum byłem drugi od końca. W podstawówce byłem gdzieś po środku, w szkole średniej tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie przeważnie w klasie również nikt nie reagował. Czasem coś dziewczyny rzuciły, że wystarczy ale to było na tyle. Ciężko było reagować bo osoby, które to napędzały to były normalnie psychole, nie dałoby się ich nakłonić do zmiany zachowania. Tacy później w kryminałach kończą.
nie zawsze niektórzy w policji, albo i kariery robią choć paru tez do kryminału trafiło a ci prześladowani zwykle zostają nikim choć są też wyjątki, najlepiej wychodzą chyba ci po środku. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, Różnie bywa. Takie osoby są zawsze mega pewne siebie i komunikatywne, a te cechy sprzyjają karierze i wysokim pensjom. Gdyby nie moja je*ana fobia społeczna to mógłbym jako tako funkcjonować, a tak to dupa i skończę prawdopodobnie jako bezdomny. Jeżeli już zajdzie taka sytuacja, że moi rodzice umrą i zostanę bez środków do życia to momentalnie zbieram na bilet i wylatuje stąd, jeszcze nie wiem do jakiego kraju. Na razie wchodzi w grę tylko UK, być może dojdą jeszcze inne kraje jak nauczę się innych języków obcych. Wolę zostać bezdomnym za granicą gdzie jest więcej instytucji, które pomagają i jest jakaś szansa aby się odbić i normalnie żyć, niż zgnić tutaj w Polsce bez żadnych nadziei. Nie wiem tylko czy za granicą nie wyłapują i odsyłają bezdomnych emigrantów do ich ojczyzny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, ja odnoszę wrażenie, że nigdy nawet się nie narodziłem bo jestem pusty, przezroczysty, nie mam żadnych pozytywnych cech. Jak w ogóle można coś takiego spłodzić. Przecież moje życie to jeden wielki unik. Praktycznie nic w nim się nie działo. Gdyby nie było odgórnie narzuconego obowiązku szkolnego to prawdopodobnie całe życie przesiedziałbym w swojej komnacie (celowo użyłem tego słowa bo to nawet nie pokój). Jeszcze mam jakieś okruchy nadziei, że może coś się zmieni na lepsze ale jak już je stracę to zabawię się na całego. Mam w sobie coś z psychopaty, nie strasznie mi więzienie, a nawet wręcz przeciwnie więc w przyszłości może urządzę coś z rozmachem w naszym pięknym kraju. Z pełną premedytacją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze mam jakieś okruchy nadziei, że może coś się zmieni na lepsze ale jak już je stracę to zabawię się na całego.

Okruchy okruchami, ale trzeba jednam mieć minimum pozytywnego podejścia do życia aby coś się mogło zmienić. A po Twoich wypowiedziach widzę, że masz kompletnie wyj*ane na wszystko.

Lubisz muzykę? posłuchaj sobie tego https://www.youtube.com/watch?v=k8GRr4MZRh8

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, Różnie bywa. Takie osoby są zawsze mega pewne siebie i komunikatywne, a te cechy sprzyjają karierze i wysokim pensjom. Gdyby nie moja je*ana fobia społeczna to mógłbym jako tako funkcjonować, a tak to dupa i skończę prawdopodobnie jako bezdomny. Jeżeli już zajdzie taka sytuacja, że moi rodzice umrą i zostanę bez środków do życia to momentalnie zbieram na bilet i wylatuje stąd, jeszcze nie wiem do jakiego kraju. Na razie wchodzi w grę tylko UK, być może dojdą jeszcze inne kraje jak nauczę się innych języków obcych. Wolę zostać bezdomnym za granicą gdzie jest więcej instytucji, które pomagają i jest jakaś szansa aby się odbić i normalnie żyć, niż zgnić tutaj w Polsce bez żadnych nadziei. Nie wiem tylko czy za granicą nie wyłapują i odsyłają bezdomnych emigrantów do ich ojczyzny.

Też rozważałem bezdomność za granicą a aby nie odesłali do kraju to chyba wystarczy nie mieć dokumentów i nie przyznawać się do pochodzenia. Ale lepsze od bezdomności byłoby np więzienie w Norwegii które jest niczym darmowy paro gwiazdkowy hotel tylko jak tam się dostać. :szukam:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, Myślałem o jakichś ciepłych krajach, może Hiszpania. Wtedy będę mógł sobie spać pod gołym niebem, umyć się w morzu, zjeść obiadek w jakiejś opiece spolecznej i czasem coś wyżebrać na jakąś wódeczke. Starzy umierają, wyprzedaje wszystko z domu, robię sobie jeszcze długów ile się da, wsiadam do samolotu, lecę, lecę, lecę, wysiadam, od razu po wyjściu z lotniska przy pierwszym śmietniku łamie swoje dokumenty tożsamości na najdrobniejsze kawałeczki i wyrzucam. Od tej pory nie mam żadnej tożsamości, jestem nikim, jestem wolny. Jakby mnie złapała jakaś policja to udawałbym, że stracilem pamięć, nie wiem kim jestem, skąd jestem i co tu robię. Ciekawe co z taką osobą by zrobili, jak taka osoba mogłaby wrócić do życia w społeczeństwie, do legalnej pracy. Nową tożsamość bym dostał?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie teoretycznie może grozić bezdomność ze względu na upośledzenie życiowe, ale nie zagranicą, tylko w Polsce.

Ja jestem już przekonany na 99%, że zostanę bezdomnym. Nie ma bata, nic nie umiem, nigdzie mnie nikt nie weźmie, mamy mega bezrobocie (u mnie w regionie jest MEGA, MEGA, MEGA - w porównaniu z Warszawą czy Poznaniem to jak niebo i ziemia). Gdzie mnie nigdzie wezmą do tego nieśmiałego dzikusa, który ma dwie lewe ręce, boi się ludzi i w ogóle obecnie nie nadaję się do niczego w obecności innych osób, a niestety tylko takie prace najczęściej wchodzą w grę z tych łatwo dostępnych. Jestem spalony na całej linii, swoją sytuację analizowałem już z każdej możliwej strony, nie widzę ŻADNEGO pozytywu. Pogodziłem się po części już z tym, że będę bezdomnym i poszukuję teraz kraju, w którym będę mógł ewentualnie się osiedlić w przyszłości jako osoba bezdomna. Chodzi o to aby było w miarę ciepło żeby nie zamarznąć, żeby nie była potrzebna żadna wiza czyli kraju z UE musi być i abym znał język. Muszę wybrać jakiś kraj i zacząć uczyć się języka aby chociaż tam przeżyć na ulicy. Moja motywacja to możliwość porozumienia się gdy już tam wyląduję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z powodu unikania przez całe życie czego tylko się dało, dzisiaj czuję się jak osoba upośledzona. Nic nie potrafię, nawet rozmawiać z ludźmi. Wczoraj jak wyszedłem na spacer i popatrzyłem tak na trzeźwo, chłodnym okiem jak zachowują się normalne, zdrowe osoby, a jak przedziwnie ja się zachowuję to nawet z tego wszystkiego nie doszedłem do miejsca docelowego, którym był las, tylko zatrzymałem się w połowie drogi w parku, usiadłem na ławce i złapałem się za głowę. Nawet jak idę ulicą to wszyscy się na mnie patrzą jak na jakiś wynalazek, a to ze względu, że dziwnie się zachowuję. Zresztą nawet nie muszę się poruszać, nawet jak siedzę samemu na ławce to z każdej strony praktycznie KAŻDY się na mnie lampi, czy to z innych ławek, czy to zza krzaków, czy nawet z odległego mostu, dobrze, że lornetek nie biorą ze sobą. Ja już znalazłem na nich metodę i też zaczynam się na nich patrzeć, niektórzy pękają, inni są twardzi i zawzięci. Nawet jak tak sobie siedzę na ławce to jak niby mam się normalnie zachowywać jeżeli nie kontroluję swoich ruchów, wszystko robione na sztywno, czasem jak obracam głową to robię to z powolną prędkością, a czasem bez powodu macham ją błyskawicznie. Nie potrafię dostosować odruchów ciała do odpowiedniej częstotliwości. Nie wiem z jaką prędkością machać głową, ręką, nogą, mrugać oczami itd. Czasami robię to zbyt wolno, czasami zbyt szybko... Już kiedyś nieraz mi na to uwagę zwracano. Osoba z boku mnie obserwująca może pomyśleć, że koleś jest jakiś szurnięty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy są jakieś skuteczne metody walki z tym typem osobowości z wyjątkiem terapeuty oraz prochów? Nie chcę odkrywać tego przed rodziną, nie chcę być traktowany jak upośledzony i być traktowany inaczej. Zbyt długo buduję swoją maskę (chociaż raczej maski) dla całego otoczenia, maski przeciwieństwa mojej osoby, żeby teraz wyjść z takim czymś. Zresztą chyba mnie rozumiecie, ten problem rośnie głęboko we wnętrzu i pożera człowieka od środka jak rak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet jak idę ulicą to wszyscy się na mnie patrzą jak na jakiś wynalazek, a to ze względu, że dziwnie się zachowuję. Zresztą nawet nie muszę się poruszać, nawet jak siedzę samemu na ławce to z każdej strony praktycznie KAŻDY się na mnie lampi, czy to z innych ławek, czy to zza krzaków, czy nawet z odległego mostu, dobrze, że lornetek nie biorą ze sobą.

Czy jesteś pewny, że oni się na Ciebie patrzą? Ja często mam wrażenie, że się na mnie patrzą, obserwują, analizują moje zachowanie.

Przykład - gdy jestem w sklepie, to staram się robić wszystko płynnie, bo gdy się waham, stoję, zastanawiam się, wracam się do wcześniejszej półki, sięgam po produkt, mam 'wrażenie', że inni (także ochrona sklepu poprzez kamery) mnie obserwują i sądzą, że coś kombinuję... chcę coś ukraść, wynieść ze sklepu. Wiem, że to jest irracjonalne, ale trudno mi do końca zabić te myśli.

 

 

 

Ja już znalazłem na nich metodę i też zaczynam się na nich patrzeć, niektórzy pękają, inni są twardzi i zawzięci.

Bez jaj. Gdybym się miał tak gapić jakiejś dziołsze w oczy, to by mnie zalała lawina myśli o tym, co ona myśli.

 

 

Nawet jak tak sobie siedzę na ławce to jak niby mam się normalnie zachowywać jeżeli nie kontroluję swoich ruchów, wszystko robione na sztywno, czasem jak obracam głową to robię to z powolną prędkością, a czasem bez powodu macham ją błyskawicznie. Nie potrafię dostosować odruchów ciała do odpowiedniej częstotliwości. Nie wiem z jaką prędkością machać głową, ręką, nogą, mrugać oczami itd. Czasami robię to zbyt wolno, czasami zbyt szybko... Już kiedyś nieraz mi na to uwagę zwracano. Osoba z boku mnie obserwująca może pomyśleć, że koleś jest jakiś szurnięty.

Też tak mam, ale teraz czuję, że jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy są jakieś skuteczne metody walki z tym typem osobowości z wyjątkiem terapeuty oraz prochów? Nie chcę odkrywać tego przed rodziną, nie chcę być traktowany jak upośledzony i być traktowany inaczej. Zbyt długo buduję swoją maskę (chociaż raczej maski) dla całego otoczenia, maski przeciwieństwa mojej osoby, żeby teraz wyjść z takim czymś. Zresztą chyba mnie rozumiecie, ten problem rośnie głęboko we wnętrzu i pożera człowieka od środka jak rak.

 

Nie wiem... Zmuszanie siebie do konfrontacji z sytuacjami, których unikasz może pomóc, ale wiem, że to trudne, zwłaszcza gdy ukrywasz problem przed wszystkimi i nie masz kogoś, kto by Cię mógł nakierować lub kopnąć w cztery litery by zmobilizować lub nie masz jakichś leków, które by Ci pomogły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy są jakieś skuteczne metody walki z tym typem osobowości z wyjątkiem terapeuty oraz prochów?

Nie wyobrażam sobie żeby jakieś prochy od psychiatry do końca to wyleczyły. Musiałyby być to jakieś mega mocne dragi. Przecież na tym jest zbudowana moja cała osobowość, każdy jej najmniejszy aspekt. Nawet po alkoholu to nie schodzi do końca. Przecież nawet po dużych ilościach alkoholu i tak w głowie mam nasrane tylko wtedy ciało jest znieczulone i tego tak nie widać.

 

Czy jesteś pewny, że oni się na Ciebie patrzą?

Patrzą się na mnie, swoją innością przyciągam więcej spojrzeń ludzi. Może nie gapią się na mnie ciągle, problem nie jest do końca w tym, że się na mnie gapią bo jak tak poobserwujesz to zobaczysz, że każdy się gapi na każdego, tylko w tym, że ja nie lubię jak się na mnie ktokolwiek patrzy bo wtedy czuję stres i lęk. Problem jest we mnie, w tym, że nie lubię gapienia się na mnie. Takie gapienie się powoduje we mnie stres, stres powoduje nasilenie dziwnych zachowań, a to z kolei powoduje więcej spojrzeń. Chodzi o to, że mój mózg nie wytrzymuje presji, nie radzi sobie ze spojrzeniami, przegrzewa się jak procesor.

 

Ja często mam wrażenie, że się na mnie patrzą, obserwują, analizują moje zachowanie.

Też mam takie wrażenie ale to przecież normalne, sam tak robię, moi znajomi taki robili, każdy tak robi. Tak jak wspomniałem problem nie jest w tym, że ludzie tak robią, tylko w tym, że mój mózg się przegrzewa, już tak mega obrazowo przedstawiłem sytuację.

 

Przykład - gdy jestem w sklepie, to staram się robić wszystko płynnie, bo gdy się waham, stoję, zastanawiam się, wracam się do wcześniejszej półki, sięgam po produkt, mam 'wrażenie', że inni (także ochrona sklepu poprzez kamery) mnie obserwują i sądzą, że coś kombinuję... chcę coś ukraść, wynieść ze sklepu. Wiem, że to jest irracjonalne, ale trudno mi do końca zabić te myśli.

Hahaha z tą ochroną mam tak samo. Jakiś czas temu wszedłem do takiego małego sklepu ale nie mogłem się zdecydować co kupić bo miałem mało kasy, tak krążyłem pomiędzy półkami chyba z 10 razy i myślałem sobie, że jak się nie uspokoję to zaraz mną ktoś się zainteresuje bo już ludzie po parę razy się zmienili w sklepie, a ja ciągle tutaj krążę, no i aż w końcu ochrona się mną zainteresowała, ochroniarz zaczął chodzić za mną i obserwować co robię. Jak wiadomo mega się spiąłem, chwyciłem byle co i szybko pobiegłem do kasy. Jak tak w sklepie sobie chodzę to zawsze czuję na sobie spojrzenia ochrony. A jeszcze nawiązując do zakupów to nie lubię jak ktoś widzi co mam w koszyku. W ogóle ostatnio to przy kasie w kolejce prawie skonałem.

 

Bez jaj. Gdybym się miał tak gapić jakiejś dziołsze w oczy, to by mnie zalała lawina myśli o tym, co ona myśli.

To zależy od mojego stanu psychicznego. W jeden dzień nie mam z tym problemu, a w drugi mam z tym kosmiczny problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hahaha z tą ochroną mam tak samo.

A jak np. ze skręcaniem na ulicy? Np. idę sobie do punktu X, nagle zdaję sobie sprawę, że punkt X leży gdzie indziej i już mam się odwrócić na pięcie, kiedy uświadamiam sobie, że w moją stronę ktoś idzie i gdybym się teraz odwrócił, wyglądałoby to "jakbym coś knuł"? Masz tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem... Zmuszanie siebie do konfrontacji z sytuacjami, których unikasz może pomóc, ale wiem, że to trudne, zwłaszcza gdy ukrywasz problem przed wszystkimi i nie masz kogoś, kto by Cię mógł nakierować lub kopnąć w cztery litery by zmobilizować lub nie masz jakichś leków, które by Ci pomogły.

 

Szczerze mówiąc, konfrontuję się z różnymi codziennymi sytuacjami, staram się chodzić pewnym krokiem, patrzeć ludziom w oczy o czym już ktoś wspomniał (choć nigdy na dłużej niż ułamek sekundy jeśli jest to rozmowa z kimś). Sytuacje są dla mnie mocno stressujące i wymagają ode mnie wiele poświęcenia, ale jestem w stanie przez nie przebrnąć, tyle, że to nie pomaga. To co jest dla mnie najbardziej bolesne i frustrujące to trud w nawiązywaniu bliskich relacji, chciałbym w końcu móc być sobą przy innych, móc ukazywać swoje prawdziwe zalety bez obawy o dezaprobatę, móc rozmawiać w cztery oczy bez ściśniętego żołądka i przyspieszonego oddechu, robiąc się czerwony i spocony w bardziej ekstremalnych przypadkach, chciałbym w końcu mieć normalne relacje z płcią przeciwną, zmniejszyć nieśmiałość i po tych kilku nieodwzajemnionych uczuciach przekonać się, że istnieje w moim przypadku obustronna zażyłość (choć zdarzało się, że to ja, choć ktoś mi się podobał, odrzucałem tą osobę).

Móglbym pisać o sobie książkę, ale nie chcę tego robić bo sami wiecie co oprócz tego męczy takie osoby jak my.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak np. ze skręcaniem na ulicy? Np. idę sobie do punktu X, nagle zdaję sobie sprawę, że punkt X leży gdzie indziej i już mam się odwrócić na pięcie, kiedy uświadamiam sobie, że w moją stronę ktoś idzie i gdybym się teraz odwrócił, wyglądałoby to "jakbym coś knuł"? Masz tak?

Tak to nie mam ale mam tak, że jak na podwórku chcę się podrapać po głowie to w trakcie podnoszenia ręki, gdzieś w połowie moja ręka tak jakby się zatrzymywała i później po tym króciutkim zatrzymaniu dopiero ponownie startuje. Od razu widać, że ruch nie jest płynny, nie jest naturalny, tylko jest jakiś dziwny, automatyczny, jak u robota. Dlatego jak mi głowa swędzi to 10 razy się zastanowię czy ją podrapać zanim to zrobię bo wtedy inni to zobaczą. Przecież nikt inny nie ma problemu, żeby podrapać się po głowie, noż kur*a mać, każdy ma naturalne odruchy ciała, a u mnie to jakbym sterował jakimś pojazdem. Jak weźmiesz niektóre używki to też masz czasem wrażenie, że sterujesz robotem, wszystko musisz dopilnować samemu (każdy krok, każdy wymach ręką, każde mrugnięcie okiem) tylko jeszcze bardziej wyostrzone, własnie mój stan jest taki tylko na trzeźwo i troszkę mniejszy. W ogóle już chyba po mnie, do tego siedzenia w domu w ogóle zdziczałem, kiedyś to nawet czasem gdzieś się wyszło, a teraz ni hu*ja. Jestem durny, głupi dzik, głupi h*j ze mniee i tyle.

 

-- 07 paź 2014, 19:27 --

 

Szczerze mówiąc, konfrontuję się z różnymi codziennymi sytuacjami, staram się chodzić pewnym krokiem, patrzeć ludziom w oczy o czym już ktoś wspomniał (choć nigdy na dłużej niż ułamek sekundy jeśli jest to rozmowa z kimś). Sytuacje są dla mnie mocno stressujące i wymagają ode mnie wiele poświęcenia, ale jestem w stanie przez nie przebrnąć, tyle, że to nie pomaga.

To nie pomoże. Stosuje to od ponad roku i jeszcze więcej, zmiany są kosmetyczne. Możesz sobie wypinać klatę, iść wyprostowanym, patrzeć ludziom w oczy, możesz ich nawet zmylić, mogę się Ciebie przestraszyć ale i tak później wszystko wyjdzie w praniu, w czasie rozmowy. A to co czujesz wewnątrz nawet nie drgnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monooso, mogę spytać ile masz lat i jak długo znasz swoją "diagnozę"? Wybacz że tak powiem, ale brzmisz nadzwyczaj pesymistycznie i depresyjnie, tak jakbyś się już temu poddał. Ja nawet nie jestem w stanie dopuścić do siebie takiej myśli, że się już tego nie pozbędę, bo wiem, że jak do tego dojdzie to parę lat później mogę skończyć pod ziemią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monooso, mogę spytać ile masz lat

22.

 

jak długo znasz swoją "diagnozę"?

Może powiem co sobie zdiagnozowałem samemu. To mam na 1000000%:

1. Syndrom DDA

2. Nerwica (bez jakichś wielkich lęków typu umieram itp. ale z całym spektrum innych mniejszych objawów)

3. Fobia społeczna/osobowość unikająca (lękliwa) - dla mnie to jest to samo, będę stosował te pojęcia zamiennie ze względu na wygodę. Moim zdaniem fobie społeczną to może mieć ktoś kto wcześniej był normalny. Natomiast jeżeli ktoś całe życie jest lękliwy społecznie to wtedy taką ma osobowość. Chociaż bardziej by do mnie pasowały mieszane zaburzenia osobowości ponieważ wykazuję również cechy charakterystyczne dla innych zaburzeń. Jednak osobowość lękliwa najbardziej mi przeszkadza bo ten rodzaj osobowości praktycznie wyklucza jakiekolwiek funkcjonowanie w życiu.

4. Depresja (w pewnej postaci praktycznie od urodzenia, doszło do takiej patologii, że traktuję ją jako mój naturalny stan i mi nie przeszkadza)

 

Swoją 'diagnozę' sporządzałem na przestrzeni ostatnich 2 lat, a tak bardziej intensywnie to na przestrzeni tego roku. Ciągle czegoś nowego się dowiadywałem. Fobię społeczną pamiętam, że podejrzewałem już u siebie nawet w gimnazjum ale nie przyjmowałem tego w ogóle do świadomości. Dopiero gdzieś 2 lata temu pogodziłem się z tą diagnozą. Natomiast o osobowości unikającej dowiedziałem się niedawno z tego forum ale to dla mnie jest tylko kolejna etykietka ponieważ wszystkie te same cechy przypisywałem wcześniej dla fobii społecznej.

 

Wybacz że tak powiem, ale brzmisz nadzwyczaj pesymistycznie i depresyjnie, tak jakbyś się już temu poddał. Ja nawet nie jestem w stanie dopuścić do siebie takiej myśli, że się już tego nie pozbędę, bo wiem, że jak do tego dojdzie to parę lat później mogę skończyć pod ziemią.

Mój humor skacze, dzisiaj jestem w nastroju mocno depresyjnym więc tak wyglądają moje posty, jutro mogę być w nastroju prześmiewczym i będą wyglądały inaczej. Nie poddałem się temu, a wręcz przeciwnie. W swoim arsenale broni mam ciągle 3 narzędzia: swój własny plan polegający na różnych ekspozycjach, wizytę u psychiatry i wizytę u psychoterapeuty. Dokładnie w takiej kolejności w jakiej napisałem. Jednak coraz bardziej uświadamiam sobie, że bez wizyty u specjalisty jednak się nie obejdzie, za bardzo jestem pokręcony. Tylko nie wiem za co wykupię leki od psychiatry bo nie mam ani grosza. Leki przeciwdepresyjne to dla mnie powinny być przepisywane z miejsca i to już od najmłodszych lat.

 

Niedawno byłem na wieczornym spacerze. Usłyszałem jakiś znajomy głos, odwracam się i patrzę o kur*a mój były kolega idzie i z kimś gada. Pomyślałem sobie, że jak mnie zobaczy, jak zobaczy jak wyglądam, w jakim ubraniu i w jakim stanie psychicznym to pomyśli, że mnie poje*alo konkretnie. Jeszcze jakby zaczął pytać o moje obecne życie to już w ogóle komos. Aż mi w głowie się zakręciło, cały zesztywniałem, obróciłem się tyłem i ruchem dostawnym przeszedłem na skraj bloku (tak aby twarzy nie było widać), a za blokiem to już szybko biegiem zacząłem pędzić.

 

Tak na marginesie dodam, że od siedzenia w domu i braku kontaktu z innymi osobami stan się pogarsza, coraz więcej objawów się pojawia, są silniejsza, zwyczajnie się dziczeje. Ja właśnie zacząłem dziczeć bo kiedyś moje objawy były o wiele mniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak na marginesie dodam, że od siedzenia w domu i braku kontaktu z innymi osobami stan się pogarsza, coraz więcej objawów się pojawia, są silniejsza, zwyczajnie się dziczeje. Ja właśnie zacząłem dziczeć bo kiedyś moje objawy były o wiele mniejsze.

Nie myślałeś o tym, żeby znaleźć sobie bardziej komfortowe towarzystwo dla siebie? Wiesz, mój stan jest jaki jest, aczkolwiek mam swoją jakąś tam starą ekipkę (która swoją drogą się rozpada) i choć jakoś szczególnie się nie wczuwam to po prostu przyjemnie mi się z tymi ludźmi siedzi bo ich znam i wiem jak się zachowują. Po prostu mam takie maski, które luźniej się nosi. Jak poznajemy kogoś z biegiem czasu to znamy wady tych ludzi, wiedząc, że oni też mają swoje przywary my czujemy się bardziej komfortowo. Nie potrafimy sobie wmówić, że jesteśmy od kogoś lepsi, ale potrafimy sobie uświadomić że ktoś inny też ma swoje gorsze strony. Lol, może terapia forumowa? ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×