Skocz do zawartości
Nerwica.com

Vezzed

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Vezzed

  1. Po co Ci towarzystwo? Ja siedziąc ze znajomymi słucham i analizuję, szukam odpowiedniej chwili i atmosfery na to żeby się delikatnie otworzyć, bo to pomaga. A pić piję, palić palę i to i to i używam tego jako swojego rodzaju lekarstwa, wyluzowywacza, choć staram się ograniczać kiedy czuję, że przekraczam granicę. Nie jestem lekarzem i sam sobie ze sobą nie radzę, ale myślę, że trzeba mieć nadzieję, że będzie lepiej i wiedzieć o "Myslenie życzeniowe - Niekiedy występuje myślenie życzeniowe dot. Przyszłości. Osoba ma nadzieje, że pojawi się partner, praca. Osoba nie wierzy, że może osiągnąć cel dzięki własnym wysiłkom." Jak inaczej żyć? Ja wiem, że to wszystko nie jest łatwe, ale nie lepiej spiąć raz na ruski rok dupę i coś zrobić wbrew sobie i na siłę w kierunku lepszego. Jestem tego zdania, że lepiej iść do roboty i się tam przemęczyć, a potem przyjść do domu i się nawalić, żeby odreagować niż nie robić nic.
  2. Nie myślałeś o tym, żeby znaleźć sobie bardziej komfortowe towarzystwo dla siebie? Wiesz, mój stan jest jaki jest, aczkolwiek mam swoją jakąś tam starą ekipkę (która swoją drogą się rozpada) i choć jakoś szczególnie się nie wczuwam to po prostu przyjemnie mi się z tymi ludźmi siedzi bo ich znam i wiem jak się zachowują. Po prostu mam takie maski, które luźniej się nosi. Jak poznajemy kogoś z biegiem czasu to znamy wady tych ludzi, wiedząc, że oni też mają swoje przywary my czujemy się bardziej komfortowo. Nie potrafimy sobie wmówić, że jesteśmy od kogoś lepsi, ale potrafimy sobie uświadomić że ktoś inny też ma swoje gorsze strony. Lol, może terapia forumowa? ;p
  3. Monooso, mogę spytać ile masz lat i jak długo znasz swoją "diagnozę"? Wybacz że tak powiem, ale brzmisz nadzwyczaj pesymistycznie i depresyjnie, tak jakbyś się już temu poddał. Ja nawet nie jestem w stanie dopuścić do siebie takiej myśli, że się już tego nie pozbędę, bo wiem, że jak do tego dojdzie to parę lat później mogę skończyć pod ziemią.
  4. Szczerze mówiąc, konfrontuję się z różnymi codziennymi sytuacjami, staram się chodzić pewnym krokiem, patrzeć ludziom w oczy o czym już ktoś wspomniał (choć nigdy na dłużej niż ułamek sekundy jeśli jest to rozmowa z kimś). Sytuacje są dla mnie mocno stressujące i wymagają ode mnie wiele poświęcenia, ale jestem w stanie przez nie przebrnąć, tyle, że to nie pomaga. To co jest dla mnie najbardziej bolesne i frustrujące to trud w nawiązywaniu bliskich relacji, chciałbym w końcu móc być sobą przy innych, móc ukazywać swoje prawdziwe zalety bez obawy o dezaprobatę, móc rozmawiać w cztery oczy bez ściśniętego żołądka i przyspieszonego oddechu, robiąc się czerwony i spocony w bardziej ekstremalnych przypadkach, chciałbym w końcu mieć normalne relacje z płcią przeciwną, zmniejszyć nieśmiałość i po tych kilku nieodwzajemnionych uczuciach przekonać się, że istnieje w moim przypadku obustronna zażyłość (choć zdarzało się, że to ja, choć ktoś mi się podobał, odrzucałem tą osobę). Móglbym pisać o sobie książkę, ale nie chcę tego robić bo sami wiecie co oprócz tego męczy takie osoby jak my.
  5. Czy są jakieś skuteczne metody walki z tym typem osobowości z wyjątkiem terapeuty oraz prochów? Nie chcę odkrywać tego przed rodziną, nie chcę być traktowany jak upośledzony i być traktowany inaczej. Zbyt długo buduję swoją maskę (chociaż raczej maski) dla całego otoczenia, maski przeciwieństwa mojej osoby, żeby teraz wyjść z takim czymś. Zresztą chyba mnie rozumiecie, ten problem rośnie głęboko we wnętrzu i pożera człowieka od środka jak rak.
×