Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychologia jako pasja osób z zaburzeniami


Ania1987

Rekomendowane odpowiedzi

Pschologia - przyszłościowa praca - co raz więcej ludzi ma problemy z emocjami, lękami, depresją - dlaczego ? bo społeczeństwo jest prodepresyjne - zbyt duże oczkiwania, presja, strach przed utratą pracy, kredyt na głowie, brak wsparcia ze strony państwa, zachwiane wiezi międzyludzkie, traumatyczne dzieciństwo i tysiące innych powodów.

Psychologia - tak naprwdę absolwent niewile moze pomoc - zyje podręcznikami, praktykami - ogólnikami, schematami - praktyka czyni mistrzem - z jednej strony to misja z drugiej zaś kasa - bije ze mnie niechęć do wszelkich pschologów a zwłaszcza psycholożek - na wzytko znajdą odpowiedzi, dość łatwo szufladkują - czsami odnoszę wrażenie że mają swoich pacjentów ( bądzmy szczerzy Klientów ) za idiotów. Stary staram się ale nie mogę Tobie pomóc, nie wiem jak mogę Tobie pomoć - nie usłyszymy takich słów - raczej jesteśmy sami zmuzeni do zmiany terapeuty - każdyz dnich ma inną fiksację - jeden preferuję pschodynamiczną, drugi behawioralno -poznawczą - kalki z ameryńskich koncepcji. Obym się mylił -:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myslisz, ze depresja i nerwica przeszkadzalyby Ci w tych studiach? przeciez one trwaja troche dlugo i mysle, ze poradzilabys sobie, zapewne z czyjas pomoca, i wyleczylabys sie z depresjii i nerwicy. to tak sobie pomyslalam, ale nie wiem w jakim stopniu to jest u Ciebie i ile trwa albo moze trwac...

 

Chcialabym, zeby ktos napisal mi, kto studiuje/studiowal psychologie, jak te studia wygladaja, jak pozniej z praca... lub ktos kto sie interesuje tymi studiami moglby podeslac jakies ciekawe linki na temat tych studiow, przedmiotow tam sie znajdujacych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no coś w tym musi być bo ja np. lubię psychologię i czasami czytam różne książki psychologiczne, ale zawsze bardziej mnie ciągnęło w kierunku psychiatrii, to moja pasja od ostatniej klasy gimnazjum. W liceum po maturze podjęłam decyzję -idę na medycynę. Dostałam się i studiuję do dziś. Od ostatniej klasy gimnazjum gdzie moi rówieśnicy wymieniali różne zawody ja mówiłam że zostanę psychiatrą i tak mi zostało. Ponadto interesuję się kryminalistyką i myślę o psychiatrii sądowej ale to raczej nie realne ale psychiatrą chcę być

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coraz bardziej podoba mi się to forum. Zadajecie pytania, które sam bym zadał, macie podobną do mojej historię oraz przemyślenia. A co do tematu właśnie sam się zastanawiałem czy gdy ktoś idzie na psychologię to czy nie chce przypadkiem lepiej poznać siebie niż chce po prostu pomagać w przyszłości innym? Idąc dalej - czy lekarz psycholog nie był sam kiedyś w małej depresji, czy nie chciał sam siebie uleczyć i czy już się wyleczył? Moi wykładowcy od psychologii i socjologii(studiuję rolnictwo i zarządzanie) są trochę kopnięci i stąd moje pytania:) Jeden potrafi gadać 2h bez przerwy monotonnie o czymś - np o szympansach Bonobo, Bronisławie Malinowskim, albo formach narcyzmu, no i o seksie, a drugi robi miny jak z Monty Pythona.. :D Na razie studiuję psychologię w wolnym czasie sam dla siebie. Czytam trochę i muszę przyznać, że odkryłem przez to coś co lubię. Tym bardziej sprawia mi to przyjemność jeżeli widzę efekty gdy rozumiem sytuację, komuś pomogę, wyjaśnię coś, sam coś lepiej zrozumiem. Powoli staje się to moja pasją. Chciałbym studiować psychologię, ale szkoda mi czasu, który poświęciłem już na inne kierunki, z których musiałbym zrezygnować - niby nie warto robić czegoś czego się nie lubi, ale czasem trzeba chyba..:/ Dlatego staram się we własnym zakresie trochę czytać i będę wdzięczny jeżeli ktoś kiedyś na PW podrzuci mi jakiś ciekawy tytuł adekwatny do moich przeżyć i problemów jakie mam z samym sobą. Do Autorki - Twój temat pozwolił mi się rozmarzyć jakby to było gdybym studiował psychologię:) Może połączyłbym 2 rzeczy - czytanie ciekawych książek i zaliczanie przedmiotów w oparciu o wiedzę zdobytą dzięki tym pozycjom..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to mit,na psychologii studiuja jednostki zupelnie normalne,bylam jedyna osoba na roku,ktora miala problemy psychiczne,joanna5

 

 

mieć problemy z psychiką to nie to samo co być chorym psychicznie a po drugie ja skończyłam studia i z tego co wiem to wszyscy mieli jakieś problemy tak jak każdy człowiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mieć problemy z psychiką to nie to samo co być chorym psychicznie a po drugie ja skończyłam studia i z tego co wiem to wszyscy mieli jakieś problemy tak jak każdy człowiek.

Problemy mają wszyscy, to jasne. Tylko "zdrowi" potrafią je jakoś rozwiązywać a "zaburzeni" nie i wtedy siada im (nam) psyche. Ale różnica między "zdrowym" a "zaburzonym" myślę jest dość płynna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lucy86=jestem psychologiem,od dziecka choruje na depresje,miewam rozne okresy ale zawsze najwazniejsze jest dobro pacjenta,jak nie dasz sobie rady ze soba,bedziesz swoje problemy przenosic na relacje z pacjentem,dwa lata terapii analitycznej powinny pomoc,joanna5

 

 

joanna5 to jeśli wciąż chorujesz na depresje to jak w takim razie Ty sobie radzisz z pacjentami teraz ? Nie wciskasz im swoich problemów czasem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja np. zawsze oblewałam testy z psychologii bo niewłaściwie wszystko interpretowałam przez swoje borderline i nie sądzę że mogłabym być psychologiem. Nauczyłam się wszystkiego na pamięć ale jak na teście były zadania zżycia to już sobie nie dałam rady:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czemu takie negatywne myślenie? Odważysz się, jeśli będzie to Twoim marzeniem, które będziesz bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo chciała zrealizować. Tak bardzo, że będziesz w stanie poświęcić niedogodności związane z nerwicą dla zrealizowania tego marzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykrym faktem jest to, że znaczna część (i tutaj wcale nie mówię, że wszyscy) studentów psychologii szuka tam uleczenia dla siebie, nie dla innych. Dlatego zanim zdecydujemy się na wybór tego kierunku, powinniśmy się porządnie zastanowić kiedy te nasze zainteresowania się rozwinęły - czy nie przypadkiem wtedy, gdy mieliśmy poważne problemy ze swoimi emocjami. Owszem, psycholog powinien mieć w sobie zdolność do empatii, ale również nie powinien za bardzo angażować się w problemy swoich pacjentów. Tam, gdzie zaczynają się zbyt bliskie relacje, kończą się stosunki psycholog - pacjent.

Jestem jeszcze młoda, niedoświadczona, do studiów jeszcze trochę czasu mam, ale coś na ten temat już wiem. Też swego czasu interesowałam się psychologią lecz okazało się, że to raczej moje problemy popychają mnie w tamtym kierunku. One nie znikają, ale ja już na szczęście nie szukam ukojenia w myślach o studiach psychologicznych. Znalazłam inne powołanie - chciałabym być nauczycielką. Może również pomagać dzieciakom, tak jak i mnie ktoś tam pomógł szczerą rozmową, ale też przekazywać im wiedzę, uczyć, pokazywać świat. Uwielbiam książki o podłożu psychologicznym, takie ambitne, z których mogę coś wynieść, ale nie zamierzam być psychologiem, bo wiem, że zamiast pomóc, mogłabym zaszkodzić. Psycholog z własnymi, nieuleczonymi problemami, to coś najgorszego, co może się zdarzyć, bo on nie będzie leczyć pacjentów, tylko niestety - siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, psycholog powinien mieć w sobie zdolność do empatii, ale również nie powinien za bardzo angażować się w problemy swoich pacjentów. Tam, gdzie zaczynają się zbyt bliskie relacje, kończą się stosunki psycholog - pacjent.

 

Absolutnie się z tym zgadzam.

To, że łatwiej jest komuś doradzić posługując się swoim przykładem i być psychologiem, który nie kryje, że też jest CZŁOWIEKIEM nie musi koniecznie wiązać się z tym, że kiedyś miał zaburzenia.

I nie do końca zgadzam się z tym, że tylko taka osoba potrafi zrozumieć drugą. Tak naprawdę to nikt nie jest w stanie, a powodów choroby i problemów - tyle ile ludzi.

A więc to, że ktoś miał depresję i jest psychologiem, nie oznacza, że będzie potrafił lepiej wykonywać swój zawód, niż ktoś kto przez to nie przeszedł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w sumie moze cos w tym racji jest ,ze osoby chore interesuja sie psychologią ,ale bez przesady jest to dziedzina zycia ogolnie bardzo interesująca,przeciez mało jest osob o 100% zdrowiu psychicznym ,kazdy przechodzil czy przechodzi jakies trudnosci,ma slabosci ,wieksze czy mniejsze.Ale nie kazdego chorego to rownzie z interesuje.Ludzie duza wage przywiazuja do uczuc ,emocji po prostu.Moze to dziwne porownanie ,ale nie kazdy kardiolog ma wady serca,dietetyk problemy z otyłoscią, dentysta z zębami:)

Chciaz oczywiscie moze mieć.Osoby zaburone sa na kazdych studiach,nie tylko na psychologii :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, ja podbije temat ponownie.

 

czytalam z grubsza Wasze wątki ale ciekawa jestem Waszej opinii konkretnie odnosnie mojej sytuacji

 

Aha, pisalam to dzis w nocy. naprodukowalam sie bo chcialam to wylsac do kolezanki "klaw" ale okazalo sie ze wiadomosc do mnie wrocila bo konto mailkowe juz nie istnieje :(

 

dlatego z racji poznej godziny adresat wiadomosci jest taki a nie inny

 

"hej,

 

znalazlam gdzies na forum Twoj stary post nt.: studia psychologiczne vs.

zaburzenia osobowości.

pisalas tam ze mozesz doradzic. mam nadzieje ze to aktualne.

 

sprawa wyglada tak:

mam 22 lata, od 8 lat problemy ze soba (depresja, fobia spoleczna,

borderline - wszystko zdiagnozowane, nie wymyslone xD)

jak zapewne wiesz o ile z fobie czy depresja mozna skutecznie walczyc, o

tyle BPD to "typ osobowosci" i choc sie staram, to mały mam wplyw na swoja

destruktywnosc wzgledem otoczenia ;/

 

psychologia interesuje sie od dawna. nie ukrywam ze ma to zwiazek z moimi

zaburzeniami (chec, nadzieja na pomoc samej sobie itp.) ale nie tylko. a

przynajmniej nie ostatnio. od kiedy wiem ze mam BPD jakos przestalam

wierzyc w cud, ze kiedykolwiek bede normalna. dlatego nie uwazam juz zeby

studiowanie psychologii moglo cokolwiek zmnienic. majac ten typ zaburzenia

(ze juz sie tak tego uczepilam) wiem ze psycholog bedzie ze mnie marny

(zmiennosc nastrojow, szczerosc do bolu, czasami brak empatii, a czasami

jej nadmiar). jednak kocham zwierzeta - zwlaszcza psy. i pomyslalam o

zostaniu zoopsychologiem (czy jak to sie nazywa) moze nie koniecznie po

studiach (bo chyba tylko po weterynarii mozna zrobic ten kierunek jako

podyplomowke o ile wiem) ale moze jakis kurs by wystarczyl + ta psychologia

"ludzka" wlasnie. ze zwierzetami jakos lepiej dogaduje sie niz z ludzmi ;P

 

odkad mam narzecoznego (2 lata) minela mi juz prawie fobia wiec tak

panicznie nie boje sie ludzi jak niegdys

 

troche historii: 2 lata temu (po maturze - chodzilam do technikum)

probowalam juz na psychologie, dostalam sie ale zrezygnowalam. spanikowalam

z powodu tej fobii wlasnie. rok temu poszlam na informatyke bo myslalam ze

skoro lubie komputery to sie nadaje. no tez pudlo. zrezygnowalam ;/

 

no i tak 3 rok minie odkad siedze w domu i nic nie robie, bo do pracy tez

nie chodze. problem zasadniczy jest taki ze mniej wiecej co tydzien

trafiaja mi sie 1-2 dni zywcem wyjete z depresji (nie wstaje z lozka, nie

myje sie, prawie nie jem, tne sie, kloce ze wszystkimi, nic w domu nie

robie, na wszystko mam 'wyjebane') i jak tu isc do pracy? co chwila

musialabym chodzic po L4...

 

w glownej mierze tez tego sie obawiam na studiach, co bedzie jak trzeba sie

bedzie uczyc, jechac na egz. etc. a ja bede miec dola...? ehh... ;/

 

moje pytanie do Ciebie jest takie, jak to widzisz wszystko oczami zdrowej i

wyedukowanej w tej dziedzinie osoby? co mi radzisz?

 

zapomnialam dopisac ze te studia to bylyby ZAOCZNE bo na dzienne nie mam

szans sie dostac. jednak jestem ambitna osoba i nie chce do konca zycia

tkwic w domu i grubnac (w ciagu tego roku 7kilo...) chce cos robic! dla

siebie! dla innych!

 

nie mam tez specjalnie innych zaintetesowan, wiec nie mam w czym wybierac

zbytnio. jedyne co mnie jeszcze interesuje gdyby tak pomyslec to Wlochy i

wszystko co z nimi zwiazane. Kultura, jezyk. Tylko mimo tej fascynacji

jakos nigdy nie starczylo mi motywacji zeby zaczac sie tego jezyka uczyc.

Tia, slomiany zapal, to zdecydowanie jedna z moich najwiekszych wad.

 

Prosze Cie bardzo o odpowiedz i rade jakas. boje sie tez ze jak zrobie

sobie za duza przerwe w nauce to juz nigdy ie za te studia nie wezme.

 

pozdrawiam,

 

Malgorzata"

 

wiec potraktujcie jakby bylo pisane do Was, no bo w sumie jest 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Twój list jest pierwszym tekstem jaki przeczytałam na tej stronie a zalogowałam się tu ponieważ od dawna nie czuję się najlepiej ze sobą i swoimi myślami których kompletnie nie rozumiem. Mól znajomy który interesuje się psychologią podpowiedział mi że to jak się zachowuję pasuje do zaburzeń typu borderline i rzeczywiście tak jest. nie byłam z tym u nikogo bo pewności to nie mam, ale to nie na ten temat miałam do Ciebie pisać.

Słomiany zapał to też moja przypadłość, w dodatku całkiem nie na rękę bo podobno mam talent plastyczny, którego nie rozwijam zbytnio przez to. Myślę że podjęcie studiów w twoim przypadku to bardzo dobry pomysł i co ważniejsze potrzebny. Brak sensu do wstawania rano z łóżka jest najgorszy a pustka sama z życia nie odejdzie. Prawda jest taka że trzeba się zaprzeć rękami i nogami i walczyć z samym sobą bo nic się samo nie zmieni. Może nie powinnam się "mądrzyć" na ten temat ale sama mam bardzo podobne problemy tylko że ja kończę właśnie pierwszą klasę ogólniaka z bardzo miernymi wynikami w nauce. i nie dlatego że jestem szczególnie głupia ale dlatego że nie znajduję siły na żadne działanie i wiele rzeczy jak i obowiązków które mam do wykonania przerasta mnie i strasznie się ich boję...

Tak czy inaczej rozumiem twoją sytuację i trzymam za Ciebie kciuki, mam nadzieję że Ci się uda przełamać samą siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja w szkole średniej uczyłam się najlepiej z klasy, wszyscy mieli mnie za kujona wręcz. I jakoś specjalnie trudno nie przychodziło mi zmobilizowanie się do nauki. Ale najgorszy jest ten moment, który Ty masz jeszcze przed sobą - przejście w dorosłość, decydowanie za siebie w pełnym tego słowa znaczeniu. Podobno ludziom z podobnymi zaburzeniami jak Ty czy ja przychodzi to wyjątkowo trudno. Mnie np. strasznie opornie przychodzi przystosowanie się do nowości/zmian/zaklimatyzowanie się w danym środowisku.

W szkole tak dobrze mi szło, bo miałam jakby "kopa z góry" czyli inaczej mówiąc musiałam po prostu się uczyć. A studia to już własny wybór, zawsze można je przerwać. Ja pojechałam na jeden zjazd tylko a za zrezygnowanie zapłaciłam prawie 900 zł kary... tyle że za wszystko zapłacili rodzice. Przypuszczam, że gdyby przyszło mi samej zarobić na to, to może potoczyłoby się to inaczej.

Myślę, że jedyne co może zmusić mnie do działania w jakiejkolwiek dziedzinie życia, to odgórny przymus. Tyle, że jak już wspomniałam u dorosłego takie przymusy rzadko występują.

 

A jeśli rzeczywiście masz bordera, a nie chcesz/nie możesz/boisz się sprawdzić to u specjalisty, to chętne wymienię się z Tobą swoimi doświadczeniami. I albo Cię to przekona w tym utwierdzeniu (czego szczerze nie życzę) albo stwierdzisz że to co innego.

 

pisz na goswork@o2.pl albo na gg: 8332205 (ostatnio rzadko bywam)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja historia właśnie się zaczyna i szczerze mówiąc niewiele wiem o życiu dorosłego człowieka. Ale brak jako takiej odpowiedzialności za samą siebie i popełnione przeze mnie czyny łazi za mną chyba od zawsze. Potrafię opiekować się innymi ale sobą w żadnym wypadku nie... Przez to właśnie często daję sobie robić krzywdę i robię ją sobie sama a czasem ranie innych...

Z przyjemnością wymienię z Tobą moje przeżycia ale w stosunku do Twoich może być ich trochę mało.

irenag5@wp.pl, nie mam gg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sadzilam,.ze studiujac psychologie latwiej jest zrozumiec wlasna chorobe i moze sie wyleczyc. Po drugie osoba ktora przeszla przez to.pieklo bedzie lepszym terapeuta bo bedzie rozumiec co czuja pacjeni.

Niestety profesorowie juz na pierwszych zajeciach powiedzieli, ze jesli ktos przyszedl na psychologie, zeby uleczyc siebie to wybral bardzo zle. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×