Witam, ja podbije temat ponownie.
czytalam z grubsza Wasze wątki ale ciekawa jestem Waszej opinii konkretnie odnosnie mojej sytuacji
Aha, pisalam to dzis w nocy. naprodukowalam sie bo chcialam to wylsac do kolezanki "klaw" ale okazalo sie ze wiadomosc do mnie wrocila bo konto mailkowe juz nie istnieje
dlatego z racji poznej godziny adresat wiadomosci jest taki a nie inny
"hej,
znalazlam gdzies na forum Twoj stary post nt.: studia psychologiczne vs.
zaburzenia osobowości.
pisalas tam ze mozesz doradzic. mam nadzieje ze to aktualne.
sprawa wyglada tak:
mam 22 lata, od 8 lat problemy ze soba (depresja, fobia spoleczna,
borderline - wszystko zdiagnozowane, nie wymyslone xD)
jak zapewne wiesz o ile z fobie czy depresja mozna skutecznie walczyc, o
tyle BPD to "typ osobowosci" i choc sie staram, to mały mam wplyw na swoja
destruktywnosc wzgledem otoczenia ;/
psychologia interesuje sie od dawna. nie ukrywam ze ma to zwiazek z moimi
zaburzeniami (chec, nadzieja na pomoc samej sobie itp.) ale nie tylko. a
przynajmniej nie ostatnio. od kiedy wiem ze mam BPD jakos przestalam
wierzyc w cud, ze kiedykolwiek bede normalna. dlatego nie uwazam juz zeby
studiowanie psychologii moglo cokolwiek zmnienic. majac ten typ zaburzenia
(ze juz sie tak tego uczepilam) wiem ze psycholog bedzie ze mnie marny
(zmiennosc nastrojow, szczerosc do bolu, czasami brak empatii, a czasami
jej nadmiar). jednak kocham zwierzeta - zwlaszcza psy. i pomyslalam o
zostaniu zoopsychologiem (czy jak to sie nazywa) moze nie koniecznie po
studiach (bo chyba tylko po weterynarii mozna zrobic ten kierunek jako
podyplomowke o ile wiem) ale moze jakis kurs by wystarczyl + ta psychologia
"ludzka" wlasnie. ze zwierzetami jakos lepiej dogaduje sie niz z ludzmi ;P
odkad mam narzecoznego (2 lata) minela mi juz prawie fobia wiec tak
panicznie nie boje sie ludzi jak niegdys
troche historii: 2 lata temu (po maturze - chodzilam do technikum)
probowalam juz na psychologie, dostalam sie ale zrezygnowalam. spanikowalam
z powodu tej fobii wlasnie. rok temu poszlam na informatyke bo myslalam ze
skoro lubie komputery to sie nadaje. no tez pudlo. zrezygnowalam ;/
no i tak 3 rok minie odkad siedze w domu i nic nie robie, bo do pracy tez
nie chodze. problem zasadniczy jest taki ze mniej wiecej co tydzien
trafiaja mi sie 1-2 dni zywcem wyjete z depresji (nie wstaje z lozka, nie
myje sie, prawie nie jem, tne sie, kloce ze wszystkimi, nic w domu nie
robie, na wszystko mam 'wyjebane') i jak tu isc do pracy? co chwila
musialabym chodzic po L4...
w glownej mierze tez tego sie obawiam na studiach, co bedzie jak trzeba sie
bedzie uczyc, jechac na egz. etc. a ja bede miec dola...? ehh... ;/
moje pytanie do Ciebie jest takie, jak to widzisz wszystko oczami zdrowej i
wyedukowanej w tej dziedzinie osoby? co mi radzisz?
zapomnialam dopisac ze te studia to bylyby ZAOCZNE bo na dzienne nie mam
szans sie dostac. jednak jestem ambitna osoba i nie chce do konca zycia
tkwic w domu i grubnac (w ciagu tego roku 7kilo...) chce cos robic! dla
siebie! dla innych!
nie mam tez specjalnie innych zaintetesowan, wiec nie mam w czym wybierac
zbytnio. jedyne co mnie jeszcze interesuje gdyby tak pomyslec to Wlochy i
wszystko co z nimi zwiazane. Kultura, jezyk. Tylko mimo tej fascynacji
jakos nigdy nie starczylo mi motywacji zeby zaczac sie tego jezyka uczyc.
Tia, slomiany zapal, to zdecydowanie jedna z moich najwiekszych wad.
Prosze Cie bardzo o odpowiedz i rade jakas. boje sie tez ze jak zrobie
sobie za duza przerwe w nauce to juz nigdy ie za te studia nie wezme.
pozdrawiam,
Malgorzata"
wiec potraktujcie jakby bylo pisane do Was, no bo w sumie jest