Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

 

A ja ciągle śpię...

Jak mój kot.

Zawożę młodego do szkoły na ósmą , potem jem, a następnie do południa śpię, po czym budzę się jeszcze bardziej śpiący i nie mogę doczekać się wieczoru, żeby znów spać.

Obłęd. Wegetacja....

 

Oooooj INTEL nie brzmi to za wesoło... Trzymaj się kolego i nie dawaj żadnej francy :zonk:

Znam te podle objawy doskonale, jak się depra czai i wiem, ze trudno się przed tym obronić, ale silny z Ciebie facet i wierzę, ze dasz radę!

U mnie odpukać, w porządku na razie, pomijając szczegół ze cała noc i dziś zdycham po andrzejkowym wypadzie do baru ze znajomymi :oops:

 

Jak to u Was jest z alkoholem? Jak reagujecie?? Ja staram sie oczywiście nie pić, ale raz na jakiś czas jakiś wypad i ulegam. Wtedy pomijam wieczorna dawkę Karbamazepiny, ale mimo to potem umieram jak nigdy. Właściwie tak jest za każdym razem, bez względu na rodzaj trunku- jeśli przekroczę 1 piwo, to potem, mam jazdy nie z tej ziemi. Wczoraj wypiłam 2 i 1/3 piwa a potem poprawiłam bezmyślnie 2 drinkami "białego ruska" i mozolny proces zdychania rozpoczął się zaraz jak dobiłam do domu. Rzygałam jak kot całą noc mnie telepało i do popołudnia drżenie ciała i słabość, a ból żołądka był taki, że łzy mi same leciały. Dziś o 8 rano wypiłam ciepłą herbatę i położyłam się...obudziłam się po 30min i biegiem poleciałam ja oddać- wycisnęło ze mnie płyny do ostatniej kropli, masakra... :-| Wiem, ze to moja głupota, ale nie brałam leków tuż przed żeby nie pogłębiać. Dopiero teraz powoli dochodzę do siebie, zjadłam normalny obiad i pije mięte, bo do herbaty mam wstręt...

 

Czy u Was coś się zmieniło z tolerancją na alko odkąd bierzecie leki???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

A ja ciągle śpię...

Jak mój kot.

Zawożę młodego do szkoły na ósmą , potem jem, a następnie do południa śpię, po czym budzę się jeszcze bardziej śpiący i nie mogę doczekać się wieczoru, żeby znów spać.

Obłęd. Wegetacja....

 

Oooooj INTEL nie brzmi to za wesoło... Trzymaj się kolego i nie dawaj żadnej francy :zonk:

Znam te podle objawy doskonale, jak się depra czai i wiem, ze trudno się przed tym obronić, ale silny z Ciebie facet i wierzę, ze dasz radę!

U mnie odpukać, w porządku na razie, pomijając szczegół ze cała noc i dziś zdycham po andrzejkowym wypadzie do baru ze znajomymi :oops:

 

Jak to u Was jest z alkoholem? Jak reagujecie?? Ja staram sie oczywiście nie pić, ale raz na jakiś czas jakiś wypad i ulegam. Wtedy pomijam wieczorna dawkę Karbamazepiny, ale mimo to potem umieram jak nigdy. Właściwie tak jest za każdym razem, bez względu na rodzaj trunku- jeśli przekroczę 1 piwo, to potem, mam jazdy nie z tej ziemi. Wczoraj wypiłam 2 i 1/3 piwa a potem poprawiłam bezmyślnie 2 drinkami "białego ruska" i mozolny proces zdychania rozpoczął się zaraz jak dobiłam do domu. Rzygałam jak kot całą noc mnie telepało i do popołudnia drżenie ciała i słabość, a ból żołądka był taki, że łzy mi same leciały. Dziś o 8 rano wypiłam ciepłą herbatę i położyłam się...obudziłam się po 30min i biegiem poleciałam ja oddać- wycisnęło ze mnie płyny do ostatniej kropli, masakra... :-| Wiem, ze to moja głupota, ale nie brałam leków tuż przed żeby nie pogłębiać. Dopiero teraz powoli dochodzę do siebie, zjadłam normalny obiad i pije mięte, bo do herbaty mam wstręt...

 

Czy u Was coś się zmieniło z tolerancją na alko odkąd bierzecie leki???

 

Ja mam normalne uczucie po alkoholu, ale za to po większej dawce np. 1 szampan na pół dostaje amnezji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie ruszyłem kropli alkoholu od 2,5 roku. Wcześniej zdarzało się wypić w połączeniu z lekami i reagowałem źle. Mocniejszy kac przede wszystkim i sporo gorszy stan psychiczny następnego dnia. Dziwie się trochę ,że wam lekarz w ogóle zezwala na picie alkoholu.Mi kategorycznie zabronił, nawet kawy i energetyków nie tykam. Intel a może twój kiepski stan jest właśnie następstwem picia i się tylko kompensacyjnie usprawiedliwiasz? Z doświadczenia wiem ,że jakbym miał walić codziennie 2-3 browary na wieczór to mógłbym zapomnieć o jakiejkolwiek poprawie na amen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, Ostatnio kminiłem nad pewnym mixem, którego w najbliższym czasie sam zamierzam u siebie wprowadzić, a mianowicie selegilina (iMAO-B) + fenyloetyloamina (suplement diety powszechnie występujący w rozmaitym pożywieniu)

 

W skrócie: selegilina w nawet najmniejszej dawce (5 mg) wystarczająco inhibituje MAO-B, dzięki czemu fenyloetyloamina przechodzi przez barierę krew-mózg, działając niczym amfetamina na wyrzut dopaminy, noradrenaliny i serotoniny. Mix ma te zalety że:

 

a) działa na wyrzut serotoniny o wiele słabiej niż amfetamina, więc nie wypłukuje aż tak bardzo zasobów owego relatywnie dość długo odnawialnego przez organizm neuroprzekaźnika

b) działa o wiele krócej niż amfetamina, nie odbierając przy tym możliwości regularnego spania

c) jest czystości farmaceutycznej

d) jest w pełni legalny

d) jest nieporównywalnie tańszy od amfetaminy. Kupno selegiliny nawet na czarnym rynku to koszt 100-120 zł (60 tabletek, wystarczających na 2 miesiące) a fenyloetyloamina w postaci HCL ze sklepów z suplementami to już wręcz groszowe sprawy (kilkadziesiąt złotych za kg, starczający chyba na pół życia :P)

 

 

Pytanie, jak mix o profilu działania amfetaminy wpływałby na Ciebie i Twój CHAD ? :P W Stanach przykładowo na lekooporne depresje, otępienia, zaburzenia neurologiczne przepisuje się amfetaminę. W Polsce nie ma tak dobrze, ale mix selegilina + fenyloetyloamina sprawdza się nawet lepiej niż amfetamina, więc łaski nam nie robią :D

 

Co Ty na to ? Wiele do stracenia to Ty już raczej nie masz ;)

 

P.S. Aha, żeby nie było, wcale nie chcę na Tobie eksperymentować :P Owy mix był już testowany przez dziesięciolecia i jest dość popularny w kręgach "medycznych" ;)

 

-- 02 gru 2013, 10:41 --

 

BTW. Odnośnie Twojego wieczorkowego "browarkowania" - mógłbyś pokombinować z zamiennikiem takim jak GBL ;) Mniej szkodliwy dla organizmu, mniej destrukcyjny na płaszczyźnie społecznej/rodzinnej i przez większą cześć użytkowników oceniany jako o wiele przyjemniejszy w rekreacyjnym działaniu od alkoholu ;)

 

-- 02 gru 2013, 10:59 --

 

Teoria:

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Selegilina

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fenyloetyloamina

 

http://talk.hyperreal.info/fenyloetyloamina-selegilina-t34456.html

 

 

Linki do sklepów z fenyloetyloaminą:

 

http://www.magicznyogrod.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=2638&option=com_virtuemart&Itemid=54

 

http://www.ebay.pl/sch/i.html?_sacat=0&_from=R40&_nkw=pea+hcl&LH_PrefLoc=2&_arm=1&_armm=63&_ruu=http%3A%2F%2Fwww.ebay.pl%2Fsch%2Fi.html%3F_sacat%3D0%26_from%3DR40%26_nkw%3Dpea%2Bhcl%26_arr%3D1

 

http://www.hardrhino.com/products/pea-phenylethylamine-hcl-pharma-grade.html

 

http://www.serioussupplements.co.uk/stimulants/phenylethylamine-pea?agreed=Agreed

 

https://liftmode.com/phenylethylamine-hcl-pea-200-grams-7-05-oz-99-pure-fblm-133.html

 

 

Selegilina na czarnym rynku:

 

http://www.oglaszamy24.pl/ogloszenia.php - wpisujemy selegilina, umawiamy się ze sprzedawcą, odbieramy własnoręcznie lub czekamy na przesyłkę z możliwością sprawdzenia zawartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, czytasz Ty ze zrozumieniem ? :P

 

Selegiline kupujesz w oryginalnym opakowaniu w postaci aptecznego preparatu oficjalnie zarejestrowanego w RP. Wielu ludzi, tak jak ja i Ty, ubolewa nad tym, że selegilina zarejestrowana jest w Polsce jedynie jako lek na Parkinsona, w czasie gdy w świecie "Zachodu" z powodzeniem leczy się za jej pomocą liczne zaburzenia psychiczne ... No ale rynek przychodzi z odsieczą. Są ludzie chorzy na Parkinsona (lub posiadający fałszywe papiery) świadomi owej niszy, mający selegiliny pod dostatkiem, którzy chcąc zarobić, sprzedają oryginalne leki 4-5 razy drożej (ja właśnie w taki sposób się w nią zaopatrzyłem :P), stąd zamiast 25-30 zł mowa o 100-120 zł ;)

 

Ja tam spróbuję ;) Czekem jeszcze na fenyloetyloamine :P Do odważnych świat należy :D

 

Mix jakby nie było stosunkowo całkiem bezpieczny ;) Już bardziej bałbym się zarzucać masę SSRI, SNRI, trójcyklicznych, czy też Bóg wie jakich stabilizatorów :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, z Fenelzyną to coś kiedyś czytałem, że chyba w Australii dalej ją produkują :D

 

Do mixu możnaby jeszcze dorzucić moklobemid w niskich dawkach (do 300 mg) jako iMAO-A. Podbije serotoninę + ciekawe działanie hipotensyjne, coby nie dostać jakiegoś nieprzewidzianego (w sumie skrajnie nieprawdopodobne, ale dmuchajmy na zimne :P) wylewu przy zbytnim "speedowaniu" na PEA :D

 

Bo sukcesu w głownej mierze będe upatrywać w znacznym wyrzucie dopaminy i mniejszym wyrzucie noradrenaliny (pomijam niewielki wyrzut serotoniny), wywołanym fenyloetyloaminą. Selegilina tylko dla inhibicji MAO-B, aczykolwiek przy tych 5 mg coś nie coś dopaminy też podbije ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problemy z selegiliną mogą być trzy- jest nieodwracalnym inhibitorem MAO. Przejście na lek z innej grupy wymaga odstania 14 dni. Jednym z metabolitów powstających przy jej biotransformacji jest izomer metamfetaminy- lewometamfetamina. Nie wykazuje działania euforyzującego na oun, ale w badaniach daje wynik pozytywny na obecność dragów. Trzeci- w dawkach 1-10mg jest selektywna(blokuje tylko MAO-B, które odpowiada za deaminację dopaminy i fenyloetyloaminy, amin śladowych), w dawkach wyższych niż 10mg traci selektywność- zaczyna blokować też MAO-A- wstrzymana deaminacja 5-HT, NE, A i DA. No i przy wyższych dawkach trzeba już niestety przestrzegać diety ubogiej w tyraminę(ona jest metabolizowana zarówno przez mao-a jak i przez mao-b). Jeżeli bierzemy małą dawkę selę albo moklobemid w zalecanych dawkach- nie ma potrzeby trzymania diety. Jeżeli bierzemy selę w wyższych dawkach albo mix moklo+sele niestety dieta już by się przydała. Chociaż ja się dziwię hamerykańcom, bo oni opychają ten Emsam w dawkach 9mg albo 12mg/doba. A przecież mają na swoim rynku fenelzynę. Po co im taka sele do depresji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, a odważyłbyś się zaryzykować wypiciem mocnej kawy ? :D Jeżeli tak, to przy sele i PEA nie widzę większych dylematów :P Ale nie, lepiej chlać wieczór w wieczór browary, co nie ? ;) Ehh, przyzwyczajenie drugą naturą człowieka :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1,

 

Wielkie dzięki za Twoją opinię na temat alkoholu, zdecydowanie brakuje tutaj takich rzeczowych postów :)

 

Jako DJ mam co piątek Open Bar, a prawie tydzień w tydzień odmawiam sobie wypicia choćby drina. To jest trochę niedorzeczne, utwierdza mnie to w przekonaniu, że jestem pojebem, widząc każdego wokół mnie z alkiem. Sam lekarz mi powiedział, że jak wypiję w weekend choćby 2 browary, w zależności ile mogę przy tabsach, to nic się nie stanie.

Wykułem w sobie taką myśl, że jak sobie pozwolę choć raz w tygodniu na lekką przyjemność to zmniejszy to działanie leku...

Całkowicie odstawiłem trawę, to chociaż na małe drinki jeden dzień w tygodniu sobie pozwolę. Teraz w piątek wypiłem dwa małe i czułem się bardzo dobrze, bez żadnych powikłań ;) Cały dzień miałem lęk, a po alko już było spoko :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic podobnego. 2-3 browary pijam od jakiegoś półtora roku i w tym czasie po równo zaliczam zarówno gorki jak i doły. Mało tego. Przez jakieś 2 lata nie tknąłem ani jednego piwa nawet i pomimo tego mój stan był stale beznadziejny.Tak więc abstynencja nie ma absolutnie żadnego wpływu. Pokuszę się nawet , że ma negatywny wpływ. Bo ileż można prowadzić mnisi tryb życia? Ileż? Wystarczająco dużo już choroba pozbawia mnie wielu przyjemnych aspektów życia, z których zdrowi czerpią garściami każdego dnia. Dodatkowo mam bezproduktywnie się umartwiać? Życie przecieka coraz szybciej mi przez palce. Tak naprawdę skończyło mi się gdy miałem 35 lat. Teraz mam 41, a ostatnie lata to czekanie na zdrowie i odkładanie " życia" na później, czyli na czas kiedy to zdrowie odzyskam. To raczej już nigdy nie nadejdzie. Należy mi się wieczorny reset od choroby, beznadziei, permanentnej niewydolności finansowej, spraw sądowych, oraz braku widoków na przyszłośc zarówno w aspekcie zawodowym, finansowym, zdrowotnym jak i emerytalnym. Zdrowie psychiczne nie wróci niezależnie od abstynencji czy tez jej braku. Nie ma się co czarować. Nie zamierzam sobie odmawiać resztek przyjemności jakie mogę sobie zafundować.

Nie namawiam tu do niczego. Jeśli ktoś czuję pogorszenie po używkach to jest to wyraźnym sygnałem, że takie rzeczy nie dla niego. Ale zwalanie zaostrzenia choroby na kilka piw to jak przysłowiowe łapanie się brzytwy i wmawianie sobie , że nad chad można mieć jakąkolwiek kontrolę, co jest absolutnym nadużyciem.

 

No tak w końcu najlepiej się poddać i uciec w używki. Inna sprawa ,że można nabawić się kolejnych kłopotów w postaci uzależnienia od alkoholu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Jack_,

 

Pisał, że przez 2 lata nawet nie tknął alkoholu. Wg mnie jest to już duże wyrzeczenie. Ja przy swoim jeszcze młodym wieku (22 lata) kompletnie nie wyobrażam sobie aż takich drastycznych posunięć... co nie zmienia faktu, że alkohol bardzo mocno ograniczyłem, ale choć ten raz w tygodniu chce się poczuć jak normalny człowiek i wypić sobie 2 małe drinki na tzw. "humorek".

 

Neguję jednak postawę INTEL 1, w ilości spożywanego alkoholu, bo ja sam nawet przed wykryciem choroby tyle nie piłem :mrgreen: A teraz psychiatra absolutnie zabronił codziennego picia, jedynie przy weekendzie w małych ilościach (do czego jak pisałem wyżej się dostosowałem).

Problemy miałem jedynie z trawą, którą musiałem całkowicie odstawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli świat składa się praktycznie tylko z tych, którzy sie poddali i uciekli w używki, oraz całkowitych abstynentów

Sorry, ale Twoje posty trącają trochę Chrześcijańską Oazą...

Jeśli moje częste picie dwóch, a maksymalnie trzech browarów jest już ucieczką w używki to faktycznie-poddałem się :D

A może zwyczajnie Ci żal i stąd te złośliwości?

 

To nie były złośliwości. Może faktycznie masz trochę inne podejście do tematu niż ja i stąd brak porozumienia w tej kwestii. Leczę się od 2007 roku i wiem ,że alkohol zawsze był wrogiem zaburzeń psychicznych oraz leków psychotropowych. Nie jestem ortodoksyjnym abstynentem , ale tutaj jest różnica między osobą zdrową a osobą chorą, która spożywa.

 

_Jack_,

Pisał, że przez 2 lata nawet nie tknął alkoholu. Wg mnie jest to już duże wyrzeczenie. Ja przy swoim jeszcze młodym wieku (22 lata) kompletnie nie wyobrażam sobie aż takich drastycznych posunięć... co nie zmienia faktu, że alkohol bardzo mocno ograniczyłem, ale choć ten raz w tygodniu chce się poczuć jak normalny człowiek i wypić sobie 2 małe drinki na tzw. "humorek".

 

W twoim wieku też tak myślałem, ale jakoś podjąłem to wyzwanie i trwam do dziś 2,5 roku :). Chociaż i tak nie ma się z czego cieszyć. Efektów leczenia brakuje do dziś a moja abstynencja to jest po prostu mniejsze zło, bo jak teraz jeszcze bym zaczął pić to pewnie mógłbym pożegnać się z nadzieją jakichkolwiek efektów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę się do tematu z pytaniem do Was - to zaburzenie nie jest mi głębiej znane, nie dotyczy bowiem mnie, ale kogoś z mojego środowiska, kto twierdzi, że choruje na CHAD.

Uważam, że ta osoba jest niebezpieczna, ponieważ była agresywna wobec mnie.

Sprawa wygląda tak, że od dwóch lat ta osoba się nieustannie leczy, hospitalizuje, terapeutyzuje i opycha farmakologią... Jednak nie zauważam żadnych zmian w zachowaniu czy sposobie myślenia i postępowania w stosunku do okresu, gdy miałam z tą osobą kontakt bezpośredni.

Mam dwie tezy: osoba ta symuluje chorobę aby nie ponieść konsekwencji swoich czynów albo jest z nią tak źle, że lepiej już nie będzie.

Co o tym myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę się do tematu z pytaniem do Was - to zaburzenie nie jest mi głębiej znane, nie dotyczy bowiem mnie, ale kogoś z mojego środowiska, kto twierdzi, że choruje na CHAD.

Uważam, że ta osoba jest niebezpieczna, ponieważ była agresywna wobec mnie.

Sprawa wygląda tak, że od dwóch lat ta osoba się nieustannie leczy, hospitalizuje, terapeutyzuje i opycha farmakologią... Jednak nie zauważam żadnych zmian w zachowaniu czy sposobie myślenia i postępowania w stosunku do okresu, gdy miałam z tą osobą kontakt bezpośredni.

Mam dwie tezy: osoba ta symuluje chorobę aby nie ponieść konsekwencji swoich czynów albo jest z nią tak źle, że lepiej już nie będzie.

Co o tym myślicie?

wg mnie te drugie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, na jakiś papierach, którymi tam machał gdzieś na policji ma wpisane CHAD. Wg tych papierów od ponad dwóch lat non stop jest na terapii dziennej, w międzyczasie ok. 3, 4 razy hospitalizowany stacjonarnie.

 

No właśnie nie wiem - ta osoba mocno nawywijała w życiu, narobiła sobie problemów z prawem. Takie przypuszczenie przyszło mi do głowy, gdy zaczął mnie straszyć, że mi przyjdzie do domu, podczas gdy na pewno nie wiem, gdzie mieszkam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

frytka, ja bym raczej obstawiał ChAD, a nie symulowanie choroby. Mało który ChADowiec może bez zażenowania spojrzeć na to co nawywijał w manii, czy ostrej hipo, sam nie jestem święty.

 

A co do alko - ja niemal natychmiast po przyswojeniu informacji, że jestem chory, odstawiłem alko. Kiepsko na nie reagowałem razem z lekami, a jakoś żyje w środowisku w którym niepicie nie jest niczym strasznie dziwnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie moge uwierzyc ze po tym co ostatnie czasy przechodzilem od 2tygodni czuje sie swietnie. Objawow hipomaniakalnych brak. Poprostu czuje sie normalnie. Patrze na swiat jakos inaczej. Wszystko jest inne. Dziwne? A moze tak smakuje zycie zdrowego? Leki? Tak napewno. Bo ja sam tak nie potrafie. Oczywiscie w kontaktach interpersonalnych nic sie prawie nie zmienilo ale jakos wolniej sie wkurwiam, mniej intensywniej i szybciej spina schodzi. Bardzo mocno sobie zycze aby ten stan sie utrzymywal. Po tym co intensywnie przezywalem ostatnio choc troche wytchnienia sie nalezy. Mam nadzieje ze za jakis bede mogl podtrzymac to wszystko (choc znajac zycie zawsze sie cos spierdoli) i ze antydepy mnie nie wywala w gore bo bedzie to oplakane w skutkach (w ostatniej hipo mialem wiecej szczescia niz rozumu, kilkakrotnie moglem stracic prace i wejsc w konflikt z prawem). Oby nam wszystkim zylo sie lepiej.

 

Przybylo sil i wiary...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×